-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1173
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać419
Biblioteczka
2024-05-09
2024-01-09
Po przeczytanych niedawno przygodowych powieściach Londona oraz po powoływaniu się Wajraka na czytane przez niego w dzieciństwie powieści Curwooda i mnie ogarnęła nostalgia za tymi beztroskimi latami. Za Szarą Wilczycą, za Kazanem, za Barim i ich przygodami.
A że pewnym zrządzeniem losu miałam trochę więcej wolnych chwil postanowiłam powrócić do przeszłości.
Pies Miki i niedźwiadek Niua. O nich jest ta historia. I chociaż tyle lat upłynęło od jej powstania, to nadal jest to świetna powieść przygodowa dla dzieci. Tych nieco starszych dzieci, bo jednak sporo we „Włóczęgach północy” opisów brutalnych walk na śmierć i życie, sporo też okrucieństwa fundowanego zwierzętom przez człowieka.
Uważam, że zbyt małego czytelnika opisy te mogą przerazić.
Mimo iż Curwood dynamicznie i emocjonująco opisuje losy przyjaźni psiaka i niedźwiadka, ich włóczęgi i walki o przetrwanie, to nie towarzyszyły mi te same co przed laty wypieki na twarzy i wstrzymywanie oddechu oraz gorączkowe przewracanie kartek.
Czasu się bowiem nie cofnie.
Po przeczytanych niedawno przygodowych powieściach Londona oraz po powoływaniu się Wajraka na czytane przez niego w dzieciństwie powieści Curwooda i mnie ogarnęła nostalgia za tymi beztroskimi latami. Za Szarą Wilczycą, za Kazanem, za Barim i ich przygodami.
A że pewnym zrządzeniem losu miałam trochę więcej wolnych chwil postanowiłam powrócić do przeszłości.
Pies Miki i...
2024-01-10
Co za dużo to niezdrowo.
Niby znam to powiedzenie, ale nie umiałam się powstrzymać przed sięgnięciem po jeszcze jedną książkę Curwooda.
Niestety przeholowałam.
1. Zamiast zadowolić się „Włóczęgami północy” i zostawić umiarkowaną już nostalgię w spokoju, totalnie się jej wyzbyłam. Przynajmniej do dzieł Curwooda.
2. Zamiast czerpać radość z przeżywania przygód Kazana i Szarej Wilczycy, rozmyślałam o schemacie, według którego te książki powstają. O powtarzalności cech i zachowań, którymi obdarzone są i zwierzęta, i ludzie, a także o pewnej matrycy zdarzeń i losów bohaterów.
Dlatego „Bari, syn Szarej Wilczycy” w chwili obecnej na powtórkę nie ma szans.
Ale ocena zostaje ta sprzed lat.
Przeczytane w 1990 i 2023
Co za dużo to niezdrowo.
Niby znam to powiedzenie, ale nie umiałam się powstrzymać przed sięgnięciem po jeszcze jedną książkę Curwooda.
Niestety przeholowałam.
1. Zamiast zadowolić się „Włóczęgami północy” i zostawić umiarkowaną już nostalgię w spokoju, totalnie się jej wyzbyłam. Przynajmniej do dzieł Curwooda.
2. Zamiast czerpać radość z przeżywania przygód Kazana i...
2023-12-31
Jacka Londona znałam z biografii Irvinga Stone’a, a także jako autora doskonałego „Martina Edena”.
I „Zew krwi”, i „Białego kła”, mimo że miałam ich zawsze na uwadze, przegapiłam w czasie bardziej sprzyjającym takim lekturom i przeczytałam dopiero niedawno. Wydawało mi się, że wyrosłam z literatury przygodowej i że będę traktować ją trochę z przymrużeniem oka.
Historia przyjaźni człowieka i psa – ograny od tylu lat temat.
„Biały Kieł” udowodnił jednak, że jest świetnie skomponowaną powieścią, napisaną wspaniałym, oszczędnym, ale ekspresywnym i plastycznym językiem. Mistrzowski styl, który London wypracował przez wszystkie lata morderczych prób pisarskich, daje przyjemność obcowania z wyborną twórczością. To budowanie napięcia, granie na emocjach czytelnika.
