-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
Powieści Michała Śmielaka już kilka razy dały mi wiele godzin świetnej rozrywki. Nie inaczej było w przypadku kryminału/thrillera pt.: "Pomruk". Tytułowy Pomruk to miejsce akcji, wioska w Bieszczadach, która zdecydowanie zaprzecza określeniu "wsi spokojna, wsi wesoła", które znamy z jednej z pieśni Jana Kochanowskiego.
Stanisław Stadnicki to gangster, oligarcha, który trzęsie światem polityki i biznesu. Wydaje się żyć, jakby był niezniszczalny, do momentu, kiedy tragiczne wydarzenie na imprezie urodzinowej odbiera mu coś najdroższego. Stadnicki podejmuje decyzję o wycofaniu się z dotychczasowego życia, opuszcza rodzinę, zrywa wszystkie kontakty i instaluje się w niewielkiej bieszczadzkiej wsi. Pomruk wydaje się być miejscem spokojnym, wręcz nudnym, jednak z czasem okazuje się, że nic bardziej mylnego.
Po dwóch latach spokojnego życia Stanisław znajduje w lesie zwłoki nieznanej mu dziewczyny. Nie wygląda to na wypadek. Zdecydowanie ktoś pomógł jej rozstać się z życiem i to w dość brutalny sposób. Chociaż Stadnicki wycofuje się z miejsca zbrodni, szybko okazuje się, że coś wiąże go z nieznaną mu osobą.
Zło, które pleni się w Pomruku od lat, określane jest przez mieszkańców Biesem. To on według lokalsów jest winny przeróżnym dramatom, które miały miejsce w okolicy. Nikt go nie widział, ale wierzą, że istnieje i nie pozwoli im się nudzić. Mimo tych plotek i ludzkich wierzeń policjanci prowadzący śledztwo trzymają się twardych dowodów, które zdobywają powoli i mozolnie.
Atmosfera w powieści jest duszna i momentami klaustrofobiczna. Pod tym względem to zdecydowanie bardziej thriller psychologiczny, może trochę domestic noir, niż kryminał. Kiedy już lądujemy w Bieszczadach, można odnieść wrażenie, że ściany tamtejszych domów się na nas chylą, a mieszkańcy patrzą złym wzrokiem.
To taka mieszanka literacka, którą lubię najbardziej. I dlatego zdecydowanie polecam wam tę powieść. Nie zawiedziecie się!
Powieści Michała Śmielaka już kilka razy dały mi wiele godzin świetnej rozrywki. Nie inaczej było w przypadku kryminału/thrillera pt.: "Pomruk". Tytułowy Pomruk to miejsce akcji, wioska w Bieszczadach, która zdecydowanie zaprzecza określeniu "wsi spokojna, wsi wesoła", które znamy z jednej z pieśni Jana Kochanowskiego.
Stanisław Stadnicki to gangster, oligarcha, który...
"Pod dachem z mordercą" to najnowsza powieść Klaudii Muniak. Muszę przyznać, że nie wiem jak to się stało, ale to pierwsza książka tej autorki, która wpadła mi w ręce. I nie żałuję, że miałam okazję ją przeczytać, bo wciągnęła mnie od pierwszych stron.
Olga Soboń ma w życiorysie trochę rys. Pobyt w domu dziecka pozostawił w niej sporo sprzecznych emocji, ale ostatecznie udało jej się wyjść na ludzi, jak to się potocznie mówi. Nie każdy jednak miał takie szczęście. Czasami wpływ pierwszych lat dzieciństwa spędzonych w placówce opiekuńczej jest tak negatywny, że odbija się na dalszych losach wychowanka i podejmowanych przez niego decyzjach. Olga trafiła dobrze. Poznała wspaniałego mężczyznę, za którego wyszła za mąż. Maurycy pracował jako anestezjolog w szpitalu, natomiast Olga zajmowała się tłumaczeniem tekstów. Można by rzec sielanka. Jak to jednak czasem bywa, ich szczęście rozbiło się pewnego dnia w drobny mak, kiedy w Krakowie zaginęło kilka osób. Wszyscy byli pacjentami szpitala, w którym pracował Maurycy Soboń, a policja w toku śledztwa znalazła dowody na to, że to właśnie mąż Olgi odpowiada za te zaginięcia. Do tego wszystkiego lekarz również zniknął. Olga trwała w koszmarze bycia dla społeczeństwa "żoną potwora" przez pięć długich lat i kiedy temat powoli przycichł, a ludzie przerzucili się na inne newsy, zniknęła kolejna kobieta, a jeden z zaginionych odnalazł się. Sprawa odżyła, wróciły emocje z nią związane, a Olga znów została uwikłana w sieć ludzkich domysłów i wrogich spojrzeń.
W tej trudnej sytuacji wspiera ją brat Arek, który mieszka z Soboniami w ich domu i pracuje jako lekarz w tym samym szpitalu, a także przyjaciółka Daga, pielęgniarka również tam właśnie pracująca. Olga nie potrafi pogodzić się z tym, że jej mąż miałby skrzywdzić tych wszystkich ludzi, jednak policja jest innego zdania. W końcu kobieta zaczyna podejrzewać wszystkich dookoła, włącznie z najbliższymi osobami. Napięcie rośnie, a odpowiedzi na mnożące się pytania wciąż nie ma. Czy jest szansa na to, że zaginione osoby wciąż żyją? Czy Maurycy żyje? I czy rzeczywiście to on stoi za tym całym koszmarem? Gdzie znika Arek i dlaczego okłamuje siostrę? Dlaczego Daga dziwnie się zachowuje, a później ma pretensje do Olgi, kiedy ta zadaje jej niewygodne pytania? O co w tym wszystkim chodzi?
Pytań jest wiele, a odpowiedzi pojawiają się powoli i dopiero w finale tej opowieści. Wcześniej czytelnik zostaje wciągnięty w sieć podejrzeń i niejasnych sytuacji. Czułam się jak w labiryncie, którego ścianami są odpowiednio przygotowane krzewy. Masz wrażenie, że biegasz w kółko, chociaż teoretycznie wiesz, w którą stronę już szedłeś :D Ściany zasłaniają widok tak, jak tutaj zasłaniały go przygotowane przez autorkę pułapki. Oj, dzieje się, dzieje, aż w końcu podobnie jak Olga zaczęłam podejrzewać WSZYSTKICH.
Ciężko było odłożyć książkę, im bliżej byłam rozwiązania tej zagadki. Poległam, nie udało mi się wcześniej wytypować prawidłowo winnego bohatera, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Emocje ogarniające mnie podczas lektury wynagrodziły mi to po stokroć.
Zdecydowanie polecam, sięgnijcie po tę powieść koniecznie!
"Pod dachem z mordercą" to najnowsza powieść Klaudii Muniak. Muszę przyznać, że nie wiem jak to się stało, ale to pierwsza książka tej autorki, która wpadła mi w ręce. I nie żałuję, że miałam okazję ją przeczytać, bo wciągnęła mnie od pierwszych stron.
Olga Soboń ma w życiorysie trochę rys. Pobyt w domu dziecka pozostawił w niej sporo sprzecznych emocji, ale ostatecznie...
"Czas ucieczki" to drugi tom cyklu Matki Rzeszy autorstwa Sabiny Waszut. Po lekturze pierwszej części wiedziałam, że z pewnością sięgnę po kontynuację losów bohaterek, Niemek, których celem było urodzenie idealnych dzieci dla Rzeszy.
Akcja powieści rozpoczyna się w styczniu tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku, a zatem w czasie, kiedy pozycja Niemiec w świecie drastycznie straciła na znaczeniu, a Armia Czerwona wyzwalała kolejne tereny okupowane do tej pory przez niemieckich żołnierzy. Wyzwolenie to jednak więcej miało wspólnego z niszczeniem wszystkiego, co Sowieci napotkali na swej drodze. Kradli, równali z ziemią, gwałcili, zabijali, panoszyli się jak u siebie. Skoro mieli status wyzwolicieli, uważali, że wolno im wszystko.
W ośrodku Lebensborn również rozpoczęła się gorączkowa ewakuacja. Kobiety były przerażone i zdezorientowane. Ich świat właśnie zamienił się w gruzy, a wpajana im ideologia okazała się nic niewarta. Wiele z nich nie przyjmowało tego do wiadomości, nie rozumiało rozgrywających się wokół scen i nie chciało przejrzeć na oczy. Wśród mieszkanek domu były również Ruth, Annabelle i Brygid, które poznaliśmy w pierwszej części cyklu. Chociaż Ruth skrywała pewną tajemnicę, której dowody ukryte zostały w okolicy ośrodka, zdecydowała się na ucieczkę wraz z przyjaciółkami. Dotarły do Bad Reinerz w Sudetach, gdzie miały nadzieję znaleźć bezpieczną przystań. Początkowo nie było źle, chociaż sytuacja była niepewna i bardzo trudna, a warunki bytowania odbiegały znacznie od tych, do których były przyzwyczajone w ośrodku. Wokół panowały chaos, głód, ciasnota, nieufność i ciągły lęk przed wyzwolicielem, który tak naprawdę okazał się kolejnym zaborcą. Bohaterki ze wszystkich sił próbowały przetrwać, chroniąc siebie i dzieci. Czy im się to udało? Jak potoczyły się ich losy?
