-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
Niezbadane są ścieżki ludzkich losów, prawda? Czasami dzieją się rzeczy, których nigdy byśmy sobie nie zaplanowali ani przewidzieli.
Lena nie spodziewała się, że kiedyś zostanie rozwódką, a już na pewno zaskoczyło ją, że córka wolała zamieszkać z byłym mężem i jego nową żoną.
W poszukiwaniu pracy trafia do Klary. A tutaj kolejna niespodzianka... Klara kiedy porzuciła pracę i zamknęła drzwi za przeszłością kupiła dom, w którym poprzedni właściciel prowadził dość specyficzną działalność. Kobieta pod wpływem sugestii postanowiła ją kontynuować i dzięki temu również dla Leny znajdzie się tu zajęcie.
A kim jest Wiktor? To dentysta, który rzuca wszytko i wyjeżdża na Madagaskar z głową pełną marzeń i ambicji. Niestety jeden "drobny" wypadek przekreśla to wszytko grubą krechą. Wiktor wraca do Polski i próbuje się odnaleźć w nowych realiach. Ale co go łączy z Leną i Klarą?
Sprawdźcie sami.
"Azyl dla pogubionych serc" to kolejna już powieść Anny Wojtkowskiej-Witala, którą miałam okazję przeczytać. I tym razem, podobnie jak w poprzednich przypadkach dostałam historię, w której na próżno szukać wartkiej akcji i spektakularnych zwrotów.
Autorka prowadzi nas spokojnie przez fabułę, od czasu do czasu dodatkowo zwalniając poprzez dodanie drugiej płaszczyzny czasowej. Bowiem jedna z bohaterek -Klara postanowiła spisywać sukcesywnie dzieje swojej rodziny ze strony ojca. I właśnie tę historię równolegle poznajemy.
"Azyl dla pogubionych serc" to opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, o pragnieniu szczęścia i drodze do jego osiągnięcia. Bo tak to zazwyczaj już bywa, że nie to co sobie wymarzymy i wymyślimy okaże się naszą drogą życiową. A z drugiej strony autorka pokazuje, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że każda porażka może okazać się drzwiami, które prowadzą do nowych wrażeń. Nie można zamykać się na nowe wyzwania i doświadczenia, bo one nas mogą zaskoczyć i uszczęśliwić.
Jeżeli poszukujecie spokojnej, przyjemnej lektury, pełnej optymizmu i nadziei, z ciekawymi bohaterami, to "Azyl dla pogubionych serc" sprawdzi się w tej roli.
Niezbadane są ścieżki ludzkich losów, prawda? Czasami dzieją się rzeczy, których nigdy byśmy sobie nie zaplanowali ani przewidzieli.
Lena nie spodziewała się, że kiedyś zostanie rozwódką, a już na pewno zaskoczyło ją, że córka wolała zamieszkać z byłym mężem i jego nową żoną.
W poszukiwaniu pracy trafia do Klary. A tutaj kolejna niespodzianka... Klara kiedy porzuciła...
Popularny slogan głosi, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jest w tym dużo prawdy, bojak w wielu familiach, tak też u państwa Milewskich nie brakuje zgrzytów. Od lat pielęgnowane są tajemnice i niedopowiedzenia, prowadząc do nieporozumień.
Czasami wypowiedziane jedni zdanie za dużo może wywołać lawinę, na końcu której jawi się rozwód. Ale czy do niego dojdzie? Dowie się tylko ten, kto przeczyta "Tajemnice Malinowego Wzgórza", którego autorką jest Iwona Mejza.
Czy nieboszczyk może przyczynić się, do pojednania rodziny? Otóż jeśli w grę wchodzi potencjalny spadek, to jest spora szansa na sukces. Ale trzeba spełnić warunki... rodzina Milewskich aby odziedziczyć fortunę po tak samo bogatym jak i ekscentrycznym Ferdynandzie musi dostosować się do jego wytycznych zawartych w testamencie i zamieszkać wspólnie we dworze na Malinowym Wzgórza przez okrągły rok, a mecenas Skalski ma tego dopilnować.
Czy dadzą radę?
"Tajemnice Malinowego Wzgórza" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Mejzy.
Przyznaję, że troszkę przestraszyła mnie ta książka na początku, bo tam znajdujemy wykaz wszystkich bohaterów, którzy pojawiają się przez rok trwania akcji. To był nadmiar szczegółów, bo nie oszukujmy się... kto jest w stanie zapamiętać 20 obcych osób z imienia, nazwiska, funkcji, profesji i koligacji. Na szczęście w trakcie czytania na spokojnie poznawałam każdego z nich, kompletnie nie posługując się ściągawką.
Moim zdaniem powieść Iwony Mejzy jest przedstawieniem statystycznej rodziny w krzywym zwierciadle, które wyostrza pewne charakterystyczne cechy jakie niejeden z nas doskonale zna ze swojego "podwórka". Podglądamy losy rodziny Milewskich, tajemnice, niesnaski, co jakiś czas wyciągany jest kolejny "trup z szafy". Ale dzięki temu mają szansę naprawić błędy, wyjaśnić sobie to, co do tej pory było pogmatwane i zapętliło się niczym kłębek wełny po ataku kocura.
Podsumowując powiem, że miło spędziłam czas na lekturze, nie była ona zbyt wymagająca, idealnie nadała się na wieczorny relaks.Choć pewnie szybko zagubi się w czeluściach pamięci, to i tak było warto spędzić z nią czas.
Popularny slogan głosi, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Jest w tym dużo prawdy, bojak w wielu familiach, tak też u państwa Milewskich nie brakuje zgrzytów. Od lat pielęgnowane są tajemnice i niedopowiedzenia, prowadząc do nieporozumień.
Czasami wypowiedziane jedni zdanie za dużo może wywołać lawinę, na końcu której jawi się rozwód. Ale czy do niego...
Dźwięk zamykanej bramy getta dla każdego Żyda oznaczał w czasie wojny tylko jedno- to droga, z której nie da się zawrócić. Ale Henia, młodziutka dziewczyna w 1942 roku postanowiła uwolnić zza tej bramy swojego ukochanego Moszka. Choć plan był dopracowany, stres towarzyszący jego realizacji sięgał zenitu.
W wyniku zbiegu wydarzeń Hania opuściła getto nie tylko z Moszkiem, ale i z niemowlęciem- malutką Chaną. Jednak wojna trwała nadal, a młodzi nie mogli żyć normalnie...
W czasach współczesnych do firmy, w której pracuje Agata, prawnuczka Heni, puka Benjamin. Mężczyzna, który przyjechał z Izraela jest mocno zainteresowany wojennymi losami Żydów w Łomży, a los typuje Agatę, do oprowadzenia go po okolicy.
Czego szuka Benjamin, musicie dowiedzieć się sami...
Z ogromnym entuzjazmem przyjęłam informację o kolejnej książce napisanej przez Annę Rybakiewicz i sięgając po powieść "Ocaleni dla miłości" czułam, że to będzie fantastyczna przygoda literacka. Tym razem również autorka zafundowała swoim czytelnikom mnóstwo emocji i wzruszeń.
