-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-31
2024-05-31
Niewyobrażalnie ucieszyłam się mogąc rozpocząć czytelniczą ucztę z najnowszą książką Ireny Małysy. Jest to czwarta część serii z Baśką Zajdą, góralką i policjantką w jednym. W „Demonach Babiej Góry” mamy luźne nawiązania do pierwszej części serii pt. „W cieniu Babiej Góry”. Można, co prawda, przeczytać je jako osobne powieści, ale polecam zapoznanie się z całą serią (gwarantuję, że jest tego warta!).
Akcja czwartej części cyklu dzieje się w 2022, wtedy to razem z Baśką wybieramy się na letni wypoczynek nad morze do turystycznej miejscowości Marucice. Autorka stworzyła równolegle historię w drugiej płaszczyźnie czasowej, toczy się ona w tej samej miejscowości, ale przenosimy się w niej do roku 1969.
Marucice, rok 1969. Do tutejszego PGR-u, z dalekiej Zawoi pod Babią Górą, wraz z nastoletnim synem Andrzejem, przyjeżdża Jadzia. Szukają oni spokojnego miejsca do zamieszkania oraz pracy, która zapewniłaby im utrzymanie. Dowiadujemy się, że kobieta opuściła męża, a przyczyniły się do tego wydarzenia opisane w pierwszej części serii z Babią Górą w tle. Nadmorska miejscowość bardzo im się spodobała, jednak od samego początku Jadwiga wyczuwa w nowym miejscu i pośród nowo poznanych współpracowników złą energię. Chcąc chronić przed jej mocą siebie, syna, a nawet chorujące krowy, które są pod jej opieką, nie waha się sięgnąć po znaną jej dobrze góralską magię. Wykorzystuje również moc roślin, które natura obdarzyła wyjątkowymi właściwościami.
Czy zastosowana przez Jadzię moc ziół i góralskich zaklęć ustrzeże ją przed złem? Czy jest możliwe, aby demony z Zawoi dotarły za nią aż tutaj? Do jakich tragedii w Marucicach doprowadzi ludzka zawiść, która aż wrze wśród pracowników PGR-u?
Marucice, rok 2022. Baśka Zajda przyjechała tu na letni wypoczynek, chce również nabrać dystansu do osobistych wydarzeń ostatniego, trudnego dla niej, okresu. W planach ma także podleczenie blizn powstałych w wyniku pożaru (tu z kolei mamy nawiązanie do wydarzeń z trzeciej części serii). Ma ona wpłaconą zaliczkę w ośrodku, który oferował wypoczynek w jurtach, ale od jakiegoś czasu Baśka nie można nawiązać kontaktu z jego właścicielką. Zamieszkała więc po sąsiedzku, w domkach letniskowych, mając nadzieję, że ktoś pojawi się na zamkniętym obecnie terenie i uda się jej odzyskać wpłacony zadatek. Dowiaduje się jednak, że właścicielka jurt, Daria, zaginęła jakiś czas temu, a miejscowa policja prowadzi obecnie jej poszukiwania. Zajda, jak na policjantkę przystało, zainteresowała się sprawą zaginięcia kobiety. Udaje się jej dowiedzieć, że poszukiwana przybyła do Marucic niedawno i nie przypadła do gustu tutejszej społeczności. Między nią, a mieszkańcami dochodziło do częstych sporów, a Daria tym samym zyskała wielu wrogów. Zajda, jak zwykle, angażuje się w rozwiązanie zagadkowej sprawy, a ta zatacza coraz szersze kręgi. W niewyjaśnionych okolicznościach giną kolejni ludzie, na światło dzienne wychodzą przestępcze incydenty, które są tolerowane i ukrywane przez tutejszych mieszkańców. Osoby, które z pozoru wydawały się zwyczajnymi, niegroźnymi mieszkańcami turystycznej miejscowości, okazują się nosić w sobie od lat zło i mściwe zamiary, które spotęgowały się jeszcze przez mijające lata i patologiczne układy społeczne.
Czy mimo upływu lat demony z Zawoi nadal sieją zło w Marucicach? A może pojawiły się tu po raz kolejny wraz z przyjazdem Baśki?
Całość powieści spowita jest mroczną, tajemniczą aurą, jej tempo jest w miarę jednostajne, jednak pełne nieprzewidywalnych zdarzeń. Dwie opowiedziane historie zostały w finałowej części splecione, a tym samym skrywane przez lata tajemnice i dokonane zbrodnie, odkryte. Spowodowało to końcowe spiętrzenie emocji i znaczne przyspieszenie akcji.
„Demony Babiej Góry” porwały mnie w niesamowitą, kryminalną przygodę doprawioną wyśmienicie magią, złymi mocami i ziołami o tajemniczym działaniu. Konflikty międzyludzkie przekazywane w rodzinach z pokolenia na pokolenie oraz zawiść i chęć zemsty zasiana wśród mieszkańców Marucic poskutkowały tu kumulacją zła o wielkiej sile i dramatycznych skutkach.
Książkę czytałam z zapartym tchem, doceniając jej wyjątkowość i niepowtarzalność. To nie jest kryminał pisany jak od sztancy, ale fantastycznie napisana historia, a nawet dwie. Atutem tej powieści jest doskonale ukazany klimat i realia pracy w PGR-ach w czasach PRL-u oraz pokazanie specyfiki współczesnej, małomiasteczkowej codzienności turystycznej miejscowości poza sezonem, jak również podczas napływu wygłodniałych wszelkiego rodzaju rozrywki turystów.
