Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Ta historia epatuje zamierzenie refleksyjnym charakterem. Nikki Erlick kreuje swój niecodzienny zamysł w sposób prozaiczny i zwyczajny, dzięki czemu odbiorca z łatwością przemierza ten swoisty, właściwie niepokojący scenariusz. Bo przecież na scenie tego przedstawienia, w przemycanych doniesieniach z całego świata, zaczyna się dziać coś niewyobrażalnego – to surrealistyczna wizja, która nieoczekiwanie staje się rzeczywistością. Miara życia okazuje się powieścią nieprzeciętną i fascynującą, niewątpliwie zachęcającą do wielu przemyśleń.

Drewniane skrzyneczki z tajemniczą inskrypcją – chłodne w dotyku, gładkie, niemal identyczne, ukradkiem zostawione gdzieś na ścieżce poszczególnych życiorysów. Każda z zagadkowym sznureczkiem w środku, każda wypełniona niedopowiedzianą wizją. "W środku jest miara twojego życia". Początkowa dezorientacja i przeszyta nią niepewność, następnie naturalny odruch ludzkiej ciekawości, wreszcie brutalnie rozchodząca się prawda o wyznaczonej długości przeznaczenia – właśnie tak można zdefiniować emocjonalny przebieg tej osobliwej opowieści. Czytelnik wdziera się tu w codzienność kilkorga bohaterów, fabularnie podążając za ich niepokojem, bezradnością, przerażeniem... W ich myślach niespodziewanie zagnieżdżony zostaje strach przed zbyt szybko zbliżającą się śmiercią, jednocześnie przed zbyt raptownym pożegnaniem z ukochaną osobą. Długie sznurki prowokują do igrania z przydzielonym losem, podjudzają do nadszarpnięcia zaufania, krótkie natomiast skłaniają do buntowniczej próby przyśpieszenia śmierci lub wykorzystania pozostałych chwil z dala od szarości dnia. Dla odbiorcy to niesamowicie refleksyjna lekcja – to odważne zaglądanie w nieznaną przecież przyszłość, to szukanie odpowiedzi na nie zawsze delikatne pytania, to chęć złapania mijanych w biegu drobnych przyjemności. Autorka prowadzi swój spektakl nieśpiesznie, wkradając się nie tylko w poruszającą otchłań uczuć i wewnętrznych dylematów, ale przyglądając się także społecznym konsekwencjom. Zdrowi pacjenci w zagęszczającej się naocznie służbie zdrowia, mnożące się kradzieże i brutalne napaści, panika w systemie ubezpieczeń, wreszcie niejasne zawiłości polityczne – znajomość końca przeszywa informacyjne media, stając się dominującym i jakże przenikliwym zagadnieniem.

Fascynująca podróż po emocjach ludzkiego przeznaczenia. Miara życia to nieszablonowa wizja świata, w którym każdy może podejrzeć długość przydzielonego życiorysu – historia eksponująca strach, niepewność oraz uczuciowe roztargnienie, fabularnie budząca niepokoje naruszonych serc oraz chaos w medialnych doniesieniach, wrząca w dyskusjach społeczno-politycznych, utrwalająca bezwzględność zbliżających się pożegnań. Nikki Erlick nie śpieszy się ze swoją opowieścią, w zamian pozwala wyobraźni napełnić się gamą refleksyjnych zdań, przemyca ważne treści, dostrzegalnie zachęca do afirmacji dnia i czerpania z kruszyn codziennego szczęścia, do docenienia obecności drugiego człowieka.

Ta historia epatuje zamierzenie refleksyjnym charakterem. Nikki Erlick kreuje swój niecodzienny zamysł w sposób prozaiczny i zwyczajny, dzięki czemu odbiorca z łatwością przemierza ten swoisty, właściwie niepokojący scenariusz. Bo przecież na scenie tego przedstawienia, w przemycanych doniesieniach z całego świata, zaczyna się dziać coś niewyobrażalnego – to surrealistyczna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ten jeden dzień zmienia absolutnie wszystko. Dla bohaterów tej powieści okazuje się przerażająco szczery, znamienny, w zarysie planów na przyszłość wręcz fundamentalny. Dokładnie wtedy pośpiesznie rodzi się nowe życie, nieszczerości wypełzają na wierzch, a miłość domaga się rozrachunku. To niezwykle dramatyczna historia, nie w każdym wątku spodziewana, z pewnością refleksyjna i poruszająca. Shari Low szeptem wdziera się w grząski motyw zdrady, aby w jego pokruszonych żniwach, poszukać emocjonalnej roztropności uczuć.

A wszystko zaczyna się od przedwczesnego porodu – to on determinuje fabularne uniesienia, to on staje się pretekstem do zbyt szybkiej i zbyt chaotycznej próby znalezienia się we właściwym miejscu. Hotelowa intymność wychodzi z cienia w sposób odzierający ze złudzeń, tragiczny, brutalny. Kilkuletni romans z żoną najbliższego przyjaciela, paskudna zdrada, haniebne kłamstwa, zwodzona ukradkiem zażyłość dwóch cudownych par. Czytelnik zdaje się być przygotowany na oczerniające słowa i pełne pretensjonalnych gestów kłótnie, lecz autorka zadziwia spokojnym nastawieniem swojej bohaterki. Kobiety, która w szpitalu przekracza właśnie próg upragnionego macierzyństwa. Tress przeżywa najgorszy sen, a jednak w jej rozczarowaniu brakuje przestrzeni na spodziewaną złość, na zrozumiałe krzyki, nerwy, także potępienie. To kreacja niecodzienna w swej emocjonalnej roztropności – staje się nie lada zaskoczeniem nawet dla bliskich, może nawet dla samej siebie, niezaprzeczalnie dla pełnego podziwu odbiorcy. Waga wypowiadanych przez nią zdań to nauka dojrzałości, to próba zrozumienia ludzkich błędów, to niesiona szczerością serca potrzeba przebaczenia, to początek pielęgnacji pięknego daru życia. To fabularnie jedna doba, która okazuje się drastyczną podpowiedzią na przyszłość – to kilka postaci, uwikłanych w niechciany scenariusz, to twarze wypełnione poczuciem winy i te skrzywdzone, zmuszone do starcia z rozkruszonym obliczem miłości.

Piękna i niesamowicie refleksyjna, a przecież tak bardzo dramatyczna konfrontacja z boleścią złamanego serca. Intencjonalnie wyciszona w porywczości impulsywnych słów, jednocześnie przepełniona smutkiem oraz zrozumiałym w zdradzie rozżaleniem. Shari Low dyskretnie wkrada się w niewierność dwojga ludzi, aby tragicznym pokłosiem ich kilkuletnich kłamstw, przekazać lekcję uczuciowej dojrzałości. To nauka przebaczania i próba pokornego spojrzenia na emocjonalne słabości, to pogodzenie się z naostrzonymi krawędziami życia. Ten jeden dzień zamienia się w prawdziwy koszmar, utrwalając w swych poruszających kadrach, niedoskonałości ludzkiego charakteru.

Ten jeden dzień zmienia absolutnie wszystko. Dla bohaterów tej powieści okazuje się przerażająco szczery, znamienny, w zarysie planów na przyszłość wręcz fundamentalny. Dokładnie wtedy pośpiesznie rodzi się nowe życie, nieszczerości wypełzają na wierzch, a miłość domaga się rozrachunku. To niezwykle dramatyczna historia, nie w każdym wątku spodziewana, z pewnością...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To zupełnie inny J.D. Barker, niż ten poznany w rewelacyjnej trylogii kryminalnej 4MK, a jednak tak samo mocny i nieobliczalny. Opuszczona to fenomenalny debiut autorski – angażujący horror, którego szczeliny wypełnione zostają elementami paranormalnymi. Złowróżbna atmosfera niepostrzeżenie wdziera się do pochłoniętej wyobraźni, utrwalając coraz bardziej kasandryczne i z pewnością niebezpieczne wydarzenia. A wszystko w duchu przerażającej opowieści, która ma zostać największym dziełem głównego bohatera...

Przekraczając ten próg, trzeba uzbroić się w czujność i dyskretnie przyglądać się poszczególnym scenom. Niewidzialny i nie zawsze przychylny przyjaciel córki, gnijąca w ogródku trawa, kopce ziemi rozłożone na podłodze, dziwne stworzenia chowające się po najciemniejszych zaułkach domu – tu ewidentnie dzieje się coś nieludzkiego, choć rozsądek do czasu każe szukać racjonalnych wyjaśnień. Wśród wyraźnie zdesperowanych kreacji kobieta w zaawansowanej ciąży, mała dziewczynka, gospodyni i pies – to właśnie w takim gronie czytelnik doszukuje się prawdy, próbuje też przetrwać, gdyż z każdą mijaną stroną, klimat powieści staje się gęstszy i bardziej dramatyczny. Równolegle przedstawione zostają epizody z udziałem kluczowego bohatera – męża, ojca i pisarza, którego fikcja nieoczekiwanie przybiera rzeczywisty charakter. Tak wyzwolone zostają niepojęte siły, tak też do życia przywrócona zostaje ona – czarownica z jego mrożącej krew w żyłach książki. I chociaż początkowe napięcie odczuwalnie przygasa nieco w środkowej części fabularnej, to mocny i jednocześnie zaskakujący finał, zasklepia to wrażenie w sposób fenomenalny. A wszystko w formie zauważalnie krótkich rozdziałów oraz w świetnie poprowadzonej narracji, której słowa przeplecione zostają fragmentami znamiennego dzieła.

