-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać291
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-21
2024-05-13
2024-05-16
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się prostej, ,,szkolnej" wersji mitologii, a tymczasem mamy tu wzmianki o różnych wersjach, także mniej popularnych, cytaty z antycznych utworów i bardzo szeroki obraz mitologii. Do tego wizualnie i pod względem dobranych obrazów książka jest piękna. Polecam, na pewno dużo wiedzy zostanie w głowie.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Spodziewałam się prostej, ,,szkolnej" wersji mitologii, a tymczasem mamy tu wzmianki o różnych wersjach, także mniej popularnych, cytaty z antycznych utworów i bardzo szeroki obraz mitologii. Do tego wizualnie i pod względem dobranych obrazów książka jest piękna. Polecam, na pewno dużo wiedzy zostanie w głowie.
Pokaż mimo to2024-05-14
2024-05-13
Recenzja pisana w ramach bookture'a organizowanego przez Katarzynę Wierzbicką.
Mimo że nie przepadam za antologiami, z chęcią zapisałam się na bookture z tą książką. W końcu uwielbiam klimaty folklorystyczne. W dodatku wśród autorów znalazło się sporo nazwisk, które śledzę.
1. Monika Maciewicz ,,Dziad wędrowny” – opowiadanie o tytułowym dziadzie wędrownym, który jest zmęczony długim życiem i stratami. Trafia do wioski, gdzie jeden z mieszkańców padł ofiarą wąpierza. Podobnie jak w powieściach tej autorki, tutaj również zastałam cudowny, mistyczny klimat i piękne opisy, ale sama fabuła niespecjalnie mnie przyciągnęła. Miała potencjał, ale rozwinęła się za szybko i przez to nie wzbudziła we mnie żadnych odczuć. Ocena: 5/10.
2. Michał Jankoski ,,Tęsknica” – Wilhelm Staszyński dowiaduje się, że jego wydawca popełnił samobójstwo i jest wstrząśnięty, jak można zdobyć się na taki krok. To opowiadanie to taka typowa scenka, przyjemnie napisana i klimatyczna, mogąca wywołać pewne refleksje, ale tak krótkie formy raczej nie są dla mnie. Ocena: 5/10.
3. Krzysztof Dzieniszewski ,,Pod powierzchnią” – Młody wiejski chłopak czuje się samotny w swojej społeczności, nawet ukochana dziewczyna zdaje się go nie rozumieć. Podczas przechadzki po lesie spotyka rusałkę, która nie może opuścić swoje jeziora. Postanawia ukoić jej samotność i zostać jej przyjacielem. Opowiadanie jest nieco dłuższe niż poprzednie i ma bardziej rozbudowaną fabułę, więc tym razem naprawdę mnie wciągnęło. Również jest bardzo ładnie napisane i ma klimat, a do tego akcja jest naprawdę ciekawa, wciągająca i ukazuje różne oblicza samotności. Zakończenie zaskakuje, nieco wstrząsa, a zarazem idealnie tu pasuje. Ocena: 9/10.
4. Silke Brandt ,,Czarnobóg, pan lodowego miasta” – tytułowy Czarnbóg to bóg śmierci i zagłady, niosący je mieszkańcom Norylska. Żona próbuje go uspokajać, ale on uważa, że po prostu wypełnia swoje zadanie. Opowiadanie ma ciekawy motyw konieczności zła w życiu człowieka, ale dla mnie znowu za krótkie i za bardzo skupione na opisach miasta. Właściwie dopiero posłowie autorki w pełni uzmysłowiło mi, o co tu miało chodzić. Ale trzeba przyznać, że naprawdę czuć ten północny chłód. Ocena: 6/10.
5. Adam Kaczmarczyk ,,Żmijowaci” – W dzień świąteczny młody Bogdasz wyczekuje spotkania ze swoją ukochaną Dobrawą. Jednak gdy budzą się po upojnej nocy, nic już nie będzie takie samo. Opowiadanie na początku urzekło mnie dokładnymi i barwnymi opisami słowiańskich rytuałów. Dalsza część była nieco chaotyczna, ale oddawała mrok i grozę sytuacji. Naprawdę się wciągnęłam i zaangażowałam. Ocena: 8/10.
