-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2021-02-02
Kanadyjczyk William Bishop jest jednym z największych asów myśliwskich okresu I Wojny Światowej. Jego wspomnienia obejmują służbę w Brytyjskim Królewskim Korpusie Lotniczym w 1917 roku, kiedy to lotnik brał udział między innymi w bitwie pod Arras. Książka odznaczonego Krzyżem Wiktorii majora Bishopa jest o tyle ciekawa, że w dużej mierze koncentruje się na walkach powietrznych. W jego wspomnieniach nie znajdziemy raczej opisów życia codziennego lotników, tego co robili w Londynie na urlopie, chociaż trochę miejsca poświęcono zabawom lotników ze zwierzętami czy ceremonii przyznania orderów przez króla Jerzego V. Autor opisuje swoje emocje podczas pojedynków, omawia taktykę jaką stosował podczas poszczególnych starć, wspomina o problemach ze sprzętem - zacinających się karabinach, przestających pracować silnikach. Przy okazji Bishop burzy trochę romantyczny obraz walk powietrznych w czasie I wojny światowej. Swoje loty traktuje jak podniebny sport, odczuwa radość z płonących niemieckich samolotów, a każde kolejne zwycięstwo sprawia mu dużą przyjemność. Poza zwycięstwami nad niemieckimi lotnikami Bishopowi udało się odnieść przede wszystkim jeden triumf - przeżył wojnę.
Kanadyjczyk William Bishop jest jednym z największych asów myśliwskich okresu I Wojny Światowej. Jego wspomnienia obejmują służbę w Brytyjskim Królewskim Korpusie Lotniczym w 1917 roku, kiedy to lotnik brał udział między innymi w bitwie pod Arras. Książka odznaczonego Krzyżem Wiktorii majora Bishopa jest o tyle ciekawa, że w dużej mierze koncentruje się na walkach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-01-18
Robert Mason był pilotem helikoptera i w latach 1965-1966 odbył swoją służbę w Wietnamie. Autor opisuje swoje szkolenie w Ameryce, podróż do Wietnamu, akcje do których należał przewóz rannych czy transport amunicji, życie w bazie, pracę po powrocie z wojny. I trzeba przyznać, że wspomnienia Masona są niezwykle interesujące. Jako pilot helikoptera dysponuje on dużą wiedzą techniczną, więc sporo miejsca w książce poświęcono właśnie lataniu - jak radzić sobie helikopterem w dżungli, jak lądować w określonych warunkach. Być może na przeciętnym czytelniku w dzisiejszych czasach (do których się zaliczam) nie robi to już aż takiego wrażenia, ale z informacji zawartych na końcu pozycji, można się dowiedzieć, że swego czasu wspomnienia Masona była biblią dla pilotów helikopterów. Poza tym lektura Masona obfituje we wszystko to, za co przynajmniej ja lubię literaturę dotyczącą Wietnamu. Jest więc dużo śmiechu, dużo ironii, trochę przerażających opisów, trochę alkoholu, generalnie śmiech spotyka się ze smutkiem. Mason dużo miejsca poświęca także na to, aby ukazać życie w bazie czy na urlopie, co trochę obnaża obraz armii amerykańskiej w oczach czytelnika. Autor wspomina o różnych przekrętach - fałszowaniu dzienników, kradzieży wyposażenia, kiepskich warunkach w bazach, lewych interesach, wypożyczanych helikopterach czy prostytutkach przywożonych wojskową karetką. Myślę, że dla osób zainteresowanych wojną w Wietnamie jest to pozycja obowiązkowa, ja się z pewnością nie rozczarowałem i książkę Masona mogę polecić z czystym sumieniem.
