-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-25
2024-04-13
#współpracabarterowa
Noc. Pewna kobieta jedzie autem z dwójką małych dzieci. Przepełnia ją strach, dojmujący żal i niepokój, co do przyszłości. Ze względu na dzieci musi być silna... Jakie parszywe okoliczności wygnały ją z domu?
Już na samym wstępie przepadłam! Ta aura niepokoju, tajemnica wisząca w powietrzu. I to towarzyszące uczucie, że coś jest mocno nie tak, sprawia że tej książki nie da się odłożyć. Klaudia gra na naszych uczuciach, poruszając struny wrażliwości, trzymając w napięciu do samego końca.
Co zrobić, gdy w idealnej rodzinie niczym w szklanej bańce powstają pęknięcia? Jak się zachować, gdy najbliżsi mają swoje tajemnice? Ponura prawda rozbija fasadę silnych, pozornie nierozerwalnych więzi rodzinnych, ukazując ich drugie przerażające oblicze. Zło zagrażające rodzinie staje się namacalne. Zjawiska nadnaturalne, tajemnicze cienie zasnuwające rzeczywisty świat mrokiem. Trwa walka o przetrwanie. Czy to obłęd? Klątwa?
Tutaj groza jest namacalna. Taka groza, która sprawia, że najdrobniejszy szmer, każde mignięcie czegoś w kąciku oka ma inny, nadnaturalny wymiar. Budzi strach, ale taki głęboki trafiający w same trzewia.
Siłą tej powieści są bohaterowie, rozdarci wewnętrznie, tacy prawdziwi. To nie są papierowe wydmuszki, ale postaci z krwi i kości, czujemy ich bezbrzeżny smutek, gorycz i ból rozrywający duszę. Klaudia jak mało kto, potrafi zadbać o odpowiednie tło obyczajowe, po mistrzowsku kreuje pogmatwane meandry relacji rodzinnych. Jak bardzo kruche potrafią być więzi bohaterów, zwłaszcza gdy dotykają ich druzgocące tragedie. Co jest w stanie zrobić człowiek, aby uchronić swoich bliskich przed złem?
Uwielbiam, gdy w książkach są klisze przenoszące nas do przeszłości. Echa przeszłych zdarzeń mających wpływ na bohaterów, sprawiający że cień dawno podjętych decyzji snuje się za ich plecami.
Stopniowo wychodzą na jaw mroczne sekrety z przeszłości osnute atmosferą strachu i głęboko skrywane lęki. Tym, co tę książkę wyróżnia to niesamowity klimat! Klimat! I jeszcze raz klimat! Mroczny, gęsty i duszny. I ogrom emocji, które przygniatają czytelnika.
Moje serducho skradła poruszona tematyka funeralna, którą tak uwielbiam! Dlaczego tytułowe trumny zawsze są zamknięte? Musicie przekonać się sami!
To mieszanka mrocznej opowieści z thrillerem z wyśmienicie zarysowanym tłem obyczajowym, która sprawi, że poczujecie chłód strachu na karku.
Gorąco polecam!
Katooola patronuje tylko sztosom!💥
#współpracabarterowa
Noc. Pewna kobieta jedzie autem z dwójką małych dzieci. Przepełnia ją strach, dojmujący żal i niepokój, co do przyszłości. Ze względu na dzieci musi być silna... Jakie parszywe okoliczności wygnały ją z domu?
Już na samym wstępie przepadłam! Ta aura niepokoju, tajemnica wisząca w powietrzu. I to towarzyszące uczucie, że coś jest mocno nie tak, sprawia...
2024-05-10
Roy Complain jest myśliwym żyjącym w prymitywnym plemieniu Greene'a. Mieszkają w kwaterach porośniętych wybujałą roślinnością, niczym w gęstej dżungli. Ich wrogami są inne plemiona, mityczni Giganci, a nawet straszliwi Obcy...
W wyniku splotu nieszczęśliwych wypadków Roy zaczyna poszukiwać sensu w swojej marnej egzystencji. Czuje napięcie wynikające z życia w ciasnej przestrzeni i ciągłej walki z rywalami. Pomimo słabego pojęcia o swoim otoczeniu, odrzuca uproszczoną wizję świata narzuconą przez plemię i razem z kapłanem Marapperem wyruszają w ekspedycję na zakazane tereny. I tak rozpoczyna się niebezpieczna podróż przez gnijące i zarośnięte korytarze... Jakie spotkają ich niebezpieczeństwa, i co odkryją u kresu podróży?😱
Jakie to było trzymające w napięciu! Z zapartym tchem śledziłam losy Complaina. Akcja rozwija się dynamicznie, stopniowo odkrywane szczegóły świata wykreowanego przez Aldissa niesamowicie pobudzają wyobraźnię. Okaże się w jak bardzo hermetycznym środowisku dotychczas żył Roy, w zaledwie mikroskopijnym skrawku świata.
Miałam wiele podejrzeń, co do zakończenia, ale nic mnie nie przygotowało na taką prawdę! Co za tajemnica! WOW! Istne szaleństwo! I jakie to jest wstrząsające! Gdy się uświadomi znaczenie tytułowego "non stop" ściska trzewia. Totalne zaskoczenie, prawda oszałamia. Poczułam się jakbym dostała obuchem w głowę 🤯
To fascynująca historia poruszająca kwestię etyki egzystencji i wolności człowieka, a także antropologii. Czasem warto zebrać w sobie odwagę, pobudzić dziecięcą ciekawość świata i wyruszyć w nieznane.
Zdecydowanie jedna z moich ulubionych historii SF! Aż nie do wiary, że została napisana w 1958 roku. Każdy fan SF powinien przeczytać!
Roy Complain jest myśliwym żyjącym w prymitywnym plemieniu Greene'a. Mieszkają w kwaterach porośniętych wybujałą roślinnością, niczym w gęstej dżungli. Ich wrogami są inne plemiona, mityczni Giganci, a nawet straszliwi Obcy...
W wyniku splotu nieszczęśliwych wypadków Roy zaczyna poszukiwać sensu w swojej marnej egzystencji. Czuje napięcie wynikające z życia w ciasnej...
2024-05-05
#współpracabarterowa
Zapraszam fanów zombiaków! Oto monumentalna i wręcz epicka księga, która Was zachwyci! "Żywe trupy" George'a A. Romero i Daniela Krausa.
Przyznam się, że z początku widok owej książki mnie przerażał, prawie 900 stron! I wiecie, co? Przepadłam na samym wstępie i ani się obejrzałam, był już koniec!😱 Ta publikacja udowadnia, że tematyka apokalipsy zombie wciąż może wywołać ciary i długofalowe dźwięki strzykania martwych kości.
"Żywe trupy" to projekt rozpoczęty przez Romero, a po jego śmierci kontynuowany przez Krausa. Obaj Panowie to autorzy, którzy przez lata dali się poznać poprzez szereg publikacji, więc myślę, że nie trzeba tu specjalnie przytaczać wszystkich ich dzieł.
Zastanawiacie się zapewne, czy różnice są odczuwalne? Narracja przechodzi tak gładko, że na dobrą sprawę, nie wiem, gdzie zakończył Romero, a gdzie rozpoczął Kraus. W moim odczuciu ta historia została poprowadzona płynnie.
Śledzimy rozwój epidemii zombie od pacjenta zero. Wszystko zaczęło się od trupa leżącego na stole sekcyjnym, który okazuje się być nie całkiem martwym...
Tym, co mnie w tej książce najbardziej urzekło, to możliwość śledzenia rozwoju rozprzestrzeniania się pandemii zombie z punktu widzenia różnych osób. Śledzimy losy zupełnie indywidualnych postaci, które na swój sposób radzą sobie z czymś nieznanym, wymykającym się z ram racjonalnego pojmowania świata.
