-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2024-05-12
2024-05-16
"Odwrócone niebo" to dwujęzyczny zbiór dość mocno poruszającej poezji i jednocześnie ciepłej, ale także mrocznej.
Lubię poezję, dzięki nie nie tylko się wyciszam i łagodnieję, poprawiam swój nastrój, tłumię swoje rozmaite lęki, ale również uwielbiam te momenty zaskakujące mnie przez nieznanych mi autorów. Lecz warto poznawać coraz to nowych poetów czy też innych pisarzy, i nie tylko rodzimych, ale również z innych krajów. Zapewnia to na ciekawe doświadczenia czytelnicze i oczywiście poszerza nasze horyzonty. Bo wiele jest takich krajów, o których wiemy zbyt mało a jeszcze tym bardziej trudno czasem nawet sobie wyobrazić jak żyją tam ludzie i jakie jest ich spojrzenie na świat.
"Odwrócone niebo to intrygujące przemyślenia pacyfistki, dla której wojna jest permanentnym stanem braku równowagi wszechogarniającym cały świat, nie tylko Bliski Wschód."
Chociaż syryjska poetka często nawiązuje do tematów związanych z wojną, to moim zdaniem nie jest to typowa poezja wojenna. Oczywiście, ze mogę się mylić, trudno bowiem często jest nie tylko zrozumieć poetę, ale także stwierdzić co miał na myśli, tworząc swoje wiersze.
Poezja Chulud Szaraf to nowoczesna poezja, chociaż można znaleźć w niej kontynuację tradycji arabskiej, zresztą to raczej oczywiste, skoro poetka przesiąknięta jest kultura Bliskiego Wschodu, a chociaż mieszka jako stypendystka w Krakowie, to i tak bliżej jej do Wschodu niż Zachodu.
Wiersze zawarte w tym tomiku to wiersze antywojenne, opowiadające o wielkich emocjach, pełne wrażliwości i bólu, o przeżyciach związanych z wojną, o ucieczce, o śmierci, o wielu nieszczęściach, jak również o tym, żeby mimo to być człowiekiem, nie poddawać się złu, ale za to czerpać jak najwięcej siły z każdego doświadczenia, po to, by dalej żyć...
" Potrafię chodzić po wodzie
Mówię w języku którego nie znacie
Poznałam bolesne tajemnice
Potrafię śpiewać
Mój głos niesie się po wodzie
I dociera do słowików ponad gałęziami..."
Mnie bardzo poruszył utwór zatytułowany "Kraków", lecz jakoś tak w tym zbiorze wydaje się zupełnie jako niepasujący i zbędny element. Chulud Szaraf przebywając w tym mieście pewnie chciała jakoś uwiecznić Kraków, ale moim zdaniem nie wyszło to najlepiej.
Poza tym wiersze bardzo życiowe, przyjemnie się czyta.
"Odwrócone niebo" to dwujęzyczny zbiór dość mocno poruszającej poezji i jednocześnie ciepłej, ale także mrocznej.
Lubię poezję, dzięki nie nie tylko się wyciszam i łagodnieję, poprawiam swój nastrój, tłumię swoje rozmaite lęki, ale również uwielbiam te momenty zaskakujące mnie przez nieznanych mi autorów. Lecz warto poznawać coraz to nowych poetów czy też innych pisarzy, i...
2024-05-12
Być może moja opinia nie będzie zbytnio obiektywna, bo nie mam już od jakiegoś czasu psa, lecz za to mam innego czworonoga chodzącego również na smyczy.
Mój kot jest niejako zmuszony, żeby na podwórku chodzić na smyczy. Dlaczego? Bo jest on typowym łowcą a moi sąsiedzi to hodowcy gołębi, więc muszę kotu nieco ograniczyć zasięg jego polowań...
