-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
Moim zdaniem jest to bardzo solidna książka w kategorii habeków. Autor opowiada o walkach o Mariany, której kulminacyjnym punktem była tytułowa bitwa powietrzno-morska stoczona na Morzu Filipińskim. Zarazem było to największe największe starcie lotniskowców w historii. Warto zauważyć, że autor nie koncentruje się tylko morskich i powietrznych aspektach walk, ale omawia także lądowe zmagania na Saipanie, Guam i Tinianie. Pozycja jest napisana w dobrym stylu. Z jednej strony mamy tutaj żywą narrację przeplataną licznymi cytatami ze wspomnień zarówno amerykańskich jak i japońskich uczestników (tutaj należą się szczególne pochwały) omawianych zmagań. Z drugiej strony pozycja zawiera masę danych statystycznych oraz tabelek prezentujących straty walczących stron czy liczby startów samolotów w poszczególnych dniach czy szkiców prezentujących schematy ataków. Ponadto, w załącznikach znajdziemy ordre de bataille czy dane techniczne poszczególnych okrętów i samolotów. Całość jest więc bardzo dobrze wyważona i skomponowana. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut autora w serii, to już nie mogę się doczekać kolejnych pozycji.
Moim zdaniem jest to bardzo solidna książka w kategorii habeków. Autor opowiada o walkach o Mariany, której kulminacyjnym punktem była tytułowa bitwa powietrzno-morska stoczona na Morzu Filipińskim. Zarazem było to największe największe starcie lotniskowców w historii. Warto zauważyć, że autor nie koncentruje się tylko morskich i powietrznych aspektach walk, ale omawia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-26
Autorka przedstawia sylwetki 34 osób, których losy związane były ze sportem oraz z Powstaniem Warszawskim. Są to oczywiście postacie bardzo różne, zarówno pod kątem sportowym, jak i biorąc pod uwagę ich udział w narodowym zrywie. Mamy więc do czynienia piłkarzami, narciarzami, bokserami, lekkoatletami, wioślarzami, którzy walczyli pod sztandarami różnych organizacji w Powstaniu Warszawskim lub w czasie trwania zrywu były osobami cywilnymi. Agnieszka Cubała poświęciła kilka stron na każdą z postaci. Na ile pozwala na to format pracy opisana jest jej młodość, działalność sportowa, aktywność w czasie wojny oraz życie powojenne. Nie brakło w opracowaniu osób bardzo znanych jak Bohdan Tomaszewski, Eugeniusz Lokajski, Jadwiga Wajsówna, Tadeusz Komorowski, ale nie brakło też sportowców mniej chyba w dzisiejszych czasach rozpoznawalnych jak łyżwiarka figurowa Anna Bursche-Lindnerowa czy zapaśnik Aleksander Garkowienko. W głównej mierze jest to też spojrzenie na bohaterów książki oraz na samo powstanie ich oczami lub z perspektywy ich przyjaciół czy znajomych. Każdy z nich na walki spoglądał z innej płaszczyzny i to dobrze się udało oddać autorce. Na podkreślenie też zasługuje fakt, że książka zawiera bardzo dużo ilustracji, chociaż większość z nich pochodzi ze zbiorów NAC.
Autorka przedstawia sylwetki 34 osób, których losy związane były ze sportem oraz z Powstaniem Warszawskim. Są to oczywiście postacie bardzo różne, zarówno pod kątem sportowym, jak i biorąc pod uwagę ich udział w narodowym zrywie. Mamy więc do czynienia piłkarzami, narciarzami, bokserami, lekkoatletami, wioślarzami, którzy walczyli pod sztandarami różnych organizacji w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka może nie jakoś szczególnie zaskakująca, bo porusza sporo znanych już zagadnień, ale sprawnie napisana i przedstawiająca perspektywę zarówno amerykańską, jak i japońską, co do początkowych walk na Pacyfiku. Jeśli chodzi o wydarzenia militarne to autor omawia atak na Pearl Harbor, zatopienie Prince of Wales i Repulse, walki na Wake, rajd Halseya na Wyspy Marshalla, bitwy na Morzu Jawajskim, w Cieśninie Sundajskiej, na Morzu Koralowym, kapitulację Singapuru czy Rajd Doolittle'a. Pierwszy tom kończy się opisem bitwy pod Midway. Na początku zaskoczyło mnie, że sporo jest też w książce polityki, zwłaszcza o negocjacjach brytyjsko-amerykańskich w sprawie koncepcji prowadzenia wojny na Pacyfiku. Poza tym Toll przedstawia też biografie najważniejszych postaci biorących udział w działaniach wojennych na Ocenia Spokojnym - Nimitza, Yamamoto, Halseya itp. Interesująco też przedstawiono pracę sztabów obu walczących stron, jak przygotowywano się do działań, jakie były plany, przewidywania ruchu rywala, co poszło nie tak. Toll wykorzystał też sporo relacji naocznych świadków opisywanych wydarzeń, dzięki czemu narracja jest niezwykle dynamiczna, a opisy bitew czyta się znakomicie.
