-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1190
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-24
2024-05-21
Człowiek, który nie istnieje…
Tajny agent amerykańskiego wywiadu. Człowiek o wielu nazwiskach, lecz które jest tym prawdziwym? W obliczu zagrożenia społeczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki nie waha się ani chwili. Podejmuje misję, z której może nie wrócić… Wyjeżdża do Turcji, by pod przykrywką agenta FBI badającego sprawę śmierci amerykańskiego turysty wytropić JEGO. Człowieka, którego powinien obawiać się cały świat…
WOW! To pierwsze słowo, które ciśnie mi się na usta. Może mało profesjonalne w recenzji, jednak w całości opisuje to, co serwuje Terry Hayes w „Pielgrzymie”. Ta powieść to istna petarda! Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że to, co dla jednych może okazać się szeregiem pozytywów, dla innych może być listą wad. „Pielgrzym” to powieść obszerna (ponad 750 stron), wielowątkowa, naszpikowana licznymi szczegółami i zaskakującymi zwrotami akcji. Jednak paradoks jest taki, że nie ma w niej ani jednego zbędnego fragmentu. Początkowo, owszem, może się zdawać, że nic tu ze sobą się nie wiąże, jednak w toku historii wszystkie, nawet najdrobniejsze elementy, splatają się w misterną całość. Sprawa kobiety zamordowanej w motelu na Manhattanie, zbrodnia niemal idealna, gdyby nie jeden element… Publiczne ścięcie mężczyzny w Arabii Saudyjskiej… Kradzież gałek ocznych pracownikowi tajnego laboratorium… Spalone ludzkie szczątki na zboczu góry w Hindukuszu…
Autor stworzył kawał rewelacyjnej literatury! Czuć tu grozę i nieubłagany upływ czasu. Czasu, który z każdym kolejnym dniem, godziną, minutą i sekundą biegnie ku nieuchronnej katastrofie na skalę światową…
„Pielgrzym” to nie tylko sensacyjna historia o działaniach tajnego wywiadu. To też historia o fanatyzmie religijnym, bioterroryzmie, o wpływie traumatycznych zdarzeń z dzieciństwa na późniejsze życie, a także o sile miłości...
Gorąco polecam!
Moja ocena: 9,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Człowiek, który nie istnieje…
Tajny agent amerykańskiego wywiadu. Człowiek o wielu nazwiskach, lecz które jest tym prawdziwym? W obliczu zagrożenia społeczeństwa Stanów Zjednoczonych Ameryki nie waha się ani chwili. Podejmuje misję, z której może nie wrócić… Wyjeżdża do Turcji, by pod przykrywką agenta FBI badającego sprawę śmierci amerykańskiego turysty wytropić JEGO....
2024-05-12
W sidłach samotności…
Hatsu doznała czegoś co dla nastolatki jest najgorsze… Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum, po przejściu dziewczyn do liceum, ją olała. Totalnie. Znalazła sobie nową paczkę znajomych, do której nie dopuściła Hatsu, a zapraszana później dziewczyna zwyczajnie, na złość, nie chce dołączyć. Zatopiona w swojej samotności Hatsu dopiero po czasie dostrzega drugą samotną osobę – chłopaka Ninagawę. Chłopaka, który zaczyna interesować się Hatsu ze względu na swoją obsesję pewną piosenkarką – Orichan. Piosenkarką, którą Hatsu kiedyś, przez przypadek, miała okazję spotkać… Jak potoczy się relacja tej dwójki?
Powieść napisana przez 19-letnią japońską pisarkę intryguje przewrotnym tytułem, wnikliwą emocjonalnością i pojawiającą się momentami dosadnością. Posiada tak charakterystyczną cechę twórczości pisarzy azjatyckich: ujmuje emocje w pewien nieoczywisty sposób.
„Plecy, które chcę kopnąć” to króciutka 114-stronicowa historia YA, w której wiele młodych osób może zobaczyć odbicie swojej sytuacji w życiu Hatsu. W świecie zdominowanym przez wirtualność, coraz ciężej nawiązywać i utrzymać wartościowe, długo trwające relacje z rówieśnikami. A to sprawia, że coraz więcej młodych osób, nawet jeśli otoczeni są ludźmi, ale ludźmi, którzy nie znają ich prawdziwego ja, czuje się osamotnionych… Tak jak Hatsu, dla której koniec samotności może oznaczać dopiero nawiązanie bliższej znajomości z Ninagawą. Znajomości, która zaczyna się od tego, że chłopak coś od niej chciał. Znajomości, która może się okazać tą jedyną, ratującą. Ratującą przed sidłami samotności… Znajomością, dzięki której ma szansę odzyskać dawną przyjaciółkę.
I choć, jako dorosły czytelnik, oczekiwałabym większego rozwinięcia tej historii to spełnia ona założony sobie cel.
„Plecy, które chcę kopnąć” to historia o dojmującej samotności, zawiedzionych nadziejach, niespełnionych oczekiwaniach i… szansie na lepsze jutro. Poruszająca ciężki temat w sposób delikatny przemówi do wielu osób z docelowej grupy odbiorców, czyli młodzieży.
„Śmiech oznacza opuszczenie gardy, a żeby to zrobić, kiedy jest się samotnym, potrzeba niebywałej odwagi”
PS. Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu KIRIN.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
W sidłach samotności…
Hatsu doznała czegoś co dla nastolatki jest najgorsze… Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum, po przejściu dziewczyn do liceum, ją olała. Totalnie. Znalazła sobie nową paczkę znajomych, do której nie dopuściła Hatsu, a zapraszana później dziewczyna zwyczajnie, na złość, nie chce dołączyć. Zatopiona w swojej samotności Hatsu dopiero po czasie...
2024-05-15
W dążeniu do oddzielenia…
„(…) wolno nam oddzielić się od naszych rodziców, ich przekazu i atrybucji, ich zasad i praw. Musimy wręcz to zrobić, by jako wolni, samookreślający się ludzie kształtować nasze życie.”
Czy często zmieniasz swoje plany ze względu na rodziców? Czy kontakt z rodzicami Cię męczy? Czy boisz się zranić swoich rodziców stawiając granice? Czy podejmując decyzje instynktownie zastanawiasz się czego oczekiwaliby od Ciebie rodzice?
