-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2016-02-04
2017-06-11
O zbiorze opowiadań "Ja, robot" Asimova powiedziano już niemal wszystko. Że to klasyka warta przeczytania, w której autor formułuje słynne trzy prawa robotyki, od których wszystko się zaczęło - mówiąc "wszystko", mam na myśli jego oba najsłynniejsze cykle: o Robotach i o Fundacji.
Ja z kolei od siebie dodam, że opowiadania Asimova czytało mi się bardzo dobrze, łatwo "wsiąknęłam" w świat wykreowany przez autora, a pomimo kilku archaicznych motywów "Ja, robot" to książka kompletna, przemyślana i rzekłabym, że ponadczasowa. Autor porusza w niej wiele ważnych kwestii natury humanistycznej, jak choćby co czyni nas ludźmi i czy mamy prawo panować nad robotami jako ich twórcy.
Polecam!
O zbiorze opowiadań "Ja, robot" Asimova powiedziano już niemal wszystko. Że to klasyka warta przeczytania, w której autor formułuje słynne trzy prawa robotyki, od których wszystko się zaczęło - mówiąc "wszystko", mam na myśli jego oba najsłynniejsze cykle: o Robotach i o Fundacji.
Ja z kolei od siebie dodam, że opowiadania Asimova czytało mi się bardzo dobrze, łatwo...
2022-05
2022-07
2022-07
2022-07
2023-09-04
Jakbym miała podsumować jednym zdaniem wrażenia z lektury: dawno nie czytałam takich bzdur.
Książka Simaka ma kompletnie bezsensowną fabułę, w której nic się przysłowiowej kupy nie trzyma. Pięćset lat w przyszłość ludzkość potrafi budować tunele czasoprzestrzenne, ale nie potrafi sobie poradzić z inwazją obcych uzbrojonych tylko w kły i szpony? Nie wierzę, że po zabiciu choćby jednego obcego biolodzy z przyszłości nie byliby w stanie wyhodować chociażby jakiegoś wirusa, który wybiłby te stwory do nogi. Byłoby to o wiele prostsze, niż cofanie się miliony lat w czasie...
Szkoda czasu na czytanie tego potworka udającego fantastykę naukową.
Jakbym miała podsumować jednym zdaniem wrażenia z lektury: dawno nie czytałam takich bzdur.
Książka Simaka ma kompletnie bezsensowną fabułę, w której nic się przysłowiowej kupy nie trzyma. Pięćset lat w przyszłość ludzkość potrafi budować tunele czasoprzestrzenne, ale nie potrafi sobie poradzić z inwazją obcych uzbrojonych tylko w kły i szpony? Nie wierzę, że po zabiciu...
2024-05-01
Czuję ogromną sympatię i sentyment do cyklu "Amber" Zelaznego, ale niestety "Pan światła" do moich ulubieńców nie dołączy. Jest to nie tyle poziom, a kilka poziomów niżej, zarówno jeśli chodzi o styl, bohaterów, historię, czy sposób prowadzenia narracji. Kilkustronicowe dialogi prawie przez żadnych opisów są dla mnie albo oznaką braku obycia pisarskiego (co raczej ciężko takiemu autorowi zarzucić, szczególnie że to nie jest debiut), albo ogólnego lenistwa i braku dbałości o detale, które przecież budują całokształt.
Jedyne, co tę powieść ratuje, to światotwórstwo na najwyższym poziomie, aż chciałoby się przeczytać więcej o genezie tego świata, geografii, polityce... Rzadko to piszę, ale przydałoby się mniej akcji, a więcej szczegółów, historii, może nawet retrospekcji. Jednakże ciekawy świat to za mało, żeby "Pan światła" dostał ode mnie więcej niż 6 gwiazdek - książka dobra. Nie żałuję, że przeczytałam, ale wracać do tego tytułu nie będę.
Czuję ogromną sympatię i sentyment do cyklu "Amber" Zelaznego, ale niestety "Pan światła" do moich ulubieńców nie dołączy. Jest to nie tyle poziom, a kilka poziomów niżej, zarówno jeśli chodzi o styl, bohaterów, historię, czy sposób prowadzenia narracji. Kilkustronicowe dialogi prawie przez żadnych opisów są dla mnie albo oznaką braku obycia pisarskiego (co raczej ciężko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-22
Jest to najmniej skomplikowana czy "dziwna" z książek Vandermeera, jakie przeczytałam, za to najbardziej liryczna. Jest też w niej dużo wątków obyczajowych, opisywania relacji interpersonalnych między głównymi bohaterami. Paradoksalnie, jednym z głównych wątków są rozważania, co oznacza bycie 'osobą', i gdzie przebiegają granice człowieczeństwa.
Mimo to, nie jestem w stanie dać "Zrodzonemu" więcej niż 6 gwiazdek, gdyż pozostawia po sobie dziwne uczucie - po trosze niedosytu, a po części emocjonalnej pustki. Nie jestem w stanie określić wprost, czego mi w tej powieści zabrakło, ale pozostawiła ona po sobie jakąś taką jałowość, która jest przeciwieństwem tego, czego szukam w książkach.
Podsumowując: "Zrodzonego" doceniam i szanuję - ale nie kocham, nie uwielbiam.
Jest to najmniej skomplikowana czy "dziwna" z książek Vandermeera, jakie przeczytałam, za to najbardziej liryczna. Jest też w niej dużo wątków obyczajowych, opisywania relacji interpersonalnych między głównymi bohaterami. Paradoksalnie, jednym z głównych wątków są rozważania, co oznacza bycie 'osobą', i gdzie przebiegają granice człowieczeństwa.