Książka może nie jakoś szczególnie zaskakująca, bo porusza sporo znanych już zagadnień, ale sprawnie napisana i przedstawiająca perspektywę zarówno amerykańską, jak i japońską, co do początkowych walk na Pacyfiku. Jeśli chodzi o wydarzenia militarne to autor omawia atak na Pearl Harbor, zatopienie Prince of Wales i Repulse, walki na Wake, rajd Halseya na Wyspy Marshalla,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCo tu dużo mówić, niezwykle fachowa i merytoryczna pozycja poświęcona działalności włoskich podwodniaków na Atlantyku w czasie drugiej wojny światowej. Już od pierwszych stron widać ogromną wiedzę autora opartą głównie na włoskiej literaturze. W pierwszych rozdziałach Sobski omawia powstanie Betasom, włoską doktrynę, typy okrętów oraz prezentuje biogramy włoskich dowódców. Najważniejszą częścią książki jest jednak przedstawienie 197 patroli włoskich okrętów podwodnych na Atlantyku. Autor pokrótce omawia trasę poszczególnego patrolu, zatopione statki czy ewentualne "przygody" poszczególnych okrętów podczas wypraw łącznie z hipotezami dotyczącymi ich zatopień. Ciekawe są również fragmenty dotyczące losów włoskich statków oraz ich marynarzy na Dalekim Wschodzie. Wiadomo, że jest to trochę monotonna lektura, ale jednocześnie temat jest na tyle niszowy i fascynujący, że każdy zainteresowany drugą wojną światową powinien się zapoznać z tą pozycją.
Co tu dużo mówić, niezwykle fachowa i merytoryczna pozycja poświęcona działalności włoskich podwodniaków na Atlantyku w czasie drugiej wojny światowej. Już od pierwszych stron widać ogromną wiedzę autora opartą głównie na włoskiej literaturze. W pierwszych rozdziałach Sobski omawia powstanie Betasom, włoską doktrynę, typy okrętów oraz prezentuje biogramy włoskich dowódców....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-04
Pierwszym miłym zaskoczeniem był fakt, że autor książki to zawodowy żołnierz, a ponadto strzelec wyborowy. Z tego względu przeprowadził sporo rozmów z Simo Hayhą i mógł szczegółowo go wypytać o wszystkie nurtujące kwestie. Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej z nich autor opowiada o losach "Białej Śmierci", który dla wielu ludzi jest chyba pierwszym skojarzeniem na myśl o Wojnie Zimowej. Ten znakomity strzelec zanotował 542 potwierdzone trafienia. Z książki wyłania się obraz spokojnego, skromnego, miłującego naturę człowieka, który od dzieciństwa zajmował się myślistwem, dzięki czemu mógł zostać najskuteczniejszym snajperem drugiej wojny światowej. Druga część książki skupia się już na aspektach technicznych i jest próbą odpowiedzenia na pytanie, jak to się stało, że to akurat Simo Hayha był tak skutecznym żołnierzem. Saarelainen porusza tutaj kilka ciekawych kwestii, jak próby Finów stworzenia karabina wyborowego czy testy strzeleckie na zawodach dla strzelców wyborowych. Wielką zaletą pozycji jest ogromna ilość fotografii przedstawiających Hayhę zarówno jako żołnierza jak i starszego człowieka, ale pokazano również "Białą Śmierć" w różnych pozycjach na zawodach strzeleckich, co przynajmniej częściowo pozwala zrozumieć metody jakimi posługiwał się Hayha w czasie wojny.
