Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Gdzie my jesteśmy?

40 kobiet zamkniętych w jednej celi. Kilku pilnujących ich na zmianę strażników. I rygorystyczne zasady… Kobiety nie wiedzą gdzie są i w jakim celu są przetrzymywane. Wśród nich jest młoda dziewczyna, która, zamknięta tu jako małe dziecko, nie pamięta świata sprzed. Nie wie co to miłość, przyjaźń… To ona jest tytułową tą, która nie poznała mężczyzn…, a bardzo by chciała…
Pewnego dnia rozlega się alarm, strażnicy uciekają, a kobiety, łutem szczęścia, wydostają się z więzienia. Jaki świat czeka na nie poza kratami?

Powieść Jacqueline Harpman posiada niezwykle fascynujący koncept literacki! Oto kobiety zdane same na siebie. Mają w głowie mnóstwo pytań. Gdzie są? Po co zostały uwięzione? Ile czasu spędziły w więzieniu? Gdzie podziali się strażnicy? Czy są też inne więzienia? Książka dotyka interesującego motywu - samotności i przedstawia go bardzo dobrze w odniesieniu do dziewczynki. Czuć jej wyobcowanie wśród uwięzionych kobiet. A później w czasie samotnej wędrówki… Ona jedna nie może dzielić z pozostałymi wspomnień z dawnego życia, bo ich po prostu nie ma, była za mała w chwili uwięzienia, by cokolwiek pamiętać.

Ale, niestety, to by było na tyle moich zachwytów nad tą książką. Bowiem, jak dla mnie, w powieści mogącej pretendować do książki post-apo oprócz konceptu oraz interesujących motywów ważne jest również wytłumaczenie. Wytłumaczenie tego co i dlaczego się stało. Jaka była geneza konkretnych zdarzeń… W „Ja, która...” pytania mnożą się ze strony na stronę i, początkowo, ten brak wyjaśnienia napędza ciekawość. Czytelnik ma nadzieję, że w końcu dostanie na nie odpowiedzi, ale, niestety, się myli. Bowiem autorka nic tutaj nie wyjaśnia. Nie zamieszcza nawet okrucha informacji, które chociaż pozwoliłyby się domyślać genezy uwięzienia kobiet, ich jałowej, bezowocnej wędrówki. Żadnych strzępów informacji. Nic. Tylko więzienie, tajemnicze zniknięcie strażników i wędrówka po jałowej ziemi… Do tego do tej pory nurtuje mnie kwestia elektryczności… Niestety, ale ja czuję ogromny niedostatek informacyjny…

Na końcu zamieszczam jeszcze spojler dotyczący kwestii, która do tej pory mnie nurtuje…

Reasumując, „Ja, która nie poznałam mężczyzn” zapowiadała się bardzo obiecująco, jednak, moim zdaniem, potencjał tego konceptu fabularnego został zmarnowany.

Nie polecam.
.
.
PONIŻEJ SPOJLER!!!!
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Jakim cudem po kilkudziesięciu latach w tym świecie nadal był prąd!? Skoro kobiety wędrowały tyle lat i nigdy nie natrafiły na żadne inne budowle, żadnych miast, osad, elektrowni, nic co by wskazywało, że gdzieś tam jest życie, są inni ludzie, a jedynie puste strażnice? A w nich nie wiadomo skąd po latach nadal był prąd? No skąd pytam?

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Gdzie my jesteśmy?

40 kobiet zamkniętych w jednej celi. Kilku pilnujących ich na zmianę strażników. I rygorystyczne zasady… Kobiety nie wiedzą gdzie są i w jakim celu są przetrzymywane. Wśród nich jest młoda dziewczyna, która, zamknięta tu jako małe dziecko, nie pamięta świata sprzed. Nie wie co to miłość, przyjaźń… To ona jest tytułową tą, która nie poznała mężczyzn…, a...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jestem… Sally

Gdy ojciec ponadczterdziestoletniej Sally Diamond umiera, kobieta w 100% stosuje się do słów, które niegdyś od niego usłyszała: „Kiedy umrę wystaw mnie na śmietnik” – pali jego zwłoki w domowej spalarni śmieci… Od tego zaczynają się jej problemy, a równocześnie to wtedy zaczyna poznawać swoją przeszłość i dowiadywać się dlaczego jest, jak to sama ujmuje, „niedostosowana społecznie”…

Liz Nugent stworzyła niestandardową bohaterkę, wyposażyła ją w mrożącą krew w żyłach historię, a całość ulokowała w małym irlandzkim miasteczku. Sally, będąca dorosłą kobietą, ma problemy zarówno z komunikacją jak i z interakcjami międzyludzkimi. Całe życie trzymana blisko przez ojca, po jego śmierci przeżywa zderzenie z rzeczywistością. Musi odnaleźć się w tym nowym dla niej świecie, co jest o tyle ciężkie, że mentalnie bliżej jej do dziecka niż dorosłej kobiety… W końcu brutalna przeszłość wypływa jednak na powierzchnię…

Choć autorka wykorzystuje motywy znane z literatury thrillerowej to ogrywa je w taki sposób, że „Dziwna Sally Diamond” wypada oryginalnie na tle innych thrillerów psychologicznych. Powieść trzyma w napięciu, posiada sporo zwrotów akcji i wywołuje dreszcze. Bowiem historia tu opisana, ten koszmar, który rozegrał się w rodzinie Sally… to najgorszy koszmar każdego rodzica…

Autorka sprawnie operuje słowem. Teraźniejszość przeplata się tu z przeszłością, tworząc w ostateczności jedną spójną, przerażającą historię. Dużym plusem jest możliwość obserwowania zmian w głównej bohaterce i jej próby poradzenia sobie z nową rzeczywistością. A także myśl, z którą zamyka się tę książkę… Że zła się nie wypleni... Prawda, która zawarta jest w przysłowiu – Czym skorupka za młodu nasiąknie...

„Dziwna Sally Diamond” to interesująca, trzymająca w napięciu historia z oryginalną, przykuwającą uwagę główną bohaterką. Wykorzystująca znane motywy, ale przedstawiająca je w nieco odmienny, odświeżający, a przez to przykuwający uwagę, sposób.