6. Jacek Pelczar ,,Nieszczęścia chodzą trójkami” – W Noc Kupały Jasiek Niemowa spędza noc jednocześnie z dwiema dziewczynami – Tomiłą i Mileną. Gdy dziewczęta dowiadują się o sobie, wybucha skandal w wiosce, a one postanawiają upomnieć się o swoje. Zaskakujące, humorystyczne i nieco szalone opowiadanie pokazujące do czego prowadzi egoizm i ośli upór. Nieco podobny klimat co w filmie ,,Och, Karol”. Dobre dla rozluźnienia. Ocena: 8/10.
7. Graham Masterton i Karolina Mogielska ,,Pan Nikt” – Wbrew namowom rodziny Anka porzuca wykształconego i obytego Krzysztofa i wychodzi za prostego budowlańca Pawła. Wkrótce romantyczny małżonek zmienia się w tyrana. Załamana Anka udaje się po radę do babci Janki. Opowiadanie wyraziście ukazuje patologiczny, przemocowy związek, a potem zmienia się w klimatyczną historię fantasy z motywem winy i kary, słowiańskimi demonami i oscylowaniem między chrześcijaństwem a pogaństwem. Wręcz czuć ducha Mickiewicza 😉 Mogę się doczepić, że czemu główna bohaterka zwyczajnie nie wystąpi o rozwód… Zapewne po to, aby opowiadanie mogło mieć jakąś fabułę. Ocena: 9/10.
8. Małgorzata Lewandowska ,,1990” – Dwie nastolatki, Iza i Kasia, rozwijają swoją przyjaźń na letnim obozie. A wręcz podejrzewają, że łączy je coś więcej. Ich niewinne czułości zauważa chłopak zainteresowany Izą i postanawia je ,,ukarać”. Opowiadanie zaczyna się lekko i wakacyjnie, by potem poruszyć mroczne tematy przemocy i nietolerancji, które nie zmieniają się na przestrzeni lat. Jednak jak na temat, to opowiadanie nie wyróżnia się na tle pozostałych. Ocena: 7/10.
9. Grzegorz Gajek ,,Wurdułak” – Młody Włoch Marco przebywa na dworze króla Ludwika II Węgierskiego. Wraz ze swoim panem udaje się do Polski i przypadkowo trafia do dworu tajemniczego pana Czarnokruka i jego ponętnej żony Katarzyny. Jedno z mroczniejszych opowiadań, nieco perwersyjne i brutalne. Świetny klimat i intryga, a umiejscowienie akcji w dawnej Polsce dodaje ,,tego czegoś”. Ocena: 8/10.
10. Agnieszka Kuchmister – Ela jest znaną pisarką, ale skrywa pewną tajemnicę z czasów, gdy dawno temu uciekła przed niechcianym małżeństwem. Ukazanie życia słowiańskiej demonicy współcześnie jest ciekawe, ale mnie najbardziej zachęciły fragmenty z przeszłości i pokazanie, jak Ela zmieniała się na przestrzeni wieków. Trochę czuję tu motywy z ,,Niewidzialnego życia Addie LaRue”. Chętnie przeczytałabym dłuższą powieść na podobny temat. Ocena: 7/10.
11. Tadeusz Oszubski ,,Za łzami Goplany” – Młody i przystojny Dziebor Grabek jest obiektem westchnień wielu miejscowych dziewcząt, ale nie tylko. Na swojego wybranka upatrzyła go sobie pani Gopła, Goplana. Początkowo stanowią parę roznamiętnionych kochanków, ale z czasem Dziebor zaczyna obawiać się kochanki. Mroczne, nastrojowe opowiadanie o z pozoru pięknej miłości, która zamienia się w obsesję. Fabuła jest ciekawa i wciąga oraz ma baśniowy klimat, naprawdę przypomina dawną legendę. No i widać ewidentne echa ,,Balladyny”. Ocena: 7/10.