Niepokojąca fikcja nabiera upiornie realnego kształtu. Trawa gnuśnieje dosłownie na oczach czytelnika, fetor zgnilizny wypełnia nieświadome jeszcze nozdrza, ziemia osypuje się w odrażające kopce, diabelskie stworzenia zmyślnie wywołują zamęt, złowieszcza aura przesiąka do powietrza, utrudniając oddech i zwiastując coraz dziwniejsze wydarzenia. Opuszczona to horror przywołujący enigmatyczną i jednocześnie nieobliczalną kreację literacką, to groza z motywem czarownicy, która niepostrzeżenie wkrada się do rodzinnej codzienności, to niebezpieczne elementy paranormalne i wreszcie szokujące zakończenie, stanowiące przestrogę przed bezmyślnym rzucaniem słów na wiatr.

To zupełnie inny J.D. Barker, niż ten poznany w rewelacyjnej trylogii kryminalnej 4MK, a jednak tak samo mocny i nieobliczalny. Opuszczona to fenomenalny debiut autorski – angażujący horror, którego szczeliny wypełnione zostają elementami paranormalnymi. Złowróżbna atmosfera niepostrzeżenie wdziera się do pochłoniętej wyobraźni, utrwalając coraz bardziej kasandryczne i z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To niezaprzeczalnie jedna z tych historii, której romantyczne i sentymentalne nuty, układają się w subtelnie nakreśloną wakacyjną melodię. Annabel Monaghan szeptem zakrada się do słów kobiecej wrażliwości, przywołuje piękno nastoletnich wspomnień, wznieca też ból paskudnie złamanego serca. A wszystko w obliczu pozornie ułożonej codzienności, w perspektywie ślubu z idealnym i zauważalnie kochanym mężczyzną, w odczuwalnym tu strachu przed zgrzytami doskwierających emocji. Latem, o tej samej porze wydarzyć się bowiem może coś naprawdę wyjątkowego...

Zauroczony czytelnik wdziera się w życie Sam w scenie, gdy ta ponownie podejmuje coroczną konfrontację z kadrami własnej młodości. Wyczuwalnie inną, gdyż naznaczoną jego niespodziewaną obecnością. Małe miasteczko osadzone tuż nad brzegiem oceanu, zbliżająca się ceremonia ślubna z wielkomiejskim i raczej sztywniackim lekarzem, pamiętny domek na drzewie i wreszcie on sam, grający właśnie po sąsiedzku na gitarze. Tak zainaugurowana zostaje historia z motywem drugiej szansy i jednocześnie z motywem trójkąta miłosnego, tak też fabularnie zobrazowany zostaje powrót do dziecięcych oraz nastoletnich wspomnień. To niezapomniane rodzinne fotografie i uśmiechnięte chwile razem. To wrzynające się brzemię boleśnie złamanego serca. To skażona przez rodziców przeszłość, to wieloletnie wątpliwości i przeszywające duszę znaki zapytania. To częściowo spełnione marzenia i inspirująco wpleciona tu muzyka. To próba zawalczenia o własne zdanie w związku i szansa na zdefiniowanie tożsamości. To wreszcie wzajemna fascynacja, która staje się zachętą do odbudowania najpiękniejszych doznań. Naprzemienna narracja pierwszoosobowa i zanurzone w niej retrospekcje – to one tworzą mocno osobisty i jednocześnie poruszający wydźwięk tej niesamowitej opowieści. Gdzieś ukradkiem wplecione zostają też ważne treści dotyczące dysleksji oraz różnego tempa w procesie dorastania, portret dzieciństwa, które kończy się na skutek wyśmiewania przez szybciej dojrzewających rówieśników. Ona wyraźnie dusi swoje uczuciowe dylematy, Wyatt także dystansuje się od głębokich wyznań, odbiorca natomiast nieprzerwanie czuje tlące się w nich napięcie, rejestruje rzucane dyskretnie spojrzenia, obserwuje myśli i wyczuwa pożądanie.

Sentymentalna, rozczulająca i niezapomniana, a przy tym tak bardzo osobista fotografia szczerej miłości. Annabel Monaghan szeptem wkrada się w dwa zauroczone, lecz pokruszone w przywołanej młodości serca, dając szansę na zabliźnienie doskwierających ran i fascynujący powrót do nastoletnich wspomnień, tym razem w obliczu dorosłego już życia i w potrzebie konfrontacji ze zbliżającą się uroczystością ślubną. To piękna i niesamowicie nastrojowa historia z motywem drugiej szansy – nakreślona scenerią małego rodzinnego miasteczka, akcją osadzona nad brzegiem malowniczego oceanu, utrwalająca myśl o dzieciństwie w drewnianym domku na drzewie, przepełniona muzyką oraz namiętnością pierwszych romantycznych doznań.

To niezaprzeczalnie jedna z tych historii, której romantyczne i sentymentalne nuty, układają się w subtelnie nakreśloną wakacyjną melodię. Annabel Monaghan szeptem zakrada się do słów kobiecej wrażliwości, przywołuje piękno nastoletnich wspomnień, wznieca też ból paskudnie złamanego serca. A wszystko w obliczu pozornie ułożonej codzienności, w perspektywie ślubu z idealnym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Miraż Henrik Fexeus, Camilla Läckberg
Ocena 8,2
Miraż Henrik Fexeus, Cami...

Na półkach: ,

Mocne, enigmatyczne, niewątpliwie angażujące zwieńczenie trylogii! Camilla Läckberg oraz Henrik Fexeus ponownie zapraszają w otchłań absorbującej i z pewnością niejednoznacznej zagadki kryminalnej, tym razem gwarantując dodatkową mroczną atrakcję – niepokojące zejścia do owianych ciemnością tuneli sztokholmskiego metra. Tu ewidentnie trzeba zachować czujność i konsekwentnie przeglądać podsuwane tropy, nawet najdrobniejszy szczegół, może okazać się znamienny dla złożonego śledztwa.

Tu nie ma miejsca na oczywistość fabularną, nie ma też przestrzeni na decydujące podejrzenia. Intryga rozgałęzia się z każdą przenikliwą stroną, prowadząc czytelnika przez domagające się badań znaleziska w mrocznych korytarzach podziemnego metra, przez równolegle nakreślane sceny dramatycznej przeszłości, a także przez niepokojąco szybko nadciągającą śmierć. Ludzkie szkielety dostarczają alarmujących pytań, ale to właśnie zwiastun najgorszego przeraża tutaj najbardziej – zarówno odbiorcę, wyraźnie pochłoniętego tajemniczą sprawą, jak również samych bohaterów. Bo przecież czas kurczy się z każdym spojrzeniem oka, zawężając szanse na przerwanie szalonego spektaklu. W tym przedstawieniu zdarzyć może się bardzo dużo złego, tym bardziej, że to treściwa cegiełka kryminalna – zimową aurą zawieszona w poczuciu skandynawskiej niepewności, przekrojona na kilka pozornie niezwiązanych, a jednak zrośniętych ze sobą ogniw narracyjnych, których absorbujące tło obyczajowe, pozwala dogłębnie wgryźć się w przemyślenia poszczególnych kreacji. To lektura wyraźne domagająca się czasu i wzmożonej koncentracji, w odczuciu jednak solidna, przenikliwa i satysfakcjonująca. A w tym wszystkim dwie znajome już postaci: owładnięta obsesją na punkcie zarazków Nina, a także nieco chaotyczny i jednocześnie mocno zadurzony Vincent, którego osobliwa codzienność zamienia się w zagmatwaną próbę starcia z wyznaczonym perfidnie czasem.

Charakterny, zwodniczy, nieprzewidywalny – właśnie taki okazuje się Miraż, tom wieńczący cykl powieściowy z udziałem swoistego mentalisty. Czarne tunele podziemnego metra uwalniają fetor przerażającej zbrodni, każąc zmierzyć się z niebezpiecznym sprawcą. Ktoś narzuca chore zasady gry, ktoś grozi szwedzkiemu ministrowi, ktoś bezwzględnie odlicza pozostałe dni, ktoś władczo zapowiada zbliżający się kres. Tak zacieśnia się wielowarstwowe śledztwo, tak przywołana zostaje dramatyczna przeszłość. A wszystko w obliczu rodzinnych dylematów oraz w brzmieniu sercowych słabości, w kompulsywnej potrzebie zachowania czystości i obezwładniającym strachu przed zamkniętymi przestrzeniami. To genialna intryga kryminalna!

