Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Będąc już w trakcie lektury Na każdej ulicy (tak gdzieś przy 25% książki) przeczytałem na stronie wydawnictwa, że autor - Marek Stanisławski jest kolarzem amatorem, który długie i samotne treningi kolarskie poświęca na rozważania filozoficzne.

Akurat tak się składa, że kiedyś trenowałem kolarstwo ultra i wiem jak to jest. Człowiek musi sam z sobą rozmawiać aby wytrzymać jazdę na dystansie kilkuset kilometrów. Przychodzą wtedy do głowy różne pomysły i rozkminy. Ja wtedy, miałem swojego bloga i rozpisywałem się w nim o swoich treninagach i wyjazadach. Po co? Sam nie wiem, być może bardziej po to, aby sumować przebyte kilometry, a przy okazji coś tam skrobnąć o danym dniu i moich pomysłach z konkretnego wyjazdu.

Autor postanowił jednak napisać książkę. Po jaką cholerę, też za bardzo nie wiem? Być może, mógłbym się dowiedzieć, gdybym doczytał do końca, ale uwierzecie, nie dało się i nie było o czym czytać.

Najpierw dostałem opowieść o dzieciakach żyjących w latach 80 i 90. Potem autor zręcznie przeszedł do głównego bohatera Michała... i zaczęło się. Dokałdne opisywanie wykonywanych przez bohatera czynności, gdzie poszedł, w którym kierunku, co w tym czasie robił i z kim i oczym rozmawiał. No troszku nudno. Najlepsze było chyba jednak to, kiedy bohater - też sportowiec - będąc na kacu poszedł biegać. Jednak kac okazał się kacem gigantem i chłopina osłabła. Aby nie dać się zabić, usiadł sobie Michałek na ławeczce przy pomniku - grobie żołnierzy radzieckich i rozmyślał, dlaczego to człowiek wywołuje wojny. Rozmyślał, rozmyślał ale chyba do niczego mądrego nie doszedł, bo zwlókł się z ławeczki (przy okazji strasząc odorem gorzały chcącą udzielić mu pomocy dziewczynę) i poszedł do domu.

Z książki można także dowiedzieć się jak dokładnie majstruje się jointa, lub, że "sos" z fifki po haszu, też można palić. Super!

Nie lubię poddawać się przy czytaniu książki, ale tutaj poddałem się po 25%. No bo w sumie co mnie obchodzi, co sobie jakiś tam gość pomyślał, kiedy jechał na rowerze? Przecież ja to wiem, tylko mnie nie przyszło do głowy napisać o tym książki.

Będąc już w trakcie lektury Na każdej ulicy (tak gdzieś przy 25% książki) przeczytałem na stronie wydawnictwa, że autor - Marek Stanisławski jest kolarzem amatorem, który długie i samotne treningi kolarskie poświęca na rozważania filozoficzne.

Akurat tak się składa, że kiedyś trenowałem kolarstwo ultra i wiem jak to jest. Człowiek musi sam z sobą rozmawiać aby wytrzymać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wzruszjąca, zapadająca w pamięć. Pomimo wielu tragicznych zdarzeń w niej zawartych, dająca nadzieję.

Polecam.

Wzruszjąca, zapadająca w pamięć. Pomimo wielu tragicznych zdarzeń w niej zawartych, dająca nadzieję.

Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przy okazji którejś tam z kolei książki Małeckiego stwierdziłem, że znudziła mi się już ta "małeckość". Wydawało mi się, że Korowód to zmieni, tak szumnie był zapowiadany. Niestety, Korowód nic nie zmienił w moim ostatnim postrzeganiu prozy Małeckiego. Ponudziłem się trochę, z zaciekawieniem przeczytałem ostatnie opowiadanie... i tyle. Widocznie jestem za mało wrażliwy, żeby poczuć to coś.

Przy okazji którejś tam z kolei książki Małeckiego stwierdziłem, że znudziła mi się już ta "małeckość". Wydawało mi się, że Korowód to zmieni, tak szumnie był zapowiadany. Niestety, Korowód nic nie zmienił w moim ostatnim postrzeganiu prozy Małeckiego. Ponudziłem się trochę, z zaciekawieniem przeczytałem ostatnie opowiadanie... i tyle. Widocznie jestem za mało wrażliwy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przy całej mojej sympatii do Daphne du Maurier myslę, że Generał i panna to przegadna i nudnawa opowieść, w której niestety autorka zbyt wiele uwagi poświęca wojnie domowej. Ogólnie, w tej książce ciężko rozwinąć jakąś akcję, bo nawet sam romans bohaterów, trudno nazwać romansem.