12. Kalina Sucharska ,,Jak wywołać wilki z lasu” – Bohaterką jest młoda ,,agentka”, która zamiast przestępców, tropi słowiańskie bóstwa. Opowiadanie jest bardzo krótkie i nie ma szczególnie zarysowanej fabuły. Styl jest przyjemny, ale jednak skrótowość i brak jakiegoś wątku przewodniego, który spinałby całość, sprawia, że opowiadanie mnie nużyło. Szkoda. Ocena: 5/10.
13. Zeter Zelke ,,Nic nowego pod słońcem” – W grodzie Grochno u boku kniazia pojawia się Mirwa, demoniczna czarownica, która wchodzi na ścieżkę wojenną z mieszkańcami. Postanawiają oni zawalczyć o swoje prawa. W wyniku tego ginie młody Milo. Pomysł ciekawy, intrygujący motyw powrotu z zaświatów i z czym się on wiąże, przyjemny styl, ale całość była dla mnie zbyt chaotyczna. Ocena: 5/10.
14. Aleksandra Dobies ,,Nim nadejdzie świt” – We wsi starej Wituchy dochodzi do serii dziwnych zdarzeń, a w końcu morderstwa. Za sprawkami może stać słowiański demon. Bardzo ciekawy i poruszający pomysł na sprawcę, ale całość była dla mnie zbyt krótka i przez to nie mogłam się wczuć ☹ Ale opisy emocji są dobre. Ocena: 5/10.
15. Olaf Pajączkowski ,,Spotkali się zimą” – Barman Jerzy po przeprowadzce do nowego mieszkania ma problemy ze snem przez uporczywe stukanie. Po jakimś czasie w jego drzwiach pojawia się tajemnicza kobieta – Sylwia, która wydaje się czegoś od niego chcieć. To opowiadanie było dla mnie najstraszniejsze, bo sama jestem bardzo wrażliwa na dźwięki wydawane przez dom i miałam już kilka zepsutych nocy i ,,schiz” z tego powodu. Tak więc budziło we mnie głównie lęk i jako horror jest bardzo dobre i naprawdę można się potem bać zostać samemu. Ciekawie ukazana została też obsesja. Ocena: 7/10.
16. Katarzyna Wierzbicka ,,Rezerwat” – Młody chłopiec jest wychowywany przez kobietę, którą nazywa babcią. Okazjonalnie odwiedza rusałkę Nawojkę, która próbuje ratować słowiańskie tradycje. Sytuacja zmienia się, gdy chłopiec trafia do domu, którzy przypomina mu jego rodzinny. Opowiadanie jest świetnie napisane, ma klimat i naprawdę byłam ciekawa, co się wydarzy. Mimo mniejszej objętości polubiłam bohaterów i martwiłam się o ich losy, szczególnie w przypadku babci i Nawojki. Ładnie pokazane odrzucenie i potrzeba bliskości, ciekawa psychika bohatera. Ocena: 9/10.
Jestem pozytywnie zaskoczona, bo moim zdaniem w tym zbiorze nie ma ani jednego słabego opowiadania, nie uważam, by były nierówne. Fakt, kilka nie przypadło mi do gustu, ale to kwestia małego rozbudowania i mojej niechęci do krótkiej formy. Dlatego polecam ten zbiór osobom, które lubią słowiańskie klimaty i dreszczyk grozy podczas czytania.
,,Złe rzeczy czasem działy się, bo tak miało być. Nie dlatego, że na to zasługiwaliśmy”.(Z opowiadania ,,Rezerwat”)
Recenzja pisana w ramach bookture'a organizowanego przez Katarzynę Wierzbicką.
Mimo że nie przepadam za antologiami, z chęcią zapisałam się na bookture z tą książką. W końcu uwielbiam klimaty folklorystyczne. W dodatku wśród autorów znalazło się sporo nazwisk, które śledzę.