Autorka dużo miejsca poświęciła w książce życiu osobistemu Baśki. Nie chcę jednak zdradzać szczegółów, napiszę tylko, że Autorka znów jej nie oszczędzała, Zajda przeżyła bardzo bolesną dla niej stratę, z którą prawdopodobnie nigdy się nie pogodzi, a winić za nią będzie siebie i swoją naiwność.
Wspominając poprzednie części cyklu, dostrzegłam ogromny progres w twórczości Ireny Małysy. Każda kolejna z jej książek zachwyca coraz to bardziej niebanalnym pomysłem na fabułę, ciekawymi bohaterami, perfekcyjnie ukazaną atmosferą miejsca wydarzeń. Ja już nie mogę doczekać się kontynuacji serii i kolejnego spotkania z dobrze mi już znaną i lubianą Baśką Zajdą.
Czytajcie, warto!
Niewyobrażalnie ucieszyłam się mogąc rozpocząć czytelniczą ucztę z najnowszą książką Ireny Małysy. Jest to czwarta część serii z Baśką Zajdą, góralką i policjantką w jednym. W „Demonach Babiej Góry” mamy luźne nawiązania do pierwszej części serii pt. „W cieniu Babiej Góry”. Można, co prawda, przeczytać je jako osobne powieści, ale polecam zapoznanie się z całą serią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-30
„Panny z Genewy” to dokumentalna opowieść o nieprzeciętnych kobietach, których przyjaźń zapoczątkowana została na uniwersytecie w Genewie na przełomie XIX i XX wieku. Książka ta powstała na podstawie strzępków wspomnień, relacji świadków wydarzeń sprzed lat, licznych dokumentów i zdjęć. Mnogość szczegółów z życia głównych bohaterek i otaczającego ich ówczesnego świata, potwierdza ogrom pracy włożonej przez autora w zebranie materiałów do jej napisania. Podczas czytania dostrzega się emocjonalne zaangażowanie Rafała Skąpskiego w napisanie tej książki. Widać również wyraźnie dążenie autora w jak najdokładniejszego udokumentowania opisanych historii, odtworzenia rodzinnych wspomnień. Wynika to zapewne z tego, że jedną z tytułowych „Panien Genewy” jest jego babcia ze strony mamy – Klementyna z Jeziorańskich Sągajłło. Z kolei jej wieloletnia przyjaciółka, poznana w czasie studiów, przedwojenna doktor neurologii, Natalia Zand, była nazywana przez mamę autora ciocią i była ona blisko związana z rodziną Sągajłłów. Pozostałe bohaterki książki to Wanda z Oppmanów Tokarzewska oraz doktor Zofia Garlicka. Wymienione cztery studentki dzieliło niemal wszystko, narodowość, wyznanie, pochodzenie społeczne. Łączyła je chęć zdobycia wykształcenia i ... Polska. Polska, której na mapie ówczesnej Europy nie było. Przedstawione bohaterki to mieszkanki zaboru rosyjskiego, które nie miałyby możliwości studiowania, gdyby nie Genewa.
Konfederacja Szwajcarska, Genewa, przełom XIX i XX wieku. Studia na tutejszym uniwersytecie rozpoczęła Klementyna z Jeziorańskich (babcia autora). Na wyższą uczelnię, o której marzyła, wysłał ją przyszły mąż, wicedyrektor kopalni w Zagłębiu Donieckim. Młoda kobieta jednak przerwała studia, prawdopodobnie z powodu tęsknoty za narzeczonym, jak również z przyczyny sprawiających problem dla jej wrażliwości zajęć w prosektorium. Na uniwersytecie Klementyna poznała przyszłą doktor neurolog, Natalia Zand. Była ona znanym na świecie naukowcem, opublikowała ponad 100 prac naukowych. Podczas II wojny światowej doktor Zand przebywała w warszawskim getcie, tam także pracowała w zawodzie lekarza, współpracowała również z Januszem Korczakiem. Doktor Zand udało się uciec z getta, schronienia w swoim mieszkaniu udzieliła jej doktor Zofia Garlicka, która aktywnie działała w podziemiu (przechowywała broń, ale ukrywała także angielskich lotników i uciekinierów z obozów niemieckich). Po kilku dniach od przyjęcia pod swój dach doktor Zand, do mieszkania doktor Garlickiej weszło Gestapo. Aresztowali dr Zofię Garlicką i jej córkę Zofię Jankowską, żonę słynnego cichociemnego „Agatona” Stanisława Jankowskiego. Doktor Natalia Zand została zamordowana następnego dnia, panie Garlickie zmarły kilka tygodni później w Auschwitz.
Czwartą bohaterką książki jest pochodząca z ciekawej i zasłużonej rodziny Oppmanów Wanda Tokarzewska. Jej bratem stryjecznym był słynny Artur Oppman pisujący pod pseudonimem OR-OT.
Niezaprzeczalnym atutem książki jest duża ilość zamieszczonych w niej fotografii i kopii dokumentów. Czyta się ją z dużym zainteresowaniem, pochylając głowę nad ogromem pracy włożonym przez autora w udokumentowanie opisanych fragmentów życia czterech nieprzeciętnych kobiet Polski międzywojennej.