Mocne, enigmatyczne, niewątpliwie angażujące zwieńczenie trylogii! Camilla Läckberg oraz Henrik Fexeus ponownie zapraszają w otchłań absorbującej i z pewnością niejednoznacznej zagadki kryminalnej, tym razem gwarantując dodatkową mroczną atrakcję – niepokojące zejścia do owianych ciemnością tuneli sztokholmskiego metra. Tu ewidentnie trzeba zachować czujność i konsekwentnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta historia złowieszczo wdziera się w zaintrygowaną wyobraźnię. Tam, gdzie pada cień to tajemniczy i z pewnością niepokojący thriller w mocno wyczuwalnym tu klimacie domestic noir – thriller wypełniony aurą zawieszonych w mrocznej przeszłości kłamstw, zagadkowy, nieprzeciętny i alarmujący. Ewelina Miśkiewicz refleksyjnie wkrada się w ciemność ludzkiej duszy, aby utrwalić pozornie idealną, a jednak doszczętnie zgnuśniałą fotografię rodzinną. To świetna i jak się okazuje, także nieobliczalna powieść, w mojej opinii wręcz nieodkładalna.

Przekraczając próg tego domu, trzeba naostrzyć czujność i bacznie przyglądać się poszczególnym twarzom. Trzy pokolenia mieszkające wspólnie pod nasączonym nieszczerością dachem – tak wizualnie zgodne, nieskłócone, spełnione, pełne wzajemnego szacunku. A jednak to jedynie skrzętnie nałożona maska, którą czytelnik – warstwa po warstwie – zdejmuje nieśpiesznie wraz z przebiegiem kolejnych niejednoznacznych scen. Podejrzane zaginięcie córki, niepokojąca śmierć matki, traumatyczne wspomnienia, nieprzepracowane smutki, niezabliźnione rany i wreszcie regularne niedopowiedzenia – właściwie nie ma komu tutaj zaufać, a każde kolejne słowa, niespodziewanie tworzą kolejne mrożące krew w żyłach scenariusze. Napięcie rośnie, eksponując nie tylko zatrważająco wiarygodną grę psychologiczną, ale też świetnie poprowadzone portrety psychologiczne oraz wyniszczający duszę nastrój – tak bardzo mglisty i nieprzenikniony. W powietrzu rozchodzi się tu fetor ludzkiego zła – to znamiona mocno toksycznej relacji, to pokłosie brudów ciągnących się za człowiekiem przez długie lata, to krwawiące rany z dzieciństwa i brak elementarnych wartości rodzinnych, to także upominająca się potrzeba akceptacji oraz szeptem przywołane pragnienie miłości. To marionetki we własnym chorobliwym spektaklu oraz nasycona dysharmonią kobieca postać, której życiu nieustannie towarzyszy śmierć...

Thriller przygnieciony kłamstwami wypełzającymi ze szczelin mrocznej przeszłości rodzinnej. Tu nie ma miejsca na zaufanie do kogokolwiek, pozostaje jedynie niepewność oraz rażąca potrzeba doścignięcia druzgocącej prawdy. Ewelina Miśkiewicz zaprasza Tam, gdzie pada cień – tym samym otwiera drzwi do domu, w którym zakorzeniło się wyczuwalne na wielu stronach zło. Duszna sceneria napełnia niepokojem, przywołując naleciałości toksycznych zachowań sprzed lat oraz brud zmyślnie wyrażanych sprzeczności. To iście pokerowa gra, której aktorzy grzęzną nawet we własnych podejrzeniach – tak bardzo kameralna, gnuśna i enigmatyczna, zacieśniająca się dosłownie na oczach czytelnika.

Ta historia złowieszczo wdziera się w zaintrygowaną wyobraźnię. Tam, gdzie pada cień to tajemniczy i z pewnością niepokojący thriller w mocno wyczuwalnym tu klimacie domestic noir – thriller wypełniony aurą zawieszonych w mrocznej przeszłości kłamstw, zagadkowy, nieprzeciętny i alarmujący. Ewelina Miśkiewicz refleksyjnie wkrada się w ciemność ludzkiej duszy, aby utrwalić...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak bardzo smutna, dramatyczna i poruszająca. To kolejna bolesna książka Kristin Hannah, która tak prawdziwie wrzyna się w naruszoną wyobraźnię – historia stanowiąca hołd wobec niezwykle odważnych kobiet służących w Wietnamie. Kobiet niezauważanych, odartych ze słów bohaterstwa, ignorancko wrzuconych w szczeliny ludzkiego zapomnienia, a przecież tak niestrudzonych, dzielnych, potrzebnych w przytłumieniu wojennego bólu, nierzadko też w drodze ukojenia ostatnich minut życia. To powieść absolutnie ważna i rozdzierająca serce.

To nie miłość kształtuje przekaz tej pamiętnej historii, choć w doznaniach okazuje się znamienna i porażająca. Tak niesamowicie wyrazista, mimo niechcianego wojennego tła – tła narzuconego ofensywną polityczną władzą, autentycznego, przywołującego makabryczną rozpacz i epizody skrajnej bezradności, utrwalającego pamięć o poległych na służbie w Wietnamie. Dla czytelnika to niewątpliwie trudna i przeszywająca podróż – uformowana słowami kobiecej wrażliwości, w szpitalnej bezsilności drastyczna i niejednokrotnie ostateczna, z pewnością wywołująca łzy i jawne poczucie niesprawiedliwości, tak mocno przygnębiająca… Autorka fabularnie skupia się na odwadze pielęgniarek ochotniczo wstępujących do ram wojennego piekła – przeżywających na miejscu realny wstrząs, a jednak zawziętych i niezmordowanych w pomocy rannym, dotrzymujących towarzystwa w scenach ostatniego tchnienia, jednocześnie odrzucanych i lekceważonych po powrocie do domu, często wręcz pogardzanych i opluwanych, naznaczonych wstydem nawet przez najbliższych. To powieść wielkich emocji, a jednak napisana z wyczuwalną przystępnością, spisana z zacięciem fotografa wojennego, pozwalająca namacalnie wgryźć się w alarmującą gorycz, zrozumieć brutalność polityki, niepozbawiona też namiętności oraz siły kobiecej przyjaźni, upamiętniająca wyczerpanie oraz nienazwany jeszcze wówczas zespół stresu pourazowego, także niechęć oburzonego społeczeństwa.

Powieść przepełniona niewyobrażalnym bólem. Tak niesamowicie wstrząsająca, smutna, przeszywająca poranioną duszę, z pewnością piękna i fascynująca. Historia młodej Frankie to tak naprawdę świadectwo wielu zapomnianych, a przecież niestrudzonych, silnych i jakże heroicznych kobiet, odbywających służbę w brudzie wojennej codzienności szpitalnej w Wietnamie, w cieniu męskiego bohaterstwa, w agonii przerywanych okrutnie życiorysów. Kristin Hannah snuje tę poruszającą nić z fotograficzną dokładnością, z wyczuwalną nutą wrażliwości, z potrzebą utrwalenia politycznej bezwzględności, z namiętnością serca, wreszcie z afirmacją wyjątkowej kobiecej przyjaźni.

Tak bardzo smutna, dramatyczna i poruszająca. To kolejna bolesna książka Kristin Hannah, która tak prawdziwie wrzyna się w naruszoną wyobraźnię – historia stanowiąca hołd wobec niezwykle odważnych kobiet służących w Wietnamie. Kobiet niezauważanych, odartych ze słów bohaterstwa, ignorancko wrzuconych w szczeliny ludzkiego zapomnienia, a przecież tak niestrudzonych,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nieprzeciętna historia kryminalna. Nasączona strachem o życie zaginionych córek, zaskakująca w biegu traumatycznych zdarzeń, klimatyczna w skondensowanej przestrzeni scenicznej. Stefan Darda buduje napięcie poprzez zawieszoną w powietrzu niepewność fabularną, do ostatnich stron trzymając odbiorcę w przeszywającej niewiedzy. Zabij mnie, tato to powieść niesamowicie wciągająca, z pewnością tajemnicza i nieprzewidywalna, momentami także niepokojąca.

Autor zabiera czytelnika do małej miejscowości, gdzie w spontanicznym geście nastoletniej niesforności, zainaugurowany zostaje frapujący motyw zaginięcia dwóch sióstr. Sprawa zdaje się być mocno zagadkowa i przerażająca zarazem, zauważalnie wymaga uważnego oka i skrupulatnego dochodzenia, niechybnie trafia w doświadczone ręce zaprzyjaźnionego policjanta na emeryturze. To właśnie Zdzisław Mokryna okazuje się najbardziej kluczową postacią – to w jego perspektywie zagnieżdżona zostaje angażująca narracja pierwszoosobowa. Zajmująca i mocno chwytająca za serce, gdyż wnikliwa i dostrzegalnie osobista. Bliska relacja z poszkodowaną rodziną staje się tu naturalnym impulsem do prześcignięcia oficjalnej nieporadności służb, uruchamia zatem prywatne i z pewnością absorbujące śledztwo. Dopracowana intryga przybiera coraz bardziej rozpaczliwy kształt, nieuchronnie stając się poruszającą i brutalną walką o życie niewinnych dziewczynek, nieprzerwanie przywołuje też najczarniejsze scenariusze. Nie ma tu miejsca na emocjonalną delikatność, choć rozmowy wymagają zrozumienia i dużej subtelności, w obliczu dalszych szokujących zdarzeń, okazują się wręcz nieocenionym wsparciem. Finał można uznać za naprawdę sensacyjny, może nawet filmowy, w swoim wizerunku satysfakcjonujący.