Pierwszym miłym zaskoczeniem był fakt, że autor książki to zawodowy żołnierz, a ponadto strzelec wyborowy. Z tego względu przeprowadził sporo rozmów z Simo Hayhą i mógł szczegółowo go wypytać o wszystkie nurtujące kwestie. Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej z nich autor opowiada o losach "Białej Śmierci", który dla wielu ludzi jest chyba pierwszym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-29
Niedawno odświeżyłem sobie "Kompanię Braci" i przy okazji nadrobiłem też serial "Pacyfik", który oparty jest między innymi na wspomnieniach E.Sledge'a. Bohater zaciągnął się do armii i odbył wraz z 1. Dywizją Piechoty Morskiej kampanię na Peleliu oraz Okinawie. Sledge opisuje ze swojej perspektywy właśnie te dwie bitwy oraz szkolenie przed wysłaniem na front. Przede wszystkim mamy do czynienia z inteligentnym człowiekiem, ale też bystrym obserwatorem. Ze wspomnień żołnierza przebija do czytelnika smutek oraz tragizm. Z jednej strony opisane jest bestialstwo Japończyków, ale z drugiej Sledge opisuje także rozkład moralny Amerykanów, który podszyty jest pewną dawką pogardy. Przede wszystkim są to też po prostu wspomnienia realistyczne. Dostrzegamy tutaj codzienną harówkę w strasznych warunkach klimatycznych, dźwiganie amunicji w błocie, opady deszczu, gnijące kokosy, tysiące much oraz krabów, a przecież do tego dochodzą jeszcze Japończycy. Obsługujący moździerz żołnierz nie struga również w swoich wspomnieniach bohatera. Owszem, w wielu przypadkach pokazuje odwagę swoich towarzyszy broni, ale sam cieszy się po prostu tym, że udało mu się przeżyć wojnę bez draśnięcia, nie ukrywa także swojego strachu przed czytelnikiem. Nie brak oczywiście również pokazania brutalności wojny oraz beznadziei pokolenia do którego należał Sledge. W jego wspomnieniach znajdziemy opisy profanowania zwłok, mordowania cywili, gnijące zwłoki. Zwolennicy turpizmu powinni być zachwyceni słowami żołnierza piechoty morskiej. Wojna jawi się tu po prostu jako piekło i sam Sledge czasami zadaje sobie pytanie co tam robi i dlaczego. Z pewnością jest to pozycja zapadająca w pamięć, wiele z epizodów chyba zagnieździ się w moim mózgu na dłużej i co jakiś czas będą mi przypominać o wojnie na Peleliu i Okinawie.
Niedawno odświeżyłem sobie "Kompanię Braci" i przy okazji nadrobiłem też serial "Pacyfik", który oparty jest między innymi na wspomnieniach E.Sledge'a. Bohater zaciągnął się do armii i odbył wraz z 1. Dywizją Piechoty Morskiej kampanię na Peleliu oraz Okinawie. Sledge opisuje ze swojej perspektywy właśnie te dwie bitwy oraz szkolenie przed wysłaniem na front. Przede...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-04
Wspomnienia Witolda Urbanowicza składają się z trzech części: "Początek jutra", "Świt zwycięstwa" i "Ogień nad Chinami", których pierwsze wydania przypadały na lata 60-te i 70-te. Pierwsza cześć opowiada o kampanii wrześniowej w Polsce, przebijaniu się do Rumunii, pobycie polskich lotników we Francji i podróży do Wielkiej Brytanii. "Świt zwycięstwa" skupia się na bitwie o Anglię, natomiast "Ogień nad Chinami" opowiada o walkach z Japończykami w Chinach.
Urbanowicz w bardzo przystępny sposób przedstawił czytelnikowi II wojnę światową z perspektywy asa myśliwskiego. Autor nie stosuje skomplikowanego i specjalistycznego języka, co powoduje, że książkę czyta się dość swobodnie. Urbanowicz zresztą nie skupia się tylko na walkach powietrznych, ale ukazuje codzienne życie lotnika podczas wojny. Wycieczki do Londynu, urlop w Torquay czy podróże po Chinach są ciekawym przerywnikiem od starć w powietrzu. Autor sporo miejsca poświęcił również dość ogólnym rozmyślaniom o wojnie, polityce czy w końcu samych Niemcach i ich generalicji. Autor często również cofał się do czasów przedwojennych, gdzie opisywał swoją naukę latania w Polsce czy pobyty w przedwojennej Austrii. Zaletą wspomnień Urbanowicza jest fakt, że często oddawał on głos swoim kolegom, którzy na przykład byli zestrzeleni i trafiali do kanału La Manche lub ratowali się skokiem na spadochronie nad okupowaną Europą.