Podążając wraz z fabułą przez kolejne strony da się wyczuć wieczne napięcie i wszechobecny strach towarzyszący bohaterom, ale Anna Rybakiewicz obdarzyła ich również całym wachlarzem pozytywnych emocji. Pomimo strachu, głodu, na pierwszym miejscu zawsze było dla nich dobro najbliższych, a rodzina największą świętością.
"Ocaleni dla miłości" to piękna, rozczulająca, ale też smutna powieść o miłości, poświęceniu i rodzinnych więzach. Choć autorka porusza trudne tematy, to lekkość jej pióra powoduje, że czytelnik płynie na fali emocji.
Gorąco polecam.
Dźwięk zamykanej bramy getta dla każdego Żyda oznaczał w czasie wojny tylko jedno- to droga, z której nie da się zawrócić. Ale Henia, młodziutka dziewczyna w 1942 roku postanowiła uwolnić zza tej bramy swojego ukochanego Moszka. Choć plan był dopracowany, stres towarzyszący jego realizacji sięgał zenitu.
W wyniku zbiegu wydarzeń Hania opuściła getto nie tylko z Moszkiem,...
Jeżeli mielibyście możliwość podróży w czasie, to do jakich lat chcielibyście wrócić? Tak chociaż na momencik...
Ja mam ogromny sentyment do lat mojego dzieciństwa, czyli lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Natomiast Anna Stryjewska posiada dar, którym jest umiejętność przenoszenia mnie do tych co prawda siermiężnych, ale jakże charakterystycznych czasów. Nikt jak ona nie oddaje tego klimatu.
Kiedy sięgnęłam po powieść "Lucyna. Zerwana nić " wiedziałam czego mogę oczekiwać i kolejny raz się nie zawiodłam. Przeczytałam historię tytułowej bohaterki, która może się wydawać wręcz nierealna, jednak zdarzyła się ona naprawdę.
Lucynę poznajemy w dwóch okresach jej życia. Jako nastolatkę, która obserwując żywot swojej matki, obiecuję sobie, że zrobi wszytko, aby nie popełnić jej błędów. Bo matka dziewczyny robi co może, żeby w trudnych komunistycznych czasach związać koniec z końcem wychowując czwórkę dzieci, mając za męża lekkoducha niewylewającego za kołnierz, o pojemnym sercu.
Jednak głównym wątkiem tej historii są losy Lucyny- już dorosłej kobiety, której mąż wyjechał do Niemiec za pracą. Kiedy kobieta dowiaduje się, że trafił tam do więzienia, niewiele myśląc pakuje malutką córkę i z pomocą przyjaciela zmierza na zachód. A biorąc pod uwagę realia polityczne, staje się to wyzwaniem na granicy prawa...
Historia Lucyny na kartach powieści biegnie dwutorowo, a obie historie przenikają się budując napięcie. Wydarzenia nabierają chwilami sensacyjnego charakteru, wydając się nierealna. Jednak każdy, kto żył w tamtych latach dostrzeże autentym sytuacji. Polacy zmęczeni szarzyzną trudami życia w kraju poszukiwali spokoju, dostatku i azylu na owianym licznymi legendami zachodzie. Czy go znajdywali i jakim kosztem?... o tym pisze Anna Stryjewska.
Przeczytajcie tę historię, a gwarantuję, że mocno złapie Was za serce i wciągnie od pierwszych stron. Poprowadzi drogami Europy aż po mityczny "american dream".
Jeżeli mielibyście możliwość podróży w czasie, to do jakich lat chcielibyście wrócić? Tak chociaż na momencik...
Ja mam ogromny sentyment do lat mojego dzieciństwa, czyli lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Natomiast Anna Stryjewska posiada dar, którym jest umiejętność przenoszenia mnie do tych co prawda siermiężnych, ale jakże charakterystycznych czasów. Nikt jak ona...
Chyba każda dziewczynka kiedyś marzyła, żeby być księżniczką. Wydawało nam się, że to spełnienie marzeń.
Rzeczywistość jednak może rozczarowywać...
Wilhelmina Frederica Louisa Charlotte Marianne , czyli Marianna Orańska, niderlandzka księżniczka urodzona w Berlinie na początku XIX wieku stała się główną bohaterką najnowszej powieści Sylwii Winnik i aż mam ciarki kiedy pomyślę, jak wiele pracy autorka włożyła w to, żeby stworzyć tę niesamowitą opowieść.
"Dobra Pani" to opowieść o niesamowitej kobiecie, która nawet gdyby żyła w dzisiejszych czasach, zrobiłaby niezłe zamieszanie, a co dopiero 200 lat temu, kiedy to jeszcze Europą rządziły dworskie konwenanse, małżeństwa zawierało się z pobudek politycznych, miłość należało schować do najgłębszej szuflady, a rola kobiety, księżnej, królowej, sprowadzała się do obowiązku przedłużenia rodu oczywiście w linii męskiej.
Marianna Orańska miała to szczęście, że wychowywała się w kochającej rodzinie, jednak kiedy przyszedł moment ożenku, poślubić musiała nie wybranka serca, lecz kandydata poprawnego politycznie. Ale i to nie zdusiło w niej pogody ducha i nie złamało dobrego serca.
Marianna wszytko co czyniła, robiła dla innych, i choć majątki jej znajdowały się w wielu krajach, nie spoczęła w pałacowych buduarach, lecz zawsze wyciągała pomocną dłoń do lokalnych społeczności. Wszędzie gdzie tylko się pojawiała, zjednywała sobie serca mieszkańców, dbała o okoliczne tereny i ich rozwój.
Marianna była nietuzinkową kobietą i z pewnością dlatego Sylwia Winnik sięgnęła po jej historię aby stworzyć rewelacyjną powieść "Dobra Pani". Na jej kartach w bardzo przystępny sposób opisała dziewiętnastowieczne obyczaje, normy społeczne i panujące realia polityczne. Nic w tej książce nie przytłacza, ale da bardzo wymierny obraz tamtych czasów.
Ja jestem pod ogromnym wrażeniem wkładu ciężkiej, wnikliwej pracy autorki, która nie dość, że przekazała czytelnikowi piękną historię, zadbała o szczegóły, to uczyniła to wszytko z piękną lekkością. Aż zapragnęłam wybrać się na wycieczkę śladami Marianny i z pewnością pałac w Kamieńcu Ząbkowickim jest na liście miejsc, które muszę odwiedzić.
Chyba każda dziewczynka kiedyś marzyła, żeby być księżniczką. Wydawało nam się, że to spełnienie marzeń.
Rzeczywistość jednak może rozczarowywać...
Wilhelmina Frederica Louisa Charlotte Marianne , czyli Marianna Orańska, niderlandzka księżniczka urodzona w Berlinie na początku XIX wieku stała się główną bohaterką najnowszej powieści Sylwii Winnik i aż mam ciarki kiedy...
Wiecie zapewne, że jedna, nie do końca przemyślana decyzja może pociągnąć za sobą lawinę wydarzeń, którą ciężko będzie wyhamować. Czasem jest z tego tylko kupa śmiechu, ale czasami jednak do śmiechu nikomu nie będzie...
