Beksa

Okładka książki Beksa Marcin Grzelak
Okładka książki Beksa
Marcin Grzelak Wydawnictwo: Wydawnictwo POZA literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo POZA
Data wydania:
2024-04-17
Data 1. wyd. pol.:
2024-04-17
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788397037212
Tagi:
Marcin Grzelak Beksa Wydawnictwo Poza
Średnia ocen

9,4 9,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,4 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
859
699

Na półkach: , ,

Po ciepłych dniach, jakie zafundował nam początek maja, zrobiło się chłodno, na tyle, że piec u mnie ruszył. Siedzę w bluzie i skarpetach, i już tęsknię za słonkiem i wygrzewaniem się w jego promieniach. Miałam jednak szczęście i dokończyłam wczoraj na ogrodzie czytać #beksa najnowszą powieść autorstwa @marcingrzelak
Miałam problem, nie wiedziałam, czy skupić się na plastycznych, poetyckich opisach, czy na fabule. Nie płakałam, jednak ociekałam smutkiem jak łzami, czułam mrowienie skóry od przeciążenia złych emocji, braku chęci na poprawienie perspektyw i opuszczeniu dusznej przestrzeni upadku. Złamała mnie bezduszność otoczenia, toksyczna matka z urojeniami, koledzy z przypadku, zaściankowość środowiska. Miałam ochotę krzyknąć ocknijcie się, jednak wiem, że mój głos zostałby zignorowany, ponieważ każdy z nas jest kowalem własnego losu. Przynajmniej chcemy w to wierzyć.
Autor posługuje się dosadnym językiem oraz slangiem, który sprawił, że dialogi brzmią realistycznie, a wydarzenia toczą się dynamicznie, co pozwala czytelnikowi poczuć atmosferę sytuacji. Tempo nie pozwala się nudzić, ponieważ cały czas oczekujemy na zmiany, zawirowania, nieoczekiwane zwroty.
Obserwujemy ewolucję bohaterów, zastanawiając nad ich wyborami oraz konsekwencjami działań, których nie do końca są świadomi lub nie chcą być, a życie traktują jak przerywnik do czegoś innego, czekają na zmiany, ale bez ich udziału w poprawianiu czegokolwiek. Płyną z nurtem codzienności, godząc się na wszelkie ruchy otoczenia.
Pisarz znakomicie oddaje realia współczesnej młodzieży, zastawiając je ze starszym pokoleniem, porównując zachowania i drogi życiowe. Porusza ważne tematy: przyjaźń, miłość, zaufanie. Nie bawi się w moralne gierki, wytyczając dobro i zło, opisuje świat widziany oczyma ludzi, których codzienność bywa zagmatwana, brudna po przeżytych wpadkach, poskładana tylko umownie, na słowo. Bez przyszłości i ze zrujnowaną przeszłością.

Po ciepłych dniach, jakie zafundował nam początek maja, zrobiło się chłodno, na tyle, że piec u mnie ruszył. Siedzę w bluzie i skarpetach, i już tęsknię za słonkiem i wygrzewaniem się w jego promieniach. Miałam jednak szczęście i dokończyłam wczoraj na ogrodzie czytać #beksa najnowszą powieść autorstwa @marcingrzelak
Miałam problem, nie wiedziałam, czy skupić się na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
262

Na półkach: ,

No dobra Marcinie, autorze. Opowiedzmy sobie życie...

Zapuściłem korzenie mojego nieistnienia w tym literackim świecie Adama i Irka. Nie umiałem pojąć tego co się ze mną działo. Więc to zostawiłem...

Czytałem i błądziłem w meandrach męskich umysłów. Ugrzązłem w błocie lęków i ... płakałem.

Tak, uroniłem łzę i to nie jedną podczas lektury tej książki. Musiałem przerywać czytanie, gdyż łzy wypływające z mojego wnętrza oplatały moje oczy i ograniczały widzenie.

Ta historia smakowała kurzem. Pyłkiem, który wiele lat osiadał na sercach bohaterów. Bez zaproszenia wprosił się do ich umysłów, rozgościł się i pozostał. Czytając tę książkę zakopywałem myśli w tym kurzu. Grzebałem w pyle pełnym emocji.