Wbrew pozorom to książka nie tylko o zombie, ale także o ludziach. Czynnik ludzki wybrzmiewa na kartach "Żywych trupów". Za sprawą wprawnego pisarstwa obu Panów, barwni bohaterowie wręcz ożywają. Czułam jakby te postaci były prawdziwe i je znała. Ich miłości, pragnienia i zaprzepaszczone nadzieje. Nie brakuje tu wplecionych niuansów politycznych, społecznych, czy rasowych. Każdy tu znajdzie kogoś, z kim będzie mógł się utożsamić.
Możemy prześledzić historie ludzi i ich losy w świecie post-zombie, czasem na kartach powieści ich ścieżki się krzyżują.
Czy ludziom uda się przetrwać? Czy jest jeszcze nadzieja? I czy ludzie muszą uważać tylko na zombie? A co z ludźmi, którzy stracili wszystkie moralne bariery podczas apokalipsy?
Kolejną rzeczą, która mnie tu zachwyciła to różne perspektywy czasowe. Na przestrzeni dekady możemy zobaczyć, jak zmienili się ludzie. Jak sobie radzą w zzombifikowanym świecie i czy zombie się zmieniają?
Opisy nowej rzeczywistości są mroczne, wypełnione przez chaos i zamieszki. Rozpadający się świat, wszechobecne wybuchy w pewnym momencie zastąpione przez martwą ciszę. Pustka i spopielone kikuty miast. Jest ponuro i przygnębiająco.
Ta książka skłania do wielu refleksji, które długo rezonują w głowie. Tu wady współczesnego życia są uwypuklone. Ten chory, konsumpcyjny pęd za posiadaniem wszystkiego... Co, gdy to wszystko runie, w jednej chwili? Czy zzombifikowani pamiętający jeszcze ostatnie odruchy żywego ciała wciąż będą bezmyślnie klikać w swoje telefony?
Czy nieumarli są potworami bezmyślnie kłapiącymi szczękami? Czy pamiętają coś ze świata sprzed przemiany? Czy zombie mają uczucia? Musicie przekonać się sami!😎Pierwszy raz mogłam się zmierzyć z perspektywą pojmowania świata przez żywe trupy! Zaparło mi dech! To było niesamowite przeżycie!
Poczucie bycia człowiekiem decyduje o naszej tożsamości. Ta książka odsłania gorzkie prawdy dotyczące ludzkiej natury. Czy zepsuta do szczętu ludzkość potrzebuje resetu? Czy na zgliszczach świata usłanego krwawym dywanem może narodzić się coś nowego, dobrego?
To jedna z najbardziej niesamowitych, przerażających i dziwnie realistycznych historii! Zdecydowanie najlepsza książka o zombie jaką czytałam!
Po prostu ją uwielbiam!🧟
#współpracabarterowa
Zapraszam fanów zombiaków! Oto monumentalna i wręcz epicka księga, która Was zachwyci! "Żywe trupy" George'a A. Romero i Daniela Krausa.
Przyznam się, że z początku widok owej książki mnie przerażał, prawie 900 stron! I wiecie, co? Przepadłam na samym wstępie i ani się obejrzałam, był już koniec!😱 Ta publikacja udowadnia, że tematyka apokalipsy...
2024-04-26
Wampiry z kosmosu? Kosmiczny urbex? Klimat jak z filmu "Event Horizon"? Yeah! To tu! W "Kosmicznych wampirach" Colina Wilsona!
Załoga statku badawczego natrafia na przeogromny, zniszczony okręt zawieszony w kosmicznej pustce. Żeby było ciekawiej, ów obiekt mierzy 80 kilometrów i wygląda jak gotycki zamek! Czujecie już ten klimat poczucia czegoś nieznanego?
Astronauci decydują się wejść do środka. Musicie sobie wyobrazić ich osłupienie na widok bogato zdobionych kolumn i... przezroczystych sarkofagów z humanoidalnymi istotami, które wcale nie wyglądają na martwe!
Postanawiają przetransportować trzy ciała na Ziemię. Okazuje się jednak, że są to wampiry! Rozpoczyna się wyścig z czasem...
W prezentowanej książce, nie mamy do czynienia z typowymi krwiopijcami. Co to, to nie! Cechuje je wampiryzm energetyczny, czyli wysysają z człowieka siły witalne.
To jest niesamowicie ekscytujące! Od początku nic tu nie jest takie, jak się wydaje!
Sporo tu rozważań filozoficznych nad wampiryzmem, antropologią, siłą życiową u ludzi, przestępczością, czy też sadyzmem seksualnym. Nie jest to wcale nużące, czytałam to z wielkim zaciekawieniem. Nie ma co się tego obawiać, nie wyssie z Was energii 😉
Przewija się tu temat istnienia przedwiecznych ras, które istniały na długo przed ludźmi. Brzmi przerażająco, prawda? Sporo tu nawiązań do twórczości Clarka Asthona Smitha, którego możecie kojarzyć choćby z "Kronik Averoigne", czuć też wpływ samego Lovecrafta.
To mieszanka sci-fi i kryminału przesiąknięta zmysłową erotyką. Wszystko było tak wiarygodnie przedstawione, że dałam się tej historii porwać bez reszty.
"Kosmiczne wampiry" długo będą rezonować w mojej głowie. Co się skrywa w bezmiarze kosmosu? Co, jeśli nie byliśmy na Ziemi pierwsi? A co, jeśli obca inteligencja miała wpływ na nasz rozwój?
To zwariowana i nieoczywista historia, która sprawiła mi sporo frajdy. Muszę nadrobić film "Lifeforce", który powstał na podstawie tej książki. Mam ochotę przeczytać "Pożeraczy umysłu" tego autora. Klimatyczna okładka od Joanny Widomskiej🥰
Gorąco polecam!
Katooola patronuje tylko sztosom!💥
Wampiry z kosmosu? Kosmiczny urbex? Klimat jak z filmu "Event Horizon"? Yeah! To tu! W "Kosmicznych wampirach" Colina Wilsona!
Załoga statku badawczego natrafia na przeogromny, zniszczony okręt zawieszony w kosmicznej pustce. Żeby było ciekawiej, ów obiekt mierzy 80 kilometrów i wygląda jak gotycki zamek! Czujecie już ten klimat poczucia czegoś nieznanego?
Astronauci...
2024-04-21
#współpracareklamowa
Co jeśli w miejskich legendach jest ziarnko prawdy?😱 Co jeśli te wszystkie szeptane historie są bardziej realne niż myślimy?
Lato, beztroskie wakacje, do czasu... Któregoś dnia Kuba wchodzi za piłką na zarośniętą chaszczami działkę sąsiada, o którym krążą niestworzone legendy. Pech sprawia, że Kuba trafia na szopę, a w niej... starą, zdezelowaną czarną wołgę. Jedna chwila nieuwagi, zwykłe skaleczenie, kropelka krwi... i coś się budzi!😱
Na kartach tej powieści stara uliczna historia o piekielnym pojeździe ożywa. Czarna wołga rzekomo pojawia się tu i ówdzie, potem znikają dzieci... Ktoś zna kogoś kto słyszał, ktoś inny widział... Niby tylko straszydło dla niegrzecznych dzieci, ale czy na pewno?
Ta książka jest niczym powrót do dzieciństwa, do naszych wspomnień. Któż z nas nie biegał z garstką znajomych całymi dniami? Miewaliśmy ogrom tajemnic i sekretne miejsca, o których nieraz dorośli nie wiedzieli.