Intryga przepełniona doskwierającą niepewnością. Mocno enigmatyczna w zaszytym tu efektownie motywie zaginięcia, tajemnicza i nieobliczalna w zarysie tragicznych rodzinnych zdarzeń, do ostatnich scen trzymająca w stałym napięciu. Hermetyczna społeczność małego miasteczka, barwnie sportretowane rysy psychologiczne, prywatnie zaaranżowane śledztwo i nieprzewidywalna sieć zagadki kryminalnej – to one sprawiają, że ten angażujący i nieodkładalny thriller, balansuje na pograniczu solidnego kryminału i poruszającego najczulsze struny dramatu. Stefan Darda zmyślnie składa elementy układanki, prowadząc czytelnika do ekscytującego zakończenia.

Nieprzeciętna historia kryminalna. Nasączona strachem o życie zaginionych córek, zaskakująca w biegu traumatycznych zdarzeń, klimatyczna w skondensowanej przestrzeni scenicznej. Stefan Darda buduje napięcie poprzez zawieszoną w powietrzu niepewność fabularną, do ostatnich stron trzymając odbiorcę w przeszywającej niewiedzy. Zabij mnie, tato to powieść niesamowicie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rozkoszna, ujmująca, niesamowicie romantyczna! Emily Henry ukradkiem wdziera się w dwa skrzywdzone niewiernością serca, aby idąc śladem spontanicznych przyjacielskich gestów, stworzyć przestrzeń dla wyjątkowego uczucia. Funny Story to rozbrajająca historia miłosna – piękna, przezabawna i rozgrzewająca duszę, ale też refleksyjna i poruszająca. A wszystko w charyzmatycznym motywie udawanego związku, który okazuje się kluczem to zaskakująco intymnej bliskości.

Jakże figlarnie autorka łączy dwie zanurzone w uczuciowym smutku twarze! Ona pragmatyczna i roztropna, nieco też spięta i rozgoryczona. On swobodny, chaotyczny i mało uważny, w swej wrażliwości znacznie mniej otwarty. Dwa skrajnie różne charaktery, które nieoczekiwanie znajdują wspólne odpowiedzi. Bo przecież ona właśnie została zdradzona przez narzeczonego, a on przez ukochaną dziewczynę – obecnie partnerkę byłego porzuconej przed samym ślubem Daphne. Tak okrutna aranżacja zdarzeń może przynieść tylko jedno – szalony plan na emocjonalne utarcie nosa. Właśnie w ten efektowny sposób, zainaugurowany zostaje motyw Fake Dating między współlokatorami – wrażeniowo zabawny i mocno żywiołowy, z każdą spędzoną razem sceną, coraz bardziej zmysłowy i prawdziwy. Dla odbiorcy to niesamowite przedstawienie – pełne uśmiechu i fotograficznie pnącej się miłości, to wgryzająca się w duszę potrzeba przyjaźni i rozczarowanie przeszłością, wybrakowaną z obecności ojca, to także mocno osobista narracja kobieca – pozwalająca obrazowo dostrzec każdą przybliżoną myśl, w swym wizerunku życiowa i wzruszająca, momentami naiwna, ale to jedynie argumentuje jej wiarygodność w oczach poruszonego czytelnika. W tym zwariowanym i jednocześnie wartościowym scenariuszu, znajduje się też miejsce na książki same w sobie, na biblioteczną codzienność i pasjonujące zajęcia z dziećmi.

Ta miłość wymaga charyzmatycznej i wartościowej definicji! Osadzona na kanwie parszywie zaognionej zdrady, pełna temperamentnej zadziorności, impulsywna i fascynująca, w swym przebiegu przyjemna i odczuwalnie spontaniczna. Emily Henry szeptem wdziera się w otchłań dwóch skrzywdzonych wrażliwości, tworząc pretekst do wspólnego i jak się okazuje, niezwykle namiętnego spektaklu. Szalony motyw Fake Dating dopieszczony zostaje usilnym zapotrzebowaniem na siłę kobiecej przyjaźni, niepełną przeszłością rodzinną oraz hermetycznością męskiego serca, które wyraźnie domaga się emocjonalnej ekspozycji. To niezaprzeczalnie piękna i porywająca powieść.

Rozkoszna, ujmująca, niesamowicie romantyczna! Emily Henry ukradkiem wdziera się w dwa skrzywdzone niewiernością serca, aby idąc śladem spontanicznych przyjacielskich gestów, stworzyć przestrzeń dla wyjątkowego uczucia. Funny Story to rozbrajająca historia miłosna – piękna, przezabawna i rozgrzewająca duszę, ale też refleksyjna i poruszająca. A wszystko w charyzmatycznym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Genialny thriller psychologiczny. Nasączony przenikającą duszę tajemnicą, hipnotyzujący i nieodkładalny. Bianca Iosivoni przekonująco wdziera się w odmęty naruszonej kobiecości, przywołując nie tylko fotografie trującej w swym wizerunku namiętności, ale otwierając też drzwi do nieobliczalnej intrygi kryminalnej. Tu nie ma miejsca na przejrzystość narracyjnej wypowiedzi, każde słowo zmyślnie osnute zostaje bowiem mgłą sekretów i świadomych niedomówień. Niepokój natomiast wzrasta odczuwalnie z każdą niejasną i jak się kilkukrotnie okazuje, także zgubną podpowiedzią.

Wystarczy kilka pierwszych stron, aby odkryć enigmatyczny, wręcz niepokojący wydźwięk tej powieści. Niespodziewane zaginięcie byłego partnera okazuje się pretekstem do przedarcia się przez nasyconą pozorami przeszłość, przez pierwsze epizody fascynującej znajomości, przez żywiołową intymność i zacieśniające się dzień po dniu granice kobiecej wolności. Julian to zagadka sama w sobie – zdaje się być niczym ideał mężczyzny, nieziemsko przystojny, oddany i przerażająco bogaty, a jednak ujawniona w myślach nienawiść bohaterki każe zobaczyć w tej wyidealizowanej twarzy, także przenikliwą ciemność. Skrajnie pedantyczne skłonności, nieustanna krytyka, wpędzanie w paskudne poczucie winy, coraz bardziej chorobliwa zazdrość – budząc do życia niełatwe wspomnienia, autorka obrazowo szkicuje tu portret toksycznej relacji. Tym bardziej wiarygodny, iż przedstawiony krok po kroku na bazie mocno przejmujących scen. Sama Robyn to także kreacja owiana dozą niejednoznaczności, dla odbiorcy jedyna, której słowa może poddać fabularnej analizie. Przeszywający strach, doskwierające zaburzenia snu, brak zaufania nawet do samej siebie, wreszcie niewypowiedziana na głos ulga – postawa tej kobiety regularnie tworzy znaki zapytania, w jej kreacji zakorzeniony zostaje dodatkowo motyw trójkąta miłosnego. Bliska przyjaźń z Cooperem dopuszcza kolejne możliwe scenariusze – sprawia tym samym, że mocno intrygująca układanka, staje się jeszcze bardziej zawikłana. Gdzieś ukradkiem wplecione zostają także niełatwe relacje rodzinne oraz absolutnie zaskakujący motyw uzależnień.

Wyrafinowana intryga w mroku obsesyjnych skłonności. To już nie tylko wyrażona przenikliwym strachem próba doścignięcia szokującej prawdy o zaginięciu byłego partnera, to także intrygujący motyw trójkąta miłosnego oraz niezwykle obrazowy przegląd toksycznych w swym przebiegu wspomnień. Naiwność odczuwalnie zadurzonego serca i brak zaufania nawet do samej siebie, kontra usilna potrzeba władzy, manipulacja, dziwnie podejrzane gesty – ten thriller wymownie osacza wyobraźnię, niejednokrotnie zmieniając kierunek myślenia. To Bianca Iosivoni w charakternym i zauważalnie niebezpiecznym scenariuszu – nadal pełna żarliwości, ale też tajemnicza i nieobliczalna.

Genialny thriller psychologiczny. Nasączony przenikającą duszę tajemnicą, hipnotyzujący i nieodkładalny. Bianca Iosivoni przekonująco wdziera się w odmęty naruszonej kobiecości, przywołując nie tylko fotografie trującej w swym wizerunku namiętności, ale otwierając też drzwi do nieobliczalnej intrygi kryminalnej. Tu nie ma miejsca na przejrzystość narracyjnej wypowiedzi,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Czternaście nocy Margaret Atwood, Joseph Cassara, Sylvia June Day, Emma Donoghue, Diana Gabaldon, Tess Gerritsen, John Grisham, Mira Jacob, Erica Jong, Celeste Ng, Mary Pope Osborne, Douglas Preston, Alice Randall, Ishmael Reed, Nafissa Thompson-Spires, Meg Wolitzer
Ocena 8,0
Czternaście nocy Margaret Atwood, Jo...

