-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-05-11
2024-05-04
Przez jednych uznawany za jedną z najważniejszych osobowości w historii kina, przez innych za sprytnego hosztaplera kradnącego od wcześniejszych twórców XX muzy, ale sprytnie ustawiającego pożyczone elementy w autorski, niepodrabialny sposób. Prawdą jest natomiast to, że wiele prób naśladowania stylu Quentina Tarantino, kończy się najczęściej mniejszą lub większą porażką, czego ostatnim przykładem jest nasz „Kos”, bardziej przypominający wystawny i bardzo przegadany teatr telewizji z dobrą obsadą niż filmy reżysera zza oceanu.
W tej książce Quentin Tarantino opowiada o swojej miłości do ciemnej sali z białą szmatą i opisuje swoje największe przeżycia jako widza. Koncentruje się głównie na filmach z najwspanialszej i najbardziej dojrzałej dekady amerykańskiej kinematografii, czyli latach siedemdziesiątych. Poza niewątpliwymi arcydziełami czy hitami, takimi jak „Taksówkarz”, „Brudny Harry”, „Bulit” na liście Tarantino znalazło się wiele mniej znanych filmów, często klasy B lub kompletnych gniotów, które jednak zapisały się w pamięci przyszłego reżysera i scenarzysty.
Cała książka jest jedną, wielką emanacją miłości do kina, napisaną soczystym, pełnym ostrych ozdobników językiem, z którego Tarantino jest powszechnie znany. Dla wszystkich, dla których oglądanie filmów jest czymś więcej niż tylko rozrywką na weekendowy wieczór „Spekulacje o kinie” będą lekturą pasjonującą, nawet jeśli nie należą do entuzjastów talentu twórcy „Pulp Fiction”.
Przez jednych uznawany za jedną z najważniejszych osobowości w historii kina, przez innych za sprytnego hosztaplera kradnącego od wcześniejszych twórców XX muzy, ale sprytnie ustawiającego pożyczone elementy w autorski, niepodrabialny sposób. Prawdą jest natomiast to, że wiele prób naśladowania stylu Quentina Tarantino, kończy się najczęściej mniejszą lub większą porażką,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-22
2024-04-17
2024-04-12
Uwielbiam twórczość Pierre'a Lemaitre'a którego poznałem dzięki polecajce Zygmunta Miłoszewskiego, na którymś z jego spotkań autorskich. Pochłaniam wszystko, co napisał francuski pisarz od kryminałów np. „3 dni i jedno życie”, „Koronkowa robota” po cykl „Dzieci katastrofy” z fantastyczną, uhonorowaną Nagrodą Goncourtów książką „Do zobaczenia w zaświatach”, na pewno jedną z najlepszych rzeczy, jakie dane mi było przeczytać w ostatniej dekadzie.
W pierwszej powieści z zupełnie nowej serii „Lata chwały” czytelnicy zostają przeniesieni w okres tuż po zakończeniu II wojny światowej. Areną akcji jest trójkąt Bejrut-Paryż-Sajgon, gdzie toczą się burzliwe losy familii Pelletierów.
[ z opisu wydawcy]
"Louis Pelletier zbił fortunę na mydle. Ma nadzieję przekazać świetnie prosperującą fabrykę w Bejrucie najstarszemu synowi, Jeanowi. Ten jednak nie ma głowy do interesów i zamiast rozwijać rodzinne imperium, doprowadza je na skraj bankructwa. Jego żona marzy o Paryżu i splendorze wyższych sfer, więc namawia go na wyjazd. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego Jean powinien opuścić Bejrut – popełnił straszliwą zbrodnię.
Tymczasem najmłodszy syn Louisa, Etienne, zostaje wysłany do Sajgonu w interesach. Tam rozpoczyna śledztwo dotyczące przemytu towaru i gotówki dla Viet Minh, a dowody, które zebrał, stanowią realne zagrożenie dla jego życia.
