-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2024-06-10
2024-06-05
𝙏𝙝𝙚 𝙍𝙪𝙡𝙚 𝘽𝙤𝙤𝙠 to książka, która wciągnęła mnie od pierwszych stron. Pokochałam jej bohaterów i ich historie. Co mnie właściwie w ogóle nie dziwi, bo uwielbiam książki Sarah Adams🥰
Nora to miłośniczka zasad. Kobieta, która zawsze marzyła o byciu agentem sportowym. Ubóstwa porządek i odsteresowuje ją układanie każdej drobnej rzeczy. Poproś ją o posegregowanie czegoś według kolorów, a ona od razu cię pokocha. To ambitna bohaterka, co mnie niezmiernie cieszy. Zna swoje cele, marzenia i skrupulatnie je realizuje.
Derek to gracz NFL, który po kontuzji wycofał się z życia ligi i trochę zamknął na innych. Obudziły się w nim uczucia, które towarzyszyły mu w collegu. Stał się niepewny siebie i wycofany. Unikał życia towarzyskiego, nawet swoich przyjaciół.
Motyw #secondchance totalnie mnie kupił. To rzadkość, żeby w książce to kobieta była tą, która zostawia i tego żałuje. W tej historii to Derek był tym porzuconym i zranionym. Zresztą główny bohater co tu dużo mówić...miodzio 😂 Bardzo mi się podobało to, że nie był kreowany na typowego playboya NFL. Nora... No jak nie kochać tej kobiety? Przecież ona jest taka cudowna❤️
Ta dwójka razem była urocza, słodka i przezabawna. Podobały mi się ich małe potyczki słowne i wzajemne dogryzanie. Moja buzia bardzo często się uśmiechała do książki. Myślałam, że ich małżeństwo z przypadku będzie wyglądało trochę inaczej, ale ten motyw bardzo mi się spodobał. Właściwie nic bym w nim nie zmieniła.
Ja wiem, że w tej książce nie ma za dużo akcji. Nie ma jakiś wielkich zawirowań, jest wręcz przewidywalna i schematyczna, ale... Moje serce rozpływało się w trakcie czytania. Książki tej autorki dostarczają mi tak dużą dawkę pozytywnych emocji, że zawsze, kiedy je kończę, mam ochotę przeczytać je jeszcze raz. Świetnie, że autorka porusza w książce różne tematy, które często są pomijane. Chociaż The Rule Book nie należy do trudnych czy ciężkich, znajdziemy w niej jakiś przekaz.
Czy polecam? Oczywiście, że tak. Dla mnie to taki #mustread wśród letnich książek. Zwłaszcza kiedy potrzebujecie #comfortbook która dostarczy wam dzienną dawkę cukru. Polecam💙
𝙏𝙝𝙚 𝙍𝙪𝙡𝙚 𝘽𝙤𝙤𝙠 to książka, która wciągnęła mnie od pierwszych stron. Pokochałam jej bohaterów i ich historie. Co mnie właściwie w ogóle nie dziwi, bo uwielbiam książki Sarah Adams🥰
Nora to miłośniczka zasad. Kobieta, która zawsze marzyła o byciu agentem sportowym. Ubóstwa porządek i odsteresowuje ją układanie każdej drobnej rzeczy. Poproś ją o posegregowanie czegoś według...
2024-06-03
2024-06-03
2024-06-03
Dziewczyna, która kiedyś była zakochana w swoim przyjacielu. Długo pracowała nad swoim sercem, by się odkochać. Przeszła swój autorki program 12 kroków do odkochania się. Kiedy już myślała, że ma to za sobą, jej przyjaciel oznajmił jej, że się w niej zakochał. Plan: sprawić by Cole przestał kochać Sophie, wykorzystując do tego program 12 kroków.
"Sophia i Cole. Najlepsi przyjaciele"
Cole i Sophie tworzyli zgrany duet. Byli częścią większej grupy, która znała się jak mało kto. Ta dwójka wiedziała o sobie tak dużo, znali swoje zwyczaje i przyzwyczajenia. O ich uczucia widzieli wszyscy, tylko nie oni sami.
Cole nie obudził się pewnego dnia z myślą, że kocha Sophie. Dziewczyna powoli wkradała się do jego serca i głowy. Podobało mi się, to jak jego uczucia się rodziły i rozkwitały w nim. Świadomość, że jest zakochany w Sophie dojrzewała w nim, aż pewnego dnia połączył kulki i zrozumiał, że ją kocha.
Ciekawym pomysłem była plan, który Cole miał realizować. W czasie realizacji 12 prostych kroków miał odkochać się w Sophie. I o ile dziewczyna chciała by to zakończyło się pozytywnie, to Cole pragnął by się do siebie jeszcze bardziej zbliżyli. Chciał by Sophie zobaczyła w nim coś więcej niż przyjaciela. By widziała w nim materiał na chłopaka.