We wprowadzeniu do książki „Co powie mama” Sandry Konrad – doświadczonej psychoterapeutki - takich pytań można znaleźć jeszcze więcej. Oddzielenie się dzieci od rodziców jest procesem ciągłym, który trwa przez dłuższy czas, jednak z różnych przyczyn czasami nie przebiega optymalnie. Dorosłe dzieci w dalszym ciągu (z różnych przyczyn) nieoddzielone od rodziców mają poważny problem. Problem ten również dotyka ich rodziców. Uwikłani niejako w trójkącie matka-ojciec-dorosłe dziecko (lub na płaszczyźnie jeden z rodziców-dorosłe dziecko) tkwią w relacji, która koniec końców staje się ich psychicznym obciążeniem, nawet jeśli żadna ze stron nie zdaje sobie sprawy z tego uwikłania. Pytania, które na wstępie zadaje autorka mają zatem na celu określenie czy w naszym życiu istnieje problem nieoddzielenia się od rodziców.
Autorka ukazuje czym jest zdrowe oddzielenie się dzieci od rodziców i jak ono przebiega. Uzmysławia co jako dzieci jesteśmy winni rodzicom i na odwrót – co winni są nam nasi rodzice. Pokazuje pierwsze kroki w drodze do oddzielenia dorosłego dziecka od jego rodziców. A przede wszystkim wpływa na zmianę myślenia. Bowiem podstawą wszelkiej zmiany na podłożu psychologicznym jest zmiana postrzegania istoty rzeczy. Bez zmiany myślenia i wewnętrznej chęci zmiany sytuacji nie da się nic zdziałać…
„Co powie mama” jest taką właśnie książką. Zmieniającą myślenie. Otwierającą oczy na szereg, niedostrzegalnych do tej pory, kwestii. Zmuszającą do refleksji nad tym w jakim punkcie znajduje się nasze życie i do czego chcemy w nim dążyć. Pozwala spojrzeć na siebie z perspektywy, skonfrontować się ze swoim dzieciństwem. Ale również, jeżeli jesteśmy rodzicami, pozwoli innym wzrokiem spojrzeć na naszą relację z własnymi dziećmi i zaakceptować to, że kiedyś to one będą musiały przejść tą samą drogę i oddzielić się od nas.
Autorka przekazuje treści w prosty i łagodny sposób ilustrując wszystko licznymi przykładami ze swojej praktyki terapeutycznej. Przykłady te zwiększają wielowymiarowość przekazywanych treści, jednocześnie sprawiając, że ich przyjęcie i zrozumienie staje się łatwiejsze, pomimo że książka sama w sobie treściowo do łatwych nie należy. W zależności od jednostki i stopnia w jaki dotyka nas opisany przez Sandrę Konrad problem lektura „Co powie mama” może stanowić ciężką psychiczną przeprawę. Przeprawę mocno emocjonalną. Bowiem w przytaczanych przykładach możemy odnaleźć… własną sytuację. Sytuację, w której utknęliśmy, a z której nie wiemy w jaki sposób się wydostać...
Tematyka psychologiczna od dawna mnie interesuje, a książka „Co powie mama” bardzo ze mną rezonuje. I być może z tego względu, jak dla mnie, jest to najlepszy poradnik psychologiczny jaki do tej pory czytałam.
„Co powie mama” to nie tylko książka dla nieoddzielonych dorosłych dzieci; osób, które w dalszym ciągu, pomimo kilkudziesięciu lat na karku, są uzależnieni od rodziców. To też książka dla rodziców. Rodziców małych, jak i dorosłych dzieci, dzięki której mogą oni uświadomić sobie jak ważne jest zdrowe oddzielenie. To, fragmentarycznie, też książka dla dziadków, bowiem i relacja na linii dziadkowie-dzieci-wnuki została tu poruszona.
Jeśli uważasz, że Twoja relacja z rodzicami nie jest w 100% zdrowa i normalna przeczytaj „Co powie mama”. Być może właśnie borykasz się z problemem nieoddzielenia.
Bardzo polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu ZNAK.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
W dążeniu do oddzielenia…
„(…) wolno nam oddzielić się od naszych rodziców, ich przekazu i atrybucji, ich zasad i praw. Musimy wręcz to zrobić, by jako wolni, samookreślający się ludzie kształtować nasze życie.”
Czy często zmieniasz swoje plany ze względu na rodziców? Czy kontakt z rodzicami Cię męczy? Czy boisz się zranić swoich rodziców stawiając granice? Czy podejmując...
2024-05-07
Przeżyć życie jeszcze raz…
Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?
Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie przeżywający to samo? Inni powtórkowicze?
„Powtórka” Kena Grimwooda bierze na tapet niezwykle fascynujący motyw rodem z filmu „Dzień świstaka” – przeżywanie raz po raz niemalże całego swojego życia wciąż na nowo. Niemalże, bowiem z każdym kolejnym powrotem Jeff zauważa, że ‘wraca’ do swojego życia coraz później… Autor ogrywa motyw wiodący w rewelacyjny sposób ukazując zarówno blaski jak i cienie przeżywania swojego życia raz po raz, co skłania do szeregu refleksji. Kim mógłbym być w swoim życiu? Na czym mi w życiu najbardziej zależy? W jakim kierunku zmierza moje życie? W jaki sposób bym nim pokierował/-a mając możliwość przeżycia go jeszcze raz?
Choć opublikowana po raz pierwszy w 1986r. historia ta nic nie traci na swoim przekazie, a wręcz zyskuje! Lata 60., 70. i 80. powtarzane wciąż na nowo ukazują alternatywne wizje ‘przyszłej przeszłości’. Czy próby zapobiegnięcia katastrofom powiodą się Jeffowi? Czy odnajdzie szczęście i miłość w kolejnych powtórkach? Jak wykorzysta swoją wiedzę dotyczącą przyszłości?
Mały minus stanowił dla mnie brak jasnego, naukowego lub para-naukowego wytłumaczenia odbywania się powtórek wciąż na nowo. Niemniej przy tak dobrze ogranym motywie fakt ten schodzi na dalszy plan.
Natomiast zakończenie w swojej prostocie i otwartości jest świetne! Zaskakujące i zmuszające do jeszcze głębszej refleksji nad życiem i tym w jaki sposób w nim postępujemy…
„Powtórkę” śmiało mogę zaliczyć jako jedną z najlepszych pozycji z cyklu Wehikuł Czasu spośród 14 książek z tej serii, które dane mi było do tej pory poznać.
Polecam!
Moja ocena: 8,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Przeżyć życie jeszcze raz…
Jakbyś przeżył/-a swoje życie gdybyś miał/-a możliwość przeżycia go na nowo?
