Czas Czerwonych Gór
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Seria z miotłą
- Tytuł oryginału:
- Paměť mojí babičce
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2007-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2007-01-01
- Liczba stron:
- 324
- Czas czytania
- 5 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788374142786
- Tłumacz:
- Dorota Dobrew
- Tagi:
- literatura czeska Mongolia Ułan Bator
Powieść Petry Hůlovej to jeden z najgłośniejszych debiutów literackich ostatnich lat w literaturze czeskiej. Akcja książki rozgrywa się w stepach Mongolii – świętej ziemi nomadów – oraz w stolicy tego kraju, zwanej po prostu Miastem. Jest to historia jednej rodziny, widziana oczyma pięciu kobiet należących do jej trzech kolejnych pokoleń. Śledząc ich losy, czytelnik zyskuje obraz współczesnego mongolskiego społeczeństwa, którego podstawową zasadą organizacyjną pozostaje ponadczasowa walka dobra ze złem. Tradycyjna mongolska wieś, zacofana i prymitywna, lecz przesycona pamięcią o dawnych czasach, przeciwstawiona jest ogromnemu, nęcącemu wspaniałościami, ale i destrukcyjnemu Miastu.
Z dziewczętami, które wyjeżdżają do Miasta w poszukiwaniu życiowych szans, los obchodzi się okrutnie. Wcale nie łaskawiej poczyna sobie jednak z tymi, które pozostają w rozsianych po stepie jurtach. Dla jednych i dla drugich punktem oparcia pozostaje tradycja, którą uosabia babcia – szamanka Dolgorma o nieziemskiej mocy, uznawanej przez wszystkich bez wyjątku.
Bezsprzecznym walorem powieści jest jej język – na pozór prosty, lecz przy tym niezwykle wyrafinowany i poetycki. To właśnie w warstwie językowej uwidacznia się empatia autorki wobec losów bohaterek i jej niekwestionowany sentyment do opisywanego kraju.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 309
- 267
- 81
- 14
- 8
- 6
- 3
- 3
- 3
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Wciągająca powieść czeskiej autorki rozgrywająca się ... w Mongolii. I to w środowisku rdzennych mieszkańców tego kraju. Historia pewnej rodziny na przestrzeni około czterdziestu lat, widziana z perspektywy pięciu kobiet. Matki, trzech córek i wnuczki. Ale nie jest to saga, gdzie kolejne pokolenia rodzą dzieci i dzielnie kroczą do przodu walcząc o własne szczęście (i o ojczyznę, jakby u nas było),mimo przeciwności losu (co u nas by się oczywiście udawało).
Pięć pierwszoosobowych narracji, mimo innego punktu widzenia – w gruncie rzeczy brzmi podobnie (może poza najmłodszą siostrą).
Widzimy brud i biedę stepowej Mongolii, iluzoryczne wykształcenie, jakie otrzymują w niej dzieci oraz raczej nieudolne próby polepszenia losu na miejscu. Kult tradycji i rodziny to tylko pozór, utrzymywany wobec obcych. Wewnątrz są zdrady (nagminne),przemoc, alkoholizm (powszechny),kazirodztwo i wyzysk.
Alternatywa to oczywiście wyjazd do stolicy, czyli Miasta (Ułan Bator). Ale na stronach powieści nie jawi się ono jako atrakcyjny cel wycieczki turystycznej. Blokowiska, dziurawe ulice, brudne punkty gastronomiczne oraz jurtowiska na obrzeżach, niczym brazylijskie fawele. „Bezpłatna” służba zdrowia funkcjonuje dzięki korupcji, ale ludzie i tak wolą iść do „czarownic”. A niektóre z nich zaspokajają w ten sposób swoje potrzeby nie tylko ekonomiczne.
O pracę nie jest łatwo, rozrywki to alkohol, nikotyna i burdele, które stanowią tam świetnie prosperujący sektor usług. Wreszcie konflikt miasto-wieś, bazujący na obopólnej świadomości klęski obu stron, przy publicznie deklarowanym sukcesie i jednych i drugich, którzy najpierw wmawiają to sami sobie, a potem innym.
I świadomość, że czytelnik stopniowo posiada całą prawdę, w przeciwieństwie do narratorek (może poza pierwsza z nich i ostatnią - Dzają).
Kawał solidnej realistycznej prozy z życia bardzo nieatrakcyjnej i niefotogenicznej części społeczeństwa. Mongolskiego, ale takie osoby i rodziny, a nawet całe zbiorowości występują wszędzie. I niewiele osób chce o nich pamiętać. Aż się wierzyć nie chce, że Petra Hůlová wydała tą książkę mając tylko 23 lata.