Małym minusem jest to, że widać, iż tomy nie były pisane chronologicznie. Czasami autorowi trafiały się powtórzenia czy skoki między tematami. Odnosiłem też wrażenie, że czasami gubiona była chronologia opisywanych wydarzeń. Po lekturze mam spory niedosyt, że Urbanowicz zakończył swoją opowieść na przełomie lat 1943/1944 i nie poprowadził jej jeszcze dalej. Szkoda również, że autor nie rozszerzył pewnych wątków, co z pewnością ułatwiłoby lekturę, ale też sprawiłoby, że byłaby ona jeszcze ciekawsza, ale ogólnie rzecz ujmując wspomnienia Urbanowicza są bardzo ciekawą lekturą godną polecenia nie tylko osobom zainteresowanym II wojną światową czy lotnictwem.
Wspomnienia Witolda Urbanowicza składają się z trzech części: "Początek jutra", "Świt zwycięstwa" i "Ogień nad Chinami", których pierwsze wydania przypadały na lata 60-te i 70-te. Pierwsza cześć opowiada o kampanii wrześniowej w Polsce, przebijaniu się do Rumunii, pobycie polskich lotników we Francji i podróży do Wielkiej Brytanii. "Świt zwycięstwa" skupia się na bitwie o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-03-04
Pierwsze, niemieckie wydanie książki miało miejsce w 1974 roku. Po ponad 40 latach w końcu pozycja trafiła, także na polski rynek. Przede wszystkim książka nie zainteresuje tylko fanów II wojny światowej, ale także miłośników regionu, wszak Śląsk jest tutaj na pierwszym miejscu.
Autor nie miał ambicji pisać książki naukowej, więc pozycje czyta się dosyć lekko. Narracja jest oparta głównie na wspomnieniach i relacjach uczestników tamtych wydarzeń. Czasem można odnieść, że to wszystko jest bardzo chaotyczne, ale jest to wina małej liczby źródeł, a i internetu wtedy nie było. Generalnie więc, pewne osoby, jednostki i miejsca wysuwają się na pierwszy plan, podczas gdy inne wydarzenia są ledwie zarysowane. Nie jest to wielka wada, gdyż opisy Guntera są bardzo szczegółowe i pełne ciekawych anegdot.
Polskiego czytelnika może drażnić niemiecka perspektywa autora. Gunter nie ukrywał swojej sympatii do Niemców, mamy więc "polskie obozy" i "terror Korfantego". Autor próbował zresztą zachować pozory obiektywności i co jakiś czas wrzuca przykłady pozytywnych zachowań żołnierzy Armii Czerwonej wobec ludności cywilnej, rozlewają się one jednak wśród opisów masakr, których doznali Ślązacy podczas walk w tym rejonie.
Książka jest z pewnością specyficzna, ale także na pewno warta polecenia.
Pierwsze, niemieckie wydanie książki miało miejsce w 1974 roku. Po ponad 40 latach w końcu pozycja trafiła, także na polski rynek. Przede wszystkim książka nie zainteresuje tylko fanów II wojny światowej, ale także miłośników regionu, wszak Śląsk jest tutaj na pierwszym miejscu.
Autor nie miał ambicji pisać książki naukowej, więc pozycje czyta się dosyć lekko. Narracja jest...
2017-10-26
Uczestnik walk w Afryce Północnej, Adalbert von Taysen, wydał w 1976 roku książkę poświęconą walkom o Tobruk w 1941 roku. Korzystając w dużym stopniu z niemieckich archiwaliów autor odmalował sytuację w Afryce od grudnia 1940 roku do końca 1941 roku, skupiając się na brytyjskich próbach oswobodzenia Tobruku podczas operacji Brevity, Battleaxe i Crusader. Chociaż von Taysen skupił się głównie na perspektywie niemieckiej,to trzeba mu oddać, że starał się również pokazywać sytuację oczami Aliantów. Nie jest to więc pozycja hagiograficzna w stosunku do Niemców, lecz solidna i obiektywna praca, ukazująca kampanię 1941 roku, gdzie autor nie szczędził również dozy krytycyzmu niemieckiej generalicji. Moją szczególną uwagę zwróciły ciekawie opisane stosunki niemiecko-włoskie oraz niemiecko-niemieckie w łonie OKH i OKW. Kolejnym interesującym spostrzeżeniem jest z pewnością problem zaopatrzenia wojsk niemieckich w Afryce. Autor poświęcił sporo miejsca temu zagadnieniu, prezentując również masę danych liczbowych na ten temat. W książce znajduje się pięć map oraz załączniki, w których czytelnik znajdzie między innymi informacje na temat czołgów, schematy organizacyjne dywizji niemieckich, włoskich i brytyjskich czy uwagi na temat broni, umundurowania, żywności, opieki medycznej Deutsche Afrika Korps.