Polecam.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Znak.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Jestem… Sally

Gdy ojciec ponadczterdziestoletniej Sally Diamond umiera, kobieta w 100% stosuje się do słów, które niegdyś od niego usłyszała: „Kiedy umrę wystaw mnie na śmietnik” – pali jego zwłoki w domowej spalarni śmieci… Od tego zaczynają się jej problemy, a równocześnie to wtedy zaczyna poznawać swoją przeszłość i dowiadywać się dlaczego jest, jak to sama ujmuje,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Człowiek, który nie istnieje…

Tajny agent amerykańskiego wywiadu. Człowiek o wielu nazwiskach, lecz które jest tym prawdziwym? W obliczu zagrożenia społeczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki nie waha się ani chwili. Podejmuje misję, z której może nie wrócić… Wyjeżdża do Turcji, by pod przykrywką agenta FBI badającego sprawę śmierci amerykańskiego turysty wytropić JEGO. Człowieka, którego powinien obawiać się cały świat…

WOW! To pierwsze słowo, które ciśnie mi się na usta. Może mało profesjonalne w recenzji, jednak w całości opisuje to, co serwuje Terry Hayes w „Pielgrzymie”. Ta powieść to istna petarda! Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że to, co dla jednych może okazać się szeregiem pozytywów, dla innych może być listą wad. „Pielgrzym” to powieść obszerna (ponad 750 stron), wielowątkowa, naszpikowana licznymi szczegółami i zaskakującymi zwrotami akcji. Jednak paradoks jest taki, że nie ma w niej ani jednego zbędnego fragmentu. Początkowo, owszem, może się zdawać, że nic tu ze sobą się nie wiąże, jednak w toku historii wszystkie, nawet najdrobniejsze elementy, splatają się w misterną całość. Sprawa kobiety zamordowanej w motelu na Manhattanie, zbrodnia niemal idealna, gdyby nie jeden element… Publiczne ścięcie mężczyzny w Arabii Saudyjskiej… Kradzież gałek ocznych pracownikowi tajnego laboratorium… Spalone ludzkie szczątki na zboczu góry w Hindukuszu…

Autor stworzył kawał rewelacyjnej literatury! Czuć tu grozę i nieubłagany upływ czasu. Czasu, który z każdym kolejnym dniem, godziną, minutą i sekundą biegnie ku nieuchronnej katastrofie na skalę światową…

„Pielgrzym” to nie tylko sensacyjna historia o działaniach tajnego wywiadu. To też historia o fanatyzmie religijnym, bioterroryzmie, o wpływie traumatycznych zdarzeń z dzieciństwa na późniejsze życie, a także o sile miłości...

Gorąco polecam!

Moja ocena: 9,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Człowiek, który nie istnieje…

Tajny agent amerykańskiego wywiadu. Człowiek o wielu nazwiskach, lecz które jest tym prawdziwym? W obliczu zagrożenia społeczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki nie waha się ani chwili. Podejmuje misję, z której może nie wrócić… Wyjeżdża do Turcji, by pod przykrywką agenta FBI badającego sprawę śmierci amerykańskiego turysty wytropić JEGO....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W sidłach samotności…

Hatsu doznała czegoś co dla nastolatki jest najgorsze… Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum, po przejściu dziewczyn do liceum, ją olała. Totalnie. Znalazła sobie nową paczkę znajomych, do której nie dopuściła Hatsu, a zapraszana później dziewczyna zwyczajnie, na złość, nie chce dołączyć. Zatopiona w swojej samotności Hatsu dopiero po czasie dostrzega drugą samotną osobę – chłopaka Ninagawę. Chłopaka, który zaczyna interesować się Hatsu ze względu na swoją obsesję pewną piosenkarką – Orichan. Piosenkarką, którą Hatsu kiedyś, przez przypadek, miała okazję spotkać… Jak potoczy się relacja tej dwójki?

Powieść napisana przez 19-letnią japońską pisarkę intryguje przewrotnym tytułem, wnikliwą emocjonalnością i pojawiającą się momentami dosadnością. Posiada tak charakterystyczną cechę twórczości pisarzy azjatyckich: ujmuje emocje w pewien nieoczywisty sposób.

„Plecy, które chcę kopnąć” to króciutka 114-stronicowa historia YA, w której wiele młodych osób może zobaczyć odbicie swojej sytuacji w życiu Hatsu. W świecie zdominowanym przez wirtualność, coraz ciężej nawiązywać i utrzymać wartościowe, długo trwające relacje z rówieśnikami. A to sprawia, że coraz więcej młodych osób, nawet jeśli otoczeni są ludźmi, ale ludźmi, którzy nie znają ich prawdziwego ja, czuje się osamotnionych… Tak jak Hatsu, dla której koniec samotności może oznaczać dopiero nawiązanie bliższej znajomości z Ninagawą. Znajomości, która zaczyna się od tego, że chłopak coś od niej chciał. Znajomości, która może się okazać tą jedyną, ratującą. Ratującą przed sidłami samotności… Znajomością, dzięki której ma szansę odzyskać dawną przyjaciółkę.

I choć, jako dorosły czytelnik, oczekiwałabym większego rozwinięcia tej historii to spełnia ona założony sobie cel.

„Plecy, które chcę kopnąć” to historia o dojmującej samotności, zawiedzionych nadziejach, niespełnionych oczekiwaniach i… szansie na lepsze jutro. Poruszająca ciężki temat w sposób delikatny przemówi do wielu osób z docelowej grupy odbiorców, czyli młodzieży.

„Śmiech oznacza opuszczenie gardy, a żeby to zrobić, kiedy jest się samotnym, potrzeba niebywałej odwagi”

PS. Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu KIRIN.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

W sidłach samotności…

Hatsu doznała czegoś co dla nastolatki jest najgorsze… Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum, po przejściu dziewczyn do liceum, ją olała. Totalnie. Znalazła sobie nową paczkę znajomych, do której nie dopuściła Hatsu, a zapraszana później dziewczyna zwyczajnie, na złość, nie chce dołączyć. Zatopiona w swojej samotności Hatsu dopiero po czasie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Cisza, będąca torturą...

Eva i Simon to starsze małżeństwo z trójką dorosłych już córek. Rodzinne tajemnice, niepisany pakt, by nie mówić o swojej przeszłości kładzie się cieniem na życiu całej rodziny. Simon zamyka się w sobie, przestając się w ogóle odzywać, a Eva nie może znieść tej ciszy…

„Dni w historii ciszy” to dramat rodzinny o tym jaki skutek mogą mieć nieprzepracowane traumy z przeszłości. O życiu razem, ale jakby osobno. O murze tajemnic, który dzieli coraz bardziej…

Merethe Lindstrøm rozpoczyna swoją historię mocnym wstępem. Oto młoda Eva jest sama z córkami, a do jej domu przychodzi tajemniczy intruz. Nie wiadomo czego chce, nie wiadomo, w którym dokładnie momencie znika… Między innymi to zdarzenie kładzie się cieniem na życiu rodziny...