Autorka z wielkim wyczuciem opisała dramatyczną walkę trzech przyjaciółek o przetrwanie, ale przedstawiła także postawy innych bohaterów, ich dylematy, podejmowane decyzje wraz z ich konsekwencjami i problemy, z którymi musieli się borykać. Wojna zmieniła wszystko, ale przegrana Niemiec wcale nie naprawiła sytuacji. Ludność cywilną czekał długi czas odbudowywania nie tylko zniszczonych wiosek i miast, ale także pracy nad sobą czy poszukiwania zaginionych bliskich.
Wojenna zawierucha zniszczyła też wszystko, w co wierzyły Niemki objęte programem Lebensborn, a także zwolennicy Hitlera. Nie wszyscy zdołali poradzić sobie z nową sytuacją, a nie mogąc pogodzić się z nadchodzącymi zmianami, odebrali sobie życie. Dramaty rozgrywały się zatem po obu stronach frontu. To wyjątkowy cykl, ponieważ pokazuje ludzkie oblicze Niemców, którzy wcale wojny nie chcieli, a sposób myślenia został im narzucony.
Jeśli sięgniecie po ten cykl, do czego bardzo Was zachęcam, spodziewajcie się dużej dawki emocji.
"Czas ucieczki" to drugi tom cyklu Matki Rzeszy autorstwa Sabiny Waszut. Po lekturze pierwszej części wiedziałam, że z pewnością sięgnę po kontynuację losów bohaterek, Niemek, których celem było urodzenie idealnych dzieci dla Rzeszy.
Akcja powieści rozpoczyna się w styczniu tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku, a zatem w czasie, kiedy pozycja Niemiec w świecie...
"Tam gdzie pada cień" to dziesiąta powieść Eweliny Miśkiewicz. Nie znałam wcześniej pióra autorki, ale cieszę się, że jej najnowsza książka trafiła w moje ręce. Kiedy przeczytałam w opisie, że jest to thriller w klimacie domestic noir, wiedziałam, że muszę poznać tę historię.
Czym jest domestic noir? W skrócie to rodzaj powieści kryminalnej lub thrillera psychologicznego, w którym muszą zostać spełnione pewne warunki. Ich akcja jest kameralna, rozgrywa się głównie za zamkniętymi drzwiami mieszkania lub miejsca pracy bohaterów, a traktują między innymi o przemocy, obsesjach, manipulacjach czy toksycznych relacjach. Ciśnienie podnoszą skrajne uczucia, narastający niepokój i duszna atmosfera.
Główna bohaterka i równocześnie narratorka tej opowieści od zawsze pragnęła mieć prawdziwą, idealną rodzinę. Kiedy na horyzoncie pojawiła się taka możliwość, nie wahała się ani chwili. Zamieszkała z mężem Wojtkiem i rodzicami. Wkrótce na świecie pojawił się syn Paweł, a następnie córka Karolinka. Idylla, ale czym okupiona? Czy warto spełniać marzenia za wszelką cenę? Jak bardzo kłamstwa i tajemnice sprzed lat wpłyną na teraźniejszość tych ludzi?
W dniu, w którym seniorka zostaje zabrana do szpitala, a zamiast niej rodzinie zostaje zwrócony worek z jej rzeczami, wszystko zaczyna się sypać. Nagle okazuje się, że każdy w tej rodzinie coś ukrywa i mija się z prawdą. Czy na śmierć matki miało wpływ wcześniejsze zniknięcie kogoś jeszcze? Jakie nierozwiązane konflikty wyjdą na jaw? Gdzie zniknęło budowane przez te lata rodzinne szczęście?
Duszna atmosfera była na medal. Z każdą stroną robiło się coraz dziwniej i dziwniej. Zza winkla wyglądały kolejne podejrzane sytuacje i dwuznaczne rozmowy.
Kojarzycie moment, kiedy układacie puzzle i chociaż układanka zaczyna odkrywać tajemnicę obrazka, to co jakiś czas jakiś element nie pasuje i nie chce wejść w miejsce, które dla niego przeznaczyliście, a jak próbujecie go wyjąć, to rozwala kilka innych? Tak właśnie było z tą fabułą. Kiedy już-już miałam pomysł na rozwiązanie, autorka zakręciła młynka i puf! wszystko mi się rozsypało :D Uwielbiam takie nokauty!
Podsumowując, jeśli lubicie ten gatunek i pogmatwaną fabułę, a w niej mnożące się niejasności i powolne odkrywanie prawdy, to zdecydowanie musicie sięgnąć po tę powieść.
"Tam gdzie pada cień" to dziesiąta powieść Eweliny Miśkiewicz. Nie znałam wcześniej pióra autorki, ale cieszę się, że jej najnowsza książka trafiła w moje ręce. Kiedy przeczytałam w opisie, że jest to thriller w klimacie domestic noir, wiedziałam, że muszę poznać tę historię.
Czym jest domestic noir? W skrócie to rodzaj powieści kryminalnej lub thrillera psychologicznego,...
"Chata" to trzeci tom cyklu Sekrety Białej autorstwa Agnieszki Panasiuk. Jest to seria historyczno-obyczajowa, której bohaterkami są cztery przyjaciółki: Dorota, Zuzanna, Marysia i Anka. Każdy tom przybliża czytelnikowi jedną z nich. Po bliższym poznaniu Doroty w tomie rozpoczynającym serię oraz Marii w tomie drugim przyszedł czas na to, by na pierwszy plan wysunęła się Zuzanna.
Zuzanna Garlicka jest wziętą architektką i pracuje w renomowanej firmie projektowej, dzięki której może prowadzić beztroskie życie w stolicy. Wszystko diametralnie się zmienia, kiedy szef żąda od niej podpisu pod projektem zagrażającym bezpieczeństwu. Zuza odmawia, przez co czeka ją przymusowy urlop w rodzinnej Białej Podlaskiej. Kiedy powiadamia o tym ojca, mężczyzna dzieli się z córką radością z możliwości wyjazdu do Ziemi Świętej i Grecji z chórem, w którym śpiewa. Wyjazd pokrywa się jednak z nie lada zadaniem. Trzeba przenieść chatę babki Walerki z terenu należącego do PKP na działkę, którą ojciec specjalnie wydzierżawił do tego celu w niedalekim Kopytowie. Przed Zuzanną sporo pracy. Kobieta musi skrupulatnie zaplanować każdy krok rozbiórki i przewożenia chaty w elementach, a następnie złożenie jej na miejscu. Galicka niby wszystko ma pod kontrolą, jednak jej równowagę emocjonalną zaburza obecność mężczyzny, którego miało tam nie być. Tomasz Kondracki zawrócił w głowie Zuzannie już jakiś czas temu, jednak kobieta samodzielna i samowystarczalna nie może przecież opierać się na sentymentach i jakichś dziwnych uczuciach. Ewentualnie Zuza może się zgodzić na pomoc jego firmy w przeniesieniu chaty, co też czyni. Współpraca tych dwojga naznaczona jest jednak sporymi emocjami, nie do końca pozytywnymi... Nie przymierzając, jak żuraw i czapla. Co wyniknie z przyjazdu Zuzanny do Białej? Jakie tajemnice skrywa stara chata babki Walerki? Kim jest Wikcia i jak to możliwe, że odwiedza Zuzkę? Czy Garlicka dopuści do głosu uczucie, które do tej pory uważała za całkowicie zbędne i dla niej niedostępne?
Spokojna akcja powieści sprawiła, że bez pośpiechu dołączyłam do bohaterów poznanych w poprzednich tomach cyklu. Miło było wrócić na ulice Białej, gdzie rozgrywają się opisywane wydarzenia. Element napięcia dodawała tytułowa chata, skrywająca tajemnice z okresu pierwszej wojny światowej.
Tym razem nieszczególnie polubiłam Zuzannę. Jej permanentne kpiące lub drwiące wypowiedzi były irytujące i na dłuższą metę męczące. Rozumiem, że taki był zamysł autorki, aby widać było przemianę kobiety, jednak momentami to jej zachowanie sprawiało, że czułam niechęć do głównej bohaterki i dziwiłam się Tomkowi, że mimo tych fochów on wciąż próbuje dotrzeć do Garlickiej.
