Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wiele razy już wspomniałam, że Robert Małecki jest autorem, którego bestsellerowa seria o przygodach Bernarda Grossa zapoczątkowała moją miłość do powieści kryminalnych. Książki autora biorę w ciemno i za każdym razem jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą.
„Zapadlina” to trzeci tom świetnej serii kryminalnej z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem, policjantami z Archiwum X, którzy zmagają się nie tylko z trudnymi do rozwiązania sprawami kryminalnymi sprzed lat, ale również z własnymi demonami i problemami osobistymi.

Niemal dwadzieścia latem temu doszło do wypadku, w którym zginął Jacek Malinowski. Jednak jego ciała nigdy nie odnaleziono. Dzisiaj kluczowy świadek postanawia zmienić swoje zeznania, podważając tym samym zebrane dotychczas dowody i ustalenia policji. Komisarz Maria Herman postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zbadać wszystkie tropy z przeszłości.

„Zapadlina”, jak i poprzednie książki z serii, wciąga niesamowicie od pierwszych stron. Robert Małecki to mistrz w kreowaniu zarówno intrygujących bohaterów, jak również mrocznej i pełnej tajemnic zagadki kryminalnej. Autor zadbał również o to, by historia z kart książki dostarczyła czytelnikom dużą dawkę emocji. „Zapadlina” to nie tylko powieść kryminalna, w której pierwsze skrzypce gra prowadzone śledztwo i chęć odkrycia prawdy, co takiego wydarzyło się przed dwudziestu laty i gdzie zniknął Jacek Malinowski. To przede wszystkim historia o braku zrozumienia i akceptacji, której zakończenie porusza i skłania do refleksji.
„Zapadlina” to jedna z tych książek, której nie sposób odłożyć, nim wszystkie elementy układanki nie znajdą się na swoim miejscu. Od pierwszych stron wciągnęłam się w tę historię i czytałam ją z zapartym tchem. I być może fabuła, a wraz z nią toczące się śledztwo nie pędzą z zawrotną prędkością, to jednak książkę czyta się z ogromnym zaangażowaniem, wręcz fascynacją i nieodpartym pragnieniem poznania jej zakończenia. Autor kolejny raz mnie nie zawiódł. Oddał w nasze ręce świetnie skrojony kryminał, który zaskakuje i trzyma w napięciu do samego końca. Niezmiennie jestem zachwycona kunsztem pisarskim Roberta Małeckiego i wiem, że jeszcze wiele razy będę się nim zachwycała. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej książki, a Was mocno zachęcam do lektury.

Wiele razy już wspomniałam, że Robert Małecki jest autorem, którego bestsellerowa seria o przygodach Bernarda Grossa zapoczątkowała moją miłość do powieści kryminalnych. Książki autora biorę w ciemno i za każdym razem jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą.
„Zapadlina” to trzeci tom świetnej serii kryminalnej z Marią Herman i Olgierdem Borewiczem, policjantami z Archiwum...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubię sięgać po debiuty i poznawać nowych autorów, szczególnie z naszego rodzimego podwórka. „Rykowisko” to debiutancka powieść Julii Halladin. Zaintrygowana mroczną okładką i opisem zapowiadającym klimatyczną historię nie mogłam sobie odmówić tej książki.

Podczas jednej z listopadowych nocy w Czarnej Górze dochodzi do tragedii. W starym internacie wybucha pożar. Na miejscu zostają znalezione zwłoki mężczyzny, jednak już po wstępnych oględzinach policja podejrzewa, że nie zginął on w pożarze.
Sprawą pożaru i morderstwa mocno interesują się nauczycieli religioznawstwa i dwie uczennice pobliskiej szkoły policealnej. Trop, na który trafiają, prowadzi do słowiańskiej sekty i tajemniczych zaginięć sprzed lat.

Julia Halladin na kartach swojej debiutanckiej powieści zabiera nas do Czarnej Góry, gdzie śledzimy wydarzenia, a dwóch perspektyw czasowych. Pierwsza to czasy obecne druga zaś to wydarzenia z początku lat 90. XX wieku. „Rykowisko” to powieść kryminalna, która wciąga od pierwszych stron, a ciekawie poprowadzona fabuła intryguje tak mocno, że ciężko oderwać się od lektury. Autorka umiejętnie balansuje pomiędzy teraźniejszością a wydarzeniami sprzed lat, pomału odkrywa przed nami kolejne karty prowadzonego śledztwa, podczas którego na jaw wychodzą mroczne tajemnice.
„Rykowisko” to bardzo udany debiut Julii Halladin. Autorka zadbała, by historia, którą oddała w ręce czytelników, była mroczna i przepełniona tajemnicami Wplotła w swoją powieść ciekawą legendę o Rogatym Lesie, dzięki temu historia nabiera mrocznego i pełnego grozy klimatu. Być może tempo akcji nie jest zawrotne, jednak prowadzone przez policję śledztwo i spisane w formacie pamiętnika wydarzenia sprzed lat mocno intrygują, podsycają ciekawość i sprawiają, że książkę czyta się ogromnym zaangażowaniem. Autorka ma lekki i przyjemny w odbiorze styl, potrafi stworzyć niesamowity klimat, połączyć powieść kryminalną z elementami zjawisk paranormalnych. Z przyjemnością będę śledziła karierę pisarską autorki, a Was zachęcam do sięgnięcia po „Rykowisko”.

Lubię sięgać po debiuty i poznawać nowych autorów, szczególnie z naszego rodzimego podwórka. „Rykowisko” to debiutancka powieść Julii Halladin. Zaintrygowana mroczną okładką i opisem zapowiadającym klimatyczną historię nie mogłam sobie odmówić tej książki.

Podczas jednej z listopadowych nocy w Czarnej Górze dochodzi do tragedii. W starym internacie wybucha pożar. Na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rebecca Yarros, jedna z najpopularniejszych autorek, której książki pokochały miliony czytelniczek na cały świecie. Choć na co dzień nie czytam powieści romantycznych ani fantastyki, tak przyznać muszę, że pióro autorki mocno mnie intrygowało. Wiele pozytywnych opinii czytałam na temat książek Yarros, wiele osób zachwycało się historiami, które wychodzą spod jej pióra, dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po jej debiutancką powieść „Każdym skrawkiem duszy”.

„Wiedziała. Właśnie dlatego mama nie otworzyła drzwi. Zdawała sobie sprawę, że tata zginął”.

W dniu, w którym December Howard wbrew prośbom matki otwiera drzwi oficerom wojskowym, ich poukładane życie w jednej chwili rozsypuje się na milion kawałków. Pogrążona w żałobie matka nie jest w stanie zająć się rodziną i wszystkie obowiązki spadają na dwudziestoletnią December. W tym ciężkim dla wszystkich czasie w życiu dziewczyny niespodziewanie zjawia się Josh Walker – gwiazda hokeja i jednocześnie chłopak, w którym December podkochiwała się w liceum. Choć Ember w pełni chciałaby poświęcić się dla bliskich, uporać się z traumą, a uczucia odstawić na bok, nie może zaprzeczyć, że jest coś, co przyciąga ją do Josha.

„Każdym skrawkiem duszy” to debiutancka powieść Rebecci Yarros. Cieszę się, że właśnie ta historia była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki.
„Każdym skrawkiem duszy” to historia, do której zasiadłam z nadzieją na emocjonującą lekturę i taką też historię dostałam. Już na wstępie Rebecca Yarros zaserwowała mi taką dawkę emocji, że poczułam wzbierające się pod powiekami łzy. Chłonęłam tę powieść z ogromnym zaangażowaniem, kartkowałam kolejne strony, nie mogąc oderwać się od lektury. „Niespodzianki”, jakie zaserwował December los rozrywały moje serce na kawałki. I choć fabuła momentami może wydawać się chaotyczna, a uczucie, które łączy bohaterów, rozwija się zadziwiająco szybko, to trzeba przyznać, że Yarros potrafi zaintrygować czytelnika, stworzyć opowieść przepełnioną wieloma emocjami, a przy tym poruszyć najbardziej zatwardziałe serce. Dodatkowym atutem jest lekkie pióro autorki, które sprawia, że przez powieść dosłownie płyniemy.
„Każdym skrawkiem duszy” to bardzo przejmująca lektura, w której Rebecca Yarros porusza trudne tematy, takie jak żałoba, próba poradzenia sobie ze stratą bliskiej osoby, zdrada. Jednak to nie wszystko, autorka bowiem w piękny i bardzo obrazowy sposób kreśli przed nami rozwijające się pomiędzy młodymi ludźmi uczucie, które przepełnione jest namiętnością, pragnieniem i nadzieją.
Debiutancka powieść Rebecci Yarros zrobiła na mnie duże wrażenie i z pewnością w najbliższym czasie powrócę do jej twórczości. To jedna z tych historii, które skłaniają do refleksji i przemyśleń, pozostając w pamięci czytelników na długi czas. Polecam.
.
„Żyj, kochanie. Śmiej się, płacz, krzycz i kochaj. Zrozum, że każda chwila Twojego życia warta jest wszystkich kropel potu i łez, które wylejesz”.