1. Monika Maciewicz ,,Dziad wędrowny” – opowiadanie o tytułowym dziadzie wędrownym, który jest...
2024-05-08
Dwa lata temu przeczytałam książkę Magdy Knedler ,,Pani Labiryntu”. Całkowicie mnie ona zachwyciła i chociaż różniła się od fantastycznych, magicznych retellingów, które zazwyczaj czytam, to do dziś nazywam ją moim ulubionym. Byłam bardzo podekscytowana, kiedy autorka ogłosiła, że wraca do klimatów greckich, tym razem do historii Medei. I chociaż wysokie oczekiwania łatwo zawieść, tu miałam dziwną pewność, że nic takiego się nie stanie.
Młodziutka Mada od dziecka jest skazana na siebie. Nie zna swoich korzeni, wie jedynie, że jej ojciec zabił siebie i swoje dzieci, z których tylko ona przeżyła. Ratunkiem wydaje się dla niej rozpoczęcie pracy na odludnej Wyspie Wisielców u bogatego Adreasa Schwietza. Jednak szybko orientuje się, że w zamian za wsparcie Schwietz oczekuje od niej bardzo wiele… Gdy na wyspę przybywa nowy ogrodnik, Johann, Mada po raz pierwszy zaczyna wierzyć, że ktoś naprawdę może ją kochać i chcieć jej dobra. Dla nowego życia z ukochanym będzie w stanie poświęcić wiele.
Magda Knedler po raz kolejny mnie urzekła i chyba będą tu same zachwyty. Co prawda, mam mieszane uczucia co do jednego wątku, ale ma to być trylogia, więc zaczekam, aż się wszystko rozwinie. Mimo że tym razem akcja powieści nie dzieje się w Grecji, ale na Śląsku przed I wojną światową i jest przesiąknięta klimatem tego polsko-niemieckiego świata, to jednocześnie w ogóle nie ginie tu antyczny duch. Pisarka zgrabnie zaadaptowała mit o Medei do innych realiów, dzięki czemu wielbiciele mitologii będą mieli frajdę z wyłapywania nawiązań, a pozostali powinni się cieszyć samą fabułą. Co więcej, Mada mimo swojego pochodzenia miała możliwość zdobyć wykształcenie, zna mit o Medei i tragedię Eurypidesa. Sama utożsamia się z mitologiczną bohaterką, wiele razy się do niej odnosi czy wchodzi w polemikę z innymi postaciami na ten temat. To w moim odczuciu swoisty hołd dla ,,oryginału”, ale też zaproszenie do refleksji. Czy mamy prawo winić człowieka za to, że postępuje w drastyczny sposób, jeśli nie rozumiemy jego sytuacji? Czy zawsze winimy właściwą osobę, zamiast nie poszukać jej motywów? A może właśnie na siłę próbujemy usprawiedliwiać i nie dostrzegamy, że wolna wola nie znika nawet w najgorszych momentach? Autorka w moim odczuciu nie wybiela i nie ocenia ani mitycznej Medei ani swojej bohaterki, a zaprasza nas do samodzielnego myślenia, nawet jeśli wiąże się ono z dyskomfortem.
