rozwińzwiń

Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności

Okładka książki Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności Natałka Babina
Okładka książki Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności
Natałka Babina Wydawnictwo: Rebis literatura piękna
303 str. 5 godz. 3 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Бодай Будка (2020)
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2020-08-04
Data 1. wyd. pol.:
2020-08-04
Liczba stron:
303
Czas czytania
5 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381880978
Tłumacz:
Anna Korzeniowska-Bihun
Tagi:
białoruś europa wschodnia literatura białoruska tożsamość
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Sielska apokalipsa



841 1 313

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
69 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1045
997

Na półkach: , , , , , , ,

„Miasto ryb” – wzmiankowane w treści tej książki, było dla piszącego te słowa pewnego rodzaju literackim odkryciem roku 2019. Nietypowy koncept powieści wyróżniał się na tle innych – popularnych ostatnio pozycji z elementami fantastycznymi, magicznymi itp. Do tego jeszcze styl autorki zachował pewien luz i ironię, nieobecną w zalewającej nasz rynek wydawniczy polsko- i anglojęzycznej popkulturowej papce. Jednym słowem świeżość i pomysłowość.
I Natałka Babina poszła za ciosem. „Bodaj Budka” rozgrywa się w tym samym regionie Białorusi,blisko granicy z Ukrainą i Polską, wśród takich i częściowo tych samych bohaterów, dalekich od mainstreamu, używając korposlangowego słowa. W dalszym ciągu narratorka popada w nory (jamy),ale już nie tylko czasowe, ale i miejscowe a do tego ma do rozwiązania zagadkę kryminalno-sensacyjno-fantastyczną. No i jest bystrą obserwatorką patologii, nie tylko politycznej, na białoruskiej prowincji.
Ale tym razem autorka popłynęła za bardzo. W treści znajdujemy fragmenty pisanej przez nią książki, opisującej akcję sprzed zarówno wieków jak i sprzed kilkudziesięciu lat oraz wspomnień bądź spostrzeżeń innych osób i … nie tylko. Dialogi toczą się niby w kilku językach, ale to wiadomo tylko z komentarzy narratorki. No i pojawia się ludowa magia, pewnego rodzaju kosmologia naive, uczestniczka zjazdu wiedźm, siły nieczyste, kluczowe postacie jurodiwych, gadające zwierzęta i … prawdziwe cuda (nie tylko na kiju),czyli to, czego autor niniejszej opinii zdecydowanie nie lubi. Grzybów tyle, że barszczu prawie nie widać. Do tego jeszcze teatralnie ograniczona liczba postaci, które wracają by pokazać się prawie w komplecie w ostatnim akcie.
Z „Miasta ryb” pozostała jednak jego w sumie największa wartość, czyli luz, swada i ironia narratorki i głównej bohaterki. Natalka Babina rozdymając do granic (a nawet je przekraczając ;-) ) fantastyczną sferę swojej powieści świetnie się przy tym bawi, co widać i w całej treści,jak i w zakończeniu. I każdy czytelnik może bawić się wraz z nią.
Mniej odkrywcza i mocno wtórna wobec poprzedniej powieści „Bodaj Budka” broni się tym właśnie lekkim stylem. No i warto wydawać i promować książki napisane po białorusku, nawet jeśli bliżej im do literatury rozrywkowej z pewnymi ambicjami, niż klasyki.
Powieść przeczytana w ramach wyzwania sierpniowego – książka z elementami mitów, folkloru bądź magii.

„Miasto ryb” – wzmiankowane w treści tej książki, było dla piszącego te słowa pewnego rodzaju literackim odkryciem roku 2019. Nietypowy koncept powieści wyróżniał się na tle innych – popularnych ostatnio pozycji z elementami fantastycznymi, magicznymi itp. Do tego jeszcze styl autorki zachował pewien luz i ironię, nieobecną w zalewającej nasz rynek wydawniczy polsko- i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
415
164

Na półkach:

„Bodaj Budka” to jedna z najbardziej nieoczywistych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Początek zasugerował jedno, środek zaskoczył czymś zupełnie innym, a zakończenie pokazało, że i tak się we wszystkim myliłam.