Jeff umiera mając 43 lata po czym… budzi się jako 18-latek w swoim pokoju w akademiku pamiętając wszystko ze swojego wcześniejszego życia. Jakim cudem się tu znalazł? W jaki sposób tym razem pokieruje swoim życiem? I co najważniejsze: czy istnieją inni ludzie...
2024-05-09
Cisza, będąca torturą...
Eva i Simon to starsze małżeństwo z trójką dorosłych już córek. Rodzinne tajemnice, niepisany pakt, by nie mówić o swojej przeszłości kładzie się cieniem na życiu całej rodziny. Simon zamyka się w sobie, przestając się w ogóle odzywać, a Eva nie może znieść tej ciszy…
„Dni w historii ciszy” to dramat rodzinny o tym jaki skutek mogą mieć nieprzepracowane traumy z przeszłości. O życiu razem, ale jakby osobno. O murze tajemnic, który dzieli coraz bardziej…
Merethe Lindstrøm rozpoczyna swoją historię mocnym wstępem. Oto młoda Eva jest sama z córkami, a do jej domu przychodzi tajemniczy intruz. Nie wiadomo czego chce, nie wiadomo, w którym dokładnie momencie znika… Między innymi to zdarzenie kładzie się cieniem na życiu rodziny...
Fabularnie powieść ta nie jest niczym szczególnym. Ot starsze małżeństwo ze skrywanymi wydarzeniami z przeszłości coraz bardziej oddala się od siebie. Historia przedstawiona jest z punktu widzenia Evy, której zamilknięcie męża okropnie ciąży. W formie strumienia świadomości. Narratorka przeskakuje między zdarzeniami i czasami, co utrudnia odnalezienie chronologii w zdarzeniach opisywanych w powieści i, moim zdaniem, wprowadza niepotrzebny chaos. Moim silnym zainteresowaniem cieszyły się jedynie fragmenty opisów przeszłości Simona - trudy czasu wojennego, ciągłe ukrywanie się, strach przed dostaniem się do obozu koncentracyjnego… Pozostała część powieści nieszczególnie mnie wciągnęła.
Natomiast na uwagę zasługuje wykorzystany przez autorkę motyw ciszy. Ciszy, która dla Evy staje się torturą. Ciszy, która dla Simona wydaje się być ucieczką. Ciszy nigdy nie omówionych trudnych doświadczeń z przeszłości zarówno Simona jak i Evy. Ciszy, która ścieląc się między małżonkami, wręcz krzyczy...
Tajemniczy tytuł, hipnotyczna okładka i intrygujący opis są obiecujące, jednak, w moim odczuciu, potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany. Poprzez formę w jakiej została przedstawiona, czyli strumienia świadomości Evy, niestety traci na atrakcyjności. I nawet dość ciekawie ograny motyw ciszy, motyw, z którym wcześniej nie spotkałam się w literaturze, nie ratuje moich zawiedzionych oczekiwań…
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu ArtRage.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Cisza, będąca torturą...
Eva i Simon to starsze małżeństwo z trójką dorosłych już córek. Rodzinne tajemnice, niepisany pakt, by nie mówić o swojej przeszłości kładzie się cieniem na życiu całej rodziny. Simon zamyka się w sobie, przestając się w ogóle odzywać, a Eva nie może znieść tej ciszy…
„Dni w historii ciszy” to dramat rodzinny o tym jaki skutek mogą mieć...
2024-04-27
Ludzkość w obliczu kataklizmu...
1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi. Przygotowania do dnia zderzenia, nastroje ludzi, sam kataklizm, jak i to, co działo się po nim...
"Rękopis Hopkinsa" to swoiste studium ludzkich zachowań w obliczu nieuchronnej katastrofy. Studium niejednokrotnie zadziwiające i szokujące... Autor na głównego bohatera wybrał postać odpychającą, gdyż egocentryzm Hopkinsa momentami aż razi, a jednocześnie wybitnie spostrzegawczą. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik poznaje nie tylko samo zachowanie Hopkinsa i jego mieszane odczucia co do zapowiadanego kataklizmu, ale poprzez niego i jego obserwacje również nastroje i zachowania innych ludzi. A zachowania te są zadziwiające! Dominują obojętność, apatia, lekceważenie... Tak jakby nic szczególnego się nie działo...
Pierwsza połowa książki to czas pre-kataklizmowy. Czuć w niej napięcie i oczekiwanie na to, co się wydarzy i czy ludzkość przetrwa. Dla mnie, osobiście, pomimo kilku interesujących aspektów, była to najsłabsza część powieści. Następnie mamy sam moment katastrofy i czas po. I ta część, moim zdaniem, najbardziej wciąga. Jak ludzkość poradzi sobie z konsekwencjami kataklizmu? Czy odbuduje świat na nowo?
"Rękopis Hopkinsa" dobitnie pokazuje, że to nie katastrofy naturalne stanowią największe zagrożenie dla przetrwania człowieka. To ludzkość sama w sobie jest zagrożeniem dla własnego istnienia... Nastawienie na bogactwo, władzę i posiadanie...
Ciekawą odskocznię od głównej fabuły stanowią wstawki z hodowli drobiu Hopkinsa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką tematyką w książce. Poznając Brodie (jego ulubioną kurkę) sama bardzo ją polubilam i cieszyłam się, że jej losy po kataklizmie autor również przedstawił.
"Rękopis Hopkinsa" to książka katastroficzna, której lektura skłania do głębokiej refleksji - nad światem, nad ludzkością i nad jej kresem...
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Ludzkość w obliczu kataklizmu...
1000 lat po upadku cywilizacji zachodniej w ruinach dawnego Londynu zostaje znaleziony rękopis. A w nim Edgar Hopkins - egocentryczny mieszkaniec wioski Beadle, były nauczyciel i dumny hodowca drobiu, członek Towarzystwa Księżycowego przedstawia świat w obliczu katastrofy związanej z coraz szybszym zbliżaniem się Księżyca do Ziemi....
2024-04-21
Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych
Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie odkrycia dwóch ciał w pobliżu wykopalisk w akcję zostaje zaangażowane FBI, a prowadzącą śledztwo zostaje Corrie Swanson.