Uczestnik walk w Afryce Północnej, Adalbert von Taysen, wydał w 1976 roku książkę poświęconą walkom o Tobruk w 1941 roku. Korzystając w dużym stopniu z niemieckich archiwaliów autor odmalował sytuację w Afryce od grudnia 1940 roku do końca 1941 roku, skupiając się na brytyjskich próbach oswobodzenia Tobruku podczas operacji Brevity, Battleaxe i Crusader. Chociaż von Taysen...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-08
Fala filmów o Dywizjonie 303 doprowadziła do kolejnego już wznowienia "Sprawy honoru". Książka amerykańskich pisarzy podzielona jest na dwie części - Exodus i Zdrada. Pierwsza z nich opowiada o losach polskich pilotów z Dywizjonu Kościuszkowskiego od kampanii wrześniowej do bitwy o Anglię. Druga z nich, to już niejako skrót losów Polski podczas II wojny światowej z tragicznym finałem zakończonym w Jałcie. Największym problemem książki jest to, że jest przeznaczona dla zachodniego czytelnika, który za dużego pojęcia o historii Polski nie ma. Dla kogoś kto interesuje się tematem, książka Amerykanów nie odkrywa niczego nowego. Trzeba jednak zaznaczyć, że pozycja ma również wiele pozytywów. Przede wszystkim bardzo ciekawie się czyta takie zachodnie spojrzenie na sprawę polską podczas II wojny światowej, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że autorzy nie kryją swojej sympatii do Polaków. Lektura jest więc bardzo przyjemna, może nawet trochę emocjonalna i obnaża aliancką politykę wobec naszego kraju. Losy lotników są przedstawione w barwny i żywy sposób. Czyta się je wręcz powieściowo, zwłaszcza, że autorzy korzystali z takich źródeł jak kronika dywizjonu, listy czy wspomnienia. Autorzy bardzo często nawiązują również do opinii brytyjskich czy amerykańskich żołnierzy lub dyplomatów. Nie można się również przyczepić do wydania. Książka zawiera sporą liczbę ilustracji, chociaż doskwiera trochę brak indeksu.
Fala filmów o Dywizjonie 303 doprowadziła do kolejnego już wznowienia "Sprawy honoru". Książka amerykańskich pisarzy podzielona jest na dwie części - Exodus i Zdrada. Pierwsza z nich opowiada o losach polskich pilotów z Dywizjonu Kościuszkowskiego od kampanii wrześniowej do bitwy o Anglię. Druga z nich, to już niejako skrót losów Polski podczas II wojny światowej z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-12
Trzy dni temu obchodziliśmy siedemnastą rocznicę pojawienia się na ekranach serialu "Kompanii Braci". Serialu, który powstał na bazie książki Stephena Ambrose'a o tym samym tytule. Historyk opisał w niej losy kompanii E 506. Pułku Piechoty Spadochronowej podczas II wojny światowej. Zarówno serial jak i książka odniosły ogromny sukces na całym świecie, w związku z czym dowódca kompanii, Richard Winters zaczął otrzymywać całą masę listów od fanów, którzy dziękowali, ale również domagali się jeszcze więcej informacji na temat kompanii i jej bohaterów. "Poza Kompanią Braci" jest odpowiedzią na potrzeby tamtych ludzi i jednocześnie swoistym uzupełnieniem "Kompanii Braci". Richard Winters był posiadaczem ogromnej ilości materiałów, których Ambrose nie wykorzystał w swojej książce, postanowił więc je spożytkować, publikując swoje własne wspomnienia. Z tego powodu może być ciężko czytelnikowi sięgnąć po tę pozycję, nie czytając pracy Ambrose'a.