Ta książka ma niesamowity klimat! Obraz polskiej wsi, stare ogrody, ciemny las i okoliczne miasteczka widma. I to wszystko przesiąknięte kaszubskim folklorem. Ta historia ma wszystko, co uwielbiam! Społeczność małomiasteczkowa, wioskowy szaleniec i dziwne przypadki się mnożą.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie ta historia wywołuje ciary! Czułam oddech czegoś nienazwanego na karku, i zapach smaru, który długo będzie się za mną ciągnął. Młodym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z nieznanym złem. Mają odwagę, nietuzinkowe charakterki, wyobraźnię i czasem widzą więcej niż dorośli. Czuć tu aurę tajemniczości i narastający niepokój. Z każdą stroną atmosfera gęstnieje, coś wisi w powietrzu. "Grzechòt" jest nieodkładalny.
Ta książka to niezwykła mieszanka przygodówki z dreszczykiem, mrocznej baśni z nadprzyrodzonymi wątkami. Ile tu odniesień do rzeczy znanych nam z popkultury, co zawsze sobie cenię. Przepadłam w tej historii, oderwałam się od rzeczywistości. Czegóż chcieć więcej?
Nie sposób nie wspomnieć o wydaniu! Ta okładka od Dawida Boldysa!💥 Te malowane brzegi! Ta kościotrupiasta postać 😍 Po prostu na sam widok odleciałam! To zdecydowanie jedno z piękniejszych wydań na moim regale, perełka!
Gorąco polecam!
#współpracareklamowa
Co jeśli w miejskich legendach jest ziarnko prawdy?😱 Co jeśli te wszystkie szeptane historie są bardziej realne niż myślimy?
Lato, beztroskie wakacje, do czasu... Któregoś dnia Kuba wchodzi za piłką na zarośniętą chaszczami działkę sąsiada, o którym krążą niestworzone legendy. Pech sprawia, że Kuba trafia na szopę, a w niej... starą, zdezelowaną...
2024-04-08
Stara kamienica dotknięta rozkładem przez upływający czas. Ściany z odpadającym tynkiem, w których odbija się samotność. Z każdego kąta wyzierające mroczne cienie, zdające się żyć własnym życiem.
Korytarze ogarnięte wilgocią, zimne... drżą, pragną szeptać historie, w końcu niejedno widziały.
Przeszłość przesiąknięta mrokiem, ludzkie dramaty, meandry rodzinnych traum. Spowite tajemnicą zakamarki ludzkich umysłów, ich lęki i pragnienia. Radości i smutki dawnych mieszkańców. W tym opustoszałym domu, w ścianach żyją echa dni minionych.
Wystarczy tylko się wsłuchać...
W tę i we w tę, wraz z hulającym wiatrem niosą się opowieści. Kątem oka suną duchy...
Co szeptają ściany? Jakie sekrety skrywają ponure zakamarki? Dawnych mieszkańców pamiętają jedynie ściany, ale czy na pewno? Jakie pokrętne losy mieli?
Wystarczy tylko się wsłuchać...
Stary Ciesiółka, który zapuścił w tej kamienicy swe korzenie jest tylko enigmatycznym strażnikiem owego miejsca? Czy może kimś o nie całkiem zdrowych zmysłach?
Wkroczycie tu do równoległego świata, gdzie czas i przestrzeń ulegają swoistemu zawieszeniu. To mroczna, oniryczna baśń. Życie bohaterów naznaczone jest bólem i cierpieniem jakie niesie samo życie. Ogarniająca pustka, samotność i przemijalność czasu są tu mocno odczuwalne. Melancholia wyziera tu z każdej strony. Forma podania jest niezwykła. Piękna i niesamowita to rzecz.
Wystarczy się tylko wsłuchać...
To zdecydowanie moja ulubiona historia Ani!🖤 Coś czuję, że będę do niej wracać. Te ściany wzywają...
Zagnieździła się ta historia w mojej głowie i nieprędko z niej wyleci...
Stara kamienica dotknięta rozkładem przez upływający czas. Ściany z odpadającym tynkiem, w których odbija się samotność. Z każdego kąta wyzierające mroczne cienie, zdające się żyć własnym życiem.
Korytarze ogarnięte wilgocią, zimne... drżą, pragną szeptać historie, w końcu niejedno widziały.
Przeszłość przesiąknięta mrokiem, ludzkie dramaty, meandry rodzinnych traum....
2024-04-15
#współpracabarterowa
Macie ochotę na coś w dekadenckim klimacie? Zapraszam Was na klasykę, którą uwielbiam!🖤
Niezmiennie zdumiewa mnie to, z jaką siłą ta historia zaskakuje i wzbudza ogrom emocji. "Alraune" została wydana w 1911 roku, w epoce modernistycznej była uznawana za dość kontrowersyjne dzieło, i w moim odczuciu jest ponadczasowa, gdyż wciąż niejednego zaszokuje.
Opowieść została wysnuta na podstawie średniowiecznej legendy o korzeniu mandragory. Kiedyś wierzono, że ta magiczna roślina wyrasta z ziemi zapłodnionej nasieniem powieszonego zbrodniarza. Mający perwersyjnie upodobania i lubujący się w osobliwych eksperymentach Jakob ten Brinken za namową siostrzeńca Franka Brauna postanawia zrealizować szaleńczą wizję. Tak właśnie rozpoczynają się poszukiwania niemoralnej kobiety i mającego zawisnąć mordercy... W wyniku owego szalonego eksperymentu rodzi się Alraune... Brzmi dziwacznie, prawda? A to tylko okruch tej intrygującej i pokręconej powieści.
Nowe tłumaczenie Barbary Grunwald-Hajdasz przypadło mi do gustu, czuć ducha ówczesnej epoki, jest niczym te stare, urocze książki. Pełno tu metafor, lektura była dla mnie prawdziwą ucztą literacką. Opowieść jest niczym w formie dokumentu, stopniowo ujawniane są fakty. Czuć narastający niepokój i z zapartym tchem śledzi się losy Alraune, osoby hipnotyzującej prowadzącej mężczyzn do zgubienia. Niszczycielska i amoralna femme fatale. Przewrotna fabuła, pełna intryg, nudy tu nie ma.
To rzecz idealna dla miłośników dziwnych historii. Tutaj erotyka tańczy z makabrą. Nie brakuje groteskowych i absurdalnych scen przesiąkniętych najczarniejszym humorem. Śmierć i szaleństwo wiszą w powietrzu. To niesamowite stadium ludzkiego szaleństwa i deprawacji, egzystencji naznaczonej tragizmem. Nie brakuje tu wątków łamiących wszelkie konwenanse. Ewers po mistrzowsku kreował postaci nikczemne o zwyrodniałych, spaczonych umysłach unurzane w bagnie zgniłej egzystencji. Możemy się tu przeglądać niczym w panoptikum ludzkich grzeszków.
To rzecz skłaniająca do refleksji nad etyką, jak łatwo przekroczyć granicę w ohydnych, amoralnych eksperymentach naukowych? Jak się rodzi zło tkwiące w człowieku?
Ta historia długo rezonuje w głowie. Do tego elegancko wydana! Warto zerknąć na posłowie z notką biograficzną dotyczącą autora. Gorąco polecam!🖤
#współpracabarterowa
Macie ochotę na coś w dekadenckim klimacie? Zapraszam Was na klasykę, którą uwielbiam!🖤
Niezmiennie zdumiewa mnie to, z jaką siłą ta historia zaskakuje i wzbudza ogrom emocji. "Alraune" została wydana w 1911 roku, w epoce modernistycznej była uznawana za dość kontrowersyjne dzieło, i w moim odczuciu jest ponadczasowa, gdyż wciąż niejednego...
2024-03-14
"Zmarli nie spędzają czasu, tam gdzie żywi."
Buenos Aires, obskurne, rozpadające się slumsy. To ponure miejsce, gdzie często znikają ludzie. Przemoc wobec kobiet jest codziennością, a policja pozostaje bezradna. W tym beznadziejnym zakątku śmierć bywa zwyczajnym obrazkiem.