Książka "Wędrówki z psem" Oliwii Dobrzyńskiej to dość nietypowy przewodnik turystyczny, gdyż autorka zaprasza czytelnika na różne wyprawy w kraju w miejsca, w których goście są zawsze mile widziani ze swoim pupilem. Dlatego myślę, że to praktyczna lektura i niespotykany chyba dotąd poradnik dla każdego posiadacza psa.
Chociaż myślę, że z tego przewodnika skorzystać może każdy turysta, nawet ten nieposiadający pieska. To tak, jak ja. I z pewnością będę z niego korzystała wielokrotnie.
Tym bardziej, że książka jest niesamowicie solidnie wykonana i nie rozsypie się nawet po kilkukrotnym użyciu.
"Są takie miejsca na mapie Polski, które znamy od dziecka."
"Często tak jest, że jak mamy dokądś blisko, to odkładamy wizytę, bo przecież miejsce nie ucieknie."
Wiem, że wiele osób woli wybierać się na wędrówki zagraniczne, lecz ja myślę, że nasz kraj jest tak zróżnicowanie położony, że każdy znajdzie dla siebie to co lubi, lub co chciałby zobaczyć. Mamy przecież i morze i góry i oczywiście...Mazury, gdzie mieszkam i wiem, że tu jest jeszcze wiele mniej znanych miejsc i szlaków.
Autorka pokazuje nam obrazowo za pomocą pięknych fotografii 87 miejsc, w które warto wybrać się ze swoim pupilem. Zwłaszcza, że wiele z tych miejsc nie jest aż tak bardzo popularnych wśród turystów, więc nie ma tłoku i kolejek.
"Z każdym kolejnym odwiedzonym miejscem w Polsce uświadamiam sobie, że nasz kraj jest bardzo różnorodny."
"Mazury to duża i tajemnicza kraina. W jej najbardziej wysuniętej na północny wschód części znajduje się Park Krajobrazowy Puszczy Romnickiej. To jedno z najspokojniejszych miejsc na mapie Polski, gdzie od pierwszej chwili można poczuć więź z naturą."
Oprócz fotografii i lokalizacji miejsc wartych odwiedzenia, znajdziemy również inne informacje, na przykład o noclegu, parkingach, miejsc do zwiedzania i cenach.
Polecam wszystkim czytelnikom, którzy zechcą podróżować po naszym pięknym kraju, i nie tylko z psem.
Książkę przeczytałam dzięki Bonito i Dobre Chwile.
Być może moja opinia nie będzie zbytnio obiektywna, bo nie mam już od jakiegoś czasu psa, lecz za to mam innego czworonoga chodzącego również na smyczy.
Mój kot jest niejako zmuszony, żeby na podwórku chodzić na smyczy. Dlaczego? Bo jest on typowym łowcą a moi sąsiedzi to hodowcy gołębi, więc muszę kotu nieco ograniczyć zasięg jego polowań...
Książka "Wędrówki z psem"...
2024-05-15
2024-05-14
W poprzedniej części Matylda wyjechała na wakacje do dziadka mieszkającego na intrygującej i jednocześnie fascynującej wyspie. Zaprzyjaźniła się z Saszą i spędzała z nią miło czas. Dzięki dziadkowi poznała wiele tajemnic związanych ze smokami trudno będzie wrócić na stały ląd, do zwyczajnego życia...
"Wakacje szybko dobiegały końca i Matylda ze smutkiem myślała o opuszczeniu przyjaciółki, dziadka, jachtu i wyspy."
Tuż przed samym wyjazdem pada propozycja, żeby Matylda została na wyspie do następnych wakacji. Gdy dziadek zachęca dziewczynkę do tego, rodzicom Matyldy nie pozostaje już nic innego, jak tylko wyrazić na to zgodę. Sasza jest zachwycona i dziewczynki już snują różne plany.
Gdy ze snu zostaje wybudzony potężny smok Watatsumi, który zaszył się w głębinach, morze zaczyna gwałtownie z wielka siłą uderzać falami o brzeg. Pan mórz i oceanów bardzo się zdenerwował, gdyż nie poznał świata, który wcześniej tu istniał. Zbyt dużo ingerencji człowieka, zbyt dużo betonu, zbędnych mostów. Nie po jego myśli to wszystko. Chce zatopić te niepotrzebne dzieła stworzone przez człowieka. Jego złość potęguje na wspomnienie smoka ognia, przez którego stracił oko...