Starszy od Etienne’a François wyjeżdża do Paryża i zostaje dziennikarzem. Jego kariera nabiera rozpędu, gdy bierze na warsztat sprawę brutalnego morderstwa aktorki, prawdopodobnie ofiary seryjnego zabójcy, który może być bliżej François, niż mu się wydaje.
Osiemnastoletnia Hélène podąża za braćmi do Paryża w poszukiwaniu przygód i wkrótce rzuca się w wir rozwiązłego studenckiego życia. Musi jednak szybko dorosnąć, kiedy zostaje wezwana do Indochin i kontynuowania śledztwa rozpoczętego przez Etienne’a.".
Pierre Lemaitre jak zawsze znakomicie łączy różne gatunki, powieść obyczajową i rodzinną sagę przeplata z wciągającymi wątkami kryminalnymi, a całość napisana jest w stylu nawiązującym do klasyki francuskiej literatury spod znaku Dumasa czy Hugo. Dla mnie osobiście zaskakujące jest to, że jeden z moich ulubionych autorów umieścił część akcji swojego nowego dzieła w Indochinach, opisując też kilka miejsc, które miałem okazję odwiedzić niedawno w czasie mojej podróży po Wietnamie. Za doskonałe, uważam również, pojawiające się w pewnym momencie zupełnie niespodziewane wątki splatające tę opowieść z bohaterami „Do zobaczenia w zaświatach”. Jest to mistrzowski manewr, który czyni tę i tak świetnie skonstruowaną książkę, jeszcze lepszą.
Uwielbiam twórczość Pierre'a Lemaitre'a którego poznałem dzięki polecajce Zygmunta Miłoszewskiego, na którymś z jego spotkań autorskich. Pochłaniam wszystko, co napisał francuski pisarz od kryminałów np. „3 dni i jedno życie”, „Koronkowa robota” po cykl „Dzieci katastrofy” z fantastyczną, uhonorowaną Nagrodą Goncourtów książką „Do zobaczenia w zaświatach”, na pewno jedną z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-09
Ułożona z lapidarnych zdań opowieść o rosyjskim imperializmie oraz obojętnym spojrzeniu obywateli tego kraju na bestialskie poczynania jego kolejnych władców. Doskonała analiza dokonana na podstawie krótkich kadrów z życia polskiego dziennikarza, który za wschodnią granicą spędził wiele czasu. Przypowieść o nieustannym powtarzaniu się historii i próbach rozciągania swego terytorium pod dumnymi hasłami "obrony ojczyzny" i niesienia innym "ruskiego miru"
Ułożona z lapidarnych zdań opowieść o rosyjskim imperializmie oraz obojętnym spojrzeniu obywateli tego kraju na bestialskie poczynania jego kolejnych władców. Doskonała analiza dokonana na podstawie krótkich kadrów z życia polskiego dziennikarza, który za wschodnią granicą spędził wiele czasu. Przypowieść o nieustannym powtarzaniu się historii i próbach rozciągania swego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-09
Na fali reminiscencji niedawnego pobytu w Azji południowo-wschodniej sięgam po wydaną w 2016 roku temu książkę Andrzeja Mellera, który ze swoją żoną Eleonorą mieszkał w Wietnamie kilka lat. Zbiór opowieści z długiej podróży jest może troszkę zdezaktualizowany i niepozbawiony wad, ale to jedna z nielicznych pozycji na naszym rynku wydawniczym na temat kraju, który bardzo powoli wyrasta na sporą turystyczną atrakcję dla Polaków.
Książka jest niestety trochę nierówna, mam wrażenie, że jej druga część jest znacznie ciekawsza niż początek. Autor, jak dla mnie czasami za bardzo skupia się na opisach przygód z półświatkiem, różnych obyczajowych perypetii, czy odlotów napotkanych osób. Z drugiej strony są w niej zawarte zajmujące i wciągające relacje z takich miejsc, jak Sa Pa, Hoi An, My Son czy Hanoi, bardzo przystępna analiza specyficznego ustroju kraju, w którym komunistyczna ideologia przeplata się z kapitalizmem, krótka opowieść o historii Wietnamu z uwzględnieniem wojen indochińskich oraz opis obyczajów mieszkańców, które mogą być zaskakujące dla osób przybywających z innych zakątków globu.