Robert Mason był pilotem helikoptera i w latach 1965-1966 odbył swoją służbę w Wietnamie. Autor opisuje swoje szkolenie w Ameryce, podróż do Wietnamu, akcje do których należał przewóz rannych czy transport amunicji, życie w bazie, pracę po powrocie z wojny. I trzeba przyznać, że wspomnienia Masona są niezwykle interesujące. Jako pilot helikoptera dysponuje on dużą wiedzą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-02-03
Według niektórych ustaleń Mick Mannock jest najskuteczniejszym asem lotniczym Imperium Brytyjskiego w czasie I Wojny Światowej i o jedno zestrzelenie wyprzedza Williama Bishopa, którego wspomnienia były moją poprzednią lekturą. Jeśli chodzi o Mannocka, to niewątpliwie mamy do czynienia z ciekawą postacią - Irlandczyk, socjalista, katolik, a jeżeli dodamy do tego niestabilność emocjonalną, obsesję śmierci w płomieniach czy mity jakie wokół niego wyrosły, jak ten, że latał z jednym zdrowym okiem, dużo mówią o bohaterze książki. Dzieciństwo spędził w Indiach, często zmieniał pracę, był także sekretarzem lokalnego oddziału Niezależnej Partii Pracy, w końcu wyjechał pracować do Imperium Osmańskiego, przez co został internowany przez Turków w chwili wybuchu wojny. Adrian Smith buduje dość szerokie tło wokół Mannocka, nie koncentrując się tylko na nim, ale także na innych pilotach, którzy z nim służyli - Ira Jones, Gwilym Lewis czy James McCudden. Ostatecznie otrzymujemy dość niejednoznaczny obraz pilota, dla jednych był tchórzem, dla innych wybitnym taktykiem, który był rozchwiany emocjonalnie. Małym minusem jest to, że Adrian Smith dość rozwlekle snuje rozważania na pewne tematy, tak jest w pierwszym rozdziale, gdzie dużo miejsca poświęca polityce i Niezależnej Partii Pracy i przykładowo w ostatnim, gdzie autor opisuje lokalne formy pośmiertnego upamiętnienia pilota. W każdym razie całość na duży plus, interesująca postać z pewnością warta, aby zapoznać się z jego biografią.
Według niektórych ustaleń Mick Mannock jest najskuteczniejszym asem lotniczym Imperium Brytyjskiego w czasie I Wojny Światowej i o jedno zestrzelenie wyprzedza Williama Bishopa, którego wspomnienia były moją poprzednią lekturą. Jeśli chodzi o Mannocka, to niewątpliwie mamy do czynienia z ciekawą postacią - Irlandczyk, socjalista, katolik, a jeżeli dodamy do tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-13
Manfred von Richthofen był najlepszym pilotem I wojny światowej. Urodzony na terenie Wrocławia lotnik, przez długi czas mieszkał na terenie Świdnicy, siłą rzeczy więc, człowiek ten jest także synem śląskiej ziemi. Biografia autorstwa Alicji Sułkowskiej w przystępny sposób przedstawia nam sylwetkę tego bohatera. Przede wszystkim trzeba przyznać, że książka nie nudzi. Znaczna część akcji dzieje się na frontach Wielkiej Wojny, gdzie poznajemy życie codzienne lotników czy bierzemy udział w podniebnych pojedynkach. Sporą zaletą jest liczne cytowanie czy to wspomnień samego Richthofena, jego matki, pilotów, ale także artykułów prasowych z tamtego okresu. Bardzo dobrze też się stało, że autorka nie zakończyła książki na śmierci "Czerwonego Barona", lecz pociągnęła wątek znacznie dalej, opisując choćby losy świdnickiego mauzoleum i muzeum von Richthofena czy wspominając o roli postaci w popkulturze. Pewnym uzupełnieniem są także rozdziały o dalszych losach rodziny i przyjaciół "Czerwonego Barona", a także o samolotach pierwszej wojny światowej. Biografię wieńczą dodatki, takie jak na przykład kalendarium czy liczba zestrzeleń von Richthofena. Podsumowując, jestem pozytywnie zaskoczony książką, zwłaszcza, że autorką jest kobieta, co jest raczej rzadko spotykane przy tematyce militarnej. Oby więcej takich zaskoczeń.
Manfred von Richthofen był najlepszym pilotem I wojny światowej. Urodzony na terenie Wrocławia lotnik, przez długi czas mieszkał na terenie Świdnicy, siłą rzeczy więc, człowiek ten jest także synem śląskiej ziemi. Biografia autorstwa Alicji Sułkowskiej w przystępny sposób przedstawia nam sylwetkę tego bohatera. Przede wszystkim trzeba przyznać, że książka nie nudzi. Znaczna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-04
Wspomnienia Witolda Urbanowicza składają się z trzech części: "Początek jutra", "Świt zwycięstwa" i "Ogień nad Chinami", których pierwsze wydania przypadały na lata 60-te i 70-te. Pierwsza cześć opowiada o kampanii wrześniowej w Polsce, przebijaniu się do Rumunii, pobycie polskich lotników we Francji i podróży do Wielkiej Brytanii. "Świt zwycięstwa" skupia się na bitwie o Anglię, natomiast "Ogień nad Chinami" opowiada o walkach z Japończykami w Chinach.