Główną bohaterką książki jest Ałka Bobylowa, znana białoruska pisarka, cierpiąca na kryzys twórczy. W ramach sentymentu, a i po części desperacji nabywa ona opuszczony domek przy torach, tutułową Budkę, bo ta kojarzy się jej z dzieciństwem i sielską atmosferą, która – w zamierzeniu - będzie teraz sprzyjała pisaniu. Zaczynamy więc wątkiem obyczajowym, który za chwilę przejdzie w kryminalny, następnie fantastyczny, kolejno w postapokaliptyczny, aby z przytupem skończyć na ludową nutę. Tak, to stanowczo nie jest książka dla każdego, a już z pewnością nie dla tych, którzy z opisu wydawcy wnioskują, że będzie to kryminał.

Nie będę ukrywać. Był moment, że przerosła mnie ta książka i po prostu ją odłożyłam. Byłam tak zaskoczona, zagubiona w historii i rozczarowana rozwojem sytaucji, że nie miałam ochoty na kontynuację. A jednak coś nie dawało mi spokoju. Miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś w tym wszystkim jest drugie dno, że pod tym całym gatunkowym miszmaszem kryje się coś, co albo przegapiłam albo jeszcze nie zrozumiałam i po czasie jednak do tej książki wróciłam.
I dobrze zrobiłam. Bo choć fabuła wciąż zaskakiwała , to przekonałam się, że tym, co stanowi prawdziwą wartość tej powieści, jest jej język. Dosłownie i w przenośni. Styl Babinki, choć specyficzny, potrafi zachwycić. Jest nie tylko pełen polotu i fantazji, ale też ukrytych znaczeń, które z czasem stają się dla nas bardziej wyraziste. W tym momencie chylę czoła przed tłumaczką, Anną Korzeniowską – Bihun, która z pewnością nie miała łatwego zadania tłumacząc te wszystkie zawiłości, archaizmy i lokalną gwarę. Ale nie tylko to urzeka, bo i sama oś fabularna krąży właśnie wokół tematu tożsamości językowej. W pierwszym momencie pomyślimy: po co to komu? A jednak jeśli przełożymy ten temat na grunt polski i wyobrazimy sobie tę historię opowiedzianą z perspektywy Ślązaka czy Kaszuba, nabiera ona wtedy zupełnie innego znaczenia.

Mimo wszystko nie pokuszę się jednak o stwierdzenie, że jest to powieść tak dobra, że koniecznie trzeba po nią sięgnąć. Uważam, że jest momentami mocno przekombinowana i raczej z gatunku tych dla językowych fetyszystów i koneserów dzieł dziwnych. Ja się po części do nich zaliczam, więc summa summarum od pewnego momentu bawiłam się całkiem dobrze. Jednak zanim sięgnę po kolejną pozycję tej autorki z pewnością zastanowię się dwa razy.

„Bodaj Budka” to jedna z najbardziej nieoczywistych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Początek zasugerował jedno, środek zaskoczył czymś zupełnie innym, a zakończenie pokazało, że i tak się we wszystkim myliłam.

Główną bohaterką książki jest Ałka Bobylowa, znana białoruska pisarka, cierpiąca na kryzys twórczy. W ramach sentymentu, a i po części desperacji nabywa ona...

więcej Pokaż mimo to

avatar
683
206

Na półkach:

Mam z tą książką ogromny problem. Mimo, że porusza ważne i aktualne tematy. Jednak mam zarzuty do formy, w jakiej je przedstawione. Z jednej strony świetne analogie i odniesienia do ciężkiej historii, z drugiej wykreowany świat, od którego mocno się odbiłam.

Ałła Babylowa to pięćdziesięcioletnia pisarka i dziennikarka po przejściach. Mieszka w małej białoruskiej wsi i stara się stworzyć powieść życia oraz uporać się z przeszłością. Kiedy więc pojawia się okazja zakupu domu przy pobliskich torach, który nierozerwalnie związany jest z dzieciństwem głównej bohaterki, ta nie waha się ani przez moment i od razu go kupuje z nadzieją na spokój i twórcze natchnienie. Jednak w pewnym momencie w okolicy dochodzi do brutalnych aktów przemocy i morderstwa a Ałła zostaje wrzucona w sam środek akcji.