Fabularnie powieść ta nie jest niczym szczególnym. Ot starsze małżeństwo ze skrywanymi wydarzeniami z przeszłości coraz bardziej oddala się od siebie. Historia przedstawiona jest z punktu widzenia Evy, której zamilknięcie męża okropnie ciąży. W formie strumienia świadomości. Narratorka przeskakuje między zdarzeniami i czasami, co utrudnia odnalezienie chronologii w zdarzeniach opisywanych w powieści i, moim zdaniem, wprowadza niepotrzebny chaos. Moim silnym zainteresowaniem cieszyły się jedynie fragmenty opisów przeszłości Simona - trudy czasu wojennego, ciągłe ukrywanie się, strach przed dostaniem się do obozu koncentracyjnego… Pozostała część powieści nieszczególnie mnie wciągnęła.

Natomiast na uwagę zasługuje wykorzystany przez autorkę motyw ciszy. Ciszy, która dla Evy staje się torturą. Ciszy, która dla Simona wydaje się być ucieczką. Ciszy nigdy nie omówionych trudnych doświadczeń z przeszłości zarówno Simona jak i Evy. Ciszy, która ścieląc się między małżonkami, wręcz krzyczy...

Tajemniczy tytuł, hipnotyczna okładka i intrygujący opis są obiecujące, jednak, w moim odczuciu, potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany. Poprzez formę w jakiej została przedstawiona, czyli strumienia świadomości Evy, niestety traci na atrakcyjności. I nawet dość ciekawie ograny motyw ciszy, motyw, z którym wcześniej nie spotkałam się w literaturze, nie ratuje moich zawiedzionych oczekiwań…

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu ArtRage.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Cisza, będąca torturą...

Eva i Simon to starsze małżeństwo z trójką dorosłych już córek. Rodzinne tajemnice, niepisany pakt, by nie mówić o swojej przeszłości kładzie się cieniem na życiu całej rodziny. Simon zamyka się w sobie, przestając się w ogóle odzywać, a Eva nie może znieść tej ciszy…

„Dni w historii ciszy” to dramat rodzinny o tym jaki skutek mogą mieć...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W dążeniu do oddzielenia…

„(…) wolno nam oddzielić się od naszych rodziców, ich przekazu i atrybucji, ich zasad i praw. Musimy wręcz to zrobić, by jako wolni, samookreślający się ludzie kształtować nasze życie.”

Czy często zmieniasz swoje plany ze względu na rodziców? Czy kontakt z rodzicami Cię męczy? Czy boisz się zranić swoich rodziców stawiając granice? Czy podejmując decyzje instynktownie zastanawiasz się czego oczekiwaliby od Ciebie rodzice?

We wprowadzeniu do książki „Co powie mama” Sandry Konrad – doświadczonej psychoterapeutki - takich pytań można znaleźć jeszcze więcej. Oddzielenie się dzieci od rodziców jest procesem ciągłym, który trwa przez dłuższy czas, jednak z różnych przyczyn czasami nie przebiega optymalnie. Dorosłe dzieci w dalszym ciągu (z różnych przyczyn) nieoddzielone od rodziców mają poważny problem. Problem ten również dotyka ich rodziców. Uwikłani niejako w trójkącie matka-ojciec-dorosłe dziecko (lub na płaszczyźnie jeden z rodziców-dorosłe dziecko) tkwią w relacji, która koniec końców staje się ich psychicznym obciążeniem, nawet jeśli żadna ze stron nie zdaje sobie sprawy z tego uwikłania. Pytania, które na wstępie zadaje autorka mają zatem na celu określenie czy w naszym życiu istnieje problem nieoddzielenia się od rodziców.

Autorka ukazuje czym jest zdrowe oddzielenie się dzieci od rodziców i jak ono przebiega. Uzmysławia co jako dzieci jesteśmy winni rodzicom i na odwrót – co winni są nam nasi rodzice. Pokazuje pierwsze kroki w drodze do oddzielenia dorosłego dziecka od jego rodziców. A przede wszystkim wpływa na zmianę myślenia. Bowiem podstawą wszelkiej zmiany na podłożu psychologicznym jest zmiana postrzegania istoty rzeczy. Bez zmiany myślenia i wewnętrznej chęci zmiany sytuacji nie da się nic zdziałać…

„Co powie mama” jest taką właśnie książką. Zmieniającą myślenie. Otwierającą oczy na szereg, niedostrzegalnych do tej pory, kwestii. Zmuszającą do refleksji nad tym w jakim punkcie znajduje się nasze życie i do czego chcemy w nim dążyć. Pozwala spojrzeć na siebie z perspektywy, skonfrontować się ze swoim dzieciństwem. Ale również, jeżeli jesteśmy rodzicami, pozwoli innym wzrokiem spojrzeć na naszą relację z własnymi dziećmi i zaakceptować to, że kiedyś to one będą musiały przejść tą samą drogę i oddzielić się od nas.

Autorka przekazuje treści w prosty i łagodny sposób ilustrując wszystko licznymi przykładami ze swojej praktyki terapeutycznej. Przykłady te zwiększają wielowymiarowość przekazywanych treści, jednocześnie sprawiając, że ich przyjęcie i zrozumienie staje się łatwiejsze, pomimo że książka sama w sobie treściowo do łatwych nie należy. W zależności od jednostki i stopnia w jaki dotyka nas opisany przez Sandrę Konrad problem lektura „Co powie mama” może stanowić ciężką psychiczną przeprawę. Przeprawę mocno emocjonalną. Bowiem w przytaczanych przykładach możemy odnaleźć… własną sytuację. Sytuację, w której utknęliśmy, a z której nie wiemy w jaki sposób się wydostać...

Tematyka psychologiczna od dawna mnie interesuje, a książka „Co powie mama” bardzo ze mną rezonuje. I być może z tego względu, jak dla mnie, jest to najlepszy poradnik psychologiczny jaki do tej pory czytałam.

„Co powie mama” to nie tylko książka dla nieoddzielonych dorosłych dzieci; osób, które w dalszym ciągu, pomimo kilkudziesięciu lat na karku, są uzależnieni od rodziców. To też książka dla rodziców. Rodziców małych, jak i dorosłych dzieci, dzięki której mogą oni uświadomić sobie jak ważne jest zdrowe oddzielenie. To, fragmentarycznie, też książka dla dziadków, bowiem i relacja na linii dziadkowie-dzieci-wnuki została tu poruszona.

Jeśli uważasz, że Twoja relacja z rodzicami nie jest w 100% zdrowa i normalna przeczytaj „Co powie mama”. Być może właśnie borykasz się z problemem nieoddzielenia.

Bardzo polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu ZNAK.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

W dążeniu do oddzielenia…

„(…) wolno nam oddzielić się od naszych rodziców, ich przekazu i atrybucji, ich zasad i praw. Musimy wręcz to zrobić, by jako wolni, samookreślający się ludzie kształtować nasze życie.”