Major Winters był świetnym i fantastycznym facetem, urodzonym przywódcą. Jego wspomnienia bardzo często właśnie skupiają się na roli przywódcy wśród grupy ludzi. Winters przedstawia swoje losy od szkolenia w Toccoa w 1942 roku aż do zdobycia Berchtesgaden w 1945 roku. Książka ta oczywiście jest dużo bardziej osobista niż "Kompania Braci". Tam mieliśmy pogląd na całą jednostkę, tutaj nasz bohater opisuje jak widział swoją rolę w wydarzeniach, w których brał udział. Oczywiście, poszczególni żołnierze również są tutaj widoczni, ale wiele historii kojarzyłem już z pierwowzoru czy serialu. Wojna jest we wspomnieniach na pierwszym miejscu, ale Winters sporo miejsca poświęca również swojemu szkoleniu w Ameryce czy działaniom okupacyjnym już po zakończeniu wojny, ale także życiu po wojnie. Chyba jedyną, chociaż irytującą w bardzo małym stopniu, rzeczą jest to, że Winters czasem pisze bardzo patetycznie, dotyczy to zwłaszcza końcówek rozdziałów, ale dla każdego kto oglądał serial lub czytał "Kompanię...", myślę, że jest to pozycja obowiązkowa.
Trzy dni temu obchodziliśmy siedemnastą rocznicę pojawienia się na ekranach serialu "Kompanii Braci". Serialu, który powstał na bazie książki Stephena Ambrose'a o tym samym tytule. Historyk opisał w niej losy kompanii E 506. Pułku Piechoty Spadochronowej podczas II wojny światowej. Zarówno serial jak i książka odniosły ogromny sukces na całym świecie, w związku z czym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-01
2019-11-03
Niedawno trafiłem na clickbaitowy artykuł informujący o kręceniu kontynuacji "Kompanii Braci", co oczywiście jest dosyć bzdurnym określeniem, natomiast faktem jest, że powstaje serial o amerykańskich lotnikach na podstawie książki Donalda Millera, dlatego czym prędzej sięgnąłem po lekturę.
Pozycja opowiada o losach załóg amerykańskich bombowców podczas drugiej wojny światowej (co lepiej oddaje oryginalny tytuł). Książka jest o tyle ciekawa, że pokazuję wojnę w powietrzu z wielu perspektyw. Donald Miller z jednej strony umieszcza naloty bombowe w szerszym kontekście strategicznym podczas II wojny światowej. Omawia doktrynę i pogląd na rolę bombowców amerykańskiej generalicji, poszczególne ataki lotnicze jak loty na Berlin, Drezno czy Ploeszti. Z drugiej strony bardzo dużo jest opowieści poszczególnych lotników. Autor przedstawia jak wyglądało życie w bazie i w obozie jenieckim, co robiono w czasie wolnym, jak imprezowano w Londynie i na prowincji, w jaki sposób lotnicy uprawiali seks. Nie brak również opisów walk powietrznych, pełnych odwagi zachowań, często wzruszających i drastycznych przypadków śmierci w bombowcu. Historyk spogląda również na ludzką twarz pilotów, często zmagającymi się z problemami psychicznymi, z którymi ówczesna medycyna lotnicza nie do końca potrafiła sobie radzić. Duża pochwała należy się również Millerowi za pokazanie mniej znanych epizodów wojny, do których należy chociażby rola Szwajcarii i niejednoznaczne postępowanie tego kraju wobec alianckich pilotów. Drobnym problemem jest czasami dość moralizatorski język autora, który czasami szuka argumentów przeciwko nalotom. Mam wrażenie, że dość łatwo przychodzi współczesnemu autorowi, do tego amerykańskiemu, krytykować sferę moralną tamtych wydarzeń. W każdym razie i tak jest to jedna z ciekawszych książek po jakie sięgnąłem w tym roku. Ze zniecierpliwieniem oczekuje serialu, bo lektura daje scenarzystom naprawdę spore pole do popisu w kwestii fabuły.
Niedawno trafiłem na clickbaitowy artykuł informujący o kręceniu kontynuacji "Kompanii Braci", co oczywiście jest dosyć bzdurnym określeniem, natomiast faktem jest, że powstaje serial o amerykańskich lotnikach na podstawie książki Donalda Millera, dlatego czym prędzej sięgnąłem po lekturę.