"Nie chcę stracić swojego najlepszego przyjaciela"
Autorka w ciekawy sposób przedstawiła obawy Sophie. Wyciągnęła jej wszystkie lęki i obawy. Bohaterowie krążyli wokół siebie. Sophie bała się ryzykować, by ewentualnie nie stracić tego co mają. Z kolei Cole, który lubił wyzwania, chciał podjąć próbę.
Ta książka nie będzie należeć do moich ulubionych, ale miło spędziłam czas czytając ją. Historia była prosta, może trochę oklepana, ale przyjemnie napisana. Pojawili się bohaterowie z poprzednich części serii, a o jednym z nich dowiedzieliśmy się czegoś nowego. Urzekała mnie relacja Sophie z jej dziadkiem i z rodziną Cole. Książkę jako całość oceniam pozytywnie i polecam 💜
Dziewczyna, która kiedyś była zakochana w swoim przyjacielu. Długo pracowała nad swoim sercem, by się odkochać. Przeszła swój autorki program 12 kroków do odkochania się. Kiedy już myślała, że ma to za sobą, jej przyjaciel oznajmił jej, że się w niej zakochał. Plan: sprawić by Cole przestał kochać Sophie, wykorzystując do tego program 12 kroków.
"Sophia i Cole. Najlepsi...
2024-05-30
Westwell to współczesna historia Romea i Julii. Zakazany związek i dwie wrogie od lat rodziny. Dwoje bohaterów, których mimo przeciwności losu, połączyło uczucie.
"więc połączyli się w Westwell, jednostkę powstałą wbrew wszelkim zasadom"
Jess i Helena, bo o nich mowa, to dwójka całkiem ciekawych bohaterów. Oboje żyli w świecie, w którym liczy się prestiż i reputacja, a swoje prawdziwe ja należy dobrze ukrywać. Oboje musieli sprostać wymaganiom swoich rodzin. Oboje mieli w sobie buntowniczą stronę i chcieli być wolni.
Połączył ich ból po stracie rodzeństwa, a sposób, w jaki zostało to pokazane, przypadł mi do gustu. Autorka subtelnie podkreśliła etap żałoby, czy przeżywania śmierci bliskiej osoby. Przeniosła na papier zagubienie i ból bohaterów.
"Miłość może być wszystkim, co tylko chcemy w niej zobaczyć (...) jest piękna, chaotyczna, jasna, ciemna, zimna... i gorąca"
Czy ich relacja należała to #slowburn tak jak zapowiadało wydawnictwo? Totalnie tak! Etap zakochiwania się nie trwał 3 rozdziały, o nie. To, co było między nimi, potrzebowało czasu. Jess i Helena tygodniami się poznawali. Powoli i małymi krokami budowali swoją więź. Zajęło to znaczną część książki.
Motyw zakazanego związku również mi się podobał. Chociaż mógłby być trochę lepiej pociągnięty. Wielokrotne podkreślanie tego, że ich rodziny się nienawidzą, niestety nie wystarczy. Zabrakło mi właśnie tej wojny rodzin. Jakiś #facetoface Co prawda na końcu książki coś zaczęło się to rozwijać, jednak dalej było za mało.
Akcja "Westwell" rozwijała się w sposób typowy dla pierwszych tomów serii. Co uważam to za plus. Autorka powoli wprowadziła nas w życie głównych bohaterów i w świat elit NY. W ciekawy sposób połączyła historię miłosną z wątkiem kryminalnym. Jednak czy ta książka złamała mi serce? Niestety nie. Nawet nie była temu bliska.
Sposób pisania autorki przypadł mi do gustu. Może wrzuciłabym trochę opisów, ale jako całość było ok. I o ile były rzeczy, które bardzo mi się podobały, to pojawiło się też kilka małych mankamentów, jak powtórzenia, jakoś tłumaczenia czy właśnie ilość opisów.
Sceny spice i ich opisy 🤦🏻♀️ Może ja się czepiam, ale pisanie dotknął mnie "tam" czy robiliśmy "to", mnie po prostu denerwuje. Niestety, ale w niektórych momentach relacja bohaterów wydawała mi się mechaniczna i płytka. Brakowało mi wtedy tej przysłowiowej głębi.
Mimo wszystko bardzo polubiłam Helene i Jessiah. Chce wiedzieć, jak potoczą się ich losy. Chce wiedzieć, jak poradzili sobie ze wszystkimi przeciwnościami. Chce poznać rozwiązanie zagadki. Po prostu chce znać ciąg dalszy. Polecam 🩷
Westwell to współczesna historia Romea i Julii. Zakazany związek i dwie wrogie od lat rodziny. Dwoje bohaterów, których mimo przeciwności losu, połączyło uczucie.
"więc połączyli się w Westwell, jednostkę powstałą wbrew wszelkim zasadom"
Jess i Helena, bo o nich mowa, to dwójka całkiem ciekawych bohaterów. Oboje żyli w świecie, w którym liczy się prestiż i reputacja, a...