Autorka przy okazji opisywania perypetii czterech przyjaciółek przemyciła w fabule sporo informacji historycznych, które poznajemy z ust tajemniczej Wikci. Z dużym zainteresowaniem czytałam na przykład o bieżeństwie, o którym nie miałam do tej pory pojęcia.
Jeśli lubicie płynne połączenie czasów historycznych i wydarzeń współczesnych, polecam całą serię, z której dowiecie się wielu mało znanych faktów sprzed lat. Teraz pozostaje mi czekać na czwarty i zapewne ostatni tom serii, gdzie główną bohaterką będzie Anna.
"Chata" to trzeci tom cyklu Sekrety Białej autorstwa Agnieszki Panasiuk. Jest to seria historyczno-obyczajowa, której bohaterkami są cztery przyjaciółki: Dorota, Zuzanna, Marysia i Anka. Każdy tom przybliża czytelnikowi jedną z nich. Po bliższym poznaniu Doroty w tomie rozpoczynającym serię oraz Marii w tomie drugim przyszedł czas na to, by na pierwszy plan wysunęła się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorkę książki "Radio w mojej głowie" znałam do tej pory jako Babę od polskiego, polonistkę, redaktorkę, oligofrenopedagożkę i podcasterkę. Po lekturze autobiografii, która miała swoją premierę 14 maja 2024 roku wiem, że Baba to Aneta Korycińska, adehadówka, która diagnozę otrzymała dopiero w wieku trzydziestu trzech lat. Wcześniej żyła z poczuciem inności, które utrudniało jej normalne funkcjonowanie.
Trudno wyobrazić sobie jak czuje się człowiek z ADHD, kiedy nie ma się takich doświadczeń. Z zewnątrz często widzimy dziecko, które sprawia wrażenie niegrzecznego, zapominalskiego, leniwego czy po prostu rozpieszczonego. Tymczasem może się okazać, że jego zachowanie wynika właśnie z ADHD, z którym musi się mierzyć w każdej sekundzie życia. Porównanie do grającego non stop w głowie radia jest chyba adekwatne, a co dla mnie istotne, obrazowe. Jestem w stanie chociaż trochę wczuć się w ten świat, kiedy wyobrażę sobie, że radio nie tylko w tej mojej głowie gra, ale do tego nie mogę go wyłączyć, aby odpocząć. Ciągłe bombardowanie myśli, zdarzeń, sytuacji, decyzji i ich konsekwencji, ogarnianie całego otoczenia i wszelkich atakujących bodźców, które trwa nieprzerwanie wydaje się być nie do wytrzymania.
Autorka nie tylko wpuszcza czytelnika do swojego świata, ale także szczegółowo opowiada o swoich odczuciach związanych z życiem z ADHD sprzed diagnozy, jak i po jej otrzymaniu. Namalowała słowami swój portret, co pozwoliło mi chociaż w części zrozumieć zachowania osób z ADHD, z którymi mam styczność na co dzień. Trudno jest wczuć się w ich położenie, aby pojąć dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej. Dlaczego przerywają rozmówcom, po co wykrzykują nagle jakieś słowa, dorzucają komentarze nie na temat, złoszczą się, śmieją, płaczą, nie potrafią znaleźć drogi do znanych sobie miejsc albo zapominają o czymś, co mieli zrobić. Nie robią tego specjalnie czy złośliwie. Tak wygląda życie osoby z ADHD, a kiedy zna się diagnozę, można wypracować pewne "wspomagacze", które pozwolą funkcjonować lepiej i ograniczyć poziom ogarniającej adehadowca i jego bliskich frustracji.
Oprócz historii samej autorki znajdziecie tutaj także osiemnaście innych opowieści. Podzielili się nimi ludzie, którzy również w późnym wieku otrzymali diagnozę. To musiało być naprawdę trudne, odsłonić się i szczerze opowiedzieć o swoich lękach, porażkach, sukcesach, pracy nad sobą i nad relacjami międzyludzkimi.
W kolejnych rozdziałach czekają na czytelnika portrety adehadowców, realia ich życia i sposoby na radzenie sobie z tym, co przynoszą kolejne dni. Wzloty i upadki, porażki i sukcesy. Miałam wrażenie, że sposób pisania czy opowiadania jest trochę chaotyczny, ale w końcu to radio ciągle gra im w głowie, a zatem wszystko się zgadza. Jedno radio, wiele stacji, każda inna, bo wbrew pozorom adehadowcy wcale nie powstają z jednej formy.
Jeśli interesuje Was ten wciąż mało znany neurotypowym ludziom świat, polecam lekturę tej książki.
Autorkę książki "Radio w mojej głowie" znałam do tej pory jako Babę od polskiego, polonistkę, redaktorkę, oligofrenopedagożkę i podcasterkę. Po lekturze autobiografii, która miała swoją premierę 14 maja 2024 roku wiem, że Baba to Aneta Korycińska, adehadówka, która diagnozę otrzymała dopiero w wieku trzydziestu trzech lat. Wcześniej żyła z poczuciem inności, które...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Słomianie" to fantasy z domieszką tematyki słowiańskiej. Bardzo małą domieszką, ale coś tam się w fabule pojawiło, jednak nie spodziewajcie się zbyt wielu odniesień.
To, co można powiedzieć o tej historii, to z pewnością, że jest lekka i nieskomplikowana, chociaż dość chaotyczna. Autor wybrał styl skoczka, a zatem skaczemy między kilkoma miejscami akcji i bohaterami, którzy przeżywają swoje przygody, choć w pewien sposób się ze sobą łączą.
Ta nieźle poplątana historia rozpoczyna się od tego, że w pewnym grodzie spłonęła świątynia i w związku z tym powstał problem z finansami na jej odbudowę. Następnie poznajemy błędziwoja Przeboga i jego wiernego kompana Psichwosta, którzy poszukują sposobu na zdobycie nieśmiertelnej chwały i sławy. Podczas wędrówki zostają pojmani i wrzuceni do lochu, który bardzo przypomina wyschniętą studnię. Kiedy zastanawiają się nad sposobem wydostania się, niespodziewanie przychodzi im z pomocą jaga Dziwna. Już we trójkę uciekają z grodu, jednak woje mają swój powód do ucieczki, a dziewica swój. Mianowicie Dziwna od jakiegoś czasu odpiera ataki miłosne najemcy Dagona, który zakochał się w niej na zabój. Okazja do ucieczki zatem nadarzyła się sama. Problem w tym, że teraz Przeboga, Psichwosta i Dziwną ściga nie tylko Dagon, ale także chciwy skarbnik Pilnuj. Kto dopadnie uciekinierów jako pierwszy? Jakie będą tego konsekwencje?
Oprócz wspomnianego wątku obserwujemy również rozterki pewnego boga, o którym zapomnieli jego wyznawcy. Nie do końca rozumiem sens dołączenia tego wątku, ale zapewne jakiś jest :-)
Podsumowując, magii dostałam niewiele, słowiańskości również mało, za to było sporo humoru. Szkoda, że poszczególne wątki zostały słabo rozwinięte, jednak zakończenie daje nadzieję na kolejny tom.
Bohaterowie są dość sympatyczni, ale tacy trochę komiksowi. I ogólnie klimat tej powieści właśnie z komiksem mi się skojarzył. Konkretnie z przygodami Kajka i Kokosza.
Jeśli nie będziecie się nastawiać na zbyt wiele, nie będziecie się tu doszukiwać humoru Monty Pythona czy Terry'ego Pratchetta, ta książka sprawi, że zrelaksujecie się po ciężkim dniu.
"Słomianie" to fantasy z domieszką tematyki słowiańskiej. Bardzo małą domieszką, ale coś tam się w fabule pojawiło, jednak nie spodziewajcie się zbyt wielu odniesień.
To, co można powiedzieć o tej historii, to z pewnością, że jest lekka i nieskomplikowana, chociaż dość chaotyczna. Autor wybrał styl skoczka, a zatem skaczemy między kilkoma miejscami akcji i bohaterami,...
Daniel Komorowski jest autorem cyklu powieści historycznych Furia wikingów. Nie miałam jeszcze okazji po nie sięgnąć, ale może kiedyś, zobaczymy. Udało mi się jednak przeczytać debiutancki kryminał pisarza. Intrygująca okładka zachęca do zagłębienia się w fabułę opartą między innymi na motywie... rozwiązywania łamigłówek. Daleko jej jednak do niewinnej zabawy.