Na półkach: ,

Każda z Czternastu nocy wybrzmiewa osobliwą nutą. Każda dostarcza innych, czasami prozaicznych, innym razem wręcz zdumiewających doznań. Każda staje się aktem unikalnego, angażującego i niezaprzeczalnie wielowarstwowego przedstawienia, którego nowatorski scenariusz, stworzyło łącznie aż trzydziestu sześciu twórców literatury, pod przewodnictwem niesamowitej pisarskiej dwójki, Margaret Atwood oraz Douglasa Prestona. To niewątpliwie wyjątkowy projekt literacki – w swej formie szkatułkowy, w przekazie refleksyjny, w emocjach zaskakująco różnorodny.

Dla bohaterów tej niecodziennej opowieści, dach niszczejącego w oczach budynku, okazuje się swoistą kryjówką, przystanią, schronieniem przed pandemicznym przerwaniem społecznego życia. To przestrzeń nasączona nowojorskim powietrzem, pozwalająca złapać oddech, nadal jednak narzucająca normy izolacji, tym samym wymuszająca zachowanie bezpiecznej odległości. Klaustrofobiczna. To właśnie ta fizycznie otwarta, jednocześnie zamknięta sceneria, staje się miejscem nieśpiesznie snutych przypowieści. Późnymi wieczorami, w świetle księżyca, w dziwnie opuszczonym, choć niegdyś zawsze tętniącym mieście – tak zwizualizowany klimat uderza odmiennością, pozwala wiarygodnie wedrzeć się w słowa poszczególnych opowiadań. Każde z nich dostarcza znamiennych wrażeń, od tych zwyczajnych, nakreślonych szarością nie zawsze ciekawego dnia, poprzez te intymne, zabawne, dramatyczne i poruszające, aż po te przerażająco straszne, może nawet nieobliczalne. Ta literacka mnogość doznań domaga się pewnego dystansu, zachęca do odważnego spojrzenia na rozbieżność ludzkich charakterów, pomaga przedrzeć się przez narzucone dawniej horyzonty, ukradkiem staje się niezapomnianym i z pewnością wielokulturowym doświadczeniem. Dla czytelnika to także szansa na przeżycie czegoś nieszablonowego, to baczna obserwacja twarzy i zachwyt nad wieloosobową narracją, tak przeróżną, a jednak skorelowaną w intrygującą całość. Odbiorca od początku czuje się tak, jakby sam siedział na tym samym dachu – z własnym odrapanym krzesłem, z chłodnym drinkiem w dłoni i z ciekawością wypisaną w oczach, zasłuchany w gawędziarski ton kolejnych nocy.

Sąsiedzka gawęda na dachu podniszczonej nowojorskiej kamienicy. Dziwnie wyciszone miasto, wymuszona pandemią izolacja i wreszcie schronienie od dusznych, wręcz okopconych wrastającą w ściany samotnością mieszkań. Wieczorne spotkania można zdefiniować jako formę swoistego buntu, ale to przede wszystkim przejmująca próba zachowania normalności w zaburzonym wizerunku dnia – to ucieczka w barwną otchłań nieśpiesznie snutych opowieści, tak różnorodnych w swym portrecie, czasami zabawnych, innym razem druzgocąco smutnych lub przeciętnych, jeszcze innym przenikliwych lub przerażających. Ta mozaika literackich doznań to niezaprzeczalnie największy atut tej szkatułkowej podróży.

Każda z Czternastu nocy wybrzmiewa osobliwą nutą. Każda dostarcza innych, czasami prozaicznych, innym razem wręcz zdumiewających doznań. Każda staje się aktem unikalnego, angażującego i niezaprzeczalnie wielowarstwowego przedstawienia, którego nowatorski scenariusz, stworzyło łącznie aż trzydziestu sześciu twórców literatury, pod przewodnictwem niesamowitej pisarskiej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tej lekturze niezaprzeczalnie towarzyszy szeroki uśmiech. Poszukująca weny i z pewnością nieprzeciętna autorka erotyków oraz nieziemsko przystojny mechanik, który nawet pojedynczym ognistym spojrzeniem, potrafi wskrzesić obłęd w niespokojnie zadurzonych oczach. Amy Daws brawurowo wkrada się w otchłań dwóch skrzywdzonych niegdyś wrażliwości, aby poszukać dla ich potrzeb pociągających odpowiedzi. Na co czekasz, kochanie? to urocza komedia romantyczna, w której nie brakuje obscenicznych słów i mocno zaakcentowanych scen fizycznego pożądania.

Przekraczając próg tej szalonej opowieści, trzeba nabrać dystansu do rzucanych regularnie wulgaryzmów, trzeba też otworzyć się na fotograficznie i bezpruderyjnie opisaną bliskość bohaterów. Przekleństwa to niejako znak impulsywnego charakteru Kate, dla odbiorcy to natomiast zbędny atrybut, uszczuplający sympatię do tej hardej kobiety. A przecież to naprawdę wyrazista twarz – piękna, rudowłosa, charakterna, w swym pisarskim fachu, właśnie szukająca zmysłowych inspiracji. Poczekalnia warsztatu samochodowego staje się tu znamienną scenerią – to w niej dzień po dniu wraca potrzebne natchnienie, to w niej osadzona zostaje znajomość pobudzająca wyobraźnię. Miles Hudson uwodzi nawet nieświadomie – obłędne ciało, zabójcze spojrzenie, brak jakichkolwiek zahamowań. W kreacji tego bohatera zapisany zostaje jednak nie tylko chutliwy ciąg męskiego pożądania, ale też rozczarowanie życiem we wcześniejszym związku oraz refleksyjny aspekt związany z niedowartościowaniem pracy fizycznej. Ta dwójka filmowo i dość przewidywalnie wypełnia strony miłosnej historii, spontanicznie sycąc żądze i nie oszczędzając na wzajemnym pieprzu – w perspektywie czytelnika, okazują się nienasyceni, frywolni, zwariowani i nie zawsze szczerzy, choć ich naprzemienna narracja, okazuje się być przejmująca i mocno osobista. To lektura idealna na poprawę humoru, czysty relaks – bez większych czytelniczych zobowiązań.

Rozkoszna, charyzmatyczna, pikantna i nieokiełznana – tak można nakreślić namiętność dwóch wyraźnie niespełnionych serc. Amy Daws nie szczędzi swoim bohaterom gorszących wulgaryzmów, nie żałuje też brudnych i z pewnością wyuzdanych epizodów, wręcz nasyca ich znajomość ostrymi, nieokrzesanymi w słowach aktami intymności, prowokuje także fabularną nieszczerością. Dla czytelnika to historia wypełniona komediowym animuszem, pełna soczystego szaleństwa, w odczuciu przewidywalna, ale też przyjemna i rozbrajająca. Okraszona także motywem książek, gdyż zadurzona w mechaniku rudowłosa słodycz, to autorka szukająca zmysłowych inspiracji.

Tej lekturze niezaprzeczalnie towarzyszy szeroki uśmiech. Poszukująca weny i z pewnością nieprzeciętna autorka erotyków oraz nieziemsko przystojny mechanik, który nawet pojedynczym ognistym spojrzeniem, potrafi wskrzesić obłęd w niespokojnie zadurzonych oczach. Amy Daws brawurowo wkrada się w otchłań dwóch skrzywdzonych niegdyś wrażliwości, aby poszukać dla ich potrzeb...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ten rejs pozostawia po sobie niezapominane fotografie. Trzecia część Renegatów okazuje się tak samo niebezpieczna i ekscytująca, jak poprzednie dwa tomy, lecz zdaje się być jeszcze bardziej intensywna w przebiegu mocno ryzykownych scen – wszystko przez trudny do okiełznania i z pewnością fascynujący motyw zakazanej miłości, jaka nieoczekiwane dotyka głównych bohaterów. Rebecca Yarros zachęca do ponownego zachwycania się spektakularnymi pokazami, jednocześnie barwnie utrwalając piękno szalonej namiętności.

Nie trzeba wielu stron, aby odkryć buntowniczy charakter Penny Carstairs. Ta kobieta potrafi błyskawicznie sprowokować męską wyobraźnię, potrafi też odważnie balansować na granicy życia, choć przez jej skruszoną duszę, wyraźnie przenika żal związany z ukochaną siostrą. Mocno zaakcentowana tu adrenalina, to nie tyle atrybut sportowego pożądania, co raczej towarzyszka ekstremalnych i niezaprzeczalnie pasjonujących wyczynów sportowych – to ona czyni tę serię tak angażującą, swoistą i nieobliczalną, to ona pomaga konfrontować się ze słabościami, to ona zasila pragnienie przekroczenia fizykalnych granic. Dla odbiorcy to niewątpliwie imponujące widowisko, to także okuta morzem sceneria luksusowego statku, który tworzy wyjątkową przestrzeń dla rozwoju niedozwolonych uczuć. Romans wykładowcy z seksowną studentką wymusza czujność oraz fabularną konspirację – dla tych kreacji to nie tylko ryzyko utracenia znanej sobie codzienności, to znacznie więcej. Bo przecież były żołnierz ma swoją kubańską tajemnicę, ma też dokładnie przemyślany plan. Czytelnik wdziera się w ten naukowy rejs z rosnącym zainteresowaniem, śledząc nie tylko pięknie opisaną i bezapelacyjnie szczerą bliskość, ale podziwiając też błyskotliwy humor, doceniając ciekawostki polityczne i geograficzne, ceniąc także podjęte przez autorkę motywy poboczne, wśród których najbardziej wyeksponowane zostają miłość do rodzeństwa, siła przyjaźni oraz godne podziwu zaufanie. Ta lektura przynosi dużo rodzinnych wzruszeń, ale przede wszystkim dostarcza sportowej ekscytacji oraz miłości splecionej z najważniejszymi wartościami.