Szczerze mówiąc to nie wiem czego się po tej książce spodziewałam. Początek był świetny. Zwiastował grozę a duszny klimat aż się z niej wylewał. Upał panujący w powieści odczuwałam na własnej skórze. Poczucie niepokoju i nieustannej grozy towarzyszyło mi podczas lektury. Niewypowiedziane zło, tajemnice z przeszłości i wydarzenia historyczne, które mają wpływ na współczesnych ludzi. Ciężka, pełna strachu, przemocy i nienawiści historia Europy Wschodniej. Początkowo czułam ciężar tej książki, gdzie wątki się ze sobą splatały. I tak było do mniej więcej 60 strony. Bo później wszystko jebło i sama nie wiem co tam się wydarzyło.

Powieść Natałki Babiny pełna jest metafor i analogii. I tego jej odmówić nie mogę. Rozprawia się z ciężką historią pogranicza białorusko-ukraińsko-polskiego. Pokazuje nam jak wiele mamy ze sobą wspólnego i jak wiele moglibyśmy razem osiągnąć, gdybyśmy odłożyli na bok wszelkie waśnie i wyciągnęli w swoją stronę ręce. Rozprawia się z nacjonalizmami, z poczuciem własnej tożsamości i przynależności. I robi to w zaskakujący sposób. Jednak ja tej formy nie kupuję i ona do mnie kompletnie nie przemawia.

Początkowe kilkadziesiąt stron stwarzało atmosferę grozy i na taką książkę się właśnie nastawiałam. Ja wspomniałam wcześniej, autorka świetnie budowała napięcie i liczyłam na realizm magiczny, który ładnie się wplecie w fabułę. Dostałam sama nie wiem do końca co. Motyw ze Strachem był dobrze skonstruowany, jednak (hmmm, jakby tu to opisać, żeby nie za wiele zdradzić) pewne postacie, które się pojawiły i coś w rodzaju inwazji, to mnie kompletnie odrzuciło. Czytając, wyczuwałam mocny Stephen King vibe, jednak u Kinga pewne rzeczy mi nie przeszkadzają, ba, nawet ich u niego oczekuję, tak tutaj były dla mnie nie do przyjęcia i sprawiły, że po tych 60 stronach czytałam tę książkę tylko, żeby ją skończyć i nie czerpałam z niej żadnych emocji. Kompletnie żadnych.

Jeśli chodzi o plusy, to Natałka Babina świetnie ukazała motywy rządzące ludźmi, jak się zachowują podczas zagrożenia i co nimi kieruje podczas wojny. Pokazuje i ludzi, którzy walczą z najeźdźcą, pokazuje kolborantów, pokazuje też ludzi, którzy zamieniają się w potwory i wykazują zapędy dyktatorskie. Bardzo podobały mi się fragmenty powieści głównej bohaterki, które zostały wplecione w fabułę, jednak bardzo mi przeszkadzało to, że te wątki są zawieszone w próżni i takie pozostały.

Podsumowując: po prostu liczyłam na coś innego i się przeliczyłam. Sama wychowałam się na wsi bardzo podobnej do tej z powieści, zwłaszcza, że w latach 90., czyli latach mojego dzieciństwa często wieś widziałam podobnie, szczególnie latem. Gdzie chodziłam na pobliskie pola, gdzie również był strumyk a nad nim most, gdzie chodziło się po torach, które niejako wyznaczały granicę między światem ludzkim a pobliskim lasem. Czułam to gorące, parne powietrze, które tylko na wsi ma ten specyficzny zapach i posmak i które tak bardzo rożni się od śmierdzącego i ciężkiego powietrza w mieście. I przez pewien czas znów mogłam się przenieść w moje rodzinne strony i poczuć to wszystko dodatkowo okraszone grozą i niepokojem. Jednak to, w jaką stronę to poszło, całkowicie zepsuło mój odbiór tej powieści.

Mam z tą książką ogromny problem. Mimo, że porusza ważne i aktualne tematy. Jednak mam zarzuty do formy, w jakiej je przedstawione. Z jednej strony świetne analogie i odniesienia do ciężkiej historii, z drugiej wykreowany świat, od którego mocno się odbiłam.

Ałła Babylowa to pięćdziesięcioletnia pisarka i dziennikarka po przejściach. Mieszka w małej białoruskiej wsi i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
20

Na półkach:

Dziwaczna, brawurowa, wspaniała.

Dziwaczna, brawurowa, wspaniała.