Michalina jest pracownikiem naukowym pracującym na wydziale botanicznym. Kobieta wydawać by się mogło poważna, jakby nie patrzeć, w końcu dorobiła się doktoratu. No ale co z tego, jeśli pod stertą tytułów naukowych kryje się nieporadne, stroniące od wszelkiego towarzystwa, szczególnie męskiego, dziewczę. Mało tego Michalinę przytłacza dość oryginalna rodzicielka oraz niewiele lepsza ciotka.
Kiedy na wydziale pojawia się Filip, Michalinie wydaje się, że to ten jeden jedyny, wymarzony. Późniejsze wydarzenia na bieżąco aktualizują to wyobrażenie, ale kiedy będąc w delegacji kobieta okazuje się być ostatnią, która widziała swojego profesora i mentora żywego, a jednoczenie pierwszą, która ujrzała jego pozbawione życia ciało, to sprawa zaczyna się komplikować...
"Weź głęboki wdech" to druga książka autorstwa Kasi Bulicz Kasprzak, jaką przeczytałam. Mam wrażenie, że poprzednia była lepsza, choć i przy tej dobrze się bawiłam.
Książka napisana jest lekkim, zartobliwym językiem, a fabuła choć sklasyfikowana jako obyczaj i romans, mnie bardziej przypomina komedię kryminalną.
No może wątek kryminalny szyty jest zbyt grubą nicią, ale fakt... podkręca ciekawość i utrzymuje napięcie.
Sama główna bohaterka lekko mnie irytowała swoją naiwnością i nieporadnością. Zachowywała się trochę jak wystraszona pensjonarka niewiedząca o życiu zbyt wiele. Aż dziwiłam się, że jest to trzydziestolatka, a nie podlotek.
Był jeszcze jeden element, który byłby fajny i zabawny, pod warunkiem, że występowałby trzy razy rzadziej. To wtrącenia dotyczące natury Michaliny typu: "moje racjonalne Ja...", "moje przenikliwe Ja...", moje paranoiczne Ja...". Za dużo tego. Zaczał mnie ten zwrot przytłaczać w pewnym momencie.
Podsumowując- książka słabsza od "Inna bajka", ale będę sięgać po kolejne książki autorki z nadzieją, bo po poprzedniej naprawdę byłam zadowolona.
Wiecie zapewne, że jedna, nie do końca przemyślana decyzja może pociągnąć za sobą lawinę wydarzeń, którą ciężko będzie wyhamować. Czasem jest z tego tylko kupa śmiechu, ale czasami jednak do śmiechu nikomu nie będzie...
Michalina jest pracownikiem naukowym pracującym na wydziale botanicznym. Kobieta wydawać by się mogło poważna, jakby nie patrzeć, w końcu dorobiła się...
Ależ ja mam szczęście, że na mojej czytelniczej ścieżce trafiam na tak dobre książki i niesamowicie utalentowanych autorów.
Po lekturze najnowszej powieści Moniki Cieluch "Na zawsze i na wieczność" byłam pełna podziwu, ochów i achów kierowanych w stronę tej pisarki.
Brooklyn od zawsze przyjaźniła się z Mattem. Był jej bliski jak brat, i nawet matka dziewczyny traktowała go jak swoje drugie dziecko.
Z czasem ta ralacja zmieniła swój charakter, a w sercach dwójki młodych ludzi zagościło poważniejsze uczucie.
Wtedy jednak Brooklyn zyskała możliwość wyjazdu do Stanów, aby rozwijać swoją karierę taneczną, a z czasem hasło "na zawsze i na wieczność" straciło swoją moc.
Po latach, gdy dużo wydarzyło się w życiorysach tej dwójki, Brook wraca do domu po ciężkim wypadku, który najprawdopodobniej przekreśli marzenia o rozwoju i tytułach mistrzowskich. Brakuje jej mocy do życia. Los jednak chce, że w okolicy nadal mieszka Matt i utrzymuje stały kontakt z matką dziewczyny.
To była cudowna lektura. Historia równie smutna co pozytywna, choć jak dobrze się zastanowić, to chyba tych radosnych promyków znajdzie się w niej więcej.
"Na zawsze i na wieczność" jest rewelacyjną opowieścią o sile przyjaźni, o mądrości życiowej, marzeniach, celach i drodze do ich osiągnięcia. Ale to przede wszytkim świetna, przepełniona emocjami historia głębokiego, dojrzałego, choć nadal dojrzewającego uczucia.
No i w tej książce znalazłam też wątek, który uwielbiam i który chyba nigdy, przenigdy mi się nie znudzi. Kocham kilkuletnie bohaterki książek, małe, rezolutne, nadwyraz inteligentne i zabawne dziewczynki, które niczym promyczek słońca rozświetlają wszystkie smutki. I tutaj również znajdziecie taką iskierkę, którą z pewnością pokochacie.
Sięgnijcie po powieść Moniki Cieluch, a gwarantuję Wam, że się od niej nie oderwiecie.
Ależ ja mam szczęście, że na mojej czytelniczej ścieżce trafiam na tak dobre książki i niesamowicie utalentowanych autorów.
Po lekturze najnowszej powieści Moniki Cieluch "Na zawsze i na wieczność" byłam pełna podziwu, ochów i achów kierowanych w stronę tej pisarki.
Brooklyn od zawsze przyjaźniła się z Mattem. Był jej bliski jak brat, i nawet matka dziewczyny traktowała...
Piękna wiosenna okładka, a za nią ukryta bardzo emocjonalna historia, pełna dramatów ale i przebłysków nadziei. I tytułowa "Apaszka w kwiaty jabłoni", która wiąże ze sobą początek i koniec tej opowieści.
Tak po krótce możnaby opisać fabułę powieści, której autorką jest Anna Wojtkowska-Witala.
A bardziej szczegółowo...
Teresa jest bardzo skromną kobietą, pracującą w sklepiku ze starociami. Nie potrzeba jej wiele do szczęścia. Jedyne za czym tęskni i czego pragnie, to praca w bibliotece. Ma starszą siostrę, Kasię, na którą zawsze może liczyć, choć wydawałoby się, że dużo je różni.
Pewnego dnia siostry dowiadują się od swojej matki, że ta ma zamiar porzucić dotychczasowe życie i wyprowadzić się do Karpacza, co niezwłocznie i po cichu czyni, unikając prób perswazji ze strony córek.
Ucieczka Beaty daje córkom do myślenia, a zbiegi okoliczności powodują, że powraca do nich temat ojca, człowieka, który z ich życia zniknął tak dawno, że nie mogą go pamiętać.
I w tym momencie zaczynamy śledzić losy Beaty, jej męża Aurelisza Marka, kiedy jeszcze byli razem, choć jakby osobno, i po nitce do kłębka wraz z Teresą i Kasią odkrywamy kolejne rodzinne tajemnice. A było ich sporo w tej rodzinie na przestrzeni lat...