Brawurowa, pasjonująca i zmysłowa – właśnie takie słowa wypełniają myśli po najbardziej niebezpiecznym tomie porywającej serii Renegaci. Rebecca Yarros wkrada się do dwóch uwrażliwionych serc, dociera do głębi uzależniających doznań, przemierza otchłań zniewalających, choć przecież zakazanych uczuć. Rebel to romans zanurzony w pragnieniu przekraczania granic sportowych możliwości, przyciągający odwagą i adrenaliną, niejednokrotnie zapierający dech, z pewnością efektowny i fascynujący. Ta miłość domaga się starcia z własną ostrożnością, wymaga zaufania i przyjacielskiego wsparcia, przede wszystkim natomiast potrzebuje zrozumienia rodzinnych intencji.

Ten rejs pozostawia po sobie niezapominane fotografie. Trzecia część Renegatów okazuje się tak samo niebezpieczna i ekscytująca, jak poprzednie dwa tomy, lecz zdaje się być jeszcze bardziej intensywna w przebiegu mocno ryzykownych scen – wszystko przez trudny do okiełznania i z pewnością fascynujący motyw zakazanej miłości, jaka nieoczekiwane dotyka głównych bohaterów....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To zauważalnie lekka, przyjemna i raczej niezobowiązująca lektura, choć skrywa w sobie także wartościowe treści. Dni obciążone niepełnosprawnością, wymowne tęsknoty i wreszcie prawda o przywołanej szeptem namiętności – Edyta Świętek wdziera się do dwóch wyraźnie niespełnionych serc, aby krocząc fabularnie grząską drogą, pomóc im zapleść pokruszone życiorysy. Lato o smaku miłości to historia dostrzegalnie romantyczna i w swym uczuciowym kształcie raczej spodziewana, której fundamentem okazuje się nie tylko kobieca łatwowierność, ale też ogrom męskiego zrozumienia.

Tu nie ma wielkiego zaskoczenia, tym bardziej nie ma spektakularnych zwrotów akcji, dla czytelnika to przede wszystkim fabuła targana burzą miłosnej przewidywalności. Spontaniczna ucieczka sprzed ołtarza, raptowny powrót do rodzinnego miasteczka i dyskretne wznowienie dawnej znajomości – właśnie w tak szalonych okolicznościach odbiorca spotyka główną bohaterkę. Nie każdemu spodoba się postać Wiktorii – to dusza skąpana niepewnością doznań, temperamentna, targana łatwą w spostrzeżeniu naiwnością, jednocześnie spragniona dojrzałej relacji i fizykalnej bliskości. W jej kreacji naszkicowana zostaje także codzienność z niepełnosprawnością oraz wymowna potrzeba naprawienia relacji z rodziną. Te akcenty zdają się być podstawą do ewentualnych wzruszeń, ale autorka dopieszcza ich nieco refleksyjny smak, także bardziej donośnymi przyprawami. Perfidne kłamstwa, oburzające zdrady, intryga rozkosznie zadurzonych dziadków i nowe uczucie, które ewidentnie chce zostać usłyszane. To jedna z tych historii, w której można doszukać się krótkich filmowych epizodów, przy której kilkukrotnie można się uśmiechnąć, niewątpliwie można się też zrelaksować i odprężyć.

To nie tylko historia niespodziewanych doznań, to także konfrontacja z dawną namiętnością i wewnętrzna walka z poczuciem życiowej bezradności. Może niełatwo pokochać damską postać, której impulsywny temperament ściera się z widoczną naiwnością, ale z pewnością warto docenić szczerość jej uczuciowych pragnień oraz naszkicowany w jej kreacji motyw niepełnosprawności. Edyta Świętek zachęca do odrobiny życiowej refleksji, zaprasza też w podróż do malowniczego miasteczka – to właśnie tam tworzy gorzką przestrzeń dla kobiecych wątpliwości, dla brudnych kłamstw i karygodnych zdrad, tam też aranżuje sceny babcinej przebiegłości oraz delikatnie skadrowanej, choć przewidywalnej fuzji pokruszonych serc.

To zauważalnie lekka, przyjemna i raczej niezobowiązująca lektura, choć skrywa w sobie także wartościowe treści. Dni obciążone niepełnosprawnością, wymowne tęsknoty i wreszcie prawda o przywołanej szeptem namiętności – Edyta Świętek wdziera się do dwóch wyraźnie niespełnionych serc, aby krocząc fabularnie grząską drogą, pomóc im zapleść pokruszone życiorysy. Lato o smaku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z tego kojącego miejsca naprawdę płynie magia. Ale nie ta szkicowana rysem nierealnych zdarzeń, a ta niesiona mozaiką ludzkich gestów. Bo przecież Kuchnia książek to wyjątkowa księgarnia – przestrzeń stworzona do gojenia boleśnie wrzynających się ran, to odskocznia od nie zawsze idealnej codzienności, to niesamowicie budująca atmosfera i bezpieczna enklawa do przeczekania wewnętrznej niepewności. Kim Jee Hye daje zaproszenie, które okazuje się nietuzinkowym przeżyciem.

Wystarczy kilka pierwszych stron, aby poczuć aurę charakterystyczną dla literatury azjatyckiej. Nieśpieszne tempo, brak spektakularnych uniesień fabularnych, brak zwrotów akcji. Tu ewidentnie króluje wrażliwość człowieka – duszące wątpliwości, rozterki, delikatnie dawkowane niepokoje. Księgarnia stworzona przez oczarowaną wiejskim klimatem Yujin, staje się dla gości miejscem osobliwym i niezapomnianym, odczuwalnie ważnym – znamiennym zakrętem w nierzadko pogubionych życiorysach. Każdy z odwiedzających otrzymuje książkę, której treść pomaga w przetrawieniu słabszych dni, pomaga też odnaleźć motywację, pogodzić się z przeszłością, wyciszyć mocno zaniepokojone myśli, docenić ludzkie wsparcie, zrozumieć najcenniejsze wartości. Niczym wyśmienita restauracja, pozwala definiować piękne smaki życia oraz delektować się czułością ulotnego zazwyczaj szczęścia. To lektura wymowna i absolutnie refleksyjna, jednocześnie przystępnie napisana, z pewnością nie wymaga większego skupienia, zachęca natomiast do subtelnej obecności i odwzorowania siebie w wiarygodnie spisanych kreacjach.

Piękna, nastrojowa i pokrzepiająca niespokojne myśli, wypełniona miłością do literackich doznań oraz malowniczo spisaną sielskością, z pewnością nieprzeciętna w swej esencjonalnej prostocie. Kuchnia książek to miejsce przyciągające zagubione dusze – te, które właśnie stąpają po wyboistej drodze grząskich życiorysów, zauważanie szukając ukojenia. To przestrzeń delikatnie wdzierająca się do skruszonego serca, ujarzmiająca prozę nie zawsze przychylnego dnia, za pomocą słów uśmierzająca ból i wygłuszająca troski, przywołująca także potrzebne odpowiedzi. Kim Jee Hye pozwala spojrzeć na codzienność łagodniejszym okiem, otwiera też drzwi do uśmiechniętej przyszłości.

Z tego kojącego miejsca naprawdę płynie magia. Ale nie ta szkicowana rysem nierealnych zdarzeń, a ta niesiona mozaiką ludzkich gestów. Bo przecież Kuchnia książek to wyjątkowa księgarnia – przestrzeń stworzona do gojenia boleśnie wrzynających się ran, to odskocznia od nie zawsze idealnej codzienności, to niesamowicie budująca atmosfera i bezpieczna enklawa do przeczekania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozornie zwykła biblioteczna przestrzeń, a jednak niezwykła, może nawet odkrywcza w perspektywie wyraźnie przejętych bohaterów – skadrowana osobistą i raczej nieśpieszną narracją, okazuje się inspirująca i znamienna, z pewnością dodająca potrzebnej pewności siebie. Michiko Aoyama delikatnie zakrada się do pięciu prozaicznych życiorysów, aby rozwiać dokuczliwe wątpliwości i nakierować myśli w odpowiednią stronę. Tym samym, zachęca do lektury wyjątkowych i niezaprzeczalnie motywujących opowiadań.

