yusstyna „Beznadziejne. Do opowieści Tove Jansson ma się jak kapeć do kozaka. Ilustracje w środku – żenada. Jedna rzecz jest ładna, owszem. Okładka.” Właśnie.
Zrobmy Cisze „Ta książka trochę mnie rozczarowała. Owszem okładka i ilustracje przyciągają wzrok dziecka, są ładne... jednak tekst napisany jest ... hmmm... średnio :( Trudno tu o klimat z oryginalnych książek o Muminkach. Według mnie jest to książka napisana bardziej na bazie serialu (który nie jest jeszcze w Polsce popularny) niż na podstawie samych książek. Za dużo uproszczeń, nie buduje klimatu prawdziwych Muminków, skupia się jedynie na jak najprostszym przedstawieniu danej historii.” Oględnie mówiąc.
„Opowieści o Muminkach zostały przetłumaczone na ponad 30 języków i doczekały się niemal 20 ekranizacji. Ten zbiór, zainspirowany opowiadaniami Tove Jansson” na jakiej zasadzie i czyjego upoważnienia ? „został uzupełniony o wyjątkowe ilustracje z najnowszego serialu "Dolina Muminków"; w brytyjskiej wersji pani Filifionce głosu udzieliła Kate Winslet!” Po co wykrzyknik i jakie to ma znaczenie?
Jedyne Muminki to te które opisała i narysowała Tove Jansson (choć część komiksów zrobił jej brat Lars) a nie Amanda jakaś tam.
Po wpisaniu do wyszukiwarki widać coś takiego „Amanda Li pracuje także jako ghost writer” i „Opowieści o Muminkach wyszły spod pióra Tove Jansson i zostały przetłumaczone na ponad 30 języków. Teraz Amanda Li dopisała kontynuację ich przygód.” Tymczasem to nie kontynuacja, jaką są na przykład „Muminki w cyrku”, ani przeróbka w rodzaju „Muminek i pierwszy śnieg” lecz „nowa wersja” (rozmyślnie w cudzysłowiu) znacznie odbiegająca od pierwowzoru. Zwykle na gorsze.
Serial miał „zachowywać ducha Muminków”, prościej gdyby zachowywał treść, ale i to widać zbyt wielkie wymaganie.
Książki nie znam, nad czym nie ubolewam, zmęczyłam kilka odcinków i to wystarczy. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, a przy oglądaniu „Pokojówki Mamy Muminka” pomyślałam coś, co wyrażone słowami brzmiałoby:
– To jakieś barachło, a nie Muminki, które odkąd sięgam pamięcią znam i kocham !
CzytamBoLubie „Dopiero niedawno, po upływie kilkunastu lat, przy okazji wizyty w bibliotece z córką, wpadła mi w ręce ta książka.” Tylko czemu ta, zamiast prawdziwych Muminków ? „Szukając jakichś informacji o bohaterach wpadło mi w oczy jedno zdanie, że Muminki tak naprawdę nie są dla dzieci.” Zależy co, z rażeniem prądem w „Lecie”, zamrażaniem w „Zimie” czy mrówkami w „Morzu” Autorka trochę przesoliła, kilka postaci mogła też przedstawić przyjaźniej.
Jak wynika z czołówki kolejnych odcinków serialu jest „based”
(oparty) na dziełach Autorki i Larsa (wpadający w ucho podkład dźwiękowy może wprowadzić w błąd, iż to coś miłego) a bratanica Autorki, a córka Larsa, Zofia Jansson była „creative consultant” (doradzała przy scenariuszu). Aż przykro pomyśleć, że miała coś wspólnego z czymś takim. Zwłaszcza, że kilka lat wcześniej była producentem filmu „Muminki na Riwierze”. Z „Riwierą” tego nawet nie można porównywać. Musiałam obejrzeć „Riwerę” znowu, żeby usunąć niesmak po tym czymś, co nie bardzo pomogło, niesmak przeszedł w obrzydzenie.
Odcinek 1 „Mała Mi się wprowadza” przeróbka komiksu „Nowy dom Muminka”, ze zmianami dość poważnymi. Mi wzywa tu straż pożarną, tam ją gryzła. Tu też gryzie, lecz kogo innego. Na końcu dom z gośćmi tu odpływa, tam zostawał. Ktoś chyba odpłynął ze scenariuszem. Co prawda poznawanie przemilych stworków od strony komiksów może o nich wyrobić mylne zdanie, zatem wybranie tego na początek wątpliwe by było dobrym pomysłem.
Zbędnym byłoby dodawać, iż odcinek 45 kreskówki „Muminek buduje dom” przedstawia to bez porównania lepiej.
