Aconcagua w cieniu śnieżnego strażnika
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Wydawnictwo:
- Annapurna
- Data wydania:
- 2017-09-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-15
- Liczba stron:
- 220
- Czas czytania
- 3 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361968320
- Tagi:
- wspinaczka góry podróżowanie
Relacja z solowej wyprawy na najwyższy szczyt południowej półkuli,opowieść o wyzwaniu, ale bez nadęcia, z lekką narracją i z przymrużeniem oka. Dla autora Aconcagua jest Śnieżnym Strażnikiem, w którego cieniu wszystkie wyrzeczenia i zmagania podczas akcji górskiej nabierają głębszego charakteru. Wiele sugestywnych zdjęć oraz cennych wskazówek dla tych, którzy chcieliby wyruszyć śladami autora.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wyprawa na Dach Ameryk
Łukasz Kocewiak to podróżnik i fan gór, wspinacz, miłośnik łojenia szczytów i górskich przygód. W czasie swoich wypraw odkrył piękno Kaukazu, Pamiru, Himalajów, Hindukuszu i Andów. Do swoich osiągnięć może zaliczyć samotne wejście na najwyższy szczyt obu Ameryk. Jego książka wydana nakładem Wydawnictwa Annapurna to zapis wrażeń z solowej wyprawy, która zakończyła się sukcesem, ale rozpoczęła nieco pechowo.
Kocewiak tuż przed wyjazdem doznał kontuzji mięśnia nogi. Kuśtykając zaopatrzony w leki przeciwbólowe wsiadł na pokład samolotu mogąc liczyć tylko na siebie. Ból choć stanął mu na drodze do sukcesu, został pokonany podobnie jak blisko siedmiotysięczna góra. Nie było wcale łatwo. Stanięcie na szczycie wymagało sporego wysiłku, walki z siłami natury, niesprzyjającymi warunkami pogodowymi i pokonania własnych, rodzących się w umyśle słabości. Warto było jednak podjąć to wyzwania, bo przygoda okazała się wyśmienita. A wrażeniami z niej autor podzielił się w książce, która bardzo przypadła mi do gustu.
Lektura tej książki jest fascynująca i pozwala odkryć niepowtarzalny urok wspinania oraz smak górskiego sukcesu. Autor dzieli się wszystkim tym, co go w trakcie tej podróży spotyka. Pisze prosto i przejrzyście, ale i szczerze. Tekst uzupełniają przepiękne, mówiące tak wiele jak treść zdjęcia. Przeczytanie tego tytułu zaprasza w góry, zaprasza do świata, w którym pierwsze skrzypce gra pogoda. Będąc słabym człowiek odkrywa jednak swoje wnętrze, uczy się hartu ducha i zaprawia do boju z wszelkimi życiowymi przeszkodami. I właśnie dlatego warto czytać książki z tego gatunku.
Kocewiak napisał swoją książkę oryginalnym językiem nie szczędząc anegdot i szczegółów. Ta emocjonalna narracja jest sporym atutem tej publikacji. W tekście nie znajdziemy dumy ani bufonady. Chwalenia się i sztuczności. To czyni książkę przystępną dla zwykłego zjadacza chleba, który po jej przeczytaniu pomarzy by wspiąć się wyżej niż mieszkają kondory i papugi. Gorąco polecam.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Książka na półkach
- 46
- 43
- 14
- 4
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Podczas zmagań na wysokościach dotrzesz do osobliwego miejsca: Nido de Cóndores – gniazda kondorów, majestatycznych ptaków, które szybując wysoko w powietrzu potrafią bez ruchu pokonywać znaczne odległości, przecinając skrzydłami andyjskie niebo. Żywią się kośćmi i padliną. Każdy, komu uda się zawędrować aż do Nido i spędzić tam chociażby jedną noc, od razu zauważy swoisty char...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Na początku książki powiało trochę nudą, ale czym dalej tym lepiej. Książka to doskonały "przewodnik" jak przygotować się na wyprawę na Aconcagua, jak wygląda droga wejścia, na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę i z jakimi trudnościami będziecie musieli się zmierzyć. Uważam, że "must have" dla każdego, kto wybiera się na ten szczyt.
Na początku książki powiało trochę nudą, ale czym dalej tym lepiej. Książka to doskonały "przewodnik" jak przygotować się na wyprawę na Aconcagua, jak wygląda droga wejścia, na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę i z jakimi trudnościami będziecie musieli się zmierzyć. Uważam, że "must have" dla każdego, kto wybiera się na ten szczyt.
