-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1159
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać415
Biblioteczka
2024-05-22
2024-05-22
2024-05-04
2024-05-04
2024-01-03
2023-10-25
2023-10-21
2023-10-21
Tematyka i tło historyczne jak najbardziej na „tak”. Potworny głód na Ukrainie, który pchał człowieka do najgorszych czynów został pokazany w sposób znakomity. Ale pozostałe elementy tworzące powieść są już zdecydowanie na „nie”. Mało wyraziści bohaterowie, którzy sami nie wiedzą czego chcą. Sztuczne dialogi. Mnóstwo powtórzeń. Co kilka stron autorka powraca do tego o czym już pisała, przedstawiając to innymi słowami albo z perspektywy innego bohatera. Dla mnie jest to niepotrzebne wydłużanie książki na siłę. Mimo, iż lubię działa, w których choć część fabuły opiera się na faktach, to ta powieść okropnie mnie nudziła i irytowała. I ani trochę nie zachęciła do sięgnięcia po części kolejne. Szkoda.
Tematyka i tło historyczne jak najbardziej na „tak”. Potworny głód na Ukrainie, który pchał człowieka do najgorszych czynów został pokazany w sposób znakomity. Ale pozostałe elementy tworzące powieść są już zdecydowanie na „nie”. Mało wyraziści bohaterowie, którzy sami nie wiedzą czego chcą. Sztuczne dialogi. Mnóstwo powtórzeń. Co kilka stron autorka powraca do tego o czym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-23
Książka leciutka jak piórko, milutka, słodziutka. Aż do przesady. Pierwszoplanowych wątków jest kilka, lecz tylko jeden charakteryzuje się życiowym realizmem. Opowiada on o dziewczynie przed maturą, która zaszła w ciążę z przypadkowo poznanym studentem. Młodzi zakochani chcą stanąć na wysokości zadania i stworzyć rodzinę. Jednak przeszkodą są rodzice dziewczyny. Despoci, którzy od lat sterowali życiem swego dziecka i którym nadal chcą sterować. Gardzą wszystkim i wszystkimi, którzy nie podzielają ich zdania w najróżniejszych kwestiach. Chłopaka swej córki też oczywiście nie akceptują. Wątek ten jest jedynym, który wzbudził jako takie zainteresowanie i który sprawił, że w ogóle doczytałam książkę do końca. Natomiast pozostałe to jedna wielka porażka. Mieszkańcy jakiegoś małego miasteczka szykują wielki bożonarodzeniowy bal. Angażują się w tę sprawę, jakby miała to być ostatnia rzecz w ich życiu. Wszyscy chcą w nim uczestniczyć. Wszyscy chcą mieć udział w jego organizacji. Wszyscy tylko o nim myślą i tylko o nim rozmawiają. Inne rzeczy nie mają znaczenia a wszelkie problemy dnia codziennego odchodzą w zapomnienie. Jest tylko bal i nic poza nim. Istna bajeczka. Bzdura goni tutaj bzdurę, a autorka musiałaby się nieźle nagłowić, gdyby chciała wymyśleć coś bardziej absurdalnego, niż to co już zostało wymyślone. Niestety, ale nie jest to powieść, którą mogłabym wysoko ocenić. Ostatecznie są więc tylko cztery gwiazdki.