Dziennikarz Adam Lebuda po rozstaniu z żoną postanawia na nowo zaistnieć w świecie mediów. Presja, jaką wywiera na niego naczelny redakcji, w której pracuje mężczyzna, jest ogromna. Gdy pewnego dnia Lebuda znajduje na swojej wycieraczce dziwną przesyłkę, nie spodziewa się, jak bardzo namiesza ona w jego życiu. W tajemniczej kopercie znajduje się bowiem łamigłówka, która doprowadza dziennikarza do miejsca zbrodni i potwornie zmasakrowanej ofiary. Mężczyzna wykorzystuje niespodziewaną możliwość zaistnienia w social mediach i pisze artykuł, pełen gorących faktów prosto z miejsca zbrodni. To wydarzenie staje się swego rodzaju zapalnikiem, który uruchamia falę zdarzeń. Lebuda wydaje się służyć mordercy za łącznik między nim a śledczymi. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, skoro dziennikarz jest cywilem, a do tego prowadzący sprawę komisarz Radej go nie cierpi...
Podczas pobytu na komisariacie Adam spotyka miłość sprzed lat, Ewę Bielecką, która obecnie pracuje w policji i bierze udział w tym właśnie śledztwie. Początkowo niechętna, w końcu zaczyna się otwierać na stare-nowe uczucie, a przy okazji korzysta z umiejętności logicznego myślenia dziennikarza, który z kolei liczy na mocny materiał do artykułów o następnych zbrodniach.
Czy to policyjno-cywilne trio zdoła nadążyć za brutalnym mordercą? Według jakiego klucza zbrodniarz dobiera swoje ofiary? Czy wiąże się z tym bestseller "Uciekaj" z załączoną do niego arcytrudną zagadką? Ile osób zginie, zanim śledczy dopadną Szklarza?
Pisarz stworzył intrygującą i pełną zawirowań fabułę, której śledzenie wciąga i niejednokrotnie podnosi ciśnienie. Tempo akcji było dla mnie jednak trochę nierówne. Możliwe, że powodem były trochę przegadane rozmyślania dziennikarza i zbyt szczegółowe opisy jego działań, włącznie ze sprawami w stylu, jaką kanapkę będzie jadł za chwilę. Ich usunięcie nie zubożyłoby fabuły, a mogłoby wpłynąć na przyspieszenie akcji. Na redakcję tekstu spuszczę zasłonę milczenia :-)
Wątek uczucia między Adamem a Ewą zainteresował mnie najmniej, ponieważ nie przepadam za romansami i raczej nie oczekuję ich w kryminałach. Poza tym miałam wrażenie, że zarówno Adam, jak i Ewa zachowują się jak dzieciaki, a nie dojrzali ludzie z bogatym doświadczeniem życiowym, w które wyposażył ich autor.
Decydując się na tę lekturę pamiętajcie, że opisy zbrodni są naprawdę brutalne i krwiste. Sposób, w jaki morderca traktuje swoje ofiary, jest dokładnie przedstawiony i przyznaję, że momentami opuszczałam fragmenty tych opisów ze względu na ich plastyczność. Podejrzewałam wszystkich po kolei, opierając się na podrzucanych przez twórcę tropach i zmyłkach. Wśród moich pomysłów na finał znalazł się także ten, na który zdecydował się autor. Myślę, że będziecie zadowoleni :-)
Autor zapowiedział drugi tom i jestem bardzo ciekawa, co przygotował dla swoich bohaterów.
Daniel Komorowski jest autorem cyklu powieści historycznych Furia wikingów. Nie miałam jeszcze okazji po nie sięgnąć, ale może kiedyś, zobaczymy. Udało mi się jednak przeczytać debiutancki kryminał pisarza. Intrygująca okładka zachęca do zagłębienia się w fabułę opartą między innymi na motywie... rozwiązywania łamigłówek. Daleko jej jednak do niewinnej zabawy.
Dziennikarz...
"Klątwa Czarnoboga" to pierwszy tom cyklu Bliskie spotkania czarciego stopnia. Jest to równocześnie debiut Adama Wyrzykowskiego. Słowiańskie fantasy zawsze mnie przyciąga, zatem i tym razem nie mogło być inaczej.
Jednym z głównych bohaterów jest trzynastoletni Makary, który wraz z ojcem przeprowadza się do niewielkiego miasteczka. Chłopak nie jest szczęśliwy z tego powodu. Od śmierci mamy przenosi się z ojcem tam, gdzie mężczyzna dostaje kontrakt. Tym razem zadaniem Kornela jest zbudowanie mostu, który bardzo pomoże mieszkańcom miasteczka. Z powodu przeprowadzki Makary po raz kolejny stracił kolegów i został wyrwany ze środowiska, w którym już się zaaklimatyzował, a do tego nieszczególnie układają mu się relacje z ojcem. Same minusy. Jednak kiedy podczas prac przy rzece zostaje odkopany tajemniczy posąg, w sennym miasteczku zaczynają się dziać dziwne rzeczy.
Makary dołącza do klasy, w której nie znajduje początkowo żadnego kolegi, a wręcz przeciwnie, zaczyna go dręczyć trzech łobuzów, którzy zmienili obiekt drwin, kiedy zniknął ich dotychczasowy cel - Oskar. A ten ostatni akurat przechodzi trudne chwile, ponieważ jego mała siostrzyczka została porwana, kiedy przebywała pod jego opieką. Czy wydobycie posągu jest w jakiś sposób powiązane ze zniknięciem dziewczynki?
Makary wkrótce poznaje Oskara i Liwię, koleżankę ze szkoły, która jako pierwsza mu pomogła, kiedy zagubiony szukał sali, w której jego klasa miała lekcje. W trójkę będą odkrywać magiczny świat demonów, których część postanowi ich zgładzić, ale znajdą się i takie, które pomogą im w poszukiwaniach małej Bereniki. Czy jednak troje nastolatków zdoła odnaleźć dziecko na czas? Kto jest winien zniknięcia Bereniki?
Autor stworzył cały wachlarz ciekawych i barwnych postaci. W przypadku gatunku, jakim jest fantasy, pisarz ma naprawdę spore pole do popisu i z tego prawa skorzystał Adam Wyrzykowski. Świat demonów, który stworzył na kartach powieści, jest dopracowany i bardzo szybko wciąga czytelnika w ciąg wydarzeń. Akcja chwilami zwalnia, aby za moment przyspieszyć. Dzięki temu nie ma możliwości, aby się znudzić. Wciąż coś się dzieje, dzieciaki próbują zaradzić sytuacji, ale demony, będące po dobrej stronie mocy, również robią wszystko, co w ich mocy, aby rozwiązać zagadkę zniknięcia Bereniki, no i oczywiście wszystkim zależy na tym, aby nie okazało się za późno. Podsumowując, dzieje się!
Gdyby jeszcze redakcja trochę bardziej pochyliła się nad tym tekstem, z pewnością wyszłoby mu to na dobre. Ale cóż, może za dużo książek, a za mało czasu? Szkoda, bo babolce przepuszczone przez redakcję zawsze mnie irytują, no i żal ogromnej pracy autora, który, pracując nad tekstem, w pewnym momencie przestaje już widzieć błędy, tak długo się już wpatrywał w kolejne fragmenty.
Bardzo jestem ciekawa kolejnego tomu i czekam z niecierpliwością na nowe przygody młodych bohaterów.
"Klątwa Czarnoboga" to pierwszy tom cyklu Bliskie spotkania czarciego stopnia. Jest to równocześnie debiut Adama Wyrzykowskiego. Słowiańskie fantasy zawsze mnie przyciąga, zatem i tym razem nie mogło być inaczej.
Jednym z głównych bohaterów jest trzynastoletni Makary, który wraz z ojcem przeprowadza się do niewielkiego miasteczka. Chłopak nie jest szczęśliwy z tego powodu....
Po lekturze wspaniałej trylogii toruńskiej Kamili Cudnik nie zastanawiałam się ani chwili nad lekturą kolejnej powieści tej autorki pt. "Wybacz". Tym bardziej, że wspomniana książka to kryminał, a więc jeden z moich ulubionych gatunków literackich.
Toruńska policja otrzymuje zgłoszenie do zdarzenia na terenie nieczynnego dworca PKP. Na miejscu okazuje się, że chodzi o morderstwo dwójki nastolatków. Zostali zastrzeleni, prawdopodobnie przez świetnego strzelca. Rozpoczyna się śledztwo, które prowadzi komisarz Robert Bukowski, śledczy z dużym doświadczeniem. Mężczyzna bardzo angażuje się w sprawę, ponieważ sam ma nastoletnią córkę, tymczasem ofiary miały rok do matury i całe życie przed sobą. Spokojny, wycofany chłopak i charyzmatyczna, atrakcyjna dziewczyna to trochę nietypowy duet, jednak mówi się, że miłość jest ślepa. Kim byli zamordowani? Kto i dlaczego postanowił zakończyć ich życie?
Kolejny wątek dotyczy życia Bukowskiego, zarówno prywatnego, jak i zawodowego. Do ekipy policjantów, pracujących przy sprawie podwójnego zabójstwa, dołącza młoda policjantka, Karolina Werner. Angażuje się w działania śledcze i sporo pomaga. Robert nie spodziewa się jednak, jaką bombę szykuje mu kobieta...