Zresztą nie tylko motyw zbrodni i zemsty może tu zszokować. Całość jest brutalna, ponura i melancholijna. Widzimy tu życie biednej, skazanej na siebie dziewczyny bez upiększania i większej nadziei. I chociaż warstwa historyczna odgrywa tu ważną rolę, to czytając o tym, że molestowana przez pracodawcę Mada mogła się lepiej bronić i przecież wiedziała, po co szła, trudno nie poczuć, że pewne sprawy zmieniają się wyjątkowo powoli. W ogóle nad tą powieścią unosi się takie poczucie zbliżającego się dramatu, co upodabnia ją do greckich tragedii. Ja często mam problemy z pozycjami, gdzie bohaterom przydarza się tylko zło, nie czuję sensu kibicowania im, skoro nie ma szansy na poprawę sytuacji, ale tutaj byłam zaangażowana w sytuację Mady i naprawdę chciałam wierzyć, że w końcu zaświeci dla niej słońce. Nie znaczy to, że jest to bohaterka jednoznacznie kochana i pozytywna. Ma wiele warstw, popełnia błędy, przeżycia zostawiają na niej brutalny ślad. Chwilami byłam przerażona jej zachowaniem, ale zawsze rozumiałam, z czego ono wynika. Bardzo działa wątek jej macierzyństwa, podany bez lukrowania, mocno bolesny. Pozostałe postacie też robią wrażenie. Świetnie wykreowany jest Johann, który początkowo może wydawać się wybawcą, ale z każdą stroną pokazuje swoje kolejne ,,czerwone flagi”. Knedler pokazuje tu zachowania, które w wielu powieściach są romantyzowane i pokazywane jako dowód na prawdziwe zaangażowanie, takie jak zaborczość czy próby wychowywania partnerki, i udowadnia, że w realnym życiu w pewnym momencie zmienią się one w koszmar. Ciekawy był wyobcowany Fritz, niejednoznaczna hrabina czy Horst Achilles, który chyba jako jedyny naprawdę starał się widzieć w bohaterce człowieka.
Dla mnie to jest jedna z tych powieści, w których absolutnie nic bym nie zmieniła i każda strona budziła we mnie emocje. Właściwie tak wyobrażałam sobie współczesny mit o Medei i jest to komplement. Czekam na drugi tom i wciąż liczę, że jednak los uśmiechnie się do Mady.
,, Nie zawsze winny zbrodni jest ten, kto trzyma narzędzie. Czasem tak naprawdę winne są okoliczności.”
Dwa lata temu przeczytałam książkę Magdy Knedler ,,Pani Labiryntu”. Całkowicie mnie ona zachwyciła i chociaż różniła się od fantastycznych, magicznych retellingów, które zazwyczaj czytam, to do dziś nazywam ją moim ulubionym. Byłam bardzo podekscytowana, kiedy autorka ogłosiła, że wraca do klimatów greckich, tym razem do historii Medei. I chociaż wysokie oczekiwania łatwo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-08
2024-05-04
Akcja dzieje się pod koniec XXI wieku, gdy Ameryka przeszła drugą wojną secesyjną – Południe znów próbowało odciąć się od Północy. Narrator, Benjamin, zajmuje się historią tego konfliktu, co prowadzi go do poznania życiorysu jego ciotki Sarat, która jako mała dziewczynka uciekała z rodzicami z Luizjany i po jakimś czasie została głową swojej rodziny.
,,Ameryka w ogniu” jest dystopią, ale nie przepełnioną akcją i nową wizją świata, nie skupia się na futuryzmie, a na polityce i tym, jak wpływa ona na zwykłych ludzi. Realia nowych Stanów poznajemy przez krótkie wycinki między rozdziałami, dzięki temu rozumiemy, jak funkcjonuje ten świat i co dzieje się ,,na górze”. Natomiast w fabule śledzimy uciekinierów, uchodźców i po prostu ludzi, którzy starają się przeżyć i prowadzić godziwa egzystencję. Omar El Akkad zwraca uwagę, że większość ludzi dotkniętych wojną to nie bohaterowie, nie bojownicy, a przeciętni ,,Kowalscy”, którzy nie rozumieją co się dzieje. Teoretycznie przedstawiona tu historia mogłaby się dziać w dowolnym miejscu ogarniętym obecnie konfliktem, ale przez umiejscowienie w przyszłości jest jednocześnie uniwersalna i realistyczna. Mamy tu też wątek zemsty, podziałów, które trwają nawet po zawarciu pokoju, oraz terroryzmu. El Akkad nie moralizuje, pokazuje, jak skrajne sytuacje prowadzą do skrajnych zachowań, ale też nie romantyzuje i zwraca uwagę na konieczność brania odpowiedzialności za swoje wybory. Podczas czytania miałam sporo skojarzeń z książką ,,Nasze winy”.