I chociaż domyślamy się jak ta historia się potoczy, los głównego bohatera przejmuje nas i wzrusza. Po przeczytaniu miałam przekonanie, że to dzieło kompletne, w którym niczego nie brakuje i wszystko ma tam swoje uzasadnienie i miejsce.
Na długo ze mną zostanie określenie - „rzetelne cięgi”, które regulowały kwestie wychowawcze i stanowiły podstawę wymiaru sprawiedliwości „bogów”.
Jacka Londona znałam z biografii Irvinga Stone’a, a także jako autora doskonałego „Martina Edena”.
I „Zew krwi”, i „Białego kła”, mimo że miałam ich zawsze na uwadze, przegapiłam w czasie bardziej sprzyjającym takim lekturom i przeczytałam dopiero niedawno. Wydawało mi się, że wyrosłam z literatury przygodowej i że będę traktować ją trochę z przymrużeniem oka.
Historia...
2023-12-23
Pies. Człowiek. Natura.
Mimo, że od powstania tej opowieści minęło 120 lat, natura człowieka pozostaje niezmienna. Gorzej z psią.
I chociaż niektóre „ludzkie” zachowania były przez mnie trudne do zaakceptowania, to uważam że London świetnie oddał koloryt tamtych czasów. Sam będąc poszukiwaczem złota w rzece Klondike wiedział doskonale, że w tamtych terenach nie obejdzie się bez psiej pomocy. W powieści na czoło wysuwa się Buck. Pojętny i sprytny psiak, który od razu zyskuje sympatię czytelnika.
Bardzo podobał mi się opis budzenia się pierwotnych instynktów u Bucka. Te jego psie sny o prapoczątkach. Mnie one naprawdę zachwyciły.
Pies. Człowiek. Natura.
Mimo, że od powstania tej opowieści minęło 120 lat, natura człowieka pozostaje niezmienna. Gorzej z psią.
I chociaż niektóre „ludzkie” zachowania były przez mnie trudne do zaakceptowania, to uważam że London świetnie oddał koloryt tamtych czasów. Sam będąc poszukiwaczem złota w rzece Klondike wiedział doskonale, że w tamtych terenach nie obejdzie...
2023-07-16
Przygnębiający tekst, który powinien przeczytać każdy rodzic. Im wcześniej, tym lepiej.
List Franza Kafki jest krzykiem rozpaczy, którym rozlicza się z ojcem za okres swego dziecięctwa i młodości. Jest to zapis toksycznej relacji pomiędzy apodyktycznym ojcem, a nadwrażliwym synem. Relacji, która przeradza się w rodzaj obsesji i pewnego patologicznego rodzaju uzależnienia dziecka od rodzica. Syn ciągle czuje się winny, że nie spełnia oczekiwań i standardów ustanowionych przez ojca. Czuje się z tym beznadziejnie.
Tak narodzi się późniejszy Gregor Samsa.
Nie chcę oceniać, bo nie potrafię.
WYZWANIE CZYTELNICZE VII 2023
Przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”
Przygnębiający tekst, który powinien przeczytać każdy rodzic. Im wcześniej, tym lepiej.
List Franza Kafki jest krzykiem rozpaczy, którym rozlicza się z ojcem za okres swego dziecięctwa i młodości. Jest to zapis toksycznej relacji pomiędzy apodyktycznym ojcem, a nadwrażliwym synem. Relacji, która przeradza się w rodzaj obsesji i pewnego patologicznego rodzaju uzależnienia...
2023-06-30
Sięgnęłam po tę książkę w ramach wyzwania czerwcowego spodziewając się wariacji na temat „Olivera Twista” zaadaptowanego na rodzimy grunt.