Pokaż mimo to

avatar
948
495

Na półkach:

Zakręcona. Osobliwa. Nieprawdopodobna. Dziwna. Momentami wręcz absurdalna. Ale przede wszystkim mistrzowsko napisana. Taka jest proza Natałki Babiny, która zaczyna się z pozoru niewinnie. Ot, poznajemy 50-letnią Ałłę, pisarkę i alkoholiczkę, która po raz pierwszy w życiu kupuje nieruchomość.dla siebie samej. Jest nią tytułowa Budka czyli budynek ulokowany tuż przy torach kolejowych wymagający solidnego remontu. Ałła żyje samotnie. Jej mężczyzna odszedł wiele lat wcześniej do innej, a jej jedyna córka zmarła będąc jeszcze dzieckiem. W życiu bohaterki są jednak obecne kobiety - chorująca na raka siostra bliźniaczka, weterynarz Łenka oraz dyrektorka szkoły Oksanka. Do momentu parapetówki wszystko toczy się normalnie. Jednak gdy następnego dnia w pobliżu nowego domu Ałły odnalezione zostaje ciało Oksanki i to przecięte na pół, rzeczywistość straci swój zwyczajowy kształt, a na Białorusi zapanuje strach. Nie tylko Śmierć przechadza się po łące, a słońce zaczyna wschodzić po przeciwnej stronie niż zwykle. Z powierzchni ziemi giną ludzie, zwierzęta i kwiaty. Brakuje benzyny, prądu, gazu i wody. A wkrótce również żywności. Kraj został otoczony przez przezroczystą kopułę, zaś ludzie sterowani są przez tajemnicze istoty nazwane Antygomami. Ałła próbuje przetrwać w tej nowej rzeczywistości, w której towarzyszą jej gadające Kocisko oraz starszy mężczyzna zwany przez nią Halzheimerem.

"Bodaj budka" to kompletnie nie mój świat. Jednocześnie jest w tej powieści coś, co sprawia, że chce się ją czytać. I nie, nie jest to przedstawiania historia. Raczej warsztat pisarski oraz pewien vibe. A ja ostatnio jestem głodna literatury pięknej. Co prawda w miarę postępów w lekturze mój zachwyt stylem pisania Natałki sukcesywnie opadał, a sama fabuła nieco męczyła, jednak nie na tyle bym porzuciła czytanie. Być może byłam zwyczajnie ciekawa zakończenia, ale niewykluczone, że z niecierpliwością czekałam przede wszystkim na sceny z gadającym Kociskiem, który stał się moim niekwestionowanym ulubieńcem. To nie jest powieść dla każdego.

Zakręcona. Osobliwa. Nieprawdopodobna. Dziwna. Momentami wręcz absurdalna. Ale przede wszystkim mistrzowsko napisana. Taka jest proza Natałki Babiny, która zaczyna się z pozoru niewinnie. Ot, poznajemy 50-letnią Ałłę, pisarkę i alkoholiczkę, która po raz pierwszy w życiu kupuje nieruchomość.dla siebie samej. Jest nią tytułowa Budka czyli budynek ulokowany tuż przy torach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
559
306

Na półkach:

kłopot mam. ja nie wiem jak traktować tę pozycję. czy to fantastyka czy literatura współczesna? mam się silić na filozofowanie ,co też autorka przekazała czy traktować jako historyjkę która w pijackim zwodzie opisała bohaterka? przeczytałam z sentymentu do miejsc,które opisuje autorka. ale generalnie to nie moja bajka, gusła,niewidzialne siły, wiara ...nie.

kłopot mam. ja nie wiem jak traktować tę pozycję. czy to fantastyka czy literatura współczesna? mam się silić na filozofowanie ,co też autorka przekazała czy traktować jako historyjkę która w pijackim zwodzie opisała bohaterka? przeczytałam z sentymentu do miejsc,które opisuje autorka. ale generalnie to nie moja bajka, gusła,niewidzialne siły, wiara ...nie.