,,Ameryka w ogniu” to pozycja bardzo wartościowa i skłaniająca do refleksji, ale przyznam, że spodziewałam się, że ze względu na tematykę wstrząśnie mną bardziej, że będę odkładać książkę, żeby się uspokoić i pomyśleć o jej treści. Tymczasem tutaj często czułam dystans i taką ,,suchość”, brakowało mi opisów przemyśleń i emocji bohaterów. Ale może taki był cel, żeby skupić się na działaniu, a warstwę ,,filozoficzną” zostawić do odczytania czytelnikowi? I może to ukazuje sposób rozumowania ludzi w kryzysie?
,,Ameryka w ogniu” jest zaliczana do fantastyki, ale nie szukajcie w niej nowych światów i rozbudowanej wizji ludzkości za kilka dekad. Natomiast jeśli interesują Was problemy społeczne i polityczne, to jest pozycja dla Was.
,, (…) jedynym znanym ludzkości naprawdę powszechnie czytelnym językiem jest cierpienie czasu wojny. Rodzimi użytkownicy tej mowy zamieszkują różne części świata, modlitwy, które zanoszą, i puste przesądy, których kurczowo się trzymają, są i zarazem nie są wszędzie identyczne. Wojna niszczy ich wszystkich w taki sam sposób, wzbudza w nich strach, złość i pragnienie zemsty – bez żadnej różnicy.”
Akcja dzieje się pod koniec XXI wieku, gdy Ameryka przeszła drugą wojną secesyjną – Południe znów próbowało odciąć się od Północy. Narrator, Benjamin, zajmuje się historią tego konfliktu, co prowadzi go do poznania życiorysu jego ciotki Sarat, która jako mała dziewczynka uciekała z rodzicami z Luizjany i po jakimś czasie została głową swojej rodziny.
,,Ameryka w ogniu”...
2024-05-06
2024-05-05
2024-05-03
Jedna z wersji mitu o Dionizosie, który po dołączeniu do grona Olimpijczyków rusza w drogę po Grecji, by szerzyć swój kult. W końcu dociera do swojego ojczystego miasta, Teb, gdzie wraz z tytułowymi bachantkami ma odprawiać rytuały przez taniec, radość i szaleństwo. Nie wszyscy są zadowoleni z takiego celebrowania religii, włącznie z królem Penteusem, który odmawia uznania swojego krewniaka za boga.
Myślę, że jest to jedna z trudniejszych i dziwniejszych tragedii antycznych. Całość odnosi się do faktycznego wprowadzania kultu Dionizosa, który podobno spotykał się z dużymi kontrowersjami i sprzeciwem. Głównym wątkiem jest odrzucenie czci danego boga i kara za to, co dla współczesnego człowieka jest raczej czymś egzotycznym (szczególnie że jesteśmy otoczeni kulturą, gdzie Bóg ma być kochający i miłosierny oraz chcieć by ludzie uwierzyli w niego dla własnego szczęścia). Wprawdzie pobrzmiewają tu echa tego, że Dionizos nienawidzi swojej ciotki Aguae(Agawy), ponieważ ta doprowadziła do śmierci jego matki, ale potem ten motyw osobistej krzywdy nie jest tak rozwinięty jak w ,,Elektrze” czy ,,Medei”. Nie oznacza to jednak, że całość źle się zestarzała. Pod otoczką mitu i kultu mamy bowiem historię o dwoistości natury ludzkiej – z jednej strony statecznej i uporządkowanej, z drugiej szalonej, żywiołowej i przekraczającej granice. Penteus reprezentuje skostniałość i sztywność, z kolei kult Dionizosa obiecuje radość i spełnienie, ale między szczęściem i zabawą a szaleństwem i dzikością granice okazują się być bardzo cienkie. Zapewne najlepiej jest być pośrodku.
Nie polecam tej pozycji dla osób, które chciałyby zacząć czytać literaturę tego typu, bo na pierwszy rzut oka tematyka wydaje się dziwaczna i dla nas obca. Ale dla mnie, kogoś, kto siedzi w tym temacie od lat, to była ciekawa przygoda.