Na fali reminiscencji niedawnego pobytu w Azji południowo-wschodniej sięgam po wydaną w 2016 roku temu książkę Andrzeja Mellera, który ze swoją żoną Eleonorą mieszkał w Wietnamie kilka lat. Zbiór opowieści z długiej podróży jest może troszkę zdezaktualizowany i niepozbawiony wad, ale to jedna z nielicznych pozycji na naszym rynku wydawniczym na temat kraju, który bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-05
Z Houellebecqiem już tak jest z jednej strony obleśny, obrzydliwy, czasami wręcz przerażający, a z drugiej wyjątkowo trafnie analizujący współczesność i tak niesamowicie operujący słowem, że czasem warto przemęczyć kilkaset stron, dla kilku takich fragmentów, jak poniższy:
„Życie daje czasem człowiekowi szansę, ale jeśli jest się zbyt tchórzliwym albo niezdecydowanym, aby z niej skorzystać, życie zaczyna od nowa rozdawać karty. Jest taki moment, że można coś zrobić, żeby zdobyć szczęście. Moment trwa kilka dni, czasem tygodni albo miesięcy, ale następuje on raz i tylko raz. Nie można do niego wrócić, brak już miejsca na entuzjazm i pewność siebie i wiarę, pozostaje tylko łagodna rezygnacja, wzajemna i pełna smutku litość, niepotrzebne uczucie, że coś mogło się zdarzać, a nie okazaliśmy się po prostu godni daru, który został nam dany.”
Z Houellebecqiem już tak jest z jednej strony obleśny, obrzydliwy, czasami wręcz przerażający, a z drugiej wyjątkowo trafnie analizujący współczesność i tak niesamowicie operujący słowem, że czasem warto przemęczyć kilkaset stron, dla kilku takich fragmentów, jak poniższy:
„Życie daje czasem człowiekowi szansę, ale jeśli jest się zbyt tchórzliwym albo niezdecydowanym, aby z...
2024-04-02
2024-03-20
O wyspie zawieszonej poniekąd między Półwyspem Apenińskim i Afryką Północną piszą Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński. Jeden z nich całe życie poświęcił przemierzaniu Italii i na Sycylii był wielokrotnie, dla drugiego (zmarłego niedawno) ich wspólna podróż, była pierwszym pobytem w tym miejscu, bo zajmował się głównie tematyką Bliskiego Wschodu. Otrzymujemy dwojakie ujęcie Sycylii, bo Mikołajewski przedstawia jej bardziej poetycki obraz, a Smoleński, spoglądający na świat, nieco trzeźwiejszym i cynicznym wzrokiem reportażysty koncentruje się na jej mroczniejszym obliczu.
W książce znaleźć można ciekawe opowieści o Andrei Camillerim, autorze bestsellerowych książek o komisarzu Montalbano, dobrym znajomym Mikołajewskiego, Zerocalcare, popularnym rysowniku i autorze komiksów, czy Letizii Battaglii: legendarnej fotografce z Sycylii. Autorzy portretują też postaci mniej znane, które spotkali w drodze np. św. Emilio od kotów, ekscentryka z Naxos, czy „Kasię” Valentino z hotelu „Palladio” w tej samej miejscowości, autorkę niepowtarzalnej zupy rybnej z pomarańczami, córkę komunisty, który gościł u siebie m in. Karola Wojtyłę i Wiesławę Szymborską.
Na kartach książki pojawia się także temat bliskiej Sycylii Lampedusy i przybyszy z Afryki, spojrzenie na San Berillo w Katanii, dawną dzielnicę rozkoszy, teraz zajmowaną przez uchodźców. czy skrócony zapis historii mafii.