2024-05-23
Seria Knockemout to trochę trudna dla mnie seria. Pierwszy tom mnie nie zachwycił. Jak dla mnie był trochę przereklamowany 🤭 Drugi tom mi się podobał, nawet bardzo. Jednak dopiero ᴛᴏ, ᴄᴏ ꜱᴋʀʏᴡᴀᴍʏ ᴘʀᴢᴇᴅ śᴡɪᴀᴛᴇᴍ sprawiło, że zakochałam się w tych bohaterach i ich historiach.
Sloane to piekielnie uparta bibliotekarka. Drobna kobieta, w której drzemie wiele energii. Jest jak wulkan. Właściwie to Lucian miał dar, dzięki któremu ta kobieta stale wybuchała.
Lucjan był kiedyś pogodnym chłopakiem. Dziś jest zimnym i nieokazującym uczuć mężczyzną. Czy na pewno? Lucy, chociaż tego nie okazuje, jest też opiekuńczy i bezinteresowny w stosunku do swoich bliskich. Dba o przyjaciół i rodzinę.
Lucian i Sloane kiedyś byli przyjaciółmi. Oboje nadużyli swojego zaufania, co było końcem ich relacji. Kilkanaście lat wzajemnej nienawiści sprawiło, że nie umieli już normalnie funkcjonować w swoim towarzystwie. Przyjaźń, która kiedyś ich łączyła przestała, mieć jakiekolwiek znaczenie.
W książce mamy dwie osie czasu. Momentami wracamy do nastoletnich lat bohaterów, dzięki czemu możemy poznać głębszy sens ich wzajemnej nienawiści. Uwielbiam takie zabiegi. Autorka zrobiła to na tyle umiejętnie, że nie dało się pogubić w fabule.
"- Pamiętałeś(...)
- Pamiętam każdą sekundę nas."
Dorosła relacja Sloane i Luciana przypominana rollercoaster. Czytając tę książkę dało się czuć rosnące napięcie, jakie autorka zbudowała między bohaterami. Byli wrogami, którzy przyciągali się wzajemnie jak dwa magnesy. Flirtowali ze sobą, by za chwilę odepchnąć się nawzajem. Nie potrafili znieść obecności tego drugiego, ale nie mogli też żyć nie wiedząc nic o sobie. Troszczyli się o siebie, pragnęli się i nie chcieli mieć ze sobą nic wspólnego.
Dlaczego wszystkie książki autorki nie są takie jak ta😁 Gdyby to była pierwsza książka Lucy Score jaką przeczytałam, pewnie zakochałabym się w jej stylu. W tej książce nie ma nic do czego mogłabym się przyczepić. Naprawdę. Autorka pociągnęła wątek kryminalny z poprzednich części serii, ale wplotła także coś nowego, dotyczącego jedynie tej historii. Klimat małego miasteczka jest idealnie wyważony. Oczywiście pojawiają się bohaterowie z poprzednich tomów. Ta książka sprawiła mi wiele radości. Cudownie mi się ją czytało. Polecam wam ten tom, jak i całą serię💜
Seria Knockemout to trochę trudna dla mnie seria. Pierwszy tom mnie nie zachwycił. Jak dla mnie był trochę przereklamowany 🤭 Drugi tom mi się podobał, nawet bardzo. Jednak dopiero ᴛᴏ, ᴄᴏ ꜱᴋʀʏᴡᴀᴍʏ ᴘʀᴢᴇᴅ śᴡɪᴀᴛᴇᴍ sprawiło, że zakochałam się w tych bohaterach i ich historiach.
Sloane to piekielnie uparta bibliotekarka. Drobna kobieta, w której drzemie wiele energii. Jest jak...
2024-05-23
2024-05-21
2024-05-18
𝓟𝓸𝓭 𝓭𝓻𝔃𝓮𝔀𝓮𝓶 𝓼𝔂𝓴𝓸𝓶𝓸𝓻𝔂 książka, którą oznaczona jako #uglycryromance dla mnie okazała się ciekawą historią, ale niekoniecznie doprowadzająca do łez.
Myślę, że mogę powiedzieć, że postać Emery była doskonale wykreowana. Autorka stworzyła bohaterkę, która nie użala się nad swoim losem. Em zaakceptowała swoje życie i właściwie starała się być "normalną" dziewczyną. Była silna i odważna, ale też cicha i spokojna.
Sposób, w jaki była ukazana jej choroba, bardzo do mnie przemówił. Właściwie chyba pierwszy raz czytałam książkę z takim podejściem do wątku choroby. Autorka nie ubierała tego w piękne słowa. Przedstawiła cierpienie Emery w obrazowy, surowy sposób, jednocześnie nie było to przytłaczające dla czytelnika."
Bo Kaiden jest... Kaidenem. Moim Kaidenem. Osobą, której potrzebuje w życiu (...)
Nikt nie może się z nim równać.
Nikt nie będzie miał na to szans."