Jeżeli macie ochotę poznać cztery niezwykłe postaci kobiece przełomu XIX i XX wieku, poprzeglądać kopie z trudem zdobytych dokumentów i podziwiać dziesiątki historycznych zdjęć, to gorąco zapraszam do sięgnięcia po „Panny z Genewy”.
„Panny z Genewy” to dokumentalna opowieść o nieprzeciętnych kobietach, których przyjaźń zapoczątkowana została na uniwersytecie w Genewie na przełomie XIX i XX wieku. Książka ta powstała na podstawie strzępków wspomnień, relacji świadków wydarzeń sprzed lat, licznych dokumentów i zdjęć. Mnogość szczegółów z życia głównych bohaterek i otaczającego ich ówczesnego świata, ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
Doskonale pamiętam tragedię, którą opisała Magdalena Majcher w swojej najnowszej powieści „Rakowiska”. Dowiedziałam się o niej z programu informacyjnego emitowanego w 2014 roku. W pamięci zapisała mi się krótka relacja reporterów z miejsca tragedii, która podczas czytania książki stanęła mi przed oczami, jakbym ją oglądała nie dalej jak wczoraj. Sprawa zamordowania przez wchodzących w dorosłe życie Zuzannę i Kamila (w książce Maja i Kacper), rodziców chłopaka, wywołała ogromny szok w społeczeństwie. W kolejnej swojej książce z serii true crime, Magdalena Majcher próbuje dotrzeć do prawdy, co takiego się wydarzyło, że w młodych umysłach zakiełkowała myśl zabicia rodziców Kamila? Czy można było uniknąć tej tragedii?
Rakowiska, wieś pod Białą Podlaską. Spokojna, cicha, z pięknymi, zadbanymi domami. Mieszkają tu przeważnie rodziny, których status materialny jest wyższy od przeciętnego. W grudniu 2014 roku
Komenda Miejska Policji w Białej Podlaskiej otrzymuje zgłoszenie od mieszkańca Rakowiska, że w domu jego sąsiadów, mimo że jest dzień, pali się światło, a na zewnątrz zauważyć można ślady krwi. Policjanci, którzy przybyli na miejsce odkryli we wskazanej nieruchomości zmasakrowane zwłoki małżeństwa. Na terenie posesji nie znaleziono ich syna, co wzbudziło niepokój i zaintrygowało policjantów. Szybkie i niezwykle skuteczne działania śledcze potwierdzają przypuszczenia organów ścigania, że sprawcą zbrodni okazał się syn zamordowanych, Kacper oraz jego bliska znajoma Maja.
Magdalena Majcher poprowadziła akcję powieści w dwóch płaszczyznach czasowych, które się ze sobą splatają. Opisane są tu zdarzenia z grudnia 2014 roku, kiedy to odnaleziono zwłoki rodziców Kacpra. Mamy tu możliwość podglądnięcia pracy policjantów i pracowników prokuratury. Pokazany jest również szum medialny, jaki powstał wokół tego zdarzenia, tłumy gapiów i reporterów zebranych wokół miejsca zbrodni. W drugiej płaszczyźnie czasowej przedstawiono czytelnikom kilka miesięcy życia Mai i Kacpra sprzed dokonania zbrodni. Tu Autorka skupia się na ukazaniu nam postaci dwójki głównych bohaterów. Obserwujemy, jak rozwijała się ich relacja, jak z biegiem czasu dochodziło w nich do przemiany wewnętrznej (szczególnie u Kacpra). Magdalena Majcher odkryła przed czytelnikami jak funkcjonowały rodziny oskarżonych i jaki miało to wpływ na ukształtowanie ich postaw moralnych. Pani Magdalena rewelacyjnie odtworzyła postrzeganie przez Maję i Kacpra otaczającego ich świata po zażywaniu przez nich narkotyków i piciu alkoholu. Bez wątpienia zażywane środki miały duży wpływ na relacje dwojga nastolatków z najbliższymi i znajomymi ze szkoły oraz na dokonanie samej zbrodni.
Przyznam się, że szkoda mi było dzieciaków, które dokonały tak masakrycznego czynu i jestem niemal pewna, że można było tej tragedii uniknąć. W zachowaniach Majki i Kacpra dostrzegłam wołanie o pomoc skierowane w stronę ich opiekunów. Bardzo zawoalowane, ale jednoznaczne. Może w zapobiegnięciu dokonania zabójstwa pomogłoby zainteresowanie osób dorosłych, poświecenie większej uwagi tym wchodzącym w dorosły świat nastolatkom? Kacper przecież, do pewnego czasu, był przykładnym synem i uczniem. Zachowywał się tak, jak narzucały mu to normy społeczne, tak jak oczekiwali od niego rodzice i nauczyciele. Po poznaniu Mai, ta pokazała mu, że nie żyje on jak wolny człowiek, nie walczy o swoje „ja”. Może rodzice zbyt mocno próbowali kierować życiem syna i kształtowali go według własnego wzoru? Może mieli zbyt wygórowane aspiracje co do jego osoby?