Na przykładzie sylwetek bohaterów powieści widać znajomość rzeczy u Korczaka i tego, że środowisko marginesu społecznego znał od podszewki. Odmalowanie uczuć, myśli i honoru ludzi ulicy, a co za tym idzie ich specyficznego zachowania, nierozumianego przez zwykłych mieszkańców miasta powoduje, że kibicujemy tym pierwszym i litujemy się (niestety) nad ich życiem.
A litość w półświatku to płachta na byka.
Podobała mi się droga życiowa głównego bohatera - Antka. Jego przekora, walka ze słabościami, wierność ideałom i ten poszarpany i nie do końca jednoznaczny los.
Niestety bez moralizatorstwa się nie obyło, ale dlatego, że się go spodziewałam, a nawet obawiałam, całkiem nieźle zniosłam jego współwystępowanie w tekście. W dodatku historie dzieci ulicy były z taką wiernością i prawdą nakreślone, że rekompensowały sentymentalną pedagogizację autora.
Bardzo dobra lektorka – Anna Próchniak – przeczytała książkę naturalnie i przyjemnie dla ucha.
Sądzę, że to ciekawa i warta zauważenia lektura, której z powodzeniem można dać szansę.
WYZWANIE CZYTELNICZE VI 2023
Przeczytam książkę z bohaterem dziecięcym
Sięgnęłam po tę książkę w ramach wyzwania czerwcowego spodziewając się wariacji na temat „Olivera Twista” zaadaptowanego na rodzimy grunt.
Na przykładzie sylwetek bohaterów powieści widać znajomość rzeczy u Korczaka i tego, że środowisko marginesu społecznego znał od podszewki. Odmalowanie uczuć, myśli i honoru ludzi ulicy, a co za tym idzie ich specyficznego zachowania,...
2022-04-14
Zainteresowałam się tą książką ze względu na bukiet kwiatów na okładce. To on przykuł moją uwagę, szczególnie w związku z kwietniowym wyzwaniem. 😉
Potem spojrzałam na wiele mówiące nazwisko - Lagerlöf i już w 90% byłam zdecydowana, by książkę poznać, zwłaszcza, że nie czytałam żadnego utworu noblistki.
Wrażenia na początku były średnie. Bo niby czuć, że to bardzo dobra literatura, ale trąci myszką, a tłumaczenie Franciszka Mirandoli dodatkowo wrażenie to potęguje.
Mimo to, przedstawienie siły i mocy ojcowskiej miłości jest poruszające. Selma Lagerlöf mistrzowsko ukazuje cały proces powstania więzi - od tętniącego serca ojca po narodzeniu córki począwszy, aż do jego szaleństwa.
Bardzo podobały mi się niedopowiedzenia związane z losem Klary po jej wyjeździe i te wszystkie, mniejsze i większe elementy realizmu magicznego, które najczęściej towarzyszą Janowi i przez to, czasami miałam wrażenie, że jest on albo pijany, albo obłąkany, a czasami widziałam też w nim jakąś cząstkę Lwa Myszkina.
Cieszę się, że mogłam zmierzyć się z tą historią, ale nie jest to literatura łatwa, ani tym bardziej przyjemna, bo serce ściska się wielokrotnie, gdy poznajemy życie szwedzkich wyrobników i ich beznadziejny los.
Polecam, chociaż jest to proza wyjątkowo wytrawna.
Dla wytrwałych.
WYZWANIE CZYTELNICZE IV 2022
Przeczytam książkę z kwiatem na okładce lub w tytule
Zainteresowałam się tą książką ze względu na bukiet kwiatów na okładce. To on przykuł moją uwagę, szczególnie w związku z kwietniowym wyzwaniem. 😉
Potem spojrzałam na wiele mówiące nazwisko - Lagerlöf i już w 90% byłam zdecydowana, by książkę poznać, zwłaszcza, że nie czytałam żadnego utworu noblistki.
Wrażenia na początku były średnie. Bo niby czuć, że to bardzo dobra...