Przygaszona bezbarwną codziennością Tomoka, rozpoczyna tę refleksyjną antologię z dostrzegalną nieporadnością, ewidentnie stoi na skrzyżowaniu różnorodnych myśli, próbując zdefiniować dla siebie właściwą przyszłość zawodową. W jej opowieści zaszyta zostaje bardzo ważna lekcja – każda praca ma w sobie coś niesamowitego, jeżeli wykonywana jest w odpowiedni sposób, to także pochwała wytrwałości w metodzie prób i błędów, dzięki której można osiągnąć zamierzony sukces. Niesiona stereotypami duma oraz wywyższanie się, to często zgubne atrybuty na drodze do prawdziwego szczęścia. Ryo to także wymowna postać – odbiorca widzi w nim niezwykle wrażliwego pasjonata, który przegląda stare przedmioty, w każdym dostrzegając unikalną historię. W jego przejmującej narracji, ukryty zostaje swoisty przekaz – nie trzeba robić w życiu rewolucji, aby spełniać własne marzenia, ważne jednak, aby nie odkładać ich na "kiedyś", które może nie nadejść. Zaakcentowany zostaje tu również motyw bezpodstawnego oskarżenia o mobbing.

Dla świeżo upieczonej mamy, spotkanie z osobliwą bibliotekarką, okazuje się pretekstem to znalezienia bardziej komfortowego miejsca pracy – takiego, które nieoczekiwanie zjednoczy tlące się marzenia z ważną rodzicielską codziennością. Hiroya także próbuje doszukać się własnego kawałka podłogi. W jego poruszającej opowieści, pod całunem depresyjnej myśli o nieprzydatności, schowane zostają istotne słowa. Nie każde osiągnięcie musi zahaczyć o światowy poziom, nie każdy musi zadowolić duże grono, czasami wystarczy zostać docenionym przez jedną osobę, aby poczuć satysfakcję. Wieńczące ten zbiór opowiadanie Masao to kwintesencja swoistej pustki po zakończeniu pracy zawodowej – pierwsze dni, w których jeszcze trudno uchwycić własne przeznaczenie. Ale to nie wiek stanowi przeszkodę, a wewnętrzne bariery – tu biblioteka pozwala wyartykułować zagubioną wenę, pozwala też nieprzerwanie cieszyć się miłością do wieloletniego zaangażowania w ukończoną pracę.

Każda z tych kreacji stoi na egzystencjalnym rozdrożu, każda szuka enklawy – miejsca zapewniającego potrzebne ukojenie, komfort przyszłości, satysfakcję, może nawet spełnienie dawnych snów. Dla każdej z nich biblioteka, a właściwie pozbawiona uśmiechu, tajemnicza pani Komachi, staje się przysłowiową pomocną dłonią oraz przyjacielskim wsparciem w dokonującej się na oczach czytelnika zmianie. Zastosowana narracja pierwszoosobowa przybiera bardzo intymną i przez to też wiarygodną formę, dzięki czemu można odkryć w niej całe spectrum personalnych znaczeń, wartości i sugestii

Pięć nieśpiesznych i jednocześnie niezapomnianych historii, dla których odpowiedzią staje się inspirująca biblioteczna przestrzeń. Michiko Aoyama ukradkiem przypomina marzenia i żarzące się w duszy aspiracje, za pomocą literackich doznań rozwiewa wątpliwości, przywołuje nadzieję oraz potrzebną każdemu motywację. To proza w odczuciu absolutnie refleksyjna, wartościowa, autentyczna i nietuzinkowa, krótkimi opowieściami natomiast, osadzona w prozie japońskiego dnia. Każda narracja to ważny i uniwersalny przekaz, każda to emocje zagnieżdżone w szczelinach codzienności, każda może okazać się odzwierciedleniem naszych potrzeb.

Pozornie zwykła biblioteczna przestrzeń, a jednak niezwykła, może nawet odkrywcza w perspektywie wyraźnie przejętych bohaterów – skadrowana osobistą i raczej nieśpieszną narracją, okazuje się inspirująca i znamienna, z pewnością dodająca potrzebnej pewności siebie. Michiko Aoyama delikatnie zakrada się do pięciu prozaicznych życiorysów, aby rozwiać dokuczliwe wątpliwości i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta powieść obezwładnia intensywnością przeżywanej tragedii. Zasnuty w rodzinnej żałobie romans, okazuje się plastrem na świeże rany, staje się też zalążkiem zupełnie niespodziewanych doznań. Każdym skrawkiem duszy to nowe wydanie debiutu niesamowitej Rebekki Yarros – to historia naznaczona tęsknotą i wojenną niesprawiedliwością, to przenikliwy smutek i pełne żałości epizody, to wreszcie miłość domagająca się bliskości oraz zrozumienia, to także uczucie w cieniu hokejowej popularności.

Tu nie mam przestrzeni na słodycz młodzieńczego życia, gdyż to zostaje brutalnie przerwane, skupiając codzienność wokół dojmującego poczucia straty. Rozpacz, tęsknota, depresyjne zachowania pogrążonej w ciemności mamy – rodzinna bezradność wymaga kogoś, kto poprowadzi bliskich przez mrok niechcianego pożegnania. Wojna zabiera męża, zabiera też ukochanego tatę, pozostawia jedynie beznadzieję. To właśnie w tak trudnym momencie, czytelnik wdziera się do życiorysu dwudziestoletniej Ember Howard – młodej i niesamowicie silnej kreacji kobiecej, która samodzielnie próbuje sprostać wybrakowanym dniom. Już w pierwszych stronach płyną łzy, nie pozostawiając złudzeń o mocno poruszającym charakterze tej powieści. Autorka niezwykle obrazowo opisuje żałobę, wypełniając wyobraźnię bezsilnością i przemożnym smutkiem. A przecież w założeniu to historia miłosna, jak się okazuje, piękna i niesamowicie uczuciowa. Josh zdaje się być wybawicielem, oczywiście nieziemsko przystojnym, męskim i waleczne troskliwym, ale ewidentnie skrywa ważną tajemnicę. Nowy sąsiad to obiekt dawnych szkolnych westchnień, to także sportowa gwiazda i trener hokejowej drużyny dziecięcej – w jego postaci wyczuwa się ogrom pożądania. Ta znajomość ściera się nie tylko z przejmującą traumą, ale też z jej obecnym chłopakiem, w swej barwnej fotografii, nabiera wielu wzruszeń, wymaga szczerych rozmów i świadomego uśmierzania żądz, z czasem staje się coraz bardziej soczysta i zmysłowa.

Romans przepełniony smutkiem, bólem i rozdzierającym serce poczuciem niesprawiedliwości. Tak trudno pożegnać się bez ostatniej rozmowy, bez przytulenia, bez słowa otuchy. Pustka po ukochanym tacie staje się pierwszym szkicem w żałobnej goryczy koszmarnie intensywnych doznań, okazuje się też wstępem do absolutnie pięknej, wręcz fascynującej namiętności. To uczucie domaga się czasu, wymaga też konfrontacji z grząską wizją przyszłości, ale z Każdym skrawkiem duszy po prostu szlachetnieje w roztrzęsionych oczach. Debiut Rebekki Yarros pozwala zajrzeć w obezwładniającą definicję straty, pozwala spojrzeć na wyjątkową miłość, wreszcie pozwala podać dłoń nie zawsze chcianemu przeznaczeniu.

Ta powieść obezwładnia intensywnością przeżywanej tragedii. Zasnuty w rodzinnej żałobie romans, okazuje się plastrem na świeże rany, staje się też zalążkiem zupełnie niespodziewanych doznań. Każdym skrawkiem duszy to nowe wydanie debiutu niesamowitej Rebekki Yarros – to historia naznaczona tęsknotą i wojenną niesprawiedliwością, to przenikliwy smutek i pełne żałości...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna, przejmująca i enigmatyczna zarazem. Gra o serce pachnie pasją do muzycznych doznań, pachnie porankami w szkolnej bibliotece, pachnie świeżością jeszcze niezdefiniowanych uczuć, pachnie też nutą zaszytej w niej tajemnicy. Gdzieś ukradkiem wyczuwa się w niej także rozdzierającą woń boleśnie wrzynających się wspomnień. Katarzyna Białkowska nie zdradza tu wszystkiego, świadomie natomiast pobudza zmysły i każe wyczekiwać na kolejny tom, to w nim czytelnik będzie szukał nadziei dla dwóch młodych i zauważalnie pokruszonych serc.

Skylar Gardiner dopiero wgryza się w małomiasteczkowy klimat nowej szkoły – jej kreacja okazuje się prawdziwą łamigłówką, ewidentnie domaga się ostrożnej bliskości. Nasączona wrogą nieśmiałością, wyciszona i zdystansowana, może nawet wystraszona, a jednak momentalnie wpada do szczelin jego codzienności. Zbieżność nazwisk staje się tu zalążkiem niespodziewanej znajomości – relacji zacieśniającej się z każdym emocjonującym spotkaniem. W jej portrecie zasnute zostaje przenikliwe, choć jeszcze mgliste poczucie straty, także silna potrzeba samoakceptacji oraz bardzo ważna rola terapii po przeżytych traumach. Skyler Gardener to postać zgoła inna, wyróżnia się nadmierną czułością na własne zmysły, na jej przyciągający zapach oraz aksamitny, wręcz melodyjny głos. Przystojny, popularny, promienny i zaskakująco ułożony, w kontakcie z nową uczennicą, momentalnie ugina się pod efektem pierwszego wejrzenia.