Pokaż mimo to

avatar
15422
2028

Na półkach: ,

Wsi spokojna, wsi wesoła...
natałka Babina sprawnie rozprawia się z mitem idyllicznej białoruskiej wsi. Jej narratorka ,alter ego pisarki, cierpiąca na niemoc twórczą wraca w rodzinne strony. wykupuje mały domek położony przy torach kolejowych, ongiś siedzibę dróżnika, przez miejscowych zwany Budką. Ledwo się wprowadziła, a zwyczajna wieś staje się areną nadprzyrodzonych zjawisk.
Budka mieści się na obrzeżach wsi, urzekają otaczające ją sielskie krajobrazy, wydawać by sie mogła, że taka lokalizacja kojąco wpłynie na pisarkę. Pojawiają się dziwne znaki, napisy z grzybów, omeny zwiastujące nieszczęście.
Poznajemy takze kilka znajomych oraz siostrę bliźniaczkę narratorki. Oksanka to wdowa opłakująca męża zabitego za niesfałszowanie przez Oksanę lokalnych wyborów. O białoruskiej rzeczywistości ( bardzo zresztą w chwili obecnej aktualnie) opowiada z dystansem i wręcz czarnym humorem. Wolne wybory od lat nei istnieją, społeczeństwo jest zastraszane i żyje w autokratycznym świecie, bez szans na zmianę sytuacji.
To, co miało być analizą wiejskiego społeczeństwa, staje się po trosze thrillerem ekologicznym, horrorem, apokaliptyczną opowieścią o zagładzie gatunku ludzkiego. nadchodzi bowiem nieugięta cywilizacja pozaziemska i konsekwentnie zabiera się za wyrzynanie mieszkańców Ziemi.

Wsi spokojna, wsi wesoła...
natałka Babina sprawnie rozprawia się z mitem idyllicznej białoruskiej wsi. Jej narratorka ,alter ego pisarki, cierpiąca na niemoc twórczą wraca w rodzinne strony. wykupuje mały domek położony przy torach kolejowych, ongiś siedzibę dróżnika, przez miejscowych zwany Budką. Ledwo się wprowadziła, a zwyczajna wieś staje się areną nadprzyrodzonych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1180
1180

Na półkach: , , , , ,

Natałka Babina zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym jesienią 2010 roku, gdy pod szyldem Domu Wydawniczego Rebis ukazała się pozycja zatytułowana „Miasto Ryb”. Po 10 latach autorka powraca z kolejną powieścią „Bodaj Budka”, o której kilka zdań chciałabym Wam dzisiaj napisać.

Główną bohaterką, a zarazem narratorką opowieści jest Ałła Bobylowa, pięćdziesięcioletnia pisarka, która właśnie tworzy powieść. Kobieta decyduje się na zakup domku przy torach kolejowych, czyli tzw. Budki, gdzie chce osiąść w ciszy i sielskim otoczeniu przyrody, które to okoliczności przypominają jej dzieciństwo i mają uprzyjemnić proces twórczy.

Tuż przed zakupem nieruchomości Ałkę nachodzą niepokojące przeczucia, lecz mimo tego decyduje się ona na zakup i remont siedliska. Z biegiem czasu w okolicach Budki zaczynają się dziać bardzo dziwne i niepokojące rzeczy, a jedna z przyjaciółek pisarki zostaje zamordowana.

N. Babina w swojej książce ukazuje dosyć apokaliptyczną wizję świata, w którym właściwie z dnia na dzień przychodzi żyć wykreowanym przez nią postaciom. Publikacja ta jest pozycją mocno nietypową, ponieważ mnogość połączonych w niej literackich gatunków uderza w czytelnika niczym fala tsunami. Skumulowanie literatury obyczajowej, horroru, science-fiction oraz nawiązań społeczno – historycznych sprawia, że nie każdy odnajdzie się w tej historii.

Czy Ałła i jej towarzysze odkryją, jakie mroczne siły czają się nieopodal nich? Czy będą w stanie zapobiec ich destrukcyjnemu działaniu? Odpowiedź na to i wiele pośrednich pytań znajdziecie na kartach „Bodaj Budki”.

A czy Wy odważycie się śledzić, jak sielska wioska zamienia się w zagadkową enklawę odciętą od reszty świata, który de facto też wcale nie jest w dobrej kondycji?

Według mnie ciężko oceniać tę książkę, a jeszcze trudniej jest ją opisać… Niemniej jednak, gdy się dobrze przyjrzeć jej treści to pojawia się (przynajmniej u mnie tak było) sporo skojarzeń odwołujących się do aktualnej sytuacji panującej na Białorusi…

Z całą pewnością książka ta nie należy do lektur łatwych, mimo, iż wiele przedstawionych w niej sytuacji i wydarzeń może wydać Wam się mocno odrealnionych, lecz to wcale nie przysparza jej lekkości w odbiorze.