Rebecca Yarros, jedna z najpopularniejszych autorek, której książki pokochały miliony czytelniczek na cały świecie. Choć na co dzień nie czytam powieści romantycznych ani fantastyki, tak przyznać muszę, że pióro autorki mocno mnie intrygowało. Wiele pozytywnych opinii czytałam na temat książek Yarros, wiele osób zachwycało się historiami, które wychodzą spod jej pióra,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Wśród burz” to trzeci tom wspaniałej i pełnej napięcia trylogii „Ogród sekretów i zdrad”, w której poznajemy historię rodziny z Łabonarówki. Serce mi pęka na myśl o tym, że jest to ostatni tom serii i właśnie nadchodzi ten moment, w którym będę musiała pożegnać się z bohaterami. Z niecierpliwością wyczekiwałam zwieńczenia sagi, chęć poznania dalszych losów bohaterów była ogromna, dlatego, gdy książka trafiła w moje ręce, niemal od razu zasiadłam do lektury.

Wojna nieuchronnie zbliża się wielkimi krokami, jednak w świeci Ady Nirskiej wszystko wygląda tak, jakby nadciągająca burza miała ją ominąć. Niebawem jednak panująca beztroska się zakończy i przyjdzie czas na konfrontację ze strachem i sprawdzeniem samej siebie.
Wojna niesie ze sobą ogromne pokłady strachu, cierpienia i wylanych łez, zburzy panujący do tej pory pokój, ale jednocześnie da Adzie okazję do wyrównania rachunków z dawnymi wrogami.
Czy Róża Jabłonowska rozwikła zagadkę dotyczącą swojej krewnej i odkryje prawdę o tym, jak naprawdę wyglądało jej życie w czasie wojennej zawieruchy?

Trylogia „Ogród sekretów i zdrad” autorstwa Agnieszki Krawczyk to takie książki, do których z przyjemnością będę powracała w wolnej chwili. „Wśród burz” to jedna z najpiękniejszych historii, jakie czytałam. Agnieszka Krawczyk ma niebywały kunszt pisarki – plastyczne opisy miejsc i wydarzeń sprawiają, że czytelnik zatraca się w historii. Od pierwszych stron towarzyszą nam ogromne emocje, a następujące po sobie wydarzenia tylko je potęgują. W tej części autorka bardzo realistycznie przedstawia nam czasy przedwojenne, jak również te, kiedy do Polski wkracza zachodnie wojsko. To, w jaki sposób Agnieszka Krawczyk potrafi oddać realia tamtych czasów, jest zachwycające. Czytelnik, przemierzając kolejne strony powieści, staje się jej częścią, a emocje, jakie towarzyszą bohaterom, dosięgają również nas.
Nie jestem w stanie wyrazić słowami, ileż emocji wywołała we mnie ta historia. Czytałam ją z zapartym tchem, zaangażowałam się w tę historię tak mocno, że nim się spostrzegłam, kartkowałam ostatnie strony.
„Wśród burz” to przepiękne zwieńczenie serii. Agnieszka Krawczyk stworzyła niesamowicie przejmującą, intrygującą i wciągającą sagę, w której śledzimy historię rodziny z Łabonarówki, poznajemy jej życie, losy, sekrety. Opowieść, która wyszła spod pióra autorki to idealna lektura dla miłośników powieści z historią w tle. Pełna tajemnic, intryg i zaskakujących momentów historia, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością, tworząc niesamowicie emocjonującą lekturę, od której nie sposób się oderwać. Agnieszka Krawczyk zadbała o swoich czytelników, stworzyła opowieść, która nie nudzi nawet przez chwilę, a wręcz przeciwnie, intryguje z każdą kolejną stroną. „Ogród sekretów i zdrad” to saga, obok której nie można przejść obojętnie! Z całego serca polecam!

„Wśród burz” to trzeci tom wspaniałej i pełnej napięcia trylogii „Ogród sekretów i zdrad”, w której poznajemy historię rodziny z Łabonarówki. Serce mi pęka na myśl o tym, że jest to ostatni tom serii i właśnie nadchodzi ten moment, w którym będę musiała pożegnać się z bohaterami. Z niecierpliwością wyczekiwałam zwieńczenia sagi, chęć poznania dalszych losów bohaterów była...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Polana” to najnowszy thriller Marcela Mossa, jednego z najpopularniejszych polskich autorów. Minęło kilka lat, odkąd ostatni raz miałam w swoich rękach książkę jego autorstwa. Potrzebowałam trochę czasu, by odetchnąć po jednej, dość kiepskiej w moim odczuciu, lekturze. Kiedy zobaczyłam zapowiedź „Polany” pomyślałam, że to odpowiedni moment, by dać autorowi kolejną szansę, tym bardziej że okładka i opis nowej książki mocno mnie zaintrygowały.

Runowo, mała wieś położona niedaleko Puszczy Gorzowskiej. To właśnie tutaj przed wieloma laty wydarzyła się ogromna tragedia, która zmusiła Sambora Malczewskiego do opuszczenia rodzinnej wsi. Teraz mieszkańcami Runowa wstrząsa wieść o zaginięciu Artura Krynickiego. Pierwsze podejrzenia padają na lokalnego biznesmena, ten, jednak nie przyznaje się do winy. Miesiąc później z pobliskiej rzeki zostają wyłowione zwłoki kobiety, które prawdopodobnie należą do Lili Malczewskiej.
Po trzydziestu latach od opuszczenia Runowa, Sambor Malczewski zmuszony jest powrócić w rodzinne strony. Były policjant niechętnie podejmuje śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci siostry, jednak im bardziej zagłębia się w przeszłość, tym więcej szokujących faktów wychodzi na światło dzienne.

Moje uczucia co do twórczości Marcela Mossa są bardzo mieszane. Czytałam kilka książek autora, jedne podobały mi się bardziej, inne w ogóle mnie nie zachwyciły. Biorąc do ręki „Polanę” nastawiona byłam dość sceptycznie i nie oczekiwałam zbyt wiele od lektury. Jednak udało się autorowi mnie zaskoczyć. „Polana” wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron i nie pozwoliła się odłożyć, nim nie przewróciłam ostatniej kartki. Choć początek historii troszkę mi się dłużył, to jednak wątek dotyczący tajemniczej śmierci siostry Sambora intrygował mnie tak mocno, że jestem w stanie przymknąć oko na niespiesznie rozwijający się wstęp. Autor umiejętnie buduje napięcie, tworzy niesamowicie mroczny klimat, który niewątpliwie jest największą zaletą tej historii, a wpleciony w fabułę wątek dotyczący sekt i legend dodaje tej historii odrobinę dreszczyku. Na uwagę zasługują również świetnie wykreowani bohaterowie. Zarówno Sambor, jak i Lila, to osoby dość mocno doświadczone przez los, z trudną przeszłością, złamaną psychiką, zmagający się z demonami przeszłości. Zakończenie, jakie zaserwował mi Marcel Moss to istny majstersztyk. Nie spodziewałam się, że będzie aż tak emocjonalne i trudne.
Po dość długiej przerwie od książek autora z czystym sumieniem mogę przyznać, że jestem pod wrażeniem skonstruowanej fabuły. Dostałam w ręce nieszablonowy, pełen napięcia i emocji thriller z zaskakującym zakończeniem, które, w moim odczuciu, pozostało otwarte, więc mam nadzieję na kontynuację losów Sambora. Polecam.

„Polana” to najnowszy thriller Marcela Mossa, jednego z najpopularniejszych polskich autorów. Minęło kilka lat, odkąd ostatni raz miałam w swoich rękach książkę jego autorstwa. Potrzebowałam trochę czasu, by odetchnąć po jednej, dość kiepskiej w moim odczuciu, lekturze. Kiedy zobaczyłam zapowiedź „Polany” pomyślałam, że to odpowiedni moment, by dać autorowi kolejną szansę,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Literatura faktu, reportaże, true crime – to gatunek, bez którego nie wyobrażam sobie swojej biblioteczki. Na moich półkach goszczą między innymi reportaże Jarosława Molendy. Lubię sięgać po jego twórczość, autor bardzo dobrze przygotowuje się do pisania, a informacje zawarte w jego książkach są szczegółowe i bardzo rzetelne.