Wciągająca powieść czeskiej autorki rozgrywająca się ... w Mongolii. I to w środowisku rdzennych mieszkańców tego kraju. Historia pewnej rodziny na przestrzeni około czterdziestu lat, widziana z perspektywy pięciu kobiet. Matki, trzech córek i wnuczki. Ale nie jest to saga, gdzie kolejne pokolenia rodzą dzieci i dzielnie kroczą do przodu walcząc o własne szczęście (i o...
więcej Pokaż mimo toPetra Hulova "Czas Czerwonych Gór"
Petra Hulova dość brutalnie rozprawiła się z moim wyobrażeniem o bezkresnym, przepięknym krajobrazowo, mongolskim płaskowyżu, gdzie żyjące w jurtowiskach rodziny, z dala od zgiełku globalizującego się świata i pułapek cywilizacyjnego pędu, zdają się być ostoją tradycji, miłości do stepu i prostych reguł szczęśliwego życia, w zgodzie z przyrodą i jej naturalnym rytmem. Czy nigdy nie zachwyciły Was przywożone przez podróżników fotografie skośnookich, mongolskich, wystrojonych w del maluchów, stojących na tle gerów, żujących podskubywany przez kozy borcog? W tle ciągnący się po horyzont step ze stadami koni z rozwianymi grzywami!
Czas Czerwonych Gór rozmywa ten miraż historią o dramatycznym losie mongolskich kobiet. Silnie patriarchalna społeczność, wczesne małżeństwa, brak edukacji, wciąż żywy szamanizm. Wyrwanie się z tych reguł wydaje się możliwe wyłącznie przez ucieczkę do miasta. Ale to Ułan Bator okazuje się prawdziwym piekłem. Przeludnienie, brak pracy, życie w nędzy, wszechobecny gwałt.
Petra Hulova opowiedziała tę historię z perspektywy pięciu kobiet. Prostym językiem, wiarygodnie, z empatią. Jest przejmująca i interesująca poznawczo dla gotowych zmierzyć się z tą literacką, niewygodną diagnozą urzekającej krainy stepów i mlecznej herbaty, wciśniętej między mocarstwowe Chiny i Rosję, miotającej się między tradycją i nowoczesnością, własną tożsamością i polityką wielkich braci, gdzie kobiety zdają się płacić najwyższą cenę w odwiecznej walce dobra ze złem.
Rozsądek podpowiadał ocenę 7/10, emocje podpowiedziały 8/10. I tak zostało. Bolesna proza.
Petra Hulova "Czas Czerwonych Gór"
więcej Pokaż mimo toPetra Hulova dość brutalnie rozprawiła się z moim wyobrażeniem o bezkresnym, przepięknym krajobrazowo, mongolskim płaskowyżu, gdzie żyjące w jurtowiskach rodziny, z dala od zgiełku globalizującego się świata i pułapek cywilizacyjnego pędu, zdają się być ostoją tradycji, miłości do stepu i prostych reguł szczęśliwego życia, w zgodzie z...
Debiut poprawny, ale nie powalający. Autorka realizuje się w wieloletniej zapewne (patrz wykształcenie) fascynacji egzotyczną Mongolią, i umiejscowienie akcji jest faktycznie atrakcyjne, ale wykonanie nie daje mi większych powodów do zachwytu. "Czas czerwonych gór" to historia czterech pokoleń kobiet wychowanych wśród mongolskich stepów, a także zabieg przeciwstawienia tradycji (step) pułapkom nowoczesności (Miasto). Od banalnego tytułu mówiącego wszystko i nic, przez wysilony dramatyzm historii, która jest przy tym raczej blada i wtórna, po ostatecznie męczący wielogłos monologów poszczególnych bohaterek silących się na sprzedawanie czytelnikowi "tradycyjnych" mądrości (że mamy do czynienia z prostymi kobietami, autorka daje nam do zrozumienia, unikając zdań złożonych - po dwustu stronach ten sposób narracji zaczyna się już dawać we znaki) - wszystko to sprawiło, że książka mnie znużyła. I ta poetyckość języka też przereklamowana. Na szczęście nie razi, ale żeby się zachwycać to nie. Jednym słowem: książka dla koneserów. Ani zła, ani świetna, coś pośrodku.