W prawdzie przesłuchałem książkę do samego końca (choć miałem trudne momenty i chciałem zrezygnować) to akcja nie przykuwała zbyt mocno mojej uwagi, nie martwiłem się też o losy bohaterów.

Nadal moją ukochaną powieścią pisarki będzie Kozioł ofiarny lub jak kto woli Sobowtór.

Przy całej mojej sympatii do Daphne du Maurier myslę, że Generał i panna to przegadna i nudnawa opowieść, w której niestety autorka zbyt wiele uwagi poświęca wojnie domowej. Ogólnie, w tej książce ciężko rozwinąć jakąś akcję, bo nawet sam romans bohaterów, trudno nazwać romansem.

W prawdzie przesłuchałem książkę do samego końca (choć miałem trudne momenty i chciałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka jest po prostu nudna. Aż dziw bierze, że Wilczą chatę i Osadę napisał ten sam autor. Bohaterowie postępują nieracjonalnie, Agata zachowuje się jakby była ostatnim przygłupem, a Jan, który wie kto jest sprawcą, ale nie powie, w
końcowych scenach martwi się, że w kolejnym dniu będzie miał zakwasy. Emocji w Wilczej chacie jest tyle, co przy gotowaniu zupy. Szkoda czasu na tę książkę. No i te literówki i błędy.

Ta książka jest po prostu nudna. Aż dziw bierze, że Wilczą chatę i Osadę napisał ten sam autor. Bohaterowie postępują nieracjonalnie, Agata zachowuje się jakby była ostatnim przygłupem, a Jan, który wie kto jest sprawcą, ale nie powie, w
końcowych scenach martwi się, że w kolejnym dniu będzie miał zakwasy. Emocji w Wilczej chacie jest tyle, co przy gotowaniu zupy. Szkoda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo przeciętna historia dla znudzonych gospodyń domowych. Audiobook czytany przez Joannę Domańską, która próbuje naśladować męskie i dziecięce głosy. Brzmi to śmiesznie i pierwszy raz spotykam się z tym dziwnym pomysłem. Kilka razy w audio powtarza się ten sam tekst. Ktoś słabo przyłożył się do pracy.

Bardzo przeciętna historia dla znudzonych gospodyń domowych. Audiobook czytany przez Joannę Domańską, która próbuje naśladować męskie i dziecięce głosy. Brzmi to śmiesznie i pierwszy raz spotykam się z tym dziwnym pomysłem. Kilka razy w audio powtarza się ten sam tekst. Ktoś słabo przyłożył się do pracy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obyczajówka, ale niezwykła. I do pośmiania i przemyślenia. Bardzo dobrze się bawiłem i cieszę się, że wybrałem audiobooka. Paulina Holtz doskonale sprawdziła się w roli lektorki.

Obyczajówka, ale niezwykła. I do pośmiania i przemyślenia. Bardzo dobrze się bawiłem i cieszę się, że wybrałem audiobooka. Paulina Holtz doskonale sprawdziła się w roli lektorki.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Banalne i proste romansidło, na które całkiem szkoda czasu. Rozmowy Oli i Tomka na poziomie ameb.

Banalne i proste romansidło, na które całkiem szkoda czasu. Rozmowy Oli i Tomka na poziomie ameb.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do połowy świetny i emocjonuijący trhriller, potem trochę gorzej. Nie mniej jednak przeczytałem z zainteresowaniem i polecam. Autor doskonale zobrazował nas samych, łącząc w swojej fabule kilka gatunków, thriller, SF i romans.
Mroczna materia to doskonały pomysł na film. Chętnie bym obejrzał coś takiego.