Przyciągałem czytanie. Smakowałem słowa. Rozbijałem je na drobne kawałki. I grałem... grałem z Adamem i Irkiem w teatrze trzech aktorów.

Nawet nie wiem kiedy uświadomiłem sobie, że to czytanie książki to jest moja ucieczka przed samym sobą. Że zgubiłem siebie w sobie i sam już nie wiem, gdzie jestem. "Nie masz silniejszego przeciwnika dla siebie niż ty sam. Nieprzyjacielem swoim jesteś".

Błądziłem. Turlałem się wolno przez życie krętymi ścieżkami codzienności. Życie schowałem w książkach i... samotności.
Po lekturze pozostałem sam zapatrzony gdzieś w przeszłość, "w ciszy, która opadła z sufitu na podłogę". Pomyślałem, podumałem i...

... jutro wracam do rzeczywistości i od nowa zaczynam codzienne przedstawienie.

Okładka: Jacx Staniszewski
Redakcja: Anna Rozenberg
Korekta: Żaneta Juszkiewicz
Skład i łamanie: rarakupl
Wydawca: Wydawnictwo Poza

No dobra Marcinie, autorze. Opowiedzmy sobie życie...

Zapuściłem korzenie mojego nieistnienia w tym literackim świecie Adama i Irka. Nie umiałem pojąć tego co się ze mną działo. Więc to zostawiłem...

Czytałem i błądziłem w meandrach męskich umysłów. Ugrzązłem w błocie lęków i ... płakałem.

Tak, uroniłem łzę i to nie jedną podczas lektury tej książki. Musiałem przerywać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
723
620

Na półkach:

Czyżby płakać trzeba było tylko "do środka, do siebie"? Bo "na zewnątrz płacze tylko beksa" przecież?
.
Jakże chciałoby się mieć zawsze to złudzenie, przekonanie- że można wszystko dźwignąć, "naprostować życie", z nadzieją spojrzeć w przyszłość, nieśmiałym oczekiwaniem, że samotność to nie stan wieczny, a tylko "ręczny hamulec życia". Jakże chciałoby się wierzyć w to, że marzenia się spełniają wtedy, kiedy nie "zgniły jeszcze od leżenia". Ale "Beksa" po części rozprawia się z tym, serwując kilka nocnych godzin "myślenia o życiu" i poznawania prawd o świecie.
.
Buli i Irek- dwaj główni bohaterowie tej powieści. Łatwo ich zdiagnozować, trudniej zaproponować metody naprawcze. Jak bowiem uwolnić się od tego, co od lat "rzucane bezwładnie na podłogę" i "spychane codziennie pod dywan". Nieważne gdzie- czy to odludne Bieszczady, czy znajome zakątki Szczecina- trzeba być wprawnym "linoskoczkiem", żeby utrzymać się na tej linie zwanej życiem...
.
Ale raz obok, a raz w tle- kilka innych postaci - życiowych kalek- "samotnych, pustych i z zachwaszczonym wnętrzem". Sporo ich łączy, w tym przeszłość, której kolejne karty konsekwentnie są tutaj przed nami odkrywane. I w sumie wszystko to zmierza do tej "ostatniej szansy" dla wszystkich... Ale jak będzie naprawdę? Czy to będzie rodzaj otrzeźwienia dla tych, co w marazmie, a zmiana dla tych, którzy na zmianę zasługują i już zbyt długo na nią czekają? I gdzie tutaj przestrzeń na sumienie?
.
Kolejny raz M. Grzelak zagrał mi na emocjach. Wykadrował obraz, wyostrzył, ale przepuścił jednocześnie przez filtr deformujący- nieumiejętność przeżywania życia przez bohaterów. Całość doprawił poczuciem rozczarowania światem- ubierając to w trafne metafory. Klimatu dodały odniesienia do aktualnych fabule rzeczywistych wydarzeń (kwiecień 2010 r.),odniesienia do muzyki G. Turnau oraz refleksja- że łatwo być jak ten Ikar- dostać nagle skrzydeł, ale także zbyt blisko zbliżyć się do słońca i tym boleśniej grzmotnąć potem o ziemię. Napięcia dodaje wątek światka przestępczego. Sznytu- narracja z perspektywy różnych bohaterów. Tworzy to rodzaj puzzli, które często musimy samodzielnie ułożyć, a spoiwem jest to, co między wierszami. Polecam.