Debiut poprawny, ale nie powalający. Autorka realizuje się w wieloletniej zapewne (patrz wykształcenie) fascynacji egzotyczną Mongolią, i umiejscowienie akcji jest faktycznie atrakcyjne, ale wykonanie nie daje mi większych powodów do zachwytu. "Czas czerwonych gór" to historia czterech pokoleń kobiet wychowanych wśród mongolskich stepów, a także zabieg przeciwstawienia...
więcej Pokaż mimo toZnałam Mongolię z obejrzanych filmów dokumentalnych, jak się okazuje, jednostronnie. Może taka była ich rola. Pokazać to, co w niej najcenniejsze: ludzi opornych na wpływy cywilizacji, tworzoną przez nich kulturę, kultywowaną tradycję, piękno środowiska, które szanują i kochają, dumę z genu swojego pradziada Czyngis-chana, wierząc, że każdy Mongoł go posiada, a jak pokazują badania genetyczne, nie jest to takie bezpodstawne.
Drugą stronę zobaczyłam w tej książce. Opowiadaną przez pięć kobiet z trzech pokoleń: matkę, jej trzy córki i wnuczkę. Stronę, w której walka o zachowanie tradycji ponosi klęskę w zderzeniu z cywilizacją stolicy Ułan Bator, do której uciekają młodzi. Gdzie wszechobecna niemożność odnalezienia się ludzi ze wsi w warunkach miejskiego życia, zmusza do topienia marzeń w alkoholu lub do walki o materialne przetrwanie w domu publicznym. Gdzie brak jakiejkolwiek możliwości nawiązania porozumienia między najmłodszymi, wychowanymi w mieście, a dziadkami, żyjącymi w krainie Czerwonych Gór, zrywa bezpowrotnie, tkaną przez pokolenia, delikatną sieć powiązań rodowych.
Zobaczyłam smutną stronę poszarpanych więzi rodzinnych, porozrywanych nici tradycji, których nie można już powiązać, bezdomnych obyczajów bez swojego spadkobiercy, umierających umiejętności i wiedzy, której nie ma komu przekazać, bezradności wobec wynaradawiającej polityki Chin. Stronę Mongolii opisaną bardzo emocjonalnie, analitycznie, z dużą znajomością tego kraju, jego historii i warunków życia w nim, językiem przeplecionym słowami z mongolskiego i rosyjskiego.
Ale czy tak naprawdę jest?
Wierzyłabym bezgranicznie, gdyby to były wrażenia z podróży. Opis kraju widziany oczami cudzoziemca. Ale wnikliwa analiza psychologiczna każdej postaci, jej motywacji, przyczyn postępowania, wewnętrznych myśli budziły we mnie nieufność.
Czy Czeszka, która wprawdzie ukończyła mongolistykę i kulturoznawstwo, mogła obiektywnie oddać rys psychologiczny kreowanych przez nią postaci?
Ile w tym prawdy, a ile jej własnych domysłów i dopowiedzeń przefiltrowanych jednak przez pryzmat Europejki?
Piękna historia, sugestywnie opowiedziana, ale… wewnętrzne przemyślenia jednak wolałabym napisane przez Mongołkę tam urodzoną, tam wychowaną i tam żyjącą.
http://naostrzuksiazki.pl/
Znałam Mongolię z obejrzanych filmów dokumentalnych, jak się okazuje, jednostronnie. Może taka była ich rola. Pokazać to, co w niej najcenniejsze: ludzi opornych na wpływy cywilizacji, tworzoną przez nich kulturę, kultywowaną tradycję, piękno środowiska, które szanują i kochają, dumę z genu swojego pradziada Czyngis-chana, wierząc, że każdy Mongoł go posiada, a jak pokazują...
więcej Pokaż mimo toBardzo dojrzała i mądra proza. Przenikliwie o kobietach pisze Hůlová, kreśli portrety subtelne, lecz bardzo wyraziste, zapadające mocno w pamięć. Chwilami niełatwa jest to opowieść, bo też trudne okazuje się życie pośród mongolskich stepów oraz w Mieście. Szczególnie ciekawy zabieg to przedstawienie tych samych zdarzeń z punktu widzenia różnych bohaterek. Dzięki niemu postacie stają się bardziej wielowymiarowe, niejednoznaczne. Język "Czasu Czerwonych Gór" pozostaje prosty, surowy, lecz w swej prostocie niezwykle poetycki. Wymagająca lektura, z którą warto się zmierzyć.