Jeśli jednak lubicie książki niesztampowe, a do tego wielogatunkowe oraz napisane ujmującym i nietuzinkowy językiem to sięgnijcie po najnowszą powieść tej białoruskiej autorki.

* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2020/09/co-robic-gdy-sielska-wies-stopniowo.html

Natałka Babina zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym jesienią 2010 roku, gdy pod szyldem Domu Wydawniczego Rebis ukazała się pozycja zatytułowana „Miasto Ryb”. Po 10 latach autorka powraca z kolejną powieścią „Bodaj Budka”, o której kilka zdań chciałabym Wam dzisiaj napisać.

Główną bohaterką, a zarazem narratorką opowieści jest Ałła Bobylowa, pięćdziesięcioletnia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1030
510

Na półkach: , ,

„Bodaj budka” Natałki Babiny to powieść zawierająca elementy całego mnóstwa gatunków literackich. Rozpoczyna się niewinnie – pięćdziesięcioletnia pisarka kupuje swoją pierwszą w życiu nieruchomość. Przedmiotem zakupu jest budka czyli dom przy kolei. To kamienny budynek, z zabudowaniami gospodarskimi, z ławkami przed domem i starym sadem, miejsce znane bohaterce z czasów dzieciństwa. W powieści Babiny można znaleźć elementy fantastyki (złota łuna, dziwne postaci),wschodniosłowiański realizm magiczny, kryminał (zagadkowe morderstwa kota i przyjaciółki),powieść obyczajową (szczególnie początek książki),nawiązanie do polityki (komentarze autorki). Początek faktycznie przyciąga, szczególnie gdy na scenę wchodzą dwa morderstwa – małego kotka znalezionego przy torach i przyjaciółki wracającej rowerem z nocnej imprezy. Im dalej, tym treść bardziej ciąży. Pojawiają się nieoczekiwane znaki, które zaczynają zakłócać błogi spokój, ład i porządek. Chęć wyjaśnienia zagadki morderstwa i kolejne dziwne wydarzenia prowadzą Ałłę do mokradeł, gdzie czai się niewytłumaczalna siła i okrutne zło. Wśród mieszkańców pojawia się strach przed nieznanym zjawiskiem. Liczyłam, że początkowa sielsko-wiejska powieść obyczajowa przerodzi się w klasyczny kryminał. Tymczasem mnóstwo tu symboli i skomplikowanych metafor, których zrozumienie i rozwikłanie odbiera przyjemność z lektury.

Moje oczekiwania były zupełnie inne, niż to co czekało na mnie w środku „Budki”. Po lekturze w mojej głowie pozostał chaos. Początkowe zainteresowanie dobrym warsztatem literackim Babiny przerodziło się w znużenie. „Bodaj budka” to specyficzna historia, która jest odzwierciedleniem mocno rozwiniętej wyobraźni autorki. W fabułę wplata coraz to dziwne elementy. Obcy zwani Antygomami, gadający kot, przedziwne znaki na niebie, skoki w czasie, postać Śmierci. Dla mnie za bardzo.

„Bodaj budka” jest alegorią bez końca. I tym Natałka Babina mnie do siebie nie przekonała.

„Bodaj budka” Natałki Babiny to powieść zawierająca elementy całego mnóstwa gatunków literackich. Rozpoczyna się niewinnie – pięćdziesięcioletnia pisarka kupuje swoją pierwszą w życiu nieruchomość. Przedmiotem zakupu jest budka czyli dom przy kolei. To kamienny budynek, z zabudowaniami gospodarskimi, z ławkami przed domem i starym sadem, miejsce znane bohaterce z czasów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1170
724

Na półkach:

Bez żadnych wątpliwości - to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałem w ostatnich latach. Piszę to świadomie, nie przesadzam i nie koloryzuję, postaram się także uzasadnić ten stanowczy sąd wobec książki, której ani autor, ani język, ani kraj powstania nie predestynuje do poważnych miejsc na listach bestsellerów czy choćby siania fermentu wśród intelektualistów. A jednak! Popatrzmy na ten fenomen z kilku różnych punktów widzenia.