Czy często zmieniasz swoje plany ze względu na rodziców? Czy kontakt z rodzicami Cię męczy? Czy boisz się zranić swoich rodziców stawiając granice? Czy podejmując...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miłość dzięki… kotu

Nalewka – kotka Cezarego lubi jedynie jednego weterynarza. Maję Maj. Pechowo jest to koleżanka Czarka. Bardzo przez niego nielubiana... Z braku innych możliwości mężczyzna jednak korzysta z jej usług, a widząc, że nie jest z nikim związana proponuje Mai układ – udawany związek, by zarówno koleżanki Mai, jak i znajomi i rodzina Czarka dali im w tej kwestii spokój. Czy ten niby-związek wypali?

„Dumka na dwa koty” to jedna z tych powieści, w której z góry wiadomo jak potoczy się główna oś fabularna. On i ona. Jedno nie lubi drugiego. Jednak za cenę spokoju od ciągłych nagabywań i troski znajomych są w stanie przymknąć oko na wzajemną antypatię i wejść w udawany związek. Tylko wiadomo jak takie związki w literaturze się kończą… Niemniej, pomimo oklepanego motywu enemies-to-lovers powieść czyta się z przyjemnością. Wyraziści bohaterowie, dynamiczne relacje między nimi, słowne przepychanki głównego duetu, które wywołują uśmiech na ustach. No i koty. Koty, które odgrywają tu niemałą rolę. Koty, które uwielbiam nad życie. To właśnie koty skusiły mnie na tę książkę. A także niebanalny (i koci!) tytuł.

Jedna rzecz mi tylko nie odpowiadała. A mianowicie scena erotyczna (dobrze, że była tylko jedna). Dla relacji Mai i Czarka jestem zdecydowanie na tak. Ich flirt, przemyślenia, niepewność, co ta druga strona czuje były świetnie ograne. Natomiast scena erotyczna? Niestety, mi do gustu nie przypadła.

Jest to czwarta część serii o rodzeństwie Mach, czego nie wiedziałam zabierając się za nią. Niemniej, praktycznie nie odczułam, że coś mi umknęło. Fakt, bohaterowie przedstawiani byli bardzo szybko, jakby czytelnik miała już ich znać, ale to by było na tyle. Także bez przeszkód można ją czytać bez znajomości wcześniejszych tomów.

Książkę poznałam w formie audiobooka, który jest świetny!Nagrany na dwa głosy, co mnie bardzo zaskoczyło i co jednocześnie nadaje lepszego wydźwięku całej historii.

„Dumka na dwa koty” stanowi świetną rozrywkę. Urocza i zabawna zapewni kilka godzin świetnego relaksu.

Polecam!

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Miłość dzięki… kotu

Nalewka – kotka Cezarego lubi jedynie jednego weterynarza. Maję Maj. Pechowo jest to koleżanka Czarka. Bardzo przez niego nielubiana... Z braku innych możliwości mężczyzna jednak korzysta z jej usług, a widząc, że nie jest z nikim związana proponuje Mai układ – udawany związek, by zarówno koleżanki Mai, jak i znajomi i rodzina Czarka dali im w tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przeżyć życie jeszcze raz…

Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?

Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie przeżywający to samo? Inni powtórkowicze?

„Powtórka” Kena Grimwooda bierze na tapet niezwykle fascynujący motyw rodem z filmu „Dzień świstaka” – przeżywanie raz po raz niemalże całego swojego życia wciąż na nowo. Niemalże, bowiem z każdym kolejnym powrotem Jeff zauważa, że ‘wraca’ do swojego życia coraz później… Autor ogrywa motyw wiodący w rewelacyjny sposób ukazując zarówno blaski jak i cienie przeżywania swojego życia raz po raz, co skłania do szeregu refleksji. Kim mógłbym być w swoim życiu? Na czym mi w życiu najbardziej zależy? W jakim kierunku zmierza moje życie? W jaki sposób bym nim pokierował/-a mając możliwość przeżycia go jeszcze raz?

Choć opublikowana po raz pierwszy w 1986r. historia ta nic nie traci na swoim przekazie, a wręcz zyskuje! Lata 60., 70. i 80. powtarzane wciąż na nowo ukazują alternatywne wizje ‘przyszłej przeszłości’. Czy próby zapobiegnięcia katastrofom powiodą się Jeffowi? Czy odnajdzie szczęście i miłość w kolejnych powtórkach? Jak wykorzysta swoją wiedzę dotyczącą przyszłości?

Mały minus stanowił dla mnie brak jasnego, naukowego lub para-naukowego wytłumaczenia odbywania się powtórek wciąż na nowo. Niemniej przy tak dobrze ogranym motywie fakt ten schodzi na dalszy plan.

Natomiast zakończenie w swojej prostocie i otwartości jest świetne! Zaskakujące i zmuszające do jeszcze głębszej refleksji nad życiem i tym w jaki sposób w nim postępujemy…

„Powtórkę” śmiało mogę zaliczyć jako jedną z najlepszych pozycji z cyklu Wehikuł Czasu spośród 14 książek z tej serii, które dane mi było do tej pory poznać.

Polecam!

Moja ocena: 8,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Przeżyć życie jeszcze raz…

Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?

Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Strzeż się Bartholomew…

„Zamknij wszystkie drzwi” to mój drugi thriller Sagera. Ale o ile „Wróć przed zmrokiem” bardzo mi się podobał o tyle ta powieść nie robi już takiego wrażenia…

Jules traci pracę, chłopaka, mieszkanie. I to wszystko jednego dnia. Jej szansą na stanięcie na nogi jest zaopiekowanie się mieszkaniem w ekskluzywnym Bartholomew – budynku, o którym chodzą pogłoski, że jest nawiedzony… Sprawa zaczyna się komplikować, gdy znika Ingrid – opiekunka innego mieszkania w Bartholomew. Jaką tajemnicę skrywa budynek?

Riley Sager posiada niebanalne pomysły fabularne oraz wciągające pióro. Umiejętnie kreuje nastrój niepokoju, miesza elementy thrillera i horroru, by ostatecznie zafundować czytelnikowi całkiem zgrabne wytłumaczenie wszystkich niepokojących zdarzeń. W „Zamknij wszystkie drzwi” wszystkie te elementy są obecne: majestatyczny, elegancki budynek, na mieszkanie, w którym mogą sobie pozwolić jedynie najbogatsi (chyba, że zostaje się opiekunem chwilowo pustego mieszkania), podejrzane zasady obowiązujące opiekunów mieszkań, tajemnicze zniknięcia, niepokojące historie wiążące się z Bartholomew… Jednak w wydźwięku przez cały początek wręcz kipi nierealność. Zasady obowiązujące opiekunów mieszkania? Same czerwone flagi… Sam fakt, że ktoś płaci 12 tysięcy dolarów za ‘opiekowanie’ się pustym mieszkaniem? Absurd… Do tego dochodzi postać Jules, której początkowa naiwność wręcz poraża i której decyzje kwitowałam przewracaniem oczami, chociaż doceniam jej późniejsze dążenie do prawdy bez względu na wszystko…

Jednak jak mam być szczera to im więcej czasu mija od lektury tym te negatywne elementy coraz bardziej się zacierają w mojej pamięci. Także, przymykając oko na pewne kwestie „Zamknij wszystkie drzwi” może stanowić niezłą rozrywkę w ciekawym klimacie.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Strzeż się Bartholomew…

„Zamknij wszystkie drzwi” to mój drugi thriller Sagera. Ale o ile „Wróć przed zmrokiem” bardzo mi się podobał o tyle ta powieść nie robi już takiego wrażenia…

Jules traci pracę, chłopaka, mieszkanie. I to wszystko jednego dnia. Jej szansą na stanięcie na nogi jest zaopiekowanie się mieszkaniem w ekskluzywnym Bartholomew – budynku, o którym chodzą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ludzkość w obliczu kataklizmu...

