-
Artykuły[QUIZ] Harry Potter. Sprawdź, czy nie jesteś mugolemKonrad Wrzesiński17
-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik5
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać60
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant4
Biblioteczka
"Bo marzenia mogą przyjmować różne stany skupienia, ale rzadko są stałe; raczej ciekłe, kiedy przeciekają nam przez palce, a najczęściej są jak gaz – ulotne".
Elle Golding i Theo Hardy.
Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi, mieli wspólną pasję i marzenia, a potem życie brutalnie i bez ostrzeżenia podarło ich relację na mnóstwo drobnych kawałków, które stały się żalem, urazą, rozczarowaniem, niedopowiedzeniami, wyolbrzymieniami, tęsknotą, stratą, złością.. nienawiścią.
Dziś, Ona jest piękną i utalentowaną młodą kobietą, mieszkanką Nowego Jorku, sławną pisarką kryminałów, mistrzynią słowa pisanego, jak nikt potrafiącą odczytywać ludzkie emocje i ubierać je w słowa. W swoich książkach dba o to, by dobro i sprawiedliwość zatriumfowały nad złem.
On – piekielnie przystojnym, diabelsko zdolnym, „idealnym do przesady”, nieprzyzwoicie zamożnym najgorętszym pisarzem romansów Ameryki. W swoich romantycznych książkach daje ludziom nadzieję na happy and i za to kocha go cały świat.
Obydwoje osiągnęli więc sukces, choć po innych stronach kraju. Dziś dzieli ich wszystko, ale łączy coś jednak wyjątkowego..
A co by było, gdyby tych dwoje, połączyło siły i wspólne napisało wielki bestseller. Żeby podkręcić zainteresowanie tym szalonym projektem dobrze by było skazać ich na wspólne towarzystwo i kazać udawać szaleńczo zakochaną parę.
Czy Elle i Theo zdecydują się na udział w grze, w której nie ma zwycięzców.. na starcie bezpieczeństwa i niebezpieczeństwa, wolności i niewoli, miłości i nienawiści..?
No i czy starczy im odwagi, by wyjść ze swojej strefy komfortu, dać sobie druga szansę i zawalczyć o swój własny happy end..?
„Times New Romans” to lekki romans w amerykańskim stylu. Zdecydowanie dobra propozycja na odcięcie się od rzeczywistości i zafundowanie sobie kilku chwil uśmiechu i czasem wzruszeń, są też tak zwane „momenty”.
Czasem trzeba przeczytać coś, co ma ten swój happy and, choćby tylko po to, by uwierzyć, że marzenia się spełniają, nawet jeśli tylko w książkach. I choć to nie moja bajka, podobało mi się.
Polecam.
Książkę otrzymałam z Wydawnictwa Gorzka Czekolada – dzięki akcji czytelniczej organizowanej przez LubimyCzytac.pl . Dziękuję.
"Bo marzenia mogą przyjmować różne stany skupienia, ale rzadko są stałe; raczej ciekłe, kiedy przeciekają nam przez palce, a najczęściej są jak gaz – ulotne".
Elle Golding i Theo Hardy.
Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi, mieli wspólną pasję i marzenia, a potem życie brutalnie i bez ostrzeżenia podarło ich relację na mnóstwo drobnych kawałków, które stały się żalem,...
„Losem człowieka naprawę kierują drobne decyzje, które jednak mogą mieć ogromne konsekwencje”.
„Reanimacja” to ciąg dalszy historii bohaterów, których Auror przedstawiam w „Narkozie”. Wracamy zatem do Wrocławia, by sprawdzić, co słychać u pary lekarzy szpitala wojskowego, a prywatnie partnerów życiowych: Artura i Mariusza. Relacja, która po latach zapłonęła żarliwym uczuciem zdaje się rozkwitać na nowopowstałej przestrzeni oczyszczonej z sekretów, niedomówień, kłamstw..
Niestety, życie piesze różnobarwne scenariusze. Przeszłość nie pozwala zapomnieć o sobie Arturowi i wystawia go na niełatwą próbę. Wychowany w domu dziecka mężczyzna pragnie odnaleźć skrawki swojej tożsamości ukryte gdzieś tam w latach słusznie minionych. Z kolei Mariusz mierzy się również z „rodzinnymi” dylematami, ale o zupełnie innym rodzaju kalibru.. Do tego dochodzą cienie i blaski ludzkich relacji, zarówno głównych bohaterów, jak i ich przyjaciół, znajomych i wrogów..
„Reanimacja” to powieść obyczajowa z elementami sensacji i tym razem bardziej niż w „Narkozie” wyeksponowanym wątkiem LGBT. Autor niezwykle realistycznie oddaje tło społeczne w jakim żyliśmy i teraz żyjemy, opisuje dylematy z jakimi mierzą się ludzie niezależnie od swojej orientacji, problem kulejącej wciąż tolerancji oraz wyraźnie zaznacza silną potrzebę bycia spełnionym i szczęśliwym człowiekiem.
Książkę, podobnie jak jej pierwszą część, pomimo dużej objętości, czyta się szybko. W mojej ocenie jest wielowarstwowa, odważna, szczera, dająca do myślenia – warta poświęconego jej czasu, choć z pewnością nie jest dla każdego.. Ja z ciekawością i z przyjemnością sięgnę po ciąg dalszy..
Polecam.
„Losem człowieka naprawę kierują drobne decyzje, które jednak mogą mieć ogromne konsekwencje”.
„Reanimacja” to ciąg dalszy historii bohaterów, których Auror przedstawiam w „Narkozie”. Wracamy zatem do Wrocławia, by sprawdzić, co słychać u pary lekarzy szpitala wojskowego, a prywatnie partnerów życiowych: Artura i Mariusza. Relacja, która po latach zapłonęła żarliwym...
„Wolność stanowiła zbyt wysoką cenę za zemstę (…)”.
Znacie już Stellę Skalską? Blond piękność, której słodka buzia to jedynie maska, za którą skrywa swe mroczne sekrety. Niezłą cwaniarę prowadzącą jednoosobową firmę oferującą własne ciało. Bo prawda jest taka, że dla niej liczą się tylko „polscy królowie na banknotach”. W branży, w której ryzyko jest wkalkulowane w koszty, Stella zmuszona była wyrobić w sobie odporność na strach i rozsądek. Przez lata budowała różne blokady. Tamę blokującą wspomnienia. Mur odgradzający ją od przykrych doświadczeń. Zaporę z otępienia. Barykadę milczenia. Śluzę nieprzepuszczającą łez. Aż pewnego dnia, z pozoru niewinny impuls sprawił, że kołowrotek myśli i wspomnień zaczął obracać się w zastraszająco szybkim tempie. Stella uwolniła w końcu swoją wściekłość, desperacką potrzebę ucieczki i tlący się płomyk nadziei na życie na własnych zasadach. I już nie było już odwrotu.. Dziś, nieco już bogatsza w doświadczenia i umiejętność względnego kontrolowania swoich emocji, Stalla nadal mieszka w Częstochowie. Trochę jednak zwolniła tępo pracy, dokonała mnóstwa ekstremalnych wydatków i tylko czasami myślała o sprawach, które powinny zostać raz na zawsze zamknięte. Choć Stella doskonale wie, że jak jest ryzyko – jest zabawa, wie też jak zagłuszyć złe myśli, obrać taktykę chłodnej kalkulacji..