Punkt widzenia czytelnika szukającego ciekawej lektury.
Oto powieść zawierająca elementy całego mnóstwa gatunków literackich, więcej ich tam niż, jak sądziłem, da się w jednym tekście osadzić, przy czym autorce udało się to zrobić tak naturalnie, że nie czuje się żadnych zgrzytów, żadnych wysilonych przejść między nimi. Wydaje się, że ta naturalność właśnie stworzyła tę książkę, że Babina pisała tak, jak czuła, a nie konstruowała rzecz mozolnie, z wyrachowaniem wbudowując poszczególne „żanry” w szkielet tekstu. Mamy tu oczywiście fantastykę w temacie obecnym w science-fiction od samego początku („Wojna Światów” Wellsa),mamy horror (w dawce niewielkiej na szczęście i raczej gotyckiej niż krwawej, ale jednak),mamy realizm magiczny w bardzo interesującej wersji wschodniosłowiańskiej, mamy kryminał (zagadkowe morderstwa, przystojny śledczy),mamy powieść kobiecą (bohaterka, jej przyjaciółki, koleje ich losu od czasu do czasu wspominane, ich spotkania i rozmowy o życiu z pewnością zaciekawią czytelniczki literatury tego podgatunku),mamy powieść polityczną (o tym potem słów kilka),mamy wreszcie hipertekst (powieść w powieści, rozważania o pisaniu i pisarstwie, w dawce niewielkiej, zatem znaczącej, a nie męczącej). Zadziwiające, jak oczywiste wydaje się to połączenie, jaka symfonia (w odróżnieniu od możliwej kakofonii) z tego powstała.

Punkt widzenia osób zainteresowanych polityką w szerokim rozumieniu tego terminu.
Natałka Babina pisze po białorusku, i już samo to jest faktem politycznym. Białoruś jest tylko formalnie białoruskojęzyczna, na co dzień tego języka używa znikomy procent obywateli (choć rozumieją go prawie wszyscy),są to głównie patriotycznie (czyli raczej antyrosyjsko) nastawieni intelektualiści, często opozycjoniści. Większość Białorusinów została w pełni, choć chciałbym wierzyć, że odwracalnie, zruszczona. Kto pisze po białorusku, wie, że mało kto go przeczyta, chyba że powstanie tłumaczenie na rosyjski. Kilka razy w powieści natykamy się na zdecydowany, choć wyrażony powściągliwie pogląd, że Moskale w dziejach Białorusi to wyłącznie wrogowie, macki siejącego śmierć i zniszczenie imperium, żadni tam bracia czy przyjaciele. Osiadłych w sąsiedztwie Rosjan się w żadne sposób nie potępia, nie o pojedynczego Rosjanina tu idzie, lecz o potwora ze wschodu, który zabija, niewoli, odbiera świadomość i wolę, a którego metaforą jest zło próbujące zawładnąć Białorusią. Zapewne owo zło utożsamiać można także i z obecną, od lat niezmienną, a przez to śmieszno-straszną władzą tego kraju. Działania bohaterów przeciw fantastycznemu złu również odnoszą się do walki politycznej przeciwko zniewoleniu i przez Rosję, i przez własny „rząd”, ale przecież mają także wydźwięk uniwersalny, mówią o człowieczym dążeniu do wolności, do życia według własnych norm i pragnień, a nie w ramach (więzach) narzucanych przez zewnętrzną siłę, jaka by ona nie była.

Punkt widzenia filologów, slawistów i tych, kogo dotyczy problem językowy na Białorusi (czyli głównie polskich Białorusinów i ich potomków).
Jak podaje Wikipedia białoruska (ta pisana tzw. taraszkiewicą, czyli ortografią jeszcze przedwojenną, różną w pewnym stopniu od dzisiejszej oficjalnie przyjętej w państwie białoruskim, a używaną głównie przez białoruską emigrację),a za nią polska, Babina jest Ukrainką, która świadomie zdecydowała, że w kraju głównie rosyjskojęzycznym będzie pisać po białorusku!!! Dla nas, obywateli kraju bardzo jednorodnego językowo, to prawie niepojęte. Pisarka także w fabułę powieści wplata pogląd, że używanie rodzimego języka ma wpływ na równowagę w przyrodzie, wręcz na istnienie świata i przetrwanie rodzaju ludzkiego. Jednocześnie „Budka” jest przypomnieniem, że Brześć i ziemia brzeska jest etnicznie ukraińska i że została przez sowietów sztucznie oddzielona od Ukrainy, a jej mieszkańcy uznano za Białorusinów, po czym oczywiście (nie w stu procentach, Bogu dzięki) zruszczono. Dobrze jest przypomnieć sobie, że my w Polsce żyjemy w komforcie językowym, co ma dużo większe znaczenie, niż nam się wydaje. Mam nadzieję, że nasze mniejszości narodowe, ze swoimi szkołami, gazetami, organizacjami itd. także nie czują się w Polsce narodowościowo czy językowo dyskryminowane. W tym kontekście bardzo porusza to, że pisarka (nie tylko ona) mówi o charakterze narodowym Białorusinów, potulnych i w dużej mierze bezwolnych, których przebudzić może jej i jej ziomków z rejonu brzeskiego ukraińskie umiłowanie wolności, zadziorność i kulturowy impet.