"Apaszka w kwiaty jabłoni" to bardziej gorzka niż słodka opowieść o tym, jak niewiele trzeba, żeby wtrącić się w czyjeś życie, zamieszać w nim niczym chochlą w kotle pełnym uczuć i emocji, po czym zniszczyć cudze marzenia. To historia na wskroś realistyczna, może nawet smutna, bo autorka nie bała się poruszyć w niej trudnych społecznie tematów jak alkoholizm i upadek nim spowodowany, bezdomność, przemoc domowa, szczególnie ta psychiczna.
Ale nie bójcie się, bo w tej książce znajdziecie błąkającą się między wierszami nadzieję i radość. Serdeczna relacja sióstr, pewne rodzące się cichaczem uczucie i dobrzy ludzie, których spotykają na swojej drodze bohaterowie nadają tej powieści bardzo pozytywny wydźwięk.
Piękna wiosenna okładka, a za nią ukryta bardzo emocjonalna historia, pełna dramatów ale i przebłysków nadziei. I tytułowa "Apaszka w kwiaty jabłoni", która wiąże ze sobą początek i koniec tej opowieści.
Tak po krótce możnaby opisać fabułę powieści, której autorką jest Anna Wojtkowska-Witala.
A bardziej szczegółowo...
Teresa jest bardzo skromną kobietą, pracującą w...
"Błękitna wstążka" to debiutancka powieść Magdaleny Wojtkiewicz, ale o tym fakcie dowiedziałam się dopiero po jej lekturze. Spotkałam się ze skrajnymi opiniami i oczywiście z połową z nich nie mogę się zgodzić, o czym chętnie opowiem.
Główną bohaterką powieści jest Anna Malicka, cicha i spokojna dziewczyna z dobrego domu, wychowana w Warszawie, ale bezbrzeżnie kochająca Gdańsk i morze, które uwielbia uwieczniać na płótnie. Anna kocha malarstwo i z nim wiąże przyszłość. Nie może się również doczekać kolejnych wakacji u wujostwa w Trójmieście. Wypoczynek zostaje brutalnie przerwany, bo latem 1939 roku w Gdańsku bardzo wyraźnie czuję się nadchodzącą wojnę.
Ale zanim Anna wróci do Warszawy, na plaży spotka niemieckiego oficera- Horsta Kluzera, niewiadomą, jak wielką rolę odegra on w jej życiu...
Czytając opinie o tej powieści widziałam zarzuty, że brak w niej dramatyzmu i realistycznej wizji wojny. Nie zgadzam się z tym.
Po pierwsze podczas trwającego konfliktu zbrojnego ludzie mimo wszystko starali się przecież zachować choćby namiastkę normalności, a ich serca nie przechodziły w stan hibernacji. Wtedy również zakochiwali się w sobie, a niejednokrotnie zgodnie z hasłem "serce nie sługa", te uczucia wystawiane były na próby i niepochlebne spojrzenia.
"Błękitna wstążka" jest właśnie historią bardzo trudnego uczucia, które rodzi się pomiędzy młodziutką, odrobinę naiwną i pogubioną Anną, a niemickim oficerem z trupią czaszką na mundurze.
Kolejnym powodem, dlaczego nie zgadzam się z negatywnymi opiniami jest fakt, że autorka dość realistycznie opowiedziała o realiach wojny, nalotach, akcjach partyzantów a nawet mocno zaakcentowała prawdziwe wydarzenie, rzeź w Piaśnicy, koło Wejherowa, gdzie zginęły tysiące więźniów.
Trudny temat wybrała sobie Magdalena Wojtkiewicz na swój debiut i moim zdaniem bardzo dobrze sobie z nim poradziła. Tym bardziej, że książka jest napisana w bardzo przystępny sposób, czyta się ją szybko, choć emocji nie brakuje.
Będę czekać na kolejne powieści tej autorki.
"Błękitna wstążka" to debiutancka powieść Magdaleny Wojtkiewicz, ale o tym fakcie dowiedziałam się dopiero po jej lekturze. Spotkałam się ze skrajnymi opiniami i oczywiście z połową z nich nie mogę się zgodzić, o czym chętnie opowiem.
Główną bohaterką powieści jest Anna Malicka, cicha i spokojna dziewczyna z dobrego domu, wychowana w Warszawie, ale bezbrzeżnie kochająca...
Czy w kwestii uczuć należy kierować się tylko wyborami serca, czy można sugerować się podpowiedziami osób nam życzliwych? I czy te wskazówki na pewno zawsze są trafne?
Marianna pokochała Michała z wzajemnością wiele lat temu. Teraz przypomniała sobie te piękne chwile, kiedy miłość unosiła ją 3 centymetry nad ziemią. Jednak jej rodzinie ten związek z synem alkoholika od początku się nie spodobał, sugerowano wręcz, że Marianna popełnia mezalians, tak jak przed laty jej prababka Elsa. Mało tego, wśród bliskich dziewczyny pokutuje przeświadczenie, że ten związek ściągnie nieszczęście na dziewczynę, tak jak przed laty był winny nieszczęściu Elsy.
Rodzice Marianny zaplanowali dla niej zupełnie inną przyszłość, na miarę statusu ich lekarskiej rodziny i są gotowi zrobić wszystko, żeby odciągnąć myśli Marianny od Michała...
"Ulotny zapach czereśni" to kolejna książka Magdaleny Witkiewicz, która w 100 procentach trafiła w mój gust.
Tym razem autorka w jednej powieści autorka zawarła dwie historie, dwóch zupełnie różnych, choć posiadających wspólne cechy miłości. Opowieść została rozłożona na trzy płaszczyzny czasowe: lata kiedy żyła Elsa, czas pierwszych zrywów miłosnych Marianny i chwile obecne, kiedy z jest ona dojrzałą kobietą. Daje nam to kompleksowy pogląd na sytuację rodzinną dziewczyny i tłumaczy skąd wzięły się tak radykalne poglądy wśród jej bliskich.
Dodatkowo poznajemy historię z pozycji zarówno Marianny jak i Michała.
Jeśli wydaje się to skomplikowane, to jest to mylne spostrzeżenie, bowiem Magdalena Witkiewicz jak zwykle stanęła na wysokości zadania i przeprowadziła czytelnika przez meandry historii rodzinnej i świetnym, znanym wiernym czytelnikom stylu. Zafundowała nam mnóstwo emocji i wzruszeń, ale we mnie wywołała też złość, smutek i niezgodę na pewne zagadnienia. Oczywiście nie jestem zwolenniczką wtrącania się do cudzego życia, więc zabobony goszczące w domu Marianny wzbudzały u mnie oburzenie. Ale rozumiem, że wokół nich jest zbudowana historia, a poza tym lubię, kiedy powieść ropala emocje.
Ogromnie polecam
Czy w kwestii uczuć należy kierować się tylko wyborami serca, czy można sugerować się podpowiedziami osób nam życzliwych? I czy te wskazówki na pewno zawsze są trafne?
Marianna pokochała Michała z wzajemnością wiele lat temu. Teraz przypomniała sobie te piękne chwile, kiedy miłość unosiła ją 3 centymetry nad ziemią. Jednak jej rodzinie ten związek z synem alkoholika od...