Pewnego dnia, sprytna i niezależna morderczyni dała się jednak namówić na wkroczenie w nieznany jej dotąd poziom świadczonych usług.. Wydarzenia, które nastąpiły potem, omal nie zmiotły jej z planszy..
Czy Stalla w porę zrozumie, że stała się pionkiem w czyjejś grze?
Czy uda jej się też dokonać dzieła swojej osobistej zemsty, której cena może tym razem być bardzo wysoka?
„Stella. Oblicza zemsty” to druga odsłona diabelsko dobrej serii Adriana Bednarka.
Autor powraca z charyzmatyczną bohaterką, która działa na wyobraźnię. Jej nieskazitelna uroda, maska obojętności na twarzy, a pod nią kołowrotek myśli czyniący ją bezwzględną oraz liczne rysy, rany, skazy, blizny.. sprawiają, że Stella staje się mocną zawodniczką, intrygującą, nieprzewidywalną – krwawą damą z brzytwą, której przygody stanowią nie lada rozrywkę w autorskim bednarkowym stylu.
W oczekiwaniu na ciąg dalszy, polecam.
„Wolność stanowiła zbyt wysoką cenę za zemstę (…)”.
Znacie już Stellę Skalską? Blond piękność, której słodka buzia to jedynie maska, za którą skrywa swe mroczne sekrety. Niezłą cwaniarę prowadzącą jednoosobową firmę oferującą własne ciało. Bo prawda jest taka, że dla niej liczą się tylko „polscy królowie na banknotach”. W branży, w której ryzyko jest wkalkulowane w koszty,...
„Świat snu – w nim nie ogranicza nas nic prócz własnego mózgu. Kluczem jest wyobraźnia!”.
Beverly jest właściwie jeszcze nastolatką. Młodą kobietą na życiowym zakręcie. Świeżo upieczoną studentką psychologii na Harvardzie. Jej rodzice mocno wierzą w to, że ich córka właśnie rozpoczyna zupełnie nowy etap życia. Zmiana środowiska i nowe znajomości mają pomóc Beverly odnaleźć się w początkach dorosłości oraz zapomnieć o dramatycznych wydarzeniach z przeszłości..
Beverly jednak doskonale pamięta, co stało się cztery lata temu. Jak w tragicznym wypadku poniosła śmierć jej starsza siostra. Żałoba i poczucie winy stało się wtedy jej traumą. Do dziś, gdy Beverly zamyka oczy, wyobraźnia odtwarza drastyczne obrazy. Bezsenność i nocne koszmary to jej codzienność.
Beverly bardzo chce normalnie żyć i spokojnie spać. Szuka pomocy, bo sama sobie pomóc nie potrafi. Tym sposobem poznaje tajemniczego chłopaka - Viana, który oferuje jej odbycie kursu okultystycznego, dzięki któremu Beverly nauczy się świadomie przenikać do snu. Dziewczyna pragnie świętego spokoju, ale z drugiej strony, jej nowy przyjaciel wnosi w jej, do tej pory uporządkowane życie, nutkę ekscytacji.. Z czasem wciąga ją w praktyki, które powoli zastępują jej realny świat.. Wkrótce Beverly orientuje się, że w Vienie drzemie mrok.. Tylko, czy nie jest już za późno, by uciec..?
„Gdy zamknę oczy” to najnowsza powieść Marcela Mossa, tym razem z gatunku New Adult. Autor słynie z tego, że potrafi zaskakiwać. Tym razem nie było inaczej. Zaskoczył spokojem, ale poczęstował niepokojem, zaciekawił tematem i zaproponował nieco oderwaną od rzeczywistości opowieść o dość przyziemnych emocjach młodych ludzi zmuszonych radzić sobie metodą prób i błędów z zagrożeniami współczesnego świata.
New Adult to rodzaj literatury, której głównymi odbiorcami są młode osoby, dopiero wkraczające w dorosłe życie i myślę, że tej grupie czytelników „Gdy zamknę oczy” może się bardzo spodobać.
Polecam.
„Świat snu – w nim nie ogranicza nas nic prócz własnego mózgu. Kluczem jest wyobraźnia!”.
Beverly jest właściwie jeszcze nastolatką. Młodą kobietą na życiowym zakręcie. Świeżo upieczoną studentką psychologii na Harvardzie. Jej rodzice mocno wierzą w to, że ich córka właśnie rozpoczyna zupełnie nowy etap życia. Zmiana środowiska i nowe znajomości mają pomóc Beverly odnaleźć...
„Cel. Trzeba myśleć o celu. A cel jest jeden. Zawsze był.
SUK-CES”.
Wrocław.
„Miasto mostów”, „Wenecja Północy” , kłębowisko krasnali 😊. Położone nad Odrą piękne miasto z niesamowitą architekturą, ogromem zabytków i urzekającym klimatem.
Gdy pewnego dnia z Odry wypływają zwłoki młodego mężczyzny, ogarnięta rutyną policja przyjmuje za pewnik nieszczęśliwy wypadek. Jednak mama znalezionego chłopaka, jest przekonana, że śmierć jej syna, to nie przypadek. Hubert bym świetnie zapowiadającym się młodym pisarzem. A jego śmierć wydaje się jego matce co najmniej podejrzana.. Niestety nikt nie wierzy w jej przypuszczenia. Po niemal roku od tych wydarzeń, matka Huberta angażuje w sprawę przyjaciółkę syna z dawnych lat – Igę Mróz. Dziewczynę, która kiedyś bardzo chciała być policjantką, potem prywatnym detektywem, niestety ani ten, ani tamten plan nie wypalił. Dziś nieco już nauczona pokory realizuje więc swój życiowy plan C.. albo D.. Sprawa odkrycia prawdy o śmierci Huberta staje się dla niej detektywistycznym wyzwaniem.
Ruszamy się razem z Igą i jej przyjaciółmi na zwiedzanie Wrocławia oraz przegląd tajemnic wcale nie takiej cukierkowej branży literackiej – świata autorów, wydawców, redaktorów, recenzentów, bookstagramerów. A dzieje się tu sporo..