Urbanowicz w bardzo przystępny sposób przedstawił czytelnikowi II wojnę światową z perspektywy asa myśliwskiego. Autor nie stosuje skomplikowanego i specjalistycznego języka, co powoduje, że książkę czyta się dość swobodnie. Urbanowicz zresztą nie skupia się tylko na walkach powietrznych, ale ukazuje codzienne życie lotnika podczas wojny. Wycieczki do Londynu, urlop w Torquay czy podróże po Chinach są ciekawym przerywnikiem od starć w powietrzu. Autor sporo miejsca poświęcił również dość ogólnym rozmyślaniom o wojnie, polityce czy w końcu samych Niemcach i ich generalicji. Autor często również cofał się do czasów przedwojennych, gdzie opisywał swoją naukę latania w Polsce czy pobyty w przedwojennej Austrii. Zaletą wspomnień Urbanowicza jest fakt, że często oddawał on głos swoim kolegom, którzy na przykład byli zestrzeleni i trafiali do kanału La Manche lub ratowali się skokiem na spadochronie nad okupowaną Europą.
Małym minusem jest to, że widać, iż tomy nie były pisane chronologicznie. Czasami autorowi trafiały się powtórzenia czy skoki między tematami. Odnosiłem też wrażenie, że czasami gubiona była chronologia opisywanych wydarzeń. Po lekturze mam spory niedosyt, że Urbanowicz zakończył swoją opowieść na przełomie lat 1943/1944 i nie poprowadził jej jeszcze dalej. Szkoda również, że autor nie rozszerzył pewnych wątków, co z pewnością ułatwiłoby lekturę, ale też sprawiłoby, że byłaby ona jeszcze ciekawsza, ale ogólnie rzecz ujmując wspomnienia Urbanowicza są bardzo ciekawą lekturą godną polecenia nie tylko osobom zainteresowanym II wojną światową czy lotnictwem.
Wspomnienia Witolda Urbanowicza składają się z trzech części: "Początek jutra", "Świt zwycięstwa" i "Ogień nad Chinami", których pierwsze wydania przypadały na lata 60-te i 70-te. Pierwsza cześć opowiada o kampanii wrześniowej w Polsce, przebijaniu się do Rumunii, pobycie polskich lotników we Francji i podróży do Wielkiej Brytanii. "Świt zwycięstwa" skupia się na bitwie o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-08
Fala filmów o Dywizjonie 303 doprowadziła do kolejnego już wznowienia "Sprawy honoru". Książka amerykańskich pisarzy podzielona jest na dwie części - Exodus i Zdrada. Pierwsza z nich opowiada o losach polskich pilotów z Dywizjonu Kościuszkowskiego od kampanii wrześniowej do bitwy o Anglię. Druga z nich, to już niejako skrót losów Polski podczas II wojny światowej z tragicznym finałem zakończonym w Jałcie. Największym problemem książki jest to, że jest przeznaczona dla zachodniego czytelnika, który za dużego pojęcia o historii Polski nie ma. Dla kogoś kto interesuje się tematem, książka Amerykanów nie odkrywa niczego nowego. Trzeba jednak zaznaczyć, że pozycja ma również wiele pozytywów. Przede wszystkim bardzo ciekawie się czyta takie zachodnie spojrzenie na sprawę polską podczas II wojny światowej, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że autorzy nie kryją swojej sympatii do Polaków. Lektura jest więc bardzo przyjemna, może nawet trochę emocjonalna i obnaża aliancką politykę wobec naszego kraju. Losy lotników są przedstawione w barwny i żywy sposób. Czyta się je wręcz powieściowo, zwłaszcza, że autorzy korzystali z takich źródeł jak kronika dywizjonu, listy czy wspomnienia. Autorzy bardzo często nawiązują również do opinii brytyjskich czy amerykańskich żołnierzy lub dyplomatów. Nie można się również przyczepić do wydania. Książka zawiera sporą liczbę ilustracji, chociaż doskwiera trochę brak indeksu.