Czyżby płakać trzeba było tylko "do środka, do siebie"? Bo "na zewnątrz płacze tylko beksa" przecież?
.
Jakże chciałoby się mieć zawsze to złudzenie, przekonanie- że można wszystko dźwignąć, "naprostować życie", z nadzieją spojrzeć w przyszłość, nieśmiałym oczekiwaniem, że samotność to nie stan wieczny, a tylko "ręczny hamulec życia". Jakże chciałoby się wierzyć w to, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
139

Na półkach:

Dwóch mężczyzn, których życie nie rozpieszczało. Dwóch mężczyzn, którzy dźwigają na plecach ciężki bagaż swoich doświadczeń. Nauczeni tego, że faceci nie mogą okazywać słabości i płakać. Że nie mogą w pełni przeżywać swoich emocji, bo płacze tylko beksa, a samcom alfa przecież nie wypada…

Obaj uciekają przed swoją kryminalną przeszłością. Buli chce się zaszyć głęboko w Bieszczadach i uciec od dotychczasowego życia, a Irek walczy ze swoimi zaburzeniami lękowymi i stara się je wyleczyć poprzez terapię. Splot wydarzeń sprawia, że ich drogi życiowe łączą się…

Ta powieść to czyste emocje, które wywołały u mnie łzy i głęboko dotknęły zakamarków mojej duszy. Pięknie napisana i pełna głębokich metafor. Styl pisania autora przypomina mi nieco prozę Jakuba Małeckiego.Żałuję, że dopiero teraz poznałam twórczość Marcina Grzelaka, ale na pewno nadrobię zaległości, bo już wiem, że warto. Polecam Wam zatopienie się w tej lekturze. To prawdziwa czytelnicza uczta.

Dwóch mężczyzn, których życie nie rozpieszczało. Dwóch mężczyzn, którzy dźwigają na plecach ciężki bagaż swoich doświadczeń. Nauczeni tego, że faceci nie mogą okazywać słabości i płakać. Że nie mogą w pełni przeżywać swoich emocji, bo płacze tylko beksa, a samcom alfa przecież nie wypada…

Obaj uciekają przed swoją kryminalną przeszłością. Buli chce się zaszyć głęboko w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
874
861