Wydaje się, że teraz nie ma ratunku dla świata.
"Kiedy dochodzi do starcia wielkich smoków, umiera jakaś część świata, cierpi wszystko, co żyje. Wojna jest porażką."
Dziadek Matyldy widząc jakie zagrożenie niesie ze sobą gniew potężnego smoka, chce zwołać na wyspę inne smoki żeby zaczęły rozmawiać i zaradzić nieszczęściu a także uspokoić gniew Watatsumi. Sam jednak nie może opuścić swojej wyspy. Trzeba ruszyć w długi rejs. Ktoś musi zwołać radę smoków
Matylda bardzo się obawia przed pójściem do nowej szkoły. Jak sobie w niej poradzi? Czy polubią ją dzieci?
"To miał być pierwszy dzień w nowej szkole. Co prawda dziadek mówił, że nauka na wyspie to prawdziwa przyjemność, to samo powtarzała Sasza, ale Matylda czuła niepokój."
Wbrew obawom Matyldę miło przyjęto w szkole, a tak w ogóle, to zupełnie inaczej wygląda nauka na tej niezwykłej wyspie.
Gdy pewnego dnia dziewczynka zauważa, że jej dziadek zniknął, decyduje się bez wahania na wielką wyprawę jachtem. Razem z Saszą muszą uratować nie tylko swoją wyspę przed gniewem smoka, ale także cały świat. Czy uda się dziewczynkom zwołać radę smoków? Czy smoki zgodzą się przybyć na wyspę, żeby porozmawiać o rozejmie? Gdzie zniknął dziadek Matyldy? Nie wolno mu było przecież opuszczać wyspy.
"Nic nie jest takie, jak się wydaje. To, co jest łatwe, może okazać się trudniejsze, niż myślisz.
To, czego się boisz, jest tym, czego szukasz."
Ciekawa fabuła i bohaterzy a dodatkowo niesamowicie piękne ilustracje, aż się chce je oglądać kilka razy. Moje wnuki były zachwycone lekturą. Zresztą musiałam przeczytać raz jeszcze część pierwszą i później tę drugą. Myślę, że to jeszcze nie koniec serii...
"Rada smoków" to baśniowa i niezwykła opowieść o smokach o sile przyjaźni i wielkiej odwadze dziewczynek a także o niesamowitej przygodzie, którą chciałoby się przeżyć.
Za możliwość przeczytania książki przed premierą dziękuję Wydawnictwu Agora i Pani Bognie Piechockiej z PRart Media.
W poprzedniej części Matylda wyjechała na wakacje do dziadka mieszkającego na intrygującej i jednocześnie fascynującej wyspie. Zaprzyjaźniła się z Saszą i spędzała z nią miło czas. Dzięki dziadkowi poznała wiele tajemnic związanych ze smokami trudno będzie wrócić na stały ląd, do zwyczajnego życia...
"Wakacje szybko dobiegały końca i Matylda ze smutkiem myślała o...
2024-05-06
Jeżeli jesteście gotowi się zmierzyć się fabułą nieco przypominającą film "Omen", to książka "Złe dziecko" jest właśnie dla Was. Przecież już tytuł wskazuje nam, że treść musi być związana za "złym dzieckiem", czyli nie raczej niegrzecznym, ale złym w tym innym znaczeniu...
Fabuła podzielona jest na dwa wątki, w których są inni narratorzy i chociaż obie części płyną tak obok siebie choć czasem się przeplatają, to z pozoru nic ich nie łączy. Nawet początkowo wydaje się, że to zupełnie inne historie, lecz później jakby rozrzucone klocki wskakują na swoje miejsca i wszystko jest spójne.