Maja z kolei, wychowywana była, a właściwie pozostawiona sama sobie przez samotną matkę, która ambitnie wspinała się po drabinie kariery naukowej. Dziewczyna miała aż nadto wolności, nie stawiano jej żadnych granic. Ta wchodząca w dorosłe życie młoda kobieta wyróżniała się dużą wrażliwością (Maja była poetką), którą ukrywała pod pancerzem obojętności, buntu i bezczelnego zachowania. Bez wątpienia potrzebowała ona bliskości drugiej osoby, poszanowania swoich poglądów, możliwości swobodnego wypowiadania swojego zdania, zaakceptowania odmienności seksualnej.
Magdalena Majcher niezwykle skrupulatnie przygotowała się do napisania tej powieści. Widać to po ogromie przedstawionych szczegółów z samego śledztwa, ale również z przeprowadzonej przez Autorkę analizy cech charakterologicznych młodych bohaterów. Pani Magdalena nie podsumowuje tragicznych wydarzeń, nie wyjawia przed czytelnikiem wyciągniętych przez siebie wniosków, nikogo nie oskarża za brak wyciągniętej ręki w kierunku przyszłych morderców. Takie podsumowanie pozostawia czytelnikom. I wierzcie mi, po przeczytaniu tej powieści, na pewno takiej subiektywnej oceny dokonacie.
Zachęcam do przeczytania.
Doskonale pamiętam tragedię, którą opisała Magdalena Majcher w swojej najnowszej powieści „Rakowiska”. Dowiedziałam się o niej z programu informacyjnego emitowanego w 2014 roku. W pamięci zapisała mi się krótka relacja reporterów z miejsca tragedii, która podczas czytania książki stanęła mi przed oczami, jakbym ją oglądała nie dalej jak wczoraj. Sprawa zamordowania przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-21
"Nie, nie jesteś słaba, a uczciwa. Musisz zawsze postępować w zgodzie ze swoim sumieniem. Swoim, nie czyimś. Poza tym pamiętaj, że Boga można kochać wszędzie. Codzienne zwykłe życie poza murami też wymaga poświęceń. Jeśli masz tę iskrę, to i tak będziesz pomagała ludziom i sławiła imię Pana. W habicie lub bez."
Do sięgnięcia po książkę skłoniło mnie to, że nie jest ona wyłącznie fikcją literacką. Autorka, Sylwia Kubik, przy pisaniu oparła się bowiem na historii opowiedzianej jej przez jedną ze swoich czytelniczek. Ponadto Pani Sylwia nie obawiała poruszyć się kontrowersyjnego tematu realiów życia w zgromadzeniach zakonnych.
Patrycja Grajewska, główna bohaterka powieści, to młoda kobieta aktywnie zaangażowana w życie kościelne. Wzorem do naśladowania była dla niej jest pomagająca w jej parafii siostra Hiacynta. Miała ona zawsze dobre słowo dla młodej kobiety, była pomocna, życzliwa i zawsze uśmiechnięta. To pod wpływem osobowości siostry Hiacynty i jej zachowań bliskim sercu dziewczyny, postanawia ona wstąpić do zakonu. Ta decyzja nie spodobała się rodzicom Patrycji, ani jej siostrom. Młoda kobieta była jednak pewna swojego postanowienia, nie dała się namówić na obranie innej ścieżki życia. Była ona przekonana o swoim powołaniu, świadomie chciała poświęcić swoje życie Panu i nieść pomoc bliźnim.
Prawdziwe życie w zakonie nie miało jednak nic wspólnego z wyobrażeniami Patrycji. Okazało się, że wiązało się ono z ciężką pracą fizyczną, licznymi obowiązkami, całą masą zakazów, nakazów i reguł. Siostry zakonne, pod opieką których znalazły się kandydatki na zakonnice, okazały się zimne, bezuczuciowe i bardzo wymagające. Upokarzanie młodych kobiet, karanie ich dodatkowymi pracami, krytykowanie z powodu nawet najmniejszych przewinień było w zakonie codziennością. Patrycja z pokorą, cierpliwością i nadzieją oczekiwała na zmianę atmosfery w zakonie.
Czy Patrycji uda się wytrwać w zakonie? Czy rodzina zaakceptuje jej wybór ścieżki życiowej?
Powieść napisana jest prostym, bezpośrednim językiem, dzięki czemu opowiedzianą historię odbiera się bardzo realistycznie. Książkę wysłuchałam z ogromnym zainteresowaniem, nie na co dzień mamy bowiem możliwość podglądnięcia, ukrytego za zamkniętymi drzwiami, codziennego funkcjonowania zakonu.
Książkę gorąco polecam.
Zdjęcie własne
"Nie, nie jesteś słaba, a uczciwa. Musisz zawsze postępować w zgodzie ze swoim sumieniem. Swoim, nie czyimś. Poza tym pamiętaj, że Boga można kochać wszędzie. Codzienne zwykłe życie poza murami też wymaga poświęceń. Jeśli masz tę iskrę, to i tak będziesz pomagała ludziom i sławiła imię Pana. W habicie lub bez."
Do sięgnięcia po książkę skłoniło mnie to, że nie jest ona...