Na półkach: ,

Frunęłam. Z góry ich widziałam. Jego, kiedy kolejny raz wyruszył w podroż skuterem objuczonym niczym muł pociągowy, uciekając od życia. Ją też widziałam… Wciśniętą w fotel pod swoim kraciastym kocem, jak ściskała w ręku ramkę ze zdjęciem, rozpamiętując to, co minęło… I młodego też, gdy znów próbował zaczerpnąć powietrza, kiedy dusił go niewidzialny kamień, ciążący mu na klatce piersiowej. I Grażynę widziałam i „Turnaua”, gdy uśmiechał się szyderczo, niczym król życia. Byli tam. Każdy z nich miał coś na sumieniu. Coś, co uwierało, albo dodawało siły, by przetrwać kolejny, cholerny dzień…
Sięgając po nową powieść Marcina Grzelaka, wiedziałam, że będzie to historia niesztampowa. Opowieść, która wyryje w mojej pamięci i sercu trwały ślad, która będzie niczym tatuaż. Wiedziałam i… nie myliłam się, bowiem już po pierwszych kilku stronach ponownie mogłam zakosztować kunsztu pisarskiego, który cechuje tego autora.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tytuł książki, w mojej głowie zaczęła odtwarzać się kaseta magnetofonowa i słowa starej piosenki popłynęły mimowolnie:
„Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze
Prawdziwy mężczyzna nie wie co łzy
Prawdziwy mężczyzna nie zna rozpaczy
Mężczyzna i łzy to śmieszne to wstyd”.
W książce Grzelaka poznajemy dwóch mężczyzn. Buli i Irek, Irek i Buli. Dwóch facetów, których pozornie nic nie łączy, a jednak my śledzimy z zapartym tchem ich historie, które wybrzmiewają naprzemiennie i prowadzą nas do momentu, kiedy zostaną połączone. Autor snuje swą opowieść o smutnym wydźwięku. Otula nas budowany przez niego klimat niepokoju, społecznego odrzucenia, osamotnienia… To bezkompromisowa historia, która uderza w nas z całą mocą. Momentami niezrozumiała, przytłaczająca, porażająca świadomością, że los potrafi być bezlitosny dla każdego. Że jesteśmy czasem bezwolnymi marionetkami w jego rękach, kiedy kolejny raz rzuca nas życiu na pożarcie. Myślimy, że w końcu obraliśmy właściwy kierunek, szukamy swojej drogi, ale także siebie w tym brutalnym świecie. Upadamy, podnosimy się z kolan… Jedni walczą do końca, inni zaś popadają w odmęty niezrozumienia, które skutecznie odcina od rzeczywistości. Tak łatwo jest bowiem odpłynąć z dala od trosk – myślimy. Jesteśmy przekonani, że tak się da, że jeśli już raz oberwaliśmy, to zostawi nas w spokoju. Ale los śmieje się do rozpuku z nas – naiwnych marzycieli, szykując kolejny precyzyjnie wymierzony cios…
Nowa powieść Marcina Grzelaka to opowieść o relacjach, które nie zawsze są oczywiste, łatwe, akceptowalne... Czasem porzucone niczym bezpański pies, innym zaś razem, wypełniające nas toksycznymi emocjami, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. Łatane, klejone, wskrzeszane bezustannie, nawet koloryzowane — niektóre można uratować, wybaczyć, wyjaśnić, zapomnieć to, co złe. Są jednak też takie, które lepiej odciąć niczym destrukcyjną pępowinę, by móc w końcu oddychać pełną piersią. Pytanie, czy zawsze się da...?

Podsumowując:

Łzy niosą oczyszczenie, a mimo to mężczyźni płaczą w ukryciu. Jaki jest ich motyw? Boją się ośmieszenia, obnażenia słabości, wyśmiania, a może płakać tak jawnie… nie wypada? Marcin Grzelak niczym wirtuoz kreśli opowieść, która jest wyjątkowa. Utkana z trudnych wspomnień, bólu niezabliźnionych ran, deficytu tak potrzebnych w życiu każdego z nas wzorców, wzajemnych pretensji, nieukojonego żalu i strachu. To literacka podróż w głąb siebie, skłaniająca do refleksji historia tych, których los nie oszczędzał. Raczył kolejnymi razami, by zobaczyć, czy będą w stanie podnieść się z kolan. Kolejny raz… To jednocześnie opowieść o ucieczce od tego, z czym trudno nam się pogodzić, zrozumieć, porzucić, kiedy uwiera nas niczym kamień w bucie, gdy próbujemy podążać własną ścieżką. To „coś” jest niczym cień, który kładzie się na naszej codzienności i nie pozwala wyplenić ze wspomnień tych, które wolelibyśmy zamieść pod dywan zapomnienia. „Beksa” to również powieść, która was zaskoczy mrocznym wątkiem, który został wpleciony niby mimochodem, gdzieś między perlistym śmiechem bawiących się gości a dźwiękiem szkła, które są niczym akompaniament pozornego szczęścia, jakie wybrzmiewa z murów lokalu Floryda. Pod woalką metafor autor skrywa głębię, która trafi do tych, którzy noszą w sobie wrażliwość i się jej nie wstydzą. Niesztampowa, przejmująca, oryginalna, ważna – kolejny dowód na to, że Marcin Grzelak jest jednym z najciekawszych męskich piór polskiej literatury.