W swojej najnowszej książce Jarosław Molenda przedstawia nam historię Krwawe Brygidy – strażniczki więziennej, która w czasach drugiej wojny światowej siała postrach w obozach Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück, Majdanek, Płaszów, Gries-Bolzano i Mauthausen-Gusen.

Hildegard Lächert swoją „karierę” obozową rozpoczęła w wieku 21 lat w Ravensbrück. Później służbę pełniła również na Majdanku, gdzie skierowano ją w październiku 1942 roku. To właśnie tutaj, siejąc postrach wśród więźniarek obozu, zyskała swój przydomek „Krawawa Brygida”, gdyż słynęła z bicia do momentu, aż pojawiła się krew.
„Esesmanka” to reportaż, w którym autor skupia naszą uwagę na Lächert, poznajemy historię jej życia na tle wojennych wydarzeń oraz po zakończeniu wojny. Trzeba oddać to, że Jarosław Molenda w bardzo obrazowy sposób przedstawia nam tło historyczne, co jest niezbitym dowodem jego wiedzy. Brakuje mi słów, by opisać okrucieństwo i bestialstwo, jakiego dopuszczała się Hildegard Lächert. Ciężko czytało mi się tę książkę, i to nie ze względu na styl, czy język autora, bo co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie, Jarosław Molenda jest autorem, którego książki oprócz tego, że są niemal, jak kompendium wiedzy, do napisane są w sposób prosty i przejrzysty. Reportaże autora zawsze są rzetelne, dopracowane i bardzo szczegółowe. „Esesmanka” to lektura, która przyprawia czytelnika o dreszcze i wzbudza ogromne emocje. Ukazuje nam okrucieństwo, którego nie sposób jest zrozumieć. Kolejny raz jestem zachwycona książką Jarosława Molendy, o ile można to tak ująć. Jego wiedza historyczna oraz rzetelny sposób jej przekazania nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.
„Esesmanka” to reportaż, obok którego nie można przejść obojętnie. Mimo iż wstrząsa i szokuje, to jest swego rodzaju świadectwem niewyobrażalnego okrucieństwa, jakiego doświadczyło miliony ludzi w czasach drugiej wojny światowej. Polecam!

Literatura faktu, reportaże, true crime – to gatunek, bez którego nie wyobrażam sobie swojej biblioteczki. Na moich półkach goszczą między innymi reportaże Jarosława Molendy. Lubię sięgać po jego twórczość, autor bardzo dobrze przygotowuje się do pisania, a informacje zawarte w jego książkach są szczegółowe i bardzo rzetelne.

W swojej najnowszej książce Jarosław Molenda...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Przepowiem Ci przyszłość” to najnowsza powieść Joanny Parasiewicz, autorki „Dziewczyny z sierocińca”. Autorka ma wspaniały kunszt pisarski, potrafi stworzyć niesamowicie wciągającą i angażującą historię. Pamiętam doskonale, jak duże wrażenia zrobiła na mnie „Dziewczyna z sierocińca”, dlatego bez wahania sięgnęłam po kolejną historię spod pióra Pani Joanny.

„Przepowiem Ci przyszłość” to powieść, na której kartach autorka przenosi nas do Paryża do czasów pierwszej wojny światowej. Poznajemy w niej Marie, dziewczynkę, która opowiada nam o swojej przeszłości i wydarzeniach obecnych.

Marie miała szczęśliwe życie, do kiedy żyła jej mama. Po śmierci kobiety, ojciec Marie ożenił się po raz drugi. Kiedy wybucha wojna, ojciec i brat Marie wyruszają na front, kobiety zaś są zdane na siebie.

„Najpierw czuje mrowienie w czubkach palców. Takie delikatne i łatwo je przeoczyć, więc czasem bywa, że nie zauważam, gdy opuszki swędzą, nim nie dotknę tej osoby, jej dłoni albo rękawa i wtedy… wtedy to widzę”.

Pewnego dnia dziewczynka zostaje potrącona przez dorożkę, czego rezultatem jej uraz głowy. Od tego momentu życie Marie zmienia się całkowicie. Dziewczynka nie potrafi zrozumieć, co się z nią dzieje, ale od dnia, w którym doznała urazu, widzi przyszłość obcych ludzi. Wieść o jej niezwykłym darze rozbrzmiewa echem wśród paryskich salonów. Marie staje się atrakcją na spotkaniach towarzyskich. Niebawem dziewczynką zaczyna interesować się Fryderyk de Vallete – sparaliżowany i przykuty do wózka znany i ceniony wynalazca. Początkowa fascynacja młodą dziewczyną bardzo szybko przeradza się w targane skrajnymi emocjami uczucie.

„Przepowiem Ci przyszłość” to niezwykle angażująca i pochłaniająca powieść. Wciągnęłam się w tę historię od pierwszych stron, z zaciekawieniem śledziłam losy głównej bohaterki. Bardzo zaintrygował mnie główny wątek. Połączenie powieści obyczajowej z romansem i wątkiem paranormalnym daje nam niezwykle oryginalną historię, której fabuła dostarcza nam ogromnych emocji. To, co niewątpliwie jest główną zaletą tej powieści, to stworzony przez autorkę klimat. Czytelnik, kartkując kolejne strony, jest w stanie wyobrazić sobie miejsca, w których rozgrywa się fabuła, a tym samym wczuć się w rolę bohatera powieści. Na uwagę zasługuje również kreacja bohaterów, są tak bardzo realistyczni, w związku z tym mamy okazję bliżej poznać ich osobowości, myśli, marzenia, motywy postępowania.
„Przepowiem Ci przyszłość” to powieść, która mnie zachwyciła. Joanna Parasiewicz kolejny raz sprawiła, że dałam się porwać historii, którą oddała w ręce czytelników. Styl i język, jakim posługuje się autorka, jest przepiękny. Pani Joanna w niezwykle obrazowy sposób potrafi przedstawić nam realia dawnych czasów, malując słowem pisanym, zachwyca czytelnika nie tylko fabułą powieści, ale przede wszystkim opisem miejsc. „Przepowiem Ci przyszłość” to piękna, emocjonująca i poruszająca historia, którą z całego serca polecam.

„Przepowiem Ci przyszłość” to najnowsza powieść Joanny Parasiewicz, autorki „Dziewczyny z sierocińca”. Autorka ma wspaniały kunszt pisarski, potrafi stworzyć niesamowicie wciągającą i angażującą historię. Pamiętam doskonale, jak duże wrażenia zrobiła na mnie „Dziewczyna z sierocińca”, dlatego bez wahania sięgnęłam po kolejną historię spod pióra Pani Joanny.

„Przepowiem Ci...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hanna Greń jest jedną z autorek, której twórczość polecało mi wiele osób. Cieszę się bardzo, że w końcu nadszedł ten dzień i książka autorki trafiła w moje ręce. Troszkę się obawiałam, czy styl pani Hanny przypadnie mi do gustu, jednak na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne.

Ten, kto wyrządza krzywdę, musi liczyć się z zemstą.

Trzynastoletnia Felicja Radecka znika bez śladu. Śledztwo w sprawie jej zaginięcia prowadzi Oskar Radecki. Pierwsze tropy kierują nadkomisarza do warsztatu samochodowego, który prowadzi gang Gepardów, bo to właśnie z jednym z motocyklistów ostatni raz była widziana dziewczynka. W toku prowadzonego śledztwa okazuje się, że gang ten ma również powiązania z handlem narkotykami oraz wykorzystywaniem młodych kobiet. Oskar Radecki podejmuje ryzykowną grę, w której stawką jest jego kariera i życie dziecka.