2024-05-19
W swojej poprzedniej książce pt. „Najważniejsze to przeżyć” Ałbena Grabowska przeniosła czytelników do powojennej Warszawy i przez pryzmat opowiedzianych przez mieszkańców stolicy historii, próbowała dokonać bilansu niematerialnych korzyści i strat wynikających z wybuchu Powstania Warszawskiego, podjęła także temat jego wpływu na losy ocalonych warszawiaków. W najnowszej powieści -„Odlecieć jak najdalej” Autorka również odwołuje się do okresu powstania. Są tu przedstawione dramaty i ludzkie tragedie tych wydarzeń, które mają ogromny wpływ na życie potomków dzielnych powstańców.
W „Odlecieć jak najdalej” Ałbena Grabowska przenosi nas w lata 60 ubiegłego wieku. I udało się to Autorce doskonale. Obok ruin i gruzowisk powstawały wtedy nowe domy, a lud pracujący miast i wsi w pocie czoła pracował dla socjalistycznego państwa. Perfekcyjne odtworzenie specyfiki lat 60 udało się Autorce również dzięki przypomnieniu wielu autentycznych wydarzeń i wspomnień z tego okresu np. coroczne, bożonarodzeniowe dostawy do sklepów pomarańczy kubańskich, odtworzenie klimatu prywatek, radości z nielegalnie zakupionych od marynarzy płyt zachodnich wykonawców. Autorka przypomniała emocje towarzyszące Konkursowi Chopinowskiemu i występom Dalidy i Elli Fitzgerald czy zachwyty nad kolekcjami Mody Polskiej. W powieści ukazane zostały autentyczne postaci tego okresu – Józef Cyrankiewicz, Jadwiga Grabowska - dyrektorka artystyczna Mody Polskiej, czy Martha Argerich – argentyńska pianistka.
Polacy żyli w wolnej ojczyźnie, ciesząc się namiastkami swobody, powoli zapominając o wojennych dramatach, ale czy byli szczęśliwi?.. Chociaż nie mówiło się o tym głośno, zdawali sobie oni sprawę, że ich wolność jest tylko pozorna...
Główną bohaterką powieści jest Aleksandra Czerniawska, uczennica klasy maturalnej. Jest ona zdolną i bardzo pracowitą dziewczyną – doskonale się uczy, pomaga w obowiązkach domowych, na swoje osobiste wydatki zarabia szyciem i szydełkowaniem. Wychowuje ją babcia. Jej mama, podczas Powstania Warszawskiego, została ranna w głowę, od tego czasu choruje, a od kilku lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Rodzinną tajemnicą, do której Oli nie dopuszczono, jest tożsamość jej ojca. Dla przyszłej maturzystki nadchodzi czas wyboru kierunku studiów. Babcia marzy, aby wnuczka zdawała na medycynę. Ona jednak zdecydowana jest na studiowanie handlu zagranicznego. Jej marzeniem jest bowiem wyjazd na Zachód, ma nadzieję, że ten kierunek studiów jej to umożliwi. Ola ma talent do projektowania i szycia. Dzięki temu, że udało się jej zatrudnić w Modzie Polskiej przy wykańczaniu tworzonych modeli, poznała świat mody „od środka”. Chciałaby za granicą rozwijać się w kierunku projektowania i kreowania mody. Aleksandra, mimo iż jest bardzo młodą dziewczyną, wiele już przeszła w swoim życiu. Jest ono oplecione pajęczyną tajemnic - począwszy od zatajania prawdy dotyczącej stanu zdrowia jej matki oraz informacji, kto jest jej ojcem, aż po kłamstwa jakie serwował jej chłopak Jasiek i nielojalne zachowanie przyjaciółki.
Czy uda się Aleksandrze zrealizować marzenia o zagranicznej karierze w świecie mody? Ile jest ona w stanie poświęcić, aby żyć w wolnym kraju? Będzie potrafiła wybaczyć bliskim osobom niewierność i obłudę?
Autorka ukazała przekrój społeczny ówczesnego społeczeństwa. Nie ma tu podziału na bogatych i biednych czy klasy społeczne. Pamiętać należy, że panujący w opisanym czasie ustrój, dążył do zrównania klas społecznych, zakładano, że wszyscy mają mieć taki sam stan posiadania. Tutaj społeczeństwo podzielono więc na zwykłych obywateli oraz obywateli z grup uprzywilejowanych.
Powieść „Odlecieć jak najdalej” czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Przedstawia ona czasy, których większość z nas nie pamięta. Lata 60 te to już historia, lecz dla wielu, nawet teraz, bardzo bolesna. Mimo pozornej wolności ludzie nadal żyli wtedy w strachu przed inwigilowaniem i możliwością ukarania za działalność wojenną i powojenną. Ałbena Grabowska otworzyła przed czytelnikiem obraz minionych lat, abyśmy sami mogli dokonać przemyśleń dotyczących Powstania Warszawskiego oraz późniejszych, powojennych działań władz naszego kraju. Dla mnie jest to jednak przede wszystkim książka o wolności, pragnieniu decydowania o swoim miejscu na ziemi. Ale także o prawie do informacji o swojej tożsamości, bez której trudno odkryć swoje „ja”.
Książka warta jest przeczytania. Polecam.