Mimo to, nie jestem w...
2024-04-13
To nie będzie obiektywna opinia. Bo z obiektywnego punktu widzenia, "Psalm dla zbudowanych z dziczy" nie jest niczym specjalnym, ani szczególnie odkrywczym, ani nowatorskim, ani nie porusza tematów, które nie byłyby już poruszone w literaturze setki razy. A jednak...
A jednak.
Są takie książki, na które natrafia się dokładnie w takim momencie, w jakim są potrzebne. Podnoszą na duchu, a jednocześnie pozwalają nam spojrzeć na siebie samych z innej perspektywy. Becky Chambers robi dokładnie to - analizuje człowieka, jego myśli, zachowania, potrzeby, ale robi to z życzliwością i zrozumieniem, za którym nie idzie w parze osąd. A czasami potrzebujemy, żeby właśnie ktoś nas zrozumiał, a zarazem nie osądzał, za nasze słabostki, za irracjonalne decyzje, za miotanie się i kręcenie w kółko.
Dzisiejszy świat każe nam myśleć, że nasze życie musi mieć jakiś cel, że musimy ciągle za czymś dążyć, coś osiągać. Promuje się powiedzenie: żyj, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim - i człowiek zaczyna robić nieskończoną listę rzeczy, które musi "zaliczyć" przed śmiercią: skok ze spadochronu, podróż dookoła świata, przeczytanie wszystkich najważniejszych książek w dorobku ludzkości... I ciągle pozostaje poczucie, że marnujemy swoje życie, że nie wyciskamy z niego wystarczająco dużo.
Tymczasem Becky Chambers daje nam niejako przyzwolenie i błogosławieństwo, żeby po prostu być. Jeśli mamy ambitne, szczytne cele - super. Ale jeśli chcemy przeznaczyć życie na leżenie w trawie i patrzenie w niebo, bez żadnego konkretnego celu, to też jest w porządku. Mamy prawo do życia w takiej formie, jaka nam odpowiada, i nie musimy wiecznie za czymś gnać i pędzić. Idea marnowania czasu jest najgorszym wrogiem szczęścia, więc może warto zmienić sposób myślenia i zacząć myśleć, że żaden czas nie jest zmarnowany, jeśli jest spędzony zgodnie z tym, co podpowiada nam nasze wnętrze.
"Psalm dla zbudowanych w dziczy" na pewno nie jest najlepszą książką sci-fi, jaką w życiu przeczytałam, ale może być książką, która gdzieś z tyłu głowy zostanie ze mną na długo.
To nie będzie obiektywna opinia. Bo z obiektywnego punktu widzenia, "Psalm dla zbudowanych z dziczy" nie jest niczym specjalnym, ani szczególnie odkrywczym, ani nowatorskim, ani nie porusza tematów, które nie byłyby już poruszone w literaturze setki razy. A jednak...
A jednak.
Są takie książki, na które natrafia się dokładnie w takim momencie, w jakim są potrzebne....
"Brasyl" to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Iana McDonalda. Jeśli to ma być jedna z jego słabszych powieści, to chyba czeka mnie czytelnicza ekstaza, bo "Brasyl" to prawdziwa rewelacja!
Jak pokrótce opisać styl autora? To tak, jakby spośród najlepszych autorów sci-fi: Grega Egana, Paolo Bacigalupiego, Orsona Scott Carda, wziąć najlepsze cechy ich prozy i połączyć w jeden, barwny, złożony obraz. "Brasyl" to piękna, piękna literatura, fantastyka w najlepszym wydaniu.
Wątki hard sci-fi, tak bardzo przeze mnie uwielbiane, czyli: fizyka kwantowa, światy alternatywne, to jest to, co tygryski kochają najbardziej. Na plus mogę policzyć fakt, że McDonald ma świetny talent przedstawiania ich w przystępny, nieprzytłaczający sposób. Z kolei Brazylia, jej mieszkańcy i kultura, są opisane przepięknie, realistycznym, barwnym językiem, z wielkim kunsztem i znajomością tematu.
Wszelkie zarzuty: że książka jest skomplikowana, że ma za dużo portugalskich słów, są (moim zdaniem) niesłuszne. Owszem, portugalskiego jest sporo, ale znaczenia wielu słów da się domyślić po kontekście zdania albo po samym ich brzmieniu (np. ianques - Jankesi, Amerykanie).
Jestem przyzwyczajona czytać w języku obcym, co prawda angielskim, ale zasada pozostaje taka sama: nie czyta się pojedynczych słów, tylko całe zdania, akapity. Naprawdę nie trzeba znać wszystkich użytych w tekście słów, żeby móc płynnie czytać w obcym języku. To też radzę wszystkim przyszłym czytelnikom "Brasyl": dajcie się ponieść opowieści, zamiast skupiać się na pojedynczych słowach.
Komu polecę tę książkę? Wszystkim, którzy kochają dobrą fantastykę naukową. Jeśli należycie do tej grupy, a jeszcze nie mieliście "Brasyl" w ręku, radzę wam nadrobić zaległości w te pędy. Nie żartuję. Jeśli mnie posłuchacie, czeka was prawdziwie fantastyczna, czytelnicza uczta.
"Brasyl" to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Iana McDonalda. Jeśli to ma być jedna z jego słabszych powieści, to chyba czeka mnie czytelnicza ekstaza, bo "Brasyl" to prawdziwa rewelacja!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak pokrótce opisać styl autora? To tak, jakby spośród najlepszych autorów sci-fi: Grega Egana, Paolo Bacigalupiego, Orsona Scott Carda, wziąć najlepsze cechy ich prozy i połączyć...