2023-05-31
„Chłopi” Reymonta to nie tylko pory roku, zasiewy, sianokosy, żniwa, wykopki i kiszenie kapusty. Nie tylko wiejscy gospodarze i parobki żyjący wśród mórg, których ilość warunkuje ich byt. I też nie tylko odwieczny konflikt dworu i wsi. To wielkie studium ludzkich odruchów, namiętności, dramatów i marzeń.
Moim zdaniem, w „Chłopach” jest więcej ciekawych postaci chłopek. Chłopi przede wszystkim pracują i podejmują gospodarcze decyzje, często „radzą”, ale rzadko te narady do czegoś prowadzą. A i tak ostatecznie muszą pytać się bab jak one tę sprawę widzą. Po pracy, gospodarze i parobkowie głównie „relaksują” się w rozmaity sposób. Czasami w poczuciu krzywdy i w ramach protestu wzbiją się na wyżyny samodzielnej decyzji i pójdą, i pobiją dworskich. Ale raczej jawią się jako typy zachowawcze, którymi łatwo, mimo ich wrodzonej nieufności, manipulować.
Pora na chłopki.
Królowa wsi – Jagusia. Nie umiem rozgryźć jej natury, bo ani to Anna Karenina, ani Dama Kameliowa. Aspołeczna i oderwana od rzeczywistości, bezwolna i niezdolna do uczuć wyższych, trochę taka socjopatka. Można za to winić jej toksyczną matkę. Gdyby Jagna urodziła się dzisiaj, wierzę, że potrafiłaby się wylansować i tak łatwo by się nie dała.
Hanka, Jagustynka, Magda kowalowa, stara Agata, obłudna organiścina, stara Dominikowa, Weronka – siostra Hanki i Tereska Żołnierka, a jeszcze jest młodsze pokolenie: Nastka Gołębianka i Józia – to są bohaterki pełne wewnętrznych sprzeczności, woli walki, twarde, zahartowane w walce o swoje, ale i zahukane, przerażone.
Serce mi się kraje zawsze, gdy czytam o Agacie i jej poczuciu zbędności. Przynajmniej miała ładną śmierć, taką jaką sobie wymarzyła.
Z męskich przedstawicieli warstwy chłopskiej nie od dziś lubię Rocha (taki Jacek Soplica z Lipiec), Kubę Sochę, za tę jego zgodę na życie, pracowitość i miłość do gospodarskich zwierząt. Jambroży zaś, z permanentnym pociągiem do alkoholu, ale i skłonnościami do filozofowania (nie tylko w stanie upojenia) oraz rozlicznymi fuchami, które we wsi sprawował, (mimo, że zazwyczaj był nietrzeźwy) a także humorem i swadą wiejskiego gawędziarza jest moim faworytem.
Język powieści domyka tę wspaniałą całość. Może na początku trzeba się natrudzić, by się wyrozumieć, ale dzięki gwarze, książka jest autentyczna. Moje ulubione słówka wprowadzone do słownika domowego to: nie poredzi, sielny i matyjasić.
Lektor Marek Walczak wspiął się na interpretacyjne szczyty możliwości i to dodatkowo pomogło „Chłopom” właściwie wybrzmieć.
WYZWANIE CZYTELNICZE V 2023
Przeczytam ponownie jedną z moich ulubionych książek
Przeczytane w 1995 i 2023
„Chłopi” Reymonta to nie tylko pory roku, zasiewy, sianokosy, żniwa, wykopki i kiszenie kapusty. Nie tylko wiejscy gospodarze i parobki żyjący wśród mórg, których ilość warunkuje ich byt. I też nie tylko odwieczny konflikt dworu i wsi. To wielkie studium ludzkich odruchów, namiętności, dramatów i marzeń.
Moim zdaniem, w „Chłopach” jest więcej ciekawych postaci chłopek....
2023-03-16
Życie Karamazowów i pozostałych bohaterów powieści Dostojewskiego, mimo czasu jaki upłynął od napisania książki, mimo zmian kulturowych, społecznych i wszelkich innych, które po drodze miały miejsce; nawet mimo kolejnego czytania, nie straciło siły rażenia.
W moim rankingu literackim niezmiennie w czołówce.