„Ci, którzy zostali” to nietuzinkowy kryminał, który wciągnął mnie od pierwszych stron. Hanna Greń stworzyła historię pełną zaskakujących zwrotów akcji, w której tempo nie zwalnia nawet na moment, a prowadzone przez Radeckiego śledztwo intryguje tak mocno, że ciężko oderwać się od lektury. Autorka w swojej książce zawarła kilka wątków dotyczących ważnych i trudnych tematów. Przyznaję, że na początku miałam mały mętlik w głowie i obawy, jak to wszystko, i czy w ogóle, łączy się ze sobą, jednak wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, tworząc tym samym zaskakujący i idealnie skonstruowany kryminał.
Hanna Greń zaskoczyła mnie nie tylko ciekawą fabułą swojej powieści kryminalnej, ale przede wszystkim stylem i językiem, jakim się posługuje. Lubię, kiedy autor w swoich powieściach przemyca odrobinę sarkazmu, czy też czarnego humoru. Tutaj też to dostałam.
Historia, którą stworzyła autorka, do łatwych nie należy, poruszane w niej tematy bolą, przedstawiony przez autorkę świat i obraz okrucieństwa, które dotyka młode kobiety, często dziewczynki, jest bardzo realistyczny. Hanna Greń nie szczędzi na brutalności, pokazuje świat przestępczy takim, jaki jest w rzeczywistości.
„Ci, którzy zostali” to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Hanny Greń i z pewnością nieostatnie. W końcu przekonałam się, że wszystkie opinie i pochwały skierowane w stronę autorki są w pełni zasłużone i dzisiaj ja również mogę dołączyć do grona fanów pani Hanny. Z przyjemnością będę śledziła karierę pisarską autorki i w przyszłości na pewno sięgnę po kolejne historie, które wyjdą spod jej pióra. Sięgając po książkę, liczyłam przede wszystkim na wartką akcję i ciekawie poprowadzone śledztwo. W momencie kiedy zasiadłam do lektury, tak naprawdę nie spodziewałam się, że książka aż tak mocno mnie zaintryguje, jednak jestem mile zaskoczona, a oczekiwania, jakie mam względem powieści kryminalnych zostały spełnione. Dostałam rasowy kryminał – trochę brutalny, trzymający w napięciu, z szybką akcją i wyrazistymi bohaterami, czego chcieć więcej?

Hanna Greń jest jedną z autorek, której twórczość polecało mi wiele osób. Cieszę się bardzo, że w końcu nadszedł ten dzień i książka autorki trafiła w moje ręce. Troszkę się obawiałam, czy styl pani Hanny przypadnie mi do gustu, jednak na szczęście moje obawy okazały się niepotrzebne.

Ten, kto wyrządza krzywdę, musi liczyć się z zemstą.

Trzynastoletnia Felicja Radecka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam thrillery, ale te medyczne zawsze omijałam szerokim łukiem. Tak było do czasu, kiedy nie sięgnęłam po twórczość Klaudii Muniak. W momencie kiedy w moje ręce trafiła pierwsza książka autorki nie spodziewałam się, że na każdą kolejną powieść jej autorstwa będę czekała z niecierpliwością. Z każdą wydaną historią Klaudia udowadniała, że jest dobra w tym, co robi. Ale to najnowszy thriller, „Pod dachem z mordercą”, okazał się nie tylko kolejną dobrą i mocną powieścią, ale zdecydowanie najlepszą w dorobku autorki.

Przed pięciu laty w tajemniczych okolicznościach zaginęło kilka osób. Winą za ich zniknięcie obarczony został mąż Olgi Soboń. Policja i opinia publiczna oskarżyły go również o dokonanie zbrodni. Olga Soboń od tamtej pory żyje w strachu i niepewności. Nie wie, co stało się z jej mężem, który zniknął z dnia na dzień. Wierzy jednak, że plotki i oskarżenia skierowane w stronę Maurycego, które krążą po mieście, nie są prawdą. Dzisiaj sprawa dotycząca zaginięć powraca do mediów, a kobieta ponownie musi zmierzyć się z koszmarem sprzed lat i skierowaną w jej stronę nienawiścią.

„Pod dachem z mordercą” to historia, która spędzi Wam sen z powiek. Kolejny raz Klaudia Muniak utwierdziła mnie w przekonaniu, że ma niebywały talent do tworzenia historii przepełnionych niepokojem, wzbudzających strach, trzymających w napięciu i przede wszystkim zaskakujących finałem. Historia, którą oddała w nasze ręce Kaludia od pierwszych stron wzbudza w czytelniku niesamowite emocje. Jesteśmy świadkami niewyobrażalnych wydarzeń, które z każdą kolejną stroną potęgują naszą ciekawość. Sposób, w jaki autorka wodzi nas za nos sprawia, że kolejne rozdziały dokładają nam pytań, na które odpowiedzi otrzymamy dopiero na samym końcu. Chłonęłam każdą kolejną stronę powieści z ogromnym zaangażowaniem, wspólnie z bohaterką chciałam odkryć prawdę o tajemniczych zaginięciach, jednak Klaudia umiejętnie podrzucała mi mylne tropy, mieszała mi w głowie tak mocno, że w pewnym momencie dałam za wygraną. Nie wiedziałam już, co jest prawdą, a co kłamstwem.

Do tej pory uważałam, że ciężko będzie przebić „Dom obok”, który wywołał we mnie ogromne emocje. Jednak dzisiaj wiem, że ta historia musi ustąpić miejsca książce „Pod dachem z mordercą”. Faktem jest, że nie odczuwałam strachu, jakiego doświadczyłam, czytając „Dom obok”, jednak uważam, że pod względem psychologicznym jest to historia dużo bardziej wstrząsająca i poruszająca. Skłania do refleksji i zastanowienia się nad problem dotyczącym przemocy emocjonalnej, która nie tylko pozostawia po sobie piętno, ale niszczy psychikę tak mocno, że w dorosłym życiu traumy z dzieciństwa mogą doprowadzić do niewyobrażalnej tragedii.
„Pod dachem z mordercą” to bez wątpienia jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w ostatnim czasie i jestem przekonana, że zyska ona miano thrillera roku! Wciągająca od pierwszych stron, pełna zaskakujących zwrotów akcji historia sprawi, że nie oderwiecie się od lektury dopóki nie poznacie zakończenia. Gratuluję Klaudii kolejnej nietuzinkowej i trzymającej w napięciu historii, a Was z całego serca zachęcam do lektury!

Uwielbiam thrillery, ale te medyczne zawsze omijałam szerokim łukiem. Tak było do czasu, kiedy nie sięgnęłam po twórczość Klaudii Muniak. W momencie kiedy w moje ręce trafiła pierwsza książka autorki nie spodziewałam się, że na każdą kolejną powieść jej autorstwa będę czekała z niecierpliwością. Z każdą wydaną historią Klaudia udowadniała, że jest dobra w tym, co robi. Ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wznowienia książek to idealny moment, by powrócić do swoich ulubionych bohaterów. Wiele razy wspominałam już, że seria z Robertem Grossem zapoczątkowała moją wielką miłość do powieści kryminalnych, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po wznowione wydanie „Zadry” Roberta Małeckiego.

W lesie nieopodal Chełmży zostaje znaleziona ludzka czaszka. Przeszukujący las policjanci natrafiają na zwłoki młodego mężczyzny, którego tożsamość, dość szybko zostaje odkryta przez Bernarda Grossa. Okazuje się, że zmarłym jest brat dziewczyny, która wraz ze swoim chłopakiem zaginęła bez śladu przed wielu laty. Choć prokurator podejrzewa samobójstwo i chce jak najszybciej zamknąć śledztwo, Bernard Gross zaczyna kopać głębiej. Chce dowiedzieć się, co przed laty stało się z parą studentów oraz odkryć prawdę o tajemniczej śmierci mężczyzny.

Wspaniałe było powrócić do dobrze znanej historii, na nowo przemierzać chełmżyńskie uliczki, podążać za tropami i wspólnie z Grossem podjąć trudną walką z przeszłością.
„Zadra” to kryminał, w którym próżno szukać szybkiego tempa i zawrotnej akcji, jednak fabuła jest tak wciągająca, że ciężko oderwać się od lektury. To, co trzeba oddać autorowi, to niesamowity talent do tworzenia klimatu w powieściach. Fabuła rozgrywa się w małym miasteczku, którego duszny i ponury klimat niewątpliwie potrafi przytłoczyć, jednak toczące się śledztwo, w toku którego na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice, intrygujący bohaterowie, zmagający się z własnymi problemami, zakończenie, które dopracowane jest w każdym szczególe, wystarczy, by określić „Zadrę” mianem kryminału idealnego.
Kolejny raz, czytając „Zadrę” jestem w pełni usatysfakcjonowana. Niesamowicie klimatyczna powieść, w której dostałam wszystko to, czego oczekuję od dobrze napisanej historii kryminalnej. Klimat Chełmży sprawia, że czytając książkę, czytelnik może popaść w melancholię, jednak życie codzienne jej mieszkańców i ich skrzętnie skrywane sekrety, które pomału wypełzają na wierzch, budzą w nas ogromne emocje, a tym samym podsycają napięcie, które nie opuszcza nas do samego końca. Zatracamy się w lekturze, angażujemy w śledztwo i wspólnie z bohaterami dążymy do odkrycia prawdy.
Niezmiennie uważam, że przygody Grossa to jedna z najlepszych serii kryminalnych. Tworząc tę serię, Robert Małecki zadbał o to, by zawierała ona wszystkie cechy dobrze skonstruowanej powieści kryminalnej. Kolejny raz namawiam Was do sięgnięcia po twórczość autora, nie będziecie zawiedzeni! Książki Roberta Małeckiego to lektury obowiązkowe dla miłośnika kryminałów.