Duet Preston & Child to już marka sama w sobie. Po genialnym 19-tomowym cyklu z ekscentrycznym, tajemniczym agentem Pendergastem w roli głównej autorzy wzięli na tapet inną postać występującą w powyższym cyklu – Norę Kelly. Pani archeolog doczekała się swojej własnej serii, zapoczątkowanej „Starymi kośćmi”, w której jako postać poboczna pojawia się również inna bohaterka z cyklu z Pendergastem – Corrie Swanson. „Diabelska góra” to trzecia część serii, niemniej wszystkie tomy można czytać w oderwaniu od siebie, gdyż stanowią fabularnie zamkniętą całość.
Wykopaliska, UFO, rządowe tajemnice, teorie spiskowe, szpiedzy, tajne bazy wojskowe, zaginięcia, morderstwa… Autorzy idealnie trafili w mój gust! „Diabelska góra” obfituje w thrillerowo-kryminalno-sensacyjne motywy. Powieść wciąga od pierwszych stron, a im dalej w las tym jest tylko lepiej. Wartka, dynamiczna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i intrygująca tematyka spiskowa sprawiają, że książkę dosłownie się pochłania.
Każda książka z cyklu o Norze Kelly dotyczy tematyki archeologicznej, jednak duet autorów obiera sobie na tapet tak różnorodną tematykę na główną bazę fabularną, że każda książka stanowi powiew nowości. I każdy kolejny tom, w moim odczuciu, jest coraz lepszy!
„Diabelska góra” posiada większość elementów tak charakterystycznych dla twórczości duetu Preston & Child: dynamiczna akcja, mieszanka różnych gatunków, elementy naukowe i techniczne tłumaczone w prosty sposób, moment kulminacyjny przedłużony w czasie.
A zakończenie? Jak na twórczość autorów zaskakujące i pozostawiające czytelnika z lekkim dreszczykiem niepokoju...
„Diabelska góra” to świetna kontynuacja serii z archeolog Norą Kelly. Wartka akcja, intrygująca fabuła i niezwykle przyjemny styl autorów zapewnią kilkugodzinną rozrywkę na wysokim poziomie.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Agora.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Roswell w kręgu… wykopalisk archeologicznych
Miliarder Lucas Tappan stawia sobie za cel odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w Roswell w 1947r. Czy faktycznie spadł tam statek kosmiczny obcej cywilizacji, a rząd tuszuje sprawę? Do jego zespołu, splotem okoliczności, dołącza szanowana i jednocześnie sceptyczne nastawiona do tematyki UFO - archeolog Nora Kelly. W momencie...
2024-04-10
Odmienić swoje życie…
Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował… Stąd tak istotna rola kreowania pozytywnych nawyków.
Doktor psychologii klinicznej Sophie Mort, znana w sieci jako Dr Soph, w „Odnowie” uzmysławia jaka jest siła nawyków. Odkrycie mechanizmów stojących za schematycznymi zachowaniami, ich analiza i świadome podejście do nich, szczególnie tych niekorzystnych, przy odrobinie pracy może przyczynić się do poprawy życia, pozbycia się uczucia kręcenia się w kółko i przede wszystkim wykorzenienia tych złych nawyków. Do tego autorka robi to z niezwykłą delikatnością i czułością tak, że czytając tę książkę można się poczuć jakbyśmy trafili w ramiona osoby, która szczerze i z empatią chce nam pomóc.
Autorka zwraca szczególną uwagę na pułapki, które czają się na nas w codziennym życiu takie jak: heurystyki, czyli skróty mentalne wykorzystywane przez mózg do podejmowania decyzji, których efektem mogą być błędy poznawcze; autosabotaż, czyli sabotowanie własnych pragnień; trójkąt dramatyczny, który obrazuje zachwianie równowagi w relacjach i przechodzenie od roli prześladowcy do ofiary i odwrotnie; a także wskazuje na istotną rolę historii naszej rodziny w kształtowaniu nawyków.
Ogromnym plusem są przedstawiane na końcach rozdziałów najważniejsze do zapamiętania informacje, stanowiące esencję treści danego rozdziału. Do tego dochodzą treści/pytania do przemyślenia – wyróżniane zielonym tłem oraz szereg ćwiczeń (karty skryptów załączone są na końcu książki) mających na celu pomóc nam rozpoznać złe nawyki i uzmysłowić co jesteśmy w stanie zrobić, by je zmienić.
„Odnowa” przedstawia bardzo interesującą i przekazaną w niezwykle przystępny i empatyczny sposób wiedzę. To książka, której treść jest w stanie wspomóc czytelnika w zmianie swojego życia na lepsze. Czy jej się to uda zależy wyłącznie od nas samych. Bowiem potrzeba zmian musi najpierw wynikać z nas samych.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Odmienić swoje życie…
Nie da się zaprzeczyć, że nawyki rządzą naszym życiem. Czy chodzi o takie prozaiczne czynności jak mycie zębów czy robienie zakupów w konkretnym sklepie czy też mające szkodliwy wpływ na nasze zdrowie jak choćby sięganie po papierosa w chwilach stresu… Bez tych nawykowych czynności, decyzji, które są podejmowane na autopilocie, nasz mózg by zwariował…...
2024-03-24
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że dostaną od Obcych misję i część z nich będzie musiała wrócić w pobliże Ziemi…
„Ogród Ramy” to kolejna po „Ramie II” świetna kontynuacja serii. Fabularnie powieść tę można podzielić na kilka wyodrębnionych segmentów: codzienne życie w Ramie II, punkt węzłowy, powrót w kierunku Ziemi, tworzenie nowej społeczności i związane z tym problemy, wyprawa Richarda na spotkanie z nowymi gatunkami i wojna. Każda z nich na swój sposób fascynuje, dotykając złożonych problemów natury moralnej, etycznej, społecznej, biologiczno-ewolucyjnej etc. Począwszy od rozważań z samego początku powieści – w jaki sposób w ograniczonej grupie ludzi, ludzi w większości zbliżonych genetycznie, sprawić, by gatunek przetrwał bez szkody wynikłej z kumulacji mutacji, mogących powodować w każdym kolejnym pokoleniu coraz więcej chorób? Tematyka ta, tak z jednej strony fascynująca, z drugiej może się wydawać wysoce kontrowersyjna. I, osobiście, można się nie zgadzać z kierunkiem w jakim ten aspekt został poprowadzony, a jednak nie sposób odmówić autorom podjęcia intrygującej tematyki, która idealnie pasuje do fabuły powieści.