Kaidren to skryty, zamknięty w sobie chłopak. Nosi w sobie wiele bólu i smutku. Pod maską żartów i szkolnej popularności zakrywał to, co naprawdę go trapiło. Na początku trochę inaczej wyobrażałam sobie tego bohatera, ale ta wersja bardzo mi się spodobała.
"Kocham cię, Myszo"
Ta dwójka okazywała sobie wiele wsparcia. Byli przyjaciółmi. Może nie nazwałbym tej relacji #slowburn ale zdecydowania była bardzo naturalna. Kaiden był bardzo opiekuńczy, chociaż nie zawsze było to widać na pierwszy rzut oka. Traktował Em jak każdą inną osobę. Nie postrzegał jej jako chorej dziewczyny.
Autorka też świetnie pokazała problemy, jakie występowały w rodzinie Em. Śmierci siostry, brak wsparcia, depresja, rozpad rodziny. To wszystko było na drugim planie, jednak ani trochę nie było pomięte w całej historii.
A sykamora... Drzewo na fioletowej polanie, które wiele znaczyło dla tej dwójki. Było ich miejscem ucieczki. Miejscem, gdzie nie mieli żadnych zmartwień. Gdzie mogli pomilczeć i pomyśleć. Jednak to nie wszystko, nie mogę więcej zdradzić by niespojlerowac.
Książka niestety nie sprawiła, że się wzruszyłam. Czegoś zabrakło. Żałuję, że nie mamy tutaj #dualpov. Chciałabym poznać jego punkt widzenia w wielu momentach książki. Myślę, że to znacząco wpłynęłoby na mój odbiór. Zabrakło mi też więcej emocji w kulminacyjnym momencie. Kaidena i pozostałych "w tekście" i "po". Myślę, że ten fragment został za szybko pociągnięty i zakończony.
Mimo tych małych wad uważam książkę, za dobrą. Pod drzewem sykomory to pewnością historia cudownej przyjaźni, pierwszej miłości. Styl autorki jest lekki, wciągający. Wiele razy łapałam się na tym, że przez strony dosłownie płynęłam. Tak więc polecam Wam🧡
𝓟𝓸𝓭 𝓭𝓻𝔃𝓮𝔀𝓮𝓶 𝓼𝔂𝓴𝓸𝓶𝓸𝓻𝔂 książka, którą oznaczona jako #uglycryromance dla mnie okazała się ciekawą historią, ale niekoniecznie doprowadzająca do łez.
Myślę, że mogę powiedzieć, że postać Emery była doskonale wykreowana. Autorka stworzyła bohaterkę, która nie użala się nad swoim losem. Em zaakceptowała swoje życie i właściwie starała się być "normalną" dziewczyną. Była silna i...
2024-05-10
2024-05-10
2024-05-10
To nie jest zła książka, ale niestety nie mogę powiedzieć, że ją pokochałam i jest cudowna. Dla mnie to taki dobry średniak, w którym znalazłam to, co bardzo dobre i to, co mniej mi się podobało. Tą książką pobiłam rekord wzruszenia się, bo zrobiłam to po 3 stronach. Ale to chyba dlatego, że zawsze bałam się, że będę musiała otworzyć komuś takiemu drzwi💔
W chwili, kiedy Ember otrzymuje wiadomość o swoim ojcu, rozpada się jej życie. W sekundę poczuła, że to ona powinna być odpowiedzialna za rodzinę. O każdego się troszczyła, dbała o wszystko. Jednak nikt nie opiekował się nią. Josh był osobą, która okazała zainteresowała się tym co ona czuje. Był jej "czymkolwiek zechce".
Podobała mi się postać Josha. Trzeba przyznać, że Yarros tworzy świetnych męskich bohaterów. Jego wsparcie okazywało się mieć ogromne znaczenie dla Ember. Kiedy jej świat się rozpadał on zachęcał ją do szukaniu planu B, w którym to ona będzie centrum. Dziewczyna pierwszy raz nie układała sobie życia pod innego chłopaka. Z kolei Josh trzymał się swojego planu na przyszłość nie naciskając na Ember.
Nie zaliczyłabym tej książki do #slowburn To nie jest to samo co poprzednie książki autorki. Tutaj relacja bohaterów jest znacznie szybsza. W niektórych momentach powiedziałabym, że za szybką. Trochę zabrakło mi jej rozbudowy. To chyba stanowiło dla mnie największy minus książki.
"Kazdym skrawkiem duszy" nie jest złe, ale uważam ją za jedną z tych słabszych książęk Yarros. Miałam wrażenie jakbym czytała debiut autorki. Widać jak zmienił się jej styl pisania. Jak się rozwinęła. Jeśli jesteście jej fanami, przeczytajcie książkę bo historia jest godna poznania. Niestety ciut gorzej jest w wykonaniem 💙
To nie jest zła książka, ale niestety nie mogę powiedzieć, że ją pokochałam i jest cudowna. Dla mnie to taki dobry średniak, w którym znalazłam to, co bardzo dobre i to, co mniej mi się podobało. Tą książką pobiłam rekord wzruszenia się, bo zrobiłam to po 3 stronach. Ale to chyba dlatego, że zawsze bałam się, że będę musiała otworzyć komuś takiemu drzwi💔
W chwili, kiedy...