Książka leciutka jak piórko, milutka, słodziutka. Aż do przesady. Pierwszoplanowych wątków jest kilka, lecz tylko jeden charakteryzuje się życiowym realizmem. Opowiada on o dziewczynie przed maturą, która zaszła w ciążę z przypadkowo poznanym studentem. Młodzi zakochani chcą stanąć na wysokości zadania i stworzyć rodzinę. Jednak przeszkodą są rodzice dziewczyny. Despoci,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-23
„Kołysanka dla Łani” to książka z fragmentami mówiącymi o czasach wojennych. Zlepek informacji o obozie partyzanckim i o zasadzce jaką zorganizował na niego jeden z oddziałów niemieckich. Potem garść wiadomości o obozie koncentracyjnym oraz przymusowych robotach w gospodarstwie niemieckim. Nic konkretnego w tym wszystkim jednak nie ma. Każdy podejmowany wątek został baaardzo pobieżnie opisany. Bez emocji, bez szczegółów. Bez żadnego ciągu. Za to z mnóstwem nieścisłości. A do tego dochodzi jeszcze dziwaczny wątek osadzony w latach współczesnych. Pewna kobieta przypadkowo poznaje starszego człowieka, który w niewyjaśnionych okolicznościach stracił pamięć. A ponieważ jest ona niepoprawną altruistką to zabiera go do swojego domu. Daje schronienie, karmi go , ubiera, rozmawia. Mężczyzna przyjmuje pomoc i rozgaszcza się u niej na dobre. Kompletny brak realizmu. No bo kto w prawdziwym życiu zaprosiłby do swego domu i swego życia kompletnie obcego człowieka? I to takiego, który sam o sobie nic nie wie. No, cóż. Nie moje klimaty. Dało radę książkę przeczytać, lecz więcej było przy tym irytacji niż przyjemności i zaciekawienia.
„Kołysanka dla Łani” to książka z fragmentami mówiącymi o czasach wojennych. Zlepek informacji o obozie partyzanckim i o zasadzce jaką zorganizował na niego jeden z oddziałów niemieckich. Potem garść wiadomości o obozie koncentracyjnym oraz przymusowych robotach w gospodarstwie niemieckim. Nic konkretnego w tym wszystkim jednak nie ma. Każdy podejmowany wątek został...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-23
Niełatwo czyta się o wojennych tragediach narodu żydowskiego, ale szczególnie ciężko czyta się o cierpieniu żydowskich dzieci. Dlatego też, „Dobry doktor z Warszawy” okazał się być dla mnie lekturą szczególnie przejmującą, aczkolwiek bardzo, ale to bardzo wartościową. Dobroć, tolerancja, szacunek do bliźnich, również tych najmłodszych to wartości, które w wojennej rzeczywistości niezwykle łatwo zatracić. Lecz Janusz Korczak należał do grupy ludzi, którym udało się zachować człowieczeństwo. I choć nie zdołał ocalić swych dzieci, to jednak do samego końca z całych sił starał się chronić je przed piekłem getta. Zapewnić im schronienie, chleb, ubrania, leki. Dać im po prostu namiastkę utraconego dzieciństwa.
„Dobry doktor z Warszawy” to niezwykle ciekawa i wciągająca opowieść o wojennych losach doktora Korczaka, jego najbliższych współpracowników oraz jego dzieci – mieszkańców żydowskiego sierocińca. Nazwisko tego człowieka znane mi było na długo przed sięgnięciem po to dzieło. Wiedziałam więc kim był, co robił i jak zginął. Jednak teraz, po skończonej lekturze mogę powiedzieć, że moja wiedza na ten temat była bardzo mglista. Stanowiła jedynie jakieś strzępki tego, czego dowiedziałam się teraz. I naprawdę, chylę głowę przed tym człowiekiem. Niesamowite, ile w nim było dobroci i ile serca wkładał w to, co robił. On i jego przyjaciele – współpracownicy. Ludzie o wielkich sercach i niezwykłej odwadze. Absolutnie nie jest to lektura lekka i przyjemna, aczkolwiek naprawdę warta przeczytania. Gorąco polecam!