Ponadto, w piątym segmencie powieści, autorzy odsłaniają prawdziwą naturę człowieka jako gatunku. Gatunku, w którym w dużej mierze jednostki patrzą się jedynie na samych siebie. Gatunku, który zamiast myśleć perspektywicznie patrzy się jedynie na tu i teraz (przykład: programowanie zmian klimatycznych na statku). Gatunku, w którym panuje kult pieniądza i rozrywki. Gatunku, który nie potrafi nie prowadzić z kimś wojny – jak nie pomiędzy sobą nawzajem to z innymi gatunkami…
Pomimo zaklasyfikowania cyklu Rama do klasyki s-f serię tę czyta się jak świetną, współczesną opowieść. Mnogość tematów, w zrozumiały sposób tłumaczone kwestie ‘science’ i intrygujące pomysły w zakresie ‘fiction’, a także liczne analogie do współczesnego świata sprawiają, że w świecie Ramy można przepaść. Podkreślę też jeszcze raz to o czym wspominałam przy tomie II – dobrze zrobiła tej serii współpraca Clarke’a z Lee. Mam wrażenie, że dzięki temu czuć większą lekkość kolejnych tomów serii, poszczególne zdarzenia są bardziej rozbudowane, co sprawia, że czytelnik może ‘zbliżyć się’ do bohaterów, lepiej ich poznać i polubić. Do tego wstawki odnośnie Szekspira (które, fakt faktem, w większej ilości można było znaleźć w Ramie II) czy nawiązania do Eleonory Akwitańskiej, urozmaicają opowieść.
I jedynie to niesprecyzowane zakończenie oraz dziwne, jakby metaforyczne, ostatnie strony sprawiły, że „Ogród Ramy”, w moim osobistym rankingu, nie pobił „Ramy II”. Natomiast sama koncepcja tytułowego ‘ogrodu’, która wprawdzie nie została w pełni wyjaśniona, lecz wiele można się domyślić z całego toku powieści, bardzo przypadła mi do gustu. A kilka intrygujących spraw, które pojawiły się na kartach historii i nie zostały wytłumaczone sprawiają, że z niecierpliwością będę wypatrywać wznowienia kolejnego tomu serii.
Całą serię bardzo polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Z misją od Obcych…
Minęło kilka lat od kiedy statek obcych – Rama II opuścił Układ Słoneczny wraz z trójką kosmonautów na pokładzie. Nicole, Richard i Michael stworzyli na Ramie swoją własną mini-społeczność, godząc się z myślą, że już nigdy nie wrócą na Ziemię. Ze szczęśliwego związku Nicole i Richarda pojawiły się nawet dzieci. Nikt z nich jednak nie spodziewa się, że...
2024-03-11
Podróż w nieznane…
„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…
Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.
Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego społecznie tematu tranzycji płci i jej wpływu na osoby najbliższe. Tutaj kwestia ta ukazana jest z perspektywy żony, która emocjonalnie nie potrafi poradzić sobie z takim ciężarem. Z decyzją jej ukochanego męża. O tym, by stać się po 40 latach życia kobietą. Zagubienie emocjonalne, tęsknota za tym co było stałe i kochane, żal, że te słowa w ogóle padły i zniszczyły całe ich wspólne życie. Ta warstwa psychologiczno-emocjonalna w „Zanim mój mąż zniknie” jest świetnie ukazana. W dosadny sposób, który uwypukla zabieg autorki, by skupiać się na pojedynczych słowach. Słowach, które w całym obrazie życia są zaledwie drobiazgami, a w sytuacji kobiety - kluczowe…
Obie linie fabularne, początkowo w żaden sposób niepowiązane, im dalej tym bardziej się zacieśniają. Tak jak Kolumb odkrywał nieznane lądy, a to co odkrył koniec końców okazało się być zupełnie czymś innym niż myślał, tak i kobieta, która przez całe wspólne życie widziała w mężu ukochanego mężczyznę, w końcu odkrywa, że jest on kimś innym. Że wewnątrz zawsze był kimś innym…
„Zanim mój mąż zniknie” to nie tylko oryginalna w swojej konstrukcji i poruszanym temacie opowieść. To emocjonalna historia, o której długo się nie zapomni.
PS. Jedno mnie tylko zdziwiło w konstrukcji powieści, a mianowicie brak numeracji stron, co stanowiło dziwny dysonans między tą powieścią, a wszystkimi innymi jakie do tej pory czytałam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Relacja.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Podróż w nieznane…
„Tak właściwie to zawsze chciałem być kobietą”. Słowa, które mąż wypowiada do żony. Słowa, które rujnują kobiecie całe życie. Słowa, które podają w wątpliwość wszystko, co do tej pory przeżyła ze swoim mężem…
Na drugiej osi narracyjnej Krzysztof Kolumb. Odkrywca. Wizjoner.
Selja Ahava stworzyła bardzo oryginalną powieść. Po pierwsze dotyka istotnego...
2024-02-20
Bezsensowna zbrodnia…
Listopad 1959r. Czteroosobowa rodzina farmera z Kansas – on, jego ciężko chora żona, nastoletnia córka i syn zostają zamordowani we własnym domu. Powód? Standardowy – pieniądze. Jednak pomimo oddania wszystkiego co mieli i tak stracili życie. A sprawcy zapytacie? Ano zostali złapani i doczekali się kary… Jednak bezsens oraz szczegółowe zaplanowanie tej zbrodni, brak wyrzutów sumienia czy skruchy u morderców przerażają…
„Z zimną krwią” to pierwsza współczesna książka true crime. Wydana w 1965r. zyskała niemały rozgłos. Autor pieczołowicie zbadał życie ofiar i ich zabójców, podjął się przedstawienia profilu psychologicznego sprawców, opisał szczegółowo postępy śledztwa oraz proces, jak również przedstawił egzekucję skazańców. Książka jest bardzo bogata w szczegóły. Omawia tę zbrodnię w szerszym kontekście – również jej wpływu na innych mieszkańców wioski, znajomych i najbliższych ofiar. Do tego przedstawia postrzeganie tej zbrodni przez członków rodziny skazańców.
I choć ta szczegółowość opisów może przytłaczać i momentami nużyć to trzeba przyznać, że dzięki temu można wręcz ’wsiąknąć’ w tę historię. Poczuć jakbyśmy przebywali w Kansas roku 1959.
Autor zamieszcza na kartach książki zapisy dialogów, przesłuchań, listy (w tym list, który napisała siostra jednego ze skazańców, gdy ten trafił do więzienia. List ten bardzo mnie zainteresował z psychologicznego punktu widzenia. Zresztą tak jak i jego późniejsza analiza przez współosadzonego brata autorki listu), co dodaje całości szerszego kontekstu i tym bardziej wzmaga poczucie prawdziwości zdarzeń.