Tęskniliście za Dianą i innymi bohaterami serii "Wrzosowa polana" Karoliny Wilczyńskiej? Jeśli tak, to po raz czwarty zabieram Was wraz z autorką do odwiedzenia tego niesamowitego miejsca kryjącego się w sercu Gór Świętokrzyskich, u podnóża Łysicy. Tak, to tam według legend odbywały się sabaty czarownic, a i jedną "czarownicę" autorka osadziła wśród bohaterów tej historii.
Ale po kolei...
Diana liczy straty i "liże rany" po niedawnych pożarze, który strawił stodołę w Walentynki. Winnych brak, a kobieta martwi się o przyszłość i odszkodowanie.
Ale nie tylko to zajmuje jej głowę. Sytuacja jaka zaistniała pomiędzy nią a Tobiaszem również jest dla Diany niewygodna. Kobieta chce być lojalna wobec przyjaciółki, ale serce również snuje swój scenariusz. Zaczyna nawet szukać rozwiązania w Jagodnie... Czy to pomoże?
Martyna również boryka się z życiowymi wyborami, ale to rozwikłanie tajemnicy Grety, którą mieszkańcy traktują jak czarownicę okaże się zwieńczeniem tej czterotomowej historii.
Książki Karoliny Wilczyńskiej z serii "Wrzosowa polana" to opowieść utrzymana w stylu zbliżonym do kultowego już chyba Jagodna.
"Wiosna przynosi ukojenie" to ostatnia część, która rozwikła wiele poplątanych ludzkich ścieżek, wyjaśni niedomówienia i zdradzi pewne tajemnice.
W tej części autorka skupia się na rozterkach, walce serca i rozumu, w której bardzo często ciężko wyłonić zwycięzcę. Ale jak to w książkach Karoliny, pomimo trudności, smutku i żalu, znajdzie się także mnóstwo pozytywnych wibracji, bo tam gdzie pojawia się Karolina, tam znajdujemy również nadzieję i rozwiązanie problemów.
Nie pierwszy już raz sięgając po kolejną powieść tej autorki, poczułam się jak w domu. Tak, Góry Świętokrzyskie to również moje okolice, ale chodzi o to, że jej książki dają takie magiczne wytchnienie i poczucie, że z każdej sytuacji jest wyjście. To trochę tak, jak wrócić do domu, gdzie babcia przytuli, nakarmi i przygotuje pyszne kakao.
Szkoda mi się rozstawać z bohaterami "Wrzosowej polany" ale wszytko co dobre kiedyś się kończy...
Tęskniliście za Dianą i innymi bohaterami serii "Wrzosowa polana" Karoliny Wilczyńskiej? Jeśli tak, to po raz czwarty zabieram Was wraz z autorką do odwiedzenia tego niesamowitego miejsca kryjącego się w sercu Gór Świętokrzyskich, u podnóża Łysicy. Tak, to tam według legend odbywały się sabaty czarownic, a i jedną "czarownicę" autorka osadziła wśród bohaterów tej historii....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Każdy z nas ma z pewnością swoich ulubionych autorów. Takich, po których książki sięgamy w ciemno i jeszcze nigdy nas nie zawiedli. Ja też mam takie swoje grono i z całą pewnością jedno z miejsc honorowych zajmuje w nim Magdalena Krauze.
Przeczytałam wszytkie książki Magdy i byłam nimi zachwycona, więc "Nigdy za ciebie nie wyjdę" pojawiając się w zapowiedziach od razu wywołała uśmiech na twarzy. Tym bardziej, że sam tytuł zapowiadał zadziorną lekturę. Ciekawa byłam jak autorka poradziła sobie z komedią. Okazało się, że ta książka to tak naprawdę komedia romantyczna, historia idealna do zekranizowania, bo tego typu filmy zawsze kochałam i bardzo mi ich brakuje.
Liwia studiuje fizjoterapię i po cichu marzy o założeniu w przyszłości własnego gabinetu. Ale póki co godzi naukę z pracy na stacji benzynowej. Mieszka z babcią, bardzo mądrą i żywiołową kobietą oraz z ciotką, której również nie można odmówić charyzmy. Wspomnę jedynie, że ciocia była kiedyś zakonnicą, ale już nie jest...
Pewnego dnia okazuje się, że właściciel sieci stacji benzynowych że względów zdrowotnych oddaje "władzę" nad dorobkiem życia w ręce wnuka. Mateusz, bo to on jest "dziedzicem" przyjeżdża również na stację na której pracuje Liwia. Jak wiadomo, pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, a to Mateuszowi średnio wychodzi. Czy chłopak zyska przy bliższym poznaniu?
Nie myślcie jednak, że książka Magdy Krauze to jedynie wydarzenia kręcące się wokół znajomości tych dwojga.
Na kartach powieści autorka ukazała również cały wachlarz różnorakich relacji rodzinnych zarówno w rodzinie Liwii jak i Mateusza. Poznajemy również sekrety, które z czasem wychodzą na światło dzienne i okaże się, że niektórzy bohaterowie mają pewne niedokończone sprawy do załatwienia.
"Nigdy za ciebie nie wyjdę" jest co prawda komedią, ale autorka nie byłaby sobą, gdyby nie dodała również do swojej mikstury szczypty wzruszeń, odrobiny rodzinnych tajemnic, okruszka niedopowiedzeń. I choć jest to lżejsza odsłona jej twórczości, to absolutnie nie jest to infantylna historyjka. Będziecie się przy niej świetnie bawić i wzruszać.
Każdy z nas ma z pewnością swoich ulubionych autorów. Takich, po których książki sięgamy w ciemno i jeszcze nigdy nas nie zawiedli. Ja też mam takie swoje grono i z całą pewnością jedno z miejsc honorowych zajmuje w nim Magdalena Krauze.
Przeczytałam wszytkie książki Magdy i byłam nimi zachwycona, więc "Nigdy za ciebie nie wyjdę" pojawiając się w zapowiedziach od razu...
Wracamy do Łabonarówki już trzeci raz z Agnieszką Krawczyk i bohaterami jej serii "Ogród sekretów i zdrad". Tym razem poznajemy dalsze śledcze poczynania Róży Jabłonowskiej dążące do rozwikłania tajemnicy życia swojej krewnej sprzed lat- Ady Nirskiej. Autorka zabiera nas również do czasów II wojny światowej, kiedy to Nirska, rewiowa gwiazda, próbuje żyć tak, jakby wojenna zawierucha w ogóle jej nie dotyczyła. Ale nadchodzi moment, kiedy trzeba przetrzeć bielmo z oczu i zobaczyć ogrom zła rozlewajacego się na Polskę i Europę. Ale i w tym momencie Ada Nirska, jej bliscy i znajomi radzą sobie jak mogą, jeśli to konieczne posuwając się do spisków i intryg.
Łatwo się domyślić, że w finale tego tomu czytelnik będzie miał już czysty i klarowny obraz sytuacji, wyjaśnią się tajemnice sprzed lat, a owiana mgiełką wielu niewiadomych postać kuzynki Róży zostanie odarta z wszelkich niedopowiedzeń.