,, Ktoś mądry dla głupiego zawsze będzie głupi.”
Jedna z wersji mitu o Dionizosie, który po dołączeniu do grona Olimpijczyków rusza w drogę po Grecji, by szerzyć swój kult. W końcu dociera do swojego ojczystego miasta, Teb, gdzie wraz z tytułowymi bachantkami ma odprawiać rytuały przez taniec, radość i szaleństwo. Nie wszyscy są zadowoleni z takiego celebrowania religii, włącznie z królem Penteusem, który odmawia uznania...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-01
2024-03-29
2024-05-01
2024-04-26
Trzeci tom Sagi Dworskiej. Julianna i Dominik od roku są małżeństwem, oczekują pierwszego dziecka. Mimo nowej szczęśliwej rodziny Dominik nie może zapomnieć o wydarzeniach, które wygnały go z Podhorowa i postanawia dowiedzieć się, co dzieje się w jego rodzinnym majątku. Tymczasem okazuje się, że jego pierwsza miłość Emilia wciąż żyje.
Jeśli miałabym uszeregować części tej serii, to pierwszy tom podobał mi się najbardziej, a ten jest na drugim miejscu. Fabuła jest chyba najbardziej wartka i pełna intryg, głównie za sprawą dochodzenia swoich praw przez Dominika oraz relacji Emilii z Brackim. Naprawdę z ciekawością przewracałam kartki i mimo lekkiego klimatu nie byłam pewna, jak całość się skończy. Bardzo podoba mi się droga, jaką przechodzi Julianna, jak dorasta i w swoich decyzjach zaczyna uwzględniać rodzinę i swoje nienarodzone dziecko. Julianna jest silna i zaradna, ale też wrażliwa i tkwi w niej ból odrzucenia przez rodziców, którzy po narodzinach syna prawie całkowicie ją od siebie odsunęli. Jestem bardzo ciekawa, jak ten wątek się skończy. Podobały mi się też przygody Józka i jego relacje miłosne, które chwilami zaskakiwały.
Ten tom mnie wciągnął, ale też frustrował. O ile Juliannę lubię coraz bardziej, tak Dominik strasznie mnie zirytował. Ma żonę, twierdzi, że ją kocha, ale cały czas myśli o swojej nawet nie pierwszej miłości, a szczeniackim zauroczeniu. Chwilami miałam wrażenie, że on bardziej próbuje przekonać samego siebie, że kocha Juliannę, a tak naprawdę na pierwszym miejscu stawia Emilię, co przy mojej niechęci do zakazanych romansów jest bardzo drażniące. Podejrzewam, że w kolejnym tomie ich relacja może zacząć przypominać tę między Rossem, Demelzą i Elizabeth w czwartym tomie Poldarku, ale Ross i Elizabeth przynajmniej naprawdę byli parą. Mam też mieszane uczucia co do zakończenia, za szybko się to rozwinęło i nie wiem, czy w czasie zaborów tak łatwo przyszłoby odzyskać majątek Polakowi. No i w ebooku było sporo błędów językowych.
Ta saga ma pewne wady, ale nie da się ukryć, że świetnie się ją czyta i jest w niej coś przyciągającego. Polecam ją tym, którzy lubią klimaty polskich dworków i perypetii szlachty walczącej o swoją ziemię, ale nie oczekują nowych klasyków, tylko potrzebują czegoś lekkiego i rozluźniającego.
,, (…) ludzie, mówiąc ,,kocham cię”, mają często na myśli bardzo różne rzeczy i nie dla każdego to słowo oznacza to samo.”
Trzeci tom Sagi Dworskiej. Julianna i Dominik od roku są małżeństwem, oczekują pierwszego dziecka. Mimo nowej szczęśliwej rodziny Dominik nie może zapomnieć o wydarzeniach, które wygnały go z Podhorowa i postanawia dowiedzieć się, co dzieje się w jego rodzinnym majątku. Tymczasem okazuje się, że jego pierwsza miłość Emilia wciąż żyje.
Jeśli miałabym uszeregować części tej...