Pokaż mimo toJak pójść w góry nie idąc w góry? Najlepiej czytając książkę Łukasza Kocewiaka. Rzadko się spotyka tak kompletny, praktyczny, a jednocześnie zabawny momentami i wysycona szczegółowymi opisami zapis wyprawy wysokogórskiej. Łukasz znakomicie nas przeprowadza przez całą wyprawę na najwyższą górę Ameryk, ale nie karmi nas tylko swoimi emocjami i zachwytem nad pięknem Wysokich Gór, ale także pokazuje, jak krok po kroku wygląda taka wyprawa. Dodatkowe grafiki, informacje praktyczne, mapy.... To wszyscy robi doskonałą robotę :)
Jak pójść w góry nie idąc w góry? Najlepiej czytając książkę Łukasza Kocewiaka. Rzadko się spotyka tak kompletny, praktyczny, a jednocześnie zabawny momentami i wysycona szczegółowymi opisami zapis wyprawy wysokogórskiej. Łukasz znakomicie nas przeprowadza przez całą wyprawę na najwyższą górę Ameryk, ale nie karmi nas tylko swoimi emocjami i zachwytem nad pięknem Wysokich...
więcej Pokaż mimo toNie lubię gór, bo mam lęk wysokości, ale przeczytałam z zainteresowaniem :) Napisana z humorem i dystansem, szczera i obrazowa. Czytelnik czuje, że podąża razem z bohaterem niczym jego cień, przez co niemal namacalnie uczestniczy w tej wyprawie. Zdecydowanie polecam :)
Nie lubię gór, bo mam lęk wysokości, ale przeczytałam z zainteresowaniem :) Napisana z humorem i dystansem, szczera i obrazowa. Czytelnik czuje, że podąża razem z bohaterem niczym jego cień, przez co niemal namacalnie uczestniczy w tej wyprawie. Zdecydowanie polecam :)
Pokaż mimo toDostałam tą książkę jako prezent. Nie będę ukrywać, że trochę na półce przeleżała, bo nie jestem miłośniczką gór wysokich. Z braku innych pozycji w swojej biblioteczce w końcu po nią sięgnęłam i żałuję, że tak późno to zrobiłam! Jestem pod ogromnym wrażeniem wytrwałości, samozaparcia i silnej woli Łukasza! Dzięki niemu zrozumiałam, że można przenosić swoje granice dużo wyżej niż nam się wydaje. Sama złapałam się na tym, że chciałabym choć raz w swoim życiu doświadczyć takiej wędrówki i poznać siebie. Ogromnie polecam nie tylko miłośnikom gór wysokich!
Dostałam tą książkę jako prezent. Nie będę ukrywać, że trochę na półce przeleżała, bo nie jestem miłośniczką gór wysokich. Z braku innych pozycji w swojej biblioteczce w końcu po nią sięgnęłam i żałuję, że tak późno to zrobiłam! Jestem pod ogromnym wrażeniem wytrwałości, samozaparcia i silnej woli Łukasza! Dzięki niemu zrozumiałam, że można przenosić swoje granice dużo...
więcej Pokaż mimo toTemat znakomity, natomiast multum zastrzeżeń do "wykończenia" - masa błędów, brak poważniejszej redakcji tekstu. Szkoda - bo temat i podejście do niego - rewelacyjne.
Temat znakomity, natomiast multum zastrzeżeń do "wykończenia" - masa błędów, brak poważniejszej redakcji tekstu. Szkoda - bo temat i podejście do niego - rewelacyjne.
Pokaż mimo toWydaje się, że motto książki Pana Łukasza Kocewiaka mogą stanowić następujące słowa: „Dla mnie Aconcagua jest Śnieżnym Strażnikiem, w cieniu którego wszelkie wyrzeczenia i zmagania podczas akcji górskiej nabierają głębszego charakteru”. I rzeczywiście cała treść tej opowieści jest ich odzwierciedleniem. Począwszy od dziecięcego zafascynowania podróżami i górami, poprzez przygotowania do wyprawy, aż po jej realizację. Autor zabiera nas na spotkania z mieszkańcami i kulturą tych surowych a jednocześnie tak pięknych zakątków Chile i Argentyny. Spotkania w bazach z innymi poszukiwaczami przygód, górołazami – Holendrami, Brazylijczykami, Norwegiem, Szwajcarem, Słoweńcami. Dzielenie się doświadczeniami, poradami odnośnie wspinaczki. Przytacza niezwykle inspirującą rozmowę z kanadyjskim alpinistą – Laurie Skresletem i otrzymane od niego przesłanie: „Człowiek wraca z Aconcagui odmieniony. I choć znaczne wysokości sieją spustoszenie w organizmie, zarazem wyzbywają nas wszelkich przywar. Na dół schodzisz lepszym człowiekiem”. Dzieli się trudami wspinaczki i radością na szczycie: „Udało się!!! Szczyt!!! Ten jedyny! Wspaniały! Kołyszą mną fale wielkiego zmęczenia i nieopisanej radości. Nagle cały ten ciężar spada mi z barków. Czuję się lekki jak piórko. I ogromnie szczęśliwy”. Dzieli się przeżyciami związanymi z prawdziwym doświadczaniem majestatu i piękna przyrody. Dopełnieniem przyjemności czytania są przepiękne zdjęcia.