Kamila Cudnik jak zwykle nie ogranicza się do wątku kryminalnego i prowadzonego śledztwa. Każdy, kto zdecyduje się na lekturę tej powieści, dostanie świetnie skonstruowaną intrygę, a także oplatające ją ludzkie zachowania i konsekwencje podejmowanych przez bohaterów decyzji.
Autorka dopracowała charaktery bohaterów. Są to ludzie z krwi i kości, którzy mają swoje problemy i targają nimi różne emocje. Przede wszystkim obserwujemy działania policjanta, na którego nagle spada zbyt wiele problemów. Przytłaczają go i odciągają jego myśli od śledztwa, aż w końcu splot wydarzeń sprawia, że mężczyzna zostaje odsunięty od sprawy. Jak potoczą się jego losy? Czy odpuści i przestanie szukać zabójcy? Kim jest jego zastępca? I gdzie w tej sytuacji wyląduje Karolina Werner? Sporo pytań, bo i wątków jest kilka. Początkowo nie łączą się, jednak z czasem zaczynamy dostrzegać powiązania, aż w końcu obraz robi się coraz klarowniejszy. W trakcie śledztwa wychodzi sporo faktów i tajemnic
Finał może nie do końca mnie usatysfakcjonował, ale towarzyszenie policjantom w śledztwie dostarczyło mi sporo emocji. W wolnej chwili sięgnę również po pierwszy tom tej serii.
Po lekturze wspaniałej trylogii toruńskiej Kamili Cudnik nie zastanawiałam się ani chwili nad lekturą kolejnej powieści tej autorki pt. "Wybacz". Tym bardziej, że wspomniana książka to kryminał, a więc jeden z moich ulubionych gatunków literackich.
Toruńska policja otrzymuje zgłoszenie do zdarzenia na terenie nieczynnego dworca PKP. Na miejscu okazuje się, że chodzi o...
Jakie to jest przykre, kiedy kończy się fantastycznie napisana seria i nie ma szans na poznanie dalszych losów bohaterów. Cztery tomy sagi średniowiecznej Lucyny Olejniczak, z którymi spędziłam trochę czasu, na pewno zostaną na dłużej w mojej pamięci.
Z przyjemnością wróciłam do czternastowiecznego Krakowa, gdzie wskoczyłam ponownie do świata królowej Jadwigi i jej przyjaciółek, Amalii i Mildy. Amalia wraz z mężem Szymonem prowadzi szkółkę dla dzieci, a także zajmuje się domem i wychowaniem dzieci, niesfornej Małgorzaty i wręcz idealnej Jadwini. Milda przejmuje sklep zmarłego teścia i mimo bycia niewiastą, których w tych czasach się przecież nie poważa, radzi sobie nieźle z prowadzeniem interesów z mężczyznami. Jej mąż Mikołaj niewiele pomaga żonie w pracy. Właściwie Milda nie może na niego liczyć. Trosk dostarcza jej również syn, Tomko, który separuje się od ludzi i zachowuje się tak, jakby w ogóle nie rozumiał uczuć, a ostatecznie decyduje się na odbycie pielgrzymki do Ziemi Świętej.
Po latach modlitw i błagań kierowanych do Boga Kraków obiega radosna wieść - ukochana przez poddanych królowa Jadwiga wreszcie spodziewa się dziecka. Radości nie ma końca, jednak królowa nie rezygnuje z postów i umartwień, co nie służy ciąży. Czy zdoła wydać na świat następcę tronu? Losy królowej znamy z historii, a autorka tak pięknie opisała najpierw euforię ludności, a następnie żal i smutek, że cieszyłam się i smuciłam wraz z poddanymi.
Wśród bohaterów sporo miejsca pisarka poświęciła dalszym losom Varnasa, którego córeczka Klara została porwana. Mężczyzna wyrusza na poszukiwania, mając nadzieję, że odkryje, kto jest winien zniknięcia dziewczynki i przyprowadzi ją do załamanej Sońki. W toku prowadzonego śledztwa okazuje się, że Klara nie była jedyną uprowadzoną. Czy Varnasowi uda się odpowiedzieć na pytanie, kto i dlaczego porywa niewinne dziewczynki? Czy odnajdzie córeczkę?
Poszczególne wątki zazębiają się i łączą, a tło społeczno-historyczne świetnie wypełnia wszystkie opisane przez autorkę wydarzenia. Opisy miejsc, stanów społecznych i codzienności krakowian są dopracowane i niezwykle plastyczne. Pozwalają bez trudu zobaczyć w wyobraźni piętnastowieczny Kraków i jego mieszkańców, którzy stają się czytelnikowi bliscy.
W tym tomie przeczytacie między innymi o napięciach między Polakami a Żydami, które doprowadziły do otwartego konfliktu, a także o historycznych bitwach, z których ta pod Grunwaldem niesamowicie mnie wciągnęła. Literacki opis sprawił, że wydarzenia te ożyły w mojej wyobraźni. Gdyby w taki sposób pisano w podręcznikach do historii, z pewnością więcej bym zapamiętała :-)
Jeśli jeszcze nie znacie tej sagi, polecam gorąco wszystkie tomy: "Siostry", "Wiedźmy", "Matki" i "Wilczyce". Nie będziecie żałować ani jednej minuty spędzonej z tymi lekturami.
Jakie to jest przykre, kiedy kończy się fantastycznie napisana seria i nie ma szans na poznanie dalszych losów bohaterów. Cztery tomy sagi średniowiecznej Lucyny Olejniczak, z którymi spędziłam trochę czasu, na pewno zostaną na dłużej w mojej pamięci.
Z przyjemnością wróciłam do czternastowiecznego Krakowa, gdzie wskoczyłam ponownie do świata królowej Jadwigi i jej...
Moje pierwsze spotkanie z Kingą Wójcik nie było do końca udane, ale mam wrażenie, że zaważył wtedy raczej sposób przekazu, a nie powieść, ponieważ skusiłam się na audiobook i niezbyt szczęśliwie trafiłam, jeśli chodzi o lektora. Tym razem sięgnęłam po wersję czytaną samodzielnie, konkretnie ebook, dzięki czemu mogę stwierdzić, że twórczość pani Kingi znacznie podskoczyła w moim kryminalnym rankingu.
Jak daleko jesteśmy gotowi się posunąć, aby chronić swoich bliskich i ich dobre imię?
"Trzcinowisko" to pierwszy tom nowej serii kryminalnej, w której głównym śledczym jest prywatny detektyw Aleksander Zamojski. Jest on byłym policjantem, więc zna tę pracę od podszewki. Kiedy otrzymuje zlecenie od mężczyzny, którego córka została zamordowana ponad dwadzieścia lat temu, zastanawia się krótko. Nie zniechęca go nawet to, iż przez te wszystkie lata wielu śledczych próbowało rozwikłać zagadkę śmierci dziewczyny i nikomu się nie udało. Sprawa jest trudna, począwszy od tego, że w aktach policyjnych jest mnóstwo dziur. Co wydarzyło się dwadzieścia cztery lata temu? Dlaczego w papierach są braki? Kto i dlaczego pozwolił na takie niedopatrzenia? Dlaczego zginęła Ewa Ostaszewska, uważana za spokojną i ułożoną, kulturalną nastolatkę? Jak radzi sobie jej rodzina po tej niespodziewanej stracie?
Tropów podrzuconych przez autorkę jest całe mnóstwo. Wodzi czytelnika za nos praktycznie przez cały czas, a napięcie nie opada nawet na chwilę. Zamojski dwoi się i troi, aby odkryć wszystkie elementy układanki. Zdecydowanie zależy mu bardziej, niż śledczym sprzed lat. Pytanie tylko, czy chodzi mu o dobro Ostaszewskich, którzy przez te wszystkie lata żyli w niewiedzy, czy raczej o to, że jeśli nie rozwiąże tej sprawy, ucierpi jego reputacja najlepszego detektywa. Praca detektywa kręci się wokół prowadzonych z ludźmi z otoczenia Ostaszewskich rozmów. Nie wszystkie zeznania do siebie pasują, nie wszyscy mówią prawdę, są i tacy, którzy ukrywają istotne informacje. Zamojski powoli tworzy obraz świata sprzed lat i egzystujących w nim wtedy osób.
Kinga Wójcik świetnie odmalowała tło społeczne całej tej historii. Wątek kryminalny idealnie wpasowuje się w fabułę pełną przemilczanych tajemnic. Czytało mi się świetnie i mam nadzieję, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z detektywem Zamojskim.