Jednak zanim to nastapi będziecie towarzyszyć bohaterom w wielu zwrotach bardzo dynamicznej akcji, burza rozpęta się na dobre, po to, aby być może oczyścić atmosferę z zagadek.
Na kartach powieści "Wśród burz " kolejny raz w swoim niesamowitym, pełnym wdzięku i charakteru stylu, Agnieszka Krawczyk przeprowadziła mnie przez pogmatwane czasy dawno minione, ale również opisała współczesne dochodzenie prowadzone przez Różę Jabłonowską. Jeśli lubicie atmosferę poplątanych ścieżek i intryg, to cała ta seria pochłonie Was bez reszty.
Trochę w niej znajdziecie stylu retro, okrucieństwo wojny, ale też szczyptę manipulacji a przede wszytkim mnóstwo tajemnic, z których jak po nitce autorka doprowadzi do prawdy.
To bardzo wciągająca i trzymajaca w napięciu powieść, ale oczywiście polecam całą serię.
Wracamy do Łabonarówki już trzeci raz z Agnieszką Krawczyk i bohaterami jej serii "Ogród sekretów i zdrad". Tym razem poznajemy dalsze śledcze poczynania Róży Jabłonowskiej dążące do rozwikłania tajemnicy życia swojej krewnej sprzed lat- Ady Nirskiej. Autorka zabiera nas również do czasów II wojny światowej, kiedy to Nirska, rewiowa gwiazda, próbuje żyć tak, jakby wojenna...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Potrzebujecie lekkiej historii o miłości, która pozwoli Wam się przez chwilę zrelaksować i spędzić fajny czas z książką? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to możecie z pewnością sięgnąć po powieść Anny Szczypczyńskiej "Glass Hills".
Mila od urodzenia mieszka w Szklarskiej Porębie i kocha Karkonosze miłością bezbrzeżną. Podobnie jak malowanie, swoją pracę w księgarni oraz psiaka zwanego Zakładką. Ale to lokalny patriotyzm najmocniej się w niej odzywa, kiedy do miasta przybywa kolejny deweloper z planami zabudowania Szklarskiej nowymi apartamentowcami. Pech Mili polega na tym, że na prośbę brata to ona ma zapoznać Alexa, syna bogatego tatusia, z okolicą. Podskórnie dziewczyna czuje, że nie polubi "buca z Warszawy ". A jak będzie, to czas pokaże...
"Glass Hills " to dość klasyczna opowieść o miłości rodzącej się z niechęci, czy wręcz nienawiści. Schemat dobrze znany czytelnikom obyczajówek, a raczej romansów. Chociaż dużym plusem i atutem tej powieści jest to, z jaką pasją autorka pisze o Karkonoszach. Aż chciałoby się spakować plecak i wybrać się na górską wycieczkę, pooddychać świeżością nacieszyć oko widokami.
"Glass Hills " to także historia przyjaźni, która trwa latami i jest bezkompromisowa oraz bezwarunkowa. Autorce dobrze udało się oddać charakter lokalnej społeczności, w której wszyscy od zawsze się znają i zazwyczaj również szanują.
To zalety tej książki. A minusy? To jak dla mnie przede wszystkim stereotypowa i przewidywalna fabuła, która nie wymaga zbytniego zaangażowania czytelnika, nie zmusza go do myślenia. To raczej powieść, którą fajnie się czyta, ale nie zostaje w pamięci na długo. Taki "czasoumilacz " . Ale i one są czasem potrzebne.
Potrzebujecie lekkiej historii o miłości, która pozwoli Wam się przez chwilę zrelaksować i spędzić fajny czas z książką? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to możecie z pewnością sięgnąć po powieść Anny Szczypczyńskiej "Glass Hills".
Mila od urodzenia mieszka w Szklarskiej Porębie i kocha Karkonosze miłością bezbrzeżną. Podobnie jak malowanie, swoją pracę w księgarni oraz psiaka...
Wiecie jak to jest z planami... zazwyczaj nic z nich nie wychodzi. A z dziećmi? No cóż... Nie zawsze pojawiają się właśnie zgodnie z planem.
Karolina miała szczegółowo zarysowaną koncepcję w kwestii swojego życia: studia, praca, kariera, a na koniec fajny mąż i rodzina. Dziecko zaplanowała jako ostatni fragment tej układanki, która rozsypała się w ułamku sekundy na pewnym wyjeździe. Okazał się on brzemienny w skutkach i to dosłownie.
Ciąża wywróciła jej życie do góry nogami do tego stopnia, że pod wpływem szoku, hormonów i wielu innych czynników dziewczyna zaczyna podejmować szereg decyzji, które pociągają za sobą kolejne wydarzenia. Czasem śmieszne, czasem radosne, innym razem wydawać by się mogło bardzo poważne. Ale uwierzcie mi- Karolinę nie raz życie zaskoczy w ciągu tych dziewięciu miesięcy...
Pierwszy raz sięgnęłam po książkę autorstwa Kasi Bulicz Kasprzak i wydaje mi się, że rewelacyjnie trafiłam. Na pewno nie zawaham się przeczytać innych.
"Inna bajka" to opowieść o młodej kobiecie, której świat wywrócił się do góry nogami. Ta rewolucja stała się faktem, ale jej skutki- no cóż... Karolina będzie odczuwać przez lata. Póki co nie wierzy i mimo coraz bardziej pokaźnego dowodu nadal ma nadzieję, że może ciąża okaże się medyczną pomyłką😁. No właśnie, dochodzimy do momentu, kiedy muszę powiedzieć, że ta książka ubawiła mnie do łez, chociaż jakby się uprzeć, to można się doszukiwać w niej większych wartości, jak choćby sensu o siły przyjaźni.
Ale "Inna bajka" to była dla mnie świetną, przezabawną, lekką komediową historią, która była mi bardzo potrzebna po serii trudniejszych lektur. Styl autorki perfekcyjnie trafił w mój gust, zabawne dialogi i dynamiczną akcja dała mi 100% satysfakcji z lektury.
Bardzo polecam.
Wiecie jak to jest z planami... zazwyczaj nic z nich nie wychodzi. A z dziećmi? No cóż... Nie zawsze pojawiają się właśnie zgodnie z planem.
Karolina miała szczegółowo zarysowaną koncepcję w kwestii swojego życia: studia, praca, kariera, a na koniec fajny mąż i rodzina. Dziecko zaplanowała jako ostatni fragment tej układanki, która rozsypała się w ułamku sekundy na pewnym...
Jak bym określiła jednym zdaniem książkę Agaty Bizuk "Skóra na niedźwiedziu" ? Może parafrazując tytuł pewnej komedii: W krzywym zwierciadle - witaj emeryturko".
Ingrid Kręcisz w swoim życiu dorobiła się czwórki dzieci i gromadki wnuków. Teraz kiedy metryka wskazuje, że 75 wiosen już za Ingrid kochane dzieci najbardziej pamiętają o seniorce w dniu, gdy odwiedza ją listonosz z emeryturą, ale równie chętnie umieściliby kobietę w domu opieki, a sami "zaopiekowaliby się" willą po niej.