„Życie za bestseller” to lekki, niezobowiązujący kryminał z wartościowym wątkiem obyczajowym. O tym, jak to wszystko w życiu ma swoją drugą stronę medalu. Ciemną i jasną stronę mocy. Że pozory często mylą, a „pycha kroczy przed upadkiem”. No i w końcu o tym, że każdy ma swoją autorska historię, która napędza go do działania lub ściąga w dół, buduje motywację i kształtuje ogląd świata.
Polecam.
„Cel. Trzeba myśleć o celu. A cel jest jeden. Zawsze był.
SUK-CES”.
Wrocław.
„Miasto mostów”, „Wenecja Północy” , kłębowisko krasnali 😊. Położone nad Odrą piękne miasto z niesamowitą architekturą, ogromem zabytków i urzekającym klimatem.
Gdy pewnego dnia z Odry wypływają zwłoki młodego mężczyzny, ogarnięta rutyną policja przyjmuje za pewnik nieszczęśliwy wypadek. Jednak...
2024-05-27
„Zło jest jak odbijanie piłeczki, jak łańcuch, do którego wciąż jako ludzie doczepiamy kolejne elementy”.
Wielopokoleniowy dom. Dziadkowie, dzieci, wnuki. Wszyscy szczęśliwi, spełnieni, kompletni. Obrazek idealnej rodziny na nieco rozmazanym tle, oprawiony w ramy konwenansów, wzorców, założeń.. Aż nagle, ktoś wytarł kogoś gumką.. A potem okazało się, że nic tu nie jest taki, jak się wydaje. Idealna rodzina rzuca cień, którego zasięg i kształt intryguje, niepokoi, przeraża.. Tu każdy kłamie. Każdy ma jakiś sekret. Nikt nikomu nie ufa. Trzeba mieć się na baczności, w każdej, nawet najbardziej błahej sytuacji. I to nie jest tak, że nagle coś się zaczęło psuć.. Tu wszystko było popsute od samego początku. Wszyscy jednak, mniej lub bardziej, zgodzili się wziąć udział w tej wyreżyserowanej pokazówce. Tylko, że gdy nagle zabrakło jednego aktora, cały scenariusz zaczął się złośliwie sypać..
„Tam gdzie pada cień” to klimatyczny, nieprzewidywalny i pełen napięcia thriller psychologiczny z gatunku domestic noir. O budzącym grozę domu, gdzie zło znalazło swoją przystań. I nawet jeśli przez jego okna wciąż wpadało słońce, całą przestrzeń wnętrz pochłaniały cienie rzucane przez zakorzenione w jego fundamentach kłamstwa, sprzeczności, niedopowiedzenia, tajemnice z przeszłości i te tragedie dziejące się tu i teraz, zapisane w DNA każdego z jego mieszkańców zniszczenie.
„Tam gdzie pada cień” to książka o emocjach, trudnych, skomplikowanych, wieloelementowych. O zaburzeniach postrzegania świata i poważnych brakach emocjonalnych. O niewidzialnej klatce stworzonej z więzów krwi. Trudnych relacjach rodzinnych. I w końcu, o konsekwencjach decyzji dorosłych, które muszą ponieść ich dzieci, choćby nie wiem jak starały się wobec tego buntować w dorosłym życiu.
„Zło jest jak odbijanie piłeczki, jak łańcuch, do którego wciąż jako ludzie doczepiamy kolejne elementy”.
Wielopokoleniowy dom. Dziadkowie, dzieci, wnuki. Wszyscy szczęśliwi, spełnieni, kompletni. Obrazek idealnej rodziny na nieco rozmazanym tle, oprawiony w ramy konwenansów, wzorców, założeń.. Aż nagle, ktoś wytarł kogoś gumką.. A potem okazało się, że nic tu nie jest...
„But I said no, no, no”.
Amy Winehouse (1983 r. – 2011 r.) – „zła dziewczynka z nuta geniuszu”, jak pisał o niej „The New York Times.
Członkini tragicznego „Klubu 27”.
Choć żyła krótko, dzięki swojemu talentowi muzycznemu stała się nieśmiertelną, ponadczasową wielką artystką. „Była kometą na firmamencie popkultury”. Jej znakiem firmowym był kontrowersyjny image, fryzura, makijaż, stroje, tatuaże oraz przede wszystkim, niepowtarzalny jezzowo- soulowy głos zabarwiony akcentami R&B i popu, zawadiacki, z lekką chrypką, no i te jej autentyczne teksty..
Życie osobiste Amy było jednak bardzo skomplikowane. Jej wrażliwość, skłonność do destrukcji, toksyczny związek, nałogi, uzależnienia, bulimia, depresja, skandale, zaburzenia osobowości, kłopoty z prawem, nieustający emocjonalny rollercoaster – wszystko to, uczyniło jej życie równią pochyłą.. Amy umierała na oczach całego świata.
„Amy Winehouse od A do Z” to swoiste abecadło Amy. Krótka opowieść o nagłym pojawieniu się nietuzinkowej gwiazdy na muzycznym niebie i spektakularnym jej upadku w mrok.. Pięknie wydana, w twardej oprawie, z kolorowymi fotografiami, naszpikowana faktami i ciekawostkami z życia wokalistki, która dla jednych była i nadal jest genialną artystką, dla innych inspiracją, a dla jeszcze innych, smutną lekcją życia, sygnałem ostrzegawczym, przestrogą..
Polecam.
„But I said no, no, no”.
Amy Winehouse (1983 r. – 2011 r.) – „zła dziewczynka z nuta geniuszu”, jak pisał o niej „The New York Times.
Członkini tragicznego „Klubu 27”.
Choć żyła krótko, dzięki swojemu talentowi muzycznemu stała się nieśmiertelną, ponadczasową wielką artystką. „Była kometą na firmamencie popkultury”. Jej znakiem firmowym był kontrowersyjny image, fryzura,...
„(…) droga twórczości artystycznej daje kobiecie wolność ekspresji”.
Maria Konopnicka – jedna z najwybitniejszych pisarek w polskiej historii literatury, „wieszczka pozytywizmu”, „córeczka wieszczów”, „wieszczka postępu, „wieszczka rewolucji”, „poetka serca chłopskiego”, „poetka robotników”, „poetka ludu”, „poetka dzieci”, nowelistka, tłumaczka, redaktorka, recenzentka, krytyk literacki, a przy tym matka, żona, kobieta niezależna, fascynująca postać, która przeszła niezwykle trudną i długą drogę, by z anonimowej wieśniaczki „z gromadką dzieci i mężem bankrutem” stać się wybitną pisarką o międzynarodowym oddziaływaniu, kobietą, która odważyła się mówić głośno przeciw ciemnocie, zacofaniu, zabobonom, sięgnąć po swoje literackie marzenia, choć nierzadko miała pod górkę..
„Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej” to zapis wspomnień kobiety u kresu życia, która przeżyła wiele i stała się symbolem nowoczesnej i postępowej kobiety swoich czasów. Bo Maria była kobietą z krwi i kości, od dziecka nauczoną dźwigać ciężar ról i oczekiwań wobec niej, ale też mającą odwagę wyrwać się z nich „ku rzeczom i ideom większym, ważniejszym, znaczącym”. Poznała smak małżeństwa, od zauroczenia, wzruszeń, szczęścia, nadziei, po niechęć, urazy, rozczarowanie, żal.. Na własne skórze poznała cienie i blaski macierzyństwa, które najpierw było dla niej niezwykłą przygodą, spełnieniem, dumą, ale bywało również bólem, stratą, koszmarem, rozczarowaniem. Zasmakowała życiowych dylematów, niespełnionych obietnic „o szczęściu odnalezionym w dbaniu o dom i rodzinę”. Jej wolność swobody decydowania o sobie kosztowała ją wiele trudu i wysiłku. Przeczołgała ją przez biedę, lęk, wyrzuty sumienia, ataki i słowa krytyki. Ale dzięki swojej sile charakteru i harcie ducha odnalazła nie jedną bratnią duszę, z którą mogła dzielić swoje przemyślenia, marzenia i codzienność.
„Maria. Dziesięć dni z życia Konopnickiej” to klimatyczna, ciekawa i nieoczywista opowieść o czasach, w których w bólach rodził się polski feminizm.
Polecam.
„(…) droga twórczości artystycznej daje kobiecie wolność ekspresji”.
Maria Konopnicka – jedna z najwybitniejszych pisarek w polskiej historii literatury, „wieszczka pozytywizmu”, „córeczka wieszczów”, „wieszczka postępu, „wieszczka rewolucji”, „poetka serca chłopskiego”, „poetka robotników”, „poetka ludu”, „poetka dzieci”, nowelistka, tłumaczka, redaktorka, recenzentka,...
„Nienawiść nie bierze się znikąd (…).
Nienawiść.
Motywem zbrodni w Rakowiskach była nienawiść.
Tak po prostu?”.
On – chłopak tak zwanego dobrego domu, kulturalnym, perspektywiczny, „z kasą i klasą”. Jedyne dziecko swoich rodziców – ukochany, wyczekiwany. Tak szybko wyrósł z niego młody mężczyzna u progu dorosłości, uczeń najlepszego liceum w mieście, ba nawet w powiecie. Duma matki i ojca. Zawsze schludnie ubrany, niewyróżniający się z tłumu. Sprawiający wrażenie grzecznego i ułożonego. Majacy przyjaciół, znajomych, dziewczynę.. psa. Jak każdy nastolatek ciekawy świata i niestroniący od „próbowania” jego smaków.. Niedawno wprowadził się do nowego, wypasionego domu z ogrodem, na który jego rodzice pracowali całe życie.
Ona – jeszcze wciąż nastoletnia młoda kobieta. Wychowywana przez samotną matkę, która jednak wolała skupić swoją całą uwagę na karierze, niż na potrzebach własnego dziecka, których nie sposób zaspokoić tylko pieniędzmi i prezentami. Zbuntowana, pyskata, łamiąca zakazy, niestosująca się do zakazów, negująca wszelkie zasady. Wyróżniająca się z tłumu wyglądem i własnym zadaniem.. Ogólnie nielubiana i nieakceptowalna. Gdzieś tam głęboko – zraniona i przerażona dziewczyna ukrywająca się pod pancerzem twardej, cynicznej, butnej i aroganckiej laski niestroniącej od używek i będącej „ponad to”.. ponad wszystko. Inteligentna, wrażliwa, tak naprawdę chyba niepewna siebie dziewczyna z potężnymi brakami emocjonalnymi.
On zawsze potrafił dostosować się do sytuacji. Wypełniać nakazy i zakazy. Spełniać oczekiwania i pokładane w nim nadziej. To przecież łatwe, gdy ma się wszystko! Potrzeby, obawy i lęki również?
Ona nie potrafiła się dopasować do ogółu, „podążanie pod prąd było tym, co ją określało”. Samotna dorosła niedorosła, pragnąca tylko aż akceptacji, bliskości i uwagi..
Ciężko uwierzyć, że tych dwoje mogłaby połączyć wyjątkowa więź, trudna do zdefiniowania relacja, niespodziewane „porozumienie dusz”.. „suma lęków, problemów, niepewności, pozorów i doświadczeń”? Pragnienie życia na własnych warunkach.. A jednak, nagle stali się „best friends forever” – „my kontra świat”. I nie tak chyba znowu nagle, w ich głowach zrodził się nie jeden chory pomysł, i ten jeden wyjątkowo makabryczny, który zapragnęli wcielić w życie.. Zbrodnia, która naznaczyła i połączyła ich na zawsze.. i nie tylko ich..
Jeśli wciąż żyjecie w tym złudnym poczuciu komfortu i przekonaniu, że zło dzieje się gdzieś tam daleko.. to niestety mrzonka. A ono jest tu, tuż obok nas..
W nocy z 12 na 13 grudnia 2014 r. w Rakowiskach, „działając wspólnie i w porozumieniu, z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia” dwójka młodych ludzi zabiła rodziców chłopaka. Tą okrutną zbrodnią wstrząśnięta była rodzina, sąsiedzi, przyjaciele, znajomi, internauci, miliony Polaków, nawet śledczy.. i ja też. Odpowiedź na pytanie dlaczego jest strasznie smutna.. to suma wielu czynników i zamiennych, konsekwencji działań i skutków zaniechań, efektów niedostrzegania sygnałów ostrzegawczych, rezultatów manipulacji, pokłosia odwracania głów, następstw zatykania uszu, owoców ułomności systemu..
„Rakowiska” to książki z gatunku true crime, tzw. non-fiction, za punkt wyjścia biorąca sobie faktyczne wydarzenia. Autorka podejmując nie lada wyzwanie w niezwykle wyczulony sposób przybliżyła jedną z najbardziej przerażających zbrodni ostatnich lat. Wybrała historię, która rozdziera serce, boli, zatrważa, ostrzega.. Historię, obok której nie sposób i nie wolno przejść obojętnie. Dała też czytelnikowi pole na wysnucie własnych wniosków i samodzielnej oceny, ile „prawdy” może być w „prawdzie” o tej zbrodni.
Polecam.
„Nienawiść nie bierze się znikąd (…).
Nienawiść.
Motywem zbrodni w Rakowiskach była nienawiść.
Tak po prostu?”.