To właśnie tu mieszka bezimienna, zubożała dziewczynka. Czuje przedziwny przymus jedzenia ziemi... i tak odkrywa swą moc - jasnowidzenie. Może poznać los człowieka jedząc ziemię. Potrafi znaleźć nie tylko zmarłych, ale i żywych.
Dar, a może jednak przekleństwo?
Ludzie pragną jej pomocy... dostaje pełno butelek z ziemią... Jej altruizm i chęć pomocy są wykorzystywane.
Zjadanie ziemi jest nieprzyjemne, wywołuje wizje czystego zła przepełnione bólem i cierpieniem... a także niesie za sobą ciężar odpowiedzialności. Samotność, strach, a w sercu rodzi się pragnienie ucieczki do zwyczajności... bycia normalnym, szarym człowiekiem.
To krótka, ale jakże intensywna historia. Głęboko porusza struny wrażliwości. Budzi niezgodę na poczucie niesprawiedliwości i przemoc.
Nie sposób obok tej historii przejść obojętnie. Piękna i zarazem przerażająca. Oniryczna i intymna. Przedziwna, klimatyczna rzecz, po której smak i zapach ziemi długo będzie Wam tkwił w gardle niczym gula. Wryła mi się mocno w głowę. Z niecierpliwością czekam na drugą część!
Polecam!
"Zmarli nie spędzają czasu, tam gdzie żywi."
Buenos Aires, obskurne, rozpadające się slumsy. To ponure miejsce, gdzie często znikają ludzie. Przemoc wobec kobiet jest codziennością, a policja pozostaje bezradna. W tym beznadziejnym zakątku śmierć bywa zwyczajnym obrazkiem.
To właśnie tu mieszka bezimienna, zubożała dziewczynka. Czuje przedziwny przymus jedzenia ziemi... i...
2024-01-04
Wigilijna zapadka to coś idealnego nie tylko na Boże Nawiedzenie🎄ale i na Wilczanoc!🐣
Czy mi się coś poplątało? Czy zabrakło mi "rosołu"? Pomyśleliście zapewne 😆
Otóż nie! Jeden z bohaterów cierpi na parafazję, a co za tym idzie jest tu ogrom przezabawnych przejęzyczeń. Od dawna wiem, że autorka jest mistrzynią w gierkach słownych, ale tu przeszła samą siebie! To jest genialne! Ubawiłam się po pachy! Ale do rzeczy, o czym jest ta książka?
Boże Narodzenie tuż tuż... szóstka nieznanych sobie osób dostaje tajemnicze zaproszenie od enigmatycznego miliardera... na wigilijny wieczór na Vailę, szetlandzką wysepkę. Pomysł wydaje się absurdalny, ale pomimo tego stawiają się na promie... Jakby było za mało przedziwnych wrażeń to nadchodzi szalejący sztorm. Zostają odcięci od reszty świata!😱 Dochodzi do zbrodni, każdy jest podejrzany. Na szczęście wśród zaproszonych jest błyskotliwa para, sierżantka Sarah i detektyw Ruccoli. Czy uda im się "rozpłatać" śledztwo? Kto tu jest tak naprawdę ofiarą? Kim jest ekscentryczny milioner?
Słuchajcie, nawet nie wiecie jakie to jest niesamowite! 😍 To nie tylko w niezwykłym świątecznym klimacie, ale i takie retro. Duszna atmosfera, wręcz klaustrofobiczna. Rosnący niepokój, sięgający zenitu. Nietuzinkowi bohaterowie. Intryga kryminalna jest nieoczywista. Prawda skrywa się w zakurzonych kliszach z przeszłości. Finał miażdży! WOW! Pozostawia czytelnika z milionem pytań w głowie. Co za wyśmienita łamigłówka! Co tu się wydarzyło!?😮 Po prostu rewelka!
"A niech mnie mewa udziobie" jeśli się Wam to nie spodoba! Pragnę więcej takich powieści cosy mystery! Fani Agathy Christie będą zachwyceni!
Gorąco polecam!
Wigilijna zapadka to coś idealnego nie tylko na Boże Nawiedzenie🎄ale i na Wilczanoc!🐣
Czy mi się coś poplątało? Czy zabrakło mi "rosołu"? Pomyśleliście zapewne 😆
Otóż nie! Jeden z bohaterów cierpi na parafazję, a co za tym idzie jest tu ogrom przezabawnych przejęzyczeń. Od dawna wiem, że autorka jest mistrzynią w gierkach słownych, ale tu przeszła samą siebie! To jest...
2024-03-11
Ten zbiór mnie urzekł! Jest fascynująco dziwny!
Wyobraźcie sobie, że jesteście w koszmarze sennym i nie macie dokąd uciec, gdyż nie ma granicy oddzielającej od rzeczywistości. Właśnie takie są te opowiadania, bohaterowie utknięci w koszmarnym mamidle. Fantasmagorii, która nie ma końca.
Wystarczy pstryknięcie palcem, i nagle pojawia się coś plugawego, odchylenie od normy, który brutalnie i nieodwracalnie wkracza w życie bohaterów. Bohaterowie mają do czynienia z czymś irracjonalnym, groteskowym zmuszającym do zastanowienia się nad stanem ich psychiki. Czy to psychodeliczny sen, a może popadają w obłęd?
"Niebezpieczeństwa palenia w łóżku" zawierające w sobie historie ze zbioru "To, co utraciłyśmy w ogniu" to galeria makabrycznych obrazów, które długo potem kotwiczą w głowie. Autorka porusza aspekty życia, które zazwyczaj są przemilczane. Tematy tabu, o których nikt nie ma odwagi nawet szeptać. Przeróżne odchylenia od normy, obsesje i fobie.
Podupadłe dzielnice, niszczejące budowle, brudne uliczki, wszechobecny smród... martwe dusze snują się po okolicy. Ofiary rytualne, sekty, samobiczowanie, sadyzm i wiele innych odrażających rzeczy.
Surowe opisy, niesamowita siła narracji i argentyński folklor sprawiają, że są intrygujące. Atmosfera w opowiadaniach jest gęsta i duszna, a obrzydliwości uwierają i jednocześnie wciągają. Autorka potrafi w jednej chwili wytrącić z równowagi i sprawić, że czujemy dyskomfort. I jakie to jest niepokojące, nieraz mrozi trzewia. Co najlepsze, nie brakuje tu niedopowiedzeń, które tylko pobudzają wyobraźnię.
Do moich faworytów należą: nieco postapokaliptyczne "To, co utraciłyśmy w ogniu", "Brudny dzieciak", "Powracające dzieci", "Dom Adeli".
Po przeczytaniu będziecie się bali przebywać sami w pomieszczeniu. Kto wie, czy nie towarzyszą Wam duchy dzieci, zwierząt... lub sunące w Waszą stronę zjawy?
Literatura piękna i groza, czyli to, co kocham! Uwielbiam! Gorąco polecam!🖤
Ten zbiór mnie urzekł! Jest fascynująco dziwny!
Wyobraźcie sobie, że jesteście w koszmarze sennym i nie macie dokąd uciec, gdyż nie ma granicy oddzielającej od rzeczywistości. Właśnie takie są te opowiadania, bohaterowie utknięci w koszmarnym mamidle. Fantasmagorii, która nie ma końca.
Wystarczy pstryknięcie palcem, i nagle pojawia się coś plugawego, odchylenie od normy,...
2024-03-07
Macie ochotę na wycieczkę do Irlandii? Do starego budynku placówki opiekuńczej, gdzie magia jeszcze się tli i przebrzmiewają echa dramatycznych zdarzeń wielkiego głodu?