„Z zimną krwią” to kompleksowe studium zbrodni z 1959r. z kansaskiego Holcomb, motywów jakimi kierowali się sprawcy oraz jej wpływu na innych ludzi. Pomimo powolności akcji ze względu na wysoką szczegółowość, historia ta jest warta poznania.
Moja ocena: 7,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Bezsensowna zbrodnia…
Listopad 1959r. Czteroosobowa rodzina farmera z Kansas – on, jego ciężko chora żona, nastoletnia córka i syn zostają zamordowani we własnym domu. Powód? Standardowy – pieniądze. Jednak pomimo oddania wszystkiego co mieli i tak stracili życie. A sprawcy zapytacie? Ano zostali złapani i doczekali się kary… Jednak bezsens oraz szczegółowe zaplanowanie...
2024-01-29
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można wydostać się z błędnego koła negatywnych emocji – smutku, gniewu, lęku, zazdrości itd. Na uwagę zasługuje również fakt, że oprócz konkretnych emocji autor bierze także na tapet kwestię ambiwalentnych uczuć, jednocześnie ukazując, że odczuwanie sprzecznych emocji jest jak najbardziej normalne.
Autor wzbogacił treść o szereg ćwiczeń mających na celu zagłębienie się we własne emocje, rozpoznanie ich i poradzenie sobie z nimi. Zarówno z tymi intensywnymi, pojawiającymi się w naszym życiu na bieżąco, jak i takimi, z którymi od dłuższego czasu nie potrafimy sobie poradzić.
Książka Leahy’ego pomoże odnaleźć równowagę emocjonalną pod warunkiem pełnego otwarcia się na jej treść. Bowiem ta książka jest jak spotkanie z terapeutą. Z tym, że zamiast siedzenia na kozetce u psychologa jest sugestywna treść i szereg ćwiczeń do samodzielnego wykonania. A czytana z rozwagą, starannością oraz otwartością na to, co może bardziej zaboleć i dotknąć, może uzmysłowić wiele kwestii naszej psychiki, tego czy oraz jak radzimy bądź nie radzimy sobie z emocjami. Myślę, że można ją nazwać taką autoterapią poznawczo-behawioralną w domowym zaciszu.
Bardzo wartościowa lektura.
Ja niejednokrotnie będę do niej wracać.
Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W kalejdoskopie emocji…
Czym są emocje i jak wpływają na nasze życie? Czy emocje dzielą się na dobre i złe? Czy powinniśmy odczuwać je wszystkie? Jak sobie radzić, gdy przepełniają nas te negatywne, odbierając radość życia?
Psycholog Robert L. Leahy w swojej książce „Nie wierz we wszystko, co czujesz” ukazuje całe spektrum ludzkich emocji. Pokazuje w jaki sposób można...
2024-01-03
Dorastając…
„Na rozstajach” to kilka krótkich historii, wycinków z dorosłego już życia Zézé – bohatera, którego jako dziecko poznajemy w “Moim drzewku pomarańczowym”. Napisane w stylu tak znanym z poprzednich części serii, jednak z racji na ich krótkość i przeskoki czasowe – opisywanie zarówno zdarzeń z dorosłego życia, pierwszej poważnej miłości, jak i powrotów w tych historiach do dzieciństwa, okresu szkolnego opisanego w „Rozpalmy słońce”, nie dorównują poprzednim tomom w wydźwięku emocjonalnym.
W ogólnym wydźwięku „Na rozstajach” bardziej przypomina luźne zapiski autora, historie nieco oderwane od kontekstu niż pełnoprawną powieść, które równie dobrze mogłyby trafić do wcześniejszego tomu. Tym bardziej, że jej objętość to jedyne nieco ponad 80 stron. Niemniej nie wpływa to na jakość treści. Są tu przedstawione dylematy dorastającego człowieka, który nie wie jaką ścieżką podążyć, jest, jak mówi tytuł, na rozstajach. Ponadto te krótkie fragmenty dopełniają obraz życia chłopca, a największym plusem tych historii jest obraz tego w jaki sposób zmieniła się relacja Zézé z przybranym ojcem po jego dorośnięciu.
Koniec końców mam do niej mieszane uczucia. Z jednej strony ta krótka książeczka stanowi częściowe dopełnienie obrazu życia Zézé, a jednocześnie zawodzi ze względu na jej krótką formę i luźność przedstawianych historii. Niemniej, podchodząc do niej jako do dodatku do fenomenalnej serii, nie powinna rozczarować.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Dorastając…
„Na rozstajach” to kilka krótkich historii, wycinków z dorosłego już życia Zézé – bohatera, którego jako dziecko poznajemy w “Moim drzewku pomarańczowym”. Napisane w stylu tak znanym z poprzednich części serii, jednak z racji na ich krótkość i przeskoki czasowe – opisywanie zarówno zdarzeń z dorosłego życia, pierwszej poważnej miłości, jak i powrotów w tych...
2023-12-31
Podróż w głąb dziecięcej wyobraźni…
Zézé - bohater „Mojego drzewka pomarańczowego” ma już 10 lat i mieszka z wujem, ucząc się w katolickiej szkole, by w przyszłości stanowić oparcie dla swojej biednej rodziny, która musi harować w fabryce, by zapewnić sobie byt. Pomimo ciężkich przeżyć nadal jest chłopcem bardzo wrażliwym z bujną wyobraźnią i skorym do psot.
„Rozpalmy słońce” to druga część serii o bardzo wrażliwym chłopcu z ogromną wyobraźnią opartej na zdarzeniach autobiograficznych. Ta część, w przeciwieństwie do „Mojego drzewka pomarańczowego, nie wywołuje aż tylu skrajnych emocji. Tutaj autor skupia się na perypetiach w rodzinie, która wzięła na wychowanie Zézé, przedstawia ogrom wyobraźni chłopca – od jego przyjaciela ropuchy kururu, która ‘zastąpiła’ mu serce aż po wyobrażenie pewnego aktora, który stał się dla Zézé niejako ojcem zastępczym, jego zamiłowanie do kina, ciągoty do robienia psot i psikusów aż po pierwszą miłość. Są tu momenty zarówno zabawne, przerażające jak i przejmujące.