Fala filmów o Dywizjonie 303 doprowadziła do kolejnego już wznowienia "Sprawy honoru". Książka amerykańskich pisarzy podzielona jest na dwie części - Exodus i Zdrada. Pierwsza z nich opowiada o losach polskich pilotów z Dywizjonu Kościuszkowskiego od kampanii wrześniowej do bitwy o Anglię. Druga z nich, to już niejako skrót losów Polski podczas II wojny światowej z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-03
Niedawno trafiłem na clickbaitowy artykuł informujący o kręceniu kontynuacji "Kompanii Braci", co oczywiście jest dosyć bzdurnym określeniem, natomiast faktem jest, że powstaje serial o amerykańskich lotnikach na podstawie książki Donalda Millera, dlatego czym prędzej sięgnąłem po lekturę.
Pozycja opowiada o losach załóg amerykańskich bombowców podczas drugiej wojny światowej (co lepiej oddaje oryginalny tytuł). Książka jest o tyle ciekawa, że pokazuję wojnę w powietrzu z wielu perspektyw. Donald Miller z jednej strony umieszcza naloty bombowe w szerszym kontekście strategicznym podczas II wojny światowej. Omawia doktrynę i pogląd na rolę bombowców amerykańskiej generalicji, poszczególne ataki lotnicze jak loty na Berlin, Drezno czy Ploeszti. Z drugiej strony bardzo dużo jest opowieści poszczególnych lotników. Autor przedstawia jak wyglądało życie w bazie i w obozie jenieckim, co robiono w czasie wolnym, jak imprezowano w Londynie i na prowincji, w jaki sposób lotnicy uprawiali seks. Nie brak również opisów walk powietrznych, pełnych odwagi zachowań, często wzruszających i drastycznych przypadków śmierci w bombowcu. Historyk spogląda również na ludzką twarz pilotów, często zmagającymi się z problemami psychicznymi, z którymi ówczesna medycyna lotnicza nie do końca potrafiła sobie radzić. Duża pochwała należy się również Millerowi za pokazanie mniej znanych epizodów wojny, do których należy chociażby rola Szwajcarii i niejednoznaczne postępowanie tego kraju wobec alianckich pilotów. Drobnym problemem jest czasami dość moralizatorski język autora, który czasami szuka argumentów przeciwko nalotom. Mam wrażenie, że dość łatwo przychodzi współczesnemu autorowi, do tego amerykańskiemu, krytykować sferę moralną tamtych wydarzeń. W każdym razie i tak jest to jedna z ciekawszych książek po jakie sięgnąłem w tym roku. Ze zniecierpliwieniem oczekuje serialu, bo lektura daje scenarzystom naprawdę spore pole do popisu w kwestii fabuły.
Niedawno trafiłem na clickbaitowy artykuł informujący o kręceniu kontynuacji "Kompanii Braci", co oczywiście jest dosyć bzdurnym określeniem, natomiast faktem jest, że powstaje serial o amerykańskich lotnikach na podstawie książki Donalda Millera, dlatego czym prędzej sięgnąłem po lekturę.
Pozycja opowiada o losach załóg amerykańskich bombowców podczas drugiej wojny...
2020-05-21
Operacja Varsity była największą operacją powietrznodesantową drugiej wojny światowej trwającą jeden dzień (24 marca 1945). Do jej wykonania zgromadzono 1596 samolotów transportowych, 1348 szybowców oraz 240 bombowców B-24, które dostarczyły 19782 żołnierzy 133 haubice i ponad 1800 ton amunicji, medykamentów, paliwa oraz sprzętu łączności. Poza dniem inwazji, James Fenelon w szeroki sposób nakreśla tło wydarzeń, które rozegrały się tamtego na terenie Niemiec. Dużo miejsca poświęcono planowaniu operacji, jej przygotowaniom, ale także sporom, które jak zwykle przy tego typu sytuacjach dzieliły aliancką generalicję. Wielką zaletą książki jest narracja, bo Fenelon w dużej mierze oddaje głos uczestnikom tamtych wydarzeń. Żołnierze, opisują swoje życie w obozach we Francji, jak wyglądało spędzanie wolnego czasu, ćwiczenia czy uzupełnianie jednostek. Creme de la creme jest oczywiście sama operacja opisana przez autora-spadochroniarza w niezwykle dynamiczny, emocjonalny, a jednocześnie anegdotyczny sposób. Dzięki realistycznym opisom, czytelnik czuje się jakby był w samym środku walk. Książka zawiera siedemnaście map, dwadzieścia cztery zdjęcia oraz indeks.