Po wielu latach starań o dziecko, wreszcie udaje się Beth zostać matką. Jej mąż Doug również jest szczęśliwy, bo tak naprawdę w życiu brakowało im tylko dziecka do szczęścia.
Często wielu osobom wydaje się, że to bardzo proste zostać rodzicami, nie zdają sobie jednak sprawy, że nie wszystkim to tak lekko przychodzi. A nie zawsze jest to przyczyna łatwa do wyjaśnienia, nawet specjaliści czasem rozkładają ręce, bo niby wszystko jest w porządku a jednak się nie udaje. Tak właśnie było przez kilka lat z Beth i Dougiem.
"Wiedziałam, że jest mnóstwo szczęśliwych bezdzietnych kobiet, które prowadzą w pełni satysfakcjonujące życie, ale ja do niech nie należałam. Odkąd pamiętam, marzyłam tylko o własnej rodzinie."
Hannah była zatem długo wyczekiwanym dzieckiem. Rodzice nie szczędzili jej miłości, ale Beth od początku wydawało się, że dziewczynka nie odwzajemnia uczuć. Jest jakaś zimna, nieczuła a jej spojrzenie jest wręcz lodowate. Nie spodziewała się jednak do czego może być zdolny taki mały słodko wyglądający aniołek...
Okazało się, że dziewczynka lubi krzywdzić inne osoby i wtedy dopiero się uśmiecha. Może to wydawać się dziwne, że dziecko w wieku przedszkolnym potrafi być tak okrutne.
"A jednak wiedziałam. W jakimś sensie już wtedy wiedziałam, że z moją córką coś jest nie tak. To był instynkt, najczystszy i najprawdziwszy, taki, dzięki jakiemu zwierzęta wyczuwają, że w ich stadzie dziej się coś złego."
Aż strach pomyśleć, do czego może być zdolne takie dziecko, gdy dorośnie...
W drugim wątku Clara zgłasza na policji zaginięcie swojego partnera. Luke nie wrócił na noc, a jego telefon został w domu. Początkowo Clara myślała, że jej chłopak zabalował dłużej na imprezie i zasnął u kumpla, lecz gdy nie pojawił się w pracy na ważnym spotkaniu, ogarnęły ją złe przeczucia. A gdy na jaw zaczynają wychodzić różne rodzinne tajemnice, sprawa zniknięcia chłopaka zaczyna wyglądać coraz poważniej.
Co lub kto łączy obie historie? Jak potoczą się losy Hannah? Do czego może się posunąć? Czy Clara odnajdzie swojego chłopaka?
"Złe dziecko" to fantastyczna historia i dający do myślenia thriller.
Książkę przeczytałam dzięki Bonito i Dobre Chwile.
Jeżeli jesteście gotowi się zmierzyć się fabułą nieco przypominającą film "Omen", to książka "Złe dziecko" jest właśnie dla Was. Przecież już tytuł wskazuje nam, że treść musi być związana za "złym dzieckiem", czyli nie raczej niegrzecznym, ale złym w tym innym znaczeniu...
Fabuła podzielona jest na dwa wątki, w których są inni narratorzy i chociaż obie części płyną tak...
2024-05-04
“Szczęście ma smak szarlotki” to ciepła i lekka opowieść obyczajowo-romansowa. Książka napisana jest prostym językiem, to jakby pamiętnik, który główna bohaterka zaczęła pisać dopiero przed trzydziestką. Mira jest samotną matką, wychowuje siedmioletnią Manię i chociaż ojciec dziewczynki pomaga je w tym, to jego lekkomyślny sposób życia spowodował to, że para się rozstała dość szybko. Mira pracuje jako nauczycielka, chociaż ostatnio jakby utknęła w jednym miejscu i wie, że zdecydowanie nie lubi już swojej pracy.
"Pamiętnika nie pisałam nigdy, nawet jako mała dziewczynka. Co mi się nagle stało? Chyba się starzeję."