W swojej poprzedniej książce pt. „Najważniejsze to przeżyć” Ałbena Grabowska przeniosła czytelników do powojennej Warszawy i przez pryzmat opowiedzianych przez mieszkańców stolicy historii, próbowała dokonać bilansu niematerialnych korzyści i strat wynikających z wybuchu Powstania Warszawskiego, podjęła także temat jego wpływu na losy ocalonych warszawiaków. W...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-16
Zauroczyła mnie ta książka. Zachwycił mnie jej piękny, plastyczny język. Zafascynował stworzony przez Autorkę mroczny, mglisty klimat ze szczytami gór i starymi poniemieckimi domami w tle. Urzekła trudna, bardzo emocjonalna, do dziś aktualna tematyka. Najmocniej jednak zapisały się w mojej pamięci opowiedziane przez Katarzynę Zyskowską historie trzech kobiet. Kobiet które bardzo wiele łączy, ale jeszcze więcej dzieli. Najbardziej oddalają je od siebie tajemnice, których szepty słychać z każdego kąta starego domu. Maria, Mereike i Marianna żyją z piętnem przeżytych dramatów i mają świadomość niesprawiedliwości losu, który je mocno doświadczył. Ich historia to ciąg powielanych tragedii, dziedziczenie traum, skrywany w ich sercach ból.
Miejscem akcji powieści jest mała wioska w Górach Sowich. Dzięki Autorce odwiedzamy to miejsce w trzech płaszczyznach czasowych. Jedną z kobiecych postaci powieści jest Mareike Rogen. Jej trudne losy przedstawione są podczas trwania II wojny światowej oraz po jej zakończeniu. Mieszka ona wraz z ojcem w okolicy dwóch szczytów górskich Neumanns-Koppe (Sokół i Niczyja). Po zmianie granic zachodnich Polski zmuszona jest ona opuścić swój dom rodzinny. Losy Marii, drugiej bohaterki, przedstawione są dwutorowo. W latach 90 tych przyjeżdża ona do miejscowości, w której za życia mieszkała jej babcia. Miejsce to przypomina jej dramatyczne wydarzenia, które przeżyła tu jako nastolatka przebywając na wakacjach. Chcąc o nich zapomnieć postanawia sprzedać poniemiecki dom odziedziczony po babci i tym samym wyrzucić ze swoich myśli demony przeszłych dni, które utrudniają jej codzienne funkcjonowanie. Trzecią bohaterką powieści jest Marianna Potejko, przybyła ona w ramach repatriacji na Ziemie Odzyskane i osiedliła się wraz z ojcem i bratem w domu, którego właścicielami byli Rogenowie. Ale i za nią ciągną się wspomnienia niewyobrażalnych krzywd, których doświadczyła mieszkając na Kresach.
Autorka, jak na kołowrotku, który jest jednym z głównych rekwizytów w powieści, uprzędła losy stworzonych przez siebie postaci. Nić ich życia jest jednak nierówna, poszarpana, bardzo poplątana. Na pewno nie jest możliwe utkanie z niej pięknej materii szczęśliwej doczesności. Czy po sprzedaniu domu, z którym wszystkie trzy kobiety były blisko związanie, możliwa będzie odmiana losu najmłodszej z nich?
W tle powieści mamy doskonale ukazane tło historyczne. Autorka podkreśliła tutaj wpływ wydarzeń politycznych i wojennej zawieruchy na życie zwykłych ludzi. Katarzyna Zyskowska pokazuje wydarzenia opisywanych czasów bez upiększeń, tuszowania zbrodni i barbarzyńskich zachowań, zarówno ze strony Niemców, żołnierzy wyzwolicielskiej Armii Czerwonej, jak i ludności polskiej przesiedlonej na Dolny Śląsk.
Katarzynie Zyskowskiej należą się wyrazy uznania za stworzenie tak przepięknej, klimatycznej i emocjonującej powieści. „Nocami krzyczą sarny” to książka, której nie sposób usunąć z pamięci. Przepiękny, literacki język potęguje doznania czytelnicze i pozwala na delektowanie się stworzoną przez autorkę historią.
Powieść gorąco polecam
Zauroczyła mnie ta książka. Zachwycił mnie jej piękny, plastyczny język. Zafascynował stworzony przez Autorkę mroczny, mglisty klimat ze szczytami gór i starymi poniemieckimi domami w tle. Urzekła trudna, bardzo emocjonalna, do dziś aktualna tematyka. Najmocniej jednak zapisały się w mojej pamięci opowiedziane przez Katarzynę Zyskowską historie trzech kobiet. Kobiet które...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-13
„Sierociniec” to doskonały kryminał, którego fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, poprzeplatanych ze stworzoną przez Autora fikcją literacką. Przemysławowi Kowalewskiemu udało się doskonale odtworzyć klimat codziennego życia w komunistycznej Polsce, mamy tu przypomniane wiele szczegółów z tego okresu. Tło przedstawionych zdarzeń jest bezsprzecznym atutem książki, jeszcze bardziej podkreśla jej autentyczność i realizm.
