Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?

Okładka książki Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie? Johan Harstad
Okładka książki Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?
Johan Harstad Wydawnictwo: Smak Słowa literatura piękna
560 str. 9 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Buzz Aldrin, waar ben je gebleven?
Wydawnictwo:
Smak Słowa
Data wydania:
2019-04-03
Data 1. wyd. pol.:
2019-04-03
Liczba stron:
560
Czas czytania
9 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365731845
Tłumacz:
Karolina Drozdowska
Tagi:
literatura norweska Karolina Drozdowska poszukiwanie sensu życia Wyspy Owcze
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
874
858

Na półkach:

To jest całkiem zgrabnie napisana opowieść. Niestety jedna z wielu o szkolnej młodości, pierwszych miłościach, pierwszym zespole muzycznym, przyjaźniach i życiu. Tym razem w Norwegii. Prawdopodobnie mocno czerpiąca z doświadczeń autora i zasłyszanych historii. Tylko, coraz bardziej mam przekonanie, że nic z tego nie wynika. Szkoda mi czasu. Gdzie się podziałeś Buzzie Aldrinie Johana Harstada.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/gdzie-sie-podziales-buzzie-aldrinie/

To jest całkiem zgrabnie napisana opowieść. Niestety jedna z wielu o szkolnej młodości, pierwszych miłościach, pierwszym zespole muzycznym, przyjaźniach i życiu. Tym razem w Norwegii. Prawdopodobnie mocno czerpiąca z doświadczeń autora i zasłyszanych historii. Tylko, coraz bardziej mam przekonanie, że nic z tego nie wynika. Szkoda mi czasu. Gdzie się podziałeś Buzzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
907
862

Na półkach:

Od początku bardzo spodobał mi się styl i sposób prowadzenia fabuły. Był lekki a zarazem głęboki i inteligentny. Główny bohater to świetnie wykreowana historia osobowości nadwrażliwej , melancholijnej i depresyjnej ,podatnej na kryzysy psychiczne. Umieszczenie większości akcji na wyspach Owczych podkręcało klimat i tło do analizowania siebie. Książka ma w sobie naprawdę dużo błyskotliwych obserwacji i namysłu psychologicznego. Natomiast literacko mam dwa zarzuty Pierwszy to wytracenie naturalnej fabuły gdzieś w połowie, wątki stawały się coraz bardziej wydumane a zwłaszcza końcówka gdzie znalazł się nawet motyw z wojny w Jugosławii Drugi to przeintelektualizowanie i zbyt łatwe rozwiązanie trudnych przecież konfliktów psychicznych i relacyjnych. Autor jednak bardzo mnie zainteresował i chętnie przeczytam inna jego pozycję, jeśli zostanie przetłumaczona

Od początku bardzo spodobał mi się styl i sposób prowadzenia fabuły. Był lekki a zarazem głęboki i inteligentny. Główny bohater to świetnie wykreowana historia osobowości nadwrażliwej , melancholijnej i depresyjnej ,podatnej na kryzysy psychiczne. Umieszczenie większości akcji na wyspach Owczych podkręcało klimat i tło do analizowania siebie. Książka ma w sobie naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
944
699

Na półkach: ,

Podobało mi się, nawet bardzo mi się podobało, chociaż momentami chciałam, żeby już się skończyło. Były tu fragmenty bardzo dobre, wciągające, zabawne, przytłaczające, w każdym razie poruszające na wiele różnych sposobów, ale były też takie, które męczyły, zadręczały i chciałam, żeby już autor dał mi spokój.
Sama miałam w życiu chwile, czasem nawet dłuższe chwile, w których chciałam zniknąć, stać się niewidzialną. Do dziś ubieram się w ciuchy bezkształtne w nijakich kolorach, po to, żeby stopić się z tłem. Dlatego były momenty w książce, że bardzo głęboko rozumiałam stan psychiczny głównego bohatera. Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na poznawaniu losów bohaterów.