Mira w swoim pamiętniku zapisuje swoje odczucia, wspomina zawody miłosne, trudności związane z pracą nauczycielki, ale przede wszystkim chce zrobić listę rzeczy, które przed trzydziestką chce zrobić wreszcie tylko dla siebie, nawet coś wręcz szalonego, bo wcześniej nigdy nie miała na to czasu lub chęci. Gdy lista jest gotowa - czas na realizację...
Nieudany związek z Jackiem wyrył na długi czas rysę w jej sercu. I pewnie dlatego nie potrafi zaufać mężczyźnie lub po prostu nie trafiła na bardziej odpowiedzialnego. Jednak jej matka jest tak zauroczona swoim niedoszłym zięciem, że ciągle próbuje ich na nowo połączyć. Mira wdzięczna jest swojej przyjaciółce Łucji za to, że jest, za to że zawsze podtrzymuje ją na duchu i zawsze ma dla niej nie tylko czas i potrafi pocieszyć, ale zawsze ma dobrą radę i za to, że często musi ją stawiać do pionu.
"Zawsze dziękowałam losowi za to, że postawił na mojej drodze cudowną przyjaciółkę, ale dziś miałam jeszcze ochotę skakać z radości."
"Łucja to jedyna osoba na świecie, którą czasem jednocześnie mam ochotę pogłaskać po głowie i rozszarpać na kawałki. Chociaż znamy się od podstawówki, ciągle mam wrażenie, że mogłybyśmy gadać godzinami i nie mamy dość."
Autorka zebrała w swojej powieści grupę ciekawych i sympatycznie nakreślonych bohaterów. Aż chce się niektórym mocno kibicować w realizacji ich życiowych planów, za to niektórym życzyć się chce tego, żeby im się nie powiodło...
I chociaż od początku niby wiadomo jak skończą się niektóre wątki, to i tak z ciekawością śledzimy rozwój fabuły i zachodzące między postaciami relacje. Zaskakujące zakończenie psuje niejako sielankową opowieść i sugeruje, że będzie ciąg dalszy, bo w taki sposób nie może się zakończyć ta historia. Jak ja nie lubię takich końcówek...
To opowieść o zwykłym, codziennym życiu, jakie większość z nas zna, o pragnieniach, marzeniach, o przyjaźni i miłości (nie tylko rodzicielskiej), o manipulacjach i zdradzie, o problemach, z którymi często sami się borykamy, ale jakże "przyjemniej" czyta się, gdy dotyka to inne osoby a nie osobiście nas...
A jaki związek ma z tą historią szarlotka? O tym już sami musicie przeczytać. Ja po lekturze tez musiałam zażyć lek w formie pysznej szarlotki...
Książkę przeczytałam w ramach Akcji Recenzenckiej Lubimy Czytać.pl
Dziękuję Pani Aleksandrze Kowalskiej z Wydawnictwa MUZA za otrzymaną książkę.
“Szczęście ma smak szarlotki” to ciepła i lekka opowieść obyczajowo-romansowa. Książka napisana jest prostym językiem, to jakby pamiętnik, który główna bohaterka zaczęła pisać dopiero przed trzydziestką. Mira jest samotną matką, wychowuje siedmioletnią Manię i chociaż ojciec dziewczynki pomaga je w tym, to jego lekkomyślny sposób życia spowodował to, że para się rozstała...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-03
#Wyzwanie LC maj 2024
"Brzeg Juno wciąż jeszcze był pusty, po nabrzeżnym piachu nie biegały dzieci, nie szczekały psy turystów, woda chlupotała na wietrze."
Znam nieco jezioro Juno i jego okolice, to zdecydowanie spokojniejsze miejsce i w dodatku bardziej czyste niż inne jeziora wokół Mrągowa...
Idealne miejsce odpoczynku dla osób pragnących uciec od zgiełku turystycznego, portowego miasteczka. Pewnie dlatego ten tytuł zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę.
Nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, lecz po lekturze "Juno" postaram się nadrobić zaległości.