Zastosowana narracja pierwszoosobowa wypełnia nozdrza osobistym wydźwiękiem wypowiadanych bezgłośnie lub zapisywanych w formie pamiętnika słów, pozwala dokładnie poczuć każdy fragment wrażliwości dwojga zaangażowanych tu bohaterów, nie zdradza jednak wszystkiego, kierując uwagę w stronę obsesyjnego charakteru jego zadurzenia. Dla niego to niezaprzeczalnie wyzwanie dla naruszonego serca, dla niej to konfrontacja z niedopowiedzianą przeszłością. Autorka poświęca wrażeniom osobliwe porównania i niezapomniane słowa, pozostawiając odbiorcę z przepięknymi cytatami. Szeptem wkrada tu także regularne nawiązania do Ojca chrzestnego, utrwala miłość do koszykówki oraz do muzycznych barw, przeciera symboliczny charakter Halloween, przybliża także znaczenie sycylijskiego pioruna – to właśnie te elementy dodają powieści nadzwyczajnego kształtu. Alarmująca końcówka natomiast, pozwala dojrzeć w tej historii intencjonalną ciemność, która dopiero ujrzy światło dzienne.

Tajemnicza i niepokojąca, a przecież urocza i w zamiarze romantyczna – historia bliskości, która dzień po dniu wdziera się w codzienność bohaterów, ujawniając słodkie i fascynujące, wręcz obsesyjne nuty zapachowe. To uczucie uzależnia zmysły dosłownie od pierwszych niewinnych stron. Jego charyzma i promienność uderzają w jej wyraźną niechęć, próbują przebić się do zaszytej głęboko intymności, odkryć dokuczliwe blizny i ukoić nieprzerwanie świeży ból, warstwa po warstwie wedrzeć się do najczulszych strun jej uszkodzonej wrażliwości. Katarzyna Białkowska utrwala piękne słowa i uniwersalne treści, docenia motyw pierwszego wejrzenia, nie zapomina jednak o dojmującym smutku i przeszywającej definicji straty.

Piękna, przejmująca i enigmatyczna zarazem. Gra o serce pachnie pasją do muzycznych doznań, pachnie porankami w szkolnej bibliotece, pachnie świeżością jeszcze niezdefiniowanych uczuć, pachnie też nutą zaszytej w niej tajemnicy. Gdzieś ukradkiem wyczuwa się w niej także rozdzierającą woń boleśnie wrzynających się wspomnień. Katarzyna Białkowska nie zdradza tu wszystkiego,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To niezaprzeczalnie jedna z tych historii, które łagodzą najtrudniejsze chwile i za pomocą doświadczeń bohaterów, otwierają wachlarz najważniejszych wartości. Karolina Wilczyńska ponownie zakrada się do znajomej codzienności, aby wraz z promieniami wiosennego słońca, dostarczyć nadziei oraz pokrzepienia serc. Nie zapomina jednak o enigmatycznym charakterze zdarzeń! Wiosna przynosi ukojenie to czwarty już tom serii obyczajowej Wrzosowa Polana – serii poruszającej kobiece struny, niezwykle klimatycznej i angażującej.

Każda z bohaterek zdaje się być pochłonięta gorzkimi myślami, każda jednak zauważalnie potrzebuje uśmierzenia panoszących się w duszy trosk i wątpliwości. Diana dusi w sobie szczerość własnych uczuć i odczuwalnie boi się konfrontacji z przyjaciółką, która nieświadoma, sama stoi przed znakami zapytania. Maria uważnie spogląda na rodzącą się na jej oczach namiętność, Greta natomiast nadal szuka poprawnych relacji z córką. Każda kreacja nasączona zostaje wieloma trudnościami, każda zatem potrzebuje wsparcia i dobrego słowa, każda walecznie kroczy drogą stworzonych przez autorkę przeciwności losu. Gdzieś między sercowymi sprzecznościami, w zgliszczach niszczącego pożaru i w odruchach nikczemnej wrogości, zagnieżdżona zostaje zagadkowa intryga – tak bardzo złowroga i alarmująca. Ale ta historia to przede wszystkim splot fascynujących epizodów, to mocno inspirujące rozwijanie artystycznych pasji, to niesamowita dbałość o kameralny biznes, to niesienie pomocy i naturalnie panosząca się empatia, to także starcie z demonami nie zawsze idealnej przeszłości rodzinnej. Napisana z wyczuwalną subtelnością, napełniająca otuchą, tak bardzo przystępna i życiowa.

Historia otulona aurą niepokojącej tajemnicy. Wiosna przynosi ukojenie, ale otwiera też szerokie spectrum uczuciowych wątpliwości, szkicuje próbę skonfrontowania się ze szczerością własnych doznań, przywołuje niebezpieczeństwo, zachęca do refleksyjnego spoglądania w nieprzepracowaną przeszłość, fermentuje ludzką nieprzychylnością. Karolina Wilczyńska czwarty już raz podgląda mieszkańców Wrzosowej Polany, zakradając się do strapionych szczelin kobiecej wrażliwości – to właśnie w podmuchach ich inspirujących pasji oraz w naturalnej sąsiedzkiej serdeczności, szuka potrzebnego optymizmu oraz złagodzenia smutków, które dostrzegalnie przeszywają naruszone dusze.

To niezaprzeczalnie jedna z tych historii, które łagodzą najtrudniejsze chwile i za pomocą doświadczeń bohaterów, otwierają wachlarz najważniejszych wartości. Karolina Wilczyńska ponownie zakrada się do znajomej codzienności, aby wraz z promieniami wiosennego słońca, dostarczyć nadziei oraz pokrzepienia serc. Nie zapomina jednak o enigmatycznym charakterze zdarzeń! Wiosna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia kobieca, a jednak pasją osadzona w bezdusznym męskim świecie. Sylwia Kubik emocjonalnie wdziera się w codzienność pogubionej miłośniczki MMA, utrwalając nie tylko pozbawione czułości kadry smutnego dzieciństwa, ale też niesamowitą siłę walki oraz upór w dążeniu do upragnionego celu. Bez przebaczenia to powieść utkana z absolutnie dramatycznych nici, mocno zatem poruszająca, jednocześnie szalenie inspirująca dla osób, którym życie nieprzerwanie kładzie przysłowiowe kłody pod nogi.

Tu nie ma i nie było przestrzeni na fabularną delikatność. Lilka bowiem to kreacja naznaczona pokłosiem wielu traumatycznych wspomnień. Nadużywająca alkoholu matka, brak miłości i rodzicielskiego wsparcia, a także rażący wizerunek Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego – autorka sukcesywnie przywołuje demony parszywej przeszłości, scena po scenie utrwalając najbardziej bolesne fotografie. Dla czytelnika to niezaprzeczalnie najtrudniejsze fragmenty powieści, to chwile wymownej refleksji i zrozumiałe gesty śmiałego oburzenia, to naturalnie tląca się potrzeba przytulenia, rozmowy, obdarowania dobrym słowem. Ale ta historia to przede wszystkim godna podziwu hardość dorosłej już bohaterki, to jej determinacja i sportowa gorliwość, to wyważona cięgami brutalnego życia chęć zawalczenia o niełatwe marzenia. To piękne i ważne emocje, które spisane zostają w sposób niezwykle przystępny. Sport, dokładnie MMA, okazuje się tu motywem wiodącym – to w nim zagnieżdżona zostaje konfrontacja z nadal wyśmiewanymi słabościami, to w nim czai się pragnienie zręcznościowej zemsty, to w nim zmyślnie ukryte zostają drzwi do lepszego jutra. I chociaż początkowo wszystko zdaje się przeczyć jej nieporadnym i nieco zbyt sztywnym ruchom, przy katorżniczych treningach oraz odrobinie niespodziewanego wsparcia, szansa na wewnętrzny spokój, staje się coraz bliższa i bardziej realna.

Szalenie wzruszająca konfrontacja z goryczą dramatycznej przeszłości. Dzieciństwo w cieniu matczynego nałogu, okrucieństwo drwin i upadlających słów, brak zrozumienia i niesprawiedliwe osądy, krzywdząca codzienność w ośrodku wychowawczym – fundamenty tej historii okazują się smutne i przerażające, z pewnością drastycznie naruszają zaabsorbowaną wyobraźnię. To na nich zbudowana zostaje potrzeba opatrzenia bolesnych ran oraz inspirująca chęć dostrzeżenia siebie w pasjonującym i jednocześnie mocno charakternym świecie MMA. To niesamowita próba kobiecości – tak bardzo konsekwentna, heroiczna i imponująca!

Historia kobieca, a jednak pasją osadzona w bezdusznym męskim świecie. Sylwia Kubik emocjonalnie wdziera się w codzienność pogubionej miłośniczki MMA, utrwalając nie tylko pozbawione czułości kadry smutnego dzieciństwa, ale też niesamowitą siłę walki oraz upór w dążeniu do upragnionego celu. Bez przebaczenia to powieść utkana z absolutnie dramatycznych nici, mocno zatem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to