To tylko pozornie zwyczajny ośrodek z przebywającymi w nim trójką wolontariuszy i ich podopiecznymi, który zmaga się z finansowymi zawirowaniami. Ale jaka jest prawda? Jakie tajemnice skrywają stare cegły? Bohaterowie znaleźli się w nim przypadkowo, czy też może od zawsze było im pisane spotkanie?
Niepełnosprawni intelektualnie rezydenci ośrodka wiodą niby spokojne życie, lecz tak naprawdę są bohaterami o wielkiej odwadze i sile mierzącymi się z czymś na granicy jawy i snu. Czy oni widzą więcej, czy też może im się to tylko w głowie roi? I czym jest tytułowa strychnica? Tutaj rzeczywistość miesza się z baśniowym światem. To pokręcona historia, w której nic nie jest takie jak się wydaje. Plastyczne opisy mamią, wciągają w ten świat bez reszty.
Marek to czarodziej pióra, który jest znany ze swoich charakterystycznych kreacji narratorów. Postaci są nietuzinkowe, barwnie nakreślone, mają głębię psychologiczną. Kilka rozdziałów jest poświęconych bohaterom, każdy ma swój głos. Możemy poznać ich myśli. Wolontariusze wchodzący w dorosłość, utkani z koszmarów sennych. To nie są puste skorupy ludzkie, lecz ludzie z krwi i kości skrywający głęboko w zakamarkach duszy swoje lęki.
Tej książki nie da się wcisnąć w konkretne ramy gatunkowe, mocna baśniowa groza, irlandzkie legendy, psychologia i fantastyka. Pełno tu ukrytych znaczeń i symboliki, które w miarę rozwoju sytuacji niczym strzaskane okruchy mozaiki układają się w genialną całość.
"Strychnica" to wielowarstwowa historia, która pod płaszczykiem ożywającej legendy przemyca ponadczasowe przesłanie o ludziach niepełnosprawnych. Zychla z właściwą sobie delikatnością przekazuje, że niepełnosprawni zmagają się z rzeczywistością w dwójnasób, walcząc ze swoimi słabościami, i także pragną miłości i przyjaźni. "Strychnica" wzbudza ogrom emocji, porusza odpowiednie struny wrażliwości, można tu nie tylko się wzruszyć, ale i poczuć dreszczyk grozy. Niesamowicie działa na wyobraźnię i uczy pokory.
Niepokojąca, niesztampowa, do tego osadzona w niesamowicie irlandzkim klimacie. Czuć, że autor jest człowiekiem o wielkim sercu i pełnym empatii. Nie sposób zapomnieć o genialnym wydaniu i barwionych brzegach🥰 Gorąco polecam!
P.S. dziękuję autorowi za niespodziewane podziękowania na końcu książki. Totalne wzruszenie!🖤
Macie ochotę na wycieczkę do Irlandii? Do starego budynku placówki opiekuńczej, gdzie magia jeszcze się tli i przebrzmiewają echa dramatycznych zdarzeń wielkiego głodu?
To tylko pozornie zwyczajny ośrodek z przebywającymi w nim trójką wolontariuszy i ich podopiecznymi, który zmaga się z finansowymi zawirowaniami. Ale jaka jest prawda? Jakie tajemnice skrywają stare cegły?...
2024-02-09
To niepozorna książka o potężnym ładunku emocjonalnym. Czy inteligencja jest darem, a może mającym swoją cenę przekleństwem?
Upośledzony umysłowo, trzydziestodwuletni Charlie poddaje się eksperymentalnej procedurze zwiększającej jego IQ. Taki zabieg udało się już wykonać u myszy zwanej Algernon. Skutki nie są jeszcze znane...
Historię śledzimy poprzez wpisy w pamiętniku Charliego. Z początku nie jest to łatwa przeprawa, ponieważ pełno tu błędów ortograficznych. Przebija się z nich ogromne pragnienie bycia mądrzejszym, dopasowania się do innych ludzi, chęci bycia akceptowanym. Z czasem obserwujemy, jak po tej operacji tych błędów jest mniej, jak Charlie szybko się uczy. Możemy zobaczyć jak to wszystko wpływa na jego życie. W pewnym momencie jest inteligentniejszy niż normalni ludzie, ale niestety, na poziomie emocjonalnym wciąż jest dzieckiem i jeszcze wiele musi się nauczyć. Widzimy jak wyszarpane z otchłani niepamięci wspomnienia z dzieciństwa niosą ból.
Czy uda mu się dopasować do innych i spełnić marzenia?
To historia o wielkiej nadziei na uczynienie swego życia lepszym, wytrwałości, gonitwy za nauką. Prawda bywa bolesna. Odkrycie jacy ludzie naprawdę są, nie przynosi ukojenia. Zmienia spojrzenie na to jak widzą świat osoby upośledzone. Porusza trudne tematy, jak izolowanie chorych w specjalnych zakładach, nietolerancji ułomności oraz nieporadności rodzicielskiej.
To smutna historia, rozdzierająca serce, wzbudzająca gamę emocji, niezwykle dająca do myślenia. Co świadczy o naszym człowieczeństwie?
Niesie za sobą przesłanie, że nie powinniśmy się bawić w Boga, eksperymenty na ludziach mogą wpływać na rzeczy, których nie jesteśmy w stanie pojąć.
Jestem pod wrażeniem tłumaczenia, na pewno nie było to łatwe. Uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Pozostaje w pamięci na długo. Gorąco polecam!
To niepozorna książka o potężnym ładunku emocjonalnym. Czy inteligencja jest darem, a może mającym swoją cenę przekleństwem?
Upośledzony umysłowo, trzydziestodwuletni Charlie poddaje się eksperymentalnej procedurze zwiększającej jego IQ. Taki zabieg udało się już wykonać u myszy zwanej Algernon. Skutki nie są jeszcze znane...
Historię śledzimy poprzez wpisy w pamiętniku...
2024-02-10
Cóż to był za zbiór! Dawno nie czytałam czegoś tak cudownie dziwnego!
"Ptaki" to prawdziwa galeria przerażających koszmarów. Opowiadania są połączeniem surrealistycznych wizji poprzeplatanych z okruchami codziennego życia. Oniryczne, mroczne, z gęstą i lepką atmosferą przypominające sen.
Autorka deformuje znany nam świat dodając szczyptę magii. Sprawia, że zwyczajne, przyziemne sytuacje mają zupełnie inną formę, czy też wymiar. Trochę tak jakbyśmy się znaleźli w alternatywnej rzeczywistości, czy też w psychodelicznym odlocie. Absurd i groteska tańczą wesoło.
Bohaterowie niespodziewanie musieli zmierzyć się z nową, dramatyczną, wypaczoną nieraz makabryczną rzeczywistością, wykraczającą poza logiczne pojmowanie. W ich życie wkradł się chaos. Są zagubieni, mają poczucie
derealizacji. Utknięci w bańce koszmaru. Realność sytuacyjna niczym u Kafki. Nie brakuje tutaj okrucieństwa, momentami to jest takie rozdzierające serducho.
Większość z tych opowiadań zdumiewa, wręcz wprawia w osłupienie, potrzeba chwili, aby je przetrawić. Targają czytelnikiem wywołując skrajne emocje. Po prawie każdym miałam myśli "co ja właśnie przeczytałam?!". Niesamowicie skłaniają do refleksji, a zagadkowe pełne niedopowiedzeń zakończenia dają szerokie pole interpretacji.
Moimi faworytami są tytułowe "Ptaki", "Motyle", "Ciężka walizka Benavidesa", "Ku radosnej cywilizacji", "Irman".
Wyobraźnia autorki zdaje się nie mieć granic, manipuluje absurdem i czarnym humorem tworząc żywe obrazy.
Chciałabym więcej i więcej! Zbiór warty uwagi. Niesamowita rzecz.
Cóż to był za zbiór! Dawno nie czytałam czegoś tak cudownie dziwnego!