Jednak początki bywają trudne. Zatem może na pierwszy odcinek przymknąć oko.
Odcinek 2 „Wiosenna piosenka” na podstawie pierwszego z „Opowiadań z Doliny Muminków”. Muminek (w opowiadaniu jedynie była o nim mowa) tęskni za Włóczykijem, Panna Migotka jest zła z tego powodu i mówi to wprost.
Prawdziwa Panna Migotka nie zrobiła by czegoś takiego. Nawet by tego nie pomyślała. W „Lecie”, gdy tęsknił, mówiła:
– Pobawmy się, że jestem wyjątkowo piękna i że mnie porywasz!
Na co on:
– W to, że jesteś wyjątkowo piękna, nie potrzebujemy się bawić, bo jesteś piękna.
Tak wyglądają ich rozmowy.
Jeśli Muminek sprawia jej przykrość, mimowolnie, ale jednak, ona tego nie powie wprost, zbyt go kocha.
Gdy w drugim rozdziale „Czarodziejskiego Kapelusza” (w polskim przekładzie „W Dolinie Muminków”) dla żartu nazwał siebie w obraźliwy sposób doprowadził ją tym do płaczu.
Całe tomy nie powiedziały by więcej.
W komiksach czasem się kłócą, lecz w inny sposób niż tu i z innych powodów. I zawsze się godzą.
Następnie Ryjek próbuje sprzedawać śnieżne kule, towar topnieje zanim utargował cokolwiek, Mała Mi wymyśliła zabawę polegającą na zawijaniu Piżmowaca w hamak. Pierwsze za głupie nawet jak na Ryjka, drugie trudno nazwać.
Zabawy Mi są na ogół inne, polegają na przykład na przewiercaniu chleba świdrem Tatusia czy cięciu motka na kawałki w „Lecie”, za wyjątek można uznać rażenie prądem tamże, choć właściwie było to pomysłem Włóczykija, za który zyskał jej uznanie, o co nie łatwo. Jej złośliwości są głównie słowne, jak w „Pamiętnikach” gdy o rodzicach Ryjka jej mama mówi:
– Złóżcie im życzenia, dzieci, oni się pobrali!
Mi dodaje:
– A teraz się poczubią.
W „Lecie” na pytanie:
– Gdzie twoja mama?
Odpowiada:
– Zjedzona.
Zaś zamiast „dzień dobry” mówi „jesteście głupi” (tamże).
Po za tym nie sypie złośliwościami przez 24 godziny na dobę.
W „Lecie” śpiewa piosenkę Włóczykija „Wszystkie małe zwierzątka wiążą kokardki na ogonkach” co jest piosenką o niej samej:
„Homek tańcuje o wschodzie Księżyca
śpiew Małej Mi każdego zachwyca”
Podobnie w „Niewidzialnym dziecku” przy zbieraniu jabłek (co prawda siedzi na drzewie i chyba nie zbiera) śpiewa Wielką Pieśń Jabłkową (Stora Äppelsången). Autorka nie zaznacza, by było to coś złośliwego.
Miewa też pomysły bardziej dziwaczne niż złośliwe, na początku „Niewidzialnego dziecka” Tatuś z żalem zauważa, że na grzybobraniu zbierała purchawki, choć widać postęp, skoro w poprzednim roku były to muchomory, na co Mama wyraża nadzieję, iż w przyszłym roku będą kurki albo co
najmniej maślaki. Wówczas Mi chichocze:
– Dobrze jest mieć nadzieję.
W „Zimie” Mi próbowała pozszywać kapturek na imbryk do herbaty i wypolerować piaskiem srebrną tacę. Ani kapturkowi, ani tacy nie wyszło to na dobre, ale być może zamiary ważniejsze są od wyników (ostatni rozdział, kapturka używała jako zimowego ubranka a na tacy jeździła).
W „Maciupku” zamiast rozrabiać pomaga szyć, choć uśmiech ma jak zwykle szelmowski. A ma go, gdy nie jest naburmuszona jak w „Niewidzialnym dziecku” (tam też nie cały czas) czy wściekła jak na przedstawieniu „Narzeczonych Lwa”.
Czasem gdy przekroczy jakieś niepisane granice jej siostra w „Smoku” czy Mama Muminka w „Niewidzialnym dziecku” musi jej zwrócić uwagę, co i tak nie pomaga.
Dopiero w „Tatusiu i morzu” Autorka trochę przesoliła z tymi złośliwościami, nie wiem czemu, zwłaszcza, że nie miało to większego znaczenia dla treści.