Darrow żyje na ludzkiej kolonii na Marsie. Obecny świat jest podzielony według kolorów, a Darrow należy do Czerwonych, najniższej kasty, ale początkowo czuje się dumny z tego, że ma przygotować Marsa dla przyszłych pokoleń uciekających z Ziemi. Jednak gdy po pewnym młodzieńczym wybryku jego żona zostaje uznana za zdrajczynię i zabita, Darrow trafia na buntowników, którzy ujawniają mu, że wszystko, co wiedział o Marsie i nowej cywilizacji, było kłamstwem.
Słyszałam bardzo dużo dobrego o tej książce i chociaż początek lekko mnie znudził, a i dalsze rozdziały miały momenty chaosu i dłużyzny, to ostatecznie nie zawiodłam się. To jest takie s-f jak lubię. Używające wizji przyszłości do opowiedzenia o nas samych, o zagrożeniach w społeczeństwie i refleksjach, do czego może posunąć się człowiek. Brown bardzo wyraziście pokazuje manipulację społeczeństwem, wmawianie ludziom, że ktoś wie lepiej, co dla nich dobre. Kontrasty w tej powieści oraz niejako dwa alternatywne światy, z których mieszkańcy jednego nie są świadomi, jaka naprawdę jest ich sytuacja, są wręcz przerażające. Dużo tu też pokazania, do czego może posunąć się człowiek w skrajnej sytuacji. W większości tego typu książek bohaterowie starają się być moralni i nie przekraczać granic, natomiast tutaj Darrow wie, że robi moralnie wątpliwe rzeczy, ale posuwa się do nich bardzo szybko i cały czas usprawiedliwia sam siebie. Tak naprawdę nie ma tu czystej strony, której w pełni chcielibyśmy powierzyć los świata, i przez to lektura może być trochę trudna, ale jednocześnie jest nieprzewidywalna i naprawdę nie mam pojęcia, jak się to rozwinie. Spodobała mi się też sama wizja ludzkości kolonizującej Marsa i patrzącej z dystansu na Ziemię. Chyba po ,,Diunie” polubiłam akcję w kosmosie i wątki uciekania na inne planety.
Spotkałam się z opiniami, że pierwszy tom tej serii przypomina młodzieżówkę, ale nie zgadzam się z tym. Owszem, bohater jest młody, ale w Grze o Tron główne postacie są jeszcze młodsze i nikt tego tak nie reklamuje. Podział świata trochę przypomina ,,Igrzyska śmierci” i pojawia się wątek akademii, który w fantastyce młodzieżowej jest popularny, ale cały mrok świata, rozbudowana warstwa moralna i polityczna oraz szara moralność czynią w moich oczach ,,Czerwony świt” jak najbardziej dorosłą książką. Darrow jest młody i to po nim czuć, ma w sobie naiwność i niewinność, ale szybko je zatraca i w pewnym momencie sam nie wie, czy mówi prawdę, czy udaje. Całe otoczenie buntowników/terrorystów to mocno skomplikowane jednostki, którym trudno kibicować. Nie znajdziemy tu też typowego wątku miłosnego. Darrow cały czas tęskni za utraconą żoną i jego relacje z kobietami opierają się głównie na szukaniu namiastki pierwszej miłości, nie przekracza jednak pewnych granic i nie jest to ,,telenowelowe”.
Jeśli lubicie szarych moralnie bohaterów, dystopie i kosmos – to powieść dla Was.
,, W miejscach, gdzie panuje ścisk, człowieczeństwo najłatwiej się kruszy.”
Darrow żyje na ludzkiej kolonii na Marsie. Obecny świat jest podzielony według kolorów, a Darrow należy do Czerwonych, najniższej kasty, ale początkowo czuje się dumny z tego, że ma przygotować Marsa dla przyszłych pokoleń uciekających z Ziemi. Jednak gdy po pewnym młodzieńczym wybryku jego żona zostaje uznana za zdrajczynię i zabita, Darrow trafia na buntowników, którzy...
więcej Pokaż mimo to