Pozycja opowiada o losach załóg amerykańskich bombowców podczas drugiej wojny...
2020-05-21
Operacja Varsity była największą operacją powietrznodesantową drugiej wojny światowej trwającą jeden dzień (24 marca 1945). Do jej wykonania zgromadzono 1596 samolotów transportowych, 1348 szybowców oraz 240 bombowców B-24, które dostarczyły 19782 żołnierzy 133 haubice i ponad 1800 ton amunicji, medykamentów, paliwa oraz sprzętu łączności. Poza dniem inwazji, James Fenelon w szeroki sposób nakreśla tło wydarzeń, które rozegrały się tamtego na terenie Niemiec. Dużo miejsca poświęcono planowaniu operacji, jej przygotowaniom, ale także sporom, które jak zwykle przy tego typu sytuacjach dzieliły aliancką generalicję. Wielką zaletą książki jest narracja, bo Fenelon w dużej mierze oddaje głos uczestnikom tamtych wydarzeń. Żołnierze, opisują swoje życie w obozach we Francji, jak wyglądało spędzanie wolnego czasu, ćwiczenia czy uzupełnianie jednostek. Creme de la creme jest oczywiście sama operacja opisana przez autora-spadochroniarza w niezwykle dynamiczny, emocjonalny, a jednocześnie anegdotyczny sposób. Dzięki realistycznym opisom, czytelnik czuje się jakby był w samym środku walk. Książka zawiera siedemnaście map, dwadzieścia cztery zdjęcia oraz indeks.
Operacja Varsity była największą operacją powietrznodesantową drugiej wojny światowej trwającą jeden dzień (24 marca 1945). Do jej wykonania zgromadzono 1596 samolotów transportowych, 1348 szybowców oraz 240 bombowców B-24, które dostarczyły 19782 żołnierzy 133 haubice i ponad 1800 ton amunicji, medykamentów, paliwa oraz sprzętu łączności. Poza dniem inwazji, James Fenelon...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-11
Opisanie działań na morzu w czasie II wojny światowej wydaje się zadaniem karkołomnym, a jednak Craig Symonds, oficer U.S. Navy, historyk i profesor Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych poradził sobie znakomicie z tematem. Zgodnie z tytułem, celem autora było globalne ukazanie wojny morskiej w latach 1939-1945, w związku z czym Symonds przedstawia czytelnikowi szereg operacji, w których brały floty państw walczących w II wojnie światowej. Dużą zaletą książki jest to, że autor poza typowymi bitwami morskimi, opisał również szereg desantów czy innych operacji pokazując współpracę różnych rodzajów broni. Nie zabrakło opisów wydarzeń dobrze znanych jak ewakuacja Dunkierki, Pearl Harbor czy Inwazja w Normandii, ale dużą zaletą jest to, że Symonds omawia także szereg mniej znanych epizodów jak Operacja Pedestal, bitwa w zatoce Kula czy "Tajfun Halseya". Książkę czyta się doskonale bo składa się z wielu opowieści, bohaterskich czynów, błędów dowódców. Znakomicie się też śledzi inne aspekty związane z wojną na morzu jak zmiany technologiczne czy aspekty związane z przemysłem stoczniowym. Dużo miejsca poświęcono również kłopotom z zaopatrzeniem czy niedostateczną liczbą okrętów podczas różnych operacji. Pozycja jest również bardzo ładnie wydana, książka zawiera 23 mapy oraz rysunki, do tego dochodzi jeszcze ogromna liczba fotografii. Moją uwagę zwróciły również przypisy od redakcji, więc zajrzałem do stopki i tam spotkała mnie miła niespodzianka, bo za konsultację merytoryczną odpowiadał prof. dr hab. Krzysztof Kubiak i tutaj słowa uznania dla wydawnictwa, że do pracy nad polskim wydaniem udało się zatrudnić tak znaną postać.
