-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-04-30
2024-01-27
"Eugeniusz Oniegin" w moich prywatnych rankingach plasuje się w pierwszej dziesiątce ulubionych lektur, ale zawsze, gdy czytam go ponownie od razu trafia na szczyt tej listy. Czytanie go sprawia mi szaloną przyjemność. Przyjemność obcowania z dziełem doskonałym.
Uwielbiam to, jak Puszkin lekko, swawolnie, żartobliwie i ironicznie wiedzie nas wespół z bohaterem przez jego udręczone spleenem życie. Te obyczajowe obrazki, myśli i zachowanie Eugeniusza, który beznadziejnie marnotrawiąc najlepsze swoje lata dostaje w końcu za swoje, wzbudzają we mnie spore emocje. Najpierw mam satysfakcję, bo w końcu mu się należało, ale ostatecznie… żal mi go. A Tatiany żal mi jeszcze bardziej, bo tylko pozornie wydaje się, że to ona jest wygrana w pogoni za szczęściem.
Do tej pory czytałam Oniegina zawsze w przekładzie Ważyka, który uważam za całkiem niezły. Tym razem poeta połączył siły z Tuwimem, który przetłumaczył trzy pierwsze rozdziały poematu. Przekład Tuwima jest zdecydowanie bardziej świeży, żywiołowy i dźwięczny. Jest w nim więcej jedno i dwusylabowych słów, i właśnie dzięki nim tekst jest dynamiczny. Są jednak zwroty i frazy, które według mnie lepiej brzmią u Ważyka.
Krótki fragment do porównania.
Adam Ważyk
„Bolączka – czas już jej przyczynę
Odciąć od zwykłych bajd i andron –
We mgle londyńskiej zwana splinem
A po rosyjsku prościej: chandrą,
Opanowała go po trochu;
Nie popróbował, Bogu dzięki,
Pozbyć się życia z własnej ręki,
Ale do świata całkiem ochłódł
Jak Czajld Harold i bez pamięci
Snuł się po domach – mroczny gość:
Nic go nie bawi, nic nie nęci,
Nawet bostona ma już dość,
Nie biorą go światowe plotki,
Zachęty znak ni uśmiech słodki”.
Julian Tuwim
Tak popadł w stan, którego przyczyn
Powinien wreszcie dociec świat,
Stan, który spleenem zwą Anglicy;
A prościej: w ruską chandrę wpadł;
Choć nie próbował, Bogu dzięki,
Śmierć sobie zadać z własnej ręki
(Bo niechęć miał do takich prób),
Lecz jak Childe Harold i jak grób
Był chłodny, smutny i posępny;
Na salonowych plotek gwar,
Na wist, na czułych spojrzeń żar,
Na wszystko wokół obojętny,
Milczący, niewzruszony widz,
Nie widział, zda się, nic a nic”.
"Eugeniusz Oniegin" w moich prywatnych rankingach plasuje się w pierwszej dziesiątce ulubionych lektur, ale zawsze, gdy czytam go ponownie od razu trafia na szczyt tej listy. Czytanie go sprawia mi szaloną przyjemność. Przyjemność obcowania z dziełem doskonałym.
Uwielbiam to, jak Puszkin lekko, swawolnie, żartobliwie i ironicznie wiedzie nas wespół z bohaterem przez jego...
2024-01-10
Co za dużo to niezdrowo.
Niby znam to powiedzenie, ale nie umiałam się powstrzymać przed sięgnięciem po jeszcze jedną książkę Curwooda.
Niestety przeholowałam.
1. Zamiast zadowolić się „Włóczęgami północy” i zostawić umiarkowaną już nostalgię w spokoju, totalnie się jej wyzbyłam. Przynajmniej do dzieł Curwooda.
2. Zamiast czerpać radość z przeżywania przygód Kazana i Szarej Wilczycy, rozmyślałam o schemacie, według którego te książki powstają. O powtarzalności cech i zachowań, którymi obdarzone są i zwierzęta, i ludzie, a także o pewnej matrycy zdarzeń i losów bohaterów.
Dlatego „Bari, syn Szarej Wilczycy” w chwili obecnej na powtórkę nie ma szans.
Ale ocena zostaje ta sprzed lat.
Przeczytane w 1990 i 2023
Co za dużo to niezdrowo.
Niby znam to powiedzenie, ale nie umiałam się powstrzymać przed sięgnięciem po jeszcze jedną książkę Curwooda.
Niestety przeholowałam.
1. Zamiast zadowolić się „Włóczęgami północy” i zostawić umiarkowaną już nostalgię w spokoju, totalnie się jej wyzbyłam. Przynajmniej do dzieł Curwooda.
2. Zamiast czerpać radość z przeżywania przygód Kazana i...
Jerzy Zagórski, zapomniany żagarysta, ukryty w cieniu Czesława Miłosza.
W swojej liryce często pokazuje sprzeczność, rozdarcie i dwoistość natury człowieka, i rzeczy.
Poeta, we wstępie do tego wydania „Poezji wybranych”, napisał: „Poezja nie należy do sztuk mających dostarczać wrażeń jednorazowych, lecz do tych, których zadaniem jest swoją wartość przenieść w czasie. Poezja ma utrwalać w pamięci”.
I ja sięgnęłam po ten tomik, by przypomnieć sobie i utrwalić w pamięci mój ulubiony wiersz Zagórskiego, „Pióropusz”, w jego oryginalnym i pełnym brzmieniu.
Przy okazji odkryłam „Neandertalczyka” i „Czas Lota”. A że Zagórski to mistrz tworzenia liryki, w której słowa brzmią, najlepiej czytać go głośno.
„Pióropusz” (fragmenty)
[…]
Wszystko, co piękne jest przemija.
Ponad rzekami mosty nocą,
Światła płynące z biegiem wody
I te, co stojąc w niej migocą,
Odbite w rzece miast ogrody,
Gdy chwilę z falą się szamocą,
A powiew wiatru je zabija.
Idąc przez świat przemierzasz noce
Świateł krzesanych ludzką ręką.
O szczyty nieba załopoce
Rakieta strugą ognia cienką.
[…]
Jerzy Zagórski, zapomniany żagarysta, ukryty w cieniu Czesława Miłosza.
więcej Pokaż mimo toW swojej liryce często pokazuje sprzeczność, rozdarcie i dwoistość natury człowieka, i rzeczy.
Poeta, we wstępie do tego wydania „Poezji wybranych”, napisał: „Poezja nie należy do sztuk mających dostarczać wrażeń jednorazowych, lecz do tych, których zadaniem jest swoją wartość przenieść w czasie. Poezja...