Operacja Varsity była największą operacją powietrznodesantową drugiej wojny światowej trwającą jeden dzień (24 marca 1945). Do jej wykonania zgromadzono 1596 samolotów transportowych, 1348 szybowców oraz 240 bombowców B-24, które dostarczyły 19782 żołnierzy 133 haubice i ponad 1800 ton amunicji, medykamentów, paliwa oraz sprzętu łączności. Poza dniem inwazji, James Fenelon...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-08
Cieszę się, że udało mi się kupić tę pozycję, bo od dawna chciałem przeczytać coś o ataku na Tarent. "Daily Telegraph" nazwał ten nalot "Powietrznym Trafalgarem", a później port ten wizytowali Japończycy i analizowali przebieg ataku na włoską flotę. Andrzej Perepeczko w swojej książce przedstawia rok 1940 na Morzu Śródziemnym. Pokazuje jak rodziły się plany ataku na Tarent, jak wyglądały inne starcia na Morzu Śródziemnym w tamtym okresie jak bitwa koło przylądka Stilo czy bitwa koło przylądka Spatha na Krecie. Dużo miejsca poświęca również autor Malcie i dostawom samolotów na tę wyspę oraz przygotowaniom do operacji "Judgement". Creme de la creme jest oczywiście sam nalot na Tarent. Rozdział poświęcony nocy z 11 na 12 listopada 1940 roku jest kapitalny, napisany w trochę powieściowym stylu, gdzie obserwujemy atak z perspektywy brytyjskich pilotów oraz sali operacyjnej dowództwa Supermariny w Rzymie. Podsumowując, pozycja bardzo ciekawa, sam epizod wydaje mi się trochę zapomniany, jeśli chodzi o II wojnę światową. Książkę obecnie można kupić za niewielkie pieniądze, więc moim zdaniem warto zainwestować w tę lekturę.
Cieszę się, że udało mi się kupić tę pozycję, bo od dawna chciałem przeczytać coś o ataku na Tarent. "Daily Telegraph" nazwał ten nalot "Powietrznym Trafalgarem", a później port ten wizytowali Japończycy i analizowali przebieg ataku na włoską flotę. Andrzej Perepeczko w swojej książce przedstawia rok 1940 na Morzu Śródziemnym. Pokazuje jak rodziły się plany ataku na Tarent,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-25
Książka opowiada o jednym z najsłynniejszych bombardowań drugiej wojny światowej, które przeprowadzono w dniach 13-14 lutego 1945 roku. Autor postanowił spojrzeć na to wydarzenie głównie z perspektywy miasta i jego mieszkańców, chociaż nie brakuje też perspektywy alianckich lotników. Poznajemy kilkunastu bohaterów, dowiadujemy się jak wyglądało ich życie przed i podczas wojny, jak wyglądały najważniejsze budynki Drezna. Kulminacyjnym punktem pozycji jest oczywiście samo bombardowanie, które przedstawiono niezwykle plastycznie. Autor pokazuje jak kolejne fale samolotów niszczyły miasto, jak przebiegał pobyt w schronie podczas nalotu, jak wyglądały zwłoki, w jaki sposób płonęło miasto. Duże uznanie należy się też autorowi za ukazanie tego co działo się w samym mieście po nalocie, prób odszukiwania bliskich, ratowania rannych, sprawdzania czy coś jeszcze pozostało z dobytku całego życia. Z perspektywy alianckiej autor przedstawia dylematy moralne oraz krytykę, jakie zaczęły się pojawiać tuż po nalocie, która w zasadzie trwa dziś po dzień, chociaż McKay zauważa, że nie był to najtragiczniejszy nalot II wojny światowej, a mimo to swoją "sławą" przykrył inne tragiczne wydarzenia. Końcowe rozdziały pokazują już powojenne Drezno, jak wyglądała odbudowa miasta pod sowiecką batutą i jak potoczyły się lasze losy bohaterów.