Podobało mi się, nawet bardzo mi się podobało, chociaż momentami chciałam, żeby już się skończyło. Były tu fragmenty bardzo dobre, wciągające, zabawne, przytłaczające, w każdym razie poruszające na wiele różnych sposobów, ale były też takie, które męczyły, zadręczały i chciałam, żeby już autor dał mi spokój.
Sama miałam w życiu chwile, czasem nawet dłuższe chwile, w których...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15441
2030

Na półkach:

BOHATER książki przyszedł na świat w 1969 roku i nieuchronnie CAŁE ŻYCIE PRZEŻYWA w cieniu króków Armstronga na Księżycu. Mattias meiskz a w Stavanger i wiedzie życie odległe od żywota swojego idola. Jest ogrodnikiem, a pragnie nigdy nei rzucać się w oczy, być tylko trybikiem w maszynerii. Utożsamia się z Buzzem Aldrinem, który w lądowaniu człowieka na ksiązycu odegrał minimalna rolę. W dróżnieniu do Armstronga z łatwością wyrzekł sie kolejnych kosmicznych awantur i egzystował sobie spokojnie w swojej niszy.
Mattias wydaje się trochę niesprzystosowany społecznie i wycofany. Na rzecz Aspergera przemawia niechęć do jakichkolwiek zmian i zadowolenia z codziennych rytuałów, przewidywalnośći swojego życia. Jego wsparciem jest Jorn,który gra w zespole. Kuszą go wyprawą na Wyspy Owcze. by koncertować. Niby wypad ma potrwać tylko tydzień, ale wszystkie siły sprzysiegną się przeciwko Mattiasowi.
Kiedy mozolnie budowany mikroświat naszego bohatera się rozpada, podróż na wyspy może dostarczyć mu bodźca by zmienić swoją perspektywę. W końcu w zwiazku z dziewczyną panowała stagnacja, nie umiał nazwać swoich emocji. mattiAS WSPOMINA SWOJA OBSESJĘ na punkcie Helle, jego dludgotrwałą obserwację dziewczyny, jego wpadki i momenty konsternacji, kiedy w szkole traktowano go jak dziwaka. Moment triumfu przeżył gdy raz fantastycznie zśpiwawał,zabłysnłą talentem, a jego pieśń wywołała huragan emocji, aż się trzęśły szkolne mury. wszyscy mieli więc gotową receptę na sukces, wszyscy chcieli pchnąc go w światło jupiterów.
Powieśc traktuje o społecznych normach, oczekiwaniach, definicjach normalności. Przyziemność miesza się z niezwykłością, niektóre przygody na wyspach Owczych pokazują próbkę zgryźliwego komizmu, neizwykłęgo poczucia humoru twórcy. Zbiór ciekawostek z tego zakątka świata też jest interesującym wątkiem. Podobał mi się nastrój nieco depresyjny mroczny, skandynawskie surowe krajobrazy, wykreowana atmosfera. natura z zaciekłością bierze odwet na tubylcach i przyjezdnych, ale niejako wyzwala bohatera,. Konfrontuję się on ze swoimi lękami,nawet zdążył się przywiązać do wysp, zamierza tam wrócić. Samotnośc, wyobcowanie, niechęć do zdobyczy cywilizacji, życia w sieci to takie niemodne zachowania, nienowoczesny styl życia ,ale gdzieś na obrzeżach Europy nie jest to archaiczne. Jakby znalazł swe miejsce na ziemi, pogodził się sam z sobą.

BOHATER książki przyszedł na świat w 1969 roku i nieuchronnie CAŁE ŻYCIE PRZEŻYWA w cieniu króków Armstronga na Księżycu. Mattias meiskz a w Stavanger i wiedzie życie odległe od żywota swojego idola. Jest ogrodnikiem, a pragnie nigdy nei rzucać się w oczy, być tylko trybikiem w maszynerii. Utożsamia się z Buzzem Aldrinem, który w lądowaniu człowieka na ksiązycu odegrał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
274

Na półkach:

Przeczytałam tę książkę przez totalną pomyłkę. Okładka, opis, to wszystko podpowiadało mi, że będzie "kosmicznie". Nie było. Owszem, dowiedziałam się kilku wartościowych rzeczy - o Księżycu, o Wyspach Owczych. Ale i potwierdziłam sama sobie, że nie pociągają mnie obyczajówki. Nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Dla osób lubiących ten gatunek książka może być naprawdę bardzo ciekawa. Napisana jest bardzo poprawnie i porusza poważne problemy. Polubiłam nawet głównego bohatera i znalazłam coś, co nas łączy - oboje lubimy ciszę :-)
Książka jest o spełnianiu marzeń? O tym, czy w ogóle mamy wpływa na swoje życie? A może wszystko już wiadomo w chwili, kiedy przychodzimy na świat?
W każdym razie dla miłośników gatunku można polecić. Ja zaś się cieszę, że już jestem po.