Do połowy świetny i emocjonuijący trhriller, potem trochę gorzej. Nie mniej jednak przeczytałem z zainteresowaniem i polecam. Autor doskonale zobrazował nas samych, łącząc w swojej fabule kilka gatunków, thriller, SF i romans.
Mroczna materia to doskonały pomysł na film. Chętnie bym obejrzał coś takiego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dotarłem do dość wczesnego momentu, w którym dowiedziałem się, że dwaj zmarli (jeden czarny, drugi biały) byli tatusiami wnuczki głównego bohatera.
Wystarczy mi Netflixa w telewizorze. W książkach nie trzeba tych bzdur.

Dotarłem do dość wczesnego momentu, w którym dowiedziałem się, że dwaj zmarli (jeden czarny, drugi biały) byli tatusiami wnuczki głównego bohatera.
Wystarczy mi Netflixa w telewizorze. W książkach nie trzeba tych bzdur.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szafarz posiada 432 strony, zaś w wersji audio musimy poświęcić ponad 18 godzin aby zapoznać się z fabułą.

I gdyby tak wywalić z opowieści tak wiele niepotrzebnych słów, masę nadmiarowych pornograficznych scen, to pewnie zostałaby połowa. I pewnie wyszłoby to książce na dobre. Niestety, to wszystko w tej książce występuje i dłuży się ona okropnie. W sumie, cały czas zastanawiam się dlaczego dobrnąłem do jej końca, skoro zbytnio nie zainteresowałem się losem bohaterów i prowadzonym przez nich wydumanym do granic możliwości śledztwem. A 18 godzin to kupa czasu, więc moja cierpliwość do zawartych w powieści głupot została mocno nadszarpnięta.

Pierwsza i podstawowa sprawa to niewiarygodny bohater. Rafał Lichy, od trzech lat alkoholik żyjący niby na ulicy, ale posiadający dom i mieszkanie. I nagle, za sprawą magicznego dotknięcia jednego z byłych kolegów z Policji przestaje być alkoholikiem. Wystarczy mu jedna noc na wytrzeźwiałce i pstryk… wyzdrowiał. Ciekawi mnie czy autor widział lub słyszał co przeżywa osoba odstawiająca alkohol, która piła notorycznie od 3 lat? Ale Lichy jest specjalny, bo on nawet z psem umie rozmawiać, baaa, on nawet rozumie co ten pies do niego mówi. I wcale nie mam na myśli epitetu, którym określa się policjanta, tylko prawdziwego psa, który zostaje rodziną Lichego. Bo przecież wedle nowoczesnych trendów pies to rodzina i w sumie na siłę można wepchnąć do fabuły realizm magiczny.

W Szafarzu kopulują wszyscy ze wszystkimi i gdyby tak zaczęli mniej czasu poświęcać na stosunki seksualne, to pewnie złapaliby mordercę w 200 stron a nie ponad 400. Scen erotycznych a nawet pornograficznych jest w książce takie nagromadzenie, że w pewnym momencie czytelnik zaczyna się zastanawiać czemu ma to służyć, bo w żadnym wypadku nie dobremu smakowi ani przyjemności? Chyba tylko zażenowaniu.

Nie wiem czy jest sens pastwić się dalej nad Szafarzem? Wszak sądząc po opiniach, jestem jednym z niewielu, którym lektura się nie podobała. Mogę wspomnieć jeszcze, że według Grzegorza Brudnika:
- jeśli ktoś posiada w domu Domestos, to znak, że jest posiadaczem łazienki,
- szefem Prokuratury jest naczelnik,
- no i oczywiście banda łapówkarzy, zwyrodnialców i niestabilnych psychicznie ludzi może spokojnie pracować w Policji, bo przecież nikomu to nie przeszkadza. Jeśli ich specjalnie zgromadzimy w jeden zespół, to on będzie najskuteczniejszy na świecie.

I ja rozumiem, że Brudnik chce pokazać czytelnikowi, że otacza nas naprawdę dużo zła. Ale wypadałoby to zrobić w bardziej wiarygodny sposób. A tutaj nawet same motywy sprawcy są tak wydumane, że aż całkiem niewiarygodne. Tym bardziej postępowanie kolejnych ofiar.

Audiobook czytany jest przez Mariusza Bonaszewskiego. Jako lektor wypada całkiem dobrze, jednak szwankuje montaż. Bonaszewski czyta bowiem tekst i w pewnej chwili tak zmienia się intonacja jego głosu. jakby w połowie zdania wcześniej skończył pracę i powrócił do czytania następnego dnia, wypoczęty. Inna intonacja, inna szybkość czytania.