Opisanie działań na morzu w czasie II wojny światowej wydaje się zadaniem karkołomnym, a jednak Craig Symonds, oficer U.S. Navy, historyk i profesor Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych poradził sobie znakomicie z tematem. Zgodnie z tytułem, celem autora było globalne ukazanie wojny morskiej w latach 1939-1945, w związku z czym Symonds przedstawia czytelnikowi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-08
Cieszę się, że udało mi się kupić tę pozycję, bo od dawna chciałem przeczytać coś o ataku na Tarent. "Daily Telegraph" nazwał ten nalot "Powietrznym Trafalgarem", a później port ten wizytowali Japończycy i analizowali przebieg ataku na włoską flotę. Andrzej Perepeczko w swojej książce przedstawia rok 1940 na Morzu Śródziemnym. Pokazuje jak rodziły się plany ataku na Tarent, jak wyglądały inne starcia na Morzu Śródziemnym w tamtym okresie jak bitwa koło przylądka Stilo czy bitwa koło przylądka Spatha na Krecie. Dużo miejsca poświęca również autor Malcie i dostawom samolotów na tę wyspę oraz przygotowaniom do operacji "Judgement". Creme de la creme jest oczywiście sam nalot na Tarent. Rozdział poświęcony nocy z 11 na 12 listopada 1940 roku jest kapitalny, napisany w trochę powieściowym stylu, gdzie obserwujemy atak z perspektywy brytyjskich pilotów oraz sali operacyjnej dowództwa Supermariny w Rzymie. Podsumowując, pozycja bardzo ciekawa, sam epizod wydaje mi się trochę zapomniany, jeśli chodzi o II wojnę światową. Książkę obecnie można kupić za niewielkie pieniądze, więc moim zdaniem warto zainwestować w tę lekturę.
Cieszę się, że udało mi się kupić tę pozycję, bo od dawna chciałem przeczytać coś o ataku na Tarent. "Daily Telegraph" nazwał ten nalot "Powietrznym Trafalgarem", a później port ten wizytowali Japończycy i analizowali przebieg ataku na włoską flotę. Andrzej Perepeczko w swojej książce przedstawia rok 1940 na Morzu Śródziemnym. Pokazuje jak rodziły się plany ataku na Tarent,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
James Clavell podczas drugiej wojny światowej przebywał w japońskim obozie jenieckim. Powieść "Król szczurów" opowiada o losach jednego z takich przybytków - obozie Changi na Singapurze, a akcja książki rozgrywa się w 1945 roku. Pisarz zabiera nas to dość specyficznego świata. W obozie znajdują się żołnierze różnej narodowości, pewna hierarchia zostaje zachowana, oficerowie wciąż pełnią ważne funkcje, jednak rzeczywista władza znajduje się w rękach pewnego kaprala. Bo faktycznie Król rządzi obozem. Ma najwięcej pieniędzy, nie chodzi głodny, trzyma w rękach cały czarnorynkowy handel, a wielu żołnierzy dla niego pracuje. W końcu na jego drodze pojawia się znający język malajski brytyjski kapitan lotnictwa - Peter Marlowe. Uważam, że na powieść można spojrzeć przez wiele różnych lusterek. To oczywiście opowieść o żołnierskiej tragedii. Los jeńców nie był usłany różami, racje żywnościowe były głodowe, brakowało lekarstw, nie znali losów swoich rodzin, do tego więźniowie zdawali sobie sprawę, że wojnę przegrali. U Clavella znajdziemy wiele różnych postaw i tego jak żołnierze się zachowywali. Można na to patrzeć pod kątem narodowościowym, porównywać to jak zachowywali się Anglicy czy Amerykanie, ale też spoglądać indywidualnie na różne postacie. Na tych, którzy działali dla dobra wspólnego i narażali swoje życie, na tych, którzy bawili się w żandarmów czy na Króla, który uważał, że jest zaradny i ma szczęście, dlatego żyje mu się lepiej od innych. Poza tym przez powieść przewija się też kilka innych kwestii. Mamy tutaj motyw kryminalny, sporo jest też fragmentów humorystycznych, a myślę, że wielu dopatrzy się wątków filozoficznych i będzie się zastanawiało, która droga do przetrwania jest właściwa. "Król szczurów" to na pewno powieść zapadająca w pamięć. Wróciłem do niej po latach i nie jestem rozczarowany, bo sporo fragmentów po prostu zostaje w głowie.
James Clavell podczas drugiej wojny światowej przebywał w japońskim obozie jenieckim. Powieść "Król szczurów" opowiada o losach jednego z takich przybytków - obozie Changi na Singapurze, a akcja książki rozgrywa się w 1945 roku. Pisarz zabiera nas to dość specyficznego świata. W obozie znajdują się żołnierze różnej narodowości, pewna hierarchia zostaje zachowana, oficerowie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to