Przeczytałam tę książkę przez totalną pomyłkę. Okładka, opis, to wszystko podpowiadało mi, że będzie "kosmicznie". Nie było. Owszem, dowiedziałam się kilku wartościowych rzeczy - o Księżycu, o Wyspach Owczych. Ale i potwierdziłam sama sobie, że nie pociągają mnie obyczajówki. Nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Dla osób lubiących ten gatunek książka może być naprawdę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
130

Na półkach:

Czuje się literacką noeprzeciętność książki, ale niestety męczy - i to jak! I choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wzięcie czytelnika na męki jest w pełni zamierzone, to nie wiem czy to dobra droga. Z jednej strony powieść bywa niezwykle zabawna, refleksyjna, zadziwia od początku i do końca i w żadnym momencie nie pozwala przewidzieć co będzie się działo i jak postąpią bohaterowie. Z drugiej, niestety, męczenie czytelnika depresyjnym nicnierobieniem bohatera, które przypominało pisarskie wodolejstwo, zabiło we mnie radość z czytania tej książki.

Czuje się literacką noeprzeciętność książki, ale niestety męczy - i to jak! I choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wzięcie czytelnika na męki jest w pełni zamierzone, to nie wiem czy to dobra droga. Z jednej strony powieść bywa niezwykle zabawna, refleksyjna, zadziwia od początku i do końca i w żadnym momencie nie pozwala przewidzieć co będzie się działo i jak postąpią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1027
131

Na półkach: ,

Chciałem napisać, że każdy następny Norweg nawiązujący do lądowania na Księżycu będzie z urzędu porównywany z Christensenem, i dobrze, że nie napisałem, bo okazało się, że to właśnie Christensen był tym kolejnym i to jego trzeba porównywać. „Odpływ” powstał sporo później niż Harstadowskie „Scooby-Doo, Where Are You?”.

Pierwsze sto paręnaście stron sprawiło, że przyznałem obu panom remis, i to zarówno w skali makro, jak i w mikro. A że przepadam wprost za bohaterami pacyfikującymi swój talent, naprawdę przypadł mi do gustu Mattias. Do tego niektóre fragmenty, zwłaszcza eksplodujące na równej drodze, przecinkami tylko regulowane słowospady, autentycznie porywały.

Odtrąbienie nierozegranej okazało się jednak mocno przedwczesne, bo z wielką dwójką na stronie sto czternastej fabuła bez ostrzeżenia przeskakuje w zupełnie inny gatunek, który można by nazwać, czerpiąc z tekstu powieści, „gapię się w blat stołu” albo „liczę deski sufitu”. Na Wyspach Owczych siąpi i minoruje, samotność zbiera okazałe żniwo, ale skoro okładka zarzeka się, że Mattias wróci do domu, no to czytam, bom przecież tego ciekaw.

W „Siódmym wtajemniczeniu” było o takiej książce, „Niezwykłych przygodach Anatola Stukniętego na początku”. Napisana była tak mocno, że na siedemdziesiątej stronie każdy próbujący ją przeczytać zasypiał razem z jej bohaterem (przez co nikt nie doczytał jej do końca). To, co wymyślił Niziurski, niespodziewanie zrealizował Harstad. Gdy na stronie dwieście osiemdziesiątej pierwszej Mattias nie miał siły ani ochoty czytać, zrobiłem sobie przerwę, która, anim się spostrzegł, przeciągnęła się do bez mała tygodnia wstrzemięźliwości od słowa drukowanego. Nigdy wcześniej nic mi się tak organicznie z tym Anatolem nie skojarzyło.

I wreszcie epilog. Którego formalnie jakby nie było, ale tylko dlatego, że udaje ostatnią „część”. Najdłuższy kryptoepilog świata po „Korzeniach” Haleya. Zwieńczony maciupkim rodzynkiem w postaci listu, który Mattias wyciągnął ze skrzynki, choć jak najdalszy jestem od sugestii, że ten kadr coś jeszcze ratuje.

Ale i tak nominuję tę książkę w kategorii „najpiękniejsza obietnica”.

Chciałem napisać, że każdy następny Norweg nawiązujący do lądowania na Księżycu będzie z urzędu porównywany z Christensenem, i dobrze, że nie napisałem, bo okazało się, że to właśnie Christensen był tym kolejnym i to jego trzeba porównywać. „Odpływ” powstał sporo później niż Harstadowskie „Scooby-Doo, Where Are You?”.