On – chłopak tak zwanego dobrego domu, kulturalnym, perspektywiczny, „z kasą i klasą”. Jedyne dziecko swoich rodziców – ukochany, wyczekiwany. Tak szybko wyrósł z niego młody mężczyzna u progu dorosłości, uczeń najlepszego liceum w mieście, ba nawet w powiecie....
„(…) czasami opłacało się przed kimś otworzyć, opowiedzieć chociaż część swojej historii. Odnaleźć w tym zrozumienie. Dać się poznać”.
Znacie tę piękna fioletową serię – „Miasto gasnących świateł”? Tęczową historię pełną barwnych postaci i nieszablonowych zagadek kryminalnych. Uwodzącą stylem. Z wyczuciem i smakiem dotykająca tak współcześnie ważnych i trudnych tematów..
Tym razem tłem opowieści jest misja Konrada Gronczewskiego – księcia wrocławskiego półświatka i byłego żołnierza Legii Cudzoziemskiej, faceta o niezwykłej „charyzmie, inteligencji i przebiegłości zapakowanej w seksowny metr dziewięćdziesiąt i obleczonej w garnitur Toma Forda”. Konrad chce za wszelką cenę odnaleźć swoją morderczą siostrę i może trochę uciec.. od kogoś, kto, nagle i bez ostrzeżenia stał się dla niego ważny, bliski, pożądany..
Lecz nieoczekiwanie, nie tylko Konrad i jego plan znajdą się w centrum uwagi, a pewien młody chłopak z promiennym uśmiechem, osoba niebinarna – Antek oraz jego historia, która na tyle dotknie zimnego serca gangstera, że stopi lód megalomanii i uruchomi uśpione instynkty „cebuli” – nieprzewidywalność i diabelski spryt.
Aleksandra Świderska z rozmachem zaprasza na swój sensacyjny blekaut. Jak w filmach o Jamesie Bondzie, będzie więc szybko, oryginalnie i wybornie. Od Monako, przez Londyn i Paryż, po alpejskie Jezioro Como – z widokiem na piękne krajobrazy, ekskluzywne jachty i żaglowce, szybkie samochody i elitarne hotele, w towarzystwie samych VIPów, w otoczce wieloświatowych perfum i wybornych trunków, wstrząśniętych, nie zmieszanych rzecz jasna – rozegra się spektakularne polowanie na przeszłość, gra o bardzo wysoką stawkę, zastawianie pułapki na międzynarodowych przestępców.. Tu łatwo o błąd, który może kosztować czyjeś życie..
Jeśli czytaliście „Mgłę” i Burzę” – na „Równonoc” nie trzeba namawiać, jeśli nie – zapewniam, że seria „Miasto gasnących świateł” ma ogromną szansę być powiewem świeżości w Waszym czytelniczym świecie, przestrzenią dla głosu w ważnej sprawie o tolerancji, szacunku i o wrażliwości na innych ludzi pragnących, jak każdy z nas, być sobą.
Polecam.
„(…) czasami opłacało się przed kimś otworzyć, opowiedzieć chociaż część swojej historii. Odnaleźć w tym zrozumienie. Dać się poznać”.
Znacie tę piękna fioletową serię – „Miasto gasnących świateł”? Tęczową historię pełną barwnych postaci i nieszablonowych zagadek kryminalnych. Uwodzącą stylem. Z wyczuciem i smakiem dotykająca tak współcześnie ważnych i trudnych...
2024-05-09
„Może być śmiesznie, może być strasznie, może być smutno. A może… doświadczysz tego wszystkiego naraz”.
On🔥.
Nagie męskie ciało pokryte gęsią skórką.
Skrępowane.
Zesztywniałe..
Jego myśli ciemniejsze od mroku.
I KTOŚ, kto ma wobec niego niecne plany. Ale nie, nie takie jak myślisz🙈.
KTOŚ, nie bez przyczyny, uwięził Go w wilgotnej jaskini, pozbawił możliwości obrony, pozostawił na pastwę łaski i niełaski swojego autorskiego widzimisię.
W tym mistycznym teatrze, okrutnej grze na czas, przeciąganiu liny pomiędzy sacrum a profanum – główną rolę gra jednak nie On, a krew – symbol życia i śmierci..
„Liturgia krwi” to kompletnie pokręcona historia. Krwawy thriller, gdzie Autor z premedytacją bawi się z czytelnikiem w totalnie niezabawną machinację gwarantującą emocjonalny rollercoaster. Niby prowadzi po nitce do kłębka, pozwala coś tam zgadnąć, coś przewidzieć. A potem wybebesza wszystkie przyjęte hipotezy i odkrywa karty z tak bardzo smutną prawdą o chorych umysłach, patologicznych relacjach, sekretach i tajemnicach, stracie, zemście i karze, nieprzepracowanych traumach i ekstremalnych konsekwencjach nietrafnych życiowych decyzji.
Zdecydowanie jestem na TAK.
Polecam.
„Może być śmiesznie, może być strasznie, może być smutno. A może… doświadczysz tego wszystkiego naraz”.
On🔥.
Nagie męskie ciało pokryte gęsią skórką.
Skrępowane.
Zesztywniałe..
Jego myśli ciemniejsze od mroku.
I KTOŚ, kto ma wobec niego niecne plany. Ale nie, nie takie jak myślisz🙈.
KTOŚ, nie bez przyczyny, uwięził Go w wilgotnej jaskini, pozbawił możliwości obrony,...
2024-05-06
(…) życie objawia się w czynach, ale swoje źródło ma w motywacji”.
Czas na podróż do Białegostoku i okolic, by wśród odgłosów szumu, świszczenia, wycia i huku niepokornego wiatru, usłyszeć też historię o zemście, która podobno najlepiej smakuje na zimno. Ktoś ją tu pieczołowicie przez lata planował i cierpliwie czekał na odpowiedni moment spełnienia. Ktoś ma drobiazgowo opracowany plan, który realizuje punkt po punkcie. Wydaje się przygotowany na wszystkie ewentualności, a przede wszystkim, na eliminację każdego, kto mógłby w jakikolwiek sposób zaszkodzić powodzeniu jego misji. Tylko czy palenie za sobą mostów to dobra strategia.. I co się stanie, jeśli „mściciel” nie przewidział zbyt dokładnie tego, że ktoś zupełnie nieświadomie może stanąć mu na drodze, znaleźć się w nieodpowiednim miejscu, w niewłaściwym czasie.. No i ten wiatr. Niepokojący, gwałtowny, irytujący, nerwowy..
Jeśli ktoś gustuje w klimatycznych, realistycznych, nienachalnych kryminalnych układankach, historiach, w których choć od początku wiadomo co się dzieje, to by zrozumieć dlaczego - trzeba się trochę natrudzić i przeczołgać, razem z równie ciekawskimi śledczymi, przez kilka możliwych hipotez – „Wiatr” z pewnością spełni oczekiwania.
Polecam.