Choć opowieść ta nie dotyka tak czułych strun duszy czytelnika to stanowi równie interesującą kontynuację historii Zézé. Nadal mamy tu do czynienia z emocjonalnym chłopcem, który czuje się samotny. Który przede wszystkim pragnie mieć prawdziwego ojca – ojca, który go zrozumie i otoczy miłością. To historia pokazująca, że niekiedy słowa potrafią bardziej ranić niż czyny. Że wyobraźnia może stanowić substytut braku zapewnienia podstawowych potrzeb emocjonalnych dziecka ze strony jego najbliższych. Że dziecko potrafi wiele zrozumieć. Potrafi zrozumieć kiedy jest niechciane… Jednak najbardziej przejmujące fragmenty to te, gdy chłopiec chce pozbawić świat ciężaru swojego istnienia…
Powieść ta naszpikowana jest tematyką religijną, co nie każdemu przypadnie do gustu. Zézé chodzi do katolickiej szkoły, rodzina, która przyjęła go pod swój dach również jest bardzo wierząca, więc tematy wiary, kościoła są tu co i rusz poruszane. Jednak plusem jest to, że autor pokazuje kwestie wiary z różnych perspektyw, nie narzucając jedynego prawdziwego sposobu myślenia w takich kwestiach.
„Rozpalmy słońce” do podróż w głąb wyobraźni niezwykle wrażliwego chłopca.
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Podróż w głąb dziecięcej wyobraźni…
Zézé - bohater „Mojego drzewka pomarańczowego” ma już 10 lat i mieszka z wujem, ucząc się w katolickiej szkole, by w przyszłości stanowić oparcie dla swojej biednej rodziny, która musi harować w fabryce, by zapewnić sobie byt. Pomimo ciężkich przeżyć nadal jest chłopcem bardzo wrażliwym z bujną wyobraźnią i skorym do psot.
„Rozpalmy...
2023-12-28
Gwiazdkowe poszukiwania…
Jack jest bardzo przywiązany do swojego prosiaczka-przytulanki – DP. Jednak w dniu Wigilii DP się gubi, a Jack otrzymuje w zamian nowego Gwiazdkowego Prosiaczka - GP. Niestety, zabawka zamiennik nie satysfakcjonuje chłopca, więc Jack prowadzony przez GP wyrusza w długą i pełną niebezpieczeństw podróż do Krainy Zgub by odnaleźć swojego ukochanego DP.
J.K. Rowling po raz kolejny czaruje słowem. Tym razem ponownie w wersji dla dzieci. „Gwiazdkowy prosiaczek” to historia o miłości ponad wszystko, o godzeniu się z odchodzeniem innych oraz o nieustającej nadziei. Choć skierowana wyłącznie do dzieci, gdyż fabuła jest tu typowo dziecięca, styl prosty, a rozdziały krótkie, to dorosłym również może sprawić przyjemność z czytania.
Niemniej, autorka zadbała tu o każdy szczegół. Kraina Zgub jest świetnie wykreowana, czuć jej ogrom i grozę, która czyha na zgubione i zapomniane zabawki. Oprócz wątku głównego do mojego serca rykoszetem wdarła się historia niebieskiego króliczka. Smutna, przejmująca, a jednak ucząca, że nigdy nie należy tracić nadziei, nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji, bo los zawsze może się odmienić.
„Gwiazdkowy prosiaczek” to koniec końców słodko-gorzka historia, z której dzieci mogą wynieść sporo dobrego.
Polecam.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Gwiazdkowe poszukiwania…
Jack jest bardzo przywiązany do swojego prosiaczka-przytulanki – DP. Jednak w dniu Wigilii DP się gubi, a Jack otrzymuje w zamian nowego Gwiazdkowego Prosiaczka - GP. Niestety, zabawka zamiennik nie satysfakcjonuje chłopca, więc Jack prowadzony przez GP wyrusza w długą i pełną niebezpieczeństw podróż do Krainy Zgub by odnaleźć swojego ukochanego...
2023-12-22
W świecie cierpienia i wyobraźni…
Zézé. Niezwykle wrażliwy 5-letni chłopiec, mający piątkę rodzeństwa. Żyjący w biednej rodzinie, w której ojciec nie może znaleźć pracy. Zatapiający się w swój własny świat wyobraźni i mający za przyjaciela drzewko pomarańczowe. Chłopiec, który, jak to chłopcy, czasem coś spsoci, za co jest dotkliwie karany… Chłopiec, którego jedynym ludzkim przyjacielem staje się pewien Portugalczyk, który zostaje mu przedwcześnie odebrany…
„Moje drzewko pomarańczowe” to niezwykła opowieść dziejąca się w latach 30. XX w. w Brazylii oparta na zdarzeniach autobiograficznych . Przejmująca, wzruszająca do łez, a jednocześnie rozpalająca serce miłością. Miłością do chłopca znanego jedynie z kart książki. Chłopca, który potrzebował jedynie odrobiny uwagi i miłości, by się zmienić. Chłopca, który zbyt wcześnie doświadczył czym jest ból, żal, smutek i poczucie straty. Chłopca, który nie powinien wiedzieć czym jest cierpienie fizyczne. Chłopca, którym był sam autor...
To opowieść o przemocy wobec dziecka. O zbyt szybkim dorastaniu, które wymusiła bieda, wielodzietność rodziny i przeżyte zdarzenia. Relacja Zézé z młodszym bratem Luisem jest niesamowita. To w jaki sposób pięciolatek zajmuje się jedynie o kilka lat młodszym bratem jest wręcz niepojęta. Zézé przywołuje na myśl takiego małego-dorosłego, nie tylko ze względu na niezwykłą dojrzałość z jaką zajmuje się młodszym braciszkiem, ale również poprzez swoją niezwykłą inteligencję. Zézé to chłopiec szczery, bezinteresowny, empatyczny (pierwsza scena, która rozwaliła mnie emocjonalnie to scena w szkole, gdy Zézé rozmawia ze swoją nauczycielką). Po prostu dziecko o złotym sercu, które od czasu do czasu nabiera ochoty na psoty i figle…
To również opowieść o czerpaniu pociechy z zatapiania się w świat wyobraźni...
W książce tej pojawia się sporo rozważań religijno-filozoficznych, co nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu. Niemniej rozważania te dodają ogromu wartości tej opowieści.
Powieść docelowo kierowana jest do dzieci. Ja, po raz pierwszy, czytałam ją mając 15 lat. Re-read zrobiłam po 15 latach. I, osobiście, jednak nie dałabym jej do czytania dziecku. Bardziej dedykowałabym ją dla nastolatków/dorosłych. Wszystko zależy od dojrzałości emocjonalnej dziecka, jednak moim zdaniem ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie ta historia jest zbyt duży dla dziecka...