Już po tym widać wartość nowego serialu, lecz i to biorę w nawias, właściwą treścią jest spotkanie Włóczykija ze zwierzaczkiem, tu bardziej natrętnym niż w książce. Do tej chwili mogłoby być, lecz następnie Włoczykij ma sen tyleż przykry (do Doliny przybywa za późno, Muminek o nim zapomniał, znalazł sobie nowego druha w osobie tego zwierzaczka) co bezpodstawny, skoro Muminek myśli tylko o nim. W książce miał wyrzuty, poczuł się chory i to wszystko, taki sen to przegięcie.
Ten odcinek wypadł jeszcze znośnie na tle następnych.
A Włóczykij sprawia znośne wrażenie, przynajmniej na tle pozostałych postaci.
Odcinek 3 „Smok” treść niby ta sama co w książce, z dodatkiem udziwnień, jak gdy Muminek biegnąc ze schwytanym smokiem wpada na Tatusia, który rąbiąc drzewo przecina swój cylinder i musi go sklejać miodem.
Przede wszystkim Mi, tu i następnych odcinkach powinna być wesoła lub zła, tymczasem jest nadęta i nudnawa, napuszonym głosem wygłasza „mądrości” do niej nie pasujące.
Mumniek na początku odcinka omyłkowo bierze ją za Włóczykija, o którym oczywiście ciągle myśli, na co ona:
– Ostatnio jeszcze byłam Małą Mi. Tak, to nadal ja.
– Ech, mówiłem, że chcę pobyć dzis sam, nie pamiętasz ?
– Jesteś sam, tak jak ja. Oboje jesteśmy sami, tylko w tym samym miejscu. Co tam robisz ?
– Próbuję złapać jednego z tych gumiastych robali (wobblybug).
– Hm, nie brzmi jak wykwintny obiad.
– Nie zamierzam go jeść.
– A, rozumiem, chcesz mieć maskotkę, chcesz go trzymać w słoiku i mu rozkazywać. Bardzo szlachetnie i po przyjacielsku.
– Możesz dzis wkurzać kogoś innego ?
– Mam ważniejsze sprawy na głowie niż uganianie się za twoimi robalami, jedyne co złapiesz, jak będziesz cały dzień tu siedział, to przeziębienie.
– Pani wszystkowiedząca (thinks she knows it all) !
Wymiana zdań wymyślona na użytek odcinka, podobnych jest więcej. Moja ulubiona złośnica tak nie mówi.
Do tego tu bardziej wszędobylska niż trzeba, przez cały odcinek podgląda Muminka bądź przynajmniej próbuje, potajemnie wchodzi do jego pokoju i tak dalej. W opowiadaniu ograniczyła się do paru uwag (nie ma powodu by to zmieniać) i raz sklęła smoka, co opuszczone, może i dobrze.
Lecz to jeszcze nic.
Odcinek 4 „Szalone Lato Muminków” przeróbka „Lata Muminków” w takim skrócie, że trudno poznać.
Dla porównania:
Słuchowisko „Lato Muminków” (1978) pomimo opuszczenia rozdziału 2 i paru skrótów oddaje treść w ciągu 80 minut. Do tego udane piosenki, prócz mym zdaniem jednej, co widać po nazwie „Głupole”.
Kukiełkowe „Opowiadania Muminków” (1977–1982) zawierają dość wiernie treść tej książki w odcinkach 37 „Noc grozy”, 38 „Dzień dobry,” 39 „Dom, w którym straszy”, 40 „Marzenia Bufki”, 41 „Nocleg na drzewie”, 42 „Zemsta Włóczykija”, 43 „Noc Świętojańska”, 44 „Włóczykij i leśne dzieci”, 45 „Więzienne kraty”, 46 „Premiera” i 47 „Stary adres”. Najważniejsza zmiana: Paszczak Gliniarz został utożsamiony z Dozorcą Parku, a robiąca kapcie Kuzynka Gliniarza z żoną tegoż Dozorcy.
Z wymieninych 11 odcinków (są trzykrotnie krótsze od tych z serialu japońskiego) w 2008 powstał film półtoragodzinny.
W japońskim rysunkowym (1990–92) odcinki 28 „Pływający teatr”, 29 „Zaginione dzieci” i 30 „Przedstawienie” mają po jednej trzeciej godziny, co daje około godziny. Co prawda bez Bufki i Homka, za to z Ryjkiem, co nie wpływa zasadniczo na treść, wątek Hatifnatów zmieniony o tyle, że nie pokazane rażenie prądem.