O wyspie zawieszonej poniekąd między Półwyspem Apenińskim i Afryką Północną piszą Jarosław Mikołajewski i Paweł Smoleński. Jeden z nich całe życie poświęcił przemierzaniu Italii i na Sycylii był wielokrotnie, dla drugiego (zmarłego niedawno) ich wspólna podróż, była pierwszym pobytem w tym miejscu, bo zajmował się głównie tematyką Bliskiego Wschodu. Otrzymujemy dwojakie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Twórczość Ernaux to żywy dowód na to, że podział na literaturę męską i żeńską nie istnieje. Podobnie jak w przypadku wydanych wcześniej w Polsce „Bliskich” otrzymujemy 3 opowiadania o kobiecie, bardzo ocierające się o wątki autobiograficzne samej pisarki. Te przeplatające się wzajemnie historie są tak wyśmienicie napisane, że powszechny zachwyt nad książkami francuskiej autorki, czy nie tak dawna Nagroda Nobla zupełnie mnie nie dziwią.
„Zdarzenie” to jeden z najlepszych opisów niechcianej ciąży i nielegalnej aborcji, z jakim się zetknąłem, znany także z doskonałej ekranizacji sprzed kilku lat. Problemy, z którymi musi zmierzyć się studentka z lat 60., są przerażająco aktualne dziś, w dobie nieustających aborcyjnych debat we współczesnej Polsce.
„Pamięć dziewczyn” to spojrzenie z perspektywy dojrzałej kobiety na młodą licealistkę Annie wywodzącą się z klasy robotniczej, która w 1956 roku zostaje opiekunką na letnich koloniach, gdzie odkrywa świat kontaktów damsko-męskich. Ernaux obserwuje kilka lat z życia osoby, w której z początku trudno jej rozpoznać samą siebie. Annie powoli poznaje świat, odkrywa swoją kobiecość przeistaczając się z zahukanej dziewczyny w świadomą swojej drogi, wyzwoloną i niezwykle inteligentną przedstawicielką płci pięknej.
„Młody mężczyzna” to krótki, ale bardzo treściwy opis romansu ponad pięćdziesięcioletniej pisarki i wykładowczyni literatury z młodszym o kilka dekad mężczyzną, a jednocześnie próba odpowiedzi na pytanie, czy tego typu relacja może być w ogóle wartościowa dla obu stron. Choć to najsłabszy element tego zbioru opowiadań, to w zderzeniu z twórczością wielu popularnych słowokletów są to nadal pisarskie Himalaje.
Z niecierpliwością czekam na kolejne tłumaczenia książek Ernaux, bo są one literacką ucztą i ciekawym wyzwaniem intelektualnym, zarówno dla wielbicieli jej twórczości, jak i tych, którzy jak np. u nas Tomasz Terlikowski nie zgadzają się z nią światopoglądowo, ale cenią to jak portretuje ona przemiany społeczne, do jakich doszło w drugiej połowie XX wieku i na początku nowego milenium.
Twórczość Ernaux to żywy dowód na to, że podział na literaturę męską i żeńską nie istnieje. Podobnie jak w przypadku wydanych wcześniej w Polsce „Bliskich” otrzymujemy 3 opowiadania o kobiecie, bardzo ocierające się o wątki autobiograficzne samej pisarki. Te przeplatające się wzajemnie historie są tak wyśmienicie napisane, że powszechny zachwyt nad książkami francuskiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-25
2024-03-20
2024-03-13
2024-03-07
Jeśli ktoś lubi filmy czy spektakle autorstwa Machulskiego to może w ciemno. Na pewno go nie zawiedzie ta komediowa acz pozbawiona taniego humoru w typie "bu cha cha, boki zrywać" książka z intrygą kryminalną osadzoną, gdzieś w latach 60. ubiegłego wieku w kręgach bezpieki. Czuć ducha Joanny Chmielewskiej i Aghaty Christie, jest fajny początek, rozwinięcie i brawurowy finał, a na dodatek epilog rozgrywający się kilkanaście lat później podczas karnawału Solidarności.