Niełatwo czyta się o wojennych tragediach narodu żydowskiego, ale szczególnie ciężko czyta się o cierpieniu żydowskich dzieci. Dlatego też, „Dobry doktor z Warszawy” okazał się być dla mnie lekturą szczególnie przejmującą, aczkolwiek bardzo, ale to bardzo wartościową. Dobroć, tolerancja, szacunek do bliźnich, również tych najmłodszych to wartości, które w wojennej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-01-28
2023-01-21
2022-11-11
Główną bohaterką powieści jest młoda dziewczyna – Pola, dla której rodzice już dawno zaplanowali przyszłość. W ich wyobrażeniu ma ona wyjść za mąż za chłopaka z sąsiedztwa, zamieszkać w domku, który zostanie wybudowany nad pobliskim jeziorem, urodzić dzieci a na życie zarabiać pomagając prowadzić rodzinne gospodarstwo rolne. Natomiast marzenia córki o studiowaniu architektury to dla nich nic niewarte zachcianki. Dlatego też im bliżej matury, tym mocniejszy wewnętrzny bunt w Paulinie narasta. Dziewczyna nie chce dłużej podporządkowywać się wymaganiom rodziców, więc podejmuje swoją pierwszą dorosłą, samodzielną decyzję. Wyjeżdża z rodzinnej wsi i od tego momentu jest zdana tylko na siebie. Jak sobie poradzi? Jak potoczą się jej losy? Z ogromnym zainteresowaniem zasiadłam do lektury pragnąc znaleźć w niej odpowiedzi na te pytania. I owszem, znalazłam. Tyle tylko, że nie do końca zaspokoiły one moje oczekiwania. Początek powieści był jeszcze bardzo dobry, realistyczny i obiecujący. Jednak z każdą kolejną stroną realizm fabuły coraz wyraźniej odchodził w zapomnienie. Bzdura zaczęła gonić bzdurę. Bohaterowie, choć to osoby dorosłe, zachowywali się na nastolatki. Bezmyślność, impulsywność, życie tu i teraz, podejmowanie poważnych decyzji „z marszu”, bez analizowania za i przeciw. Rozumiem, że nie jest to typ książki, w której historia ma być szczegółowa, głęboka i dopracowana w najmniejszym szczególe, ale bez przesady. Pod koniec to już miałam nieodparte wrażenie, że ostatnie rozdziały zostały napisane na kolanie. Tak więc, ostatecznie powieść wypadła średnio. Można przeczytać, ale nie trzeba. Niczego ona nie wnosi, a i w naszej pamięci też zbyt długo nie pogości.
Główną bohaterką powieści jest młoda dziewczyna – Pola, dla której rodzice już dawno zaplanowali przyszłość. W ich wyobrażeniu ma ona wyjść za mąż za chłopaka z sąsiedztwa, zamieszkać w domku, który zostanie wybudowany nad pobliskim jeziorem, urodzić dzieci a na życie zarabiać pomagając prowadzić rodzinne gospodarstwo rolne. Natomiast marzenia córki o studiowaniu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-22
„Miasto w płomieniach” to książka mocna, przerażająca i niesamowicie oddziaływująca na wyobraźnię.
Jej akcja rozgrywa się m.in. w kwietniu 1945 roku. Wtedy to 25-letnia Niemka przedziera się przez oblężony Festung Breslau. Pomiędzy ruinami, płonącymi ulicami i spadającymi bombami próbuje przedostać się z jednej dzielnicy do drugiej. Opisy tej drogi to coś, co zasługuje na ogromne uznanie. Autorka przedstawiła ją w niesamowicie realistyczny sposób. Czytając, oczami wyobraźni widziałam płonące rzędy kamienic, piętrzące się do nieba ruiny, porozrywane bombami ciała ludzi i zwierząt. Czułam strach i napięcie towarzyszące bombardowaniom i burzom ogniowym. Niejednokrotnie też myślałam sobie, że to chyba prawdziwy cud, że ludziom, którzy znaleźli się w tym piekle udało się przetrwać. Natomiast pomiędzy opisami tej wędrówki, znajdują się równie ciekawe rozdziały będące retrospekcją do czasów przedwojennych. Zapoznajemy się w nich z wcześniejszymi losami tej dziewczyny i przy okazji zaczynamy rozumieć, dlaczego zdecydowała się ona na tę szaloną wędrówkę po bombardowanym dniami i nocami mieście.