Wznowienia książek to idealny moment, by powrócić do swoich ulubionych bohaterów. Wiele razy wspominałam już, że seria z Robertem Grossem zapoczątkowała moją wielką miłość do powieści kryminalnych, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po wznowione wydanie „Zadry” Roberta Małeckiego.

W lesie nieopodal Chełmży zostaje znaleziona ludzka czaszka. Przeszukujący las...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Twórczość Katarzyny Wolwowicz intrygowała mnie już od bardzo dawna. Bardzo często na platformach społecznościowych spotykałam się z pochlebnymi opiniami o książkach autorki. W końcu skuszona nie tylko recenzjami, ale również intrygującym opisem i nietuzinkową okładką, zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść autorki „Jaskinie umarłych”.

Carmen Rodriguez, profilerka kryminalistyczna przeprowadza się do Jeleniej Góry, gdzie rozpoczyna pracę w tutejszej policji. W niedługim czasie dochodzi do makabrycznej zbrodni — w jaskini zostają znalezione zbezczeszczone zwłoki młodej kobiety. Carmen za zadanie stworzyć profil psychologiczny sprawcy. Rozpoczyna się trudne śledztwo, które Carmen prowadzi wspólnie z dwoma policjantami, Bogusławem Leśniakiem oraz Borysem Szykiem. Sprawa nie będzie łatwa, tym bardziej że Carmen skrywa mroczne tajemnice i boryka się z własnymi demonami. W końcu jej dziwne zachowanie sprawia, że Szyk zaczyna grzebać w jej przeszłości, a to, czego się dowiaduje, budzi w nim skrajne emocje.

Uwielbiam książki, w których po przeczytaniu pierwszych stron czuje, że trafiłam na dobrą lekturę. Powieść Katarzyny Wolwowicz „Jaskinie umarłych” niewątpliwie jest jedną z takich historii.
Już od pierwszych stron wciągnęłam się w tę nieszablonową, mroczną i pełną tajemnic historię, w której prowadzone przez bohaterów śledztwo mocno mnie zaintrygowało. Akcja powieści toczy się tak, jak lubię – momentami zwalnia, by za chwilę przyspieszyć i sprawić, że czytelnik czuje się jak na kolejce górskiej. "Jaskinie umarłych" to historia pełna zwrotów akcji, poszukiwania odpowiedzi, sprawdzania tropów i odkrywania tajemnic. Kartkowałam kolejne strony i nawet przez moment nie poczułam się znużona toczącą się fabułą.
Autorka swoją powieścią udowodniła mi, że ma naprawdę dobry kunszt pisarski, potrafi stworzyć intrygującą fabułę, wykreować realistycznych bohaterów, zaserwować czytelnikowi istny rollercoaster emocji, a przy tym stopniowo budować napięcie, które towarzyszy nam do ostatniej strony.
Podsumowując, pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Wolwowicz uważam za bardzo udane. Autorka zaserwowała mi ciekawą zagadkę kryminalną skonstruowaną z dużą dokładnością i dbałością o szczegóły, wciągającą i trzymającą w napięciu po ostatnią stronę. Katarzyna Wolwowicz za sprawą swojego najnowszego thrillera trafia na listę moich ulubionych polskich autorek powieści kryminalnych. Z przyjemnością będę śledziła dalszą karierę pisarską autorki, a w wolnej chwili z pewnością sięgnę po wcześniejsze historie spod pióra Pani Katarzyny. Szczerze polecam.

Twórczość Katarzyny Wolwowicz intrygowała mnie już od bardzo dawna. Bardzo często na platformach społecznościowych spotykałam się z pochlebnymi opiniami o książkach autorki. W końcu skuszona nie tylko recenzjami, ale również intrygującym opisem i nietuzinkową okładką, zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść autorki „Jaskinie umarłych”.

Carmen Rodriguez, profilerka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraź sobie, że dostajesz tysiąc karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Powieść Tillie Cole wielokrotnie przewijała mi się na na portalach książkowych. Nie potrafię zliczyć, ile razy byłam namawia, by przeczytać tę książkę i ile razy wmawiałam sobie, że to nie jest powieść dla mnie. Od lat jestem wierna powieściom, które dostarczają mi mocnych wrażeń, więc próżno u mnie szukać romansów, czy powieści obyczajowych. W końcu uległam, skusiłam się, bo poniekąd potrzebowałam w ostatnim czasie takiej lektury, która dostarczy mi emocji, których nie dostanę, czytając historię kryminalną.

„Ten słoiczek jest dla ciebie, byś wypełniła go pocałunkami. Chowaj w nim te naprawdę wyjątkowe. Te, które będziesz chciała pamiętać”.

Poppy i Rune. Dwoje młodych ludzi, których połączyło niezwykłe uczucie. Zakładali, że ich wielka miłość, przetrwa na zawsze. Jednak niespodziewanie Rune musi opuścić swoją przyjaciółkę i wraz z rodzicami wrócić do Oslo.
Kiedy po dwóch latach nieobecności, wraca z Norwegii do Blossom Grove, małego miasteczka, w którym wychowywał się od najmłodszych lat, ma w głowie tylko jedno pytanie: dlaczego Poppy, dziewczyna, która była częścią jego duszy odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?

„Tysiąc pocałunków” to powieść, która od pierwszych stron mocno mnie wciągnęła i zaintrygowała do tego stopnia, że nie potrafiłam oderwać się od lektury nawet na moment. Tillie Cole stworzyła trudną i naładowaną ogromnymi emocjami powieść, która niejednokrotnie doprowadziła mnie do łez i zalała moje serce falą niewyobrażalnego smutku.
„Tysiąc pocałunków” to powieść, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Choć jest to typowa powieść dla młodzieży, to jednak niesie ona ze sobą ważne przesłanie. Tillie Cole historią Poppy i Rune'a uświadamia nam, że życie mamy tylko jedno i musimy czerpać z niego garściami, bo nie wiemy, co przygotował dla nas los i jak długo jeszcze będzie nam dane cieszyć się życiem.
„Tysiąc pocałunków” to pierwsza powieść, przy której nie potrafiłam powstrzymać łez. Czytałam ją z zapartym tchem i niedowierzaniem. Tillie Cole zaserwowała mi prawdziwy rollercoaster emocji, jakich jeszcze nigdy nie doświadczyłam podczas czytania książek. Żałuję, że tak długo opierałam się, by po nią sięgnąć, ale dzisiaj, będąc już po lekturze, wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę. Z całego serca polecam.

Wyobraź sobie, że dostajesz tysiąc karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Powieść Tillie Cole wielokrotnie przewijała mi się na na portalach książkowych. Nie potrafię zliczyć, ile razy byłam namawia, by przeczytać tę książkę i ile razy wmawiałam sobie, że to nie jest powieść dla mnie. Od lat jestem wierna powieściom, które dostarczają mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Gorsze niż śmierć” to szósty tom serii kryminalnej autorstwa Cary Hunter, w której inspektor Adam Fawley musi zmierzyć się z pozoru łatwą sprawą, jednak instynkt wieloletniego śledczego podpowiada mu, że za tą zbrodnią kryje się coś więcej.

Przedmieścia Oxfordu. To właśnie tutaj w odizolowanym gospodarstwie rolnym dochodzi do zbrodni. Początkowo sprawa wygląda na tragiczne zakończenie próby włamania do domu pary starszych osób. Z czasem jednak policja odkrywa powiązania, które prowadzą śledczych do sprawy sprzed lat, kiedy to młoda dziewczyna została oskarżona o zamordowanie swojego nowo narodzonego dziecka. Do czego dokopie się zespół Fawleya? Jakie tajemnice sprzed lat ujrzą światło dzienne?