Tu odcinki tej długości co w japońskim, z czego o „Lecie” jeden, jakby z dalszym ciągiem, chociaż nie za bardzo. Bez Bufki, Homka, Mimbli, Filififionki, Paszczakówny, bez „Narzeczonych Lwa”, za to z dodatkiem jakichś dziwactw. Ryjek płynie na Piżmowcu (?!) wyciąga szpunt (?) powodując wir, w który wpada teatr, ocalony w ostatniej chwili przez Emmę, trzeba ją namawiać, by przejęła dowództwo ...
Najbardziej zgdone z książką jest zakończenie, gdy Muminek odnajduje łódkę z kory zrobioną przez Mamę. Zachować szczegół trzeciorzędnego znaczenia, choć dla Muminka ważny, a pominąć lekko licząc 9/10 treści, to wyższa szkoła jazdy.
Początek, w którym Muminek wróży patrząc w wodę i dostaje łódkę też poprzekręcany, wróżba wygląda inaczej i dotyczy czego innego, choć też niepomyślna, a dodatek by Mi wypuszczała na niego jakąś ważkę niedorzeczny i zbędny.
Odcinek 5 „Złoty ogon” jakby dalszy ciąg, po opadnięciu wód Tatuś Muminka wystawia sztukę w teatrze, nie są to „Narzeczone Lwa” lecz jego Pamiętniki, połączone niespójnie z komiksem „Złoty ogon Muminka”.
Odcinek 6 „Tajemnica Hatifnatów” Podobnie jak wyżej niespójne połączenie opowiadania o tej nazwie z trzecim i czwartym rozdziałem „Czarodziejskiego Kapelusza”. Tatuś odczytuje z Pamiętników przygodę z Hatifnatami, co przerywa wejście Mamy z ciasteczkami, które zaczyna zjadać Ryjek. Tatuś zaczyna czytać Pamiętniki od początku…
Jakiś czas później Muminek i Panna Migotka podczas zabawy w piratów wyruszają na Wyspę Hatifnatów, nawet nie wiedząc jak, gdyż Mi potajemnie odwiązuje cumę. Po przybyciu odkrywają ją w koszu, gdzie było jedzenie, które zdążyła zjeść. Mi wyrusza na zwiedzanie wyspy, świeci ręczną latarką, a gdy bateria słabnie, zamyka w środku Hatifnata, robiącego odtąd za zasilanie. Przyciąga to innych Hatifnatów, którzy zabierają latarkę wraz z Mi.
Latarki ręczne istotnie są używane w muminkowym świecie, w „Komecie” Tatuś oświetla nią Piżmowca, w „Lecie” Panna Migotka z jej pomocą znajduje garderobę w teatrze.
Tu Panna Migotka znajduje barometr, który bierze za lustro, zabiera go do jaskinii, mającej służyć za kryjówkę przed burzą. Mi wkrótce wraca. Hatifnatowie przychodzą po barometr, od zetknięcia z nimi Panna Migotka ma spaloną grzywkę. Wygląda, że Hatifnatowie ściągają burzę, gdy są w dużej ilości. Podczas powrotu Muminek pociesza swą ukochaną, a Mi sięgając do kosza wyciąga Hatifnata i wrzuca go do morza, mając włosy zjeżone od prądu.
Tylko barometr i grzywka pasują do książki, wszystko inne poprzekręcane i tak spłycone, że aż żal oglądać i zapewne czytać.
Primo: na wyspę wyruszają wszyscy prócz Piżmowca, Tatuś, Mama, Muminek, Migotka, jej brat, Ryjek, Włóczykij i Paszczak. To z jego winy zostają porażeni prądem, gdy zabrał barometr. Czego skutki były dalekosiężne, gdyż Panna Migotka z obawy, że ze spaloną grzywką będzie wyglądać mniej pociągająco podarowała Muminkowi Drewnianą Królową wyrzuconą przez morze (chociaż w innych okolicznościach pewno też by tak uczyniła). Czego wkrótce pożałowała, bowiem obdarowany tak był zachwycony, iż zaczęła podejrzewać, ze woli rzeźbę od niej. W końcu rzuciła:
- Królowa wygląda wprost głupio!
Muminek ku jej radości przytwierdził, jednak chyba myślał co innego, skoro później przy polowaniu, gdy już włosy odrosły, przyrównując ją do Diany, niezręcznie powiedział „tak piękna jak Drewniana Królowa i tak mądra jak ty”. Zatem zażyczyła od Czarodzieja, którego to zdziwiło, by mieć takie oczy jak Królowa, znacznie za duże.