2024-05-07
Morana to samotna księżniczka jednej z mafijnych rodzin. Choć nie można powiedzieć, że nie jest typową dziewczyną w tym środowisku. Wyczuła, że może sprzeciwić się ojcu i notorycznie to robiła. Na początku książki była wzmianka mówiąca, że Morana jest bardzo inteligentna. Niestety ja tego nie czułam. Czasami miałam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie. Ok Morana to też freak komputerowy. W nich odnalazła szczęście i na nie przelała swoją miłość, ale to tyle...
Tristan, tytułowy Predator, Drapieżnik. Tajemniczy, zamknięty w sobie, cichy i budzący respekt. Mężczyzna, którego niebieskie oczy stałe przeszywały bohaterkę (autorka nie dała mi o tym zapomnieć🤭) Przez dużą część książki szukałam jakiegoś potwierdzenia dla jego #nickname Dopiero pod koniec historia się wyjaśniła. Otrzymał je w dość tragicznych okolicznościach. Wiele rzeczy nabrało wtedy sensu, jednak nie na tyle, żebym postrzegała go jako groźnego bohatera.
Ich relacja to #enemiestolovers i #forbiddenlove Nie mam tutaj jakichś zastrzeżeń. Jest to całkiem dobrze pociągnięta relacja. Była nienawiści, było pożądanie, trochę tajemnic. Krótko mówiąc, było to coś, czego się spodziewałam. Jedynie nie do końca czułam, że ich związek jest zakazany.
Największy dla mnie minus Predatora? Takiej ilości powtórzeń w jednej książce chyba jeszcze nigdy nie widziałam. Morana, która ciągle ściąga łopatki, zadziera brodę, unosi brwi czy zaciska pięści, to potrafi irytować. Do tego Tristan, którego oczy pojawiają się co kilka stron i głos brzmi jak stuletnia whisky. O ile można znaleźć wyjaśnienie dla jego oczu (dzięki nim Morana widziała zmiany w jego zachowaniu), to reszta jest po prostu irytujące. Przez to czasami miałam wrażenie, jakby autorka powielała tekst, zmieniając szyk zdań, ale nie wnosząc za wiele nowego do fabuły.
Ale wiecie co jest najlepsze w tym wszystkim. Mimo że znalazłam w tej książce wiele rzeczy, które mnie denerwowały, to fabularnie Predator mi się spodobał. Trzecioosobowa narracja w ogóle mi nie przeszkadzała, a książka właściwie wciągnęła mnie od samego początku.
Predator to książka mafijna w trochę innym wydaniu. Każdy istotny element struktur czy korelacji rodzinnych zostaje wyjaśniony, ale autorka nie zagłębiała się w ten wątek aż tak bardzo. Główną rolę grają bohaterowie, a nie świat porachunków między ich rodzinami. To też mi się spodobało.
Było parę aspektów, do których znowu mogłabym się przyczepić, np szukanie tajemniczego kodu, które myślałam, że będzie istotnym wątkiem, a stało się pobocznym. Jednak oceniając książkę jakoś całość, myślę, że było dobrze. Może nie super, ale ok. Pewnie przeczytam kolejny tom. Jeśli macie ochotę czytajcie. Jeśli nie to nie, dużo was nie ominie🫢
Morana to samotna księżniczka jednej z mafijnych rodzin. Choć nie można powiedzieć, że nie jest typową dziewczyną w tym środowisku. Wyczuła, że może sprzeciwić się ojcu i notorycznie to robiła. Na początku książki była wzmianka mówiąca, że Morana jest bardzo inteligentna. Niestety ja tego nie czułam. Czasami miałam wrażenie, że jest wręcz przeciwnie. Ok Morana to też freak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-07
2024-05-04
"Ty i inne katastrofy naturalne" to książka, które długo leżała na mojej półce. I szczerze mówiąc, nie żałuję tego, że zabrałam się za nią dopiero teraz. Gdybym zrobiła to wcześniej, pewnie skończyłoby się pierwszym w tym roku DNF. Nie jest to książka idealna, ale nie jest też zła. Są rzeczy, które mi się podobały, ale znalazłam też kilka minusów.
Książka jest napisana wyłącznie z perspektywy głównej bohaterki. Harper jest dziewczyną, która chce być pisarką. Po śmierci babci musi poukładać swoje życie na nowo. Musi podjąć wiele decyzji, a odcięcie się od świata ma jej w tym pomóc.
"Nauczyłam czuć się dobrze. Kochać siebie. Cieszyć się każdą chwilą"
Przez sporą części książki obserwujemy jak dziewczyna się zmienia. Wychodzi ze swojej strefy komfortu. Chce walczyć o siebie. Spełniać swoje marzenia. W tym wszystkim pomaga jej Trey, kolega z dzieciństwa, a jednocześnie przyjaciel jej rodzeństwa.