1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi. Przygotowania do dnia zderzenia, nastroje ludzi, sam kataklizm, jak i to, co działo się po nim...

"Rękopis Hopkinsa" to swoiste studium ludzkich zachowań w obliczu nieuchronnej katastrofy. Studium niejednokrotnie zadziwiające i szokujące... Autor na głównego bohatera wybrał postać odpychającą, gdyż egocentryzm Hopkinsa momentami aż razi, a jednocześnie wybitnie spostrzegawczą. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje nie tylko samo zachowanie Hopkinsa i jego mieszane odczucia co do zapowiadanego kataklizmu, ale poprzez niego i jego obserwacje również nastroje i zachowania innych ludzi. A zachowania te są zadziwiające! Dominują obojętność, apatia, lekceważenie... Tak jakby nic szczególnego się nie działo...

Pierwsza połowa książki to czas pre-kataklizmowy. Czuć w niej napięcie i oczekiwanie na to, co się wydarzy i czy ludzkość przetrwa. Dla mnie, osobiście, pomimo kilku interesujących aspektów, była to najsłabsza część powieści. Następnie mamy sam moment katastrofy i czas po. I ta część, moim zdaniem, najbardziej wciąga. Jak ludzkość poradzi sobie z konsekwencjami kataklizmu? Czy odbuduje świat na nowo?

"Rękopis Hopkinsa" dobitnie pokazuje, że to nie katastrofy naturalne stanowią największe zagrożenie dla przetrwania człowieka. To ludzkość sama w sobie jest zagrożeniem dla własnego istnienia... Nastawienie na bogactwo, władzę i posiadanie...

Ciekawą odskocznię od głównej fabuły stanowią wstawki z hodowli drobiu Hopkinsa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tematyką w książce. Poznając Brodie (jego ulubioną kurkę) sama bardzo ją polubilam i cieszyłam się, że jej losy po kataklizmie autor również przedstawił.

"Rękopis Hopkinsa" to książka katastroficzna, której lektura skłania do głębokiej refleksji - nad światem, nad ludzkością i nad jej kresem...

Moja ocena: 7,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Ludzkość w obliczu kataklizmu...

1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Diabelska góra Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,3
Diabelska góra Lincoln Child, Doug...

Na półkach: , , ,

Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych

Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie odkrycia dwóch ciał w pobliżu wykopalisk w akcję zostaje zaangażowane FBI, a prowadzącą śledztwo zostaje Corrie Swanson.

Duet Preston & Child to już marka sama w sobie. Po genialnym 19-tomowym cyklu z ekscentrycznym, tajemniczym agentem Pendergastem w roli głównej autorzy wzięli na tapet inną postać występującą w powyższym cyklu – Norę Kelly. Pani archeolog doczekała się swojej własnej serii, zapoczątkowanej „Starymi kośćmi”, w której jako postać poboczna pojawia się również inna bohaterka z cyklu z Pendergastem – Corrie Swanson. „Diabelska góra” to trzecia część serii, niemniej wszystkie tomy można czytać w oderwaniu od siebie, gdyż stanowią fabularnie zamkniętą całość.

Wykopaliska, UFO, rządowe tajemnice, teorie spiskowe, szpiedzy, tajne bazy wojskowe, zaginięcia, morderstwa… Autorzy idealnie trafili w mój gust! „Diabelska góra” obfituje w thrillerowo-kryminalno-sensacyjne motywy. Powieść wciąga od pierwszych stron, a im dalej w las tym jest tylko lepiej. Wartka, dynamiczna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i intrygująca tematyka spiskowa sprawiają, że książkę dosłownie się pochłania.

Każda książka z cyklu o Norze Kelly dotyczy tematyki archeologicznej, jednak duet autorów obiera sobie na tapet tak różnorodną tematykę na główną bazę fabularną, że każda książka stanowi powiew nowości. I każdy kolejny tom, w moim odczuciu, jest coraz lepszy!

„Diabelska góra” posiada większość elementów tak charakterystycznych dla twórczości duetu Preston & Child: dynamiczna akcja, mieszanka różnych gatunków, elementy naukowe i techniczne tłumaczone w prosty sposób, moment kulminacyjny przedłużony w czasie.

A zakończenie? Jak na twórczość autorów zaskakujące i pozostawiające czytelnika z lekkim dreszczykiem niepokoju...

„Diabelska góra” to świetna kontynuacja serii z archeolog Norą Kelly. Wartka akcja, intrygująca fabuła i niezwykle przyjemny styl autorów zapewnią kilkugodzinną rozrywkę na wysokim poziomie.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Agora.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych

Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czarnoksiężnik i… staruszka…

„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.

Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika Michaela oraz demona ogniowego Kalcyfera. Czy Sophie uda się wrócić do dawnej postaci?

Co to była za historia! Klimat bajkowo-baśniowy. Nietuzinkowi bohaterowie. Charyzmatyczna postać Sophie jako staruszki. Tajemnice i zwroty akcji. Do tego niezwykle przyjemny styl autorki, który sprawia, że przez książkę dosłownie się płynie! I choć docelowo powiedziałabym, że kierowana jest do młodszej młodzieży to dorośli czytelnicy będą się przy niej równie świetnie bawić, czego ja jestem przykładem. I myślę, że to właśnie oni w pełni docenią kunszt autorki i jej plastyczny język.

Wartość dodaną stanowi zwrócenie uwagi młodzieży na problemy z jakimi borykają się starsze osoby.

„Ruchomy zamek Hauru” to świetna przygoda literacka!

Polecam.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Czarnoksiężnik i… staruszka…

„Ruchomy zamek Hauru” to pierwowzór literacki popularnego swego czasu filmu anime pod tym samym tytułem.