Wydaje się, że motto książki Pana Łukasza Kocewiaka mogą stanowić następujące słowa: „Dla mnie Aconcagua jest Śnieżnym Strażnikiem, w cieniu którego wszelkie wyrzeczenia i zmagania podczas akcji górskiej nabierają głębszego charakteru”. I rzeczywiście cała treść tej opowieści jest ich odzwierciedleniem. Począwszy od dziecięcego zafascynowania podróżami i górami, poprzez...
więcej Pokaż mimo toKsiążka napisana bardzo oryginalnie. Autor przedstawia swoją wyprawę krok po kroku, w taki sposób, by każdy z czytelników poznał jak organizuje się takie wyjazdy, a na deser wspiął się na szczyt i bezpiecznie z niego wrócił.
W środku dużo ciekawych zdjęć plus multimedia ukryte pod kodami QR.
Lektura obowiązkowa dla miłośników gór. Wciąga, czyta się szybko i przyjemnie.
Polecam!
Książka napisana bardzo oryginalnie. Autor przedstawia swoją wyprawę krok po kroku, w taki sposób, by każdy z czytelników poznał jak organizuje się takie wyjazdy, a na deser wspiął się na szczyt i bezpiecznie z niego wrócił.
więcej Pokaż mimo toW środku dużo ciekawych zdjęć plus multimedia ukryte pod kodami QR.
Lektura obowiązkowa dla miłośników gór. Wciąga, czyta się szybko i...
Uwielbiam góry. Łażę po nich w każde wakacje, a rok bez wizyty w górach, to dla mojej rodziny rok stracony. O ironio - dużo bliżej mi do morza (mieszkam w Szczecinie) niż w góry, ale nie przeszkadza mi to ani trochę. Należy jednak podkreślić, że góry odwiedzane przeze mnie i moją rodzinę są raczej przyjazne i daleko im do K-2 czy Mount Everestu. Takim górom przyglądam się raczej na kartkach książek.
Literaturę wysokogórską wielbię miłością dozgonną. Wywiad rzeka z Wandą Rutkiewicz dumnie pręży się na mojej półce, a "Broad Peak. Niebo i piekło" do dzisiaj budzi wielkie emocje. Każda książka, na okładce której lśni w słońcu ośnieżony szczyt, jest godna mojej uwagi. "Aconcagua w cieniu śnieżnego strażnika" również mnie zachwyciła.
Książka jest trochę inna niż wszystkie. W większości z nich bardzo ważnym elementem są relacje panujące między uczestnikami wyprawy, rozdarcie pomiędzy chęcią osiągnięcia sukcesu, a koniecznością niesienia pomocy słabszym. Często punktem kulminacyjnym (oprócz oczywiście zdobycia szczytu) są tragedie dziejące się tuż obok. "Aconcagua w cieniu śnieżnego strażnika" jest zupełnie inna. Stanowi relację samotnego podróżnika z wejścia na najwyższy szczyt Andów. Autor jest sam, a przypadkowo poznane osoby zawsze są gdzieś obok.
Łukasz Kocewiak to prawdziwy entuzjasta gór i zapalony podróżnik. Na wyprawę szykował się z przyjacielem, który koniec końców nie mógł w niej uczestniczyć. Łukasz został sam z wyzwaniami, słabościami i ogromną górą.
Książka stanowi bardzo intymny obraz z wyprawy. Jak to w życiu bywa - samotna podróż powoduje, że nie bardzo ma się do kogo usta otworzyć, w związku z czym myśli kłębią się pod czerepem. Relacja zawarta w książce daje upust właśnie takim myślom. Początek książki - kiedy autor jest jeszcze poza Parkiem Narodowym - jest po prostu relacją. Opisy są wartkie, często śmieszne, a przy tym bardzo ciekawe. Im wyżej nasz bohater wchodzi, tym relacja staje się coraz bardziej intymna. Nagle jest tylko podróżnik i góra, która długo broni do siebie dostępu. Przestaje być śmiesznie. Robi się zimno, a każdy kolejny krok stanowi ogromne wyzwanie. Czytelnik ma wrażenie że jest obok, słyszy zgrzyt raków o skałę i czuje zimno na opuszkach palców.