Moje pierwsze spotkanie z Kingą Wójcik nie było do końca udane, ale mam wrażenie, że zaważył wtedy raczej sposób przekazu, a nie powieść, ponieważ skusiłam się na audiobook i niezbyt szczęśliwie trafiłam, jeśli chodzi o lektora. Tym razem sięgnęłam po wersję czytaną samodzielnie, konkretnie ebook, dzięki czemu mogę stwierdzić, że twórczość pani Kingi znacznie podskoczyła w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Wody czerwone" to drugi tom serii kryminałów autorstwa Agaty Kunderman. Tym razem pisarka, zamiast pójść utartym szlakiem poszukiwania mordercy, zaproponowała czytelnikowi rozbudowaną opcję typu "odnajdźmy zabójcę oraz ustalmy tożsamość ofiary". Policjanci dostali od autorki niezły orzech do zgryzienia.
Niewielki Lądek to miasteczko, gdzie można odpocząć, zająć się zdrowiem, skupić na relaksie, bo niewiele się tam właściwie dzieje. Jednak harmonia tego miejsca znika bez śladu, kiedy Komenda Powiatowa Policji w Lądku otrzymuje wezwanie do znaleziska w lesie. Początkowo śledczy są przekonani, że sprawa dotyczy ukrytych w lesie beczek z toksyczną substancją. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy w jednej z beczek zostaje znaleziony ludzki szkielet. Kim była ofiara? Dlaczego została ukryta w tak dziwnym miejscu?
Sprawą zajmuje się aspirant Anita Starska, a wkrótce dołącza do niej Feliks Niemiłko, prokurator z Wrocławia. Oboje znajdują się w tym miejscu nie do końca z własnej woli. Anita wróciła do Lądka z powodów rodzinnych, natomiast Feliks wylądował w miasteczku za karę. Para śledczych świetnie do siebie pasuje. Starska nie daje sobie w kaszę dmuchać, a Niemiłko jest tak ambitny i irytujący, że wszyscy wokoło mają go serdecznie dosyć. To taka para w stylu: trafiła kosa na kamień ;-)
Akcja powieści rozgrywa się w dwóch torach czasowych. Obserwujemy współcześnie prowadzoną sprawę znalezionych beczek i szkieletu, a także cofamy się w czasie, odkrywając wraz z policjantami kolejne karty tej mrocznej historii. Elementy układają się powoli, a obrazek sukcesywnie się wypełnia. Im jednak dalej w las, tym ciemniej. Intryga okazuje się naprawdę zagmatwana i widać, że autorka przemyślała każdy drobiazg.
Działania Anity i Feliksa uzupełniają się. Śledztwo zostało opisane w bardzo wciągający sposób. Nie ma czasu na nudę, a kolejne rozdziały są uporządkowane, dzięki czemu nie gubiłam się w czasie i przestrzeni.
Mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z twórczością Agaty Kunderman. Czekam z niecierpliwością na kolejną zagadkę kryminalną z tej serii.
"Wody czerwone" to drugi tom serii kryminałów autorstwa Agaty Kunderman. Tym razem pisarka, zamiast pójść utartym szlakiem poszukiwania mordercy, zaproponowała czytelnikowi rozbudowaną opcję typu "odnajdźmy zabójcę oraz ustalmy tożsamość ofiary". Policjanci dostali od autorki niezły orzech do zgryzienia.
Niewielki Lądek to miasteczko, gdzie można odpocząć, zająć się...
"Ktoś tak blisko" to kolejna powieść autora "Pętli" i "Uznania". Tym razem jednak wydał on książkę pod własnym nazwiskiem, Wojciech Wolnicki. Jest to pisarz nieszablonowy, który lubi mieszać gatunki literackie i zaskakiwać czytelnika. Po lekturze dwóch wspomnianych wcześniej powieści, byłam bardzo ciekawa tej historii. Liczyłam na duży stopień pokręcenia fabuły, zwłaszcza, że jest to pierwszy tom nowej serii Tulpa, a tulpa to pojęcie oznaczające kumpla, który wprawdzie jest wymyślony i siedzi w czyjejś głowie, ale ma własną świadomość. Brzmi nieźle, prawda? ;-)
Główny bohater powieści, Jacek Tylek, marzy o tym, by dołączyć do grona poczytnych pisarzy. Tworzy, ale wciąż żyje w cieniu sławnego brata, Mariusza, którego kryminały są rozchwytywane przez czytelników. Mariusz Tylek zostaje zamordowany, a po dwóch latach od jego śmierci pojawiają się kolejne ofiary, w pewien sposób powiązane z nieżyjącym twórcą.
Jacek należy do grupy literackiej, założonej kiedyś przez Mariusza. Jej członkowie, pisarze, spotykają się w miejscu o wdzięcznej nazwie Kolanko. Atmosfera trochę się psuje, kiedy kolejne osoby z grupy zaczynają ginąć w okolicznościach niezwykle podobnych do morderstw opisanych w ich książkach. Rozpoczyna się śledztwo, wszyscy zaczynają podejrzewać się nawzajem, a najgorsze jest to, że Jacek nie do końca pamięta wszystko, co go spotyka, a zatem co robi podczas przerw w dostawie prądu?...
Narracja prowadzona jest przez drugą osobowość naszego głównego bohatera, milicjanta żywcem przeniesionego z czasów PRL, Roberta Kortza. Muszę przyznać, że taka forma narracji naprawdę ryje beret, szczególnie dialogi prowadzone przez Jacka i jego alter ego. Momentami zastanawiałam się, czy na pewno ogarniam, kto z kim rozmawia i o czym mówi.
Początkowo miałam trudności z połapaniem się we wszystkich pojawiających się bohaterach, pisarzach, policjantach i innych osobach, pojawiających się na dalszym planie. Wydawało mi się, że jest ich zbyt wielu, ale może to kwestia tego, że czytałam wersję elektroniczną, a wtedy trudniej do czegoś wrócić czy zaznaczyć sobie jakiś fragment dla uporządkowania treści. Jednak musiałam ich w końcu sobie uporządkować, ponieważ wbrew pozorom, wszyscy są istotni dla rozwoju fabuły. Zbudowane z ich udziałem wątki uzupełniają główną intrygę kryminalną i sprawiają, że cała opisywana historia jest trójwymiarowa i interesująca.
Zjawisko tulpy jest fascynujące! Dobra, przyznaję się, że czasami gadam do siebie, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której w mojej głowie siedziałaby druga osobowość, o własnej świadomości, która podejmuje samodzielne decyzje, pamięta wydarzenia, których ja nie pamiętam, ma własne przemyślenia i podpowiada autorskie rozwiązania targających mną dylematów. Z jednej strony intrygujące, ale z drugiej może ciut przerażające, tak żyć z kimś drugim z tyłu głowy.
Poza lekkim chaosem, który mi się wdarł w lekturę przez brak czasu, czytało się świetnie. Obserwowanie prowadzonego śledztwa wciągnęło mnie na maksa, aż trudno się było odrywać od czytnika, żeby na przykład pójść do pracy ;-) Nie muszę chyba dodawać, że podejrzewałam wszystkich po kolei, ale finał mnie usatysfakcjonował. Przypadła mi do gustu również porządna analiza całej tej zagadki kryminalnej.
"Ktoś tak blisko" to taki klimat czystego szaleństwa, na jaki można trafić, zatracając się w przygodach Alicji w Krainie Czarów. Niby startujemy z realnego świata, ale szybko suspens goni suspens. Zakończenie pozostawiło mnie z ciekawością zawieszoną na kołku i oczekującą kolejnego tomu tej serii.
"Ktoś tak blisko" to kolejna powieść autora "Pętli" i "Uznania". Tym razem jednak wydał on książkę pod własnym nazwiskiem, Wojciech Wolnicki. Jest to pisarz nieszablonowy, który lubi mieszać gatunki literackie i zaskakiwać czytelnika. Po lekturze dwóch wspomnianych wcześniej powieści, byłam bardzo ciekawa tej historii. Liczyłam na duży stopień pokręcenia fabuły, zwłaszcza,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Poławiacz dusz" to czwarty tom świetnej serii młodzieżowej Lockwood & Spółka. Trzecia część skończyła się w taki sposób, że nie mogłam doczekać się dalszego ciągu przygód bohaterów, których zdążyłam już polubić, szczególnie po obejrzeniu serialu - ekranizacji dwóch pierwszych tomów.
Pierwsze strony przynoszą nam informację o tym, że Lucy już nie pracuje dla agencji Lockwooda. Jest teraz wolnym strzelcem i nawiązuje współpracę z różnymi agencjami jako konsultantka i freelancerka. Radzi sobie nieźle, wynajmuje nieduże mieszkanko i eliminuje kolejne duchy i zjawy. Lockwood, George i Holly byli zaskoczeni nagłą decyzją Lucy i jej ucieczką, ale zaakceptowali tę decyzję. Innego wyboru dziewczyna im nie dała.