Szczecin, czerwiec 1975 roku. Do Biura Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej zgłasza się młoda kobieta, Irena. Chciała zgłosić dokonanie sprzedaży dziecka, do którego doszło przed kilkunastoma laty. Mała Irenka wraz z młodszą siostrą przebywały w domu dziecka, i to jej siostra miała być sprzedana nieznanej dziewczynce rodzinie. Składająca zeznania kobieta doskonale pamięta tą traumatyczną dla niej sytuację sprzed lat. Zeznała, że to jej ojciec był pośrednikiem w procederze sprzedaży, ale o dokonanej transakcji wiedziała i pomagał a w jej realizacji dyrekcja domu dziecka. Zgłoszoną przez Irenę sprawą zajęła się kapitan Barbara Romanowska. Zeznania Ireny bardzo poruszyły panią kapitan, ponieważ ona również była wychowanką domu dziecka. W rozwiązaniu sprawy sprzed lat wspomaga panią kapitan zespół kryminalnych oraz jej znajomy sprzed lat, śledczy Ugne Galant. Pomimo, że obecnie jest on w ciągu alkoholowym, postanawia, w imię dawnej bliskiej znajomości z Barbarą, przerwać picie by wesprzeć panią kapitan w jej działaniach śledczych.
Okazuje się, że sprawa sprzedaży dziecka opowiedziana przez Irenę, to tylko bardzo mały wycinek z przestępczych działań grupy handlującej dziećmi. Proceder ten odbywał się za pośrednictwem domu dziecka, ale uczestniczyli w nim również urzędnicy, sędziowie, prokuratorzy, milicja... Szczyt piramidy przestępczej sięgał nawet do najwyższych szczebli komunistycznej władzy.
„Sierociniec” wywołał u mnie, jak i zapewne u wielu czytelników ogromne emocje. Zawsze, gdy ofiarami przestępstw, są bezbronne dzieci, wzburzenie i żal potęgują się wielokrotnie. Tutaj dodatkowo ofiarami są dzieci już pokrzywdzone przez los, mieszające w placówkach opiekuńczych, których pracownicy nie stanęli w ich obronie.
Książkę jest doskonale napisana, szybka akcja oraz jej zaskakujące zwroty, są jej atutem. Temat został świetnie wybrany, niezwykle wzruszający, ze względu na bezbronność ofiar karygodnych działań. Perfekcyjne oddane realia społeczno - polityczne świadczą o doskonale wykonanym przez Autora researchu. Jedyne, co mnie nie przekonało w powieści, to postać Ugne Galanta. Jest to kolejny bohater kryminału walczący z demonami przeszłości, szukający zapomnienia w alkoholu. Trochę mam przesyt takich postaci, występujących w powieściach kryminalnych po stronie strażników prawa.
Książkę polecam. Jej tematyka i emocje, które towarzyszyły mi przy czytaniu pozostaną na długo w mojej pamięci.
„Sierociniec” to doskonały kryminał, którego fabuła oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, poprzeplatanych ze stworzoną przez Autora fikcją literacką. Przemysławowi Kowalewskiemu udało się doskonale odtworzyć klimat codziennego życia w komunistycznej Polsce, mamy tu przypomniane wiele szczegółów z tego okresu. Tło przedstawionych zdarzeń jest bezsprzecznym atutem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-11
Hanna Greń, autorka poczytnych kryminałów, w swojej najnowszej książce zabiera czytelników do męskiego świata przestępczego. Dzięki niej zaglądamy do warsztatu samochodowego działającego w Bielsku – Białej, gdzie swoją siedzibę ma gang Gepardów. Urządzanie wyścigów motorowych ulicami miasta, kradzieże samochodów to tylko ich małe grzeszki. Te poważniejsze to produkcja i handel narkotykami, zatrudnianie prostytutek, porwania nieletnich, pedofilia i morderstwa.
Kwiecień 2023 roku, Czechowice -Dziedzice. W miejscowym komisariacie policji Jadwiga Radecka zgłasza zaginięcie swojej 13 letniej córki Felicji. Jej zeznania spisuje nadkomisarz Oskar Superson i to on zostaje wyznaczony przez komendanta do przeprowadzenia czynności dochodzeniowo-śledczych w tej sprawie. Według nagrań z monitoringu, po raz ostatni trzynastolatka widziana była z młodym mężczyzną, który po spotkaniu z nią odjechał motorem, a dziewczyna skierowała się w kierunku swojego domu. Znajomy Felicji miał na sobie kurtkę z charakterystycznym znakiem, jaką noszą członkowie gangu Gepardów. Dlatego też na tę zorganizowaną grupę przestępczą, znaną doskonale policji, padło podejrzenie uprowadzenia nastolatki. Aby uratować dziewczynkę, a także mając na uwadze swoją zawodową karierę, Oskar Superson podejmuje się bardzo ryzykownego zadania. Chce on dostać się do zamkniętego kręgu gangsterów z Bielska - Białej, powołując się na fikcyjną znajomość zawartą w celi więziennej z Adlerem, poprzednim szefem tej przestępczej organizacji. Do pewnego czasu przeprowadzana akcja odbywa się zgodnie z planami nadkomisarza Supersona. Udaje mu się zatrudnić w warsztacie samochodowym, chociaż wykonuje on tam najczęściej zadania nie związane z naprawą pojazdów. Poznaje on przestępczą działalność gangu, ich strukturę i odbiorców produkowanych narkotyków. Podczas wykonywania swojego niebywale niebezpiecznego zadania, policjant wykazuje się doskonałymi zdolnościami aktorskimi, dzięki temu zostaje on zaakceptowany przez członków gangu, powierzane są mu coraz trudniejsze zlecenia. Zdaje on sobie sprawę, że każde jego potknięcie, każdy podejrzane działanie może być dla niego równoznaczne z wyrokiem śmierci wykonanym na nim przez gangsterów, a także zaprzepaścić może ocalenie życia Felicji...