Cały wachlarz emocji podczas lektury gwarantowany.
Gorąco polecam!
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
W świecie cierpienia i wyobraźni…
Zézé. Niezwykle wrażliwy 5-letni chłopiec, mający piątkę rodzeństwa. Żyjący w biednej rodzinie, w której ojciec nie może znaleźć pracy. Zatapiający się w swój własny świat wyobraźni i mający za przyjaciela drzewko pomarańczowe. Chłopiec, który, jak to chłopcy, czasem coś spsoci, za co jest dotkliwie karany… Chłopiec, którego jedynym...
2023-12-17
Jak błędy rodziców wpływają na dzieci?
Sofia od lat wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża Benjamina i córki Julii. Jednak Franz Oswald – przywódca sekty, do której w latach młodości należała kobieta, ponownie zaczyna się nią interesować. Czego Oswald chce od Sofii? Do czego doprowadzi buntownicza natura córki Julii? I co przez te wszystkie lata działo się w sekcie?
Za sprawą trzeciej części serii ViaTerra autorka zabiera czytelników ponownie w otchłań życia w sekcie – tym razem skupiając się na tym, jak w takich organizacjach mogą być traktowane dzieci. Dzieci Ziemi to najnowszy projekt Oswalda – projekt, z którego w książce mamy bezpośrednią relację jednego z jego uczestników. Projekt, który z roku na rok coraz bardziej przeraża…
Autorka ponownie wraca do mechanizmów rządzących sektami, jednocześnie pokazując, że takie organizacje, nawet po odejściu z nich, mogą zatruwać człowiekowi życie… Widać to po Sofii, która, po ponownym ujawnieniu się Oswalda w jej życiu, jest na granicy stabilności psychicznej.
Fabularnie „Dzieci sekty” trzymają poziom poprzednich tomów, natomiast spadek odnotowałam tu w kreacji bohaterów. Bohaterów, których już znamy od dwóch tomów. I których, mniej lub bardziej, darzymy sympatią. Jednak bohaterowie ciw tym tomie podejmują tak nielogiczne decyzje w ilościach wręcz masowych, że momentami ciężko czytało mi się tę książkę (szczególnie Sofia). Ambiwalentne uczucia mam również do kreacji Julii i jej traktowania przez rodziców. Wiadomo, że nastolatki zazwyczaj mają buntowniczą naturę, jednak zachowanie Julii, jej niezważanie na niebezpieczeństwa, pakowanie się w nieznane znajomości…. Może ja po prostu byłam wybitnie zachowawczą nastolatką i nie rozumiem jak mogą nastolatki postępować.
„Dzieci sekty” przerażają okrucieństwem, prześladowaniami i bezmyślnością nastolatków (a także w niektórych przypadkach dorosłych bohaterów), ukazując jednocześnie, że sekta może się o człowieka upomnieć w najmniej spodziewanym momencie…
Moja ocena: 6,5/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni/
Jak błędy rodziców wpływają na dzieci?
Sofia od lat wiedzie spokojne i szczęśliwe życie u boku męża Benjamina i córki Julii. Jednak Franz Oswald – przywódca sekty, do której w latach młodości należała kobieta, ponownie zaczyna się nią interesować. Czego Oswald chce od Sofii? Do czego doprowadzi buntownicza natura córki Julii? I co przez te wszystkie lata działo się w...
Jestem… Sally
Gdy ojciec ponadczterdziestoletniej Sally Diamond umiera, kobieta w 100% stosuje się do słów, które niegdyś od niego usłyszała: „Kiedy umrę wystaw mnie na śmietnik” – pali jego zwłoki w domowej spalarni śmieci… Od tego zaczynają się jej problemy, a równocześnie to wtedy zaczyna poznawać swoją przeszłość i dowiadywać się dlaczego jest, jak to sama ujmuje, „niedostosowana społecznie”…
Liz Nugent stworzyła niestandardową bohaterkę, wyposażyła ją w mrożącą krew w żyłach historię, a całość ulokowała w małym irlandzkim miasteczku. Sally, będąca dorosłą kobietą, ma problemy zarówno z komunikacją jak i z interakcjami międzyludzkimi. Całe życie trzymana blisko przez ojca, po jego śmierci przeżywa zderzenie z rzeczywistością. Musi odnaleźć się w tym nowym dla niej świecie, co jest o tyle ciężkie, że mentalnie bliżej jej do dziecka niż dorosłej kobiety… W końcu brutalna przeszłość wypływa jednak na powierzchnię…
Choć autorka wykorzystuje motywy znane z literatury thrillerowej to ogrywa je w taki sposób, że „Dziwna Sally Diamond” wypada oryginalnie na tle innych thrillerów psychologicznych. Powieść trzyma w napięciu, posiada sporo zwrotów akcji i wywołuje dreszcze. Bowiem historia tu opisana, ten koszmar, który rozegrał się w rodzinie Sally… to najgorszy koszmar każdego rodzica…
Autorka sprawnie operuje słowem. Teraźniejszość przeplata się tu z przeszłością, tworząc w ostateczności jedną spójną, przerażającą historię. Dużym plusem jest możliwość obserwowania zmian w głównej bohaterce i jej próby poradzenia sobie z nową rzeczywistością. A także myśl, z którą zamyka się tę książkę… Że zła się nie wypleni... Prawda, która zawarta jest w przysłowiu – Czym skorupka za młodu nasiąknie...
„Dziwna Sally Diamond” to interesująca, trzymająca w napięciu historia z oryginalną, przykuwającą uwagę główną bohaterką. Wykorzystująca znane motywy, ale przedstawiająca je w nieco odmienny, odświeżający, a przez to przykuwający uwagę, sposób.
Polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Znak.
https://www.instagram.com/w_otchlani_wyobrazni
Jestem… Sally
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGdy ojciec ponadczterdziestoletniej Sally Diamond umiera, kobieta w 100% stosuje się do słów, które niegdyś od niego usłyszała: „Kiedy umrę wystaw mnie na śmietnik” – pali jego zwłoki w domowej spalarni śmieci… Od tego zaczynają się jej problemy, a równocześnie to wtedy zaczyna poznawać swoją przeszłość i dowiadywać się dlaczego jest, jak to sama ujmuje,...