"Ptaki" to prawdziwa galeria przerażających koszmarów. Opowiadania są połączeniem surrealistycznych wizji poprzeplatanych z okruchami codziennego życia. Oniryczne, mroczne, z gęstą i lepką atmosferą przypominające sen.
Autorka deformuje znany nam świat dodając szczyptę magii. Sprawia, że zwyczajne,...
2024-01-31
Pamiętam jak ogromne wrażenie wywarło na mnie fenomenalne "Katharsis"! A czy "Nemezis" również mnie zachwyciło? Taak! Z miejsca przepadłam!
Pan Siembieda jest człowiekiem o potężnej, wręcz onieśmielającej erudycji. I ta jego wiedza wybrzmiewa w jego powieściach. Potrafi idealnie odwzorować czasy wojenne przeplatając je z czasami współczesnymi. Uwielbiam to, że zmusza mnie do weryfikacji na ile jest zgodna z prawdziwą historią.
To wielowątkowa powieść, rozgrywająca się na wielu płaszczyznach, nie tylko w czasach przedwojennych, ale sięga i początków lat 90. XX wieku. To z jakim rozmachem jest napisana ta książka wzbudza podziw. Wciąga już na samym wstępie pełnym akcji. Opisy przedwojennego miasta Opola, które znam wprawiły mnie w zachwyt. Oczami wyobraźni czułam klimat tamtych czasów.
Bracia Janoschek, jak ich nazywano na Zaodrzu, Bruno i Herbert byli sobie bliscy. Jeden za drugiego dałby się pociąć. Jednak, gdy Herbert ginie, Bruno na kolejne dziesięciolecia zostaje ogarnięty żądzą zemsty. Ta myśl o zemście, tkwi mu z tyłu głowy, w każdej sytuacji, którą przyniósł mu los. Tylko, czy w jego życiu to silne pragnienie zemsty jest słuszne? Czy zemsta jest w stanie zadośćuczynić sprawiedliwości? A może tak naprawdę nie ma sprawiedliwości?
Tutaj każdy bohater ma swoją rolę do odegrania, każdy jest ważny. Pan Maciej z właściwą sobie gracją snuje historie ludzi, których życie naznaczyło. Koleje losu bywają przewrotne, pełne wzlotów i upadków. Samo życie potrafi pisać nieprawdopodobne scenariusze, składa się z wielu odcieni. Pogmatwane relacje międzyludzkie, niepewność dnia, dobre i złe uczynki przeplatają się ze sobą, a jakże łatwo stać się marionetką w rękach innych.
Ta książka zgrabnie krok po kroku łączy Bruna z rodziną Greków Tosidowskich, znanych nam z "Katharsis". WOW! To jest niesamowite jak te dwie pozornie różne historie, a jednak niczym roztrzaskana mozaika łączą bohaterów niewidzialnym spoiwem. Te dwie książki tworzą genialną całość.
Tutaj każda strona trzyma w napięciu, zaskakujące zwroty akcji wzbudzają ogrom emocji. Intryga jest nieprzewidywalna. Zamglona prawda czeka na ujawnienie i nie zawsze przynosi ukojenie.
Obcowanie z tego typu literaturą, sprawia że jeszcze mocniej chcę wracać do powieści autorstwa Macieja. Kreacje, narracja oraz porządny research historyczny to udane elementy, które pochłaniają mnie bez reszty.
Mam nadzieję, że to nie koniec, liczę na kolejną część! Znakomita rzecz! Gorąco polecam!
Pamiętam jak ogromne wrażenie wywarło na mnie fenomenalne "Katharsis"! A czy "Nemezis" również mnie zachwyciło? Taak! Z miejsca przepadłam!
Pan Siembieda jest człowiekiem o potężnej, wręcz onieśmielającej erudycji. I ta jego wiedza wybrzmiewa w jego powieściach. Potrafi idealnie odwzorować czasy wojenne przeplatając je z czasami współczesnymi. Uwielbiam to, że zmusza mnie...
2024-02-04
Pamiętam jak mnie zachwyciło genialne "Na Południe od Brazos". Ponure i fascynujące "Ulice Laredo" także mają szczególne miejsce w moim serduchu. Czy "Szlak umrzyka" równie mnie urzekł? O rany! Tak! I to jak!🤠
Akcja rozgrywa się jeszcze wcześniej, gdy Call i Gus byli jeszcze żółtodziobami. Nie wiedzą, co robić, więc przyłączają się do strażników Teksasu. Liczą na wielką przygodę, ale koszmarna rzeczywistość szybko rozwieje ich mrzonki. Ich grupa okazuje się nie być przygotowana na surowe warunki życia na pograniczu.
Podróż bohaterów całkowicie mnie pochłonęła. Piękny zachód jest jeszcze dziki. Komancze rządzą i budzą trwogę. Fabuła jest pełna zwrotów akcji. Przyjdzie im się zmierzyć nie tylko z Indianami, ale i zmiatającym wszystko tornadem, nieznośnym upałem, przeraźliwym ziąbem, pożarami prerii, niedźwiedziami... A to tylko ułamek tego, co ich spotka. Wyprawa jest pełna nieprzemyślanych decyzji, a Call i Gus są niedoświadczeni, jeszcze wiele muszą się nauczyć.
Uparcie, wytrwale prą do przodu, mimo przytłaczających przeciwności losu. Dalej, do celu za wszelką cenę, choć ludzie padają jak muchy. Ich grupa szybko kruszeje. Rosnące stosy szkieletów. Te wydarzenia ukształtowały Calla i Gusa, pokazują rozwój ich postaci, które poznajemy w kolejnych częściach.
Spektakularna, wciągająca, przerażająca, rozdzierająca serce, zabawna historia pełna krwi, goryczy i smutku. Czytając, przeżywałam razem z nimi wszystkie trudy, które ich dopadały na tym krwawym szlaku, aż mi serce biło, ale i śmiałam się w głos.
Napisana pięknym językiem, i nie brakuje tu ciętego humoru. Miałam ochotę pełno zdań zacytować. Coś niesamowitego! McMurtry jest wirtuozem słowa pisanego.
Zdumiewa mnie to, że książka skupia się na mężczyznach, a kobiece postaci są takie silne. Kobiety w tej nieprzyjaznej krainie są niezwykle twarde i nie boją się brać spraw w swoje ręce.
Po prostu uwielbiam! Czuję wielki smutek, że się skończyła! Czekam na kolejną część!🖤
Pamiętam jak mnie zachwyciło genialne "Na Południe od Brazos". Ponure i fascynujące "Ulice Laredo" także mają szczególne miejsce w moim serduchu. Czy "Szlak umrzyka" równie mnie urzekł? O rany! Tak! I to jak!🤠
Akcja rozgrywa się jeszcze wcześniej, gdy Call i Gus byli jeszcze żółtodziobami. Nie wiedzą, co robić, więc przyłączają się do strażników Teksasu. Liczą na wielką...
2024-01-04
Klasyka postapo wydana w 1959 roku, ale czy wciąż aktualna? Czy to jak sobie wtedy wyobrażano postapokaliptyczną rzeczywistość wciąż może być przestrogą dla ludzkości?
Nuklearna zagłada, wystarczyła ledwie chwila i większość świata obróciła się w pył. Dziesiątki milionów istnień ludzkich zgasło.
Resztka ocalałych musi nauczyć się żyć na nowo. Jak przetrwać w świecie, w którym nie ma prądu, wody i kończy się jedzenie? Czy człowiek potrafi przystosować się do nowej rzeczywistości? Mamy tu ciekawe wejrzenie w to, jak się zmienia psychika ludzi w obliczu niewyobrażalnego zagrożenia, niektórzy popełniają samobójstwo, część zmienia się w brutali siejących postrach, a pozostali wykorzystują swoją wiedzę, aby jak najlepiej przetrwać w warunkach survivalowych.