I jak Osa po Drugiej Stronie Lustra
But when I followed their advice,
And they had noticed the effect,
They said I did not look so nice
As they had ventured to expect.
co znaczy
Lecz kiedy posłuchałam rady
I widok przed oczyma mieli
Rzekli iż więcej tu szkarady
Niż widzieć radząc mi pragnęli
(tłum. Maciej Słomczyński)
Muminek też nie był zadowolony, ona uprosiła swego brata by odwołać tę zmianę. Czarodziej dopiero później, po sklonowaniu Rubinu, był na tyle w dobrym nastroju, iż pozwalał wycofać życzenie, gdy było za głupie.
Skoro jest zdolna do takich poświęceń, choćby nieprzemyślanych, to też wielce wymowne.
Secundo: Mi tam nie było, po raz pierwszy Autorka wprowadziła ją w napisanych 2 lata później „Pamiętnikach”. W 4 i 5 odcinku japońskiego serialu widać na wyspie i ją, lecz tak samo występuje w większości odcinków, a kolejność przygód nie zawsze odpowiada książkowej. Co prawda jej udział w wyprawie można uznać za kanoniczny, gdyż tak jest w szwedzkim serialu „Mumindalen” (1973) w odcinkach od 17 do 20, scenariusz pisała Autorka wraz z bratem. Zamiast Hatifnatów (może za trudno było ich pokazać) jedynie burza, lecz Panna Migotka i tak traci włosy, Królowa zaś jest mniejsza niż w książce, wygląd ma rzeczywiście taki sobie.
Brak tam też polowania, Czarodzieja i jego Kapelusza, zatem Królowa pozostaje ciekawostką.
Mi tylko umownie jest tam mała, bowiem ma ten wzrost co pozostałe osoby, w pierwszej chwili można by ją pomylić z jej siostrą, która tam nie występuje. Zwierzątka i Leśne Drobinki są mapetopodobnymi lalkami, zatem Mi bardziej przekonująco byłaby grana przez kukiełkę, lecz może jest zbyt ważną postacią. Panna Migotka ma głos o miłym brzmieniu, lecz wygląd niezbyt udany.
Tertio: Mi była za sprytna i nie dała by siebie uprowadzić.
CDN
Ocena zapewne zawyżona, lecz z sentymentu do przemiłych stworków.
Skutkiem ubocznym obejrzenia nowego serialu zaczynam doceniać japoński, w którym dotąd dostrzegałam głównie nadmiar dowolności. Jednak jego odcinki nawet te w całości wymyślone na ogół utrzymane są w muminkowym duchu w przeciwieństwie do nowego. Panna Migotka jest tam taka jak powinna, urocza, czuła, wrażliwa i w ogóle, równocześnie zaradna, kochająca piękno, a nade wszystko Muminka (choć czasem może sprawiać wrażenie dziecinne). Mi też taka jaką znam, żwawa, wesoła, z pewnością nie nudna, choć czasem zbyt grzeczna. Muminek wypadł trochę słabiej, ma oczy jakby wytrzeszczone ze zdumienia, w ksiąkach też miał, lecz nie ciągle.
W starszej japońskiej kreskówce (1969) mało znanej, mocno porąbanej, Muminek bardziej przypomina hipcia niż kiedykolwiek, Panna Migotka ma durnowaty wygląd (zielona z różową grzywką, co prawda w książkach zmieniała odcień w zależności od nastroju, lecz taka grzywka jej nie pasuje), Mimbla jeszcze lepiej, jak żywa reklama denaturatu, Buka została obdarzona zielonym jęzorem (ktoś chyba po paru głębszych to bazgrał). Jedynie Włóczykij i Mi wyglądają znośnie, chciaż nie wiem co tam robią z tymi pukawkami.
Autorka obejrzawszy jeden odcinek uznała za badziewie i zabroniła rozpowszechniania za granicą. Z trudem dozwoliła na nakręcenie w 1972 dalszego ciągu pod tym samym warunkiem. Tu Muminek miał prawidłowy odcień, choć wygląd jakby niedorozwinięty, Migorka nadal durnowato, Włóczykij jak poprzednio, Mi też, choć dostała gorsze uczesanie niż w pierwszym.
Oczywiście nie wiem, co Autorka powiedziałaby o najnowszym, jednak wątpię, by coś miłego.
yusstyna „Beznadziejne. Do opowieści Tove Jansson ma się jak kapeć do kozaka. Ilustracje w środku – żenada. Jedna rzecz jest ładna, owszem. Okładka.” Właśnie.
Zrobmy Cisze „Ta książka trochę mnie rozczarowała. Owszem okładka i ilustracje przyciągają wzrok dziecka, są ładne... jednak tekst ...
Rozwiń
Zwiń