Pierwsze sto paręnaście stron sprawiło, że przyznałem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3702
1549

Na półkach:

W momencie, gdy słyszę określenie literatura skandynawska, automatycznie myślę o pisarzach kryminałów. Läckberg, Nesbø, Larsson, Horst i wielu, wielu innych od razu pojawiają mi się w głowie. Przypominam sobie tylko jedną książkę, która nie była kryminałem i napisała ją Norweżka Nina Lykke („Nie, po prostu nie”). Niemożliwe jest przecież, by skandynawscy twórcy pisali tylko i wyłącznie kryminały i thrillery. Na szczęście tak nie jest! I udowadnia to pochodzący ze Stavanger pisarz Johan Harstad w książce „Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?”. Książka w Norwegii została wydana w 2005 roku, a w 2009 roku na jej podstawie nakręcono serial telewizyjny.

Główny bohater Mattias przyszedł na świat w momencie lądowania załogi Apollo 11 na Księżycu. Teraz Mattias to trzydziestoletni mężczyzna mieszkający w Stravanger ogrodnik, który marzy, by nikomu nie zawadzać i pozostać anonimowym trybikiem w machinerii wszechświata. Jako ogromny fan Buzza Aldrina, kosmonauty, który odgrywał drugoplanową rolę podczas lądowania na Księżycu, Mattias idealizuje jego historię i tak jak on pragnie pozostać niewidzialny. Od ośmiu lat żyje w związku z tą samą dziewczyną, kocha swoją pracę i marzy o byciu anonimowym i życiu w cieniu. Gdy jego najlepszy przyjaciel prosi go o towarzyszenie w charakterze dźwiękowca podczas koncertu, Mattias się zgadza i tak trafia na Wyspy Owcze. Planuje wrócić do domu po tygodniu, lecz los zakpi sobie z tego planu. Okazuje się, że wystarczy jedna kropla, by ocean zalał ląd. Czy Mattias wróci do domu?

Choć tytuł sugeruje, że główną rolę odgrywać tu będzie Buzz Aldrin, to tak jednak nie jest. Drugi kosmonauta jest metaforą życia Mattiasa. Zachowanie bohatera nie spotyka się z aprobatą rodziny i znajomych, choć z czasem akceptują jego inność i wrażliwość, a pełne zrozumienie przyjdzie dopiero wtedy, gdy chłopaka nie będzie wśród nich. Mattias chce tylko jednego, żyć spokojnie w cieniu i być numerem dwa. Nie chce być podziwiany, stać na piedestale. Z rozwagą wybrał swój zawód i spełnia się w ogrodnictwie. By jednak zrozumieć siebie, musiał trafić aż na Wyspy Owcze. Tam spotkał barwnych mieszkańców i zamieszkał w ośrodku wśród osób szukających pomocy. Czy uświadomi sobie, co tak naprawdę ważne jest w życiu i czy ucieczka przed światem to na pewno jedyne i najlepsze rozwiązanie?

Z ogromną ciekawością zaczynałam książkę Johana Harstada. Zaciekawił mnie przede wszystkim opis fabuły, a okładka dała mi powód do rozmyślań. Pierwsze co rzuca się w oczy to sposób opowieści, bowiem cała książka prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, która przeplatana jest retrospekcjami. Dzięki temu nasz bohater niczego przed nami nie ukryje, daje to możliwość zajrzenia w świat wewnętrzny Mattiasa i zrozumienia jego postępowania. Jeśli spodziewacie się gwałtownej akcji i mnóstwa dialogów, to możecie się poczuć zawiedzeni. Tutaj fabuła toczy się powoli, klimat jest wręcz melancholijny i pełno jest dygresji i nawiązań do przeszłości. Bardzo mi się to spodobało! Choć książka do najcieńszych nie należy, to nie mogłam się oderwać od tej słodko-gorzkiej opowieści. I miałam chwilę refleksji i wtedy tak bardzo dobrze rozumiałam głównego bohatera.

Moje spotkanie z lekturą „Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?” uważam za bardzo udane. Zaletą tej książki jest bardzo dobre wykreowanie bohaterów, nie tylko postaci Mattiasa, ale także tych drugoplanowych. Choć to nie jest prosta lektura, warto się z nią zapoznać i przeczytać Mattiasie i jego poszukiwaniu siebie. Bo czy można całe życie stać w cieniu?