Ale nie tędy droga... starsza pani mimo wieku jest nadal dziarska, nad wyraz bystra i przebiegła. Idzie z duchem czasu i nie planuje wyprawy do krainy wiecznej szczęśliwości. Zdaje sobie również sprawę ze specyficznej miłości jej potomstwa.
"Skóra na niedźwiedziu", to pierwszy tom serii Agaty Bizuk, która nosi tytuł "Potomkowie". A owych potomków troszkę znajdziemy na kartach powieści. Przyznaję, że troszkę się gubiłam kto jest córką, czyim synem i dla kogo ciotką. Ale na szczęście autorka na początku zostawiła ściągawkę, żeby było prościej.
Perypetie opisane przez Agatę Bizuk zapewne wydadzą się zabawne, nie raz czytelnik parsknie śmiechem, ale jak to mawiają: niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie słyszał o czyhaniu na spadek po seniorach rodzin. Jak się nad tym głębiej zastanowić, to dochodzimy do wniosku jak podłe zachowania mają miejsce w wielu rodzinach, kiedy zaczynają się sprawy dziedziczenia. Najlepsze familie pękają niczym kra wiosną, kiedy na horyzoncie pojawia się scheda. Ale podłość ludzka przechodzi wszelkie granice, kiedy seniora zaczyna się traktować jak brzęczącą sakiewkę.
Taką właśnie sytuację, odrobinę z przymrużeniem oka, troszkę z przekąsem opisała Agata Bizuk. Ale przybokazji obnażyła również wiele innych problemów jakie kryją zacisza domowe i z pozoru "dobre rodziny ".
Ciekawość tego jak potoczą się dalsze losy państwa Kręciszów każe mi czekać na kolejny tom. A jako że obdarzyłam Ingrid szczerą sympatią, to najbardziej za nią trzymam kciuki, żeby pokazała wszytkim gdzie ich miejsce.
Jak bym określiła jednym zdaniem książkę Agaty Bizuk "Skóra na niedźwiedziu" ? Może parafrazując tytuł pewnej komedii: W krzywym zwierciadle - witaj emeryturko".
Ingrid Kręcisz w swoim życiu dorobiła się czwórki dzieci i gromadki wnuków. Teraz kiedy metryka wskazuje, że 75 wiosen już za Ingrid kochane dzieci najbardziej pamiętają o seniorce w dniu, gdy odwiedza ją...
Jeśli wydaje Wam się, że dylematy natury uczuciowej dotyczą tylko młodych ludzi stojących u progu dorosłości lub błąkających się po bezdrożach pierwszych miłostek, to książka Katarzyny Grabowskiej "Na przekór rozumowi" z pewnością wyprowadzi Was z tego błędu. Kobiety zwane "dojrzałymi " również przeżywają czasami uczuciowy rollercoaster.
Jak wiemy z pierwszego tomu serii "Kolory przyjaźni" Kinga niedawno rozstała się z mężem i wówczas szukała oparcia w przyjaciółce Sabinie. Ukojenie znalazła również w ramionach jej syna- Dawida, ale ten incydent mocno skomplikował sytuację całej trójki. Kinga nadal nie może sobie poukładać myśli i uczuć po nocy spędzonej z bądź co bądź chrześniakiem, który mógłby być jej synem. Sabina nic nie wie o tym co się wydarzyło, a po kolejnym spięciu z Adrianem, mężem i panem perfekcyjnym decyduje się na rozwód i ... wprowadza wraz z synem do przyjaciółki. Z tego nie może wyniknąć nic dobrego...
"Na przekór rozumowi " to zgodnie z tytułem cyklu- "Kolory przyjaźni", opowieść o fajnej, dojrzałej, kobiecej przyjaźni, która odrobinę się skomplikowała, choć jedna z pań nie jest tego do końca świadoma. Nie brakuje w niej zabawnych sytuacji, ale także momentów zaskakujących czytelnika.
Ale nie tylko o przyjaźni jest to historia. Autorka wzięła bowiem na tapet różne relacje międzyludzkie oraz zachowania, które możnaby już potraktować jako chorobliwe. Każdy kto czytał tę powieść przyzna, że zachowanie Adriana w małżeństwie jest dalekie od ideału. Mało tego... ja chętnie osobiście pogratulowałabym Sabinie tego, że wytrzymała pod jednym dachem z takim egzemplarzem ponad 20 lat.
Bardzo lekko i przyjemnie czytało mi się tę książkę, bo chyba akurat potrzebowałam odskoczni w kliamaty bardziej rozrywkowe i relakujące. "Na przekór rozumowi " idealnie wpisała się w moje potrzeby. A biorąc pod uwagę wydarzenia z ostatnich rozdziałów już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo autorka nieźle tutaj zamieszała i zostawiła czytelników z niedosytem i apetytem na więcej.
Jeśli wydaje Wam się, że dylematy natury uczuciowej dotyczą tylko młodych ludzi stojących u progu dorosłości lub błąkających się po bezdrożach pierwszych miłostek, to książka Katarzyny Grabowskiej "Na przekór rozumowi" z pewnością wyprowadzi Was z tego błędu. Kobiety zwane "dojrzałymi " również przeżywają czasami uczuciowy rollercoaster.
Jak wiemy z pierwszego tomu serii...
Nie jestem osobą, która czytuje kryminały, ale kiedy "Szafarz" niespodziewanie trafił na moją półkę postanowiłam zaryzykować lekturę i... dałam radę. No bo powiedzieć, że podobała mi się byłoby chyba nie na miejscu. Dlaczego?
Ano dlatego, że "Szafarz" to mroczny kryminał, w którym policjanci usiłują rozwiązać zagadkę serii morderstw, w wyniku których raz w roku, w Sylwestra ginie kobieta. Śledczy znajdują jej ciało pozbawione głowy, choć nie do końca... przy każdym z nich znajduje się głowa, jednak należąca do ofiary sprzed roku.
Zagadkę tytułowego szafarza śląscy policjanci próbują rozwikłać od lat i póki co jedyne co im się udaje, to utrzymanie tajemnicy przed społeczeństwem. Ale w obliczu kolejnej porażki do sprawy postanawiają zaangażować Lichego- policjanta byłego i jakby trochę obecnego, któremu życie się poplątało.
Lichego wyciągnięto z rynsztoka, po to, żeby wykorzystując swój niezaprzeczlny intelekt, intuicję i zdolność łącznia faktów odnalazł szafarza, zanim on zabije kolejną ofiarę...
Nie jestem specjalistką od kryminałów, tym bardziej tak mocnych i mrocznych, ale naprawdę wciągnęła mnie ta historia. Pomimo dość gęstej atmosfery, zawiłości półświatka przestępczego i przytłaczającego obrazu ciemnej strony śląskich zaułków przebrnęłam przez meandry fabuły ciekawa kim jest psychopatyczny zbrodniarz i jakim kluczem kieruje się w swoich poczynaniach.
Ciekawiła mnie również sfera psychologiczna tej powieści. Pomijając postać tytułową, na pewno ogromną zagadką jest Lichy- wysuwający się na głównego bohatera powieści Grzegorza Brudnika.