Frunęłam. Z góry ich widziałam. Jego, kiedy kolejny raz wyruszył w podroż skuterem objuczonym niczym muł pociągowy, uciekając od życia. Ją też widziałam… Wciśniętą w fotel pod swoim kraciastym kocem, jak ściskała w ręku ramkę ze zdjęciem, rozpamiętując to, co minęło… I młodego też, gdy znów próbował zaczerpnąć powietrza, kiedy dusił go niewidzialny kamień, ciążący mu na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
218
213

Na półkach:

W kwietniu minęło 12 lat…
Od kiedy wstałem i wyjechałem z domu…
Bez słowa…
Zabrałem kilka niezbędnych ubrań…
Kopertę z gotówką za ostatnią robotę…
W domu nie było żony…
Był tylko pies…
I jego było mi najbardziej szkoda…
Traktowałem go jak dziecko…
On jeden był mój naprawdę…
Do tej pory żałuję, że go nie zabrałem…
Skuter czekał na mnie w garażu…
Kiedy załadowałem wszystko…
Na chwilę zwątpiłem…
Bo przeczył prawom fizyki…
Ruszył bez najmniejszego problemu…
A ja wyruszyłem w podróż…
Nie myślałem dokąd zmierzam…
Trafiłem tam nad jezioro…
Do lasu…
Gdzie po 12 latach…
Znowu…
Kobieta…
Znowu to samo…
Ale to pozwoliło mi podjąć decyzję…
To już czas…
.
Absolutnie zachwycająca! Absolutnie wyjątkowa! Inna! Wymykająca się wszystkim schematom! Styl autora taki prosty, brudny, a wypełniony po brzegi emocjami… ale takimi emocjami, które przygniatają od samego początku… ja już pierwszy rozdział czytałam ze ściśniętym gardłem…
.
Przy takich książkach jak ta chciałabym tak dużo o niej opowiedzieć, ale co próbuję od dwóch dni to każde moje słowo jest takie nijakie, miałkie, puste… Po takich książkach jak ta mam wrażenie, że ciężko będzie ją przebić jakąś kolejną… chociaż autor to robi już po raz trzeci i kolejny raz ścina mnie z nóg, obdziera z myśli, które kłębią się głęboko w człowieku… miesza w głowie, miażdży serce, zostawia z takim niszczącym poczuciem pustki… bo to już koniec i nigdy nie przeczytam już tej historii pierwszy raz, nie przeżyję tych samych emocji… JEDNAK WY MOŻECIE TO ZROBIĆ! I zróbcie to! Czytajcie „Beksę”!
.
Historia, której nie można zaszufladkować… Inna, wyjątkowa! Historia o dwóch mężczyznach, ale też o kobietach… o zemście, o chorobach psychicznych, o lęku tak wielkim, że odbiera dech, o terapii, która nigdy nie jest łatwa, ale też o miłości i wszystkich jej odcieniach… a wszystko to napisane tak, że wchodzisz z buta w tę historię i nie chcesz wychodzić!
I nie wiem czy to ja skończyłam czytać „Beksę” czy „Beksa” skończyła mnie!

W kwietniu minęło 12 lat…
Od kiedy wstałem i wyjechałem z domu…
Bez słowa…
Zabrałem kilka niezbędnych ubrań…
Kopertę z gotówką za ostatnią robotę…
W domu nie było żony…
Był tylko pies…
I jego było mi najbardziej szkoda…
Traktowałem go jak dziecko…
On jeden był mój naprawdę…
Do tej pory żałuję, że go nie zabrałem…
Skuter czekał na mnie w garażu…
Kiedy załadowałem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Uwielbiam tę ironie, ten stan który zostaje po przeczytaniu. Piękna, skłaniająca do refleksji, z resztą jak wszystkie dotychczasowe pozycje. Osobiście bardzo polecam! Jeśli ktoś jest fanem Jakuba Małeckiego, to na pewno Marcin Grzelak przypadnie do gustu.

Uwielbiam tę ironie, ten stan który zostaje po przeczytaniu. Piękna, skłaniająca do refleksji, z resztą jak wszystkie dotychczasowe pozycje. Osobiście bardzo polecam! Jeśli ktoś jest fanem Jakuba Małeckiego, to na pewno Marcin Grzelak przypadnie do gustu.