Młoda dziewczyna – Sophie, zostaje pewnego dnia zamieniona w staruszkę przez okrutną czarownicę. Pragnąc odzyskać dawną postać postanawia wyruszyć do pobliskiego zamku, owianego złą sławą, czarnoksiężnika Hauru, gdzie poznaje jego pomocnika...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jałowa postapokaliptyczna rzeczywistość…

Po ponad 4 latach powracam do twórczości Kinga...

Tytułowy Roland jest rewolwerowcem, czyli członkiem bliżej nieokreślonej grupy, klanu, popularnego w czasach przed upadkiem cywilizacji. W tej nowej, brutalnej rzeczywistości, w której ciężko o żywność i dobre warunki do życia Roland przemierza jałowe ziemie w ślad za człowiekiem w czerni, który zna tajemnicę Wieży. Wieży, do której Roland usilnie pragnie dotrzeć…

„Roland” to pierwsza część jednej z najbardziej znanych kingowskich serii – Mrocznej Wieży. Jest to typowa powieść drogi i jak nie przepadam za powieściami drogi tak „Rolanda” czytało mi się całkiem nieźle. Klimat w nim wykreowany jest dość specyficzny. Surowy świat jak po apokalipsie miesza się tu z aurą mistycyzmu – wizjami, transami, objawieniami… Pojawiają się bardzo liczne niedopowiedzenia. I, jak na mój gust, jest ich trochę zbyt wiele… Na plus można zaliczyć to, że momentami dość mocno kojarzył mi się z uwielbianym przeze mnie Wiedźminem (jednak porównując, Wiedźmin jako całość wypada dużo lepiej).

Pierwsza część Mrocznej Wieży nie zrobiła na mnie zbyt dużego wrażenia. Sporo było tu niedopowiedzeń i wizji/transów, co nie ułatwiało w pełnym rozeznaniu się w fabule. Niemniej liczę na to, że kwestie te zostaną bliżej wyjaśnione w kolejnych tomach serii.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Jałowa postapokaliptyczna rzeczywistość…

Po ponad 4 latach powracam do twórczości Kinga...

Tytułowy Roland jest rewolwerowcem, czyli członkiem bliżej nieokreślonej grupy, klanu, popularnego w czasach przed upadkiem cywilizacji. W tej nowej, brutalnej rzeczywistości, w której ciężko o żywność i dobre warunki do życia Roland przemierza jałowe ziemie w ślad za człowiekiem w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wśród olimpijskich bogów…

Kirke. Córka Heliosa i nimfy Perseidy. Dziewczyna, której bliżej do śmiertelników niż bogów. Pozbawiona mocy. Będąca wyrzutkiem bogów. Jednak ta delikatna, nieśmiała Kirke rozkwita po spotkaniu z jej pierwszym śmiertelnikiem. I zostaje skazana na wygnanie… Jak poradzi sobie sama na wyspie? I gdzie tak naprawdę przynależy? Do świata bogów czy ludzi?

Madeline Miller wrzuca czytelnika w świat greckich bogów i herosów. Świat siły, magii i okrucieństwa. Przeciwwagę tego świata stanowi wzięta na tapet jedna z mniej znanych postaci z mitologii greckiej. Kirke. Autorka uczyniła ją główną bohaterką historii o sile, determinacji i niezłomności. O życiowych błędach, radzeniu sobie z konsekwencjami własnych czynów oraz poświęceniu w imię miłości.

Osadzenie tak niszowej postaci z mitologii jak Kirke było świetną decyzją. Sama nie miałam nigdy bliższego kontaktu z jej historią, a uwielbiam silne, zdeterminowane postacie kobiece. I podejrzewam, że, tak jak ja przed lekturą, niewielu czytelników zna jej historię. Niemniej w powieści nie brak również nawiązań do najbardziej znanych greckich mitów. Na kartach książki pojawiają się m. in. Odyseusz i Penelopa, Ariadna i Tezeusz, Medea i Jazon, a także Prometeusz czy Minotaur.

„Kirke” zachwyca stylem, opisaną historią i jej przesłaniem. Pokazuje siłę, determinację i wartość walki o to na czym najbardziej nam zależy.

Polecam.

PS. Polecam również świetnie nagrany audiobook z głosem Marty Wągrockiej, której słucha się z przyjemnością.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Wśród olimpijskich bogów…

Kirke. Córka Heliosa i nimfy Perseidy. Dziewczyna, której bliżej do śmiertelników niż bogów. Pozbawiona mocy. Będąca wyrzutkiem bogów. Jednak ta delikatna, nieśmiała Kirke rozkwita po spotkaniu z jej pierwszym śmiertelnikiem. I zostaje skazana na wygnanie… Jak poradzi sobie sama na wyspie? I gdzie tak naprawdę przynależy? Do świata bogów czy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z mordercą przy stole…

Czworo nieznajomych spotyka się w czytelni Biblioteki Publicznej w Bostonie. Nagle słychać krzyk kobiety. Kobiety, która, jak się później okazuje, została zamordowana. Połączeni tą sytuacją nieznajomi: dwaj pisarze – Winifreda i Cain oraz dwójka studentów – Marigold i Whit, postanawiają dociec, co tak naprawdę wydarzyło się pamiętnego dnia w bibliotece… I odpowiedzieć na pytanie: które z nich jest mordercą?

„Kobieta z biblioteki” to powieść szkatułkowa. Powyższy opis stanowi główną warstwę fabularną, ale nie jedyną. Bowiem powieść ta to sensu stricte opowieść o australijskiej pisarce Hannah, która konsultuje kolejne rozdziały swojej książki, opowiadającej o czwórce nieznajomych z biblioteki (wyżej wspomnianych – Winifredzie, Cainie, Marigold i Whicie), czyli de facto stanowiącej główną warstwę fabularną, z Leo - nieznanym jej amerykańskim fanem, przesyłającym jej zdjęcia, mające uwiarygodnić realia jej książki (żeby było ciekawiej w książce Hannah też występuje bohater o imieniu Leo). Poza tym bohaterka książki Hannah - Winifreda – sama pisze własną książkę o nieznajomych, którzy spotkali się w bibliotece… Także Sulari Gentill stworzyła swego rodzaju literacką matrioszkę. Bardzo interesującą literacką matrioszkę…

Koncepcja tej powieści jest fascynująca! Książka w książce. A do tego listy Leo, stające się z każdym kolejnym coraz bardziej niepokojące… Klimat zamkniętej grupki osób, których połączyło jedno zdarzenie, i którzy zaczynają być prześladowani przez mordercę, wypada świetnie. Trochę w stylu klasycznych kryminałów Christie. Nic nie jest tu takie jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Autorka powoli odkrywa karty w kwestii życia naszych nieznajomych. Każdy bohater skrywa jakieś tajemnice, więc nie sposób wytypować postaci zabójcy. Autorka nie poskąpiła również zwrotów akcji i to zarówno w osi fabularnej nieznajomych z biblioteki, jak i w linii Hannah-Leo. Z tego też względu książka trzyma w napięciu do samego końca.