Przeczytane 2 razy (2003 i 2023)
Życie Karamazowów i pozostałych bohaterów powieści Dostojewskiego, mimo czasu jaki upłynął od napisania książki, mimo zmian kulturowych, społecznych i wszelkich innych, które po drodze miały miejsce; nawet mimo kolejnego czytania, nie straciło siły rażenia.
W moim rankingu literackim niezmiennie w czołówce.
Przeczytane 2 razy (2003 i 2023)
2023-02-02
Meyrink potrafi wprawić duszę w drżenie.
Osiąga to poprzez stworzenie tajemniczego, mistycznego klimatu i zbudowanie napięcia, od którego nie można się uwolnić.
Czające się zło, fatalizm, obsesje i ukryte namiętności bohaterów, a także powzięte przez nich zamiary, no i tytułowy, legendarny, urojony albo i nie – golem, to magnetyczne atuty tej powieści.
W Golemie bardzo szybko trafiamy do środka całej historii, ale autor nie kwapi się, by tłumaczyć, kto jest kim i jaką ma rolę. Słuchając opowieści, długo czułam się jak intruz, który przystanął gdzieś w praskim Kogucim Zaułku i podgląda bohaterów, a że przyszedł za późno, to nie wie o co w tym wszystkim chodzi.
Z czasem jednak dochodzi do tej wiedzy, mimo iż jawa miesza się w tych obrazach ze snem i ma się wrażenie że nie wszystko to co się wydaje że jest, jest naprawdę.
Niezwykle ciekawa, przykuwająca uwagę i warta poznania literatura.
Polecam.
Meyrink potrafi wprawić duszę w drżenie.
Osiąga to poprzez stworzenie tajemniczego, mistycznego klimatu i zbudowanie napięcia, od którego nie można się uwolnić.
Czające się zło, fatalizm, obsesje i ukryte namiętności bohaterów, a także powzięte przez nich zamiary, no i tytułowy, legendarny, urojony albo i nie – golem, to magnetyczne atuty tej powieści.
W Golemie bardzo...
2015-10-06
2021-08-02
Cała opowieść jest niestety tendencyjna i przewidywalna.
Postaci przerysowane do bólu. Kryształowo czyste, wzniosłe, nieskazitelne lub wyrachowane, interesowne i bezduszne. A najgorsza z nich wszystkich była ciotka Lavinia.
W dodatku lektorka chcąc wspiąć się na wyżyny przesadziła ze swoją ekspresją. Między innymi, w próbie nadania każdemu bohaterowi innego, charakterystycznego dla niego głosu.
Dodatkowo czytanie wszystkich wyrazów kończących się na -ia jako -yja irytowało niepomiernie - komedyja, kwestyja, koligacyja, licytacyja, waryjat, etc., etc.
I co gorsza, przez jakiś tydzień, sama nie mogłam się uwolnić od takiego myślenia i wiele razy wyrywało mi się żartobliwie do dzieci: kolacyja gotowa albo jaką masz lekcyję? ;)
I mimo iż obecnie w niewielu książkach można natrafić na tak wyrafinowane słowo jak - splin, 😉 to nie przetrwała próby czasu ta historyja.
Cała opowieść jest niestety tendencyjna i przewidywalna.
Postaci przerysowane do bólu. Kryształowo czyste, wzniosłe, nieskazitelne lub wyrachowane, interesowne i bezduszne. A najgorsza z nich wszystkich była ciotka Lavinia.
W dodatku lektorka chcąc wspiąć się na wyżyny przesadziła ze swoją ekspresją. Między innymi, w próbie nadania każdemu bohaterowi innego,...