Pokaż mimo to

avatar
575
575

Na półkach:

Życie to nieustanne poszukiwanie i odkrywanie. Potykamy się o rozczarowania, błądzimy w labiryncie złudzeń. Stajemy czasem nad przepaścią, gdzie upadamy i tracimy bezpowrotnie szansę na szczęście. Wszystko mija jak sen. Jesteśmy tylko ulotnymi pasażerami przemijającego czasu. Niekiedy trudno odnaleźć swoją drogę w życiowym gąszczu trudnych spraw.

Losy dwóch z pozoru obcych sobie mężczyzn okupione bagażem bolesnych doświadczeń. Zagubieni w życiowej wędrówce. Zaburzone, toksyczne relacje, trudy dzieciństwa, ale gdzieś tli się iskra nadziei na nowe. Wyzwolenie i oczyszczenie. Ból samotności doskwiera i głęboko drąży w duszy. Otulają się pustką, bo wokół niej czują się najlepiej, skrywając łzy.

Kolejna powieść Marcina Grzelaka i po raz kolejny jestem urzeczona wyjątkową prozą, pełną metafor. Można się zatracić w słowach. Uderzają subtelnością pomimo goryczy i smutku wypełniającego powieść. Podróż w granicach wspomnień zatartych pomiędzy teraźniejszością a przeszłością do zakamarków ludzkich pragnień.

Poznajcie historię piękną, być może znajdziecie odpowiedź na pytanie: dlaczego mężczyźni płaczą w ukryciu?

"Odpowiedź rodzi pytanie, pytanie jest dzieckiem odpowiedzi. Pytania bez odpowiedzi, to sieroty".

Polecam bardzo!

Życie to nieustanne poszukiwanie i odkrywanie. Potykamy się o rozczarowania, błądzimy w labiryncie złudzeń. Stajemy czasem nad przepaścią, gdzie upadamy i tracimy bezpowrotnie szansę na szczęście. Wszystko mija jak sen. Jesteśmy tylko ulotnymi pasażerami przemijającego czasu. Niekiedy trudno odnaleźć swoją drogę w życiowym gąszczu trudnych spraw.

Losy dwóch z pozoru...

więcej Pokaż mimo to

avatar
593
475

Na półkach:

„Z czasem się nie da dyskutować. Czas jest jak matka, zawsze wie swoje i zawsze wie lepiej. Nawet jak niczego nie wie...”

Podobno „chłopaki nie płaczą”. Są odważni, silni, twardzi i basta. Tu bitwa oczekiwania vs rzeczywistość, jak wiemy z autopsji, co do zasady, mniej lub bardziej kończy się jednak obawą.. Tłumione emocje, niezależnie od płci, wcześniej czy później, muszą w końcu znaleźć ujście. Łzy są jedną z dróg, by je upuścić.. wyłuskać napięcie, popełnić słabość, zrealizować receptę na poskromienie życia choć na moment.

Ku pokrzepieniu serca, dla uwolnienia tęsknot, odkrycia pragnień, obnażenia niepokoi, by złapać patos, uchwycić nielichy wydźwięk – okryjcie sensualną historię dwóch mężczyzn, których drogi splotły się jak pędy wierzby uformowane na kształt kosza wypełnionego wspomnieniami, nadzieją, obietnicami, lękami i bólem istnienia.

Jeden z nich, „ogromny facet, postać nabita ciężkimi mięśniami, dłonie jak z blachy”, tatuaże na rękach – z dnia na dzień, „bez mapy, bez planu, byle daleko”, targając swój dobytek na plecach „jak jakiś ślimak”, postanowiła schować się przed światem i swoją kryminalną przeszłością, w Bieszczadach.