Ich relacja? Cóż, chociaż znali się wiele lat, to tak naprawdę prawie nic o sobie nie wiedzieli. Znali jedynie suche fakty. Czy jej rozwój był szybki i gwałtowny? Trochę tak, ale myślę, że jeśli kogoś znamy tyle lat, to omijamy ten początkowy etap poznawania.
Nagle dziewczyna gaśnie. Jej życie z pełnego kolorów staje się szare i mechaniczne.
A wszystko sprowadza się do jej bardzo trudnej relacji z ojcem. Autorka za bardzo nie rozwinęła tego wątku, ale to co otrzymaliśmy, wystarczyło by pokazać stosunek ojca do Harper. Dziewczyna robiła wszystko by ją dostrzegł, a to i tak było niewystarczające. Stale ja odtrącał i pociągnął skrzydła.
Autorka dodała wielkie wzmianek o innych kulturach i ekologii. Podobało mi się to, zwłaszcza momenty poświęcone różnym historiom.
A co mi się nie spodobało... Przede wszystkim proporcja dialogów do opisów. Przyznam, że były takie momenty, gdzie książka stawała się dla mnie nużąca właśnie przez opisy. Miałam też wrażenie, że autorka się trochę powtarza, co było dla mnie kolejnym minusem.
Brakowało mi również perspektywy Treya. Chyba tak przywykłam do #dualpov że teraz ciężko mi, kiedy historia nie jest opowiedziana również z męskiego punkty widzenia. Brakowało mi jego emocji, przez co czułam, że nie do końca poznałam tego bohatera.
Książkę jako całości odbieram pozytywnie. Mimo tych minusów podobała mi się. Miło spędziłam czas czytając ją i w sumie polecam wam jako letnia lekturę❤️
"Ty i inne katastrofy naturalne" to książka, które długo leżała na mojej półce. I szczerze mówiąc, nie żałuję tego, że zabrałam się za nią dopiero teraz. Gdybym zrobiła to wcześniej, pewnie skończyłoby się pierwszym w tym roku DNF. Nie jest to książka idealna, ale nie jest też zła. Są rzeczy, które mi się podobały, ale znalazłam też kilka minusów.
Książka jest napisana...
2024-05-04
Nie od dziś wiadomo, że uwielbiam książki Yarros. Wszystkie podobały mi się w większym lub mniejszym stopniu. Moja ukochaną książką autorki jest "Ostatni list" i liczyłam na to, że "Ponieważ wierzę w ciebie" będzie choć w jakiejś małej części na podobnym poziomie. Niestety trochę się zawiodłam. Chociaż może to wynika z tego, że "Ostatni list" tak wysoko postawił poprzeczkę i mało która książka autorki może to przebić. Jednak to nie oznacza, że PWwC mi się nie podobała.
Zdecydowanie nie jest to książka w stylu "Ostatniego listu" czy nawet "Rzeczy, których nie dokończyliśmy". Nie zaliczyłabym jej nawet do typowych romansów. To raczej obyczajówka. W moim odczuciu autorka skupiła się tutaj głównie na więzach rodzinnych. Co samo w sobie było bardzo dobrze poprowadzonym wątkiem.
Camden i Willow, główni bohaterowie książki, ich związek, to wszystko było dla mnie drugoplanowym wątkiem. Dwójka przyjaciół, dla których nadszedł właściwy moment na miłość. Ktoś mógłby powiedzieć, że relacja między nimi była gwałtowna. Owszem, ale powinniśmy pamiętać o dwóch rzeczach. Ta dwójka znała się całe życie. Nawet czas nie zmienił ich uczuć. Do tego trzeba przyznać, że ta książka w porównaniu z innymi książkami Yarros, jest dość krótka. Nie da się zmieścić bardzo rozbudowanej fabuły w takiej ilości stron.
"Ponieważ wierzę w ciebie" to udana książka, która bardzo mi się podobała, ale nie będzie w moim top 3 autorki. Czy jest bardzo wzruszająca? Dla mnie nie. Choć były smutne momenty, to obyło się bez łez. Jest za to piękną historią opowiadającą o rodzinie i o wielkiej stracie. Autorka świetnie uchwyciła małomiasteczkowy klimat i na przykładzie Camdena pokazała jak tak zamknięta społeczność, bazując na błędach młodości, może kogoś odrzucić. Ta książka pokazuje także, ile jesteśmy w stanie dla kogoś zrobić. Mówi o poświęceniu i oddaniu. Uważam, że w PWwC Yarros dalej trzyma wysoki poziom pisania. Polecam💙
Nie od dziś wiadomo, że uwielbiam książki Yarros. Wszystkie podobały mi się w większym lub mniejszym stopniu. Moja ukochaną książką autorki jest "Ostatni list" i liczyłam na to, że "Ponieważ wierzę w ciebie" będzie choć w jakiejś małej części na podobnym poziomie. Niestety trochę się zawiodłam. Chociaż może to wynika z tego, że "Ostatni list" tak wysoko postawił poprzeczkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-28
2024-04-24
Claudia i Collin to bohaterowie, którzy pochodzą z dwóch bardzo różnych rodzin. Claudia była wychowana wśród osób, którym na niej zależało. Była osobą ciepłą, bardzo cierpliwą. Umiała wiele wybaczyć.