Książka opowiada o jednym z najsłynniejszych bombardowań drugiej wojny światowej, które przeprowadzono w dniach 13-14 lutego 1945 roku. Autor postanowił spojrzeć na to wydarzenie głównie z perspektywy miasta i jego mieszkańców, chociaż nie brakuje też perspektywy alianckich lotników. Poznajemy kilkunastu bohaterów, dowiadujemy się jak wyglądało ich życie przed i podczas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKilkanaście lat temu, będąc jeszcze uczniem, nie dokończyłem "Paragrafu 22". Wydawał mi się wtedy nudny. Teraz po obejrzeniu serialu, postanowiłem powrócić do książki i w końcu udało mi się ją dokończyć, aczkolwiek mam pewne mieszane uczucia. Sam pomysł jest oczywiście ciekawy -podczas II wojny światowej na wyspie Pianosie znajduje się kilka amerykańskich eskadr. Lotnicy przeżywają absurdalne przygody, co chwilę zmagając się przede wszystkim nie z wrogiem, ale z armijną biurokracją i generalicją. Główny bohater, John Yossarian, próbuje wrócić do domu, ale wszystko blokuje mistyczny Paragraf 22, więc kapitan musi imać się różnych sztuczek, które pozwolą jego osobie wycofać się z wojny. Poznajemy całą plejadę przerysowanych postaci, Milo - który jako oficer żywieniowy zakłada syndykat, Orr - ćwiczy wodowania bombowcami, Scheisskopf tylko by chciał, aby lotnicy defilowali itd. Powieść oczywiście zaskakuje swoim humorem i absurdem, sporo jest fragmentów zapadających w pamięć, czy to w powietrzu, czy w bazie, czy to podczas zabaw z prostytutkami w Rzymie. I pokazywanie tych biurokratycznych absurdów przez Hellera jest największą zaletą książki. Są natomiast też pewne wady. Wydaje mi się, że językowo jest trochę nudno. Postacie są bardzo charakterystyczne, co prowadzi do tego, że często stosowane są zabiegi stylistyczne w postaci powtórzeń, kiedy to bohaterowie przedrzeźniają się czy żartują z siebie. Po dłuższej lekturze staje się to dosyć nudne i przewidywalne, a co gorszą męczące. Mimo to, mamy do czynienia z działem bardzo ciekawym i jeśli ktoś lubi tego typ humoru, to z pewnością się nie będzie nudził.
Kilkanaście lat temu, będąc jeszcze uczniem, nie dokończyłem "Paragrafu 22". Wydawał mi się wtedy nudny. Teraz po obejrzeniu serialu, postanowiłem powrócić do książki i w końcu udało mi się ją dokończyć, aczkolwiek mam pewne mieszane uczucia. Sam pomysł jest oczywiście ciekawy -podczas II wojny światowej na wyspie Pianosie znajduje się kilka amerykańskich eskadr. Lotnicy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie ma chyba książki, w której bardziej bym się rozminął w stosunku oczekiwań do rzeczywistości. Wiadomo, dwa filmy Top Gun rozsławiły Szkołę Lotnictwa Morskiego, ale to co znajdujemy w książce zupełnie nie odzwierciedla tego co oglądamy w filmie. Co nie znaczy, że lektura jest zła. Dan Pedersen był twórcą szkoły Topgun (sic!) w końcówce lat 60-tych stąd większość jego wspomnień dotyczy właśnie jego początków jako lotnika w latach 50-tych, a potem refleksji na temat wojny w Wietnamie. Na koniec kariery Pedersen dowodził jeszcze lotniskowcem i trochę wspomnieć z tego etapu życia również otrzymujemy w książce. Pozycja jest o tyle ciekawa, że prezentuje ewolucję taktyki powietrznej w US Navy, autor bierze tu pod lupę własne doświadczenia oraz wnioski z II wojny światowej, wojny koreańskiej i tego co spotkało Amerykanów w Wietnamie. Specem od lotnictwa nie jestem, ale opisy walk, manewrów, których uczono w Topgun, wyglądają dość przekonywająco, chociaż czasami chyba zabrakło konsekwencji w tłumaczeniu nazw. Sporo jest właśnie ciekawostek o wojnie w Wietnamie, jak wyglądały pojedynki z Migami, jak poznawano ich słabe strony, jakie znaleziono rozwiązania, jak wyglądały bombardowania. Dużo jest też interesujących kwestii z innych tematów, na przykład ciekawie brzmią fragmenty o narkomanii i sabotażach na okrętach US Navy w latach 80-tych. Podsumowując, jest to całkiem ciekawa pozycja, ale dla kogoś, kto oczekuje czegoś bardziej zbliżonego klimatem do filmów, to może spotkać rozczarowanie.