Kiedy pewnego dnia Lockwood zjawia się u Lucy i składa jej propozycję współpracy przy sprawie, którą jego agencji zleciła Penelope Fittes, agentka decyduje się dołączyć do dawnej ekipy. Zaczęła już tęsknić za poczuciem bezpieczeństwa i profesjonalizmem przyjaciół. Czy ten powrót wyjdzie im na dobre?
Odchodząc z agencji, Lucy zabrała ze sobą słój z niezwykle irytującą czaszką. Nawet przed sobą nie chciała się przyznać, że polubiła ducha uwięzionego w słoiku, z całym sarkastycznym dobrodziejstwem inwentarza. Niestety, ktoś oprócz niej i jej przyjaciół wiedział o tym, że czaszka u niej mieszka i postanowił ją ukraść. Przy okazji Lucy zostaje zaatakowana, przez co zostaje zmuszona do udania się do domu na Portland Row, gdzie prosi o pomoc przyjaciół. Równocześnie w agencji pojawia się pewien dzieciak, którego historia wydaje się Lockwoodowi i reszcie raczej nieprawdopodobna i naciągana. Chłopak twierdzi, że w wiosce, w której mieszka z ojcem, jest zatrzęsienie przeróżnych duchów i prosi o pomoc w ich usunięciu, bo tak nie da się żyć. Agenci nie są jednak zainteresowani tą sprawą. I bez tego mają pełne ręce roboty... Zapewniam Was, że będzie się działo. Pojawi się między innymi duch kanibala, tajemniczy Ogromny Cień czy nielegalny handel artefaktami.
Autor ciekawie przedstawił emocje targające bohaterami w temacie odejścia Lucy. Dziewczyna miała naprawdę poważny powód, aby opuścić przyjaciół, jednak ci chyba mieli jej trochę za złe sposób, w jaki to zrobiła. Odeszła ukradkiem, zostawiając ich bez wyjaśnienia. Ciekawie było obserwować ich wzajemne podchody, prowadzące do naprawienia sytuacji. Czy im się to udało? Musicie sprawdzić, czytając ten tom.
Bardzo podobał mi się wątek Kippsa, czyli "ślepego" i "głuchego" dorosłego w świecie Widzących i Słyszących dzieci. Jego relacja z Lockwoodem bardzo ewoluowała w tym tomie. Koniecznie sprawdźcie, jakim cudem Kipps pomógł nastoletnim agentom w walce z duchami i nie zginął ;-)
Ponieważ ten tom zrobił na mnie spore wrażenie, fabuła była wciągająca, a akcja wartka i pełna zwrotów, przymknęłam oko na sporo błędów, które pojawiły się w tekście i źle wklejoną jedną z ostatnich kartek. Przyznaję, że przez ten brak właściwej kolejności stron ciśnienie mi podskoczyło, bo obawiałam się, że przez błąd techniczny składu nie poznam finału tej historii :D
Jeśli nie znacie tej serii, koniecznie przeczytajcie wszystkie tomy, a po drugim obejrzyjcie serial na Netflixie. Naprawdę warto :-) Z niecierpliwością czekam na piąty tom.
"Poławiacz dusz" to czwarty tom świetnej serii młodzieżowej Lockwood & Spółka. Trzecia część skończyła się w taki sposób, że nie mogłam doczekać się dalszego ciągu przygód bohaterów, których zdążyłam już polubić, szczególnie po obejrzeniu serialu - ekranizacji dwóch pierwszych tomów.
Pierwsze strony przynoszą nam informację o tym, że Lucy już nie pracuje dla agencji...
"Czarny żałobnik" autorstwa Mai Opiłki przyciąga wzrok intrygującą okładką. Równie ciekawa jest intryga kryminalna, którą dla swoich czytelników stworzyła autorka. Trudno uwierzyć, że ta pogmatwana historia to debiut pisarski.
Kiedy na jednym z warszawskich placów zabaw zostają znalezione potwornie zmasakrowane zwłoki, nikt jeszcze nie spodziewa się, jak bardzo ta sprawa da się wszystkim we znaki. To dopiero początek serii brutalnych morderstw, których znakiem rozpoznawczym stanie się... motyl. Śledztwem zajmują się komisarz Adam Kruger i prokurator Alicja Ostrowska. Szybko zostaje znaleziona kolejna ofiara, a na komisariat zgłasza się pewna terapeutka, która otrzymuje dziwne przesyłki. Okazuje się, że mają sporo wspólnego z rozkręcającą się właśnie sprawą. Co ciekawe, ofiary torturowano przy pomocy narzędzi rodem ze średniowiecza. Dlaczego? Na razie nikt nie ma pomysłu. Ekipa policjantów poszukuje rozwiązania zagadki, sprawdzając kolejne tropy, które wprawdzie przynoszą pewne odpowiedzi, jednak wciąż nic im się nie składa w konkretny obraz. Do odnalezienia mordercy jeszcze im daleko, szczególnie, że ten koncertowo wodzi ich za nos.
Akcja powieści jest od początku dość wartka, sporo się dzieje. Dodatkowej dynamiki dodają pełne emocji dialogi bohaterów. Uprzedzam, że sporo w nich wulgaryzmów, które zapewne miały na celu ukazanie śledczych obojga płci jako bezkompromisowych twardzieli.
Sama intryga jest nieźle zakręcona. Trzeba się dobrze skupić, aby połapać się we wszystkich powiązaniach. Jednak autorka nie zostawia swoich czytelników w ciemnym lesie domysłów. Im bliżej finału, tym plastyczniej opisuje sytuację, porządkuje fakty i powoli, sukcesywnie odkrywa kolejne karty w tej niezwykle brutalnej grze.
Postacie stworzone przez pisarkę nie są jakoś szczególnie rozbudowane, ale mają swoje problemy i osobiste dramaty. Dylematy, z którymi muszą się borykać, dodają im realizmu, a czytelnikowi pozwalają od czasu do czasu odpocząć od śledztwa, które jest głównym wątkiem w tej powieści.
Zakończenie daje nadzieję na kolejne tomy tej serii. Bardzo jestem ciekawa dalszych losów dwójki głównych bohaterów, więc czekam z niecierpliwością na drugą część.
"Czarny żałobnik" autorstwa Mai Opiłki przyciąga wzrok intrygującą okładką. Równie ciekawa jest intryga kryminalna, którą dla swoich czytelników stworzyła autorka. Trudno uwierzyć, że ta pogmatwana historia to debiut pisarski.
Kiedy na jednym z warszawskich placów zabaw zostają znalezione potwornie zmasakrowane zwłoki, nikt jeszcze nie spodziewa się, jak bardzo ta sprawa...
"Ptasznik" to pierwszy tom nowej serii kryminalnej autorstwa Marka Stelara. Dwoje z bohaterów można już było spotkać w innych powieściach pisarza.
Najpierw poznajemy mężczyznę, który lata temu nosił zupełnie inne nazwisko i miał inne życie, ale teraz nazywa się Heinrich Vogel i ma kiepskie wspomnienia z przeszłości. Kiedy w wodzie niedaleko jego łodzi zostają znalezione zwłoki kobiety, Heinrichowi zmienia się perspektywa. Zostaje przesłuchany przez policję, wcześniej dowiaduje się o śmierci ojca w katastrofie śmigłowca. Informacja o tym, że jego ojciec zginął, nie robi na nim szczególnego wrażenia, ponieważ od lat nie utrzymywali kontaktu. Następnym punktem całej akcji jest niespodziewana wizyta kolegi z więzienia, który przychodzi z konkretną propozycją. Propozycją nie do odrzucenia. Splot kolejnych wydarzeń sprawia, że Vogel zostaje wplątany w niezłą kabałę.
Sporo miejsca w tekście zajmują dialogi dwójki głównych bohaterów, Heinricha i Iwony Banach. Głównie analizują śledztwo, ale zdarzają się również wątki osobiste. Autor bardzo powoli dawkuje informacje dotyczące całej intrygi, więc nie ma wielkich szans, by samodzielnie odkryć wcześniej rozwiązanie zagadki.
Akcja powieści rozwija się bardzo wolno. Jeśli wolicie dynamiczną zmianę scenerii, to tutaj trzeba będzie na to poczekać na okolice finału, a nawet i wtedy nie będzie fajerwerków, tylko spokojne rozwiązanie sprawy. Nie nastawiajcie się również na bebechy czy krew.
"Ptasznik" to spokojny kryminał skupiający się na wątku poszukiwania pewnego filmu, który jest kluczem do wszystkich niewiadomych.
"Ptasznik" to pierwszy tom nowej serii kryminalnej autorstwa Marka Stelara. Dwoje z bohaterów można już było spotkać w innych powieściach pisarza.
