Człowiek wielu epok. Urodzony kilka dni przed wprowadzeniem Stanu Wojennego, dorastający w PRL i dojrzewający w Wolnej Polsce. Strateg marketingowy z dwudziestoletnim doświadczeniem w pracy dla największych marek świata, szczególnie w segmencie rozrywkowym. Do niedawna dyrektor marketingu w kilku polskich klubach piłkarskich, obecnie skupiający się wyłącznie na opowiadaniu historii.
Włóczęga. Gdańszczanin mieszkający w Warszawie, Częstochowie, Szczecinie, Bielsku-Białej, Budapeszcie, Sofii, Bukareszcie, Belgradzie, w dominikańskiej Samanie i gdzie tam jeszcze. Fan audiobooków słuchanych w długich trasach i deszczowej pogody na dalekiej północy Europy. Jako autor debiutował w 2018 roku sensacyjno-kryminalnym cyklem o Aleksandrze Gallu i śledczych badających katastrofy komunikacyjne. W 2024 roku powrócił w zupełnie nowym wydaniu i z zupełnie nowym bohaterem. Największe zawodowe marzenie? By spotkać Was wszystkich na targach, festiwalach, spotkaniach autorskich i gdzie tylko się da.
Audiobook czyta Michał Lesień-Głowacki. OK. Pierwsze co mi się rzuciło po wysłuchaniu, to to, że jest to dzieło Sztucznej Inteligencji stworzone wg algorytmu -ma być maksymalnie nieprawdopodobnie. Ponieważ nie chcę spoilerować więc pokusiłem się o własną próbkę tego czego możecie tu oczekiwać.
Alex stał na przejściu dla pieszych w Popierdziewie i właśnie dopalał swojego papierosa marki Szlugares które były najdroższymi papierosami świata, a paczka kosztowała 188 776 $ Rzucił peta na chodnik i przydeptał go swoim sandałem wartym 273 433 dolary za sztukę. Były to ręcznie robione na zamówienie sandały włoskiej marki Sandallas. Tajemnica tych sandałów tkwiła w materiale z którego zostały wykonane. Była to skóra z birmańskich pająków Krzyżakos, która była nie do zdarcia i sandały miały wieczystą gwarancję. Zapaliło się właśnie zielone światło i Alex ruszył przez przejście. Mniej więcej po 2,3 sekundy siedzący w centralnej sterowni miasta Popierdziewo Stefan, wymusił zmianę świateł na kolor czerwony. Alex nawet nie zdążył się zdziwić, gdy wprost na niego ruszył Hammer xcv XJ 1421 super turbo W3. był to potwór o mocy 7 514 koni mechanicznych i kosztujący bagatela 17 milionów dolarów. Dodatkowo samochód pokryty lakierem typu Cameleon, który czynił samochód niewidocznym. Sam lakier wart był 210 314 $ bo robiony był z mielonych cejlońskich cykad. Dystans był spory bo wynosił około 716 mm, a że samochód przyspieszał do 100 km w 0,43 sekundy, Alex miał dokładnie mgnienie oka by zareagować. Jednak szkolenia w nepalskim ośrodku CIA wyrobiły u niego reflex przy którym najszybszy kot narobiłby pod siebie z podziwu. Zorientował się natychmiast, że jest w niebezpieczeństwie i wyskoczył odbijając się sprężyście w górę. Ledwo dosięgnął ulicznej latarni, ale uchwycił się jej kurczowo i pewnie. Jego palce mogły z łatwością zgnieść orzech kokosowy więc uchwyt był bardzo mocny. Hummer wyhamował i przez hydraulicznie otwierany dach wysunęła się wyrzutnia rakietowa i Alex usłyszał krótki syk, a w jego kierunku w tej samej chwili pomknął z prędkością 23 176 km na godzinę pocisk sterowany Toporek XJ 47/3. Był to warty 84 milony $ najbardziej zaawansowany technicznie na świecie pocisk typu Hammer-Latarnia. Czasu na reakcję nie było dużo ale Alex błyskawicznie rozkołysał się na latarni i przeskoczył na drugą latarnię znajdującą się po drugiej stronie ulicy. Tam momentalnie zeskoczył na chodnik. Niestety nie przewidział, że akurat wczoraj od 23:17 rozpoczął się tu remont i właz do studzienki ściekowej nie jest zabezpieczony. Wpadając do studzienki kątem oka zauważył, że kanał jest prawie wypełniony i nurt jest bardzo wartki. Złapał się zatem kurczowo przedostatniego szczebla drabinki cudem unikając zanurzenia się w wodzie. Nagle zauważył, że zza zakrętu wypływa wprost na niego kajak firmy Balia xyz 547wi. Był to najdroższy kajak świata produkowany ze specjalnego plastiku wytapianego ręcznie w drewnianych tyglach na Madagaskarze. Kajak był dwuosobowy a ważył tylko 4 g. W kajaku dostrzegł zakonnicę, która wiosłując utrzymywała kajak na środku nurtu. Już z daleka zauważył, że kajakiem sterowała ciemnoskóra blondynka o indiańskich rysach i bez trudu rozpoznał swoją siostrę Halinę. Halina była 12-to letnią emerytowaną nauczycielką Prac ręcznych, a poza tym niezwykle atrakcyjną białą azjatką… Jesli przesadziłęm to niewiele.