W życiu Collina brakowało miłości. Był wychowany twardą ojcowską ręką, pozbawiony ciepła matki. Owszem łączyła do mocna braterska więź, ale to nie było wystarczające. Właśnie, jeśli chodzi o więź braterska, to została ona świetnie przedstawiona. Andersonowie we wszystkim się wspierali i gdyby nie wpływ braci na Collina, jego życie byłoby zupełnie inne.
Wątek aranżowanego małżeństwa❤️Lubie go, ale przyznam szczerze, że zrobił się trochę oklepany. Autorka przedstawiła go w dość nieszablonowy sposób. Przeważnie pary rozpoczynają małżeństwo nie lubiąc się, dopiero później potem przychodzi miłość. W "Królu Pik" było odwrotnie. Claudia i Collin wzięli ślub jako kochająca się para. Oczywiście początkowo wszystko miało być jedynie układem ich ojców. Jednak bohaterowie szybko złapali wspólny język i połączyły ich silne uczucia.
Jako małżeństwo mieli zarówno te piękne chwile, jak i te trudne. Autorka w bardzo obrazowy sposób pokazała obie strony ich związku. Świetnie został przedstawiony negatywny wpływ ojca Collina. Niestety te złe momenty zaczęły ich dzielić. Col kochał Claudię na swój sposób, ale jego obraz miłość został wypaczony przez ojca.
Plusem książki jest niewątpliwie dobrze pociągnięty wątek drugiej szansy. Bo uważam, że Col dostał swoją drugą szansę. Zazwyczaj w książkach zajmuje to rozdział, no może trzy. Na ogół wszystko idzie bardzo szybko i bezproblemowo. Tutaj bohaterowie mieli o co walczyć i zajęło im to sporo czasu. Autorka nie zamknęła tego wątku błyskawicznie. Właściwie można powiedzieć, że 1/3 książki była poświęcona odbudowie tego, co Collin zniszczył.
Ta książka jest naprawdę dobra. Nie mam się do czego przyczepić. Jest w niej zachowana równowaga. Mamy kilka smutnych momentów, ale pojawiają się też te zabawne. Całość jest napisana lekko, obfituje w sarkazm. W fabule przewijają się kilka wątków z poprzedniego tomu. To wszystko ze sobą współgra i jest dobrze poprowadzone. Każdy nowy wątek został wyjaśniony i zakończony. Monika czekam na kolejne twoje książki. Polecam🖤
Claudia i Collin to bohaterowie, którzy pochodzą z dwóch bardzo różnych rodzin. Claudia była wychowana wśród osób, którym na niej zależało. Była osobą ciepłą, bardzo cierpliwą. Umiała wiele wybaczyć.
W życiu Collina brakowało miłości. Był wychowany twardą ojcowską ręką, pozbawiony ciepła matki. Owszem łączyła do mocna braterska więź, ale to nie było wystarczające. Właśnie,...
2024-04-21
Czytałam jedną z serii autorki, a jej styl przypadł mi do gustu. Nawet bardzo. Przez to wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.
Zacznę może od kreacji bohaterów w Fallen Princess. Mamy osoby, które stoją po dwóch różnych stronach mocy, jasnej i ciemnej.
Zoey, księżniczka Rady, miss szkoły. Jej przeznaczeniem było uleczanie innych. Przynajmniej tak zawsze myślała.
Dylan, samotnik, oczywiście stroniący od ludzi. Był żniwiarzem, a jego zadanie polegało na odprowadzaniu dusz zmarłych w zaświaty.
Mona ciekawie pociągnęła losy Zoey. Jej moc okazała się być inna niż zakładała. Zoey było pisane przewidywać śmierć innych. To jak bohaterka poradziła sobie w sytuacji, w jakiej się znalazła, było godne podziwu. Została wyrwana ze swojego dotychczasowego życia i musiała przywyknąć do nowej sytuacji. Wiele aspektów uległo zmianie. Jednak jej udało się przetrwać.
Połączenie Dylana i Zoey uważam, że było bardzo dobre. Ich relacja początkowo oparta na niechęci kwitła z każdym dniem. Do tego nie była tak przewidywalna, jakby się wydawało #enemistofriends Kiedy wszyscy się od niej odwrócili, on wyciągał do niej rękę. Pomógł jej wdrążyć się w nowy świat.
Plusem Fallen Princess jest ilość opisów. Jest ich sporo, a to zdecydowanie pomaga w budowaniu klimatu książki. I chociaż wszystko mi się podobała, to początkowo miałam problem z jej czytaniem. Bardzo łatwo wybijałam się z rytmu czy gubiłam wątek. Właściwie to nie wiem z czego to wynikało. Mimo to uważam książkę za ciekawą, a przede wszystkim dobrze napisana, coś nie zagrało.