W powieści poznajemy historię dwóch sióstr i jak to zazwyczaj bywa w baśniach, jedna z nich jest mądra a druga piękna... Siostry, ale zupełnie do siebie niepodobne, są jak ogień i woda i to nie tylko z wyglądu, ale także z charakteru.
"Aleksandra, jak to mówią, świetnie się zapowiadała. Była tym wiejskim dzieckiem, które stawiano za przykład - uczyła się pilnie, była pokorna i grzeczna, zamiast robić głupoty oddała się nauce, ostatecznie została siostrą mądrą, która na studiach przez cztery lata dostawała stypendium rektorskie, a potem znalazła pracę w ogólnopolskich mediach."
"Marianna z dwóch sióstr była tą - jak to w baśniach na przykład bywa - piękniejszą. Niby siostry, a zupełnie niepodobne, któreś z tych jaj doprawdy musiało być kukułcze, ha, ha. Tylko które?"
Aleksandra mieszka w Warszawie z mężem i trzema synami, ma dobrą pracę, której wiele osób jej zazdrości, próbuje też pisać powieści, ale chciałaby czegoś więcej, marzy jej się wielka sława jako uznanej pisarki. Marianna natomiast mimo tego, że została w rodzinnej wsi na Mazurach jest jakby bardziej znana w mediach od swojej starszej siostry. Lecz również nie jest do końca szczęśliwa, chciałaby zostać matką, a chociaż z Romanem ciągle się starają to nic z tego nie wychodzi. Kilka razy już poroniła i z tego powodu zmaga się z poczuciem winy. Tym bardziej, że ich matka zmarła po jej narodzinach, a niektórzy nawet obwiniają ją o jej śmierć... Siostry nie maja zbyt dobrych relacji, chociaż nie można ich jednocześnie nazwać złymi, tak naprawdę, to nie mają niemal żadnej relacji. Rzadko spotykają się ze sobą i mało rozmawiają...
Gdy ojciec obu kobiet zmaga się z chorobą nowotworową a w końcu ląduje w hospicjum, wydawać się może, że w końcu relacje sióstr mogą się zmienić. Czy jednak tak będzie?
Choroba to trudny temat. Znam go dobrze. Moja mama chorowała na raka a teraz ja walczę z tym wrednym skorupiakiem. Wiem więc, jak to jest, kiedy człowiek zmienia się diametralnie już nawet po usłyszeniu diagnozy lekarza.
"Choroba odkrawa z ciebie kawałek po kawałku, odbiera ci ciało, które stopniowo zapada się i niknie, umysł wyłącza się w narkotycznych wizjach, odpływa w krainę bredni i chorych snów, majątek już do niczego ci się nie przyda, bo leżysz w hospicjum i nawet łapówki nie masz jak dać, rodzina musi się nauczyć żyć, gdy ciebie już nie będzie."
Autorka znakomicie przedstawia historię sióstr a my dzięki temu możemy z innej perspektywy spojrzeć na własne życie przez pryzmat tej opowieści. Może nawet pozwoli na naprawienie niektórych błędów w relacjach z najbliższymi i nie tylko. Książka zmusza niejako do refleksji nad swoim życiem i być może nawet pozwoli na podjęcie bardziej trafnych życiowych decyzji.
Historia chociaż może smutna, ale znajdziemy w niej również sporą dawkę humoru i powody do uśmiechu.
Książkę przeczytałam w ramach Akcji Recenzenckiej Lubimy Czytać i Wydawnictwa Literackiego.
#Wyzwanie LC maj 2024
"Brzeg Juno wciąż jeszcze był pusty, po nabrzeżnym piachu nie biegały dzieci, nie szczekały psy turystów, woda chlupotała na wietrze."
Znam nieco jezioro Juno i jego okolice, to zdecydowanie spokojniejsze miejsce i w dodatku bardziej czyste niż inne jeziora wokół Mrągowa...
Idealne miejsce odpoczynku dla osób pragnących uciec od zgiełku turystycznego,...