(…) życie objawia się w czynach, ale swoje źródło ma w motywacji”.
Czas na podróż do Białegostoku i okolic, by wśród odgłosów szumu, świszczenia, wycia i huku niepokornego wiatru, usłyszeć też historię o zemście, która podobno najlepiej smakuje na zimno. Ktoś ją tu pieczołowicie przez lata planował i cierpliwie czekał na odpowiedni moment spełnienia. Ktoś ma drobiazgowo...
2024-05-06
„„(…) postanawiam być szczęśliwa, choćby nie wiem co! Szczęśliwa i wolna! Choćby to szczęście miało trwać tylko chwilę. Szczęśliwe chwile to motyle. Będę je łapać” - przysięgam”.
Ona i On.
„Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach”.
Kraków i Afganistan.
Rok 2013.
Kilka zbiegów okoliczności, mniej lub bardziej rozsądnych decyzji, garść szczęścia w nieszczęściu, nagły poryw serca i po dekadzie rozłąki, życiowe drogi dwójki przyjaciół, Beaty i Tomasza, choć oddalone o setki kilometrów, dostały niepowtarzalną szansą, by się znów przeciąć..
Jej akurat zawalił się cały świat. I choć to nie pierwszy jego „koniec” w jej życiu, nigdy by nawet nie przypuszczała, że tak szybko dostanie szansę na nowy „początek”..
On, nieustępliwy reporter, świadek w sercu okrutnej wojny „by pokazać, jak bezduszne ideologie niszczą ludzkie życie”. Niepotrafiący już tylko obserwować i dokumentować. Przypadkiem, czy też na własne życzenie – właśnie wpakował się w niezłe kłopoty..
Szansa, by odnaleźć się po latach, odkryć, to co nieodkryte, odzyskać utracony czas i zawalczyć o szczęście – przyjdzie znienacka, a jej pełne wykorzystanie będzie uzależnione od siły, odwagi i determinacji obdarowanych jej blaskiem. A okoliczności nie będą sprzyjające.. Ale przecież, nikt nie mówił, że będzie łatwo.
„Kamienie i motyle” to esencjonalna powieść na skroś przepełniona emocjami. Migawki z podróży ku szczęściu. Przez góry ludzkich pragnień. Doliny słabości. Rzeki oczekiwań. Jeziora rozczarowań. Jaskinie strachu. Strumienie nadziei. Wąwozy pokory.
Jest sensacyjnie i obyczajowo.
Ogół zdecydowanie działa na wyobraźnie.
Podobało mi się.
Polecam❤️.
„„(…) postanawiam być szczęśliwa, choćby nie wiem co! Szczęśliwa i wolna! Choćby to szczęście miało trwać tylko chwilę. Szczęśliwe chwile to motyle. Będę je łapać” - przysięgam”.
Ona i On.
„Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach”.
Kraków i Afganistan.
Rok 2013.
Kilka zbiegów okoliczności, mniej lub bardziej rozsądnych decyzji, garść szczęścia w nieszczęściu,...
2024-04-26
„Z czasem się nie da dyskutować. Czas jest jak matka, zawsze wie swoje i zawsze wie lepiej. Nawet jak niczego nie wie...”
Podobno „chłopaki nie płaczą”. Są odważni, silni, twardzi i basta. Tu bitwa oczekiwania vs rzeczywistość, jak wiemy z autopsji, co do zasady, mniej lub bardziej kończy się jednak obawą.. Tłumione emocje, niezależnie od płci, wcześniej czy później, muszą w końcu znaleźć ujście. Łzy są jedną z dróg, by je upuścić.. wyłuskać napięcie, popełnić słabość, zrealizować receptę na poskromienie życia choć na moment.
Ku pokrzepieniu serca, dla uwolnienia tęsknot, odkrycia pragnień, obnażenia niepokoi, by złapać patos, uchwycić nielichy wydźwięk – okryjcie sensualną historię dwóch mężczyzn, których drogi splotły się jak pędy wierzby uformowane na kształt kosza wypełnionego wspomnieniami, nadzieją, obietnicami, lękami i bólem istnienia.
Jeden z nich, „ogromny facet, postać nabita ciężkimi mięśniami, dłonie jak z blachy”, tatuaże na rękach – z dnia na dzień, „bez mapy, bez planu, byle daleko”, targając swój dobytek na plecach „jak jakiś ślimak”, postanowiła schować się przed światem i swoją kryminalną przeszłością, w Bieszczadach.
Drugi, to młody mężczyzna, szczeciński gangster, którego coś „gniotło do ziemi”, „podcięło mu nogi, wsadziło kij w szprychy, palec w oko”, wewnętrznie rozchybotany, zakopany w myślach, błądzący w poszukiwaniu drogi do prawdy o sobie – ewidentnie zmagający się z zaburzeniami lękowymi. Poszukujący uleczenia w terapii.
Łączy ich trudna przeszłość i skomplikowana przyszłość. Pytania, na które oczekują odpowiedzi. Niewypowiedziane słowa. Wykrzyczane życzenia. Przemilczane motywy. Rozczarowanie osądami. Stłumione potrzeby. Zagubiony sens. Przysypany żar. Nieuleczalny głód spełnienia. Ciężar dźwiganego strachu. Silny przeciwnik – każdy sam sobie. I deszcz.. bo są momenty, że „niebo czyste, rzeka daleko, a jednak pada”..
„Beksa” – nowa powieść Marcina Grzelaka pochłania i zachwyca. Dotyka duszy i serca. Zatrzaskuje w męskim świecie, jednocześnie nie zasłaniając kobiecych enklaw. Wymagająca spojrzenia ponad i prosto w twarz. Za siebie, by zamknąć wciąż otwarte drzwi i z nadzieją otworzyć na oścież te przed sobą.
Polecam.
Kto zna książki Autora, z całą pewnością się nie zawiedzie, a jeszcze bardziej zachwyci Jego niezwykłym talentem i mądrością. Kto nie zna – odkryje magię słowa, które zwiewnie działa na wszystkie zmysły.
„Z czasem się nie da dyskutować. Czas jest jak matka, zawsze wie swoje i zawsze wie lepiej. Nawet jak niczego nie wie...”
Podobno „chłopaki nie płaczą”. Są odważni, silni, twardzi i basta. Tu bitwa oczekiwania vs rzeczywistość, jak wiemy z autopsji, co do zasady, mniej lub bardziej kończy się jednak obawą.. Tłumione emocje, niezależnie od płci, wcześniej czy później, muszą...
2024-04-22
„Ludzkie wyroki bowiem rzadko kiedy są sprawiedliwe”.
A gdyby tak na samym początku poznać zakończenie tej historii, która tak naprawdę tego tak zwanego „końca” jednak nie ma.. Ale ma początek.