Drugi, to młody mężczyzna, szczeciński gangster, którego coś „gniotło do ziemi”, „podcięło mu nogi, wsadziło kij w szprychy, palec w oko”, wewnętrznie rozchybotany, zakopany w myślach, błądzący w poszukiwaniu drogi do prawdy o sobie – ewidentnie zmagający się z zaburzeniami lękowymi. Poszukujący uleczenia w terapii.
Łączy ich trudna przeszłość i skomplikowana przyszłość. Pytania, na które oczekują odpowiedzi. Niewypowiedziane słowa. Wykrzyczane życzenia. Przemilczane motywy. Rozczarowanie osądami. Stłumione potrzeby. Zagubiony sens. Przysypany żar. Nieuleczalny głód spełnienia. Ciężar dźwiganego strachu. Silny przeciwnik – każdy sam sobie. I deszcz.. bo są momenty, że „niebo czyste, rzeka daleko, a jednak pada”..

„Beksa” – nowa powieść Marcina Grzelaka pochłania i zachwyca. Dotyka duszy i serca. Zatrzaskuje w męskim świecie, jednocześnie nie zasłaniając kobiecych enklaw. Wymagająca spojrzenia ponad i prosto w twarz. Za siebie, by zamknąć wciąż otwarte drzwi i z nadzieją otworzyć na oścież te przed sobą.

Polecam.

Kto zna książki Autora, z całą pewnością się nie zawiedzie, a jeszcze bardziej zachwyci Jego niezwykłym talentem i mądrością. Kto nie zna – odkryje magię słowa, które zwiewnie działa na wszystkie zmysły.

„Z czasem się nie da dyskutować. Czas jest jak matka, zawsze wie swoje i zawsze wie lepiej. Nawet jak niczego nie wie...”

Podobno „chłopaki nie płaczą”. Są odważni, silni, twardzi i basta. Tu bitwa oczekiwania vs rzeczywistość, jak wiemy z autopsji, co do zasady, mniej lub bardziej kończy się jednak obawą.. Tłumione emocje, niezależnie od płci, wcześniej czy później, muszą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
932
459

Na półkach: , ,

Byłam zaledwie na trzydziestej stronie, gdy z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Wzięłam głęboki wdech, a gdy wypuszczam powietrze, czułam, jak dźwięczą wszystkie struny mojej duszy. To niesamowite, jak niewiele słów potrzeba, aby rozpalić taką burzę uczuć. Mam też wrażenie po lekturze BEKSY, że tylko Marcin Grzelak potrafi tak grać na emocjach, tak wirtuozersko. Z góry więc ostrzegam was, drodzy czytelnicy, że ta książka jest jak lasso rzucane na wasze serca, gotowe je złapać i porwać w nieznane emocjonalne przestrzenie. Może wywołać w was burzę emocji, których nawet się nie spodziewaliście. Tego wam zresztą życzę.

To co charakteryzuje również prozę Marcina Grzelaka to jego metafory, które są niczym klejnoty ukryte w gąszczu słów, błyskające światłem mądrości i głębi ludzkiego doświadczenia. Każda z nich jest jak kamień szlachetny, osadzony w koronie jego narracji, dodając nie tylko piękna, ale i głębi oraz znaczenia tekstu. Są tak niezwykłe, że nawet najprostsze rzeczy stają się symbolem głębszej prawdy, a zwykłe sceny stają się malowidłami pełnymi znaczeń ukrytych pod powierzchnią. I to one właśnie w połączeniu z niepowtarzalnym stylem autora sprawiają, że jego proza staje się wręcz arcydziełem, które od samego początku skazuje czytelnika na niezapomnianą podróż przez jedno z najwybitniejszych dzieł polskiej literatury. Tak ja to czuje i widzę. I nie dotyczy to tylko "beksy" ale i pozostałych książek autora.

Byłam zaledwie na trzydziestej stronie, gdy z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Wzięłam głęboki wdech, a gdy wypuszczam powietrze, czułam, jak dźwięczą wszystkie struny mojej duszy. To niesamowite, jak niewiele słów potrzeba, aby rozpalić taką burzę uczuć. Mam też wrażenie po lekturze BEKSY, że tylko Marcin Grzelak potrafi tak grać na emocjach, tak wirtuozersko. Z góry więc...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    61
  • Przeczytane
    14
  • Teraz czytam
    2
  • Nr 1
    1
  • Ulubione
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Must Have
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • Nowości obowiązkowe
    1
  • PRZECZYTANE 2024
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Beksa


Podobne książki

Przeczytaj także