P.S. Polecam wesję audio w brawurowej interpretacji Maćka Stuhra.
Jeśli ktoś lubi filmy czy spektakle autorstwa Machulskiego to może w ciemno. Na pewno go nie zawiedzie ta komediowa acz pozbawiona taniego humoru w typie "bu cha cha, boki zrywać" książka z intrygą kryminalną osadzoną, gdzieś w latach 60. ubiegłego wieku w kręgach bezpieki. Czuć ducha Joanny Chmielewskiej i Aghaty Christie, jest fajny początek, rozwinięcie i brawurowy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-06
Choć do książek o współczesnej polityce, w których świadkowie ujawniający szczegóły różnych wydarzeń występują anonimowo, podchodzę z lekką rezerwą to przyznaję, że w firmowanej przez Zbigniewa Parafianowicza, znawcy problematyki Europy Wschodniej „Polsce na wojnie” znalazło się kilka zaskakujących i dających do myślenia wątków dotyczących stosunków polsko-ukraińskich na najwyższym szczeblu w obliczu wojny za wschodnią granicą i ich ewolucji od euforycznej i bliskiej relacji w stronę bardzo chłodnej przyjaźni.
Choć do książek o współczesnej polityce, w których świadkowie ujawniający szczegóły różnych wydarzeń występują anonimowo, podchodzę z lekką rezerwą to przyznaję, że w firmowanej przez Zbigniewa Parafianowicza, znawcy problematyki Europy Wschodniej „Polsce na wojnie” znalazło się kilka zaskakujących i dających do myślenia wątków dotyczących stosunków polsko-ukraińskich na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-29
Twardoch opowiada historię dwóch rodzin zamieszkujących pomiędzy Gliwicami i Rybnikiem, opowieść zaczyna się w końcówce XIX, ale zahacza o czasy o wiele dawniejsze, a kończy się w drugiej dekadzie trzeciego millenium. Losy obu familii przeplatają się na przestrzeni tego okresu, kiedy na małym wycinku Śląska, gdzie toczy się akcja książki kilka razy zmieniają się flagi łopoczące na sztandarach, języki urzędowe, czy imiona i nazwiska niektórych jej bohaterów. Klamrą spinającą w całość są postacie dwóch męskich przedstawicieli powiązanych za sobą rodów, żyjący w pierwszej dekadzie dwudziestego stulecia Josef Magnor oraz jego praprawnuk, Nikodem Demander.
Autor stworzył barwną opowieść na temat polskości, śląskości, niemieckości, pokazując jednocześnie olbrzymie znaczenie, jak i totalną abstrakcyjność tych pojęć. Zniewalającym zabiegiem literackim jest powierzenie roli wszystkowiedzącego narratora ziemi, po której stąpają za życia i w której czeluściach kończą po śmierci postacie uczestniczące w przedstawionych tutaj burzliwych wydarzeniach.
Twardoch opowiada historię dwóch rodzin zamieszkujących pomiędzy Gliwicami i Rybnikiem, opowieść zaczyna się w końcówce XIX, ale zahacza o czasy o wiele dawniejsze, a kończy się w drugiej dekadzie trzeciego millenium. Losy obu familii przeplatają się na przestrzeni tego okresu, kiedy na małym wycinku Śląska, gdzie toczy się akcja książki kilka razy zmieniają się flagi...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
2024-02-22
Nie będę ukrywał, że ta chyba najbardziej doceniona w minionym roku zarówno przez czytelników, jak i krytyków książka nie trafiła do mnie z taką mocą jak poprzednia praca Joanny Kuciel-Frydryszak pt. „Służące do wszystkiego”. Absolutnie nie jest to krytyka, bo są to świetne pozycje wydawnicze, ale ich konstrukcja jest dokładnie taka sama i obie odnoszą się do problemu wykluczenia niższych warstw społeczeństwa, a w szczególności kobiet.