A samo zakończenie? Mnie zaskoczyło. Nie rozłożyło na łopatki, ale zaskoczyło. Co łącznie ze szkatułkowością powieści, interesującymi bohaterami i wciągającą fabułą z licznymi zwrotami akcji sprawia, że „Kobietę z biblioteki” uważam za nietuzinkowy kryminał godny polecenia!

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Z mordercą przy stole…

Czworo nieznajomych spotyka się w czytelni Biblioteki Publicznej w Bostonie. Nagle słychać krzyk kobiety. Kobiety, która, jak się później okazuje, została zamordowana. Połączeni tą sytuacją nieznajomi: dwaj pisarze – Winifreda i Cain oraz dwójka studentów – Marigold i Whit, postanawiają dociec, co tak naprawdę wydarzyło się pamiętnego dnia w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Odmienić swoje życie…

Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował… Stąd tak istotna rola kreowania pozytywnych nawyków.

Doktor psychologii klinicznej Sophie Mort, znana w sieci jako Dr Soph, w „Odnowie” uzmysławia jaka jest siła nawyków. Odkrycie mechanizmów stojących za schematycznymi zachowaniami, ich analiza i świadome podejście do nich, szczególnie tych niekorzystnych, przy odrobinie pracy może przyczynić się do poprawy życia, pozbycia się uczucia kręcenia się w kółko i przede wszystkim wykorzenienia tych złych nawyków. Do tego autorka robi to z niezwykłą delikatnością i czułością tak, że czytając tę książkę można się poczuć jakbyśmy trafili w ramiona osoby, która szczerze i z empatią chce nam pomóc.

Autorka zwraca szczególną uwagę na pułapki, które czają się na nas w codziennym życiu takie jak: heurystyki, czyli skróty mentalne wykorzystywane przez mózg do podejmowania decyzji, których efektem mogą być błędy poznawcze; autosabotaż, czyli sabotowanie własnych pragnień; trójkąt dramatyczny, który obrazuje zachwianie równowagi w relacjach i przechodzenie od roli prześladowcy do ofiary i odwrotnie; a także wskazuje na istotną rolę historii naszej rodziny w kształtowaniu nawyków.

Ogromnym plusem są przedstawiane na końcach rozdziałów najważniejsze do zapamiętania informacje, stanowiące esencję treści danego rozdziału. Do tego dochodzą treści/pytania do przemyślenia – wyróżniane zielonym tłem oraz szereg ćwiczeń (karty skryptów załączone są na końcu książki) mających na celu pomóc nam rozpoznać złe nawyki i uzmysłowić co jesteśmy w stanie zrobić, by je zmienić.

„Odnowa” przedstawia bardzo interesującą i przekazaną w niezwykle przystępny i empatyczny sposób wiedzę. To książka, której treść jest w stanie wspomóc czytelnika w zmianie swojego życia na lepsze. Czy jej się to uda zależy wyłącznie od nas samych. Bowiem potrzeba zmian musi najpierw wynikać z nas samych.

Moja ocena: 7,5/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Odmienić swoje życie…

Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował…...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Odcięci od świata…

Do położonego wysoko w górach hotelu, będącego odremontowanym szpitalem dla chorych na gruźlicę, przyjeżdża Elin – brytyjska policjantka. W ciągu paru dni w hotelu powiewa grozą – dziewczyna jej brata zostaje uznana za zaginioną, dochodzi do morderstwa, pogoda się pogarsza, schodzi lawina śnieżna i hotel zostaje odcięty od świata… Elin próbuje prowadzić śledztwo mierząc się jednocześnie z demonami ze swojej przeszłości. A morderca jest tuż tuż…

Debiutanckie „Sanatorium” Sarah Pearse posiada świetny koncept thrillerowy – hotel z mroczną przeszłością położony na odludziu, a w nim grupka osób odciętych od świata przebywających w towarzystwie mordercy. Zamysł i wykonanie skojarzyło mi się od razu z twórczością Agathy Christie. Powieść nie epatuje makabrą, zbrodnie odbywają się niejako ‘z boku’, a czytelnik ‘widzi’ jedynie ich efekt końcowy. Do tego książka w dużej mierze składa się z dialogów i rozważań wewnętrznych głównej bohaterki. Opisów jest tu jak na lekarstwo.

Niestety, ale w kwestii wykonania widać tu pewne niedociągnięcia, a potencjał pomysłu fabularnego nie został w pełni wykorzystany. Powieść posiada dłużyzny, tempo akcji jest nierówne, a główna bohaterka nie sprawia wrażenia szczególnie kompetentnej. A najbardziej ubolewam nad brakiem poczucia tej aury gotyckości obiecywanej na okładce. Ja jej w ogóle nie czułam… Te wszelakie niedociągnięcia poniekąd rekompensuje zakończenie, które nie sposób przewidzieć. Choć oparte o szeroko wykorzystywany motyw zemsty za krzywdy, przykuwa uwagę.

„Sanatorium” zapowiadało się na obiecujący gotycki thriller, który koniec końców okazał się być niezłym debiutem z ogromnym potencjałem, który jednak nie został w pełni wykorzystany.

Moja ocena: 5,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Odcięci od świata…

Do położonego wysoko w górach hotelu, będącego odremontowanym szpitalem dla chorych na gruźlicę, przyjeżdża Elin – brytyjska policjantka. W ciągu paru dni w hotelu powiewa grozą – dziewczyna jej brata zostaje uznana za zaginioną, dochodzi do morderstwa, pogoda się pogarsza, schodzi lawina śnieżna i hotel zostaje odcięty od świata… Elin próbuje prowadzić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…

Colleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?

Pierwsza połowa XX w. wielodzietna rodzina Cleary’ch przyjeżdża do Droghedy – ogromnego australijskiego gospodarstwa. To tu poznają księdza Ralpha de Bricassart, który staje się przyjacielem rodziny. Między nim a córką Paddy’ego i Fee – Maggie rodzi się silna więź. Więź przyjacielsko-braterska, która z czasem przeradza się w głębsze uczucie… Wśród skąpanych w ukropie suchych australijskich pastwisk, spędów owiec i obawy o to, co przyniosą kolejne lata rozgrywa się saga rodzinna z zakazanym uczuciem w tle.

„Ptaki ciernistych krzewów” to napisana z rozmachem historia rodziny Cleary’ch. Rodziny biednej, ale ciężko pracującej, której los po latach odmienia się za sprawą siostry Paddy’ego. Niewątpliwą siłą powieści są relacje między bohaterami, które pozostawiają ciepło na sercu. W rodzinie Cleary’ch wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem i choć nie okazują sobie jawnie miłości to czuć, że ta miłość, ogromna miłość rodzinna, jest tam obecna. I jak to w życiu bywa tak i w rodzinie Cleary’ch nie brak zarówno szczęśliwych jak i tragicznych momentów...