„Miasto w płomieniach” jest świetną książką, wartą przeczytania. Bohaterowie i fabuła to fikcja literacka, lecz tło historyczne jest jak najbardziej prawdziwe i doskonale przedstawione. Moim zdaniem, jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych literaturą wojenną a w szczególności dla Wrocławian pragnących dowiedzieć się, jak wyglądało miasto w ostatnich wojennych tygodniach.
„Miasto w płomieniach” to książka mocna, przerażająca i niesamowicie oddziaływująca na wyobraźnię.
Jej akcja rozgrywa się m.in. w kwietniu 1945 roku. Wtedy to 25-letnia Niemka przedziera się przez oblężony Festung Breslau. Pomiędzy ruinami, płonącymi ulicami i spadającymi bombami próbuje przedostać się z jednej dzielnicy do drugiej. Opisy tej drogi to coś, co zasługuje na...
2022-10-21
2022-09-23
2022-09-03
Uważam, że książka jest warta przeczytania. Choć trzeba wiedzieć, że są w niej fragmenty, które osobom nie będącym fanami Moniki Kuszyńskiej mogą nie przypaść do gustu. Ja za jej muzyką nie przepadam, więc siłą rzeczy mało interesowały mnie jej wspomnienia z okresu, kiedy nieśmiało jeszcze zaczynała przygodę ze śpiewaniem. Opowieść o tym, jaką drogę przebyła do czasu wejścia w skład grupy Varius Manx i jak układała się jej późniejsza współpraca z członkami zespołu również nie należały do najciekawszych. Za to treść dotyczącą okresu po wypadku odebrałam już zupełnie inaczej. Opisy najcięższych w życiu chwil, niesamowitego cierpienia fizycznego i psychicznego oraz trwającego w nieskończoność powrotu do życia z jednej strony sprawiają, że zaczynamy współczuć tych strasznych przejść, ale z drugiej strony dają nadzieję, że człowiek jest w stanie bardzo wiele przetrwać. A jak już przetrwa najgorsze to ma szansę stać się innym, bogatszym wewnętrznie człowiekiem. I ma szansę zacząć na powrót cieszyć się życiem. Czytając, wielokrotnie przychodziło mi na myśl przysłowie „co nas nie zabije, to nas wzmocni”, które w przypadku przeżyć Pani Moniki okazało się jak najbardziej prawdziwe. Kobieta przeszła naprawdę długą i wyboistą drogę, aby móc znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie i aby móc właśnie radować się swoim drugim życiem. Szczerze opowiedziała o chwilach słabości, o tym co lub kto pomógł jej walczyć, nie załamać się i przetrwać najgorszy czas. Jednocześnie mówi o tym z dystansem, bez obwiniania innych i bez użalania się nad sobą. Być może dlatego jej wspomnienia mają pozytywny wydźwięk. Wydaje mi się, że dla osób znajdujących się na życiowym zakręcie mogą dać one wiele sił i nadziei.