„Chłopki” to kolejny modnego w ostatnio w naszej literaturze trendu zapoczątkowanego bodajże przez „Ludową historię Polski” Adama Leszczyńskiego, a polegającego na odrzuceniu mitu, według którego wywodzimy się wszyscy od szlachetnie urodzonych, mieszkających w dworkach przedstawicieli arystokracji. Książki nowego nurtu pokazują, że korzenie większości naszych rodaków umiejscowione są nieco obok usytuowanych wśród kwitnących malw i malowanych na biało domostw możnych państwa, a mianowicie w czworakach lub po prostu na wsi.
Realia życia naszych prababć i babek, wyzyskiwanych ponad siły, pozbawionych dostępu do edukacji i podstawowego komfortu życiowego, bardziej przypominały losy niewolnika niż wolnych ludzi. Autorka opowiada również o niezwykłej sile wielu przedstawicielek chłopskiego stanu, którym pomimo wielu trudów, dzięki swojej nieziemskiej wręcz determinacji udało się emancypować lub chociaż wyrwać z zamkniętego kręgu swoich potomków.
Nie będę ukrywał, że ta chyba najbardziej doceniona w minionym roku zarówno przez czytelników, jak i krytyków książka nie trafiła do mnie z taką mocą jak poprzednia praca Joanny Kuciel-Frydryszak pt. „Służące do wszystkiego”. Absolutnie nie jest to krytyka, bo są to świetne pozycje wydawnicze, ale ich konstrukcja jest dokładnie taka sama i obie odnoszą się do problemu...
więcej mniej Pokaż mimo to
William Stoner nie wykłada chemii w sklepie, tyko historię literatury angielskiej na Uniwersytecie Columbia w stanie Missourii, ale pochodzi ze wsi, więc wie, że talent do nauki uratował go od pracy na roli i przyczynił się do awansu społecznego.
Czy książka opisująca średnio udaną karierę naukową i przeciętne życie osobiste wykładowcy akademickiego z początków XX wieku może przyciągać współczesnego czytelnika?
Wychodzi na to, że tak. Wydana w 1965 roku powieść, która przez lat popadła w zapomnienie i była znana i cenniona jedynie przez zagorzałych bibliofilów, właśnie przeżywa drugą młodość, święcąc triumfy w księgarniach pod hasłem „Najwspanialsza książka, której jeszcze nie czytałeś”.
Do wskrzeszenia „Stonera” w dużym stopniu przyczyniła się pisarka Anna Gavalda, która najpierw zachwyciła się nim, a potem przetłumaczyła i doprowadziła w 2016 roku do jego wydania we Francji, skąd fenomen jego popularności rozlał się na cały świat. W Polsce w ostatnich latach ukazały się, aż dwa przekłady powieści Williamsa, pierwsze w 2014, a kolejne w 2023 roku.
Trzeba przyznać, że ta prosta opowieść o urokach i smutkach ziemskiej egzystencji i nieodwracalnym jej przemijaniu, obejmująca okres od Wielkiej Wojny, poprzez czasy wielkiego kryzysu i prohibicji, II wojny światowej, aż po erę wielkich przemian po roku 1945 napisana jest tak, że czyta się ją doskonale, nie tylko jako wzorowy przykład nurtu camp novel, ale także jako opowieść o tym, że inteligencja czasem się przydaje oraz o zbawiennym wpływie czytania książek, w których można odnaleźć wszystkie te światy, jakich nie jest nam dane doświadczyć we własnym życiu.
William Stoner nie wykłada chemii w sklepie, tyko historię literatury angielskiej na Uniwersytecie Columbia w stanie Missourii, ale pochodzi ze wsi, więc wie, że talent do nauki uratował go od pracy na roli i przyczynił się do awansu społecznego.
więcej Pokaż mimo toCzy książka opisująca średnio udaną karierę naukową i przeciętne życie osobiste wykładowcy akademickiego z początków XX wieku...