Nie ma chyba książki, w której bardziej bym się rozminął w stosunku oczekiwań do rzeczywistości. Wiadomo, dwa filmy Top Gun rozsławiły Szkołę Lotnictwa Morskiego, ale to co znajdujemy w książce zupełnie nie odzwierciedla tego co oglądamy w filmie. Co nie znaczy, że lektura jest zła. Dan Pedersen był twórcą szkoły Topgun (sic!) w końcówce lat 60-tych stąd większość jego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDla mojego pokolenia zapora Eder kojarzy się tylko z misją w Call of Duty, jednak była ona tylko częścią jednego z najbardziej spektakularnych nalotów II wojny światowej. Książka opowiada o losach Operacji Chastise, którym to kryptonimem nazwano akcję zbombardowania zapór wodnych na rzekach w Zagłębiu Ruhry przez RAF w nocy z 16 na 17 maja 1943 roku. Dla autora jednak całe przedsięwzięcie to tylko pretekst, żeby stworzyć epicką, bo ponad 800 - stronnicową opowieść. Najprościej byłoby napisać, że to opowieść o ludziach, zwłaszcza tych z 617. Dywizjonu Bombowego do których później przylgnął przydomek "Dambusters", czyli "Niszczyciele Tam" i wydarzeniach, które rozegrały się tamtej majowej nocy, ale to też historia inżynierów, konstruktorów, naukowców, którzy przyczynili się do rozwoju lotnictwa czy uzbrojenia w szerszym kontekście. Autor przedstawia jak wyglądały początki bombardowań podczas pierwszej wojny światowej, rozwój myśli technicznej oraz doktryn dotyczących użycia bombowców. Bliżej wydarzeń dziejących się podczas Operacji Chastise omówiony został rozwój brytyjskich samolotów bombowych, koncepcje związane z wyborem dla nich celów, a później także badania i próby stworzenia materiału wybuchowego, który doprowadzi do niszczenia zapór wodnych. Nie jestem może wielkim fanem powieściowego stylu w książkach historycznych, momentami irytowało mnie skakanie po chronologii wydarzeń, ale trzeba oddać autorowi, że sam opis nalotu na tamy jest doskonały i niezwykle dogłębny, bo poza działaniami lotników, autor oddaje też głos niemieckim cywilom, którzy musieli się zmagać z powodzią (tutaj może mały minus, że przewija się sporo postaci, także robotników przymusowych, których los do końca nie został wyjaśniony, można się tylko domyślać, co się z nimi stało). Znakomicie, że autor pociągnął także ten wątek dalej i poza stratami materialnymi, które wyrządził nalot, pokazał jak wyglądają teraz zapory, angielskie wycieczki i stosunek niemieckich mieszkańców do tamtych wydarzeń. Solidnie autor też odniósł się do kwestii, która często mnie nurtuje, a bywa pomijana przez autorów, czyli o wpływie omawianych wydarzeń na popkulturę. Sojka przedstawia kulisy tworzenia filmu "Nocny nalot" z 1955 roku, wpływu jaki wywarł na George'a Lucasa i "Gwiezdne Wojny", ale również na motywy związane z "Niszczycielami Tam" pojawiającymi się w muzyce.