Uważam, że książka jest warta przeczytania. Choć trzeba wiedzieć, że są w niej fragmenty, które osobom nie będącym fanami Moniki Kuszyńskiej mogą nie przypaść do gustu. Ja za jej muzyką nie przepadam, więc siłą rzeczy mało interesowały mnie jej wspomnienia z okresu, kiedy nieśmiało jeszcze zaczynała przygodę ze śpiewaniem. Opowieść o tym, jaką drogę przebyła do czasu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-03
Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek pisarki. Przeczytałam już wiele jej autorstwa, ale ta najbardziej wpasowała się w mój gust. Ma ciekawą, choć niezbyt mocno rozbudowaną fabułę. Jest w niej spora garść ciekawostek o życiu na przełomie XIX i XX wieku. Trochę o tradycjach, trochę o obyczajach. Trochę o życiu na wsi i trochę o życiu w mieście. Sympatyczni bohaterowie, których życie w większości płynęło spokojnie i szczęśliwie, od samego początku dali się polubić. Bardzo miło było śledzić losy rodziny Ciszków. Staszka i Maciej – młode małżeństwo darzące się ogromną miłością i szacunkiem - w pewnym momencie zdobyli się na odważny i jednocześnie nieco szalony krok – porzucili znane od dzieciństwa życie na zubożałej, rodzinnej wsi i zamieszkali w wymarzonej i wyśnionej przez Macieja Warszawie. W zupełnie obcym miejscu i obcym środowisku. Z ogromną przyjemnością czytałam, jak to ich nowe życie wyglądało. Choć w tym miejscu nie obędzie się bez drobnej uwagi w kontekście mankamentów. Chodzi o to, że fabułę charakteryzuje wyraźna powierzchowność - autorka bardzo ogólnie opisała życie rodziny i raczej nie mogę powiedzieć, aby losy bohaterów stanowiły jakąś chronologiczną opowieść. Są to raczej pokrótce przedstawione urywki z ich życia, które miały miejsce na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Niby dają one spójny obraz życia Ciszków, ale jak dla mnie to autorka za bardzo poszła tutaj na skróty. Jednak mimo tego mankamentu książkę bardzo przyjemnie się czytało i z ogromną chęcią sięgnę po tom kolejny.
Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek pisarki. Przeczytałam już wiele jej autorstwa, ale ta najbardziej wpasowała się w mój gust. Ma ciekawą, choć niezbyt mocno rozbudowaną fabułę. Jest w niej spora garść ciekawostek o życiu na przełomie XIX i XX wieku. Trochę o tradycjach, trochę o obyczajach. Trochę o życiu na wsi i trochę o życiu w mieście. Sympatyczni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka nieprzeczytana, lecz przekartkowana. Fabuła jest nudna, irytująca, płytka, jednowątkowa, bez jakiegokolwiek drugiego planu. Bohaterami jest tylko on i ona. I jeszcze od czasu do czasu jej przyjaciółka – powierniczka wszelkich zwierzeń. On to strażak, który narażając swoje życie, wyciągnął ją z samochodu grożącego wybuchem. A następnego dnia odwiedził w szpitalu. No i tak zaczęła się ich historia. Choć nie powinna się zacząć, bo jedno do drugiego kompletnie nie pasowało. On – poważny rozwodnik, skrzywdzony przez byłą żonę. Ona – dorosła kobieta o mentalności pustej nastolatki, ciągnąca od dwóch lat romans z żonatym i dzieciatym mężczyzną. Sama nie wie czego chce. W jednej chwili twierdzi, że nie wie czy kocha, aby kilkanaście linijek dalej stwierdzić, że kocha nad życie. Zdanie zmienia pod wpływem chwili. I jak tu tych dwoje ma się dogadać? A jednak ostatecznie się dogadali. Mnie jednak ta historia w żaden sposób nie urzekła. Nie dość, że autorka zaprezentowała tutaj słabe umiejętności pisarskie, to jeszcze osiągnęła mistrzostwo w wymyślaniu nieprawdopodobnych zdarzeń i zbiegów okoliczności, które odrealniły powieść do granic możliwości. No i ta fabuła przedstawiona w wyjątkowo irytujący sposób. Większość książki to przemyślenia i analizy główniej bohaterki. Czy on ją kocha? Co on o niej myśli? Co ona myśli o nim? Co czuje? Czego chce? Czego nie chce? Co kilka stron ta sama treść, tyle że przedstawiona innymi słowami. Dlatego też, dla mnie powieść okazała się być małym koszmarkiem. Nie polecam.
Książka nieprzeczytana, lecz przekartkowana. Fabuła jest nudna, irytująca, płytka, jednowątkowa, bez jakiegokolwiek drugiego planu. Bohaterami jest tylko on i ona. I jeszcze od czasu do czasu jej przyjaciółka – powierniczka wszelkich zwierzeń. On to strażak, który narażając swoje życie, wyciągnął ją z samochodu grożącego wybuchem. A następnego dnia odwiedził w szpitalu. No...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to