Zabójstwo młodej kobiety, której zwłoki odnajduje ociec – to finał złowieszczego tańca demonów przeszłości z mrocznymi cieniami teraźniejszości. Zbrodnia jest jednak tu tylko idealnie skupiającym uwagę tłem dla niezaprzeczalnie pierwszoplanowych ról utkanych z emocji, napięć, lęków, wrzeń i zgrzytów.. W tym teatrze ludzkich relacji za sznurki pociąga niezwykle zachłanny reżyser spragniony nieregularnych schematów. By poskładać w całość tę historię trzeba więc poznać kilka punktów widzenia, wejść w nie jedne buty, a potem zrobić krok do tyłu, zmrużyć oczy i obrać właściwą perspektywę.
A łatwo nie będzie, bo przedstawiona rzeczywistość skrywa wiele sekretów i mrocznych tajemnic, łączy różne światy. Pełno tu manipulatorów i pozorantów z poplamionymi sumieniami, wielu utalentowanych „zakrzywiaczy” rzeczywistości, „lukratorów” świata, twórców autorskich prawd. A i nie raz sprawy kompletnie wymykają się spod kontroli..
Ciekawe jak szybko Ty odkryjesz, kto w tej historii tak naprawdę pociąga za sznurki..
„Marionetka” to thriller psychologiczny grający na emocjach. Piramidalne przedstawienie,w którym każdy szczegół ma znaczenie i swoje miejsce. Zwroty akcji zaskakują, a fabuła wciąga od pierwszej strony. Autorka szykownie ubiera w literacką fikcję to, co przecież wszyscy wiemy, a jednak tak często sami dajemy się w „coś” wkręcić i pozwalamy przejąć komuś stery nad własnym życiem – pociągać za sznurki czyniąc z nas marionetkę w niekoniecznie właściwych rękach.
Polecam.
„Ludzkie wyroki bowiem rzadko kiedy są sprawiedliwe”.
A gdyby tak na samym początku poznać zakończenie tej historii, która tak naprawdę tego tak zwanego „końca” jednak nie ma.. Ale ma początek.
Zabójstwo młodej kobiety, której zwłoki odnajduje ociec – to finał złowieszczego tańca demonów przeszłości z mrocznymi cieniami teraźniejszości. Zbrodnia jest jednak tu tylko...
2024-04-18
„Pomiędzy wszystkim, co się stało i co się dzieje, przebiega określona bardzo jasno, niczym mur granica, a po jednej jej stronie żyje przeszłość, zamknięta, zapomniana”.
Cisza.
Błoga, uspokajająca, zadumana.
Krępująca, niezręczna. Nieprzenikniona.
Złowieszcza, niepokojąca, grobowa.
I w końcu, ta kłująca w uszy, odwracająca wzrok, zagłuszająca bicie serca, zadająca ból.. zimna i obojętna.
I w tym wszystkim, On i Ona. Świat, w którym wszystko ma swoje miejsce. Jest takie znajome.
Norwegia – kraj spokoju i ciszy.
On jest lekarzem.
Ona – nauczycielką.
Dziś już emeryci.
Mają trzy dorosłe córki.
Swoje miejsce na świecie.
I siebie, choć coraz bardziej dociera do nich, że życie ucieka im przez palce, za szybko.
Z upływem lat On zaczyna być obecny już tylko ciałem. Postanawia postawić mur, wyruszyć na wyprawę w głąb samego siebie. Samotnie w ciszy.. Jakby skończyły mu się słowa, a „język się wyczerpał”. Choć przecież nigdy nie rzucał ich na wiatr, wręcz się o nie potykał, badał ich znaczenie.
Ona stara się zrozumieć jego wybór, ale sama też gubi się w poszukiwaniu sensu. Analizuje swoje, w gruncie rzeczy od samego początku, naznaczone samotnością życie, zredukowane dla spokoju sumienia wspomnienia, uznane za prawidłowe wybory.
Związani nie tylko węzłem małżeńskim i wspólnymi dziećmi, ale i kilkoma obietnicami, tajemnicami, paktami – przekonani o słuszności życiowych decyzji, nieśmiało zaczynają poddawać w wątpliwość swoją autorską prawdę. Tego procesu nie da się już uciszyć, ani stłumić..
"Dni w historii ciszy" to historia wypełniona szczegółami układającymi się w wielobarwny obraz. O życiu, spełnieniu, relacjach, pragnieniach, niepokoju,
samotności i przemijaniu.
Dla absolutnego nielota w krainie literatury pięknej – chwila wytchnienia na zupełnie innej częstotliwości niż zwykle.
Polecam.
Książkę otrzymałam z Wydawnictwa @artragepl dzięki naborowi na @lubimyczytac.pl – dziękuję❤️.
„Pomiędzy wszystkim, co się stało i co się dzieje, przebiega określona bardzo jasno, niczym mur granica, a po jednej jej stronie żyje przeszłość, zamknięta, zapomniana”.
Cisza.
Błoga, uspokajająca, zadumana.
Krępująca, niezręczna. Nieprzenikniona.
Złowieszcza, niepokojąca, grobowa.
I w końcu, ta kłująca w uszy, odwracająca wzrok, zagłuszająca bicie serca, zadająca ból.....
2024-04-15
„Czasem stawienie czoła traumie to jedyny sposób na uwolnienie się od niej”.
Jeśli, tak jak ja, znasz wszystkie wydane dotąd książki Marcela Mossa i myślisz, że już nic Cię nie może tu zaskoczyć.. nawet nie wiesz w jak wielkim błędzie jesteś.
„Polana” to powieść kryminalna, która zabiera czytelnika w podróż w głąb mrocznego lasu ludzkich słabości, żądz i pragnień, niekoniecznie wyznaczonym szlakiem..
Sambor Malczewski jest byłym, całkiem niezłym gliną. Aktualnie facetem z nadmiarem wolnego czasu, do tego nie wylewającym za kołnierz. Z przeszłością i po przejściach – outsiderem. To, że jest, jaki jest, to nic innego jak niebyt satysfakcjonujący wynik jego autorskiego równania zwanego życiem. A niestety, Sambor od początku miał pod górkę. Może też dlatego, gdy życie w końcu postanowiło uczynić go szczęśliwym – on nie umiał tego docenić. Ta tajemnicza postać ma w sobie wiele sekretów, bólu i nieprzepracowanych traum.
Gdy pewnego dnia otrzymuje wiadomość, że z rzeki w jego rodzinnej wsi Runowo, położonej w sąsiedztwie Puszczy Gorzowskiej – zostały wyłonione zwłoki, prawdopodobnie jego siostry bliźniaczki Lilii, z którą Sambor nie otrzymywał kontaktów przez blisko trzydzieści lat – mężczyzna, delikatnie mówiąc, nie jest zachwycony..