Możemy tu prześledzić jak krucha jest cywilizacja. Jak łatwo wtedy dojść do głosu pierwotnym instynktom. Czy w sytuacji kryzysowej da się ocalić resztki człowieczeństwa? Codzienna walka o przetrwanie, czy da się wtedy jeszcze zachować ludzkie odruchy?
Ta książka jest przerażająco realna! To, jak Pat Frank szczegółowo opisał przeróżne aspekty życia w tej nowej, postnuklearnej rzeczywistości to po prostu mistrzostwo. Całkowicie przekonująco i tak sugestywnie, że miałam wrażenie, jakbym tam była, wraz z bohaterami.
Co najważniejsze, to skłania do wielu refleksji. Jakbyśmy sami się zachowali w takiej sytuacji? I jak niewiele trzeba, aby to co osiągnęliśmy przepadło. Czy da się przygotować na koniec świata? Ja wiem, że nawet gdybym szybciej od innych wiedziała o nadchodzącej zagładzie, nie byłabym się w stanie przygotować, wszystkiego nie da się przewidzieć! I ta książka dobitnie to pokazuje.
Wstrząsająca i przygnębiająca rzecz, ale mimo wszystko przebija się tu iskierka nadziei, że nawet na zgliszczach znanego nam świata nie wszystko jest stracone.
Gorąco polecam!
Klasyka postapo wydana w 1959 roku, ale czy wciąż aktualna? Czy to jak sobie wtedy wyobrażano postapokaliptyczną rzeczywistość wciąż może być przestrogą dla ludzkości?
Nuklearna zagłada, wystarczyła ledwie chwila i większość świata obróciła się w pył. Dziesiątki milionów istnień ludzkich zgasło.
Resztka ocalałych musi nauczyć się żyć na nowo. Jak przetrwać w świecie, w...
2024-01-07
Najnowsza książka Klaudii jest inna niż poprzednie, ponieważ tym razem lekko skręciła w kierunku horroru ekstremalnego. Mroczna, brutalna a także pokręcona, i co ciekawe to wyszło zdecydowanie na plus. Mocny prolog zapiera dech w piersiach! I to sprawiło, że już od pierwszych stron przepadłam. Niezwykle trzyma w napięciu. To historia nie tylko o tytułowej... bezradności.
To także historia meandrach pogmatwanych relacji międzyludzkich. Niełatwa miłość rodzicielska. Przyjaźń brata i siostry, która potrafi być krucha. Zdegenerowana miłość kobiety i mężczyzny. Lęki oraz pragnienia skrywane głęboko w duszy. I o bezgranicznym zaufaniu do drugiego człowieka. Prawda nie zawsze daje wytchnienie.
Krok po kroku, wychodzą na jaw mroczne, rodzinne sekrety, osnute atmosferą strachu i niepewności, a także poczucia zdrady. Jest krwawo i makabrycznie. Okrucieństwo, które miażdży! Raz po raz, poczujecie gulę w gardle, ta historia jest niezwykle ciarkogenna!
Bezradność ma wiele odcieni. Utrata bliskiej osoby przez lata nie przynosi ukojenia. Groza życia ofiary będącej zabawką dla oprawcy. Zaginięcie ważnej osoby i brak wiedzy o niej wyniszcza, a to z kolei prowadzi do desperackich czynów. Tak wiele sytuacji, w których człowiek czuje się bezradny... a uciekający czas jedynie rozszarpuje rany zamiast je zabliźniać.
Jak wielkie spustoszenie w umyśle powoduje zniewolenie? Jak niewiele trzeba, aby utracić ludzkie odruchy? Straumatyzowany człowiek jest w stanie wiele zrobić, aby tylko poczuć ulgę. Co jeśli ulgę przynosi jedynie ból? Jak cienka bywa granica między byciem ofiarą a oprawcą?
Jak niewiele trzeba, aby czuć się bezradnym? Tutaj, dzięki Klaudii możemy doświadczyć emocji jakie odczuwa ofiara, a także pozostałe postaci dramatu. Bohaterowie nie są papierowi, mają głębię psychologiczną, łatwo możemy wejrzeć w skłębione myśli straumatyzowanych umysłów.
Wzbudza ogrom emocji, a na koniec sieka czytelnika na kawałeczki. O tak! Zakończenie rozwala! To zdecydowanie moja ulubiona książka Klaudii. Uwielbiam takie mocne thrillery! Oby tak dalej!
Gorąco polecam!
Najnowsza książka Klaudii jest inna niż poprzednie, ponieważ tym razem lekko skręciła w kierunku horroru ekstremalnego. Mroczna, brutalna a także pokręcona, i co ciekawe to wyszło zdecydowanie na plus. Mocny prolog zapiera dech w piersiach! I to sprawiło, że już od pierwszych stron przepadłam. Niezwykle trzyma w napięciu. To historia nie tylko o tytułowej... bezradności....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-30
#współpracabarterowa
O rany! Hendrix znów to zrobił! Pozamiatał! Tylko on tak potrafi zakręcić czytelnikiem niczym kukiełką.
Czy to tylko zwykły poradnik o tym, jak sprzedać nawiedzony dom? O nie, to jest coś znacznie więcej! To historia o niełatwych relacjach międzyludzkich i kruchych więzach rodzinnych.
Louise samotnie wychowuje córeczkę. Pewnego dnia otrzymuje telefon od brata, że rodzice zginęli w wypadku. Szok, niedowierzanie. Rodzinny dramat. Louise jest zmuszona zostawić córeczkę pod opieką byłemu i wrócić w rodzinne strony.
Od kiedy Louise wraca do domu, w którym się wychowała czuje, że coś jest nie tak. I to mocno. Coś wisi w powietrzu...
Ludzie, gdy umierają zostawiają po sobie bałagan, z którym trzeba się zmierzyć. Louise wraz ze swym bratem Markiem muszą uporządkować dom, który jest zawalony lalkami. Ten dom to nie tylko skrzypienie desek podłogowych, ale i setki maleńkich oczek, które zdają się śledzić każdy krok bohaterów. Czujecie już ciary?! To, co jest trzymane w domu tylko pozornie jest zwyczajne...
Louise im dłużej przebywa w tym domu, tym więcej wspomnień z dzieciństwa atakuje jej umysł. Atmosfera gęstnieje i staje się przytłaczająca. Klimat jaki tu panuje to po prostu mistrzostwo! A to ledwie początek fascynującej historii! Hendrix stworzył niezwykły, obyczajowy wstęp, podlany grozą.
Dużo tu smutku. Skomplikowana, burzliwa i pełna żalu relacja Louise i Marka. Oboje nie są idealni, mają sporo za uszami, ale muszą przezwyciężyć wzajemne animozje, co choć nie jest to łatwe! Aby mogli sprzedać dom, muszą zmierzyć się z gorzką prawdą. Każda sytuacja jest widziana z innej perspektywy, a prawda dopiero czeka na odkrycie. Niepokojące wydarzenia z dzieciństwa - czy naprawdę się wydarzyły, a może to tylko urojenia?
"Jesteś zła, zła, zła i nikt już nigdy nie będzie się z tobą bawił."
Są rzeczy, które spychamy ze świadomości, aby chronić rodzinę, bo boimy się ich nawet jako dorośli. Tutaj krok po kroku odsłania się pełny obraz rodziny, dziwnej i dysfunkcyjnej. Stopniowo wychodzą na jaw wielopokoleniowe, mroczne sekrety. Traumatyczne zdarzenia potrafią długo drzemać w uśpieniu.