No i to tyle, zdecydujcie zatem czy chcecie czytać Szafarza? Albo przeczytajcie, sami określicie czy się podobało?

Szafarz posiada 432 strony, zaś w wersji audio musimy poświęcić ponad 18 godzin aby zapoznać się z fabułą.

I gdyby tak wywalić z opowieści tak wiele niepotrzebnych słów, masę nadmiarowych pornograficznych scen, to pewnie zostałaby połowa. I pewnie wyszłoby to książce na dobre. Niestety, to wszystko w tej książce występuje i dłuży się ona okropnie. W sumie, cały czas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Typowy polski i schematyczny kryminał wpisujący się w obecne trendy:
- policjant z problemami - jest
- wpatrzeni w niego jak w święty obrazek nieopierzeni współpracownicy - są
- LGBT - jest
- nienawidzący nikogo katolik - jest
- wszelkie fobie w polskim społeczeństwie - są
- silna kobieta - nie ma!!! - niesłychane

Zatem nic odkrywczego. Ciekawa w sumie intryga, wątki poboczne, które plączą w głowie czytelnika.

Jak na debiut jest całkiem nieźle. Czasami można się pośmiać.

Typowy polski i schematyczny kryminał wpisujący się w obecne trendy:
- policjant z problemami - jest
- wpatrzeni w niego jak w święty obrazek nieopierzeni współpracownicy - są
- LGBT - jest
- nienawidzący nikogo katolik - jest
- wszelkie fobie w polskim społeczeństwie - są
- silna kobieta - nie ma!!! - niesłychane

Zatem nic odkrywczego. Ciekawa w sumie intryga, wątki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyobrażałem sobie, że to będzie zupełnie coś innego. Dobrze, że książka jest krótka, pewnie inaczej bym ją zostawił nieprzeczytaną. I nie chodzi o to, że przeszkadzały mi w niej sceny erotyczne czy szczegółowo opisywane sceny znęcania się nad człowiekiem, czy okaleczania ciała. Ta książka jest po prostu nijaka. Niby thriller, niby ważny temat - przemoc wobec dzieci - a emocji w niej brak. Przynajmniej ja ich nie poczułem.

Wyobrażałem sobie, że to będzie zupełnie coś innego. Dobrze, że książka jest krótka, pewnie inaczej bym ją zostawił nieprzeczytaną. I nie chodzi o to, że przeszkadzały mi w niej sceny erotyczne czy szczegółowo opisywane sceny znęcania się nad człowiekiem, czy okaleczania ciała. Ta książka jest po prostu nijaka. Niby thriller, niby ważny temat - przemoc wobec dzieci - a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ciekawa historia z doskonale przedstawioną tęsknotą i rozpaczą ojca po zaginięciu córki.
Tę książkę docenisz za dobry skandynawski klimat, jednak nie spodziewaj się zwrotów akcji.
W obecnej zalewie thrilllerów i kryminałów dobra pozycja.

Ciekawa historia z doskonale przedstawioną tęsknotą i rozpaczą ojca po zaginięciu córki.
Tę książkę docenisz za dobry skandynawski klimat, jednak nie spodziewaj się zwrotów akcji.
W obecnej zalewie thrilllerów i kryminałów dobra pozycja.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Od Justyny Hankus niejeden mógłby uczyć się pisania powieści grozy. I pomyśleć, że to debiut. To co będzie dalej? Miejmy nadzieję, że jeszcze lepiej.

Dwie i pół duszy. Folk noir wysuchałem w formie audiobooka. Janusz Zadura rewelacyjny.

Od Justyny Hankus niejeden mógłby uczyć się pisania powieści grozy. I pomyśleć, że to debiut. To co będzie dalej? Miejmy nadzieję, że jeszcze lepiej.

Dwie i pół duszy. Folk noir wysuchałem w formie audiobooka. Janusz Zadura rewelacyjny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Silne postaci kobiet i wojna w Ukrainie. Haaaa, nie może być inaczej, z tego musi być bestseller! A właśnie, że dla mnie nie!

Dziewięcioletni główny bohater zachowuje się jakby nigdy nie był dzieckiem, tylko robotem a zakończenie jest tak durne, że szkoda gadać.