Cara Hunter jest jedną z moich ulubionych zagranicznych pisarek. Na jej książki zawsze czekam z niecierpliwością. Na szósty tom przygód Adama Fawleya przyszło mi czekać 3 lata, ale zdecydowanie warto było.
Cara Hunter ma bardzo specyficzny styl, jeśli chodzi o konstrukcję historii. W swoich powieściach, oprócz świetnie wykreowanych bohaterów, raczy nas nieszablonową fabułą, intrygującym śledztwem i typowym dla angielskich kryminałów, klimatem. W mojej ocenie ogromnym plusem książek autorki jest wplatanie w fabułę rozmów przeprowadzonych pomiędzy śledczymi a osobami powiązanymi ze śledztwem. Tym samym, czytając książkę, łatwo jest się wciągnąć w fabułę i poczuć się, jak obserwator toczącego się śledztwa.
Cara Hunter niejednokrotnie wspominała, że historie, które oddaje w ręce czytelników, w większej mierze oparte są na prawdziwych zdarzeniach. Nie inaczej było również w przypadku „Gorsze niż śmierć”. Do napisania tej książki Cary Hunter zainspirowała sprawa pewnej kobiety, jednak nie chce tutaj za wiele zdradzać, by nie psuć Wam przyjemności z lektury. Dodam tylko, że historia, zarówno ta z książki, jak również ta, która była inspiracją, są bardzo wstrząsające i nieprawdopodobne.
Po raz kolejny Cara Hunter utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest mistrzynią w tworzeniu nieszablonowych, intrygujących i wciągających powieści kryminalnych. Wielkie brawa należą się również za kreacje bohaterów, każdy z nich jest inny, każdy zmaga się z demonami przeszłości i każdy wykreowany jest nad wyraz realistycznie. Z niecierpliwością wyczekuję dalszych historii spod pióra Hunter, a Was mocno zachęcam do przeczytania „Gorsze niż śmierć”. To jedna z tych książek, których fani dobrych powieści kryminalnych nie mogą sobie odmówić.

„Gorsze niż śmierć” to szósty tom serii kryminalnej autorstwa Cary Hunter, w której inspektor Adam Fawley musi zmierzyć się z pozoru łatwą sprawą, jednak instynkt wieloletniego śledczego podpowiada mu, że za tą zbrodnią kryje się coś więcej.

Przedmieścia Oxfordu. To właśnie tutaj w odizolowanym gospodarstwie rolnym dochodzi do zbrodni. Początkowo sprawa wygląda na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Chętnie sięgam po debiuty, lubię dawać szansę nowym autorom, szczególnie naszym rodzimym. „Pustać” to debiutancka powieść Agaty Zamarskiej. Wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę i już wiedziałam, że koniecznie muszę poznać historię spisaną na kartach książki. Moja intuicja, która podpowiadała mi, że to będzie niezapomniana przygoda, kolejny raz mnie nie zawiodła.

Dla Ady związek z Kamilem jest spełnieniem najskrytszych marzeń. Dziewczyna jest przekonana, że nic i nikt nie jest w stanie zniszczyć ich szczęścia. Chłopak chce zrobić „krok do przodu” w ich związku i postanawia przedstawić Adę swojej rodzinie i przyjaciołom z młodzieńczych lat. Okazuje się jednak, że znajomi Kamila nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do Ady. Dziewczyna gotowa jest zrobić wszystko, by zyskać przychylność przyjaciół Kamila.

„Pustać” to nietuzinkowy, mroczny i pełen tajemnic thriller, który przeczytałam niemal na raz. Agata Zamarska stworzyła historię, której fabuła wciągnęła mnie od pierwszych stron.
Historia, którą poznajemy na kartach książki poprowadzona jest w dwóch strefach czasowych – przed wydarzenia w Pustaci oraz rok później. Autorka, stopniowo budując napięcie, strona po stronie odkrywa przed nami kolejne wydarzenia i sytuacje, które w rezultacie prowadzą na do „Pustaci”, miejsca, w którym dochodzi do tragedii. Niepokojący i duszny klimat powieści sprawia, że podczas lektury niejednokrotnie poczułam ciarki na skórze.
Agata Zamarska oddała w ręce czytelników niesztampowy thriller, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, mrocznych tajemnic, momentów, w których serce zaczyna bić szybciej. Świetnie skonstruowana fabuła od pierwszych stron mocno daje nam do zrozumienia, że na kartach książki będziemy mieć do czynienia z intrygującą historią. Chłonęłam powieść z wypiekami na twarzy i mocno bijącym sercem, z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa, jakie zakończenie zaserwuje mi autorka.
„Pustać” to bez wątpienia bardzo udany debiut literacki. Agata Zamarska wkroczyła do świata literackiego z przytupem, dość wysoko stawiając sobie poprzeczkę. Z przyjemnością będę śledziła karierę pisarską autorki i nie ukrywam, że, mam nadzieję, iż na kolejną powieść Pani Agaty nie będę musiała długo czekać. Polecam!

Chętnie sięgam po debiuty, lubię dawać szansę nowym autorom, szczególnie naszym rodzimym. „Pustać” to debiutancka powieść Agaty Zamarskiej. Wystarczyło jedno spojrzenie na okładkę i już wiedziałam, że koniecznie muszę poznać historię spisaną na kartach książki. Moja intuicja, która podpowiadała mi, że to będzie niezapomniana przygoda, kolejny raz mnie nie zawiodła.

Dla Ady...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ostatnich latach, kiedy niemal każdą wolną chwilę poświęcałam na czytanie książek, w moje ręce bardzo często trafiały naprawdę dobre historie. Tym sposobem mam już dość długą listę ulubionych autorek i autorów, których powieści są dla mnie zawsze gwarancją dobrej lektury. Lubię jednak od czasu do czasu sięgnąć po coś nowego, poznawać nowych autorów, stąd też zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść kryminalną Grzegorza Brudnika „Szafarz”.

Od dziesięciu lat w Sylwestra nieuchwytny morderca zostawia zdekapitowane zwłoki kobiet. Do rozwiązania zagadki zostaje powołany śledczy, który od pewnego czasu przebywa na zwolnieniu. Rafał Lichy ma na swoim koncie wiele sukcesów, jednak ma również problemy z alkoholem. Czy I tym razem odniesieniu sukces i rozwiąże zagadkę tajemniczego Szafarza?

„Szafarz”, jak wspomniałam wyżej, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Sięgnęłam po tę książkę głównie dlatego, że mocno zaciekawił mnie opis fabuły. Biorąc książkę do ręki, kompletnie nie wiedziałam, czego się spodziewać, jednak intuicja podpowiadała mi, że to będzie udana lektura. Po raz kolejny przeczucie mnie nie myliło.
„Szafarz” to dość obszerna, ale wciągająca od pierwszych stron opowieść kryminalna, w której nie brakuje mocnych, brutalnych, momentami przerażających scen. Prowadzone śledztwo jest bardzo intrygujące i trzyma w napięciu, liczne zwroty akcji zaskakują i z każdą kolejną przeczytaną stroną czytelnik chce jak najszybciej poznać zakończenie. Widać ogrom pracy autora włożony w powstanie tej historii, którą według mnie jest dopracowana w każdym szczególe. Jedyne, co mnie osobiście przeszkadzało, to zbyt szczegółowo opisane sceny erotyczne. Jestem zdania, że w powieściach kryminalnych nie ma potrzeby tak „wyraźnie” opisywać zbliżeń pomiędzy dwojgiem ludzi. Ale to jest tylko moje zdanie, być może innym czytelnikom to nie przeszkadza.
Podsumowując, „Szafarz” to dobrze skonstruowany kryminał, w którym nie brakuje akcji, napięcia, brutalnych scen. To historia, która wymaga od nas trochę skupienia, jednak czyta się ją płynnie i z zaangażowaniem, autor niewątpliwie potrafi zaintrygować czytelnika toczącą się fabułą. Jeżeli lubicie mocne historie kryminalne, to „Szafarz” będzie dla Was idealną lekturą.

W ostatnich latach, kiedy niemal każdą wolną chwilę poświęcałam na czytanie książek, w moje ręce bardzo często trafiały naprawdę dobre historie. Tym sposobem mam już dość długą listę ulubionych autorek i autorów, których powieści są dla mnie zawsze gwarancją dobrej lektury. Lubię jednak od czasu do czasu sięgnąć po coś nowego, poznawać nowych autorów, stąd też zdecydowałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ależ ja wyczekiwałam tej powieści. Po lekturze drugiego tomu miałam cichą nadzieję, że autorka nie każe nam długo czekać na kontynuację losów bohaterów serii łużyckiej. Pokochałam tę sagę całym sercem od pierwszych przeczytanych stron pierwszego tomu „Jak dzikie gęsi”. Niezwykle przejmująca, pełna emocji, wzruszeń, wzlotów i upadków powieść niosąca ze sobą ogromne pokłady bólu, cierpienia, ale również nadziei na szczęście, radość i lepsze dni.

Katrin i Peter, dwoje młodych ludzi z Dolnych Łużycach, których połączyło piękne uczucie, kroczą ścieżkami w ogarniętej wojną Europie i próbują się odnaleźć. Nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że są tak bardzo blisko siebie, a los niejednokrotnie krzyżuje ich ścieżki.
Co przyniesie ze sobą koniec wojny? Czy uczucie, które połączyło Katrin i Petera przetrwa wieloletnią rozłąkę?