No i mniej więcej tak przez cały czas z drobnymi przerwami. Ludzie umierają, zmartwychwsatają, zmieniają stronę. Maniana maksymalna. No totalny absurd. Z czymś takim nie miałem dotąd do czynienia. Przy tym przygody Bonda, to opowieść o sadzeniu ziemniaków. Skoro jest tak słabo to dlaczego 4 gwiazdki? Ano właśnie dlatego, że czegoś takiego jeszcze nie było, a przynajmniej ja się nie zetknąłem.
Nie jestem osobą, która czytuje kryminały, ale kiedy "Szafarz" niespodziewanie trafił na moją półkę postanowiłam zaryzykować lekturę i... dałam radę. No bo powiedzieć, że podobała mi się byłoby chyba nie na miejscu. Dlaczego?
Ano dlatego, że "Szafarz" to mroczny kryminał, w którym policjanci usiłują rozwiązać zagadkę serii morderstw, w wyniku których raz w roku, w Sylwestra ginie kobieta. Śledczy znajdują jej ciało pozbawione głowy, choć nie do końca... przy każdym z nich znajduje się głowa, jednak należąca do ofiary sprzed roku.
Zagadkę tytułowego szafarza śląscy policjanci próbują rozwikłać od lat i póki co jedyne co im się udaje, to utrzymanie tajemnicy przed społeczeństwem. Ale w obliczu kolejnej porażki do sprawy postanawiają zaangażować Lichego- policjanta byłego i jakby trochę obecnego, któremu życie się poplątało.
Lichego wyciągnięto z rynsztoka, po to, żeby wykorzystując swój niezaprzeczlny intelekt, intuicję i zdolność łącznia faktów odnalazł szafarza, zanim on zabije kolejną ofiarę...
Nie jestem specjalistką od kryminałów, tym bardziej tak mocnych i mrocznych, ale naprawdę wciągnęła mnie ta historia. Pomimo dość gęstej atmosfery, zawiłości półświatka przestępczego i przytłaczającego obrazu ciemnej strony śląskich zaułków przebrnęłam przez meandry fabuły ciekawa kim jest psychopatyczny zbrodniarz i jakim kluczem kieruje się w swoich poczynaniach.
Ciekawiła mnie również sfera psychologiczna tej powieści. Pomijając postać tytułową, na pewno ogromną zagadką jest Lichy- wysuwający się na głównego bohatera powieści Grzegorza Brudnika.
Policjant alkoholik postawiony do pionu na potrzeby konkretnej sprawy to dość popularny motyw. Ale mimo tego faktu, jego tajemnica, problemy natury osobistej i pokręcona psychika trzymały w napięciu.
Żeby nie chwalić za bardzo, dołożę łyżkę dziegciu i powiem, że chyba za dużo scen seksu wtrącił autor do swojej historii. I choć może sama ilość nie byłaby taka rażąca, to już sposób przedstawienia bohaterów jako postaci o niesposkromionych zwierzęcych rządzach to już odrobinę za dużo.