Jednak gdy wszystko się rozkręciło nie miałam już tego problemu. Autorka doskonale wplotła w fabule trochę tajemnic i akcji. Muszę przyznać, że ten element podobał mi się najbardziej w całej książce. Oczywiście ja jak to ja musiałam mieć jakieś swoje typy rozwiązań zagadki. Polecam🩷
Czytałam jedną z serii autorki, a jej styl przypadł mi do gustu. Nawet bardzo. Przez to wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.
Zacznę może od kreacji bohaterów w Fallen Princess. Mamy osoby, które stoją po dwóch różnych stronach mocy, jasnej i ciemnej.
Zoey, księżniczka Rady, miss szkoły. Jej przeznaczeniem było uleczanie innych. Przynajmniej tak zawsze...
Szczerze mówiąc, długo zwlekałam z przeczytaniem 𝗭𝗱𝗲𝗷𝗺𝗶𝗷 𝘇 𝗻𝗶𝗲𝗯𝗮 𝗸𝘀𝗶𝗲𝘇𝘆𝗰 . Bardzo się jej obawiałam. To moje pierwsze spotkanie z autorką i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że od początku roku szukałam właśnie takiej książki. Książki, która złamie serce i poskłada je na nowo. Ta historia jest słodko gorzka. Jest piękna. Jest trudna. Jest oryginalna i niepowtarzalna. Moim zdaniem jest idealna❤️🩹
"- Powiedz mi, że poradzisz sobie beze mnie.
- Nie poradzę."
Lauren w obawie, że po jej śmierci, jej mąż Josh będzie zagubiony i odizoluje się od bliskich, zostawiła mu 12 listów. Wierzyła w ich moc. Dla niej były sposobem komunikowania się ze zmarłym ojcem. Pomagały jej w żałobie i przeżywaniu straty. Tego samego chciała dla swojego męża.
"Ale przecież jestem z Tobą. Żyje w Twoim sercu, a to przecież najlepsze miejsce z możliwych."
Autorka pięknie zbudowała relacje bohaterów. Josh był samotnikiem, a Lauren, znając jego charakter, chciała ułatwić mu żałobę. Listy były jej częścią. Były pełne miłości i wsparcia. Były dla niego formą drogowskazu. Lauren dawała mu proste, a jednak mające duże znaczenie, zadania. Dzięki temu Josh wracał do życia po jej śmierci. Z każdym kolejnym rozdziałem widzimy, jak bohater się zmienia. Otwierał się na nowe znajomości. Nie czuł już takiej obawy przy poznawaniu innych. Widzimy, jak przechodzi każdy etap żałoby. Świetnie pokazana została jego więź z rodziną żony.
"Teraz miał wrażenie, że słońce zniknęło z nieba, a świat stał się pustynią szarości."
Książka ma dwie linie czasowe, życie przed i po śmierci Lauren. Jest to zrobione w dość nietypowy sposób. Życie "przed" jest ukazane jakby od tyłu. Najpierw poznajemy historię pary, jak próbuję sobie radzić z chorobą bohaterki. By dopiero pod koniec książki poznać początki ich związku. Podobnie jest z życiem Josh po stracie żony. Dopiero na końcu książki bohaterka umiera. Przyznam, że bardzo mi się spodobała taka forma przedstawienia tej historii. Miałam czas zżyć się z Lauren. Poznać ją i jej relacje z Joshem. Myślę, że dzięki temu bardziej przeżywałam całą książkę.
To, co najbardziej podobało mi się w całej książce, to właśnie pokazanie życia Josha po stracie żony. Pokazała jaką trudność sprawiały mu najprostsze czynności. Jak ciężko było się rozstać z wieloma rzeczami. Autorka nie starała się ubierać wszystkiego w piękne słowa. Jest styl i język był prosty, przez to trafiający w serce.
Zdecydowanie inaczej odbierze tę historie osoba bardzo młoda, a inaczej ktoś, kto jest straszy czy żyje długi czas w związku. Wydaje mi się, że właśnie osoby żyjące w długoletnim związku podejdą do niej bardziej emocjonalnie. Mało jest książek, które tak bardzo mnie wzruszyły. Jestem pewna, że kiedyś zrobię rereading. Polecam, czytajcie, bo warto. Bardzo, bardzo warto🩷
Szczerze mówiąc, długo zwlekałam z przeczytaniem 𝗭𝗱𝗲𝗷𝗺𝗶𝗷 𝘇 𝗻𝗶𝗲𝗯𝗮 𝗸𝘀𝗶𝗲𝘇𝘆𝗰 . Bardzo się jej obawiałam. To moje pierwsze spotkanie z autorką i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że od początku roku szukałam właśnie takiej książki. Książki, która złamie serce i poskłada je na nowo. Ta historia jest słodko gorzka. Jest piękna. Jest...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to