Książka jest wielowątkowa, oprócz fabuły typowo kryminalnej, Autorka włączyła do powieści wątki obyczajowe związane z przeszłością Jadwigi Radeckiej i jej rodziny. Skrywane przez lata tajemnice, poczucie wyrządzonej krzywdy potęgowane przez mijający czas, spowodowały pragnienie zemsty i chęci dokonania odwetu na najbliższych przez jednego z członków rodziny.
„Ci, którzy zostali” to bardzo dobry kryminał, z niebanalną zagadką do rozwiązania. Męski świat gangu, brutalny, bezwzględny i hierarchiczny przypadnie do gustu na pewno wielu czytelnikom.
Miłej lektury :)
Hanna Greń, autorka poczytnych kryminałów, w swojej najnowszej książce zabiera czytelników do męskiego świata przestępczego. Dzięki niej zaglądamy do warsztatu samochodowego działającego w Bielsku – Białej, gdzie swoją siedzibę ma gang Gepardów. Urządzanie wyścigów motorowych ulicami miasta, kradzieże samochodów to tylko ich małe grzeszki. Te poważniejsze to produkcja i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Ostatnia wiadomość” to książka, mówiąca o trudnych problemach małżeńskich, jakich wiele par doświadcza w swoim wspólnym życiu. Dla niektórych oznaczają one koniec wspólnej drogi. Dla innych par przeżyte kryzysy przyczyniają się do wzmocnienia łączących ich więzi. Są też małżeństwa, które przeważnie dla dobra dzieci, mimo oddalenia się od siebie, postanawiają wspólnie, a raczej obok siebie, dalej funkcjonować jako para. A jak było w przypadku bohaterów książki Magdaleny Krauze?
Jagoda i Przemek przeżyli z sobą wiele lat, wspólne życie rozpoczęli jako młodzi ludzie. Ich związek oparty był na gorącym uczuciu i wzajemnym szacunku. Razem przeżyte chwile, wychowanie dorosłych obecnie dzieci, wspólne cele tylko wzmacniały ich relację. Aż do czasu... Jagoda zauważyła, że Przemek oddala się od niej, coraz częściej wychodzi z domu, dba o zdrowie i wygląd bardziej niż dotychczas. Chyba każdej mężatce po takich spostrzeżeniach włączyłaby się „czerwona lampka”. Jagoda nie potrafi sobie jednak wyobrazić, iż jej mąż w jakikolwiek sposób jest względem niej nielojalny. Zdaje sobie sprawę, że nie są oni już parą zadurzonych w sobie małolatów, że ochłodzenie uczuć w ich wieku jest raczej normą. Ale tęskni za dawnym Przemkiem, razem spędzonymi dniami i nocami. Dlatego postanawia zawalczyć o ich małżeństwo. Jednak, pomimo starań z jej strony, mąż coraz bardziej unika spędzania czasu we dwoje, staje się dla żony opryskliwy, krytyczny, bezuczuciowy. Jagoda postanawia zmienić siebie, zadbać o zainteresowania i pasje. Chce udowodnić mężowi, że i ona ma swoje prywatne, niezależne od domowych obowiązków życie. Poznaje też niezwykle sympatycznego i zainteresowanego nią mężczyznę.
Co lub kto było przyczyną oddalenia się Przemka od żony? Czy uda im się odbudować zachwianą relację? Jak Jagoda zareaguje na zainteresowanie ze strony nowo poznanego mężczyzny?
„Ostatnia wiadomość” to pełna emocji opowieść o zdradzie i zawiedzionym zaufaniu. To także doskonały przykład podjęcia próby przebaczenia przewinień i zawalczenia o stałość rodziny. Przyznam się szczerze, że podczas lektury wielokrotnie zastanawiałam się, czy moje zachowanie w sytuacji podobnej, do tej, jaka spotkała Jagodę, byłoby podobne? I naprawdę nie wiem... Myślę również, że niektóre życiowe decyzje nigdy nie są do końca złe, ani do końca dobre. Często są wynikiem kompromisu i wybrania najbardziej optymalnego rozwiązania sytuacji.
Magdalena Krauze pokazuje w swojej powieści, że nic nie jest nam dane na zawsze, niezależnie jak byśmy się starali, jak dbali o zdrowie i bezpieczeństwo. Na wiele sytuacji i zdarzeń w naszym życiu po prostu nie mamy wpływu. Często to los wytycza nam ścieżki naszej przyszłości, a tym samym pozostawia nam on nam bardzo ograniczone pole do manewru, aby się mu przeciwstawić.
Jeżeli macie ochotę na naprawdę dobrą obyczajówkę, sięgnijcie po „Ostatnią wiadomość”.
„Ostatnia wiadomość” to książka, mówiąca o trudnych problemach małżeńskich, jakich wiele par doświadcza w swoim wspólnym życiu. Dla niektórych oznaczają one koniec wspólnej drogi. Dla innych par przeżyte kryzysy przyczyniają się do wzmocnienia łączących ich więzi. Są też małżeństwa, które przeważnie dla dobra dzieci, mimo oddalenia się od siebie, postanawiają wspólnie, a...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to