Jestem oczarowana. Nie tylko samą fabułą i piękną historią. Jestem zachwycona kunsztem pisarskim Pani Agnieszki. Saga łużycka to bez wątpienia jedna z najlepszych serii, których fabuła osadzona jest na tle wojennych wydarzeń, jaką miałam przyjemność poznać.
Agnieszka Olejnik z niebywałą precyzją kreśli dalsze losy bohaterów serii. Niezwykle obrazowo i bardzo realistycznie przedstawia gehennę i okrucieństwo wojny, to z czym musieli zmagać się bohaterowie powieści, jak również wszyscy ci, którzy przeżyli wojnę. Ale „Odnajdę Cię” to nie tylko obraz wojny i walki o przetrwanie. To również przepięknie ubrane w słowa krajobrazy łużyckie, miejsca, w których chciałoby się znaleźć i zatrzymać na chwilę.
„Odnajdę Cię” to trzeci tom serii łużyckiej, równie mocno, jak poprzednie tomy, naszpikowany wieloma emocjami. To opowieść, w której bohaterowie zmagają się nie tylko ze stratą, tęsknotą, bólem i cierpieniem, to opowieść o trudnych wyborach, które musieli podejmować w obliczu strachu i obawy o własne życie.
Agnieszka Olejnik stworzyła przepiękną i bardzo emocjonującą powieść. Widać ogrom pracy włożony w powstanie tej sagi. Tutaj każdy rozdział, każde zdanie i myśl, jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Czytając tę powieść, czułam się jej bohaterką, oczami wyobraźni widziałam wszystkie wspomniane przez autorkę miejsca, kroczyłam ścieżkami, które wybierali bohaterowie, wspólnie z nimi podejmowałam decyzję i dążyłam do spotkania z bliskimi i powrotu do domu.
„Odnajdę Cię” to przejmujące zwieńczenie serii łużyckiej, które na długo pozostanie w mojej pamięci i sercu. Pokochałam bohaterów powieści, kibicowałam im do samego końca, cierpienie, jakiego doświadczyli, łamało mi serce, pragnęłam, by w końcu zaznali szczęścia, na które tak bardzo zasłużyli. „Odnajdę Cię” to bardzo wartościowa lektura, która skłania do refleksji i zapada w pamięci na bardzo długo. To powieść, obok której miłośnicy literatury wojennej nie mogą przejść obojętnie. Dziękuję autorce za taką wspaniałą podróż po kartach książki, a Was mocno zachęcam do lektury.

Ależ ja wyczekiwałam tej powieści. Po lekturze drugiego tomu miałam cichą nadzieję, że autorka nie każe nam długo czekać na kontynuację losów bohaterów serii łużyckiej. Pokochałam tę sagę całym sercem od pierwszych przeczytanych stron pierwszego tomu „Jak dzikie gęsi”. Niezwykle przejmująca, pełna emocji, wzruszeń, wzlotów i upadków powieść niosąca ze sobą ogromne pokłady...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Dzieci mroku” autorstwa Patrici Gibney to pierwszy tom serii kryminalnej z inspektor Lottie Parker. Skusiłam się na tę książkę głównie przez okładkę, która mocno przypomina mi szatę graficzną jednej z moich ulubionych serii kryminalnych z Katie Maguire.

W katedrze zostaje odnalezione ciało brutalnie zamordowanej kobiety, a niedługo potem mężczyzny, który zawisł na drzewie przed własnym domem. Obie ofiary mają na nogach charakterystyczny nieudolnie wykonany tatuaż, co oznacza, że sprawca zbrodni jest ta sama osoba. Inspektor Lottie Parker rozpoczyna śledztwo, którego tropy prowadzą do Domu Świętej Anieli dawnego sierocińca, z którym wiąże się mroczna przeszłość jej rodziny.

„Dzieci mroku” to powieść kryminalna z tych, które wciągają od pierwszych stron, a ich mroczny i pełen niepokoju klimat trzyma w napięciu do samego końca. Książkę pochłonęłam niemal na raz, bardzo dobrze mi się ją czytało. Główna bohaterka, Lottie Parker, została wykreowana rewelacyjnie. Zdeterminowana, silna, mocno zaangażowana w swoją pracę i obowiązki momentami przypominała mi postać z książki Mastertona, Katie Maguire, która, nawiasem mówiąc, jest jedną z moich ulubionych postaci kobiecych w literaturze.
„Dzieci mroku” to historia wstrząsająca, przepełniona wieloma emocjami, autorka bowiem porusza dość mocne i trudne tematy, takie jak pedofilia i przemoc, i robi to otwarcie, w sposób dosadny.
Historia, którą przedstawia nam Patricia Gibney nie należy do łatwych, ale napisana jest tak dobrze, że książkę dosłownie się pochłania. Świetnie skonstruowane śledztwo, wyraziści i bardzo realistyczni bohaterowie, którzy oprócz rozwiązania zagadki i odkrycia prawdy, muszą zmagać się z własnymi demonami, mnóstwo zaskakujących zwrotów akcji, w których nie brakuje drastycznych scen – to wszystko składa się na genialną powieść kryminalną, która z pewnością przypadnie fanom gatunku. Ogromnym atutem tej historii jest również klimat pełen grozy, mroku i tajemniczości, który trzyma w nieustającym napięciu i sprawia, że ciężko oderwać się od lektury.
„Dzieci mroku” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Patrici Gibney i z pewnością nie ostatnie. Jestem bardzo ciekawa, jakie śledztwa czekają na rozwiązanie przez Lottie Parker, dlatego z przyjemnością sięgnę po kolejne historie spod pióra autorki. Polecam.

„Dzieci mroku” autorstwa Patrici Gibney to pierwszy tom serii kryminalnej z inspektor Lottie Parker. Skusiłam się na tę książkę głównie przez okładkę, która mocno przypomina mi szatę graficzną jednej z moich ulubionych serii kryminalnych z Katie Maguire.

W katedrze zostaje odnalezione ciało brutalnie zamordowanej kobiety, a niedługo potem mężczyzny, który zawisł na drzewie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W pierwszej części serii Matki Rzeszy "Sekretny dom" autorka odkryła przed nami fakty o kobietach i dzieciach, które stały się narzędziem w rękach nazistowskich przywódców. W 1936 roku w Niemczech powstały pierwsze domy dla kobiet w ciąży, które miały rodzić i wychowywać idealnych Aryjczyków. Pamiętam ile emocji wywołała we mnie ta powieść, otworzyła mi oczy na wiele faktów z historii, o których do tej pory nie miałam pojęcia. Dzisiaj jestem po lekturze drugiego tomu "Czas ucieczki", który podobnie jak pierwsza część, wzbudził we mnie ogromne emocje, a także skłonił do refleksji i przemyśleń.

"Do wnętrza własnej duszy zagląda się wyłącznie w najtrudniejszych momentach życia".

Styczeń 1945 roku dla garstki kobiet i dzieci, które przebywają w Domu Matek ośrodka Lebensborn to czas pełen strachu. Do Kunzendorfu zbliża się Armia Czerwona.
Ostatnie tygodnie wojny, które napędzają chaos i niepokój, są dla Ruth, Annabelle i Brygid bardzo trudne. Kobiety zmuszone są opuścić Lebensborn i udać się w długą tułaczkę tam, gdzie poczują się bezpieczniej. Spokoj jednak nie trwa długo. Już po kilku miesiącach młode kobiety muszą zmierzyć się nie tylko z powojenną rzeczywistością, ale również ze świadomością krzywd wyrządzonych przez ich naród.