2020-01-20
Jako dziecko nie czytałam "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" i znałam go tylko z adaptacji filmowej. Musiał mi się podobać, bo do dziś mam go w pamięci. :)
Czytając niedawno dzieciom tę skróconą wersję nie odczułam specjalnego wzruszenia czy ekscytacji, ale pięciolatkę, siedmiolatka i nawet dziewięciolatkę zainteresowała historia małej Dorotki. Wysłuchali z zaciekawieniem wszystkich przygód i wydali bardzo dobrą opinię książce. Tak się złożyło, że w gdańskiej Miniaturze wystawiali właśnie "Czaroksiężnika..." więc wybraliśmy się porównać oba dzieła. Dla dzieci nie lada gratka, tak od razu po przeczytaniu obejrzeć spektakl i skonfrontować swoje wyobrażenie z wyobrażeniem reżysera. I cieszę się, że znali treść, bo dla mnie ta adaptacja - bez podparcia jej znajomością fabuły - była dość niejasna. Dzieciom bardzo sie podobało, mieli mnóstwo własnych spostrzeżeń i sporo pytań. Ta sytuacja utwierdza mnie w moim przekonaniu, któremu hołduję od lat - najpierw książka, potem adpatacja. ;)
Jako dziecko nie czytałam "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" i znałam go tylko z adaptacji filmowej. Musiał mi się podobać, bo do dziś mam go w pamięci. :)
Czytając niedawno dzieciom tę skróconą wersję nie odczułam specjalnego wzruszenia czy ekscytacji, ale pięciolatkę, siedmiolatka i nawet dziewięciolatkę zainteresowała historia małej Dorotki. Wysłuchali z zaciekawieniem...
1999-01-01
1999-01-01
1998-01-01
2006-01-01
2000-01-01
2003-01-01
„Ojciec Sergiusz” to ciekawe studium przypadku. Tołstoj przedstawił w nim historię ambitnego i dążącego do perfekcji księcia, Stiepana Kasatskiego. Najpierw jest on wspaniale rokującym młodym oficerem idealizującym cara i swoją narzeczoną Marię. Jednak rozczarowany brutalną życiową prawdą wstępuje do monasteru, przyjmuje święcenia i chce oddać się życiu duchowemu. W tym przedsięwzięciu również próbuje osiągnąć doskonałość. Nie jest mu łatwo. Przychodzi nań rozczarowanie przełożonymi i ogólne zwątpienie. A żeby zwalczyć i poskromić grzeszne zapędy, ucieka się nawet do okaleczania. W ostatecznym rozrachunku pokusa wygrywa i wówczas bohater chce zniknąć, przestać istnieć, wtopić się w lud i być anonimowym bożym sługą.
Ciekawe opowiadanie prezentujące religijną filozofię samego Tołstoja. A że przeżycia głównego bohatera, jego przemyślenia, emocje i rozwój osobowości są tematem przewodnim tego utworu, czynią ten tekst ciągle aktualnym. Równie uniwersalny wymiar ma postawienie w opozycji wiary i struktury kościelnej.
Fragment, w którym ludzie tłumnie oblegają ojca Sergiusza w oczekiwaniu na błogosławieństwo i cud oraz energiczne poczynania dyżurnych „opiekunów ładu i porządku” przywiodły mi na myśl analogiczne fragmenty z „Kultu” Orbitowskiego.
„Tłum ludzi […] tłoczył się na zewnątrz, czekając ukazania się ojca Sergiusza i jego błogosławieństwa. […] Kupiec, posadziwszy ojca Sergiusza na ławeczce pod wiązem […] zaczął bardzo stanowczo rozpędzać ludzi. […] Mówił stanowczo i gniewnie: - Wynoście się stąd! Wynoście! Pobłogosławił, no to, czego jeszcze chcecie?! Marsz! A jak nie, to naprawdę dam w kark! […] Jutro będzie, jak Bóg da, a dziś, wszyscy precz!”
„Ojciec Sergiusz” to ciekawe studium przypadku. Tołstoj przedstawił w nim historię ambitnego i dążącego do perfekcji księcia, Stiepana Kasatskiego. Najpierw jest on wspaniale rokującym młodym oficerem idealizującym cara i swoją narzeczoną Marię. Jednak rozczarowany brutalną życiową prawdą wstępuje do monasteru, przyjmuje święcenia i chce oddać się życiu duchowemu. W tym...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to