Ludzie tutaj są tacy prawdziwi, a ich lęki skrywane głęboko w zakamarkach duszy są namacalne. Łatwo nam się z bohaterami utożsamić. I ta niepewność przeszłości... Czy na pewno wszystko wydarzyło się, tak jak pamiętamy, czy też znamy z opowieści innych? Ta historia napawa nostalgią, sprawia, że sami w myślach wracamy do koszmarów naszego dzieciństwa.
"Pewnego dnia w twoim mózgu coś klika i wpadasz pod lód, i pacynki mówią, i zaczynają ci rozkazywać, i kiedy wpadniesz w ten świat, to znaczy, że twój mózg jest zepsuty i już nigdy się nie wydostaniesz."
Koszmar u Hendrixa w pewnym momencie wymyka się spod kontroli. I nic mnie nie przygotowało na to, co było dalej. Totalne szaleństwo! Lalkowe apogeum! Czy to psychodeliczna jazda?
Wydaje się, że to nie może się wydarzyć! Absurdalne zdarzenia wykraczające poza naszą wyobraźnię, a jednak zarazem takie przerażające i trzymające w napięciu.
Ta książka wzbudza ogrom emocji, jest wstrząsająca, momentami krwawa i zarazem zabawna (jak to u Hendrixa), a także niezwykle poruszająca. Grady jak mało kto potrafi w wyśmienity, czarny humor.
Annabelle? Laleczka Chucky? To wszystko nic! Groza spozierająca z martwych oczu pacynek Was z miejsca zmiecie! Oto właśnie narodziło się nowe zło, które Was zmrozi, a okrzyk "Kakawewe!" długo będzie dźwięczał w głowie!
To gęsta, momentami groteskowa historia, genialna w swym pomyśle, która potrafi wryć się w głowę i to mocno! Gorąco polecam! Dajcie się porwać lalkowemu show!
Katooola patronuje tylko sztosom!🖤
#współpracabarterowa
O rany! Hendrix znów to zrobił! Pozamiatał! Tylko on tak potrafi zakręcić czytelnikiem niczym kukiełką.
Czy to tylko zwykły poradnik o tym, jak sprzedać nawiedzony dom? O nie, to jest coś znacznie więcej! To historia o niełatwych relacjach międzyludzkich i kruchych więzach rodzinnych.
Louise samotnie wychowuje córeczkę. Pewnego dnia otrzymuje...
2023-10-25
Bezimienny samotnik zapuszcza się w opustoszałe miejsca, ruiny, szkielety dawnych małych wsi, gdzie jedyne, co słychać to bezdenna cisza. Pewnego dnia trafia na położony na odludnym miejscu tartak i jakiś impuls, nieznana siła przeznaczenia sprawia, że ot, tak po prostu rzuca wszystko i zatrudnia się tam jako stróż nocny. Niedługo potem nadchodzi zima, wszystko zostaje zasypane śnieżnym dywanem. Zamieć śnieżna sprawia, że nasz samotnik zostaje odcięty od świata...
W samotności, wraz ze świszczącym wiatrem niosą się echa dawnych zbrodni, przez które nie śpią demony. Uśpiona prawda skrzy się w śnieżynkach. Bezimienny stopniowo poznaje osnutą tajemnicą historię swego enigmatycznego poprzednika.
Choćbym nie wiem, jak się starała nigdy nie będę w stanie oddać emocji jakie wywarła na mnie ta historia. Tym, co wyróżnia opowieść jest klimat. Gęsty, ponury. To nie tylko zasługa grającej wyobraźni na myśl o tym opustoszałym miejscu otulonym śniegiem. Ta samotność jednostki odbijająca się ze ścian opustoszałego zakładu, i mroczne cienie wyzierające z każdego kąta, zdające się żyć własnym życiem. Niesamowita atmosfera, duszna, gęstniejąca z każdą stroną. Mroczna przeszłość, ludzkie dramaty, meandry rodzinnych traum.
"Nie ma wędrowca" jest o poszukiwaniu własnej tożsamości, własnego ja. Ugrzęźnięcie we własnych koszmarach, wewnętrzne rozdarcie, groza życia człowieka straumatyzowanego jest namacalna, wwierca się w duszę.
"Nie ma wędrowca " to rzecz mroczna, egzystencjalna, oniryczna, psychodeliczna i napawająca smutkiem. Gunia niczym wytrawny wirtuoz gra na strunach wrażliwości czytelników, rozbijając duszę na drobne kawałeczki i wypalając ślad w psychice. To jedna z tych historii, które zostają z czytelnikiem już na zawsze.
Gorąco polecam!🖤
Bezimienny samotnik zapuszcza się w opustoszałe miejsca, ruiny, szkielety dawnych małych wsi, gdzie jedyne, co słychać to bezdenna cisza. Pewnego dnia trafia na położony na odludnym miejscu tartak i jakiś impuls, nieznana siła przeznaczenia sprawia, że ot, tak po prostu rzuca wszystko i zatrudnia się tam jako stróż nocny. Niedługo potem nadchodzi zima, wszystko zostaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
#współpracabarterowa
Wyobraźcie sobie świat, w którym nagle 99% ludzi traci wzrok. Brzmi przerażająco, prawda?😱
Bill Mason uważa się za pechowego człowieka, gdy omija go spektakularny pokaz świetlny przedziwnych meteorów, a wszystko to przez operację oczu. Jeszcze nie wie, że tak naprawdę jest w gronie szczęśliwców. Zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością personelu i specyficznym brakiem zgiełku ulicznego dochodzącego zza okna, sam zdejmuje bandaże... i odkrywa, że jest jednym z garstki, którzy nie oślepli.
😱
To naprawdę straszna książka! Rozwój sytuacji śledzimy z perspektywy Billa. Szok i poczucie osamotnienia. W dosyć szybkim czasie doszło do totalnego chaosu! Oślepieni ludzie błądzący po omacku ulicami w poszukiwaniu pożywienia. Nie wszyscy sobie z tą nagłą ślepotą radzą, popełniają samobójstwa lub zapijają się. Hordy niewidomych robiące z widzących niewolników...
To przerażające jak krucha jest cywilizacja. Z jaką łatwością pierwotne instynkty przejmują przewagę nad zdrowym rozsądkiem. Jak szybko stajemy się sobie wrogami mając odpowiednie po temu warunki.
Po globalnej ślepocie powstają różne typy społeczności, które radzą sobie inaczej. I są zmuszeni walczyć nie tylko z innymi grupkami dążącymi do władzy, ale także z enigmatycznym, nieznanym wrogiem...
Ludzie muszą się nauczyć żyć na nowo. Na widzących spada wielka odpowiedzialność, ich moralność jest kwestionowana. Czy pozostawić niewidomych samych sobie? Codzienna walka o przetrwanie, i czy da się w takich okolicznościach zachować ludzkie odruchy? Nowa rzeczywistość jest przygnębiająca i mroczna.
Przyroda szybko obejmuje wielkie miasta w swe władanie, zielsko się pleni... Rozpadające się budowle w pył, ulice zawalone autami, gnijące trupy... Opuszczone miejsca mają niepokojący klimat!
Skłania do refleksji, jak sami byśmy się w takiej sytuacji zachowali? Czy jest nadzieja dla ludzkości? I czym są tytułowe tajemnicze tryfidy? Przekonajcie się sami! Ta książka jest nieodkładalna! Jedna z lepszych postapo jakie czytałam! Zostaje w głowie na dłużej. Po prostu uwielbiam ją!🖤
#współpracabarterowa
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWyobraźcie sobie świat, w którym nagle 99% ludzi traci wzrok. Brzmi przerażająco, prawda?😱
Bill Mason uważa się za pechowego człowieka, gdy omija go spektakularny pokaz świetlny przedziwnych meteorów, a wszystko to przez operację oczu. Jeszcze nie wie, że tak naprawdę jest w gronie szczęśliwców. Zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością personelu...