W momencie, gdy słyszę określenie literatura skandynawska, automatycznie myślę o pisarzach kryminałów. Läckberg, Nesbø, Larsson, Horst i wielu, wielu innych od razu pojawiają mi się w głowie. Przypominam sobie tylko jedną książkę, która nie była kryminałem i napisała ją Norweżka Nina Lykke („Nie, po prostu nie”). Niemożliwe jest przecież, by skandynawscy twórcy pisali tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2404
2356

Na półkach:

Pośród tłumu ludzi żyje ktoś wybitny, kto nie chce wychodzić przed szereg. Woli anonimowość i życie prywatne. Jednak w końcu los upomni się o swoje. Nigdy nie znamy dnia ani godziny.

Literatura norweska ma w sobie coś, co zawsze sprawia, że nie mogę jej odmówić. Niespieszny styl, bogate kreacje bohaterów, wspaniałe opisy, lekkie pióro autorów, swobodę tworzenia, wielkość znaczenia. Zawsze pełna oczekiwań podchodzę do nowej książki norweskiego autorka i równie często odnajdę w danej powieści coś co mnie urzeka. Nie inaczej było z Johanem Harstadem, którego powieść okazała się niesłychanie intrygująca.

Jeśli mam być szczera, początkowo podchodziłam do niej bardzo sceptycznie. Opis, który sugerował wszystko i nic, okładka równie tajemnicza. Jednak w tym wszystkim był pewien potencjał, który mógł pomóc osiągnąć tej książce sukces. Więc zaryzykowałam (w końcu nie odmawia się norweskim pisarzom) i przepadłam we wspaniałej propozycji książki o życiu, ludzkości, o społecznych normach i indywidualnych oczekiwaniach. O człowieku, który chociaż miał wszystko, ciągle był sam. I który pewnego dnia stanął twarzą w twarz z nieznanym.

To bardzo osobista powieść, trafiająca do czytelnika poprzez detale. Wydaje się surowa, niemal odległa a jednak z każdą przeczytaną stroną co raz bardziej nam bliska. Wszystko bowiem rozpoczyna się w roku 1999, kiedy ludzkość nie jest pewna tego co ją czeka. Mattias, zwykły ogrodnik, nie oczekuje od życia niczego szczególnego. Ma dziewczynę i pracę a to zdecydowanie wystarcza mu do szczęścia. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Na prośbę przyjaciela jedzie wraz z nim w trasę koncertową, by przypilnować brzmienia. Ma wrócić już po tygodniu. Jednak po drodze doświadcza rzeczy, które wywracają do góry nogami jego stabilne życie. I nie wraca, a na pewno nie teraz. Minie wiele czasu zanim wróci. Wcześniej jednak zniknie.

Porywająca i głęboka oraz niezwykle dojrzała. To książka, po której możecie się wszystkiego spodziewać. Humorystyczna kiedy trzeba, zdystansowana i przyziemna, jednocześnie bogata w masę przeróżnych emocji. Oczywiście swoje uznanie znajdzie przede wszystkim u odważnego czytelnika, który lubi eksperymentować i nie zamyka się na style oraz wśród tych, których ciągnie do norweskiej literatury. Dlatego ogromnie cieszę się, że poznałam powieść Harstada, która zmieniła moje postrzeganie świata i która oczarowała mnie tak bardzo jak to tylko możliwe. Wszystkim - poczynając od realnej kreacji głównego bohatera po jego niezwykłą przygodę.

Styl autora odgrywa tutaj największą rolę. Mistrzostwo! Humor, realia, przyziemność, pewność siebie, detale - można tak wymieniać bez końca. "Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie?" to przeplatanka mroku i nadziei, szczęścia i tragizmu oraz wszystkiego co ludzkie. Wyjątkowa i zaskakująca, cicha oraz śmiała jednocześnie. Dawno nie czytałam tak dobrze skonstruowanie książki, która dostarczyła mi wielkiej przygody życia.

Pośród tłumu ludzi żyje ktoś wybitny, kto nie chce wychodzić przed szereg. Woli anonimowość i życie prywatne. Jednak w końcu los upomni się o swoje. Nigdy nie znamy dnia ani godziny.

Literatura norweska ma w sobie coś, co zawsze sprawia, że nie mogę jej odmówić. Niespieszny styl, bogate kreacje bohaterów, wspaniałe opisy, lekkie pióro autorów, swobodę tworzenia, wielkość...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    106
  • Przeczytane
    47
  • Posiadam
    16
  • 2019
    5
  • Ulubione
    4
  • E-booki
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Literatura skandynawska
    2
  • Do kupienia
    2
  • Literatura piękna
    2

Cytaty

Więcej
Johan Harstad Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie? Zobacz więcej
Johan Harstad Gdzie się podziałeś, Buzzie Aldrinie? Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także