Do tego dochodzą liczne, plastyczne opisy, które mnie urzekły. Australijskiej przyrody, realii życia w pierwszej połowie XX w., pracy w gospodarstwie. Autorka posiadała niezwykły talent do kreowania świata przedstawionego. Bowiem zagłębiając się w tą opowieść czuć, że zostajemy przeniesieni na XX-wieczną australijską prowincję…

Nie sposób nie wspomnieć również o motywie przewodnim, czyli miłości tlącej się między, początkowo młodą dziewczyną, a później dorosłą kobietą – Maggie, a starszym od niej księdzem Ralphem. Motywy zakazanego uczucia i różnicy wieku autorka ujęła w niezwykle wyważony, wręcz eteryczny, sposób. Powolne narastanie uczucia, gonitwę myśli, co począć w tej sytuacji, rozdarcie emocjonalne, zarówno Ralpha i jego rozważania czy wybrać Maggie czy wybrać Kościół, jak i samej Maggie, szczególnie już jako dojrzałej kobiety. Tragizm bohaterów i uczucia między nimi niejednokrotnie rozdarły mi serce...

Reasumując, „Ptaki ciernistych krzewów” to osadzona na XX-wiecznych bezkresnych połaciach australijskich pastwisk niesamowita saga trzech pokoleń rodziny Cleary’ch z zakazanym uczuciem jako motywem przewodnim. Cała paleta emocji podczas lektury gwarantowana!

Ja jestem nią po raz drugi zachwycona!

Gorąco polecam!

Moja ocena: 9,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Więzi rodzinne i zakazane uczucie na australijskiej ziemi…

Colleen McCullought swoimi „Ptakami ciernistych krzewów” zachwyciła mnie dokładnie 11 lat temu. Szmat czasu. Jednak nadal pamiętam emocje, które wtedy towarzyszyły mi podczas lektury. Ostatnio postanowiłam przekonać się jaki aktualnie będzie mój odbiór tej powieści… Czy ponownie mnie zachwyciła?

Pierwsza połowa XX...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wygrać z zombie…

Przyszłość. Pojawiają się ogniska nowej choroby. Osoby zainfekowane zmieniają się w zombie. Choroba się rozprzestrzenia, a świat staje do walki. Zaczyna się wojna z żywymi trupami…

Max Brooks w nietypowej formie, bo w formie reporterskiej, przedstawia wizję świata opanowanego przez zombie. Od samego początku - pacjenta „zero”, poprzez eskalację konfliktu, wojnę totalną, aż do jej finału. Historia przedstawiona jest za pomocą wywiadów z ludźmi z całego świata, ludźmi biorącymi bezpośredni udział w walce, co pogłębia odczucie globalności problemu.

Sam pomysł na przedstawienie fabuły w formie reportażu uważam za świetny! Natomiast liczność rozmówców może sprawiać, że historie poszczególnych osób mogą się mieszać. Jednak z ich wszystkich jako jednej całości wyłania się ogólny obraz światowej sytuacji podczas World War Z. Obraz przerażający - pełen strachu, niepewności, beznadziei…, ale również ze szczęśliwymi akcentami.

Książka, mam wrażenie, jest bardzo militarna. Spora część rozmówców to wojskowi czy członkowie agencji rządowych. Pod tym względem opowieść trochę zawiodła moje oczekiwania. Bardzo lubię motyw zombie i, wiadomo, że łączy się z nim nierozerwalnie tematyka wojenna, natomiast wolę czytać o radzeniu sobie z apokalipsą zwykłych, szarych ludzi niż żołnierzy na froncie…

Podsumowując, ciekawa w swoim formacie „World War Z” najbardziej trafi do gustu osobom lubiącym klimaty post-apo i tematykę militarną.

Moja ocena: 5,5/10

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Wygrać z zombie…

Przyszłość. Pojawiają się ogniska nowej choroby. Osoby zainfekowane zmieniają się w zombie. Choroba się rozprzestrzenia, a świat staje do walki. Zaczyna się wojna z żywymi trupami…

Max Brooks w nietypowej formie, bo w formie reporterskiej, przedstawia wizję świata opanowanego przez zombie. Od samego początku - pacjenta „zero”, poprzez eskalację...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najkrótsza jest linia od miłości do nienawiści...

Malarz Aleksy po latach powraca do wspomnień z lata, gdy jako zbuntowany nastolatek ukończył szkołę i spełniając prośbę matki pojechał z nią na wakacje do pewnej francuskiej wsi. To lato pełne skrajnych emocji i jednego z najważniejszych zdarzeń z jego życia. Zdarzeń, które zmieniło postrzeganie przez chłopaka własnej matki. Matki, której z całego serca nienawidził… W jaki sposób pobyt na wsi zmienił relację matki i syna? Co tak istotnego wydarzyło się podczas pamiętnego lata?

Tatiana Tibuleac w swojej debiutanckiej powieści żywo odmalowała trudności relacji rodzinnych. Nieobecny ojciec, śmierć dziecka, wycofanie matki… Autorka ukazuje potencjalne konsekwencje takich zdarzeń na psychikę dziecka. Czy raz stracone zaufanie i miłość dziecka da się odzyskać? Portret psychologiczny niepełnosprawnego Aleksego wyszedł autorce fenomenalnie. Na kartach książki czuć emocje kipiące w nastolatku, a jednocześnie bardzo wyraźnie widać metamorfozę jaką przechodzi podczas pamiętnego lata. Lata, gdy jego mama…

To opowieść o tym jak łatwo miłość może przerodzić się w nienawiść. O żalu i tęsknocie za tym czego nie było, a powinno być w ognisku domowym. I stracie, która nie powinna mieć miejsca… Która zniszczyła rodzinę…

„Lato, gdy mama miała zielone oczy” to krótka, a jednocześnie emocjonalna opowieść o trudnościach w relacji i próbie ich odbudowy. Skłaniająca do refleksji nad życiem i jego przemijalnością. Nad relacjami z ludźmi i ich kruchością. Bowiem wystarczy chwila, by stracić miłość i zaufanie drugiego człowieka, a dużo wody musi upłynąć, by choć w pewnym stopniu je odzyskać...

https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni

Najkrótsza jest linia od miłości do nienawiści...

Malarz Aleksy po latach powraca do wspomnień z lata, gdy jako zbuntowany nastolatek ukończył szkołę i spełniając prośbę matki pojechał z nią na wakacje do pewnej francuskiej wsi. To lato pełne skrajnych emocji i jednego z najważniejszych zdarzeń z jego życia. Zdarzeń, które zmieniło postrzeganie przez chłopaka własnej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to