Najpierw poznajemy mężczyznę, który lata temu nosił zupełnie inne nazwisko i miał inne życie, ale teraz nazywa się Heinrich Vogel i ma kiepskie wspomnienia z przeszłości. Kiedy w wodzie niedaleko jego łodzi zostają znalezione...
"Kręgi" to drugi tom cyklu o Bartoszu Koneckim autorstwa Zbigniewa Zborowskiego. Spore gabaryty książki mogą w pierwszej chwili trochę odstraszyć, jednak powieść czyta się naprawdę szybko, a intryga wciąga od pierwszych stron.
Na polach mokotowskich zostają znalezione zwłoki dziewczyny. Ofiara nie ma dłoni. Rozpoczyna się policyjne śledztwo. Równocześnie Bartosz Konecki, były glina, a obecnie prywatny detektyw, dostaje zlecenie, które wydaje się być banalnie proste. Ma śledzić pewną celebrytkę o nazwisku Stokrocka. Podczas tych działań Konecki dostrzega ciekawą zależność między właśnie odkrytymi zwłokami nastolatki bez dłoni a sprawą sprzed lat, którą prywatnie bada Stokrocka. Po co kobieta szuka rozwiązania starej zbrodni? Czy Bartosz zdoła znaleźć odpowiedź na pytanie, co łączy te dwie sprawy? Czy obecny morderca zabił również przed laty? A może chodzi o naśladowcę? Możliwości jest wiele, więc zarówno policja, jak i Konecki mają pełne ręce roboty.
Oprócz Bartosza, który gra główną rolę w torze współczesnym powieści, śledzimy również losy niejakiego Norberta Pałuchy, śledczego, który szukał mordercy prawie trzydzieści lat wcześniej, w bardzo podobnej sprawie.
Akcja rozgrywa się dwutorowo. Treść jest usystematyzowana, co może być dla jednych dużym plusem, a dla innych minusem, bo zbyt "porządny" ten kryminał. Mnie ta układność odpowiadała, bo nie gubiłam się w meandrach prowadzonych śledztw. Dodatkowo autor dodał trochę informacji przypominających sprawy opisane w tomie pierwszym.
Tytułowe kręgi kojarzą się z rozchodzącymi się wokół konsekwencjami konkretnych działań, które mają wpływ na innych ludzi i ich zachowania. Oprócz zagadek kryminalnych nie zabrakło również wątków związanych z prywatnym życiem bohaterów, co z mojej perspektywy jest dużym plusem. Z zainteresowaniem obserwowałam dylematy Bartosza i jego zmagania z samym sobą.
Nie wiem, czy pojawi się kolejny tom z tego cyklu, ale jeśli tak, to chętnie poznam dalsze losy Bartosza Koneckiego.
"Kręgi" to drugi tom cyklu o Bartoszu Koneckim autorstwa Zbigniewa Zborowskiego. Spore gabaryty książki mogą w pierwszej chwili trochę odstraszyć, jednak powieść czyta się naprawdę szybko, a intryga wciąga od pierwszych stron.
Na polach mokotowskich zostają znalezione zwłoki dziewczyny. Ofiara nie ma dłoni. Rozpoczyna się policyjne śledztwo. Równocześnie Bartosz Konecki,...
"Skaza" to pierwszy z dwóch tomów serii kryminalnej Zbigniewa Zborowskiego. Jest to wielowątkowa historia, która prowadzi czytelnika przez zawiłe zaułki różnych pozornie niezwiązanych ze sobą miejsc.
Rozpoczynając lekturę, trafiamy do tysiąc dziewięćset trzydziestego czwartego roku, a następnie autor funduje nam przeskok o pięć lat do przodu. Znajdujemy się w polskim Lwowie, gdzie w dziwnych okolicznościach znika, a może lepszym słowem byłoby, że wyparowuje, niejaki Bolo Kochański, asystent w Katedrze Fizyki Eksperymentalnej oraz ukochany starszy brat małej Hani Kochańskiej. Dziewczynce po bracie zostaje pluszowy miś, prezent od niego. Następne rozdziały tego toru odkrywają przed nami dalsze losy Hani.
Drugi tor czasowy to wydarzenia rozgrywające się współcześnie. W warszawskim mieszkaniu zostają znalezione zwłoki kobiety, Zofii Pogody. Nietypowe dźwięki za ścianą zgłosiła zaniepokojona sąsiadka. Na miejsce przyjeżdża podkomisarz Bartosz Konecki. Od razu poznajemy też kilku innych członków ekipy prowadzącej śledztwo. Szybko okazuje się, że Zofia Pogoda, doktorantka Zakładu Fizyki Jądrowej, nie jest jedyną ofiarą.
Autor w kolejnych rozdziałach zabiera nas również w inne miejsca rozgrywającej się akcji. Bardzo byłam ciekawa, jak zostaną połączone w finale takie miejsca jak Warszawa, Izrael, Lwów, Kazachstan czy półwysep Synaj. Bohaterów też mamy sporo, co ciekawe, początkowo kompletnie nie widziałam żadnych powiązań, chociaż przecież to logiczne, że musiały być. Autor odkrywał karty bardzo powoli, prezentując kolejne elementy układanki.
Oprócz wątku kryminalnego mamy również wstawki obyczajowe, współczesne związane głównie z prywatnym życiem Koneckiego, a te w torze wcześniejszym z rodziną Kochańskich. Łączą się one nierozerwalnie z opisywanymi zdarzeniami, a także wpływają na decyzje poszczególnych postaci.
Chociaż momentami miałam natłok myśli i wydawało mi się, że tych informacji w powieści jest trochę za dużo, to jednak czytało mi się dobrze i intryga wymyślona przez autora mnie wciągnęła. Jestem bardzo ciekawa drugiego tomu tego cyklu.
"Skaza" to pierwszy z dwóch tomów serii kryminalnej Zbigniewa Zborowskiego. Jest to wielowątkowa historia, która prowadzi czytelnika przez zawiłe zaułki różnych pozornie niezwiązanych ze sobą miejsc.
Rozpoczynając lekturę, trafiamy do tysiąc dziewięćset trzydziestego czwartego roku, a następnie autor funduje nam przeskok o pięć lat do przodu. Znajdujemy się w polskim...
Ach, ten Śmielak! Kolejna duszna historia pełna niejasności i tajemnic, a napięcie nie odpuszcza ani na chwilę. Aż żal, że się skończyła.
Akcja powieści rozgrywa się dwutorowo, w latach siedemdziesiątych oraz współcześnie. Bardziej przemówiła do mnie historia z czasów zimy stulecia, z przełomu lat 1978/1979. Niewielka wioska, tytułowa osada, zostaje odcięta od świata zwałami wciąż padającego śniegu. Milkną telefony, drogi są nieprzejezdne i raczej nikt się w najbliższym czasie do takich niewielkich wiosek nie przebije. Wojsko czy milicja mają inne priorytety. Niewielkie osady są na końcu listy, a ich mieszkańcy są zdani sami na siebie.
Współczesny wątek to śledztwo prowadzone przez policjantów z Archiwum X, zajmujących się sprawami, których nie udało się rozwiązać. Wątki łączy postać Jana Rysia, który w czasie zimy stulecia zdążył wrócić do domu na święta i wraz ze wszystkimi utknął w rodzinnej wiosce. Pojawiające się ofiary zmuszają mężczyznę do podjęcia działań w kierunku ustalenia, kto morduje mieszkańców osady. W tak zamkniętym środowisku podejrzani są wszyscy. Morderca przecież nie mógł się ani wydostać, ani dotrzeć do osady, a więc winny musi być ktoś z mieszkańców. Czy Rysiowi uda się znaleźć zabójcę, zanim zginą kolejne osoby?
Opinie o tej książce są różne. Jednym się podobała, innym wcale, jeszcze inni natrafili na przeróżne nieścisłości historyczne czy fabularne. Mnie też kilka takich babolców wpadło w oko, szkoda, że redakcja ich nie wyłapała, jednak myślę, że nie jest to zła książka. Podobał mi się ten duszny, klaustrofobiczny wręcz klimat, tajemnice i zwodzenie czytelnika. Tory czasowe również zazębiały się w taki sposób, że trudno było odłożyć książkę. Może finał trochę naciągany, ale ogólnie uważam, że to kawał dobrego thrillera.
Liczyłam na dobrą rozrywkę i taką dostałam.
Ach, ten Śmielak! Kolejna duszna historia pełna niejasności i tajemnic, a napięcie nie odpuszcza ani na chwilę. Aż żal, że się skończyła.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAkcja powieści rozgrywa się dwutorowo, w latach siedemdziesiątych oraz współcześnie. Bardziej przemówiła do mnie historia z czasów zimy stulecia, z przełomu lat 1978/1979. Niewielka wioska, tytułowa osada, zostaje odcięta od świata...