Bardzo dojrzała i mądra proza. Przenikliwie o kobietach pisze Hůlová, kreśli portrety subtelne, lecz bardzo wyraziste, zapadające mocno w pamięć. Chwilami niełatwa jest to opowieść, bo też trudne okazuje się życie pośród mongolskich stepów oraz w Mieście. Szczególnie ciekawy zabieg to przedstawienie tych samych zdarzeń z punktu widzenia różnych bohaterek. Dzięki niemu...
więcej Pokaż mimo toDoskonale pamiętam, jak 16 lat temu mój Tata zabrał mnie w podróż do Kazachstanu. Jego rodzina została tam przesiedlona, jak to się ładnie mówi, po drugiej wojnie światowej. Lecieliśmy z przesiadkami, a podróż samolotem z Warszawy do Astany zdawała się trwać kilka dni. Kiedy w końcu wylądowaliśmy w dumnej stolicy okazało się, że czeka nas jeszcze conajmniej dzień drogi rozklekotanym jeapem do jakiejś wioski, której nazwy dziś już nie pamiętam.
Czytając ksiażkę CZAS CZERWONYCH GÓR wspominałam moją podróż do Kazachstanu, w sumie nie aż tak już znowu odległego od Mongolii. Myślałam o stepie, który widziałam na własne oczy i o jego magii, przedstawionej na kartach, nasyconej do granic mozliwości realizmem, książki Hulovej. Zastanawiałam się nad siłą przyciągania natury, nad tym ile znaczy dla nas miejsce urodzenia, tradycje rodowe i narodowe, rodzina oraz reguły obowiązujące w danej społecznośći.
CZAS CZERWONYCH GÓR zafascynował mnie, ale i przerażił, zachwycił, ale i przyprawił o obrzydzenie, zainteresował Mongolią i jednocześnie do niej zniechęcił. Autorka większość życia miała spędzić na badaniach terenowych, dzieki czemu jej książka zyskuje na autentyczności. Nie ma tutaj miejsca na patetyzm czy wszechwiedzacego obserwatora, opisującego świat z góry. Każda z kobiet, której oddano głos, przedstawia swój punkt widzenia, który diamentralnie różni się od oceny tych samych sytuacji przez jej siostrę czy matkę. Opowieść ta pokazuje nowoczesność jako proces niszczący więzy rodzinne i depczący stare przykazania, ale wyjawia także tajemnice tradycyjnego świata, który za śnieżnobiałą fasadą ukrywa zgnizliznę, skandale i grzechy ludzkie. Kolejne rozdziały, słowa, wydarzenia, zestawiające prawa stepu i prawa miasta, coraz bardziej zmuszały mnie do zadumy, jak bardzo uniwersalną historię udało się napisać Hulovej. Bo czyż polskie dzieci ze wsi nie pragneły, pragną tak samo wyrwać się do miasta i zaznać innego życia? Czyż podobnie często nie wpadały czy wpadają w sidła zgorszenia i nie przeżywają przewartościowania wszytkich wartości oraz upadku moralnego?
Ksiażka Hulovej nie niesie pocieszenia, LEPIEJ NIE BĘDZIE, nie serwuje nam zakończenia w stylu ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. To uczyniło by ją sztuczną, utkaną z pajeńczyn kłamst współczesnych magików, którzy na każdy życiowy problem mają pasującą złotą myśl czy ćwiczenie z repertuaru jogi. Zakończenie nie jest także końcem tej historii, pozostawia niedosyt, bowiem dostajemy odpowiedź tylko na nieliczne z pytań, które sobie postawiliśmy w trakcie lektury. Czujemy się jak ktoś, komu dane było poobserować życie konkretnej rodziny w Mongolii na kilkadziesiąt lat, a potem kiedy już zaczęliśmy żyć życiem innych, dzielić ich troski i radości, wygnano nas jak intruza. To dobrze, bo otwarte zakończenie może nam pomóc w starawieniu tej niełatwej ksiażki. Mamy pole do popisu, możemy wymyślić cokolwiek.
Doskonale pamiętam, jak 16 lat temu mój Tata zabrał mnie w podróż do Kazachstanu. Jego rodzina została tam przesiedlona, jak to się ładnie mówi, po drugiej wojnie światowej. Lecieliśmy z przesiadkami, a podróż samolotem z Warszawy do Astany zdawała się trwać kilka dni. Kiedy w końcu wylądowaliśmy w dumnej stolicy okazało się, że czeka nas jeszcze conajmniej dzień drogi ...
więcej Pokaż mimo toJeżeli chcesz bliżej poznać kulturę i życie codzienne kobiet w Mongolii, to ta książka Cię wciągnie. Wszystko ukraszone ciekawymi historiami, różnymi postaciami, które są oczywiście ze sobą powiązane. Gdzie dalekie miasto oznacza zło i prędzej spotka cię tam coś niedobrego. To jurta na pustkowiu z mężem i dziećmi oznacza pełnię szczęścia.