Policjant alkoholik postawiony do pionu na potrzeby konkretnej sprawy to dość popularny motyw. Ale mimo tego faktu, jego tajemnica, problemy natury osobistej i pokręcona psychika trzymały w napięciu.
Żeby nie chwalić za bardzo, dołożę łyżkę dziegciu i powiem, że chyba za dużo scen seksu wtrącił autor do swojej historii. I choć może sama ilość nie byłaby taka rażąca, to już sposób przedstawienia bohaterów jako postaci o niesposkromionych zwierzęcych rządzach to już odrobinę za dużo.
Nie jestem osobą, która czytuje kryminały, ale kiedy "Szafarz" niespodziewanie trafił na moją półkę postanowiłam zaryzykować lekturę i... dałam radę. No bo powiedzieć, że podobała mi się byłoby chyba nie na miejscu. Dlaczego?
Ano dlatego, że "Szafarz" to mroczny kryminał, w którym policjanci usiłują rozwiązać zagadkę serii morderstw, w wyniku których raz w roku, w...
Obyczaj, kryminał a może thriller? Do jakiego gatunku zaklasyfikować książkę Anny Matusiak "Gdzie jest moja żona"?
Według mnie autorka wybrała to co najlepsze z każdego, zamieszała i wyszła jej świetna, wciągająca, szybka powieść okraszona tajemnicą. A zakończenie? No cóż... myślę, że niejeden czytelnik będzie nim zadziwiony.
Ale od początku.
Vincent i Elżbieta to para łamiącą wszelkie normy i konwenanse. Kochają się i są wzorowym małżeństwem, choć jeden szczegół z ich związku staje się powodem do tego, że z każdej strony spodziewają się krytyki. Dzieli ich ćwierć wieku. Vincent, nie dość, że jest starszy od Elżbiety o 25 lat, to również zamożny. I to już według postronnych jest wytłumaczeniem zainteresowania Eli. Zapewne zawsze znajdą się tacy, którzy posadzą ją o brak miłości i zwyczajną pazerność.
Mimo wszytko układa im się rewelacyjnie, aż do dnia, kiedy Elżbieta znika, a chwilę później okazuje się, że została porwana.
Czy Vincent odzyska żonę? Jak wiele jest w stanie znieść i poświęcić dla żony kochający mężczyzna? Kim są porywacze i na czym polega ta gra?
Często jest tak, że czytając jakąś historię myślimy sobie, że mogłaby być krótsza i konkretniejsza, a autor mógł sobie odpuścić szczegóły spowalniające akcję. Tego nie można powiedzieć o powieści "Gdzie jest moja żona". Mam wrażenie, że autorka odarła ją z wszelkich ozdobników i spisała tę opowieść najkrócej i najbardziej klarownie jak tylko się dało. Ale jednocześnie nie odarła fabuły z elementu zaskoczenia i z tajemnic, które są clou tej historii.
Oprócz dynamiki zdarzeń ogromnym atutem są precyzyjnie wykreowani bohaterowie wraz ze szczegółowym rysem psychologicznym. Przebieg wydarzeń poznajemy zarówno z perspektywy Vincenta, Eli jak i Darka, policjanta prowadzącego sprawę porwania. Dzięki temu możemy wyrobić sobie opinię na temat każdego z nich, a i tak z pewnością w głowach większości czytelników będą pojawiać się znaki zapytania, z którymi Anna Matusiak pozostawi nas bardzo długo, wręcz do ostatnich stron powieści.
Lubię twórczość autorki,mam wrażenie, że podąża swoją drogą, łamie schematy, jest charakterystyczna i charakterna.
Obyczaj, kryminał a może thriller? Do jakiego gatunku zaklasyfikować książkę Anny Matusiak "Gdzie jest moja żona"?
Według mnie autorka wybrała to co najlepsze z każdego, zamieszała i wyszła jej świetna, wciągająca, szybka powieść okraszona tajemnicą. A zakończenie? No cóż... myślę, że niejeden czytelnik będzie nim zadziwiony.
Ale od początku.
Vincent i Elżbieta to para...
Jeżeli macie chęć spędzić czas z naprawdę dobrą literaturą, z taką powieścią przez duże "P" to ja Wam bardzo polecam książki Małgorzaty Garkowskiej. Tym razem biorę na tapet najnowsze jej dziecko, czyli "Dwa życzenia", która co prawda stanowi całość z poprzednimi tytułami, ale jeśli zamarzy Wam się przeczytać jedynie ten tom, to nic się nie stanie. Autorka tak skonstruowała swoje powieści, że każda z nich może funkcjonować autonomicznie.
"Dwa życzenia" to historia, która zaczyna się jeszcze za życia Tatiany, jednak Małgorzata Garkowska w tej powieści postanawia skupić się na życiu kolejnego już pokolenia Sorokinów i Orłowskich, do czego sprytnie i płynnie przechodzi.
Konstantin Sorokin choć nie pamięta swego ojca, a i szanuje pochodzenia matki, wobec czego swoją drogę życiową upatruje w polskiej kawalerii. Ale okazuje się, że nie tylko konie zajmują miejsce w sercu Kostii. Jest w nim również miejsce dla pewnej dziewczyny, ale czy ta miłość miałaby szansę i czy wybranka w ogóle myśli o nim podobnie?
Natomiast córka Pawła Orłowskiego- Helenka, marzy o karierze śpiewaczki. Niestety pewnien niefortunny wypadek oddala jej plany w bliżej nieokreśloną przyszłość, co bardzo męczy dziewczynę. A ta jest także odrobinę łatwowierna i naiwna, przez co wplątuje się tarapaty...
Muszę przyznać, że podobały mi się wszytkie trzy tomy serii Małgorzaty Garkowskiej, ale to "Dwa życzenia" chyba najbardziej skradły moje serce.
Dużo się tu dzieje w sferze uczuciowej, bohaterowie podążają odrobinę na oślep, Joe chcąc dopuścić do głosu serca. Jednocześnie trochę też nieporadnie stawiają swoje dorosłe kroki. Na szczęście mają oparcie w rodzinie, w której oprócz więzów krwi i miłości panuje również szczerość i przyjaźń.
Tym razem autorka wywołała u mnie ogrom emocji, kibicowałam potomkom Sorokinów i Orłowskich z zapartym tchem i nadzieją, że w końcu ktoś im zapali światełko na końcu tunelu, żeby mogli odnaleźć właściwą drogę
Małgorzata Garkowska pisze w fenomenalnym stylu. Z jednej strony dostojnym na miarę opisywanych czasów, a z drugiej bardzo przystępnie dla współczesnego czytelnika, nawet z fajnym, lekkim żartem.
Jeżeli macie chęć spędzić czas z naprawdę dobrą literaturą, z taką powieścią przez duże "P" to ja Wam bardzo polecam książki Małgorzaty Garkowskiej. Tym razem biorę na tapet najnowsze jej dziecko, czyli "Dwa życzenia", która co prawda stanowi całość z poprzednimi tytułami, ale jeśli zamarzy Wam się przeczytać jedynie ten tom, to nic się nie stanie. Autorka tak...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to