Na samym początku wyprawy Łukasz nabawił się kontuzji nogi. Prawie każdy z nas zastanawiałby się nad sensem wyprawy z niesprawną kostką. Łukasz nie. Wyszedł z założenia, że to nic poważnego i uda się pokonać słabość. Opisy pierwszych dni i towarzyszącego im bólu przeplatane są ciekawostkami z życia argentyńskiego miasteczka. Ludzie i ich przyzwyczajenia, tak odmienne od naszych, budzą spore zainteresowanie czytelnika.
Kiedyś słyszałam taką opinię, że wyprawa w góry wysokie to przede wszystkim czekanie na okno pogodowe. Relacja zawarta w książce "Aconcagua w cieniu śnieżnego strażnika" jest również potwierdzeniem tej tezy. W bazach odwiedzanych przez autora temat pogody dominuje wszystko i wszystkich. Każdy dzień jest analizowany i poddawany obróbce. Możemy również ocenić jak ważne jest podejście podróżnika do kwestii pogody. Jedni ciągle narzekają, że pada, że wieje, a dalsza podróż nie ma sensu. Inni cierpliwie czekają, wypatrując słońca. Zgadnijcie, która grupa częściej staje na szczycie?
Książkę świetnie się czyta. Autor ma wyjątkowo ciekawe pióro i wręcz nie można oderwać się od lektury. Oczywiście że mamy tu wiele opisów przyrody i monumentalnej góry... nie. Wcale nie. Nie ma dużo opisów; są za to wspaniałe relacje z każdej chwili wyprawy. Można się pośmiać, można podziwiać i można przeżywać chwilę trwogi. Mamy tu naprawdę wszystko. A żeby było jeszcze ciekawiej, to właściciele smartfonów z zainstalowanym czytnikiem kodów QR mogą wzbogacić sobie czytane fragmenty zdjęciami z wyprawy. Wystarczy wczytać kod umieszczony na marginesie stronicy i ... voila! Te same zdjęcia można zobaczyć na stronie autora (zresztą rewelacyjnej) ale zapewniam Was, że oglądanie ich podczas lektury ma zupełnie inny wymiar.
Bardzo, bardzo polecam lekturę "Aconcagua...". To książka która pokaże wszystkim jak ważne jest dobre nastawienie do świata i jak ciężko jest walczyć ze swoimi słabościami. Ale czy warto? Warto. Dla tej jednej, jedynej chwili sukcesu...
Uwielbiam góry. Łażę po nich w każde wakacje, a rok bez wizyty w górach, to dla mojej rodziny rok stracony. O ironio - dużo bliżej mi do morza (mieszkam w Szczecinie) niż w góry, ale nie przeszkadza mi to ani trochę. Należy jednak podkreślić, że góry odwiedzane przeze mnie i moją rodzinę są raczej przyjazne i daleko im do K-2 czy Mount Everestu. Takim górom przyglądam się...
więcej Pokaż mimo toFajnie jest wraz z autorem podążyć na najwyższą górę Ameryki. Szczerość wypowiedzi i szczegółowe informacje o kolejnych etapach wyprawy powodują, że szybko wcielamy się w górołaza, który pokonuje kolejne przeszkody, stojące w drodze na szczyt. A po przeczytaniu tej lektury zapewne wielu z nas nabierze przekonania, że warto sobie wytyczać kolejne górskie cele, które pozwalają nam z odpowiedniej perspektywy spojrzeć na nasze codzienne sprawy.
Dobra lektura motywacyjna z dużą dawką wątków poznawczych. W sam raz dla miłośników gór, którzy nie mają ambicji stania się wyczynowcami, dla których już samo obocowanie z górskim żywiołem jest wystarczającym powodem do podjęcia takiej śmiałej eskapady.
Fajnie jest wraz z autorem podążyć na najwyższą górę Ameryki. Szczerość wypowiedzi i szczegółowe informacje o kolejnych etapach wyprawy powodują, że szybko wcielamy się w górołaza, który pokonuje kolejne przeszkody, stojące w drodze na szczyt. A po przeczytaniu tej lektury zapewne wielu z nas nabierze przekonania, że warto sobie wytyczać kolejne górskie cele, które...
więcej Pokaż mimo toZnam Autora, sama prawda tak było!
Znam Autora, sama prawda tak było!
Pokaż mimo to