Punkt widzenia mój własny.
Tak się złożyło, że bezpośrednio przed lekturą „Budki” przeczytałem chwaloną, a jakże, amerykańską powieść Sigrid Nunez (imię skandynawskie, nazwisko hiszpańskie, narodowość amerykańska) pt. Przyjaciel. Ta rzecz z kolei w naturalny sposób trafia na te czy inne listy, bo Nowy York, bo o psie (po wierzchu sądząc) i o literaturze i o miłości traktuje, bo National Book Award itd. No i co? No i ponury nastrój mnie ogarniał podczas lektury, bo to książka o nieszczęściu i o braku na nie lekarstwa. Nieszczęściu nie bohatera, ale powszechnym, demokratycznie dotykającym każdego, nawet zwierzaków być może. A prowincjonalna do maksimum (bo co może być bardziej prowincją niż Białoruś? Bangladesz? Gambia? Wyspy Owcze?) „Bodaj Budka” wyrasta na uniwersalną opowieść o nieszczęściu, na które można i da się znaleźć lekarstwo, niełatwe do odszukania i zastosowania, ale istniejące i działające. Opowieść, która dodaje sił, wiary i nadziei, a robi to subtelnie, jak to sztuce pięknej przystało. Nie chciałbym, żeby to, co napisałem, brzmiało jak popłuczyny po komunistycznej propagandzie (zgniły Zachód, zdrowy Wschód),bo nie o to idzie. Idzie o to, że z pewnych powodów, np. nieprzesycenia dostępem do wszystkiego, co zdobyła tzw. cywilizacja, np. spowodowanej inwazyjną, zbyt ingerującą w życie obywatela polityką konieczności dochodzenia do prawd podstawowych, Stany Zadowolone Ameryki (określenie hrabalowe) i podobne im kraje tu i tam z tego swojego zadowolenia przechodzą w stan apatii i zagubienia, podczas gdy cywilizacyjnie czy politycznie zagubione (niektóre) części świata powoli dźwigają się ku prawdzie i wolności, bardzo wiele na tej drodze zyskując. Może chodzi o to, że my, ludzie, nie potrafimy żyć owocnie i bogato (wewnętrznie),jeśli nie mamy się z czym borykać, czego pokonywać i z czym dawać sobie rady, i jako jednostki, i hurtem, jako społeczności.

A teraz? Odsapnę chwilę przy innych książkach, żeby Budka we mnie popracowała, i wezmę się za poprzednią powieść pisarki, za „Miasto ryb”, zamiast tracić czas na boleśnie puste dywagacje pisarzy, którzy stracili chęć do życia i umiejętność życia, bo z samej tylko umiejętności pisania prawdziwa literatura, niestety, nie powstanie.

Bez żadnych wątpliwości - to jedna z najlepszych powieści, jakie przeczytałem w ostatnich latach. Piszę to świadomie, nie przesadzam i nie koloryzuję, postaram się także uzasadnić ten stanowczy sąd wobec książki, której ani autor, ani język, ani kraj powstania nie predestynuje do poważnych miejsc na listach bestsellerów czy choćby siania fermentu wśród intelektualistów. A...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    105
  • Przeczytane
    76
  • Posiadam
    23
  • 2020
    8
  • Literatura białoruska
    4
  • Recenzenckie
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Z biblioteki
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • 2020
    1

Cytaty

Więcej
Natałka Babina Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności Zobacz więcej
Natałka Babina Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności Zobacz więcej
Natałka Babina Bodaj Budka. Ktoś cichy milczy w ciemności Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także