Sabina Waszut kolejny raz zabrała mnie w podróż po kartach swojej powieści i ukazała realia II wojny światowej oraz rzeczywistości tuż po jej zakończeniu. W niezwykle obrazowy sposób kreśli losy kobiet, które w czasie wojny ślepo wierzyły idei głoszonej przez swoich przywódców. Omamione wizją stworzenia idealnej rasy, traktowane były jak "maszynki do rodzenia dzieci".
"Czas ucieczki" to powieść, która od pierwszych stron wzbudziła w mnie ogromne emocje. Płynęłam przez te historię, chłonęłam ją z ogromnym zaciekawieniem.
Sabina Waszut stworzyła powieść, w której fikcja miesza się z prawdziwymi wydarzeniami. Jest to historia obok której nie można przejść obojętnie. Ukazuje nam zło i okrucieństwo, jakiego tuż po wojnie doświadczyły niemieckie kobiety za krzywdę wyrządzaną przez przywódców ich narodu.
"Czas ucieczki" to bardzo bolesna i przejmująca powieść o walce, ucieczce, woli przetrwania. Jedna z tych, które przeżywałam najbardziej. I choć nie uroniłam przy niej żadnej łzy, to kartkując strona po stronie moje serce ściskał ból, a cierpienie jakiegoś doświadczyły bohaterki powieści odczuwałam na własnym ciele. Sabina Waszut stworzyła wyjątkową powieść o kobietach, które w czasie wojny gotowe były zrobić wszystko dla swojego kraju, a w momencie kiedy stanęły oko w oko z zagrożeniem, pozostawione były same sobie. Bardzo przejmująca, chwytająca za serce, skłaniająca do reflekcji i przemyśleń historia, która na długo pozostanie w mojej pamięci i z pewnością znajdzie się u mnie na liście najlepszych książek tego roku! Polecam!

W pierwszej części serii Matki Rzeszy "Sekretny dom" autorka odkryła przed nami fakty o kobietach i dzieciach, które stały się narzędziem w rękach nazistowskich przywódców. W 1936 roku w Niemczech powstały pierwsze domy dla kobiet w ciąży, które miały rodzić i wychowywać idealnych Aryjczyków. Pamiętam ile emocji wywołała we mnie ta powieść, otworzyła mi oczy na wiele faktów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam thrillery psychologiczne, których głównym motywem jest temat dotyczący dzieci. „Złe dziecko”, najnowsza powieść autorstwa Camilli Way, zaintrygowała mnie swoją okładką tak bardzo, że nie czytając nawet opisu, zdecydowałam się sięgnąć po książkę. I choć nie miałam okazji czytać poprzednich książek autorki, to czułam, że to będzie wciągająca i fascynująca lektura.

Cambridgeshire, 1986.
Beth i Doug byli małżeństwem, któremu do pełni szczęścia brakowało dziecka. Kiedy w ich domu pojawiła się Hannah, ich radości nie było końca. Niestety, szybko okazało się, że Hannah jest trudnym dzieckiem o socjopatycznych skłonnościach. Oderwane kończyny u lalek, odcięta główka kanarka, zrzucenie młodszego brata ze schodów to tylko niewielka część tego, co potrafiła zrobić by czuć satysfakcję. Beth każdego dnia obawiała się o życie swoich bliskich, umierała ze strachu w obawie o to, do czego jeszcze może być zdolna Hannah. Niestety, wraz z mężem nie mogli nic zrobić, ponieważ dziewczynka znała ich najmroczniejszy sekret.

Londyn, 2017.
Każdego ranka Clara budziła się u boku swojego chłopaka Luke'a. Jednak tym razem mężczyzna nie wrócił na noc do domu. Pozostawiony w domu przez Luke'a telefon budzi w Clarze obawy o jego życie. Kobieta wraz z przyjacielem zgłaszają zaginięcie na policję. Co takiego się wydarzyło? Czy wiadomości z pogróżkami, które dostawał, mają związek z jego zniknięciem?

Camilla Way mnie zaskoczyła! Nie potrafię wyrazić swojego zachwytu nad powieścią „Złe dziecko”. Od pierwszych stron wciągnęłam się w tę historię. Autorka umiejętnie skonstruowała fabułę, której początkowo niespieszna akcja pomału nabierała tempa, by finalnie pędzić niczym rollercoaster.
„Złe dziecko” to powieść, której fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Strona po stronie poznajemy dwie różne historie, które z pozoru nic nie łączy. Jednak im brniemy dalej, wszystkie porozrzucane puzzle zaczynają pomału wskakiwać na swoje miejsce, a my wspólnie z bohaterami odkrywamy mroczne tajemnice, których początki sięgają lat 80. XIX wieku.
Czytając „Złe dziecko” nawet przez moment nie poczułam znużenia, wręcz przeciwnie, czytając książkę, pragnęłam jak najszybciej poznać jej zakończenie. Camilla Way stworzyła powieść, od której trudno się oderwać, naszpikowaną ogromnymi emocjami, które wylewają się z każdej przeczytanej strony. Nie brakuje tutaj mrocznych tajemnic, sekretów skrywanych latami, trudnych decyzji.
Thriller, który stworzyła Camilla Way, zasługuje na określenie jednej z najlepszych historii tego roku! Absolutnie fenomenalny! Nie potrafię wyjść z podziwu tego, jak niesamowity talent posiada autorka, w, jak nieszablonowy sposób tworzy niepokojącą atmosferę, która powoduje szybsze bicie serca i buduje napięcie, które nie opuszcza nawet po odłożeniu książki na półkę. „Złe dziecko” to istny majstersztyk, to thriller, obok którego miłośnicy gatunku nie mogą przejść obojętnie. Czytajcie!

Uwielbiam thrillery psychologiczne, których głównym motywem jest temat dotyczący dzieci. „Złe dziecko”, najnowsza powieść autorstwa Camilli Way, zaintrygowała mnie swoją okładką tak bardzo, że nie czytając nawet opisu, zdecydowałam się sięgnąć po książkę. I choć nie miałam okazji czytać poprzednich książek autorki, to czułam, że to będzie wciągająca i fascynująca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Puste miejsce” Pauliny Cedlerskiej to moje trzecie spotkanie z twórczością autorki. Po dwóch poprzednich thrillerach, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, nie miałam wątpliwości, że sięgając po „Puste miejsce” lektura tej książki dostarczy mi mnóstwa emocji.

Pewnego zimowego wieczoru czterech podopiecznych poradni zdrowia psychicznego wraca z zawodów pływackich. Nieoczekiwanie zmieniają trasę i jadą w przeciwnym kierunku, by chwilę później porzucić samochód w lesie i zniknąć bez śladu. Kilka tygodni później ciała dwóch chłopaków zostają znalezione. Biegli nie mają wątpliwości, że ich śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Pozostałych członków wyprawy nie odnaleziono, jednym z nich był brat Karoliny. Dziewczyna do dnia dzisiejszego nie traci nadziei na odnalezienie brata. Dlatego, kiedy niedaleko miejsca, w którym przed dziesięcioma laty został znaleziony samochód czwórki zaginionych mężczyzn, policja znajduje porzuconego kampera, którego właściciele zniknęli bez śladu, Karolina czuje, że to dobry moment, by wznowić śledztwo.

„Puste miejsce” to intrygujący thriller psychologiczny Pauliny Cedlerskiej, w którym od pierwszych przeczytanych stron czuć niesamowicie mroczny i pełen tajemnic klimat. Historia poprowadzona jest płynnie, zgrabnie suniemy strona po stronie i pomału odkrywamy kolejne tajemnice bohaterów. Duszna i hipnotyzująca atmosfera powieści wciąga nas w wir nieprawdopodobnych wydarzeń, a stopniowo budowane napięcie trzyma nas w swoich szponach po ostatnią stronę.
Paulina Cedlerska po raz trzeci kreśli przed nami nieszablonową historię udowadniającym tym samym, że ma naprawdę dobry warsztat pisarski. Potrafi zaintrygować czytelnika, stworzyć fabułę, od której nie sposób się oderwać nawet na moment, a wręcz przeciwnie, pragniemy tylko czytać i czytać, by jak najszybciej poznać zakończenie. Finał tej historii był dla mnie sporym zaskoczeniem. Brnęłam po stronach powieści niczym zagubiony człowiek po lesie i w żadnym sposób nie potrafiłam trafić na odpowiedni trop, który doprowadziłby mnie do rozwiązania tej mrocznej zagadki. Autorka zaserwowała mi spektakularne zakończenie, kompletnie nieprzewidywalne, takie, po którym czytelnik nie jest w stanie uspokoić krążących po głowie myśli.
„Puste miejsce” to niewątpliwie dobrze skonstruowany thriller psychologiczny, który wciąga od pierwszych stron, trzyma w napięciu, momentami mrozi krew w żyłach i przede wszystkim zaskakuje. To lektura idealna dla fanów mrocznych i pełnych tajemnic historii, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Was do sięgnięcia po książkę. A jeżeli nie znacie jeszcze twórczości autorki, to namawiam również do zapoznania się z poprzednimi thrillerami autorki.

„Puste miejsce” Pauliny Cedlerskiej to moje trzecie spotkanie z twórczością autorki. Po dwóch poprzednich thrillerach, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, nie miałam wątpliwości, że sięgając po „Puste miejsce” lektura tej książki dostarczy mi mnóstwa emocji.

Pewnego zimowego wieczoru czterech podopiecznych poradni zdrowia psychicznego wraca z zawodów pływackich....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to