Dosadnie pokazana rzeczywistość bez zbytniego upiększania. A użycie potocznego nazewnictwa jest tylko na plus.
Jeżeli chcesz bliżej poznać kulturę i życie codzienne kobiet w Mongolii, to ta książka Cię wciągnie. Wszystko ukraszone ciekawymi historiami, różnymi postaciami, które są oczywiście ze sobą powiązane. Gdzie dalekie miasto oznacza zło i prędzej spotka cię tam coś niedobrego. To jurta na pustkowiu z mężem i dziećmi oznacza pełnię szczęścia.
więcej Pokaż mimo toDosadnie pokazana rzeczywistość bez...
Trudno uwierzyć, że powieść tak ściśle osadzoną w mongolskich realiach (tzn. chcę wierzyć, że tak jest, nie znam Mongolii od wewnątrz) napisała Czeszka, i do tego młodziutka. Czyta się to jak dzieło jakiejś hipotetycznej mongolskiej Alice Munro, wiekowej pisarki, która zbiera strzępy znanych jej losów mongolskich kobiet i konstruuje z tego elegię na cześć zniszczonego(?) życia i śpiewa pieśń o utraconej kolorowej ojczyźnie, zadeptywanej przez szarą, przytłaczającą nowoczesność.
Mimo miotły w znaku serii, książka jak najbardziej do czytania dla mężczyzn. Mnie, z moim orientalistycznym wykształceniem, zachwyciła.
Trudno uwierzyć, że powieść tak ściśle osadzoną w mongolskich realiach (tzn. chcę wierzyć, że tak jest, nie znam Mongolii od wewnątrz) napisała Czeszka, i do tego młodziutka. Czyta się to jak dzieło jakiejś hipotetycznej mongolskiej Alice Munro, wiekowej pisarki, która zbiera strzępy znanych jej losów mongolskich kobiet i konstruuje z tego elegię na cześć zniszczonego(?)...
więcej Pokaż mimo toUdany debiut czeskiej pisarki Petry Hulovej, absolwentki mongolistyki.
Biorąc tę książkę z biblioteki nie spodziewałam się takiego tematu, a pisarka to była dla mnie białą kartą.
Opis tylko mnie zaciekawił. Mongolia - kraj tajemniczy, dziki, odległy, nieodkryty, zagubiony gdzieś pośród stepów Azji. Osobiście nie znam nikogo, kto by go odwiedził.
Myślę, że jednak nie takiej historii się spodziewałam.
Chciałam bliżej poznać mongolską kulturę, obyczajowość, może trochę historii. A otrzymałam gorzką pigułkę na temat współczesności mongolskich kobiet.
Historia głównie ich dotyczy i jest opowiedziana ich głosami.
Wieś to tradycja, ale też zacofanie, prosta brutalność i trudna codzienność.
Natomiast miasto to synonim zepsucia i degeneracji. Niewiele zostało z czaru mongolskich stepów. Wyszedł z tego dość przygnębiający obraz.
Nie umniejsza to jednak pisarstwa Petry Hulovej. Zachwyca swoją dojrzałością, językiem, prawdą.
Chętnie przeczytam jeszcze inną książkę tej autorki lub kolejną z "serii z miotłą".
Udany debiut czeskiej pisarki Petry Hulovej, absolwentki mongolistyki.
więcej Pokaż mimo toBiorąc tę książkę z biblioteki nie spodziewałam się takiego tematu, a pisarka to była dla mnie białą kartą.
Opis tylko mnie zaciekawił. Mongolia - kraj tajemniczy, dziki, odległy, nieodkryty, zagubiony gdzieś pośród stepów Azji. Osobiście nie znam nikogo, kto by go odwiedził.
Myślę, że jednak nie takiej...
Jednym słowem: gorzka, a jednocześnie opisy Hulovej sprawiały niekiedy, że czułam się, jakbym poprawiała del.
Jednym słowem: gorzka, a jednocześnie opisy Hulovej sprawiały niekiedy, że czułam się, jakbym poprawiała del.
Pokaż mimo to