Sambor, który za wszelką cenę pragnie odciąć się od przeszłości, musi wrócić do miejsca, które budzi w nim najgorsze wspomnienia. Do tego mroczna osobowość siostry, która obecnie przez mieszkańców wsi była postrzegana jako osoba nawiedzona, aspołeczna, skonfliktowana z ludźmi, żyjąca na uboczu – rzuca paranormalne światło na całą sprawę..
W toku śledztwa zaczyna się robić duszno, mglisto, pokrętnie, metafizycznie..
Jakie tajemnice skrywa polana ukryta w lesie?
„Polana” zaciekawia intrygą, ujmuje klimatem, wymyka się poza schemat i zaskakuje nieoczywistym zakończeniem.
Polecam.
„Czasem stawienie czoła traumie to jedyny sposób na uwolnienie się od niej”.
Jeśli, tak jak ja, znasz wszystkie wydane dotąd książki Marcela Mossa i myślisz, że już nic Cię nie może tu zaskoczyć.. nawet nie wiesz w jak wielkim błędzie jesteś.
„Polana” to powieść kryminalna, która zabiera czytelnika w podróż w głąb mrocznego lasu ludzkich słabości, żądz i pragnień,...
2024-04-08
„Ból zawsze szuka ujścia, bo sam w sobie niszczy wszystko, a przede wszystkim tego, kto go nosi”.
Cóż to była za podróż. Budząca przyschłe emocje. Wskrzeszająca zwiędłe wspomnienia. Podrywająca usta do uśmiechu. Dopominająca się komentarza. Wyciskająca łzę. Żądająca deklaracji..
Na tle pamiętnych wydarzeń historycznych, czasów wojny, powojennych, komunistycznych, przeskakując do lat 90. XX wieku, Autor obrazowo opowiada historię mniej pamiętnych wydarzeń w małej polskiej wsi w województwie łódzkim. Przedstawia postacie, które być może każdy z nas kiedyś znał lub zna z opowieści rodziców czy dziadków. Uchyla drzwi do przeszłości, do jej mrocznych i bolesnych obrazów i wspomnień, „które mogły kąsać i jątrzyć rany”. Przedstawia trajektorię kilku życiowych dróg. Staje nad przepaścią zbudowaną przez czas. Prawi, jak trudno i łatwo jednocześnie, jest pozbyć się w życiu złudzeń. Przypomina kilka wiejskich zabobonów i klimat słowiańskich wierzeń. Przenosi też czytelnika do miejsc, gdzie rzeczywistość nakłada się na siebie, i do tych, gdzie codzienność jest bardziej namacalna. Daje odczuć, jak smakuje urwana w połowie stara opowieść..
„Kołatanie” to powieść obyczajowa w nurcie realizmu magicznego z pewnością zakrawająca o literaturę piękną. O tym, co jest w życiu ważne, a co nie jest ważne, choć ważnym się zdaje. O potrzebie iluzji zaangażowania, głodzie obsesji, łaknieniu sensu, apetycie na wieczność. Kurzy w głowie, zaprasza do trzymania się życia kurczowo i rzeczywiście nadaje biciu serca pewien rytm..
„Kołatanie” to niezwykle urzekające spotkanie z literaturą wysokich lotów.
Polecam.
„Ból zawsze szuka ujścia, bo sam w sobie niszczy wszystko, a przede wszystkim tego, kto go nosi”.
Cóż to była za podróż. Budząca przyschłe emocje. Wskrzeszająca zwiędłe wspomnienia. Podrywająca usta do uśmiechu. Dopominająca się komentarza. Wyciskająca łzę. Żądająca deklaracji..
Na tle pamiętnych wydarzeń historycznych, czasów wojny, powojennych, komunistycznych,...
„Wojna wymagała innego myślenia, innego patrzenia na rzeczywistość”.
II wojna światowa.
Nieobliczalna wojna, która przyszła zgodnie z zapowiedziami, mimo nadziei na to, że jednak nie przyjdzie. Przyszła szybko i okrutnie odarła ze złudzeń, spokoju i bezpieczeństwa, naznaczyła rzeczywistość krwią, której nie uda się zmyć.. nigdy. Straszna machina śmierci zburzyła porządek świata, zamieniła go w zgliszcza i ruiny. Wymagała od żyjących w tym okrutnym czasie deklaracji i czynów. Wyostrzyła zmysły, napluła w twarz, rzuciła na kolana i nauczyła pokory..
A w tym wszystkim jedna z wielu, młoda żona polskiego oficera Karolina Kornacka, której świat runą wraz z wyjazdem męża na front. Zmuszona opuścić Brześć i powrócić do Warszawy, w domu teściów oczekiwała na powrót męża z obozu jenieckiego z ZSRS. Choć mały synek koił jej bolesną tęsknotę, codzienność w okupowanym mieście przypominała piekło. Gdy rodzinny dom Kornackich zostaje przejęty przez oficera SS Friedricha Webera i jego żonę Leni, Karolina ma wrażenie, że znalazła się w samym jego centrum.
Tymczasem Niemcy odnajdują w lasku katyńskim tysiące zwłok polskich jeńców.. Ale ona wierzy, mimo wszystko, że to jeszcze nie koniec jej wielkiej miłości.
Młoda kobieta, choć sama o tym nie wie, ma w sobie niebywałą siłę, by zdusić w sobie krzyk bólu i bezsilności i stanąć do boju o życie, swoje i swoich bliskich..
„Obiecaj, że wrócisz”, to kolejna niezwykła, chwytająca za serce powieść historyczna Barbary Wysoczańskiej ubrana w poruszające obrazy, zachwycająca słowem i stylem, dotykająca duszy i grająca na najczulszych strunach wrażliwości. Wojenna rzeczywistość wydaje się tu tak namacalna, trzeźwa, nieprzerysowana, że budzi niepokój i nakręca spiralę myśli. Przedstawiona na jej tle historia kobiety z krwi i kości, pełnej emocji, uczuć, pragnień i tęsknot, świadomej swoich słabości i odpowiedzialności za powierzone jej życie – przy tym córki, żony i matki – pochłania, wzrusza, nie pozwala o sobie zapomnieć na długo.. szczególnie czytana w czasach, w których przyszło nam żyć.
Bardzo polecam.
„Wojna wymagała innego myślenia, innego patrzenia na rzeczywistość”.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toII wojna światowa.
Nieobliczalna wojna, która przyszła zgodnie z zapowiedziami, mimo nadziei na to, że jednak nie przyjdzie. Przyszła szybko i okrutnie odarła ze złudzeń, spokoju i bezpieczeństwa, naznaczyła rzeczywistość krwią, której nie uda się zmyć.. nigdy. Straszna machina śmierci zburzyła porządek...