Dla mojego pokolenia zapora Eder kojarzy się tylko z misją w Call of Duty, jednak była ona tylko częścią jednego z najbardziej spektakularnych nalotów II wojny światowej. Książka opowiada o losach Operacji Chastise, którym to kryptonimem nazwano akcję zbombardowania zapór wodnych na rzekach w Zagłębiu Ruhry przez RAF w nocy z 16 na 17 maja 1943 roku. Dla autora jednak całe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW 1945 roku Alianci byli zszokowani swoim odkryciem, że wskutek bombardowań niemiecka gospodarka wcale nie ucierpiała tak mocno jak sądzili i przedstawiali to całemu światu. "Bombowce nad Europą 1939-1945", to trochę może wbrew tytułowi nie książka o lotnikach, lecz niezwykle wnikliwa opowieść o doktrynach, statystykach, ale też losie ludności cywilnej w czasie bombardowań. Książkę można w zasadzie podzielić na dwa bloki. Pierwszy z nich, to wszystko co dotyczy militariów i technicznych informacji dotyczących nalotów - dane techniczne samolotów, ich naprowadzanie nad konkretny obiekt, celność bombardowania, straty ludności cywilnej. Ale Overy pokazuje też spojrzenie osób znajdujących się w tym czasie na ziemi - zobaczymy jak funkcjonowała obrona cywilna, jak działała straż pożarna, jak wyglądały schrony. Trudno też nie przejść obojętnie obok aspektu morale danego społeczeństwa, czyli dlaczego niektórzy nie uciekali do schronów albo dlaczego Norwegowie chcieli być bombardowani, a tacy Włosi mieli na ten temat zupełnie inne zdanie. Przyznam, że po przeczytaniu przedmowy miałem bardzo rozbudowane oczekiwania. Overy uważa, że historiografia skupia się zwłaszcza na bombardowaniach Niemiec i Wielkiej Brytanii, spychając na dalszy plan naloty na inne kraje, stąd fragmenty poświęcone bombom spadającym na Bułgarię, Polskę, Rumunię, Norwegię, Danię, Belgię czy Holandię. Nie powinno nikogo dziwić, że najwięcej miejsca autor poświęca Wielkiej Brytanii oraz Niemcom i oczywiście są to kapitalne rozdziały, równie dobre, choć mniej obszerne są fragmenty poświęcone Francji, Włochom czy Związkowi Radzieckiemu. W przypadku innych państw poziom jest chyba trochę nierówny - świetny jest prolog o bombardowaniu Bułgarii, ale już fragmenty o Polsce raczej rozczarowujące. Całościowo jednak trudno się przyczepić do tej pozycji. Otrzymujemy kompletne dzieło, które pokazuje rozwój strategii bombardowań od pierwszych, nawet futurystycznych kwestii, poprzez rożne koncepcje tego, co powinno być bombardowane (nawet Alianci nie byli tu zgodni). Mnogość danych statystycznych, interesujące wnioski, liczne relacje osób, które przeżyły bombardowania sprawiają, że jest to wyjątkowa pozycja, chociaż mnie czasem irytował moralizatorski styl autora w kwestii etyki bombardowań dokonywanych przez Niemców czy na terenie Niemiec.
W 1945 roku Alianci byli zszokowani swoim odkryciem, że wskutek bombardowań niemiecka gospodarka wcale nie ucierpiała tak mocno jak sądzili i przedstawiali to całemu światu. "Bombowce nad Europą 1939-1945", to trochę może wbrew tytułowi nie książka o lotnikach, lecz niezwykle wnikliwa opowieść o doktrynach, statystykach, ale też losie ludności cywilnej w czasie bombardowań....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Moim zdaniem jest to bardzo solidna książka w kategorii habeków. Autor opowiada o walkach o Mariany, której kulminacyjnym punktem była tytułowa bitwa powietrzno-morska stoczona na Morzu Filipińskim. Zarazem było to największe największe starcie lotniskowców w historii. Warto zauważyć, że autor nie koncentruje się tylko morskich i powietrznych aspektach walk, ale omawia także lądowe zmagania na Saipanie, Guam i Tinianie. Pozycja jest napisana w dobrym stylu. Z jednej strony mamy tutaj żywą narrację przeplataną licznymi cytatami ze wspomnień zarówno amerykańskich jak i japońskich uczestników (tutaj należą się szczególne pochwały) omawianych zmagań. Z drugiej strony pozycja zawiera masę danych statystycznych oraz tabelek prezentujących straty walczących stron czy liczby startów samolotów w poszczególnych dniach czy szkiców prezentujących schematy ataków. Ponadto, w załącznikach znajdziemy ordre de bataille czy dane techniczne poszczególnych okrętów i samolotów. Całość jest więc bardzo dobrze wyważona i skomponowana. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut autora w serii, to już nie mogę się doczekać kolejnych pozycji.
Moim zdaniem jest to bardzo solidna książka w kategorii habeków. Autor opowiada o walkach o Mariany, której kulminacyjnym punktem była tytułowa bitwa powietrzno-morska stoczona na Morzu Filipińskim. Zarazem było to największe największe starcie lotniskowców w historii. Warto zauważyć, że autor nie koncentruje się tylko morskich i powietrznych aspektach walk, ale omawia...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to