Chociaż tytuł może brzmi dość mrocznie, to jednak od tej książki trudno się oderwać. Dolny Śląsk to miejsce niesamowite dla mnie od zawsze. Gdy po raz pierwszy byłam w okolicach Kłodzka, od razu niemal zakochałam się w tamtym regionie. Chociaż muszę dodać, że ja jestem zachwycona całym naszym krajem, bo jest tak różnorodny i tak wiele miejsc do zobaczenia i zachwytu. Pochodzę z Bieszczad, które również bardzo lubię, mieszkam na Mazurach i nie wyobrażam sobie innej miejscówki, a bardzo lubię morze i góry, no i ... Dolny Śląsk z tymi zamkami i ich tajemnicami.
Gdy kilka lat temu byłam w Dusznikach-Zdroju, odwiedziłam również Lewin Kłodzki, który przede wszystkim znany jest z tego, że mieszkała tam Wioletta Villas, a okazuje się, że ta niewielka miejscowość skrywa również wiele innych tajemnic. I związanych z czarownicami...
"Spacerując po Lewinie Kłodzkim, warto przypomnieć sobie, że setki lat temu wydarzyła się tam straszliwa historia. Dawna świątynia, z której gont posłużył za rozpałkę stosu czarownicy, nie istnieje, ale na placu po niej postawiono murowany kościół pod wezwaniem Michała Archanioła trwający do dziś."
"Mroczne tajemnice Dolnego Śląska. Przewodnik po miejscach, które żyją sekretami do dziś" to bardzo ciekawa książka, która ani nie jest typowym przewodnikiem, nie jest też typowym reportażem, ale to jakby mieszanka obu tych kategorii połączona klimatem baśni i legend. Dlatego jest tak zachwycająco wciągająca. Autorki dopracowały swoje opowieści perfekcyjnie obrazując jednocześnie pięknymi fotografiami. To wręcz prawdziwa kopalnia historii Dolnego Śląska i w dodatku opiera się na dowodach źródłowych. Autorki przeanalizowały je dokładnie a nawet rozłożyły na czynniki pierwsze szukając w każdej z nich choćby ziarenka prawdy. Okazało się to bardzo pomocne w zrozumieniu wielu legend i tych strasznych historii przytoczonych w tej książce.
Nie będę Wam zdradzać treści, bo naprawdę warto samemu przeczytać tę książkę. Jeżeli oczywiście interesują Was takie historie.
Ja czekałam na tę książkę dość długo, lecz było warto i z pewnością jeszcze nie raz do niej wrócę. A gdy powiedzie się mój planowany wyjazd w tamten region, to plan zwiedzania na pewno oprę o Szlak wampirów z tej książki, bo lubię odwiedzać takie mniejsze i mniej znane miejscowości, które nie są tak oblegane przez turystów. A jak podają autorki, te miejsca można bezpiecznie odwiedzać. A pozwoli mi to na poszerzenie swojej wiedzy dotyczącej Dolnego Śląska...
"Szlak wampirów powstał po to, aby każdy mógł podążyć ich śladami. Jest to sześć miejscowości: Lewin Kłodzki, Ziębice, Rybnica Leśna, Strzegom, Bolków i Siedlęcin. W każdym z tych miejsc grasował jakiś wampir zakłócający spokój żywych. Choć tak naprawdę to - w większości omówionych przypadków - żywi dręczyli umarłych."
Ciekawa przygoda i jednocześnie wnikliwe śledztwo historyczne.
Chociaż tytuł może brzmi dość mrocznie, to jednak od tej książki trudno się oderwać. Dolny Śląsk to miejsce niesamowite dla mnie od zawsze. Gdy po raz pierwszy byłam w okolicach Kłodzka, od razu niemal zakochałam się w tamtym regionie. Chociaż muszę dodać, że ja jestem zachwycona całym naszym krajem, bo jest tak różnorodny i tak wiele miejsc do zobaczenia i zachwytu....
więcej Pokaż mimo to