Lektorka - Marta Grzywacz - nie powala interpretacją.

Silne postaci kobiet i wojna w Ukrainie. Haaaa, nie może być inaczej, z tego musi być bestseller! A właśnie, że dla mnie nie!

Dziewięcioletni główny bohater zachowuje się jakby nigdy nie był dzieckiem, tylko robotem a zakończenie jest tak durne, że szkoda gadać.

Lektorka - Marta Grzywacz - nie powala interpretacją.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niebananlny kryminał. Jak ostatnimi czasy twierdzę, że kryminały mnie nudzą, tak Źródła Wełtawy przeczytałem z przyjemnością.

Książka wymaga skupienia z uwagi na dość dużą ilość postaci. Można się w tym pogubić, zatem poświęćcie jej chwilę uwagi, a ona się odwdzięczy.

Niebananlny kryminał. Jak ostatnimi czasy twierdzę, że kryminały mnie nudzą, tak Źródła Wełtawy przeczytałem z przyjemnością.

Książka wymaga skupienia z uwagi na dość dużą ilość postaci. Można się w tym pogubić, zatem poświęćcie jej chwilę uwagi, a ona się odwdzięczy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wydwca zachęca: Mistrzowski thriller o zniszczonych więziach rodzinnych.

Koło thrillera to "Hanna" może kiedyś gdzieś chwilę leżała. I na pewno nie na tyle długo, aby ta książka mogła stać się thrillerem. To słabiutka obyczajówka o kobiecie szukającej zemsty za zbrodnie II wojny światowej. I kiedy już decyduje się na tę zemstę, okazuje się, że nie ma żadnego planu, poza zemstą.

Szkoda czasu, czyta się to jak artykuł w gazecie, w której emocji próżno szukać.

Wydwca zachęca: Mistrzowski thriller o zniszczonych więziach rodzinnych.

Koło thrillera to "Hanna" może kiedyś gdzieś chwilę leżała. I na pewno nie na tyle długo, aby ta książka mogła stać się thrillerem. To słabiutka obyczajówka o kobiecie szukającej zemsty za zbrodnie II wojny światowej. I kiedy już decyduje się na tę zemstę, okazuje się, że nie ma żadnego planu, poza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gawędziarstwo Stephena Kinga na poziomie hard. Kto czytał "starego" Kinga, wie o co chodzi. Dobrze się tego słucha (lektor robi doskonałą robotę), jednak... No przecież zawsze musi być jakieś "ale". Należy się cieszyć, że autor nie zaplanował liczby mieszkańców Castle Rock na kilka tysięcy. Być może wtedy książka wcale by się nie kończyła. A tak, tylko po pewnym czasie "mistrz" zaczyna trochę nudzić.

Gawędziarstwo Stephena Kinga na poziomie hard. Kto czytał "starego" Kinga, wie o co chodzi. Dobrze się tego słucha (lektor robi doskonałą robotę), jednak... No przecież zawsze musi być jakieś "ale". Należy się cieszyć, że autor nie zaplanował liczby mieszkańców Castle Rock na kilka tysięcy. Być może wtedy książka wcale by się nie kończyła. A tak, tylko po pewnym czasie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rzadko zdaża mi się czytać obyczajówki i dlatego postanowiłem zaryzykować z nieznanym mi dotąd autorem i sprawdzić jak w tych tematach "czuje" się mężczyzna.

Jakby jutra nie było nie jest może wybitnym utworem, ale w moim przekonaniu książka spełniła moje oczekiwania. Pomimo trudnego tematu, dała mi dobrą rozrywkę, przyznam też, że nawet wzruszenie.

Chętnie poznam inne utwory Tomasza Kieresa.

Rzadko zdaża mi się czytać obyczajówki i dlatego postanowiłem zaryzykować z nieznanym mi dotąd autorem i sprawdzić jak w tych tematach "czuje" się mężczyzna.

Jakby jutra nie było nie jest może wybitnym utworem, ale w moim przekonaniu książka spełniła moje oczekiwania. Pomimo trudnego tematu, dała mi dobrą rozrywkę, przyznam też, że nawet wzruszenie.

Chętnie poznam inne...

więcej Pokaż mimo to